Długo miałem wątpliwości, czy tego typu wpis umieścić w sieci. Nie jestem flytierem. A miałbym napisać o wykonywaniu przynęt - much ? Niemniej jednak zdecydowałem się podzielić moimi refleksjami po 3 sezonach łowienia w ten sposób. Jedynym usprawiedliwieniem jakie mam, to ryby, które w ten sposób łowię. Musi wystarczyć. Temat łowienia wędką spiningową ryb na relatywnie lekkie, a spore rozmiarowo przynęty wykonywane z piór i włosia nie cieszy się popularnością. Dla muszkarzy łowiących na zes
Przed rozpoczęciem tegorocznych zmagań z wędką pozwoliłem sobie sformułować trzy wędkarskie cele na ten rok. Podjąłem działania mające doprowadzić do ich osiągnięcia. Ba, nawet miałem okazje odwiedzić akweny, gdzie takie wymarzone ryby żyją. A ryby miały być takie : Szczupak 125 cm Pstrąg potokowy 75 cm Boleń 80 cm. Najprościej poszło mi z boleniem. Nie złapałem żadnego sensownego bolenia w tym sezonie. Także klapa całkowita i „wstyd przed Ryśkiem”. Wyprawa, która miała szansę zaowocować tym BOL
Rok temu odbyłem wycieczkę trollingową po wodach słodkich Hiszpanii. Relacje z tej wyprawy pozwoliłem sobie zamieścić na blogu : http://jerkbait.pl/blog/18/entry-430-upalny-trolling-na-hiszpa%C5%84skiej-syberii-rok-2016/ Mam nadzieję, że chociaż niektórzy dali radę przeczytać tamtą relację. Na wstępie ostrzegam. Tegoroczna wyprawa trwała 10 dni zamiast 7. Było żmudniej, więcej pływania …i na koniec więcej ryb. Wyjazd ten, jak mecz hokeja, można podzielić na trzy tercje. 1. Rozpoznanie walk
Mateusz zapraszał mnie na rewizyte wiele razy. Termin ustaliliśmy ze sporym wyprzedzeniem i pozostało przygotować się na wycieczkę w nieznane. Nieznane dla mnie. Bo On, odwiedzane przez nas łowiska ma rozpracowane. Przygotowałem się miernie, lub gorzej. Gdyby nie wsparcie Kolegów w zakresie przynęt słabo bym powalczył na nowych wodach. A wody są. Grube, rybne. Mocno inne od dotychczas przeze mnie odwiedzanych. Rzeki przypominają wodne autostrady. A jeziora...tez wodne autostrady. W przeciwieństw
Kalendarzowy półmetek roku 2017 tuż za rogiem. Kilka karteczek zleci z kalendarza i już będzie druga połowa 2017 r. Znowu łowię tylko pstrągi. Od 7 stycznia 2017. Miałem zamknąć pierwszy semestr występów z wędką w połowie czerwca, ale wyszło jak wyszło. Sytuacja zawodowa zmusiła mnie do pozostania na obczyźnie dłużej. Żeby całkiem nie uschnąć z tęsknoty wybrałem się postać w rzece. Upały dokazują w tym czerwcu wyjątkowo. Niemal jakby był już co najmniej 20 lipca, albo początek sierpnia. No przes
Początki tej historii sięgają czasów antycznych. Antycznych, jak chodzi o moje próby łowienia pstrągów. To był wrzesień 2013, odkrywałem rewiry, po których teraz najczęściej się przemieszczam. Kilka tygodni wcześniej rozbudowałem swój arsenał przynęt pstrągowych – do szarego, uklejokształtnego woblerka o długości 6 cm dołączył większy kuzyn. Rapala Husky Jerk 8 . Nowe miejsca, nowe ryby. Nowe rekordy. Jednego dnia łapałem rekordowego pstrąga (65 cm), by następnego dnia poprawić rekord jeszcze
Z Łukaszem na pstrągach byliśmy na dwóch wyprawach, 2014 i 2015. Zawsze trafialiśmy cięzkie warunki. Miesiąc przed spotkaniem zapowiedział mi, że jak trzeci raz źle trafi, to czwartego razu nie będzie. Taka odpowiedzialność na moich barkach. Termin wytypowany, przygotowania poczynione. ... Nad wodą zastaje nas stan wody ultra niski, korytem płynie kryształ. Pięknie można sobie brodzić, wszystko widać. Ryby oczywiście super ostrożne i mało chętne do współpracy. Do tego wiosna na początku lu
Sezon 2017 otwierałem solo. Oznacza to samotne chodzenie, całą rzekę dla mnie i łowienie w moim tempie. Lubię to. Jak skomentował to mój przyjaciel " Samotność długodystansowca". Przeszło 30 lat temu śpiewało o tym Iron Maiden : https://www.youtube.com/watch?v=xo-1iAsqmQI Z niepokojem śledziłem prognozę pogody. Wędkowanie podczas mrozu jest uciążliwe, wiadomo. Miało być minus 3, odjąłem dwie kreski, bo to w rzece zawsze zimniej w krzakach…Było -6 jak dojeżdżałem nad wodę. Krajobraz bajkowy
Witam, Zeszły tydzień przyniósł, jak co roku, moje osobiste święto. Czyli urodziny. Od kilku lat dzień ten ma dla mnie, poza tradycyjnym znaczeniem, też taki "noworoczny" wydźwięk. Podsumowuję sobie zakończony rok (tak wewnętrznie po cichu, na potrzeby wewnętrzne) oraz definiuję, choćby ogólnie, cele na nadchodzący. Oczywiście w różnych sferach aktywności... Jak chodzi o wędkarstwo, to po udanym 2016 (w miarę regularnie pisałem o nim na blogu) postawiłem sobie poprzeczkę na 2017 wysoko. Wyso
Podsumowanie wędkarskie za mną, pora na kilka słów o muzyce w tym kończącym się 2016. A jest o czym wspomnieć, oj jest. Rok bardzo udany wedle moich gustów, na świat przyszły trzy kapitalne płyty, o których nie wspomnieć byłoby błędem. TestamenT - "Brotherhood of the Snake" Zespół w subiektywnym wewnętrznym rankingu moim plasujący się na zaszczytnej TOP pozycji. W obecnym składzie - z sekcją rytmiczną Steve & Gene jest to po prostu THRASH METAL ALL STARS \m/ Zatem informacja o plano
Przyszedł moment, by podsumować mój wędkarski 2016. Na wstępie zaznaczę, że sam fakt istnienia bloga i okoliczność formułowania pewnych spostrzeżeń, myśli stanowią nową jakość wpływającą na moje wędkarstwo jako takie. To z pewnością najbardziej nowatorski element w moim wędkarskim 2016 roku. Pojawienie się bloga i związany z nim proces myślowy. Samo wędkarstwo w 2016 miało charakter mocno uporządkowany. Tak jak w 2015 były głównie pstrągi, doszło do wyprawy na Odrę i doszło do wyprawy trolling
Ogłoszona w czerwcu letnia przerwa pstrągowa, została sumiennie zrealizowana. Z początkiem września wyruszyłem w swoje rewiry w poszukiwaniu kropkowanych Władców rzek. Tegoroczne lato było wyjątkowo suche, wody wszędzie mało. Temperatury wyższe od przeciętnych. Łowienie wymagało "odchudzenia" zestawu ...a przynajmniej tak wskazywała obowiązująca wykładnia i wewnętrzny głos. Zbyszek Yglo wykonał na moją prośbę o oczko lżejszą wędkę właśnie z przeznaczeniem na takie lżejsze łowienie. http://je
O co tak naprawdę chodzi ? Jakiś czas temu poczyniłem taki oto wpis na swoim blogu : http://jerkbait.pl/blog/18/entry-395-ale-o-co-chodzi/ Przyczynkiem do niego były rozmowy z „niewędkarzami”. Tym razem chciałem nawiązać do rozmów / dyskusji prowadzonych w gronie „braci po kiju”. Letnie wyjazdy, te krajowe i te zagraniczne, w zaufanym gronie, stanowiły doskonałą okazję do rozmów i refleksji. Lata lecą, łowienie na sztuczne przynęty zmonopolizowało moją osobę w roku 1993. Dawno to i niedawn
Maraton upalno - trollingowy, edycja 2016, zakończony. Uczestnicy żyją i mają się dobrze, a nawet lepiej niż przed wyjazdem... co przed wyjazdem nie było takie oczywiste. Zeszłoroczna wyprawa w dzikie ostępy hiszpańskiej prowincji przyniosła nam nowe rekordy życiowe. Była brzana 80plus, był szczupak 120plus…było bardzo udanie. Tegoroczna wycieczka, zaplanowana w zbliżonym terminie, przygotowywana była ze znacznym wyprzedzeniem. Nowe założenia taktyczne na łowisku, nowe przynęty (producenc
Tegoroczna coroczna letnia wyprawa nad Odre miała miejsce w lipcu. Poprzednie lata to był sierpień. Ten rok zaplanowany został inaczej. Wieści były średnio budujące. Niska woda przez całą wiosnę. Wyniki Kolegów nie podnosiły aż tak ciśnienia tętniczego, jak to bywało w poprzednich latach. No, ale tradycyjny tydzień walki (tak zwany maraton) i tak miał dojść do skutku. Woda tydzień przed wizytą zaczęła szybko rosnąć i pierwsze dni łowiliśmy na kulimancji niewielkiego przyboru. Potem miała woda za
Wedle kalendarza pierwsze pół roku 2016 za mną, za nami. Pierwszy raz świadomie poświeciłem całkowicie pół roku jednej rybie. De facto już więcej trwa ta nieprzerwana "pstrągoza", bo od września 2015 też tylko i wyłącznie za pstrągiem kombinowałem. Sezon 2016 zacząłem pstrągowo... i tak to sobie trwa do teraz. W lipcu będę miał okazję spróbować na nizinnej rzece , w sierpniu tydzień trollingu. A potem znów pstrążenie. Czy to się nudzi ? Nie, to się nie nudzi. Temat dojrzewa, utrwala pewne "
Z racji kilku podjętych wyborów w ciągu mojego 30 paro letniego życia funkcjonuję siedząc okrakiem na płocie. Część czasu spędzam w Hiszpanii, tam pracując. Część czasu spędzam w Polsce, pracując na odległość. Tak już od kilku lat. Wędkuje zarówno w Polsce, jak i w Hiszpanii. Ale jednak więcej w Hiszpanii. Zatem konfilikt, którym żyje teraz wędkarsko - myśliwska Hiszpania, nie mógł mi umknąć. Chodzi o przepisy, które uchylił Sąd Najwyższy w Hiszpanii w swojej decyzji 637/2016. Spór zaczął
W poprzednich postach dość dokładnie objaśniłem jakim sprzętem posługuję się podczas spacerów za pstrągami. Arsenał pod wpływem czasu, wody w rzekach, a przede wszystkim doświadczeń, fantazji i oczekiwań ulegał i ulega bezustannym przekształceniom…jak rzeka. Przedwiośnie 2016 przyniosło rewolucyjną koncepcję zbrojenia DELTA z wykorzystaniem uchwytu typu DELFIN. Temat funkcjonował w świadomości już od jakiegoś czasu. Teraz zaistniał na tyle, że zapadła decyzja o budowie wędki według tej koncepcji
Zgodnie z tytułem mojego bloga, mniej lub bardziej ciekawe rybki, mieszają się z mniej lub bardziej ciekawą muzyczką. Tyle teorii w zamyśle tego, który tytuł tego bloga wymyślił... Tematyka rybek poruszana już kilkukrotnie była. Blog przeskoczył próg pierwszych 10 wpisów. I wciąż trwa! Zatem pora na Muzykę. W sobotę muzyczne wydarzenie wiosny 2016 na ziemiach między Bugiem a Odrą. Kierunek katowice, niestety Wrocław dopiero przy okazji Testamentu w czerwcu, a tam w MegaClubie Death To Al
W nieustającym kołowrocie wędkarskiego życia zabrnąłem (dokręciłem) do momentu historycznego. A przynajmniej tak to odczuwam. Otóż po latach przygód z kabłąkowcami Daiwy nastaje epoka "monokultury Shimano". Kiedyś już taka sytuacja miała miejsce, ale to w czasach przedhistorycznych jak chodzi o moje wędkarstwo. Pierwszy kołowrotek, który wzbudził emocje, to kupiony na przełomie lat 80tych i 90tych Abu z tylnym hamulcem. Pamiętam poważne rozterki młodego adepta w sklepie akwarystycznym. Czy wyb
Kartka z dziennika pstrągowego łazika Poprzedni wpis o charakterze ciut ogólnym i refleksyjnym spotkał się z miłym przyjęciem, za co jeszcze raz dziękuje. Ten natomiast będzie poświęcony „nudzie” – czyli kilka ciekawostek i informacji z pola walki. Sezon wciąż zmonopolizowany przez pstrągi. Stan umysłu zwiastuje raczej trwanie takiego monopolu co najmniej do późnej wiosny, a może nawet do lata… Po dość oszczędnej w przygody „zimie” pstrągowej nadeszła jakby wiosna, a przynajmniej już zieleń si
Ale o co chodzi ? Wędkarskie rozmowy z „niewędkarzami”, a już szczególnie z „niewędkarkami”, to dla mnie zagadnienie pełne ambiwalencji. Z jednej strony bowiem, unikam takich rozmów. W „towarzystwie” pytania o moje wędkarstwo staram się zbywać hasełkami i raczej mało interesującymi odpowiedziami. Jak ognia unikam rozmów o stopień zaangażowania w ten proceder i inne takie. Z założenia nie opowiadam historii znad wody. Generalnie więc ten temat zbywam. Sytuacja, gdy na jakiejś imprezie gospodarz
Posezonowy przegląd sprzętowy. Przegląd po sezonie 2015. Cześć 3. Przegląd sprzętowy dotarł do części trzeciej. Traktującej o moim sprzęcie na pstrągi. Najmłodsza część aktywności jak chodzi o moje wędkarstwo jest najbardziej dynamiczna. Jest tez priorytetowa. Traktuje łowienie pstrągów jako mój taki prywatny wędkarski TOP. Nie miałem okazji spróbować bardziej wciągającego i dającego większa frajdę wędkarstwa. Tak to czuje na chwile obecna. I kropka . Najbardziej żarliwie wierzą neofici J Jeśl
Pierwsza część mojego sezonu pstrągowego dobiegła końca. Rozdział zwany „zimowym pstrągowaniem” zakończyłem intensywnym weekendem na początku lutego. Następna okazja do spacerów za pstrążkiem nadarzy się dopiero za miesiąc. A wtedy to już będzie wiosna pełną gębą. Chyba, że pogoda spłata kolejnego figla. De facto, tegoroczna zima też jak dotąd jest mało zimowa. Oczywiście odnoszę się do Hiszpanii. W górach śniegu niewiele. Naprawdę trzeba wytężyć wzrok, bo dostrzec białe szczyty na horyzoncie. P
Posezonowy przegląd sprzętowy. Po sezonie 2015. Cześć 2. W drugiej części napisze kilka słów o zestawie używanym przeze mnie na pontonie podczas letnich poszukiwań ryb z pokładu pontonu. Łowisko to duża rzeka nizinna. Ewolucja jak chodzi o wędkę do tego typu łowów, to nieustanne dążenie do znalezienia tej JEDNEJ. Jednej wędki do łowienia cały letni dzień . Los wędek leżących w pontonie i czekających na swoja szanse, zawsze napawał mnie trwoga. Co innego ta jedna, jedyna, jedynaczka. Niemal zaw