-Chyba oszalałeś - powiedziała Żona. -Dam radę! -Przecież wieje jak cholera, gdzie się pchasz na tą wydmuszkę? - Żona była bardzo nieustępliwa. I chyba miała rację. Gdy zjeżdżałem nad wodę widziałem spienione fale rozbijające się o skały. Jednak dopiero stanięcie na brzegu, siarczysty policzek zimnym wiatrem i bryzgiem piany oraz ryk fali na skałach uświadomiły, że to chyba nie był najlepszy pomysł. Co prawda miało być tylko 20km/h, jednak... znowu komuś nie wyszło. Z reszta wiatr jak wiatr, a
Oj niestety, czuję to w powietrzu, czuję to we wodzie. Od jutra znowu leje i ciapa. Stąd też staram się wykorzystać ostatnie słońce i kisze na skałkach, nie zwracając uwagi na niskie pływy, brak wiatru... Przedwczoraj spięta ryba, wczoraj jedno rachityczne branie, a w zasadzie, to rachityczna odpowiedź na branie, bo było całkiem niezłe, tylko jak zwykle zaspałem. No niezbyt dobrze, za wielu szans natura już nie da w tym roku, a ja dwie tak pięknie zepsułem. Mimo coraz gorszego układu pływów
Ech, ostatni tydzień nie należał do łatwych. Zimno, wiatr, zimno, leje... Wspominałem, że było zimno? Piździło tak, że kieleckie może w ciężkie kompleksy wpaść. 4-5 stopni, 30-35km/h stałego wiatru, w podmuchach... No powiem tyle, że przetargało mi raz nocą kajak po podwórku, a regularnie, co rano musiałem zbierać meble rozpirzone po ogrodzie. Mimo to twardo walcowałem estuarium, jak zawsze – bez dotknięcia. Ale – krótkie wypady czy ze spinem, czy ze zdradą krabową – to łowienie na kraby i jego
Dzisiaj tylko czekałem na dużą wodę, by wrócić na plażę. W drodze widziałem złowrogie grzywacze fal i gejzery wody wokół skał - przypływ i 30km/h w twarz musi budzić respekt. Po zejściu nad wodę sprawy wyglądają nie najlepiej - woda zmącona, wobler zatrzymuje się w powietrzu i spada w połowie tej odległości co zwykle, za to plecionka wyfruwa w powietrze pięknym łukiem. Nic to, obławiając wodę bardzo powoli przesuwam się w stronę skały na której mam upatrzone siedzisko. O ile wczoraj fale z bulgo
Ile może trwać polowanie na jedną rybę? Za głowatkami potrafiłem łazić kilka lat bez brania, jednak to takie łowienie z doskoku. Tym razem było blisko jakiegoś maniactwa. 23 dni, podczas których zrejterowałem 3 razy. Daje to 20 dni biczowania wody. Na ogół tylko kilka godzin wieczorem, ale kilka sesji po kilka godzin, z kajaka, z brzegu, z plaży, ze skał, w estuarium,... Chyba do tej pory nigdy nie poświęciłem rybie tyle energii w tak krótkim czasie. Już nawet z czaplą łowiącą w estuari
Ostatni tydzień wielu sukcesów nie przyniósł. Zajechałem super morski kołowrotek, przeprosiłem się z castingiem, zajechałem kolejne Revo, pożegnałem się z castingiem, naszykowałem sobie muszki, bo akurat jak raz ma wiatr przysiąść. To padać zaczęło... Cały tydzień łowiłem wieczorami, startując ok 18, kończąc dobrze po 21. W deszczu, słocie, wilki jakieś... Kraby mi wyżarły dziurę w śpiochach, więc ciekną – no ogólnie – nieciekawie. Dobrze że przynajmniej ryby żarły... No, nie do końca, w zasadzi
Są w życiu dość stresujące sytuacje - przyjazd teściowej, oglądanie wiadomości w TV czy problem ze znalezieniem okularów przeciwsłonecznych i kremu z filtrem, by móc dłużej niż 3 minuty oglądać nowy jerkbait. Ja jako że lubię jerka, to opalenizną dorównuję koledze, co z flatsów na Belize wrócił . Ale, jest też i inna sytuacja - przeprowadzka. Idealna okazja, by żona mogła wreszcie sprawdzić że Twoje woblery zajmują jedynie 3 kartony po bananach, czujnie zapytać się czemu zapakowana na wcisk Bazo