Skocz do zawartości

Mr Labrax

  • wpisów
    107
  • komentarzy
    976
  • wyświetleń
    473116

Chrustowy kręcioł, dopełnienie travela - Okuma Trio 30S


Kuba Standera

6312 wyświetleń

blog-0577707001376679862.jpgDługo zbierałem się do napisania tego tekstu.

Przymierzałem, badałem, tworzyłem wersję alfa, beta.

Z prostego powodu – w temacie mam bardzo mieszane uczucia, mruknięcia zadowolenia przeplatają się u mnie ze wzrostami ciśnienia i ciężkim telepiącym wkurwem gdy kolejny raz podczas nowych łowów słyszę szelest wyfruwającej, splątanej plecionki....

blogentry-45787-0-36968300-1376679822_thumb.jpg

Ale, jak zwykle, zacznijmy od początku.

Od dawna szukam lżejszego niż czarny shimano kręciołka do morskiego łowienia.

Wymagania proste – w miarę lekki, wytrzymały, nie padający po kilku wyjściach niczym „konstrukcje wzorowane na najlepszych wzorcach”. W dodatku jeszcze do kupienia na miejscu, bo robienie biznesu z polskimi chłopkami – roztropkami ze sklepu o znanej nazwie już mi się przeżarło. A, i jeszcze żeby miał w miarę sprawny hamulec, wysokie przełożenie, cenę przystającą do mojego budżetu wędkarskiego (czyli był tani) i będzie wspaniale.

Już – już wydawało się, ze skazany jestem na wysupłanie sporej kasy i kupienie Rarenium gdy wygrzebałem w lokalnym sklepie dość interesującą konstrukcję – wizualnie dopasowaną do travela z chrustu. Okuma Trio się to zwało.

Oceniłem tandetność wykonania, „prawie – że” maślaną pracę, choć chyba lekkie ząbkowanie, a nawet, o zgrozo, stukanie – pukanie wyczułem. Ale, skoro mogą mieć tak daiwy za pierdylion, to może właśnie do najlepszych wzorców to nawiązuje? Trochę strach, ale cena kusiła – 70 parę euro – do przełknięcia.

Jeszcze szybkie sprawdzenie ze sprzedawcą – co będzie jak się kręcić przestanie, czy mogę sam przesmarować? Pewnie, a jak nie pomoże – oddamy kasę albo drugi taki z półki. Cieszy, że jednak potworne buractwo znane z polskiego sklepu nie jest standardem ogólno - kontynentowym :D

Ze spokojną głową zakupiłem, do domu pognałem, linkę nawinąłem i nad wodę.

Do travela pasuje idealnie, dobrze go wyważa. Co najważniejsze – hamulec działa w moim odczuciu bardzo dobrze, o czym maiłem okazję przekonać się dość szybko.

Sprawdził się i podczas nocnych łowów i przy zupełnie bezstresowych łowach makreli, i nawet kilka zgrabnych pollocków pokonał.

Jednak, po ok 3 tygodniach kręcioł zaczął chodzić z lekkim oporem, czuć było wyraźne puknięcia przy wysuwającej się szpuli. Rozłożony – okazało się, ze w środku jest dość sucho – producent przykutwił na ilości smaru i przekładnie pracowały praktycznie na sucho. Po przesmarowaniu praca jest nienaganna.

blogentry-45787-0-10228200-1376679824_thumb.jpg

W trakcie użytkowania wyszły dwa moim zdaniem niestety trochę dyskwalifikujące problemy – oba z układaniem linki.

Pierwszy – to od czasu do czasu linka nie jest zbierana na rolkę kabłąka, tylko nawijana z drugiej strony kabłąka – poniżej nawoju na szpuli. Jeśli np. łowimy w nocy i nie zauważymy tego – mamy problem.

Drugi problem występuje przy bardzo wyżyłowanych rzutach na odległość lekkimi wabikami – pierwszy nawój nie układa się na szpuli tylko na pokrętle hamulca i w efekcie mamy piękną luźną pętelkę, zwijaną przez kolejne nawoje linki i tylko czekającą na kolejny rzut by poplątać nam linkę.

Oba problemy nie występują w przypadku łowienia ciężkimi, stawiającymi w wodzie większy opór wabikami. Niemniej jednak – występują.

O ile pierwszy udało się mi zniwelować przez wypracowanie odruchu sprawdzania ułożenie linki po każdym rzucie, o tyle ten drugi, gdy łowię nocą, w kompletnych ciemnościach – napsuł mi sporo krwi i plecionki.

Stad – sam nie wiem czy można tą konstrukcję określić jako udaną.

Z jednej strony – wydaje się funkcjonować ok, mimo kilkukrotnego taplania na kajaku łożyska i reszta chodzą ok, słona woda nie jest im aż tak straszna. Kręcioł jest lekki, ma naprawdę udany hamulec. Czyli jest to zdecydowanie więcej niż konstrukcje w podobnych cenach.

Z drugiej, z relatywnie cienkimi linkami i lekkimi przynętami ma kłopoty z układaniem linki.

Czyli – ideał to nie jest.

Kolejna rzecz, ze cena nie nastraja do oczekiwania wypasu i jest szansa że z grubszymi linkami, z żyłką – takie sytuacje nie będą występować.

Tylko, czy warto wydać ponad 70e by to sprawdzić?

10 komentarzy


Rekomendowane komentarze

wiele, a mowiac szczerze wiekszosc, wedkarzy wcale nie wie, ze okuma byla kiedys (przed era svendsen) najwiekszym producentem kolowrotkow na ziemi (OEM) :)  dlatego opowiesci o starsznie chrustowatej okumie troche mnie smiesza, ale nie dziwia, chociazby dlatego, ze od kilku lat uzywam VS'a 40 i jest nadal super ... tony shimano i daiwy wyprodukowano w koreanskich fabrykach ^_^

co do spadania linki przy rzutach lekkimi wabikami to jest to, wedlug mnie i wcale nie trzeba sie z tym zgadzac, nie wina kolowrotka tylko wlasnie zbyt lekkich wabikow sparowanych z wedka X ... zaloze sie, ze jezeli zamontujesz ten kolowrotek tak jak jest do wedki o glebszym ugieciu i wolniejszej akcji, nie koniecznie nizszym cw, to bedzie z marszu lepiej :)

Odnośnik do komentarza

Pitt, jak wiesz, niezbyt zwracam uwagę na metkę.

Plus - o okumie wiem, z resztą - kojarzy się mi z raczej dobrym sprzętem, to ze w PL dostępne sa jakieś zupełne odpady jeszcze nic nie oznacza. Trochę pooglądałem sobie ich stoisko na efftexie i robi wrażenie, plus co oglądam jakieś filmiki z prawdziwymi rybami nie popierdółkami jakie ja łowię, to w tle przewija się - okuma właśnie.

A chrustowy?

Bo kosztuje jakieś grosze, nie jest Shimano lub chociaż ząbkującą daiwą, więc... musi że chrust... :D

Odnośnik do komentarza

Ja mam takie same doznania z Penn Sargus. Z jednej strony mocny, wytrzymały jednak powoduje brody czym mnie osobiście bardzo wku...a. Można nawinąć połowę szpuli, rzucać mniej energicznie itp., ale chyba nie o to chodzi. Zastanawiam się nad Spinfisherem jednak się obawiam, że będzie lipa jak z Sargusem. Czytałem o Twoich problemach z ZaltArc. Byłem rozczarowany, że tak szybko klęknoooł... Sam używam dwóch Spro Blue Arc. Chodzą spoko. Nie sądzę jednak bym je użytkował aż tak ekstremalnie jak Ty Kubo. Zaliczyły kilka morskich kąpieli w UK i o dziwo chodzą. Smaruję, "coco jambo" i do przodu. Zawsze po powrocie lub prawie zawsze pod kran, płukam i tyle. Linkę układają cudnie. Co chcieć więcej za 300PLN? Pod warunkiem, że wytrzyma sezon?  Kolejny będzie chyba Spinfisher. Chyba...  

  • Like 1
Odnośnik do komentarza

a ja od jakiegos czasu z duza doza smiechu podchodze do Mistrzow rozpisujacych sie nad maslem w mlynkach za tysiace zlotych/euro/dolcow czy innych jenow.

 

mam kilka mlynkow, ktorymi lowie od lat i to nie od 2 ale od przeszlo 5ciu. Przesmarowane chodza. nawijaja, czasem cos zaszumi, skrzypnie, to jak znajde chwile znow przesmaruje i nadal sie kreca. nie lowie 300 dni w roku, ale w moim rozumowaniu normalnosci (w sensie posiadania normalnej pracy i rodziny) lowie calkiem sporo. Zlowilem tez nimi calkiem spore ryby. Sumiki, spore bolki, metrowe szczuapaki. Ba, nawet o zgrozo uzywalem tych kolowrotkow do lowienia sandaczy na gumy i co gorsza niszczycielskie koguty.

 

nie wiem co robie zle, bo choc watpie aby ktorys kosztowal mnie wiecej niz kilka stowek (wowczas rodzimej, polskiej  waluty) to nadal pracuja i nadal nimi lowie. Do dzis nie rozumiem, gdzie zaleta maslanej pracy. Chyba tylko w sklepie na ladzie, bo w wodzie to przyneta stawia opor i wowczas wszelkie opory mlynka (oczywiscie tego nasmarowanego) przestaja miec znaczenie. moze jednak ja sie nie znam. moze robie cos zle?!?

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...