Skocz do zawartości

Strumień

  • wpisów
    36
  • komentarzy
    837
  • wyświetleń
    225437

Czy to był przypadek?


kardi

5791 wyświetleń

No właśnie.Czy to był przypadek??? :o

 

Bywają sytuacje w których słowo przypadek budzi wątpliwości,choć inne określenie niełatwo zaproponować.

 

Ale do rzeczy...

Otóż przed kilku laty spotkała mnie niesamowita przygoda.Opisałem ją w kilku zdaniach przed laty na portalu,ale uwierzcie do dziś nie daje mi spokoju.

 

Rzecz działa się nad dużym lapońskim jeziorem podczas czerwcowych połowów szczupaków okoni i troci.

Wraz z Grzegorzem od kilku dni wędkowaliśmy z łódki i korzystając z białych nocy łowiliśmy z powodzeniem przez wiele godzin. Niesamowite widoki,wspaniałe brania,doskonała atmosfera,eksperymenty z nowymi przynętami i metodami.

 

W tym czasie namiętnie naparzaliśmy już muchówkami zaliczając nawet około metrowe sztuki i ciągle zmieniając wędziska,linki,przypony i muchy.Stopniowo gromadziliśmy w tym względzie doświadczenia nie unikając jednak porażek...

 

Otóż po jednym z pięknych brań moje wędzisko wspaniale się wygięło (troć? :unsure: ),a na końcu zestawu po chwili pokazał się okazały szczupak.Stylem walki nie ustępował jednak salmonidom i po kolejnym wyskoku...przegryzł gruby fluorokarbon.Pozostaliśmy,ja z oklapniętym (zestawem ;) ),a Grzesiu z opuszczoną w końcu kamerą.

 

Po chwili powrócił spokój, emocje opadły i jedynie świadomość iż zębacz poszedł z muchą nieco mnie smuciła.

Wędkowaliśmy więc dalej w świetle letniej nocy penetrując kolejne głębiny i łączki,łowiąc kilka sporych drapieżników. Wspomnienie straconego szczupaka stopniowo się zacierało,cóż to naprawdę rybne jezioro...

Po przepłynięciu około kilometra zauważyliśmy szczególnie urokliwą zatokę,tak więc chwyciłem za muchówkę i posłałem niezłego koczkodana w kierunku brzegu.

 

blogentry-46397-0-89749000-1422989457_thumb.jpg

 

Tym razem twardy opór nie był jednak oporem żywej materii.

Nieustępliwy zaczep na głębokości około metra zmusił nas do podpłynięcia i odhaczenia muchy świetnie widocznej w krystalicznej wodzie.Wbity w jeden z widocznych na zdjęciu konarów hak wymagał chwycenia w dłoń.

 

Zaaferowany,wychylony mocno z łódki,kątem oka zauważyłem obok mojej przynęty coś jaskrawego,coś czego naprawdę trudno było się tam spodziewać.

 

Owinięta wokół starej trzciny krótkim odcinkiem fluoro ,lekko pobłyskując flashami wisiała moja,stracona kilka godzin wcześniej w szczupaczej paszczy MUCHA. Przynęty dzielił niespełna METR.

Obie przynęty podałem bez słowa Grzegorzowi,a jego zdziwienie nie odbiegało od mojego.

 

Przypadek? Zbieg okoliczności? A może po prostu znak?

 

Moja wiara nie jest tak mocna jak być powinna,moja gorliwość odbiega od tej której sam od siebie oczekuję.

 

Ale w takich jak tamta chwilach,a nawet dziś zastanawiam się,czy w ten dowcipny sposób Ktoś Bardzo Ważny nie chciał mi czegoś przekazać...

 

p.s.

Fluoro zastąpiłem drutem w otulinie,jezioro jest praktycznie pozbawione presji wędkarskiej, zdjęcie zatoki zrobione post factum zamieszczam powyżej,a wątpliwości - noo te mam do dziś...

 

Pozdrawiam Was - Paweł

32 komentarzy


Rekomendowane komentarze



To miłe, że wpis w którym zapytałem (w może zakamuflowany sposób) o istnienie Boga znalazł tak znaczny odzew.

Czasem warto porozmawiać o czymś więcej niż  tylko wędkarstwo.

 

Hyjos6 stwierdził, że nic w przyrodzie nie ginie.Ale czy to znaczy, że musi być odnalezione???

Odnośnik do komentarza

Ha! To może któryś z szanownych Kolegów znalazł moją zgubę? Łowiłem sobie beztrosko szczupaki z brzegu jeziora. Przy kolenym rzucie zaczepiam przynętą o krzaczek za mną, a że rzucałem wybitnie jak najdalej, to poczyniłem brodę na pół szpulki i linka pękła na węźle przy wymachu. Przynęta nie poleciała do wody, nie zawisnęła na gałązce, ani nie leżała za mną w zasięgu wzroku i kwadransa poszukiwań. Było to Kopyto-6 w kolorze fluo-zielonym, a przepadło bezszelestnie i jak się zdaje, na wieczność. Chyba, że któryś Kolega ma coś jeszcze do opowiedzenia, na przykład jak to palił w kominku, "a tu z kawałka drewna wystaje przypon." :)
Budujące to opowiadanie z Laponii, choć domaganie się odpowiedzi na tytułowe pytanie to - uważam - zbyt wiele, nawet w okolicy świąt Zmartwychwstania Pańskiego. ;)

Pozdrawiam
Grzesiek

  • Like 1
Odnośnik do komentarza

Źle się wyraziłem, przepraszam. :)
Komiczna naiwność mojej ówczesnej postawy budzić dziś może jedynie słuszne, a drwiące politowanie, ale wtedy nie zamierzałem dowcipkować. "Po kolanach", niedowierzając w możliwość dematerializacji dużej, żarówiastej ryby na niemal czarnej, mokrej glebie, korzystając z ustonności swojej lokalizacji, pytałem całkiem głośno. - Jak, no niby jak?! - Tylko momentami dosadniej.
Święcie oburzony ostentacyjnie domagałem się odpowiedzi, co, jak sądzę, ostatecznie pogrzebało moją szansę odnalezienia zguby.
Dziś nad wodą już głupio nie pytam o nic, również głupio nie znikają mi przynęty i czy to jest przypadek?
:)
Pozdrawiam
Grzesiek

  • Like 1
Odnośnik do komentarza

Miałem chyba o wiele dziwniejszy przypadek. Kilka lat temu kupiłem kopyto w kolorze migdałowym, bardzo spodobało się ono sandaczom z pewnego jeziora. Niestety pech chciał że pewnego dnia uczepiłem je o coś leżącego na dnie jeziora. Ponieważ łowiłem na żyłkę nie dało rady uwolnić przynęty i została w odmętach jeziora.

Pewnego zimowego dnia wybrałem się z pieskiem na spacer po zmarzniętym jeziorze wzdłuż linii brzegowej w poszukiwaniu posezonowych "souvenirów" wiszących na drzewach :)

Nagle na wysokości w której łowiłem latem zauważyłem w lodzie coś migdałowego, była to moja guma którą urwałem, wczepiona w kawałek drzewa.

Tego nie potrafię wytłumaczyć w jaki sposób zalegający na dnie konar podniósł się do powierzchni :D

Odnośnik do komentarza

Może ktoś mając mocniejszą linkę po podobnym do Twojego zaczepie podholował konar z przynętą w pobliże brzegu i płycizny, ale do wydobycia "zestawu" z wody jednak nie doszło.Kawałek drewna z przynętą znalazł się jednak w miejscu gdzie mógł zamarznąć i dał się odnaleźć.

Szukałeś urwanych przynęt, więc presja pewnie niemała,a więc i przedstawiona teoria nie jest chyba bez sensu.

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...