Skocz do zawartości

Ościeniem i drgawicą

  • wpisów
    52
  • komentarzy
    436
  • wyświetleń
    259279

Miodowy miesiąc cz II


lukomat

4113 wyświetleń

Skoro miesiac miodowy, to przydalby sie akcent zenski. A skoro zenski, to najpoprawniej byloby wspomniec o wlasnej zonie. Korzystajac z nieprzyzwoicie cieplych dni i niespotykanych wrecz upalow dochodzacych do 28 stopni C, zabralem moja “stokrotke” nad rzeke, na piknik z wedka. Zona juz wstepnie zostala wprowadzona w sztuke speyowania. Jednak opornie przyjmuje wiedze jak na kogos z tytulem doktora. Tlumacze, ze powoli i plynnie, z przyspieszeniem w ostatniej fazie i zdecydowanym zatrzymaniem wedki pod katem 45-60 stopni do lustra wody (najpozniej na godzinie 2, jak kto woli), zeby wyszla ciasna/waska petla. Gorna reka kieruje wedka, a dolna napedza. Ale chlop swoje, a baba swoje.

 

 

 

13_zpsf1nsg1py.jpg

Costa del Findhorn

 

Ale trzeba, przyznac, ze “stokrotka” sie stara i nawet juz zlapala przypadkowego pstraga-samobojce. Kto wie, moze juz wkrotce polknie bakcla. Miesiac miodowy mial takze swoj epizod za granica. Jak co roku polecielismy na poczatku lipca do Polski i w szalonym tempie zrobilismy objazdowke po rodzinie i znajomych. Przy okazji odwiedzin pradziadkow, chlopcy zazyczyli sobie zasiadke na karpie, liny i inne mulaki jako przerywnik od lososiowatych. Pradziadek Marian ma stawek za gorka pod lasem, a w nim lowisko specjalne – nikt specjalnie tam nie lapie. Zaneta, dzikuny, splawikowki i do boju (nie pamietam kiedy ostatni raz lapalem mulaki). Karas, karpik i kilka linow stanowily jakze egzotyczny polow dla Zbikow.

 

blogentry-45682-0-87185400-1439015129_thumb.jpg

Linek Maksia

 

blogentry-45682-0-45902300-1439015149_thumb.jpg

Linek Benia

 

Kiedy chlopcy pod czujnym okiem Papy Brody cwiczyli refleks zbojecki na lapaniu babek na Przekopie Wisle (co za upadek niegdys tak rybnego lowiska!!!), ja moglem sie oddac temu co tygrysy lubia najbardziej. Sprzecik do bagaznika i strzala nad rzeke.

 

 

 

27_zpsx6zoamub.jpg

Zakret czapli

 

Ostatnio coraz czesciej siegam po Sunray Shadow. Mucha niezwykle prosta w budowie w porownaniu z wydumanymi konstrukcjami klasycznych much lososiowych. SS traktuje glownie jako “fishfinder”. Jesli nie jestem pewny czy w rzece jest ryba albo gdzie sie zatrzymala, to staram sie oblawiac szybko. SS idelnie do tego pasuje, rzut w poprzek rzeki i natymistowe sciaganie linki w tempie uzaleznionym od nurtu. Im wolniej plynie tym szybciej sciagam, a mucha idzie pod sama powierzchnia. Tak prezentowana przyneta wzgudza agresje u lososia. Jesli nie walnie, to chociaz pokaze sie na powierzchni. Wtedy zaczynam kombinowac ze zmiana muchy i techniki. Czasami to przynosi skutek, a czasami musze sie obejsc smakiem i szukac szansy w innym miejscu.

 

 

 

12_zpskgkuurg4.jpg

Kapitalna miejscowka

 

To z kolei przypomina mi o dniu wyjatkowym pod wzgledem ilosci bran, ktore niestety nie przelozyly sie na ilosc wyjetych ryb. W zasadzie to byl bardziej 24h maraton, z krotka przerwa na niespokojny sen w wedkarskiej chatce. Zaczalem we wtorek wieczorem i skonczylem o podobnej porze w srode. Jako przystawke serwowalem lososiom SS. Siedem bran, w tym tak spektakularnych jak wyskok i atak z gory! Jak to mozliwe, ze tylko pierwszy losiek dal sie poholowac z pol minuty i spadl. Reszta albo hybila albo walila w skrzydlo. Przesiadka na Kinermony Killer na podwojnym haku #10 i dwa letnie srebrniaki wziely tak jak trzeba.

 

 

 

5_zpszfhnygl8.jpg

Kinermony Killer

 

Byl to rowniez klasyczny przypadek “w odpowiednim miejscu, o odpowiednim czasie”. Koledzy lapali ponizej i totalna studnia. Wieczorem zainteresowalem kolejna rybe SS, ale skonczylo sie tylko na wirkach na powierzchni. Wskaznik zadowolenia pokazal full'a na tarczy, dopadlo mnie tez zmeczenie i postanowilem zwijac sie do bazy. Jeszcze przed odjazdem przekazalem koledze gdzie i na co. Prawdopodobnie ta sama ryby lyknela SS kolegi godzine pozniej. Gdybym wiedzial, ze to metrowka, to pewnie bym tak latwo nie odpuscil. Z drugiej strony, az tak bardzo kumplowi nie zazdrszczam. Po dwoch wyskokach ryba postanowila wrocic do morza, a przy silowej probie zatrzymania rozgiela hak...

 

 

 

3_zpsssiintdg.jpg

Letni srebrniaczek w doskonalej kondycji

 

4_zpsjuasca9z.jpg

I na dodatek prosto z morza

 

Wydawalo mi sie, ze to co najlepsze ma do zaoferowania Findhorn pod wzgledem krajobrazu, juz widzialem. Bardziej mylic sie nie moglem. Trafilem dwie dniowki na docinku tzw. “dead man's shoes”. Woda zawsze zajeta, a zeby tam lapac, trzeba czekac, az komus sie zemrze i zwolni miejsce, a kolejka sepow juz czeka.

 

 

 

3_zpsdhclwsfa.jpg

Widok ze skarpy

 

Nie wiadomo czy robic zdjecia czy lapac. Probowalem polaczyc jedno z drugim i nie bylo latwo. Teren dosyc trudny, wymagajacy sporej sprawnosci fizycznej i determinacji.

 

 

 

20_zpsokwoib6h.jpg

Widok z dolu

 

Pierwszego dnia postanowilem zrobic caly odcinek. Zadanie ambitne, ale wykonalne. Do obiadu zrobilem dolna polowe i myslalem, ze mi nogi w d... wejda.

 

 

 

18_zps9ejt23xq.jpg

Dolna polowa

 

19_zpsgotnkwup.jpg

Gorna polowa

 

Rzeka przeciska sie kretym wawozem. W lesie jest sciezka, ktora, powiedzmy umownie, idzie wzdloz rzek, ale zeby oddac rzut trzeba zejsc na dol. Schodki to luksus, a najczesciej drabinki, liny itd...

 

 

 

31_zpsp8wb99bn.jpg

Nie ma lekko

 

Wzdluz koryta tez sa zainstalowane liny. Ze zdjec mozecie sobie wyobrazic jak wyglada przemieszczenie sie po rzece. Nie ma mowy o klasycznym lososiowaniu, czyli rzut i krok w dol. Nieustanna gimnastyka i sciezka zdrowia, tak moge w skrocie to opisac.

 

 

 

15_zpscporetgv.jpg

Wyplyw z wawozu i zarazem koniec odcinka

 

Ghillie (opiekun wody) zasugerowal mi, aby gorna polowe zrobic w stylu hardcore, zaczac od poolu o nazwie Essimore i juz nie wracac na sciezke na gorze, tylko powoli przemieszczac sie w dol, bo inaczej omine kilka pooli, do ktorych nie ma dostepu z gory.

 

 

 

DSC_9966_zps6jri6dm0.jpg

Calkiem zgrabny rzut

 

Ryby? Uwierzcie mi na slowo, ze byly tylko dodatkiem to calosci. Ciezko wyholowac, bo jak zdecyduja sie opuscic pool to nawet nie ma jak gonic. Mniejsze mozna przytrzymac i przy odrobinie szczescia wyholowac. Wtedy pojawia sie problem z podebraniem. Ja chodze bez podbieraka, bo cenie sobie komfort, ale w takim terenie wyjac rybe z wody, zrobic zdjecie i bezpiecznie wypuscic jest praktycznie niemozliwe.

 

 

 

25_zpslkvokb37.jpg

Essimore pool

 

Ostatecznie sfotografowalem tylko jedna rybe. Srebniak pod 80cm z przywrami, czyli prosto z morza.

 

 

 

12_zpslkxnsbdn.jpg

Sreberko

 

8_zpsx1v3i1ex.jpg

Przywry

 

Zreszta tez mialem sporo szczescia, bo losos poszedl przez przelew w dol rzeki, a bylo to jedno z niewielu miejsc, ktore pozwalalo na podazanie za ryba bez ryzyka utraty zdrowia.

 

 

 

4_zpsq3tln4ta.jpg

Tu wziela

 

5_zpscs7bipi8.jpg

Tu ja wyjalem

 

Losos polakomil sie na Park Shrimp #10. Tego dnia ryby byly aktywne, korzystajac z podniesionej wody pchaly w gore rzeki i agresywnie reagowaly na wszystko co pojawilo sie w okolicy ich pyska. Niestety przez noc woda szybko opadla, co zmusilo mnie do rzezbienia.

 

 

 

13_zpszwguieuv.jpg

Park Shrimp

 

Nastepnego dnia przyjechala ze mna zona.Mielismy wspolnie lapac, ale popatrzyla sie na rzeke, popukala w czolo i oswiadczyla, ze z najwiekszym trudem odmowi sobie tej przyjemnosci i zajmie sie aparatem. No to przynamjmniej mam kilka zdjec.

 

 

 

DSC_9936_zpsvpel24an.jpg

Tyle miejsca to luksus

 

Probowalem tez na lekko z jednareczna Echo 9ft #6, linka Royal Wulff Ambush, mucham powierzchniowymi (smuzakami). Swietna zabawa, kilka ryb zagotowalo wode, ale na tym sie skonczylo.

 

 

 

DSC_0046_zpstftsldul.jpg

Z jednoreczna znad glowy

 

DSC_0010_zpsmbp43wgd.jpg

Z dwureczna w dosyc kombinowanej pozycji

 

Zona miala dosyc i poszla zbierac jagody (ale pierogi byly!) i lapac kleszcze, a ja udalem sie na sciezke zdrowia. Poniewaz po poludniu woda ucichla, postanowilem zejsc z mucha glebiej i pograc ryba przed nosem. Szybko tonacy przypon i Orjok na calowej dlugosci miedzianej tubie.

 

 

 

DSC_9989_zpsyk3r8hnz.jpg

Terytorium kozic gorskich i wedkarzy ze sklonnociami sado-maso

 

30_zpso9xd2pxc.jpg

Ale gdybym mogl tam wrocic, to chocby zaraz

 

Zestaw bardziej wiosenny niz letni, ale strategia okazala sie skueczna, no przynajmniej do czasu kiedy spory losos okolo 85cm postanowil plynac w dol. Udalo mi sie go przez jakis czas utrzymac przed przelewem, ale zaczal mocniej napierac i najzwyczajniej w swiecie wyrwal hak. Ktora to byla ryba? Zreszta, co za roznica.

 

 

 

28_zpsemqqdos0.jpg

Praktycznie kazda ryba usilowala splywac w dol, a zatrzymac jest niezwykle trudno

 

Wieczor zblizyl sie nieublaganie i dostalem haslo do odwrotu. Negocjacji nie bylo. Koniec.

 

 

 

DSC_9977_zpsgil7um0x.jpg

Craigie pool

 

Dwa dni przerwy i znowu bylem nad woda. Zanim doturlalem sie na lowisko, kumpel juz zdazyl stracic pierwszego loska. Szybko wyrownalem jego osiagniecie. Srebrny grilse zerwal sie po pol minutowej znajomosci z Kinermony Killer. Nawet mi powieka nie zadrgala. Po sniadaniu wracam na ten sam pool. Ta sama mucha, to samo miejsce, podobna ryba ii ten sam final. Co jest? Poszedlem w gore odcinka, w miejsce trudno dostepne z tego brzegu. Nie wiem kiedy ostatnio ktos tam przede mna lowil, ale sciezki nie znalazlem. Postanowilem wytyczyc zatem nowa. Ostroznie schodzilem po lesnej skarpie, gdy nagle grunt pode mna sie obsunal, zaczalem zjezdzac na plecach w dol, a ostatnie dwa metry przelecialem. Tuz przed ladowaniem zahaczylem lewa noga o galaz drzewa i uslyszalem zlowieszcze chrupniecie w kolanie, a upadek dokonal ostatecznego dziela zniszczenia. Jakos sie pozbieralem. Spodnie rozerwane, ale za to wedka cala, wiec skoro juz sie znalazlem na dole, to oblowilem pool :-) Posykujac i klnac wydostalem sie na raty na gore. Spotkalem kumpla, on w tym czasie stracil kolejne dwa loski. Pokustykalem nad ostatni pool, bo kolano bolalo coraz bardziej i zerwalem trzecia rybe dnia. Tego bylo juz za wiele. Wrocilem do domu i od razu powedrowalem na stol do masazu (wiedzialem co robie, zeniac sie z fizjoterapeutka). Diagnoza: uszkodzone wiezadla poboczne i wiencowe. Tak mniej wiecej zakonczyl sie moj dwumiesieczny urlop. Pierwszy miesiac byl miodowy, a drugi? No coz, o rybach moge zapomniec, a kolano do powrotu do roboty sie zagoi.

17 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Poranny posiłek powinien być obfity i taki właśnie jest po tej lekturze :) .

Zastrzyk energii z intelektualnym odkażeniem umysłu, po wszechobecnym bełkocie ;) .

Świetnie piszesz, czytam wszystkie Twoje wpisy ;) .

 

Ps. Foty równie dobre ;) .

  • Like 1
Odnośnik do komentarza

Wymysliłem taką legendę:

Był sobie bardzo, ale to bardzo zły i złośliwy człowiek, którego ulubionym zajęciem, poza czynieniem ludziom zła, było łowienie łososi. W końcu umarł i jako pokutę po śmierci dostał zadanie stworzenia pięknej rzeki dla łososi i ich łowców. Ale ponieważ nawet po śmierci pozostał wyjątkowo wredny, postanowił, że tak będzie, lecz inni nie będą mieli lekko. Wziął się za budowę i tak powstało miejsce zwane “dead man's shoes”.

Odnośnik do komentarza

Chyba wyniknelo male nieporozumienie :) Termin "dead man's shoes" ma zastosowanie do odcinkow, na ktore ciezko kupic dniowke. Jak ktos juz kupi swoje zezwolenie na 3 dni albo tydzien, to trzyma do konca zycia. I lapie w te same dni co roku, a jak mu sie zemrze, to ktos wskakuje w "buty umarlaka", czyli bierze jego dni. Najczesciej ktos z rodziny lub bliski znajomy. Ktos zwolnil te dni, w ktore ja lapalem, ale szczegolow nie znam. Zaproponowano, to wzialem, zaplacilem i sie ciesze. Kolejnej okazji w zyciu moze juz nie byc.

Ale co do zlosliwosci Tworcy tego odcinka, to bym sie zgodzil.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza

Z glebokoscia to roznie. Wlewy glebokie 2-3m, srodek 1.5-2m z wyplyceniem na wyplywie. Ja bym sie na zadne plywadelko nie dal namowic z wielu powodow, ale glownie z praktycznosci i bezpieczenstwa. Z brzegu to jedyna opcja.

 

A jeszcze odnosnie umarlaka, to przypomniala mi sie taka anegdota zaslyszana of ghilliego. Otoz na odcinku powyzej, ktory tez nie jest latwy, sa dwa poole zwiazane ze soba historia pewnego angielskiego wedkarza. Jeden pool nazywa sie Englishman, a drugi Dead Man. Na pierwszym ostatni raz go widzieli zywego, a na drugim wylowili martwego.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Nie ma co bluzgać. Z pobieżnej analizy i oceny ryzyka wynika, że istnieje mało prawdopobne, ale jednak jakieś zagrożenie wypadku że skutkiem śmiertelnym :). A swoją drogą nie lubią tam chyba Anglików, oj nie lubią:)
Odnośnik do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...