Skocz do zawartości

Strumień

  • wpisów
    36
  • komentarzy
    837
  • wyświetleń
    225437

Pięćdziesiątaki żerują nad Dunajcem. Są twarde dowody!


kardi

7045 wyświetleń

Hej!

 

O ile temu pstrągowi nieco brakowało do 50 tki, choć walczył zajadle i efektownie zebrał streamera...

 

blogentry-46397-0-89198100-1465119004_thumb.jpg

 

...o tyle te dwa samce z pewnością spełniły wymóg żerujących osobników " 50 plus ".

 

blogentry-46397-0-44517800-1465122995_thumb.jpg

 

Od początku jednak.

 

Dunajec jako miejsce kolejnego spotkania, zasugerował Andrzej, polecając nam tę słynną w muszkarskim świecie , piękną rzekę ze względu na urozmaicony rybostan, rozległość, możliwość stosowania różnych metod i dający gwarancję obcowania z salmonidami odcinek specjalny.
Chętnie przystaliśmy na tę propozycję, część z nas nigdy tam nie łowiła, a moje prehistoryczne wspomnienia dotyczyły 1979 roku gdy zawodniczyłem w Mistrzostwach Polski.
Klub jak wiecie liczy pięciu członków, jednak los spowodował, że w Krościenku nad Dunajcem spotkaliśmy się tylko z Robertem.
Koniec maja charakteryzowała zmienna pogoda, wahające się poziomy dunajeckiej wody i ...rozbieżne informacje dotyczące brań.
Wiadomości o żerowaniu na suchych bardzo nas podnieciły, Robert to prawdziwy fan tej metody, nie ukrywam ze także przepadam za widokiem topionych pod wodą słoików lub, o Boże..tak, tak -.nocników (taki slang z lat 80 - tych, chętnie przybliżę).

 

Rankiem, w środę 25 maja omijając rodzimy Poznań, Wrocław, Katowice, Kraków i Nowy Targ przepychałem się na południe połykając kolejne kilometry. Rozpadało się i oziębiło, pogoda nie napawała optymizmem.

 

blogentry-46397-0-37934800-1465126374_thumb.jpg

 

Nie bez problemu zlokalizowałem kwaterę,a po 2 godzinach i identycznej adresowej padaczce na miejscu pojawił się Robert .
Dobra nasza, dach nad głową i sympatyczny gospodarz Wojtek oraz wieczorne towarzyskie wzmożenie podniosły nasze morale i rozpoczęlismy przygotowania.

 

blogentry-46397-0-02053700-1465124075_thumb.jpg

 

Rankiem (prawie ;) ), podjechaliśmy na wskazany przez Wojtka odcinek, cieszyła poprawiającą się pogoda i widok grubej, pachnącej rybą wody, choć z drugiej strony poziom industrializacji łowiska nieco rozczarowywał.

 

blogentry-46397-0-40981000-1465118683_thumb.jpg

 

Duży ruch samochodowy, liczne domy na brzegach rzeki, wielu wędkarzy, mosty i kladki - tak to po prostu na OS wygląda.
Nieliczne oddalone od szosy fragmenty rzeki dawały chwilowa iluzję odosobnienia.

 

blogentry-46397-0-38739000-1465118597_thumb.jpg

 

blogentry-46397-0-79963600-1465118755_thumb.jpg

 

Pstrągi nie żerowały powierzchniowo, nasze nadzieje na suchą ucztę spełzły na niczym, choć
jeszcze parę dni wcześniej efektowne zdjęcia umieszczane na fb.naprawdę podnosiły cisnienie...

 

Cóż, sięgnęlismy do innych metod i do innych pudeł.Podobnie jak kilka miesięcy wcześniej nad Sanem dobrym wyborem okazało się łowienie na streamera, a optymalnym odcinkiem kilkusetmetrowe głębokie bystrze powyżej "składu drewna".
To bardzo trudne łowisko, brodzenie tam wymaga kija, podkutych butów, determinacji i chyba ... tupetu.
W ciągu 3 dni polowania spotkaliśmy tam tylko -po telefonicznym uzgodnieniu-Mirka Pieślaka (pozdrawiam),który aktywnie atakował rybostan krótką nimfą.

 

Zanim o złowionych i zeeerwanyyych rybach kilka słów o sprzęcie.

 

Wspomniałem o podkutych butach i kiju do brodzenia.Są nieodzowne, czego dowodem był widok kilku muszkarzy mozolnie przekraczających rzekę ze znalezionymi na brzegu drągami w dłoniach.

 

Robert podpierał się składanym kijem Vision z piankową rękojescią, a ja swoim styranym dolnikiem od karpiówki w którym nadal nie dostrzegam większych wad.Tym bardziej, że ...
...opracowałem ciekawy sposób przywieszania go do paska w trakcie łowienia, sposób umożliwiający błyskawiczne ujęcie kija i podparcie się oraz odwieszenie przy pomocy magnesu gdy znów jest zbędny.

 

blogentry-46397-0-76428400-1465124108.jpg

 

Zdjęcie mówi wszystko -linka zabezpieczająca, jedna część magnesu systemem kółek i karabińczyków przymocowana do kija, druga swobodnie na przesuwnej szlufce przy pasie. Silny, podbierakowy magnes (tu Jaxon), śliska szlufka umozliwiajaca przesuniecie zestawu na tyłek gdy łowimy, karabińczyki umożliwiające demontaż bez odpinania pasa...
Robert docenił i zastosował.
Buty, wodery, tu w końcu ponownie zawierzyłem firmie Simms kompletujac zestaw g3 co ostatecznie zakończyło moje blogowe rozterki. Vibram i kolce -przydało się jak rzadko!

 

Wędziska to u Roberta Orvis H2 i Hatch całość około #6 u mnie Winston WT i Nauti FWX w podobnym rozmiarze.

 

blogentry-46397-0-90720300-1465118624_thumb.jpg

 

Zastosowalismy pływajace i intermedialne linki, grube przypony, jak zwykle przy silnym nurcie i trąconej wodzie stosowałem końcówkę 0,25 .Pomimo tego "poważnego podejścia" 2 ryby zerwały mój przypon w chwili zacięcia najprawdopodobniej z powodu nierozpoznanego węzła lub uszkodzenia o kamienie.
Przynętami były średniej wielkości i różnie dociążone streamery raczej w stonowanych barwach. Wzory z nad Sanu w pełni się sprawdziły, podobnie jak ciemne pijawki, także te, które zagryzamy na jednym ze zdjęć :)
Już w pierwszy dzień złowiliśmy kilkanaście pstrągów w tym kilka grubo ponad 40 cm, mnóstwo ryb zeszło najwyraźniej odganiając przynętę, a nie żerując.Poznawaliśmy wodę, miejsca i godziny brań, trochę spacerowaliśmy wzdłuż brzegów, obserwowaliśmy kolegów po kiju i ich wysiłki.
Coraz bardziej nam się podobało...Raptem kilka kajaków, kormorany przyjaznej rasy -

 

blogentry-46397-0-75034800-1465118872_thumb.jpg

 

- mentalnie szykowalismy się na "jeszcze"

 

Następne dwa dni to dłuższe wędrówki brzegami Dunajca i utwierdzenie się w przekonaniu o dobrze dobranej metodzie.
Zauważylismy, ze wielu milośników ma krótka nimfa i że wielu kolegów łowi wyłącznie w pobliżu zaparkowanych samochodów.
Roberto z zaciekawieniem obserwował towarzysko usposobionych muszkarzy w pobliżu parkingu w Krościenku.

 

blogentry-46397-0-38761200-1465118793_thumb.jpg

 

Błądząc trochę i płacąc frycowe za nieznajomość wody szukalismy samotnosci, bystrzynek, ciszy...

 

blogentry-46397-0-85800800-1465118925_thumb.jpg

 

i brań. A te trafiały się naprawdę często...

 

blogentry-46397-0-68268600-1465118652_thumb.jpg

 

I jak tu nie opić Robertowego strumieniowca? Tym łatwiej , że chwilami było naprawdę upalnie!

 

blogentry-46397-0-12984700-1465118829_thumb.jpg

 

Pogoda, jak to w górach bywa była bardzo kapryśna i naprawdę znikąd pojawiały się opady i grzmoty.
Cienka kurtka w kieszeni kamizelki to konieczność.

 

blogentry-46397-0-89928600-1465118957_thumb.jpg

 

Ale przed burzą, przy pierwszych dalekich grzmotach, gdy powietrze w ten wyjątkowy sposób zastyga w bezruchu...Sami wiecie.

 

blogentry-46397-0-99759800-1465119034_thumb.jpg

 

Złowiliśmy kilkanaście ponad 40 cm pstrągów, kilku z nich blisko było do 45 cm, no a jeden był nawet dużo lepszy...

 

Zdjęcia, cóż - na chybcika, tylko w podbieraku, stojąc w rwącej wodzie i nie chcąc zaszkodzić rybie...i co najistotniejsze, a bolesne - nie było Andrzeja!

 

Muszę na koniec podzielić się jeszcze kilkoma uwagami technicznymi.
1.Łowienie na streamera przy użyciu pływającej linki może być skuteczną metodą w kamienistym szybkim dość głębokim łowisku( jak to opisane w naszej relacji)

 

2.Warunkiem jest długi przypon z fluoro.oraz prowadzenie przynęty Z prądem lub w jego poprzek.Lekko dociążony streamer pozwala na takie manewry, pozwala po rzucie POD prąd przez jakiś czas prowadzić go w sposób zbliżony do przynęty spinningowej co jest wzorem skutecznosci.

 

3.Nie musimy czynić tego wyłącznie na długim dystansie, o nie, bynajmniej!
Możemy stosować krótkie rzuty POD prąd i liczyć na branie na dystansie skutecznie obłowionych kilku metrów, a czasem tylko jednego!

 

4.Unikajmy kanonów typu "streamer, długi kij, tonąca linka" To ogranicza, uniemozliwia "mozaikowe" podejscie do flyfishingu.

 

5.Posiadanie streamerow o różnej masie (np. bez, z lekką lub ciężką mosiężną główką) , a o podobnym wyglądzie pozwala na niesamowitą elastyczność.Pozwala topić gdy głęboko i smużyć gdy tego chcemy.

 

6.Nie pomijajmy płytkich nurcików, szczególnie gdy woda jest podniesiona.Jeden z naszych pstrągów zebrał 10 cm jeszcze nie utopionego sierściucha 2 metry ode mnie.

 

7.Niebagatelną zaletą linki F jest możliwość mendingu, świadomego lawirowania pomiędzy kamlotami do samego końca prowadzenia przynety.

 

Powyższe uwagi odnoszą się do kamienistego odcinka rzeki, szczególnie gdy część glazów wystaje z wody.
Płanie, mega rynny, o to już inna bajka. Chociaż??? ;)

 

Zupełnie na koniec muszę wspomnieć o życzliwym zainteresowaniu pozostałych klubowiczów, Andrzeja, Mariusza i Grzesia którzy dopytywali o wrażenia i nie szczędzili porad.

 

Roberto, było świetnie!
Następne spotkanie nad urokliwym Sanem!

 

blogentry-46397-0-71475800-1465124038_thumb.jpg

 

Paweł

26 komentarzy


Rekomendowane komentarze



Dzięki Pawełku. Uwielbiam Twój styl, skrywający także altruizm wędkarza gentelmana, wyrażający się jakże często używanym, w różnych odmianach, ale zawsze w liczbie mnogiej, czasownikiem "złowiliśmy". Rzeczywiście łowiliśmy razem i było świetnie, ale niekwestionowanym Mistrzem streamera jesteś Ty Pawełku, o czym przekonałem się już trzeci raz (wcześniej 2x San). Niezapomnianą naukę skutecznego "streamerowania" wyniosłem zwłaszcza z tej dunajeckiej wyprawy, choć marzenia o poprawieniu życiówki się nie spełniły. Zrekompensowały je dziesiątki kontaktów z pstrągami, które jednak często, pośród ogromnych głazów i w bardzo silnym nurcie spadały. Tam gdzie łowiliśmy ewentualna próba wędrówki za rybą była absolutnie nierealna i skończyłaby się kąpielą i....... kto wie jak długotrwałym ...."dryfem" w dół. Nasz odcinek był tylko nasz ....., zero konkurencji. Nie było innych chętnych na taniec wśród tych głazów w ostrym nurcie. Rzeczywiści bez podkutych buciorów i kijaszków do brodzenia nie poszalelibyśmy tam. Tytułem prawdy historycznej, wiedziony wrodzoną szczerością muszę dodać, że: - wszystkie kropkowane czterdziestaki były Pawełka, - jedyny pstrągal na sucharka był mój ....... "gigant" ok. 15 cm....... Szkoda, że nie było jak zrobić fotek w tych dunajeckich bystrzach. Nie odważyłem się tam wydobyć z kieszeni telefonu...., szkoda by go było....., a naszego Foto - Mistrza Jędrusia z nami nie było, podobnie jak Mariusza i Grzesia...... Ech, żałujcie chłopaki - pięćdziesiątaki.
  • Like 3
Odnośnik do komentarza

O, jak bardzo brakowało mi zapachu dymku z pykanych przez Was fajeczek, rozchodzącego się po zakamarkach aromatu dobrego tytoniu (palenie szkodzi zdrowiu - Minister ... i tak dalej). Ale jeszcze bardziej brakowało mi Waszej obecności, a w zasadzie mojej obecności z Wami. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza

Pięknie ! Mam jedno istotne zastrzeżenie ! Przy takich kołowrotkach, hmm, powinno stać coś od Rothshilda, a jeśli białe to może jakiś Weingut od Weila czy chocby H.Donnhoff.... ;)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza

Pięknie ! Mam jedno istotne zastrzeżenie ! Przy takich kołowrotkach, hmm, powinno stać coś od Rothshilda, a jeśli białe to może jakiś Weingut od Weila czy chocby H.Donnhoff.... ;)

 

Już nie wyrabiamy na szlachetniejsze trunki ......przez te kije i kręćki. A w ogóle to niech się Paweł tłumaczy, bo On jest od białego wina,....ja to tę na "wódę na myszach" wolę.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza

"wóda na myszach" wali mszycami im mocniej tym lepsza. Znam takich co o trzeciej nad ranem rozrabiali ją sokiem pomidorowym. SIÓDEMKA to jako fetysz... Robert - brak Ci dla niej zastosowania, uwolnię Cię od problemu - sprzedaj. Wszystko z czystej sympatii.  :D

  • Like 2
Odnośnik do komentarza

Czytając tę relację czułem się prawie jak na rybach- a właśnie tego mi było trzeba w przerwie od nauki. Pozdrowienia ze słonecznej Andaluzji! P.S widzę że nie tylko mnie zapach dymku z fajki kojarzy się z "muchowaniem" w doborowym towarzystwie :)

  • Like 4
Odnośnik do komentarza

Pięknie ! Mam jedno istotne zastrzeżenie ! Przy takich kołowrotkach, hmm, powinno stać coś od Rothshilda, a jeśli białe to może jakiś Weingut od Weila czy chocby H.Donnhoff.... ;)

Wein war gut! Uwierz Marcinie! A od Rothshilda...taaa, może póżniej... :).

Poważniej odpowiadając szukam niedrogich wytrawnych białych win i mam już swe ulubione.Nie zawsze jednak ulubiona butelka jest osiągalna po jakimś czasie.Stąd zakupy alternatywne!

  • Like 2
Odnośnik do komentarza

Ale Ty Pawełku wyglądasz na już "zaciętego", a ja dopiero "wziąłem"....... Przemciu (Przeman) pozdrowienia serdeczne dla Ciebie. Majówka już dawno przeleciała przez Lubelszczyznę, a Ty na obczyźnie.

To chyba fotografia z poranka(czy się mylę Robercie?), tak więc o "zacięciu" w tym wiadomym znaczeniu :) mowy być nie moze.A "sandaczowe spojrzenie" po prostu udałem...No chyba, że to fota z wieczora. Wtedy "podciecie" nie jest wykluczone.

Przemka także pozdrawiam !

  • Like 2
Odnośnik do komentarza

Wein war gut! Uwierz Marcinie! A od Rothshilda...taaa, może póżniej... :).

Poważniej odpowiadając szukam niedrogich wytrawnych białych win i mam już swe ulubione.Nie zawsze jednak ulubiona butelka jest osiągalna po jakimś czasie.Stąd zakupy alternatywne!

Rothshild ma i znośne cenowo butelki. Choć nie umywają sie do tych wiadomych. Z białych gustuje wyłącznie w półwytrawnych. Niezmienie od lat polecam Kendermansa dostępne w Centrum Wina w Starym Browarze. Niekiedy b. dobre i bardzo tanie mają w Biedronce ale tu posiłkuje się aplikacją "dotrzechdych" bo można wpaść okrutnie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza

Rothshild ma i znośne cenowo butelki. Choć nie umywają sie do tych wiadomych. Z białych gustuje wyłącznie w półwytrawnych. Niezmienie od lat polecam Kendermansa dostępne w Centrum Wina w Starym Browarze. Niekiedy b. dobre i bardzo tanie mają w Biedronce ale tu posiłkuje się aplikacją "dotrzechdych" bo można wpaść okrutnie.

Także tam zaglądam Marcinie.

Ustaliłem swoją dawkę terapeutyczną, a zarazem maxymalną na poziomie jednej butelki wieczorem.Co ponad - odchorowuję!

  • Like 1
Odnośnik do komentarza

Nie da się zaprzeczyć, że 50'tki dają czadu

 

Zazdroszczę, niezły wypad.

 

Plany na kolejny już się krystalizują. Było ok. i momentami nawet dość ekstremalnie, ale jednak San ma w sobie to coś, za czym bardziej tęsknię ... I tam też najpewniej zawędrujemy.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza

Nie da się zaprzeczyć, że 50'tki dają czadu
 
Zazdroszczę, niezły wypad.

Radzimy sobie ezehielu, co ciekawe oglądamy rzeczki których w pojedynkę byśmy chyba nie odwiedzili.Przykładem niech będzie Dunajec...Przez całe dziesięciolecia o nim nie myślałem, nie planowałem tam połowów.Aż tu nagle...bach! A Bóbr?, czy Andrzej i Robert myśleli o nim wcześniej?
Planuję zwabić moich kolegów nad Łupawę, na jej urokliwy, choć niełatwy OS.Dleczego tylko ja i Grzesiu mamy popylać tyle kilometrów? :)

Roberto ma rację co do Sanu.Bezkonkurencyjny.

Odnośnik do komentarza

No, to sierżant 50+ gratuluje kapitalnej wyprawy.

 

Nawiasem pisząc również byłem w '79 roku na tych mistrzostwach, ale jako kibic. Zamieszkiwałem w tych domkach-budach PTTK zaraz nad brzegiem Dunajca w Czorsztynie. Przebywałem tam wówczas bez sprzętu wędkarskiego, za to z panną; jej walory wygrały z wędkowaniem, jak to u młodego chłopaka :)

Zapamiętałem jednego z zawodników, który łowił odziany dość ekstrawagancko, w granatowy dres z czerwonymi rękawami, wykonanymi z jakieś dermy, czy innej sztucznej skóry.

Teraz rzadko odwiedzam Dunajec, obraziłem się na zaporę...

 

I jeszcze o tym winku..Niestety, nie znam się na winach. Nie było kiedy się nauczyć. W młodości nie wychodziłem ponad "jabcoka".

Ale apetytu narobiliście na coś smakowitego, zwłaszcza koledzy komentujący wyprawę Pawła i Roberta.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Za krótko tam byłem, za mało widziałem by oceniać cały Dunajec. OS z Pawłem poznaliśmy chyba cały, choć nie wszędzie łowiliśmy. Bez wątpienia to rzeka, której specyfika nie każdemu będzie odpowiadać. Nie podoba mi się ten jego ucywilizowany charakter, mury oporowe, droga, domy, centrum miasta ..... Z drugiej jednak strony bardzo wciągnęło mnie takie trudne streamerowe łowienie na rzece, w nurcie której jest moc. Dunajec na trudniejszych odcinkach pozwala na prawdziwy sprawdzian umiejętności wędkarskich, ale i weryfikuje moc w nogach. Ja już tak mam, że potrafi mnie uwieść realizowanie życiowych pasji na zasadzie "im gorzej tym lepiej". Dlatego bez wątpienia tam wrócę. Może jednak @sierżancie drogi wybaczysz zaporze i kiedyś tam wspólnie połowimy.
  • Like 1
Odnośnik do komentarza

To że pięćdziesiątaki żerują , zostało ostatecznie udowodnione. Ja znalazłem w tekście jeszcze jeden twardy dowód . Gdzie się zapodział dziekan naszej szkółki prof. Mirosław wink.gif.

Piękna wyprawa wędkarska , a jeszcze jak pięknie opisana ,  zdjęcia  to już "wisienka na torcie"smile.gif.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Wyjaśniam, że Dziekan Mirek Pieślak był z nami bardzo krótko. Miejsce, w którym wówczas łowiliśmy niekoniecznie było dobre na krótką nimfę, a Mirek tak był "uzbrojony" . Zachęcał nas z Pawełkiem do zmiany lokalizacji, ale my pokochaliśmy te głazy i bystrza. No i Dziekan nas porzucił. Z tego miejsca w zasadzie nie mamy fotek, bo jak wcześniej pisałem, nie miałem odwagi sięgnąć po telefon....., rąk brakowało. Jedynie Pawełek zrobił kilka portretów podbierakowych swoim "czterdziestakom", ale on ma wodoodporny aparat, który nosi na smyczy w stałej gotowości do użycia. Dzięki temu wynalazkowi mam jedyne zdjęcie z rybą w podbieraku, zrobione przez Pawła gdy chwilowo był zmuszony wyjść a brzeg i przypadkowo zauważył mój skuteczny hol. Ci którzy znają dunajeckie bystrza wiedzą, że woda tak huczy, że z odległości nawet 12-15 metrów nie sposób się porozumieć, więc ciężko było nawzajem się przywoływać gdy ryba zawisła na kiju. Cholerka, mimo wszystko tęsknię za tym "industrialnym" Dunajcem i gdy to piszę mam tamtejsze obrazy przed oczami i uśmiecham dię sam do siebie.
  • Like 2
Odnośnik do komentarza

Nawiasem pisząc również byłem w '79 roku na tych mistrzostwach, ale jako kibic. Zamieszkiwałem w tych domkach-budach PTTK zaraz nad brzegiem Dunajca w Czorsztynie. Przebywałem tam wówczas bez sprzętu wędkarskiego, za to z panną; jej walory wygrały z wędkowaniem, jak to u młodego chłopaka :)

Tak było sierżancie, budki nad brzegiem rzeki pod Zielonymi Skałkami, atmosfera gęstniejąca wraz ze zbliżaniem się wieczora, Marian Paruzel z olbrzymim nożem przy pasie spacerujący tu i tam, nowi koledzy i ... dobre koleżanki co właśnie potwierdziłeś swym wpisem...Dunajec bez zapory...dawne czasy.Pozdrawiam :) .

  • Like 2
Odnośnik do komentarza

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...