Rybomania w Lublinie
Rybomania w Lublinie
Mając od kilku lat Rybomanię w rodzinnym mieście, odwiedzam ją regularnie i dziś podzielę się moim wrażeniami ale nie tylko tymi negatywnymi.
Oczywiście możemy narzekać, że małe to targi, że karpiarze mieli dla siebie więcej bodźców, w tym i zapachowych, że były ryby wędzone, że nie było największych firm i dominowały sklepy. To, że traktor ma jedno koło zepsute to wszyscy wiemy, ale nie bójmy się mówić że nadal ma trzy sprawne ![]()
Skorzystałem najwięcej na stoisku Wiley X, obejrzałem kilka modeli, dowiedziałem się, że mogą zrobić na zamówienie w dowolnej pełnej oprawie z ich oferty również okulary korekcyjne.
Dalej był Phoenix,Keitech z wędziskami MajorCraft, które można było pomacać.
Lokalne sklepy gdzie w wyprzedaży mieli wędki z rabatami po 40% i 50% w tym i te ze średniej półki jak np. Fenwick.
Od dwóch lat na targi wybieram się z młodszą córką, dla której atrakcją jest akwarium z rybami i konkursy. Nie zabrakło również nowych, modnych trendów w wędkarstwie czyli i działań proekologicznych, trofea wędkarski oraz zanęty bez GMO.
Trofea obecnie to już nie suszone i preparowane okazy a figurki lub pluszaki które mogą zastępować te prawdziwe.
Firma Eljacht jako dystrybutor Dragonfly pokazywała echosondy,na innym stoisku był Deeper.
Dla muszkarzy też były stoiska, np. Sztuki Łowienia jak i ze sprzętem.Było kilku rękodzielników, zwykle jako małe stoiska lub część większych.
Oczywiście nie zabrakło również możliwości spotkania kolegów po kiju, nie tylko miejscowych ale i przyjezdnych. Za 10 zł było warto poświęcić godzinę na pochodzenie po targach, małych to małych, ale są tylko takie 3 miejsca z Rybomanią w Polsce i jedno jest w Lublinie.
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
1 komentarz
Rekomendowane komentarze