Skocz do zawartości

Strumień

  • wpisów
    36
  • komentarzy
    837
  • wyświetleń
    225437

Znów razem!


kardi

7250 wyświetleń

Cześć!

 

Droga z Poznania w Bieszczady przebiegła w żartobliwej atmosferze, zauważyliśmy bowiem z Grzesiem, że także inni faceci przygotowali się do boju zmierzając na południe Polski :rolleyes:.
Robert, Jerzy, w goglach i za kierownicą tego pojazdu??? Jednak nie ... :D

 

blogentry-46397-0-64899100-1491730579_thumb.jpg

 

Unikając konfliktu zbrojnego z jednostkami NATO dotarliśmy szczęśliwie na miejsce,gdzie piąty raz grupka młodzieniaszków ( 50 plus) spotkała się by wspólnie powędkować :)

 

blogentry-46397-0-07907800-1491728597_thumb.jpg

 

Od prawej Grześ, Jerzyk, Mariusz, Robert i Paweł

 

Miejscem spotkania była znana Wam z ubiegłorocznej relacji kwatera położona nad OS San, a pogoda pozwoliła jak widać na biesiadowanie na tarasie. W zeszłym roku z powodu zimna mogliśmy o tym tylko pomarzyć...
W składzie ekipy pojawił się doskonale fotografujący i gotujący ;) Jerzy, zaproszony na spotkanie przez Roberta i choć nie jest wędkarzem doskonale wkomponował się w realizację planu naszej wyprawy. Jerzyk explorował Bieszczady, wędrował poprzez okolice maszerując ponad 20 km dziennie.Twardziel :ph34r:, widział tropy misia...
Plany Andrzeja Stanka nie pozwoliły na tegoroczne spotkanie, ale...raz nie zawsze i przyszłość przed nami :)

 

San niósł podniesioną zimną wodę, na powierzchni nie pojawiały się kółeczka, w powietrzu pustka tak więc opcja streamerowa :wub: narzucała się w sposób oczywisty.

 

blogentry-46397-0-65357600-1491730087_thumb.jpg

 

blogentry-46397-0-60890800-1491731090_thumb.jpg

 

blogentry-46397-0-57055300-1491736706_thumb.jpg

 

Łowiliśmy z Robertem i Grzesiem, a następnie, po jego przybyciu, także z Mariuszem wędrując z kijami w rękach brzegami i nurtem ślicznego, choć groźnego Sanu.
Raptem jeden kolega z poza naszej grupy pojawił się na chwilę w łowisku, tak więc podobnie jak rok temu mu(y)szkowaliśmy w spokoju.

 

Pierwszą piękną rybę złowił, a jakże...tadammm...szukający samotności Grzegorz.

 

blogentry-46397-0-13096000-1491731992_thumb.jpg

 

blogentry-46397-0-66194800-1491732064.jpg

 

podpierający się w tym roku dolnikiem solidnego wędziska co przyznam jest niezłym pomysłem, szczególnie gdy wading staff nie musi byś składany.

 

blogentry-46397-0-55966600-1491732353_thumb.jpg

 

Piękny (50 plus :D ) kleń dziabnął dużego streamera, podobnie jak kilka złowionych w tym dniu potokowców.

 

Świetnie bawiliśmy się zmieniając zestawy, łowiąc wzajemnie wędkami kolegów, fotografując i ćwicząc rzuty.
Krótkie lanczowe przerwy były okazją do ocieplenia stóp - pośniegowa woda dawała się we znaki, ustalenia dalszych planów, nabrania sił.

 

blogentry-46397-0-72712600-1491733000_thumb.jpg

 

Od prawej Mariusz, Robert i relacjonujący.

 

W tle płań przed wyspą, doskonałe łowisko, głębokie i usiane głazami...Miód malina, nie tylko o tej porze roku.
Sage Method 6/9, Nauti XL i Cortland Ghost z 15 stopową koncówką wydobyły z tej wlaśnie głębi naprawdę solidnego pstrąga.

 

blogentry-46397-0-45490700-1491737647_thumb.jpg

 

Z każdym dniem było cieplej, z każdym dniem brania były lepsze, poziom wody jednak się nie zmieniał.

 

blogentry-46397-0-03043800-1491734607_thumb.jpg

 

Widzicie Roberta, ale w tle...nasz Marszał ;)

 

blogentry-46397-0-14692500-1491734687_thumb.jpg

 

blogentry-46397-0-22435100-1491734758_thumb.jpg

 

Mariusz po ostrożnym brodzeniu wabi potokowce pijawką testując nowy zestaw.

 

Robert orvisuje, widać fajne ugięcie blanku...

 

blogentry-46397-0-23053000-1491735415_thumb.jpg

 

Strumieniowce nie rozpieszczały częstością brań, choć wszyscy doświadczyliśmy "boskiego targnięcia".
Pod tym względem ubiegłoroczny wypad był lepszy, ale w tym roku brały nieco większe sztuki. :)

 

blogentry-46397-0-02724300-1491736658_thumb.jpg

 

blogentry-46397-0-14414100-1491737001_thumb.jpg

 

blogentry-46397-0-00455400-1491737086_thumb.jpg

 

Kilka naprawdę grubych pstrągów odpięło się w trakcie holu.
Cóż, bywa...brały daleko, w głębokich miejscach, nie tylko pod brzegami rzeki.

 

blogentry-46397-0-70152700-1491736460_thumb.jpg

 

Przynętami były streamery, każdy z nas oczywiście stosował troszkę inne.
Moje na poniższym zdjęciu, z fleszem, często czerwienią i dociążane w różnym stopniu.Haki łososiowe stosowane w konstrukcji suchych much.

 

blogentry-46397-0-62495400-1491739144_thumb.jpg

 

Wędkowałem methodem i z axisem, Robert heliosami, Grzegorz scottem i sagem, podobnie jak Mariusz.

 

blogentry-46397-0-22889900-1491739087_thumb.jpg

 

Linki, przypony, inne istotne nie tylko techniczne szczegóły pojawią się jak sądzę w uwagach moich przyjaciół.

 

blogentry-46397-0-33061600-1491737562_thumb.jpg

 

blogentry-46397-0-54299900-1491736603_thumb.jpg

 

Licząc na kolejne spotkanie pozdrawiam jerkbaitowców!

 

Paweł

39 komentarzy


Rekomendowane komentarze



Lekko nie było ...., jak to na dużej, pośniegowej wodzie. Chwilami miałem wrażenie orki na ugorze, ale stosując się do wędkarskiego credo Pawełka, nie zniechęcać się tylko rzucać ile wlezie, ostatniego dnia i ja miałem swoje pięć minut..., a w zasadzie siedem, bo tyle zajęło mi złowienie dwóch ładnych potoków. Wcześniej był tylko jeden krótki i dwa dni na totalne zero. Pawełek - wiadomo - mistrz streamera - trudno oprzeć się wrażeniu, że i w kałuży pstrąga w końcu znajdzie, Grześ, jak zawsze chadzał swoimi ścieżkami, a później, z miną niewiniątka pokazywał fotki - ot choćby grubego klenia. Mariusz dotarł dwa dni później, miał mniej czasu na "oswojenie wody", ale też miał napięty sznur. Jurek nie do końca rozumiał nasze wieczorne pogaduch, którym towarzyszyło rozkładanie wędek, kołowrotków i streamerów, ale po przemierzeniu okolicy na piechotkę raczył nas specjałami swojej kuchni. Towarzysko spotkanie znakomite, wędkarsko ...., hm ....., no cóż ..... z wyjątkiem pierwszego dnia, gdy pojawił się jeden wędkarz, byliśmy na całym OS - ie sami, bo teoretycznie woda była niemal nie do łowienia ...., na szczęście teoretycznie. Robert.
  • Like 4
Odnośnik do komentarza

Może, to nie wybrzmiało dostatecznie, tak więc piszę o tym tutaj .

Robercie, obserwując Twe postępy w streamerowaniu, konsekwencję, upór bez mała jestem spokojny o wyniki w następnych zmaganiach z przyrodą.

Pamiętam, gdy parę lat temu przymierzałeś się do metody zmieniałeś  często linki, przypony, przynęty...Teraz już widzę pewność w Twych poczynaniach, wiarę w obraną strategię i rzuty, rzuty, rzuty...Dwa fajne pstrągi potwierdziły strategię...

A Grzesiu? Nigdy nic z Nim nie wiadomo...:)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Ale, ale..... nie o reklamę mojej skromnej osoby tu chodzi Pawełku. Zajęty wyławianiem ryb, które teoretycznie miały nie brać zapewne nie zauważasz, że intensywnie obserwuję Twoje streamerowe poczynania i niekiedy prawie udaje się Mistrza doganiać, jednak "prawie" robi różnicę. A Grześ, jak o nim kiedyś Andrzej Stanek powiedział, to wędkarz nietuzinkowy. Nie ma co gadać - było super chłopaki pięćdziesiątaki. Już kombinuję co do 6 spotkania klubu - może jesienny lipień, może znowu ukochany San, a może Łupawa ....?
  • Like 1
Odnośnik do komentarza

Pawełku, świetnie opisałeś i zilustrowałeś - jak zwykle ! To co piękne to się szybko kończy ale tylko po to by planować nowe.... Jak Wam plany urlopowe pozwolą :-) to jesień - powtórka. Było wspaniale i dodatkowo bardzo miło Robercie, że namówiłeś i zabrałeś z sobą Jurka ! Był z nami przynajmniej "jeden normalny"...... Mariusz - mimo, że na krócej ale dotarł !

Na filmikach podziwiam i podpatruję technikę rzutów Waszej całej trójki - bo co tam na końcu linek zakładacie tego niestety nie widać -:). Grzegorz

  • Like 3
Odnośnik do komentarza

Oj, lekko nie było na tej wyprawie, oj nie było. Woda zimna i duża, rybki niemrawe. Trzeba było pstrągowi streamera prawie na łeb podać, aby zareagował. I oczywiście sprowadzić go dość głęboko, z czym miałem największy problem bo moje przynęty do najcięższych nie należały. Ale czasami się udawało, trochę z pomocą nurtu a trochę przy pomocy końcówki intermedium na Cortland Ghost.

Mogłem w końcu, jak wspomniał Paweł wypróbować kupionego nie tak dawno SAGE'a ONE w klasie #6. Ze wspomnianą wyżej linką wędeczka spisywała się doskonale. jednak jest klasa w tych wędkach i nie darmo przez ostatnie lata była to sztandarowa konstrukcja Sege.

Konsekwencja w łowieniu, której ambasadorami są Paweł i Robert przyniosła Im naprawdę piękne ryby, tym cenniejsze, że złowione w warunkach przez większość uważanych za beznadziejne. Koledzy, wielki szacunek za wytrwałość i wspomnianą konsekwencję. Grześ to jak zawsze "wędkarz - zagadka". Wędrował On sobie brzegami, podrzucając co jakiś czas w ciekawe miejsca swoje przynęty i wypracował tym piękne ryby udowadniając, że  wędkowanie z brzegu też może być skuteczne.

Kilka słów poświęcić należy Jerzemu, który musiał znosić nasze gadulstwo obracające się praktycznie wokół jednego - muchowania. Dzielnie tolerował walające się pomiędzy talerzami kołowrotki, przymykał oko na pudełka muchowe wymieszane ze sztućcami. A przy tym raczył nas przysmakami traperskimi, którem jedyne czego brakowało to zapach dymu z ogniska. Smakowo były to po prostu dzieła sztuki kulinarnej.

W takim klimacie, towarzystwie i nastroju mogłem oderwać się od mojego codziennego świata zawodowego, odpocząłem psychicznie przy jednoczesnym nabyciu kilku dotkliwych zakwasów. Ale te zakwasy traktować należy jako przyłów, jako bonus od Sanu, aby dłużej pamietać.

Kolejne spotkanie Pięćdziesiątaków za nami, wiele następnych przed nami. Może jeszcze tego lata lub jesieni? Jedno jest pewne, następne będzie napewno. A to ostatnie? Nazwałbym je "Lekcją pokory", pokory wobec rzeki, pokory wobec ryb, pokory wobec własnych umiejętności. Po prostu: "Lekcja pokory".

  • Like 5
Odnośnik do komentarza

Skoro o graniu i ulubionych...proponuję ten motyw, który od dłuższego czasu mnie urzeka.
Rewelacyjny kawałek, który wyniósł na szczyty popularności świetną grupę.
Tytuł filmu (serialu) Robercie trochę a'propos Twych i Jerzyka aktywności... :)

https://www.youtube.com/watch?v=p4zluA60hjs

 

A Mariusz z tą pokorą to trochę przegina...

  • Like 3
Odnośnik do komentarza

Paweł, ta wyprawa to z pewnością lekcja pokory dla mnie. Zwłaszcza sobotni epizod, zakończony wiesz czym. Bo jak się łowi to się nie łazi po śliskich kamieniach, a jak się łazi po śliskich kamieniach to się używa kija do brodzenia w celu podparcia i zapewnienia sobie równowagi. Kijek przytroczony do boku tego komfortu nie zapewnia. I skończyło się "sami wiecie czym". 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza

Oczywiście brodzenie w takiej rzece, ale i innych, jest łatwiejsze gdy mamy kij do podparcia. Gdy byłem mlodszy i lżejszy nie zwracalem na to uwagi, choć parę razy plynąłem z nurtem bo jak wiecie lubię głębokie nurty.
System zawieszania kija, ktory wymyśliłem i opisałem w wątku "wading staff", system z magnesem i przesuwnym uchwytem do paska jest naprawdę pomocny.Już nad Dunajcem sprawdzil się i dopomógł.
Wspomnę jeszcze, że moje muchy się moczą i wabią takze wtedy gdy przechodzę rzekę , ustawiem odpowiednio mocno hamulec swietnego kolowrotka np. Nautilusa(Hatch ma hamulec :) ?) i podpierajac się kijem utrzymuję muchy w nurcie na "prostym kiju" Działa!

  • Like 3
Odnośnik do komentarza

Było to tak. Sobotnie, późne popołudnie, w nogach i rekach już kilka godzin łowienia. Silny nurt nie pozwalał chociaż na chwilę o sobie zapomnieć i nakazywał w każdej chwili łowienia zachowywać wysoką koncentrację, aby nie popłynąć wraz z nim. Przed bystrzem na wysokości wiaty jest kilkadziesiąt metrów spokojniejszej, ale jednak dość wartko płynącej wody, w której pstrągi lubią sobie i pomieszkać i podjadać. Wychodząc od środka rzeki na wysokości wyspy w kierunku brzegu dokładnie, wachlarzem czesałem sobie tę wodę z nadzieją, że "kropek" posmakuje moją pijaweczkę. Ostrożnie, krok po kroku do przodu a w międzyczasie kilka rzutów. Będąc około 15 m od brzegu nastąpiło spotkanie mojej przynęty z pyskiem pstrąga. Nie był to jakiś wieki "nakrapianiec", oceniam go na około 40 cm. Przy długiej lince bez trudu pognał w leżące koło brzegu zwalone drzewo i gdzieś pomiędzy jego gałęziami znalazł sobie chwilowe schronienie. Wędzisko cały czas pulsowało a w mojej głowie zrodził się pomysł aby nie oddając mu sznura, zacząć go skracać poprzez podejście do drzewa. Powoli starałem się tak czynić, trzymając cały czas napiętą linkę. Wędzisko pulsowało. Dokręciłem o dwa kliknięcia hamulec i postawiłem jeden dłuższy kro z nurtem, potem drugi. W tym momencie czubek buta trafił w kamień, mną zakołysało, nurt napierał a ja starając się utrzymać równowagę prawą ręką (tą, w której trzymałem wędzisko) gwałtownie odrzuciłem do tyłu. Usłyszałem trzask i na lince zwisły dwa elementy mojej szczytówki. Poluzowana linka umożliwiła pstrągowi uwolnienie się z haka a ja zostałem z głupią miną i złamanym Sage Xi3.

Chwila zadumy i wniosek, że najlepiej strzelić sobie tą szczytówką w łeb. Kij do brodzenia wisi u boku, nie chciało się go odpiąć z magnesu i skorzystać z jego dobrodziejstwa. Jak byłeś leniwy to masz, na co zasłużyłeś. Wyszedłem z wody, rozbroiłem wędzisko i łowić mi się już nie chciało. Nie żebym rozpaczał, ale jakoś tak głupio z własnej głupoty i lenistwa złamać wędeczkę.

PS.

W poniedziałek, po powrocie złamana część dolna (kielich) poleciały do USA. Czekam.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Zdarzyło mi się kiedyś ściąć szczytówkę spina blaszką którą siłowo uwalniałem poprzez szarpanie kijem. Wahadełko odstrzeliło z zaczepu przeleciało 15 metrów i centralnie trafiło w szczyt. Kij nowy pierwszy raz na rybach, rękodzieło. Mogłem podejść i odhaczyć, lenistwo zostało ukarane. Chyba wiem jak mogłeś się poczuć, ważne, że naprawią a zdarzenie za czas jakiś uśmiechem potraktujesz. Zastanawia mnie jedynie jak Xi3 mógł strzelić w tak mało urazowej sytuacji. Łowię podobnym mocniejszym, lekko nie ma i nie powiem by Twoja przygoda nie zrobiła na mnie wrażenia. Może wcześniej nabył uraz o czym nie wiedziałeś...
  • Like 2
Odnośnik do komentarza

Andrzej, mój wymach do tyły był tak gwałtowny i mocny, że coś musiało strzelić. Dzięki napiętemu do granicy wytrzymałości kijkowi utrzymałem się na nogach. Była w tym wymachu moc spowodowana instynktem obronnym.

Odnośnik do komentarza
Fajnie to opisałeś, dobrze, że po prostu wiemy, a szczególnie czytelnicy koledzy co i jak się wydarzylo. Sytuacja wyjątkowa, tu Endriu Stanek ma rację, ale jak widać wszystko się może stać, szczególnie przy głębokim brodzeniu i dużym uciągu rzeki. Czekałem przyznam Mariuszu na Twą relację, bo nikt z nas nie był świadkiem zdarzenia. Gdy pomyślę, że godzinę wcześniej rzucałem tym sagem, że dałem mu ostro w kość to sądzę, że miałem dużo szczęścia. Trzeba jednak powiedzieć, że wędzisko było w idealnym stanie, a ten model obciążeń z definicji się nie lęka. Cóż- zdarza się, raz nie zawsze!!!
  • Like 1
Odnośnik do komentarza

Paweł, ot taki zbieg wydarzeń spowodowanych trochę lenistwem, trochę brawurą a trochę bezmyślnością. Ale w tym spontanie jest urok naszej pasji. A to, co mi się przydarzyło to taka wisienka na torcie, aby było o czym długo gadać i sprawę szczegółowo przemyśleć. Tragedii nie ma bo marka gwarantuje, że niebawem wędkeczka będzie w pełni sprawna. A lekcja, którą dostałem zapadnie pewnie w pamięci na długo i mam nadzieję, że będę potrafił wyciągnąć z niej wnioski. Ot, taka "lekcja pokory".

  • Like 1
Odnośnik do komentarza

No to nie wiedzieć czemu, spodziewałem się przeczytać o mniej popularnym od wiercenia dna butami nęceniu przez niespodziewane zanurzenie całego jestestwa , wabiąc wszystkimi zamoczonymi wabikami naraz..

 

Kilkanaście lat temu wstecz jeden znajomy z miasta Łodzi imieniem Bogdan, dzielnie brodząc w nurtach Wdy próbował uczynnie podzielić się suchymi Red Tagami bodaj ze słynnym dziś Andrzejem. Bo tylko na nie lipienie reflektowały. Bujnęło go, a wszystkie bez wyjątku łowne muchy spadły z wyciągniętej ręki do wody. Cmok, cmok, hap, hap.. i było po muchach.. :) 

 

Ale przygoda niefortunna - można się naprawdę wściec..

  • Like 3
Odnośnik do komentarza

Sławek, tylko dzięki mocy blanku Xi3 nie nastąpiło całkowite zanurzenie i podzielenie się zasobami z rzeką i jej mieszkańcami. Dolnik i dwie pozostałe części wytrzymały, szczytówka niestety uległa, jak to czasami szczytówka.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...