Skocz do zawartości
  • wpisów
    39
  • komentarzy
    492
  • wyświetleń
    576455

Znów na północ


Sławek Oppeln Bronikowski

4226 wyświetleń

No i po wyjeździe. Wszystko było jak należy, tak jak to ostatnie lata mnie przyzwyczaiły; pojechaliśmy nie wtedy kiedy ryby w rzece były, tylko wtedy kiedy wszystkim pasowało. A jak wiemy - trocie biorą jak są..
Co jeszcze w Trzebiatowie? Proboszcz jest stary i chory, a pełniący administracyjna posługę kleryk, zdrowy, władczy i nieugięty, jak nie przymierzając strażnik miejski - więc na wieżę znów nie weszliśmy. Markety się roją, sklepy popadały, bezrobocie jak chooy, ale na mikrą pociechę wraca wąskotorówka przez Nowielice, a z opustoszałej jednostki słychać anemiczne strzały, gmina sadzi olchy wzdłuż brzegów, bobry wprost przeciwnie. A optymistycznie nastawione dzikie śliwki, już całe w kwiatach.. :)

 

Pierwszy dzień to przede wszystkim obowiązkowa sesja z Edkiem przy ujściu Sarniej. Całe popołudnie przesiedzieliśmy na ogromnej topolowej kłodzie, kontemplując zachodzące słońce, Regę u stóp naszych, tudzież naszych trzech kolegów rozkosznie śpiących w trawach na drugim brzegu. I tak sobie siedząc, przy odłożonych na bok wędkach, w zupełnie prosty i powszechnie znany sposób, co i rusz nieomal dochodziliśmy do nirwany :) Zza pleców spozierał na nas kamiennym wzrokiem mnich postawiony w miejscu dawnego klasztoru.. otoczony przez wszechobecny klinkier i kolorową kostkę. Poniekąd kwintesencja Pomorza - posępny krajobraz wzmocniony przez nowobogackie pałace z castoramy, co są wszędzie, urągając oczom i elementarnemu poczuciu smaku. pyszniąc się bezsensownym blichtrem akryli i paneli, stojąc martwo w otoczce cmentarnych żywopłotów. Podniszczone poniemieckie obejścia przy nich to jak piękna, klasyczna forma architektury lokalnej, odwrotność tego kiczowatego legolandu :)

 

Dzień drugi to poranna wyprawa do portu w Mrzeżynie - po flądry. To dość trudna w obróbce i użyciu ryba; koścista jeszcze bardziej niz sexworkerka Rubik, ale przy tym niewyobrażalnie tłusta, rzecz dla smakoszy i desperatów. Prawidłowo sporządzona ma smak karpiowych policzków. Całe szczęście, że nikt jeszcze nie wpadł na pomysł, żeby przyozdobić jej ciałem pizzę albo napchać jej do sushi, albo jakiś telewizyjny garkotłuk lansował - co jest flądry największą zaletą.Albo ta kudłata flądra :)
Zaraz po, rajza zygzakami przez miasto i czarną drogę, z krótkim przerywnikiem na flaszkę High Commissioner. Na ławeczce przy Głębokiej, z rzeką samochodów sunącą tuż obok, hgw & hwpc..
Nieco nieodpowiedzialnie, bo podczas hejnału - czyli jedno wrażenie nieuchronnie wypierało drugie, no może pomniejszało nawzajem. Polecam, choć to jest dobrze skrojony fast food do picia :)
O zmroku, ledwo ledwo, przełażę rozgrzebaną kładką na prawy brzeg, Obydwa mosty do stadniny są trudne do sforsowania, cały czas trwają niewidoczne roboty. Ale tak właściwie to mosty przez rzekę są nam zbędne, w sumie to nic innego jak betonowanie rzeki. Według pojebów :D

 

Trzeci dzień to z zamysłu i początku pola za stadniną, prawie do pierwszej pompy. To najładniejszy kawałek dolnej Regi. Jakoś tak około jedenastej zapragnąłem herbaty, ale wziąłem wszystko co należy, oprócz zapałek. Zły jak wszyscy diabli ruszyłem z powrotem, w nadziei, że na prostej kogoś z ogniem spotkam I guzik! Nikogo..
Ale przecież natura nie znosi pustki. Najpierw ze złości pociemniało niebo, a na moją roztargnioną osobę spadł drobny grad, później spowiła mnie krótkotrwała ale jednak fantastyczna śnieżyca, a zaraz po niej runęła ulewa i wichura. Wichury to poniekąd specjalność wygwizdowa pomiędzy rzeką a Bałtykiem. Open road nie zawiódł, a nylonikortalionowa katanka spokojnie dała nawałnicy radę. Ale ja nie dałem rady, i wiatr zapchał mnie słabego prosto do miasta. Jak nie mogłem iść, to rozkładałem poły i kawałek podfruwałem, kierując czubkami butów. No i cóż miałem za wyjście, co innego w mieście począć jak tylko od ręki dokonać zakupu solidnej butli wina. Do dna wypitego ze starego lotowskiego kubeczka, w zaciszu dzikiego lasku pełnego zwiędłych pierwiosnków, na dywanie błękitnych cebularzy, co nie tylko pozwoliło mi ęlegancko pożegnać starych znajomych, ale nieco ukoiło mój wewnętrzny dygot, czyniąc także skromne zadośćuczynienie za pogodowe despekty..
Na brzegu obok czarnej drogi, po dużej wodzie - syf z gilem - leży tu wszystko, co tylko można sobie wyobrazić. Tak.. Wędkarski świat się wyemancypował - kiedyś w ramach swoistej kompensacji zbierał puste puszki, reklamówki, opakowania po fajkach - teraz prawdopodobnie rozkłada tam ten pawi ogon, jako symbol materialnego awansu :D
W niedziele na łowy pognałem o szarówce. Bo o ósmej startowały zawody koła z Nowielic. W polach szaro, szron, wiatr i zero stopni. Miałem nieśmiałą nadzieję na białego przybyłego nocą z morza. I jeden był! Hulnął przy mnie, na małym wsteczniaku tuż przy brzegu! Widziałem go przez chwilkę jak spadał na płask. Ne dał się skusić niczym, nawet żebracze inwektywy nie poskutkowały :)
I kolejny powrót do miasta Łodzi, żeby znów móc marzyć o skaczącej rybie. Bo marzyć warto..

22 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Fajnie, że się chociaż tam wybrałeś. Mnie ostatnio morze całkowicie pochłonęło. W każdej wolnej chwili wskakuje z ojcem na łodkę i płyniemy szukać srebra. Na zatoce nie ma biedronek, śmieci i zasięgu telefonii komórkowej. A od czasu do czasu jakiś łosiek potarmosi zestawy.

Odnośnik do komentarza

Obowiązkowo jadę - jak nie pojadę, to automatycznie spadam do poziomu chooya złamanego :) U weteranów..

 

Masz blisko. Ja do morza najbliżej około czterysta, dlatego Sulejów jest bezkonkurencyjny. Jak skończę Wandę, zawlokę ją do Ustki i spróbuję w spokojny dzień popływać - jak trzydzieści lat temu..  

  • Like 1
Odnośnik do komentarza

Zapomniałeś Sławku napisać, że honor grupy uratował nowicjusz z zerowym doświadczeniem w łowieniu salmoidów, łowiąc półmetrowego srebrniaka prawie pod nosem,

zamiast wyszukanego sprzętu uzbrojony w zawsze działające  "szczęścia frajera"  /;-)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza

Znaczy lepsze od whisky? W Lidlu? No, no :) Dobre trunki przywożę ze sobą, ale zawsze zbyt mało..

 

Ten szkot był dosłownie na wyciągnięcie ręki - góra 40 metrów, i wspaniale zaakcentował kompozycję miejsca, czasu oraz ludzi radujących się krótką chwilą, pod srogim okiem kamery monitoringu. A ty mi tu domniemania o wyższościach trunków przemysłowych :)

Odnośnik do komentarza

Człowieki wychowane przez market - dla marketu, ma - halt! - posiada! - specyficzny system wartości który też da się na kilka sposobów rozróżniać czy nawet kategoryzować. Wg. np. ceny, opinii, trwającej promki, zasięgów itp. itd..  A wszystkie są równie nieobiektywne i  niemiarodajne, co ma tą zaletę, że każdy klient może sobie wytworzyć masowe poczucie smaku :) Jeszcze tego nie rozumiesz, ale być może kiedyś przestaniesz błądzić po gustownych bezdrożach :)  

Koncernowe - mianownik jest wspólny.. i wszystko jasne!   .   

Odnośnik do komentarza

Wyjątki w marketach muszą być :) wszak wspaniale łączą w jedną całość inkluzywny poziom cenowy z poczuciem elitarności.. przez co lawinowo rośnie grono znawców i koneserów :) W ramach biznesplanów, pod okiem konsorcjów i koncernów, Co do poczucia smaku ma stosunkowo niewiele..

 

Netto - drogowskaz życiowy :) Ubawiłeś mnie..  To tak jak światopogląd po tv :)    

Odnośnik do komentarza

Wiesz Sławku , Netto sretto itd... chyba nie myślisz, że ja tak kocham robić zakupy w marketach . Ostatnio w bananach w Carrefour dostałem w promocji prusaki :D

Zwyczajnie zadziwiło mnie jak taki anty tandeciarz jak Ty raczy się kiepskim blendem ...

Odnośnik do komentarza

Wiesz Sławku , Netto sretto itd... chyba nie myślisz, że ja tak kocham robić zakupy w marketach . Ostatnio w bananach w Carrefour dostałem w promocji prusaki :D

Zwyczajnie zadziwiło mnie jak taki anty tandeciarz jak Ty raczy się kiepskim blendem ...

Tanie whisky (na rybach)  jest dobre , jak  jest dobre i tanie /;-) 

 

Odnośnik do komentarza

Nie musisz, ale to robisz. Przy okazji aportując im forsę, w imię jakiejś wyobrażonej światowości :)

Cała popkultura jest bezmyślnym, samoreprodukującym, prostym powielaniem narzuconych wzorców. Za komuny chlano czystą z musztardówki przy wtórze poprzednich melodii masowych, a teraz ciamkamy whisky pod nowe hymny świat. Z jeszcze większym entuzjazmem - bośmy są aspirujący, którzy dopłynęli do zbawczego brzegu. Którego nie ma :)

 

Smak jest pojęciem bardzo subiektywnym i wielce złożonym. Nie ma tu niczego takiego jak wzór miary z Sevres. Są tylko osobiste wrażenia, poddawane oraz kształtowane przez zewnętrzne sugestie :) Mam wrażenie, może nawet pewność, że największy wpływ na nasze odczucia ma coś co nazywamy kontekstem. Ich też jest cała mnogość :)

W mojej długiej alkoholowej karierze, z czasem, nauczyłem się widzieć dużo szerzej, nie tak bardzo kostycznie. Wszak nie spotkało się na rondzie trzech sommelierów.. po biedronce, aby zabłysnąć nobilitującym  zakupem, tylko trójka starych  przyjaciół. Bez żadnych kompleksów :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza

To fakt , liczy się to z kim spędzamy ten czas . Oby takich miłych chwil było jak najwięcej i trwały jak najdłużej.

Mimo wszystko przepraszam jeśli rozmyłem wątek i doszukałem się jedynie procentowych skojarzeń .Zastanawia mnie tylko kolejna nurtująca kwestia - to gdzie mamy robić zakupy. Dzień jak to dzień , rodzina, dzieci , praca , obowiązki i ciągła jazda po zakorkowanej , dziurawej Łodzi. Człowiek w formie jeszcze , ale odpoczynek też ważny. Gdybym miał jeździć po ryneczkach i szukać pod miastem rolników i wszelkiej maści wyrobników to doba by musiała trwać tydzień.

Małe osiedlowe sklepiki ? Gdzie się zaopatrują w owoce i warzywa ? Na naszym rynku na Zjazdowej a tam jeden wielki hurtowy market - nic innego . Nabiał przyjedzie z kolejnych Makro itd ... Czyżby Czerwoni Khmerzy przewidzieli przyszłość ?

Odnośnik do komentarza

Nic nie rozmyłeś, wręcz odwrotnie nam wyszło :) Umiem się nie zgadzać na wszystko co mi życie niesie :)

Jakbyś kiedy miał czas, to przeczytaj stare książki kucharskie jak powieść, bo w gruncie rzeczy tym one są - a nie tylko zbiorem przepisów. Co ci po najlepszej nawet whisky czy burbonie, jeśli występuje jako solista? To jest dodatek, fragment większej całości. Spróbuj je wkomponować w bufet albo ambitniejsze menu, a zobaczysz,  że blednie :)

No tak, miasto Łódź po kolapsie lat 90' i transformacji, upadło na dziesiątki różnych sposobów. Znów robiła się z Łodzi ziemia obiecana, ale jak dotąd - nie dla nas. Jestem nacjonalistą, i nie mam problemu z miejscem zakupów. Kupuję głownie u naszych, wzorem mądrzejszych i zamożniejszych. Na Górniaku, w lokalnych sklepach, oraz w polskich sieciach. Nie mam wyjebane na Polskę, nie jestem internacjonalistą ani kosmopolitą. Ani szczęśliwym murzynem, co mu paciorki i świecidełka sprzedali..

Chwilę dosłownie temu obrałem dwa kilo szarych renet na szarlotkę, jej spód to pierwszorzędna mąka z Wolborza - a nie z Ukrainy, lekko solone masło z Czarnocina :)

Odnośnik do komentarza

Temat rzeka ... takie dobra też doceniam i czasem jestem w ich posiadaniu, ale to nadal za mało.

Co do Łodzi to liczyłem po cichu , że coś napiszesz więcej . Sporo się ostatnio działo - oddano mieszkańcom Plac Wolności, taka gratka i nic ? Cisza ?

Wina , nalewki się nie liczą - zbyt łatwo idzie pobić sklepowe badziewie tradycyjną produkcją.

Odnośnik do komentarza

Szymon - miasto Łódź to jest wyjątkowo trudna miłość. Może i stan umysłu Po wielu kolejnych kryzysach i upadkach, całkowitej utracie tożsamości, z miasta przemysłowego stałą się radykalnie bezpłciowym city.. o uśmiechu deweloperskim. I tak dobrze, że nie wielokulturowym megalopolis..

Biednym, zepchniętym na margines życia. Raczej nieprzemijającym stanem umysłu niż fizycznym konkretem :)

Przeczytajcie koniecznie wiersz Love song ze zbioru Mondo Cane Jerzego Jarniewicza :)

Odnośnik do komentarza

Ha, widzisz Sławek, ryba w wodzie była ale tylko "oppading" sandaczowymi gumami dawał ryby...

Wiem, wiem, nie liczy się ryba ale ten cały anturaż, 3m luśnie, plecionka na barrakudy, srebrne blachy i "womblery" od miejscowych specy, chowane , w tajemnicy, pod pazuchą, no i męski zapach, bo jak to inaczej, no jak?

 

Edyta: a moim zdaniem to teraz nie żadne płastugi a śledzie prosto z sieci, tłuściutkie, dobrze wysmażone,

  nie mają konkurencji a do tego cała kolacja w cenie jednego piwa, no miód malina :)

Odnośnik do komentarza

Oczywiście, że śledzie prosto morza to przysmak nad przysmaki - no i samograj.. ale tego dnia za późno pojechałem, a na drugi dzień wolałem łąki :)

 

W torbie mam po  pudełku woblerów, żelaza i gum. Twistery z jeżynką, twistery a la spinnerbait, a także nieobciążone a la mucha. Moim zdaniem, na wchodzące białe nie są najlepsze, ale na wysrebrzone kelty albo czarnuchy działają dość dobrze..

 

Chyba jednak najwięcej widać, słychać i czuć klimatów niegdyś "wyprodukowanych" i wtłoczonych kandydatom na trociarzy przez prasę kolorową. Stąd bardzo mało swobody, luzu, poczucia przygody, o dotyku mistyki nawet nie wspominając - i stąd jest nieznośnie sztywno tudzież nieskończenie manierycznie. Ubrani ciężko i bez sensu - tak jakby mieli paradować po jakimś wybiegu :) Sami modele :) Plecaki, sakwy, sling packi! Odychacze na łąkach! Do do tego muszą być wędki potworówki, bo dodają powagi i znaczenia, wszak przyjechali na big fishe i byle popierdółka być nie może. Niosą ze sobą kanapki owinięte w alu, energetyczne batony, popijają wyhuśtaną do postaci bezsmakowej cieczy herbatą. Do tego bez przerwy utrzymują łączność  z całym światem, przez co na wszystko inne są ślepi głusi. I wszyscy mają za małe piersiówki :) A ja mam optymalną :)

No i te wszystkie ułomności und kalki wychodzą nawet w rozmowie, tak jakby łowców nie było stać absolutnie na żadną samodzielność..

Miejscowi jak to miejscowi; mogą na łowienie poświęcić dużo więcej czasu, lepiej znają rzekę, tak więc siłą rzeczy - nawet ściany im pomagają. A że uszczkną coś z ostentacyjnie obnoszonego bogactwa przyjezdnych, to jest mały pikuś przy rozmiarach darcia przez tych co im systemowo obudowę do pięknych marzeń sprzedają :)     

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...