Skocz do zawartości

Ościeniem i drgawicą

  • wpisów
    52
  • komentarzy
    436
  • wyświetleń
    259277

3P


lukomat

5998 wyświetleń

Pod tym tytułem ukazał się mój artykuł w ostatniej Sztuce Łowienia. Niniejszy wpis nie będzie jednak klasycznym fotododatkiem, jak niektóre moje poprzednie wpisy na blogu. Postanowiłem tu również zawrzeć zdarzenia, które do artykułu się nie załapały. Zacznę jednak od tła historycznego. Wyjazd odbył się w drugiej połowie sierpnia 2022. W Skandynawii to końcówka sezonu. Termin średnio optymalny, ale tak wyszło z mojego grafika w pracy i nie miałem wyboru. Od ostatniej wyprawy na łososie minęły 2 lata i starsze Żbiki były mocno wyposzczone w temacie muchowym, a najmłodszy, wtedy pięcioletni Tymek pierwszy raz pojechał bez mamy. Wskoczyliśmy na prom do Sztokholmu i już następnego dnia w strugach deszczu rozbiliśmy namiot.

 


AP1GczPhokRCqPFOSLOzHW2FwuiZnKQ-kE72IlvHVq7hM8ll9XhNDQQGDhYa6hCf8IOwvLzSOz4PfI5OFhCHrgztueC6vnYsiq9DQsV1LdRm4QVrCFDExEcjXxTVeuADs8LTQkOm4HyiQ8SUvLQFoA5h7TJY=w1920-h830-s-no-tmp.jpg


Tradycyjne śniadanie mistrzów

 


Na dzień dobry zaczęliśmy wyjazd od chrztu bojowego - zimna noc w mokrym namiocie, co tłumaczy umiarkowane nastroje przy śniadaniu. Nad rzeką było już lepiej. Stan wody był optymalny i szanse na spotkanie z łososiowatymi całkiem realne. Benio mógł mieć prawdziwe wejście smoka. Dorodna troć pojawiła się znikąd i wściekle zaatakowała muchę. Po krótkim lecz emocjonujacym holu ryba oczywiście zerwała się.

 


AP1GczN4zfUIMJDhdOOrv1FexZbYLSk1XqgR10gmGTzrYlslNhQulciGUljNGLNubczCxHLhVozZ1MURcaDLMHFjicH6JN15Rab-ZJMdl9fsS9nqP5cAqZRILvo1Ni2Nn4OSmi8_Bw4Pm6nR1egWoVV-r3jA=w1749-h879-s-no-tmp.jpg


Benio na drugim planie na chwilę przed braniem

 


Kiedy starsze Żbiki realizowały się z dwuręcznymi kijami, ja wprowadzałem Tymka w tajniki muchowania. Straszny z niego uparciuch, wszystko sam chce robić i absolutnie nie potrzebuje mojej pomocy. Po kilku splataniach pod rząd w końcu dał się przekonać, że bez asysty ojca jednak się nie obejdzie.

 


AP1GczP5jFKB-_OrZrNqkTmdhSwZSR5zjXolACWeoQTkvK5EEQNLip_VgZx3INKvv53gdyNPfzKKWtZtYok-acvVExu39hUg_s7WwxQ_xurCcYhhaVIku2Q4ClU_2XhjsyzkLkudd60bFqR_p3Erp2X6X8x4=w1285-h879-s-no-tmp.jpg


Tymek z lipieniem

 


Wreszcie i ja dostałem swoją szansę na kilka rzutów zestawem pstrągowo-trociowym, kiedy Tymek znudził się niełowieniem ryb. Dosłownie po kwadransie mam branie i nogi mi się ugięły jak łosoś przewalił się na płytkiej wodzie. Dobrze ponad metrowy samiec popłynął w górę poola i zaparkował we wlewie kilka metrów ode mnie.

 


AP1GczOeRvn0Pr3vwtmgk8txm59vfSqYiR3MLgcjeCwy1iGy6wjT4NFeWYlqUkwykINm6m82H4l3yq0njecG1vxnyebxwjaLFVqmrGQY2ZpsA-M5ji105PW7-YgQJkn1gu4vMNQyF_4Tr8vqkCMc47VvkeaV=w1319-h879-s-no-tmp.jpg


Przeciąganie liny

 


Nie miałem na niego kompletnie żadnych argumentów. Rybka przesuwała się trochę w górę, trochę w dół i miała mnie w głębokim poważaniu. Po pół godzinie, stwierdziłem, że mogę tak tu stać do zmroku i sytuacja nie ulegnie zmianie. Poprosiłem chłopców, żeby zaczęli rzucać kamieniami we wlew, to może ryba w końcu się ruszy. Pomogło. Łosoś spłynał w dół rynny, ale przed wypłyceniem zawrócił do wlewu. Ten manewr powtórzyliśmy kilka razy, aż ryba przestała reagować na kamienie. Postawiłem na siłowe rozwiązanie. Wóz albo przewóz. No i nie udało się. Pękł przypon. Szkoda... Szkoda również szczytówki wędki, którą zgubiłem gdzieś w lesie wracając do samochodu.

 


AP1GczMQhtEs9QodblLnpSy_qnLxC8K7MgFs9fLb9kqPJ5dZUwtzwUtmaOgeScCZmJrr-1YsIVWggYpNcfWY1gtzGK5-8OcUZ4paylxq6BH_DcEtgbuYseOaFG0j-hOZI_9TeENZE7c4Q8L_DygePboB7z6z=w1920-h866-s-no-tmp.jpg


Bankówka poniżej wodospadu

 


Łososi było zauważalnie mniej niż w poprzednich latach. Wszystkie nasze ulubione miejscówki świeciły pustkami. Pojedyncze trocie ratowały sytuację. Następnego dnia szczęście uśmiechnęło się do Maksa i wyjął mocno zasiedziałą już pięćdziesiątkę. Miejsce było trudne do zrobienia fotki, szczególnie że był sam. Muszę go pochwalić, że zachował się bardzo etycznie i bez zbędnych ceregieli uwolnił trotkę.

 


AP1GczM5t10iKVZXYDBQWMN1aHqMEMUEW61Zmm142IH17fiqFSGBkgSyG3UeAxKjaLVHh_1eGxJRj74fxiONkKVAPmtaFNQGMQ7DZpvbQbLb-CvQF0eSopZxZ6uy2FlHYdeDSYRF4vgtRvZhtlTokgY3X279=w1319-h879-s-no-tmp.jpg


Kolory jesieni na dalekiej północy

 


Trzy dni w Szwecji szybko minęły i ruszyliśmy na północ, tak daleko jak się da dojechać, czyli nad Morze Barentsa. W Finnmark już było czuć jesień. Temperatury w ciągu dnia nie przekraczały 10C a w nocy blisko było do zera. Pożółkłe liście na drzewach również dawały jasny sygnał zmiany pór roku.

 


AP1GczOx8ZjHmRr7Zc1VamibmpJr_MTNAkgSuZLACiedqC5K5fJgGOJvIHmxXBucZcnSGUVzWrFIucUnWC6T2Yb9XPLDfcEBYCWEvixBsnWums0PIl4GvIyHtoydjslPi0NTmkKDZuM4li_LlIjdU2Os_Rhv=w1920-h865-s-no-tmp.jpg


Tymek z dwuręcznym zestawem

 


Łososie też zmieniły kolor i kształt. Morskie srebro przeszło w przedtarłową szatę. Samcom wyrosły kufy a samicom brzuchy. Do tego dawno nie padało, więc poziomy wód były bardzo niskie i pomimo, że tu dla odmiany ryb było całkiem sporo, to kompletnie nie były zainteresowane naszymi muchami. Złowienie łososia w takich warunkach wymaga cierpliwości, uporu i wytrwałości (patience, persistence, perseverance - 3P).

 


AP1GczOUZ_QNfF7gELZjX6f6R4SDuG5oMtvsc6zUpLdNeqwBFGyHAjo16EHz2C-0ONPSDs7AzkVYwfXZ_835KkvW8PTRqkQvy-17LpDnw5U306S2dL25RLdYIrnEtyhxItmTmFFEc2BwkH2dIotLwxmlJWLs=w1690-h879-s-no-tmp.jpg


Maks rzuca jak stary

 

 

 

AP1GczPT-SgT3QuhbjW9WPkAnq0cMhhcRc6sf-5g4L_1Vj3tj8m2ILIdE_6ySc9CPwkmHRyuQ6ZBQEQDOoG0dbenJndXQ7oHf_IKX0RWitcV0wIqJKmcFWU8ojNmqL193TQQuQLUYFwadv_AK2D5ZD9xS9Xu=w1536-h879-s-no-tmp.jpg


Benio też szybko rozwinął skrzydła

 


Ryby wystawiły moje dzieci na poważną próbę cierpliwość. O ile Tymek cieszył się z każdego pstrążka i smolta, bo podkręcał licznik cukierków (ryba=cukierek), to starszaki powoli traciły nadzieje na sukces. W końcu nastąpiło przełamanie. W miejscu spławu wielkiego samczura, Benek ma branie.

 


AP1GczNg96W-GdgfsXAGp2S-6aRg59MpV9d8r6-su3PGrpPqVLUIKjQkOhFmpYOcdSMG632RI74k0iyx70DtopjMGSDn7AW254l6kwP4iCLUtrGlevQUEsRN7sk--VcZPW3lqIhnpdKdbayImU7ySUDbZ0I-=w1319-h879-s-no-tmp.jpg


Wreszcie akcja

 


W trakcie holu ryba gwałtownie kurczy się i do brzegu dopływa już jako grilse. Ale nie zmąca to nastroju chwili. Benio jest super bohaterem dnia.

 


AP1GczOPIGj4E51WMwAX7Gx_ft77JYJIcGjI5eYcEx00kq20Kb5b7kSVd3nb6kLXjTZhJVPTjNAEaVtSMqhESe9WooJaVp2MO4GLCR0DKBbfdIv4Pw43wYMLhQpzTTfBGBbq_C3Eif94PkutwyLrndf2a-IU=w1319-h879-s-no-tmp.jpg


Nie wszyscy jednakowo cieszą się z pierwszego łososia wyjazdu

 


Szczęście uśmiechnęło się też do Maksa. Podczas usilnych prób złowienia palli na nimfę wziął łosoś. Chciałoby się klasycznie na speya, ale emocje z holu na lekkim zestawie były podwójne.

 


AP1GczPRyDmIXhDQT2OEqF9wVCLxBmw7zOIQeeR-RB6mzDhsfWbOHox5wy-meo5-s97-Fjs5kdZFOTNb5g9MJo9x93W8fOpOPqD1Xyr6gNp8vZL4ykqlECZrOUPwB_oH6UkZQRFScth9mTEDLTxDsjytpHTx=w1319-h879-s-no-tmp.jpg


Kołowrotek zagrał najmilszą melodię dla uszu wędkarza

 

 

 

AP1GczPy_6h39b9t9cJddvjqJixhUUlFl-TufVsZk8wKED5X99_7n85L2_qSyHIQ42SqyotGbFZ1OZ7xZsE4xY91Pmac5HNM7U65Sw74fc7T8biaJg2QmaaVebg3SpXFmtswVF0kkbSyGYqIOYRKaEdU8h_a=w1319-h879-s-no-tmp.jpg


Jest szczęście

 


Chciałem udowodnić dzieciakom, że palie tu są i da się je złowić. Byłem przekonany, że udało mi się, ale tym razem dla odmiany ryba zaczęła rosnąć podczas folu i przy brzegu taka niespodzianka.

 


AP1GczNvrs0ZeDW_Eo3nudKfRz7RfJnJmu_9tPftjCmcVqAf-M7RWThno_37Bd2IjJwezY9OZOA2Ohwa569Y3dL2btccrHddtynhF5HdfiI-WYR5TYyvMKw18ERfoKkh888133MZL52iRXsi3vZUaSr_dP5x=w1319-h879-s-no-tmp.jpg


Łosiek

 


Nie no, tak to nie będziemy się bawić. Wracamy do jedynie prawilnej metody na salmo salary.

 


AP1GczOUGx0iqw28AVOF3iqmvi08HegmofJLxxxuYHFs8Ry6nCoJcK6YN5exOU6_V5MrhEBCPEBtBBSnZDX9Y0-CgrF4GRPUBbF0pNVsBNU5hUeGC9g0mhKpsdR7UjGGBttJdjITfmY39noXS7lIAITQ653r=w1725-h879-s-no-tmp.jpg


Zakręt dosłownie wybrukowany łososiami

 

 

 

AP1GczPI9ZjpmYec7Mun2cLyKdLA0GnSkgHjFOWjtgXpgCCTZU_6OM0hgabyKFkRZ55ajGbDIvHkiMt-GuQQ7_VQAZK1NB9hCGcXlr2sIKmNtpggA1w8vicOZh5XehKMbjhm29ha104s5e8b_TaJC9RepsnC=w1920-h865-s-no-tmp.jpg


Długie wycieczki wzdłuż rzeki odbiły piętno na wędkarskich butach

 

 

 

AP1GczMpgGaSsUI7Jpgk5NM2zX0pYfFpOnY7lfTWXz-xiUtMEkwKIPfShka7Al4J3LSnkWbEmrB1_K1X6OpUgjpOYeFXRXXJG_cYgNNV_92Y74HuAuUoxcNDqkPrl9oSfYrJOJIn1cT6i_slywq-XoxPFZNQ=w1513-h879-s-no-tmp.jpg


Żbiki trzy

 


Mamy swoje ulubione miejsca które co roku darzą nam rybą. Na powyższym zdjęciu, za plecami chłopców znajduje się jedno z nich. Siadamy sobie na brzegu przy ognisku. Jeden łowi a reszta obserwuje i kontempluje (lub podjada lukrecjowe gumisie). Czasami coś się uwiesi.

 


AP1GczNTlfkr99Mh24pHxQ1mTysWHiEwqtELUuAlELBbVnw_QmvS4CTdqBA01t-4HfAENd8zg7Qp3UellXOaVt_4Ede3Cm_h7jjKB_VQ3uKVUiJSDGHkk2oT8_riUQ5s3ooTZbutrnFChmxDriVyZr0Daa6k=w1319-h879-s-no-tmp.jpg


Maksiu holuje

 

 

 

AP1GczMf8K3CG5JVnY9rd7AOa903KAsPJI_VOlX9l48FRJqqW1Y1AH7RcqOu3lG-eVnBMZMbhSpMQ4e5M-JXhGTCLBUtebNwQTk8TaS7q32IhfjsT1yMjg1OJHEdmTX1imICijmSUlXnY6u93SBgOsxaFycG=w1405-h879-s-no-tmp.jpg


Zgrabny łosiek spod skały

 


Ostatnie dwa dni wyjazdu zintensyfikowaliśmy nasze wysiłki, żeby nałapać się na zapas, bo kolejna okazja dopiero za rok. Udało się skusić jeszcze kilka łososi do brania, ale prawie wszystkie spadły.

 


AP1GczNHuFwtRaktF74nlp8vMqn_hcsGJM7HWNfZnPESHT3IKp5HEd8JKKqnHCA7D6qGP95BR8AwqixADTQs26lyVvW7TE1TTYUFc-APPRdJU3FHs0CsC2OnD3PP7AKx5FSoWUpoFPQmeS6oipBBIkCTekBI=w1319-h879-s-no-tmp.jpg


Maksymalna koncentracja przed podebranie

 

 

 

AP1GczOpkBf11Dy_PBlj23lNJ4BsFCXGYUA1SXQlpboORXCCkTMvlxEtMfFOcpeNlUmod-lSCLu3Ky2vq0ZQ6FEOem0CFAZPcSZ-NJaL8xfrWemz7gp-0xPJz6B7_eWZ3FzVS2Ak9l6AfTP9bJyrS4WMBCxX=w1319-h879-s-no-tmp.jpg


Tym razem się udało

 


Do trzech razy sztuka, bo dwa poprzednie tego dnia ze mną wygrały. Jeszcze tylko Maksio dokończył dzieła uszczuplenia sprzętu, bo pierdoła zgubił szczytówkę od kija (a było mówione, żeby uważać i nawet sam im pokazałem na początku wyjazdu jak nie należy robić) i można było ze spokojnym sumieniem wracać do domu.

 


AP1GczM5PNy_trXdmxIBfMxodRzn7Gho-Wu3imRTpCnDi4Uvz_QHhYzvM_zxcDhz2ACoCZ3JPaIo3lnrr38WpeGNnmFnf5uxrXqhEL5iW7EsmO0U4QqjpMcGIWB7Q3KRWfyzqULGbeIb6SBNHfMxLS2UoKcs=w1231-h879-s-no-tmp.jpg


Ekipa w komplecie

4 komentarze


Rekomendowane komentarze

Co tu dużo mówić, zawsze mam banana na twarzy jak czytam relacje z Twoich rodzinnych wypraw :)  ostatnie zdjęcie - sztos ! Piękne pokolenie wychowałeś, serce rośnie jak się patrzy na coś takiego.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...