w te i we w te
Pierwsze bocianie łebki w gniazdach, lipy pokwitaja, rzepak kończy, chrabąszcze wyłażą z ziemi, tony ochotek buczą w powietrzu. Wiosna jak blitzkrieg!
Umarł papież, niech żyje papież - oby ten bliżej magisterium, zrezygnował też Klaus Schwab - frontman globalizmu. Co nie oznacza gwałtownych zmian, ani radykalnej wymiany władzy, czy też porzucenia totalitarnych ideolo. Zwykłą siłą inercji..
Kurde, ileż to już było w historii takich psychicznych epidemii! i zbiorowego oszołomstwa? Czy aby ten "nasz" obłąkany ekologizm nie wygląda jak krzyżówka starodawnego flagelantyzmu pożenionego z samobójczym fanatyzmem jonesowskiej Świątyni Ludu!?
Na moim ulubionym forum ff trwa właśnie wykład aktywistów oświeconych medialnie, skierowany do ciemnych chłoporobotników flyfishingu, rozkminiający wg postspurkowej mniemanologii kierunki i zasady aktualnie obowiązującej czaczy ![]()
W Oleśnicy ostentacyjnie zabito dziecko. Pal sześć, że z tzw lekarskiej ręki - wiemy chyba wszyscy jak amoralna ostatnimi czasy jest to profesja, diabli, że zabójcą jest dumna i blada żydówka & ateistka - znamy przecież z autopsji starą i młodą żydokomunę , puśćmy mimo uszu deklarację przewodniczącej U.v.d.L., że unia europejska kieruje się wartościami Talmudu ![]()
Furda to wszystko!
Ale przecież Polska ma ujemny przyrost naturalny, i skłaniam się mocno do przypuszczenia, żeśmy ochooyeli jeszcze bardziej, kompletnie zobojętnieli, a własny los głęboko w doopie mamy..
Święta były objazdowe, czyli odfajkowaliśmy we dwoje rasowy tour terytorialnie mazowiecki. To już nie te same krajobrazy, wszędzie folia, LED-owe latarnie, kostka, moczowy akryl, tujowe szpalery. Chopin byłby tutaj bezradny, wobec tego lukę wypełniło polodisco. Ciekaw jestem gdzie znalazły schronienie te wszystkie diabły straszące z przydrożnych wierzb na rozstajach, dokąd uciekły mylne zające, wodzące całe noce po polach spóźnionych wędrowców i pijaków, kudy sobie powędrowały błędne ognie?
Wisła urocza jak zwykle. Stare miejscówki, których samo wspomnienie wprawia moje stare cielsko w dygot, zasypane na amen. Jak rzeka dziczeje to i ubożeje - no nie!?
Na Bzurze, w Kamionie, sytuacja wygląda podobnie. Piach i przemiały. Dwa niewielkie klenie na żółtego spidera. Tuż poniżej starego bzurnego mostu - później betoniaka, całymi latami była bajkowa meta. Sto metrów lekko łukowatej burty szczelnie porośniętej wierzbami i wikliną. Pod nawisem kotłowały i czatowały na owady klenie i jazie, a na końcu, na przykosie hulały bolenie. Bardzo ciężko było tam wetknąć muchę, wiewióry były normą, ale jak już poszła w prześwit, to można było popuścić w wodery. Ale największą rybą stamtąd wydostaną, był tarłowy leszcz tuż przed 80 cm. Na klasyczną brązkę, złowił go przyszły autor Wiedźmina..
I na koniec rajzy Naruszewka, taka malutka rzeczka, prawobrzeżny dopływ Wkry. Cudem zachowana w stanie prawie naturalnym, śliczna jak z religijnego obrazka. Ile razy tam jestem, nigdy nie mam stosownych opłat, co pozwala mi bez końca śnić o rybach stamtąd, tak jak i o szczęściu, na ziemi nieistniejących..
Majówka to wypad w kielecki interior. Naturalnie z obowiązkowym, półgodzinnym postojem, w odwiecznym korku między Piotrkowem a Przygłowem. Jedziemy nad Czarną Konecką, do Cieklińska i nad Sielpię. Sielpia to dramat dla oczu i psyche. Byłem na Ślepiach zaraz po stanie wojennym, i zapamiętałem to miejsce jako miłe, ciche i ustronne. Teraz ten mini zalew przetransformował się nowobogacko, i uchodzi w tamtych stronach za kieleckie Miami. Lunapark, prestiżowa szamka z cateringu, globalne śmieciowe jedzenie - pizza+kebab, stragany z aliexpressowym badziewiem, wszystko na pedały, wyluzowani wypoczynkiewicze chętnie smakujący te wszystkie dobroci, w niewątpliwie urokliwym klimacie typu Palast Sommer Sport. Po banerami - Be strong ![]()
Nigdy więcej!!
Wzdłuż Czarnej całymi kilometrami ciągną się stawy hodowlane. Czarna płynie w obwałowaniu, zbiorniki są typu lateralnego. Hodują tam wszystko - nawet świnki. Niejako przy nas, okręg Opole odbierał sandacze na Turawę..
To bardzo zasłużone miejsce nie tylko dla polskiego hutnictwa, także dla rybactwa. Na tych stawach Franciszek Staff - także brat nie wszystkim znanego poety, wyhodował najpopularniejszą obecnie odmianę karpia królewskiego. Ale jak skądinąd wiadomo - czyli z ust wiecznie kultowych kultrednaczy - rybacy są złem wcielonym, śmiertelnym wrogiem i konkurentem do białka.. na które przecież mamy naturalną wyłączność..
Wziąłem ze sobą wszystko; wodery, pudełka z muchami, kamizelkę, kołowrotki, linki. Kije zostały na biurku, w pustym mieszkaniu.. i szydziły ze mnie, sklerotyka starego. Ale wrócę tam - nad rzekę i niektóre stawy. Zobaczymy co muchówka zdziała w starciu z gruntówkami Roberta, rybaka jak się patrzy. Czemuż to takich jemu podobnych, inteligentnych, wykształconych i zaangażowanych ludzi formatu Wojciecha Brudzińskiego już nie ma, nie spotykam w wędkarskim świecie ? Tylko same mentalne dziadostwo.. bogate jedynie w kartę Visa ![]()
8 komentarzy
Rekomendowane komentarze