Skocz do zawartości

Sea bass hunting


tpe

Morskie Bassy łowię już od 10 sezonów. Pięć lat temu postanowiłem założyć bloga, na którym dokumentuję swoje wędkarskie sukcesy i porażki. Dlaczego właśnie hunting? Ponieważ łowienie Bassów ma w sobie coś z polowania. To nie jest zwykłe wędkowanie. By regularnie łowić labraksy, trzeba poznać ich zwyczaje w danej miejscówce, ale przede wszystkim przewidywać OCEAN. I myśleć, dużo myśleć, jak prawdziwy myśliwy. Loup de mer, czyli wilk morski. Tak właśnie Francuzi mówią na labraksa. I tym razem mają dużo, dużo racji.

 

Kiedy w 2006 roku po raz pierwszy stanąłem nad brzegiem Atlantyku w irlandzkim hrabstwie Kerry przeżyłem totalny szok. Wychowałem się z wędką nad niewielkimi rzeczkami Podkarpacia, wyjazd nas Solinę, bieszczadzkie morze był dla mnie zawsze nie lada przeżyciem. I nagle małe kameralne łowiska zamieniłem na wielki, często rozszalały żywioł, jakim jest północny Atlantyk. Największe wrażenie jednak wywarły na mnie pływy. W ciągu zaledwie kilku godzin poziom oceanu potrafił zmienić się o nawet 4 metry! Sześć godzin wystarczyło by wypełniona po brzegi zatoka zamieniła się w wielką plażę!

 

1.jpg

Dziś nie połowię…

 

Zwyczaje Sea Bassów zamieszkujących otaczający Irlandię Atlantyk są bardzo mało poznane. Poza tym ostatnimi laty wędkarze zaczęli donosić o alarmującym załamaniu się połowów Bassa w irlandzkich wodach. Dlatego od roku pomagam IFI (Inland Fisheries Ireland) w znakowaniu (tagowaniu) labraksów. W ciągu mijającego sezonu oznaczyłem plastikowymi tagami, zmierzyłem, zważyłem, pobrałem próbki łusek i wypuściłem setkę Bassów. W samym Kerry oznaczyliśmy w ten sposób prawie tysiąc ryb. Jak na razie w naszym hrabstwie powtórnie zostały złowione trzy Bassy (i znowu wypuszczone!). Ostatni złowiony ponownie (kilka dni temu) przebył w linii prostej w ciągu 6 miesięcy 23 km. Moja setka wciąż czeka na ponowne złowienie.

 

2.jpg

Kolejny otagowany Bass…

 

Całe moje basowanie przede wszystkim zdeterminowane jest pływami oceanu. Wszystkie swoje wyprawy planuję z otwartą tabelą pływów. Co ciekawe, z biegiem lat zmieniły się zwyczaje Bassów. W mojej ulubionej miejscówce jeszcze kilka lat temu drapieżniki najlepiej żerowały podczas opadającej wody, przed LW (Low Water - minimum pływu). Ostatnio o wiele częściej atakują przynęty na wodzie przychodzącej. Niektóre miejsca są całkowicie niedostępne podczas HW (High Water – maksimum pływu). Bezpieczne wędkowanie możliwe jest tylko przed i zaraz po LW. W takim miejscu łowienie zaczynam i kończę z zegarkiem w ręku. Wystarczy kilka minut spóźnienia i do brzegu dotrzemy w najlepszym razie z przelanymi woderami.

 

3.jpg

 

3a.jpg

W tym miejscy podczas przypływu woda ma głębokość 5 metrów.

 

Dużo również zależy od pory roku. Zaraz po ustaniu zimowych sztormów szukam Bassów w osłoniętych od oceanu zatokach. Wczesnowiosenną bankówką będą niezbyt głębokie miejsca, gdzie zimna jeszcze woda zalewa podczas przypływu nagrzane od słońca skały. Temperatura wody szybko rośnie, a ocean wprost wybucha życiem. I oczywiście w takich miejscach zaczynają żerować Bassy. Woda najczęściej jest jeszcze dość mętna, co też sprzyja szybkiemu jej nagrzewaniu.

 

4.jpg

Wczesnowiosenna miejsówka, widać mętną, „siwą” posztormową wodę.

 

Najczęściej w drugiej połowie kwietnia do zatok zaczynają wpływać wielkie ławice sandeel’i, czyli tobiaszy. Przez kilka tygodni Bassy żerują bardzo intensywnie. Za sandeel’ami wpływają na płytkie piaszczyste blaty i estuaria.

 

5.jpg

Przed banem, Bassy żerują na sandeel’ach

 

Od 15 maja do 15 czerwca obowiązuje w Irandii okres ochronny Bassów. Zostawiam labraksy w spokoju i zabieram się za wchodzące do rzek Kerry springery oraz wielkie rdzawce w oceanie.

 

Jeszcze niedawno, po 15 czerwca rozpoczynał się najlepszy okres połowu Bassów. Żerowały agresywnie całą dobę, ale najlepiej brały w nocy. Bardzo często łowiłem 10-15 dużych ryb podczas kilkugodzinnej sesji. Niekiedy spałem tylko 2-3 godziny na dobę.

 

6.jpg

 

7.jpg

 

9.jpg

Po banie, kiedyś to było łapanie…

 

Niestety, od trzech lat (w Kerry, ponieważ na wschodnim wybrzeżu taka sytuacja miał już miejsce kilka lat wcześniej) po banie Bassy praktycznie znikają z przybrzeżnych łowisk. Co więcej, w wodzie nie ma sandeel’i, krewetek i krabów, czyli podstawowego pokarmu labraksów. Nikt za bardzo nie wie, co się właściwie wydarzyło. Słyszałem różne teorie, ale do wyjaśnienia tej zagadki jeszcze długa droga. IFI ma nadzieję, że jej rozwiązaniu pomoże tagowanie Bassów.

 

Bassy pojawiają się znowu podczas wysokich pływów przy zrównaniu dnia i nocy (około 20-22 września). Wtedy również rozpoczyna się drugi po wiosennym, dobry okres ich połowu. Zatoki wypełniają ławice drobnych szprotów, śledzi i rybek zwanych w j. ang. sand smelt (ateryna). O tej porze roku Bassy muszą szybko przybierać na wadze przed nadchodzącą, ciężką zimą. Bassowe eldorado trwa do pierwszych zimowych sztormów, czyli najczęściej początku listopada.

 

10.jpg

 

11.jpg

Jesienne Bassy

 

Kolejnym ważnym czynnikiem przy łowieniu Bassów jest wiatr. Jak wiadomo w Irlandii wieje zawsze. Zdecydowanie najbardziej sprzyjającymi są umiarkowane wiatry z kierunków zachodnich. Wiatr wiejący prosto w twarz (który spycha w stronę brzegu plankton, za którym podąża drobnica) i lekko sfalowana powierzchnia wody to idealne warunki.

 

12.jpg

Wiatr w twarz, Bass na wędce!

 

Z opowieści znajomych wynika, że kilka-kilkanaście lat nad pd.-zach. wybrzeżu Irlandii przeważała cyrkulacja zachodnia i południowo zachodnia. Obecnie wiatry coraz częściej wieją z kierunków południowych i wschodnich (przynajmniej w lecie). Może dlatego Bassy znikają na długie tygodnie?

Cztery, pięć, sześć lat temu łowiłem w sezonie ponad 300 Bassów. Były to przede wszystkim grube, srebrne ryby. Obecnie sezon zamykam z trochę ponad setką ryb, coraz też częściej łowię wychudzone bardzo ciemno ubarwione Bassy. Oznacza to, że labraksy zmuszone są w poszukiwaniu pokarmu opuszczać płytkie przybrzeżne wody i wędrować w poszukiwaniu pokarmu w stronę otwartego oceanu.

 

13.jpg

Ciemnozłoty labraks, musiał długo żerować głęboko przy dnie w otwartym oceanie.

 

Mam cichą nadzieję, że sezon 2016 będzie dużo lepszy od trzech ostatnich. Jak będzie okaże się już za kilka miesięcy.

Sprzęt jakiego używam podczas polowania na Bassy musi być solidny i niezawodny. Ekstremalna pogoda, wzburzona słona woda szybko weryfikuje wszelkie jego niedoskonałości.

 

Wędki

W tej chwili używam przede wszystkim dwóch wędzisk: uniwersalnej Elitki St.Croix do 28g. (17 lb) i CD Blue Rapid do 35g. (20 lb). Obydwa mają długość 9’. Na początku próbowałem wzorem naszych łowców morskich troci łowić wędkami o długości 10’. Niestety kompletnie się nie sprawdziły. Były za ciężkie, mało poręczne, a przede wszystkim stawiały zbyt duży opór przy silnym wietrze, co powodowało bardzo duży dyskomfort podczas wędkowania.

 

Tak jak napisałem wyżej Elite jest bardzo uniwersalna, Blue Rapida zabieram, gdy łowię dużymi woblerami typu Minnow i przynętami powierzchniowymi. Prowadzę te przynęty dość agresywnie, dlatego wolę posługiwać się szybszym CD. Z kolei St.Croix idealnie sprawdza się przy gumach i średniej wielkości woblerach.

 

Kołowrotki i linki

Tu wybór jest tylko jeden – kołowrotki SW o wysokim przełożeniu (Salt Water). Odpowiednio konserwowany Twin Power SW wytrzyma dobrych kilka sezonów (a ile dokładnie jeszcze nie wiem, mój TP SW kupiony w 2010 ciągle kręci jak nowy) , czego niestety nie mogę powiedzieć o zwykłych kołowrotkach. Oczywiście, jeżeli ktoś pojedzie na bassowanie dwa, trzy razy do roku, poradzi sobie z tym każdy kołowrotek. Ja jednak łowię w oceanie kilka razy w tygodniu. Mały zapas łożysk do rolki kabłąka i możemy zapomnieć, że w ogóle używamy kołowrotka w słonej wodzie.

 

Na Twin Power’ach mam nawinięte linki o wytrzymałości ok. 15 lb. Całkiem przyzwoicie sprawdza się PowerPro. Wolę jednak linki japońskie 4x Varivasa Avani Sea Bass 1.5 PE i Sunline Super PE 1,5. Te dwie linki przede wszystkim długo nie tracą na wytrzymałości, a Sunline dodatkowo w ogóle nie traci koloru.

 

Wielu wędkarzy łowiących w oceanie z brzegu zakłada przypon z fluorokarbonu. Sam stosuję go bardzo rzadko i tylko wtedy, gdy łowię na systemik typu Texas albo w ekstremalnie trudnym łowisku z dużą ilością ostrych skał. Uważam, że przypon z fluorokarbonu osłabia jednak niepotrzebnie cały zestaw. Tylko w tym sezonie znalazłem na brzegu dwa woblery typu Minnow, które wędkarze stracili właśnie przez źle zawiązany węzeł łączący przypon z linką.

 

Do końca linki zawsze wiążę mocny krętlik z agrafką, np. Spinwala nr 10 lub dragonowski Power Lock podobnej wielkości.

 

Przynęty

Zacznę od moich ulubionych, czyli przynęt powierzchniowych. Najlepsze efekty na przynęty typu „walk the dog”, czy poppery miałem na wiosnę i jesienią. Ataki Bassów na przynęty powierzchniowe są bardzo efektowne. Zdarza się, że ryba długo podąża za przynętą, by zdecydować się na atak dosłownie w ostatniej chwili. Uderzenie dużego Bassa poprzedzają często dwa, trzy markowane ataki. Oczywiście nie można zacinać „na wzrok”, cierpliwie czekamy i tniemy, gdy wyraźnie poczujemy rybę na kiju.

 

Moją podstawową przynętą powierzchniową jest Lucky Craft Gunfish (11,5 cm, 19g.). Gunfish robi sporo zamieszania przy powierzchni wody. Sprawdza się więc najlepiej przy sfalowanej powierzchni morza i w nocy. Na Gunfish’a złowiłem swoje największe Bassy z powierzchni.

 

14.jpg

 

15.jpg

70-tak na Gunfish’a

 

Z kolei przy niewielkiej fali lub totalnej flaucie łowię na Lucky Craft Sammy w różnych rozmiarach. W pudłach mam trzy warianty tej przynęty: 8,5 cm, 12,6g., 10 cm, 14g. oraz 11,5 cm i 18,5g. Sammy to przynęta typu „walk the dog”. Jesienią ubiegłego roku złowiłem na Samme’go kilkanaście ładnych Bassów w jedno popołudnie, w tym pięć ryb w pięciu rzutach. To była jazda!

 

16.jpg

Sammy

 

Na ostatnim miejscu mojego podium przynęt powierzchniowych znalazł się Jackall Bonnie 12,8 cm i 25g. To również powierzchniowiec „walk the dog”, najlepsze efekty miałem na niego wczesną wiosną.

 

17.jpg

Wiosenny labraks na Bonnie

 

Powierzchniowce prowadzę dość agresywnie. Po trzech, czterech szarpnięciach pozastawiam przynętę bez ruchu na dwie trzy sekundy. Ważne jest, żeby linka pomiędzy wędką, a przynętą była stale napięta. Brania najczęściej następują w chwili, gdy powierzchniowiec startuje po kilkusekundowej przerwie.

 

Drugą grupę przynęt stanowią przynęty typu soft lures. Testowałem ich już na pewno kilkadziesiąt. Jednak jak to zwykle bywa używam wyłącznie dwóch rodzajów gum.

 

Savage Gear Sandeel Slug w dwóch wielkościach: 14 i 16 cm oraz dwóch podstawowych kolorach: Sandeel i Real Pearl.

 

18.jpg

Sandeel Slug

 

Sandeel’e zbroję w rewelacyjne główki jigowe na hakach offsetowych Owner Sled Head. 14 cm zakładam na główki o masie ¼ OZ. z hakiem 2/0. 16 cm zbroję, w zależności od potrzeb (siła wiatru, głębokość wody) w Sled Head’y na hakach 4/0 i masie 3/8 lub ½ OZ. Często w nocy lub podczas flauty dobre efekty daje uzbrojenie 16 cm Sandeela w lekką główkę 2/0 i ¼ OZ.

 

19.jpg

Jeszcze jeden amator Saneel’a

 

Gumę na główce mocuje się nakręcając ja na sprężynkę. Taki sposób montażu jest niezwykle pewny, Sandeel świetnie „trzyma” się główki, a offsetowy hak który idealnie układa się wzdłuż gumy niweluje ryzyko zaczepu i zbieranie przez tak uzbrojoną przynętę różnych wodnych śmieci.

 

20.jpg

 

21.jpg

 

22.jpg

Największe Bassy złowione przeze mnie na Sandeel’a SG – 74 cm

 

Sandeel’ie SG są przynętą uniwersalną. Używam ich od pięciu lat, łowię na nie ok. 80% Bassów. Stosuję je w płytkich (do metra ) jak i głębszych miejscach. Kolorem Sandeel łowię podczas dnia, perłowe zakładam po zachodzie słońca i w nocy.

 

23.jpg

 

24.jpg

75 cm

 

W bardzo płytkich miejscach prowadzę je szybkim boleniowym tempem, jednak cały czas pracuję szczytówką, co nadaje gumie naturalnych, nieregularnych, nerwowych ruchów. Dokładnie tak zachowuje się spłoszony, uciekający przed drapieżnikiem tobiasz. W nocy warto od czasu do czasu dać opaść gumie na dno i delikatnie nią „poruszać” na napiętej lince, nie odrywając jej od dna. Konstrukcja główki powoduje, że Sandeel ustawia się do dna pod kątem 45 stopni. Tobiasze w razie niebezpieczeństwa wbijają się w piaszczyste dno i próbują zakopać się w podłożu i wygląda dokładnie tak samo jak nasza ryjąca w dnie gumowa imitacja. Żaden Bass przepływający obok nie pozostanie obojętny.

 

25.jpg

Portret amatora 14 cm Sandeel’a

 

Lunker City Slug-Go to drugi rodzaj gum jaki używam łowiąc Sea Bassy. 4 i ½” oraz kolory Albino Shad i Arkansas Shiner. Slug-Go montuje na systemiku Texas. Gumę na haku offsetowym wiążę na 0,5 m przyponie z fluorocarbonu o wytrzymałości 20-25 lb i obciążam przelotowymi ciężarkami (niekoniecznie typu bullet) o masie od 4-14g. Bardzo dobrze sprawdzają się ciężarki na igielicie (igielit nie miażdży i nie osłabia węzłów), te których używają w Polsce spławikowcy. Na końcu przyponu robię małą pętelkę i zakładam na agrafkę na końcu mojej linki.

 

26.jpg

 

26a.jpg

Slug-Go Albino Shad

 

Tak zbudowanym zestawem obławiam w długim opadzie miejsca o głębokości 2-3 metrów.

 

27.jpg

Slug-Go Arkansas Shiner

 

Brania Bassów na przynęty miękkie są zwykle bardzo delikatne. Wydawać by się mogło, że będzie je bardzo trudno zaciąć łowiąc przecież sporą przynętą uzbrojoną w pojedynczy hak. Nic bardziej mylnego! Zacinam praktycznie wszystkie brania na gumy uzbrojone w haki offsetowe. Ryby bardzo, ale to bardzo rzadko spadają, a ich podbieranie jest bardzo łatwe. Wystarczy pewny chwyt za dolną szczękę, podobnie jak przy podbieraniu amerykańskich bassów wielkogębowych. Ryby po wyholowaniu są bez problemu wyhaczane i szybko i bez komplikacji wracają do oceanu.

 

28.jpg

Pewny chwyt dużego Bassa.

 

Ostatnia grupa przynęt w moim arsenale to różnego rodzaju woblery.

Zaraz na początku mojej przygody z Bassami dostałem od Michała Osińskiego – Tapsa, bezsterowe, tonące Ukleje/Slippery o długości 9 i 11 cm. Przez dobrych kilka lat były to moje praktycznie jedyne przynęty na morskie Bassy. Tapsy rewelacyjnie latały, nawet pod wiatr. Można było je prowadzić tuż pod powierzchnią wody w bardzo płytkich miejscówkach. W głębszych miejscach pięknie wabiły Bassy kolebiąc się w opadzie. Na Slippery złowiliśmy ze znajomymi wiele pięknych Bassów, w tym największe: 78 cm i 76 cm (w 2007 roku).

 

28a.jpg

Pawła

 

28b.jpg

Tomaszka

 

Obecnie Tapsy zostały wyparte przede wszystkim przez przynęty miękkie. Są jednak sytuacje, kiedy wciąż są niezastąpione. Używam ich zawsze wtedy, gdy łowię w bardzo płytkim miejscu, potrzebuję rzucić na dużą odległość, pod silny, przeciwny wiatr.

 

29.jpg

 

30.jpg

 

31.jpg

 

32.jpg

 

33.jpg

 

34.jpg

 

Na początku sezonu w mętnej, posztormowej wodzie bardzo skuteczne są bardzo płytko chodzące, wyposażone w niesamowicie głośną grzechotkę Storm ThunderStick Jointed o długości 5 ½’. Ten wobler robi w wodzie niesamowite zamieszanie. Łowiąc nim pewnego kwietniowego dnia w 2011 roku złowiłem podczas trzech godzin wędkowania prawie 30 (!!!) Bassów.

 

35.jpg

ThunderStick Jointed

 

Woblery typy Minnow skuteczne są cały rok. Najważniejsze by nurkowały najwyżej na głębokość do 1 metra. Muszą też posiadać skuteczny system rzutowy. Używam Minnow’ów o długości 11-15 cm.

Daiwa Saltiga 14,5 cm to najlepszy Minnow jakim łowię Bassy. Świetnie lata, schodzi maks. na 0,7-0,8 m. ma bardzo trwałą powłokę lakierniczą oraz wyposażony jest w świetne morskie kotwiczki Ownera. Niestety, ostatnio Saltigę Minnow jest bardzo trudno zdobyć. Pozostaje jedynie zastępstwo w postaci np. Daiwy SHORE LINE SHINER.

 

36.jpg

Wielki, nocny Bass na Saltigę

 

Rapala MaxRap to również bardzo dobra przynęta. Lata może trochę mniej stabilnie od Saltigi, ale jest równie skuteczna i uzbrojona w doskonałe, morskie kotwice VMC. Używam dwóch długości MaxRapa: 13 i 15 cm. W mijającym sezonie zdecydowanie najskuteczniejszy był model 13 cm w kolorze niebieskiej makrelki.

 

37.jpg

 

38.jpg

Rapala MaxRap

 

Bardzo ciekawą, budżetową ofertę przynęt typu Minnow ma w swojej ofercie koreańskie Payo. Polecam szczególnie woblery o nazwie Seashot i Aqula. Za kilka $ dostaniemy idealne kopie sprawdzonych przynęt światowych potentatów. Może są trochę gorzej wykonane, po kilku rybach zaczyna złazić z nich lakier, ale są równie skuteczne, co oryginały kosztujące 20 i więcej $.

 

39.jpg

Payo Aqula

 

Woblery prowadzę bardzo agresywnie, często stopuję na ułamek sekundy, podszarpuję przynętę szczytówką na napiętej lince. Brania Bassów są bardzo agresywne. Zdarza się, że podczas uderzenia ryby potrafią porozginać kotwiczki i zdemolować kółeczka łącznikowe. Samo podbieranie nie należy do łatwych i bezpiecznych, zwłaszcza przy przynętach uzbrojonych w trzy kotwiczki. Długotrwałe i niebezpieczne dla ryb jest też uwalnianie z kotwic. Dlatego łowię na woblery tylko w ostateczności.

 

39a.jpg

Minnow zdemolowany po holu Bassa

 

Wyższą szkołą jazdy jest łowienie Bassow na muchę. Jestem miernym muszkarzem, fatalnie rzucam przy silnym wietrze, dlatego wolę tradycyjny spinnig. Jednak udało mi się złowić kilka ładnych Bassów na muchę! W tym ślicznego 70-taka. Taka ryba na kiju #8 zabiera bez problemu całą linkę i kilkanaście metrów podkładu. Złowiłem jakimś fuksem kila fajnych ryb na muchę (łosoś, lipie nie), ale z tego Bassa będę wspominał do końca życia!

 

 

40.jpg

 

41.jpg

 

42.jpg

Sea Bass Fly Fishing!

 

Kocham łowić Bassy. Są silne i nieustępliwe, wspaniale walczą podczas holu. Podobnie jak ja uważają tysiące wędkarzy w Europie. Śmiem twierdzić, że wędkarze polujący na Sea Bassy zostawiają w Irlandii dużo więcej pieniędzy niż wędkarze łowiący łososie.

 

43.jpg

 

Mam nadzieję, że działania podejmowane przez organizacje zajmujące się ochroną Sea Bassów (np. brytyjski B.A.S.S.) i samych wędkarzy wymogą w końcu na UE ograniczenia w rybackich kwotach połowowych. Boję się jednak, że stanie się to za późno…

 

44.jpg

 

tpe, Dingle, Kerry 2015

http://basshunting.blogspot.com/


Opinie użytkowników

Rekomendowane komentarze



świetny artykuł, bez dwóch zdań. Dla mnie całkowicie egzotyczny temat (przynajmniej na razie) ale i tak pięknę zdjęcia i dużą porcję wiedzy płynącej z własnego doświadczenia pochłonąłem z olbrzymia przyjemnością. Dziękuję, @tpe

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tego dokładnie to nikt nie wie. Wiele wskazuje ze razem z mulletami tworzą potężne stada i są... mordowane przez trawlery UE "przez przypadek". Idą później na karmę dla zwierząt...

Kilka zim temu w jednej zatoce trzasnaeli przez przypadek 200 ton mulletów. Ile było tam bassów?

Co do teorii o przenoszeniu się na północ - świetne bassy są w Hiszpanii i Maroko, więc chyba niestety nie to...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Super tekst i fajne foty.

O mały włos miałem pojechać do Francji na labraksy rok temu we wrześniu.

Mielismy łowić z łodzi.

Szkoda, że wyprawa nie doszła do skutku. Zaciekawiła mnie możliwość łowienia labraksów na poppery.

Jakie gramatury/wielkości polecasz ? Lepiej z łodzi czy z brzegu ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co roku zbieram sie, zeby obalic teorie nielownosci bassow zima, ale zawsze mi przechodzi ze wzgledu na pogode. Jak mnie jeszcze troche bardziej przycisnie, to rusze nad wode.

 

Luko, zima to loteria. Kilak lat temu znajomi Anglicy (m.in. Bob Moss, kto go nie kojarzy, proszę sobie wygooglować) łowili piękne Bassy w grudniu, skałki pokrywały wtedy czapy najprawdziwszego lodu. Było zimno i słonecznie. Ale takich dłuższych przerw miedzy zimowymi huraganami jest coraz mniej. Średnio w tygodniu w wybrzeże uderzają dwa do trzech sztormów. Wszystko, co żyje przy brzegu zwiewa na głęboką wodę.

 

Od naukowców pracujących dla IFI słyszałem teorię o dwóch stadach Bassów zamieszkujących wody Irlandii. Te żyjące na pd-zach (moje Kerry) zostają przy brzegu cały rok, łącznie z tarłem. Mogę to potwierdzić, ponieważ już kilka razy obserwowałem trące się Bassy. Z kolei te ze wschodniego wybrzeża (te od Kuby) zimują i wycierają się na wejściu do kanału La Manche. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Super tekst i fajne foty.

O mały włos miałem pojechać do Francji na labraksy rok temu we wrześniu.

Mielismy łowić z łodzi.

Szkoda, że wyprawa nie doszła do skutku. Zaciekawiła mnie możliwość łowienia labraksów na poppery.

Jakie gramatury/wielkości polecasz ? Lepiej z łodzi czy z brzegu ?

Jakimi powierzchniowcami łowię, napisałem w tekście. Czy lepiej z brzegu, czy z łodzi? To zależy od konkretnego miejsca. W pn-zach Francji Bassy łowi się głównie z łodzi na rozległych blatach, więc lepsza będzie zdecydowanie łódź.

Edytowane przez tpe
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tomek to teraz zostało ci tylko życzyć takiego 80+. zwyczaje bassów w różnych wodach są inne np. u siebie w NL próbowałem cały zamknięty sezon (1.04-30.05)na śródlądziu coś złowić w morzu i totalne zero kontaktu z bassem.Ryby tu podchodzą dopiero w czerwcu,być może po tarle gdzie indziej....

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo ciekawe i jeśli będę musiał wyjechać do Irlandii za chlebem to już wiem co będę robił. 

Bardzo to przypomina top waterowe łowy boleni. Próbowałeś kiedyś zastosować boleniowe wabiki np. dużego spinnerbaita RH? Jeśli biorą na przynęty typu walk dog to na taką blachę też powinny się skusić. Nie wiem tylko jak z prędkością prowadzenia by było bo spinnerbait raczej trzeba szybko. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo ciekawe i jeśli będę musiał wyjechać do Irlandii za chlebem to już wiem co będę robił. 

Bardzo to przypomina top waterowe łowy boleni. Próbowałeś kiedyś zastosować boleniowe wabiki np. dużego spinnerbaita RH? Jeśli biorą na przynęty typu walk dog to na taką blachę też powinny się skusić. Nie wiem tylko jak z prędkością prowadzenia by było bo spinnerbait raczej trzeba szybko. 

 

Taka przynęta wymaga bardzo szybkiego prowadzenia. A na tak agresywnie prowadzone wabiki Bassy reagują może raz do roku. Ale na ukleje RH biorą czasami dość zachłannie. ;)

post-45603-0-60309800-1450113883_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To akurat wiem bo kolega @Baars teżbiega za bassami tylko w NL i wiem, że łowi na ukleje. 

Tomy się akurat wychylił to do tablicy, zrobił teraz taki wobler na bolki co idzie po wierzchu jak trącona rybka. Testowałem i wielce obiecujący. Można prowadzić na kilka sposobów, jerkowanie smużenie miksy itd. Dobry do wolngo ściągania. Wielkość też na biedę będzie 12cm chyba. Bo widać, że nie ma lipy i te labraksy na konkretny kaliber siadają. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach




Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie

Artykuły

×
×
  • Dodaj nową pozycję...