Skocz do zawartości

Artykuły

Manage articles
  • admin
    Niniejszy artykuł nazwaliśmy pierwszym spojrzeniem, jako że jego zamiarem nie jest ocena wędek nowej serii St.Croix. O nią moglibyśmy się pokusić, gdybyśmy pojechali z tymi wędkami nad wodę, w różnych warunkach i różnymi przynętami / technikami złowili kilka ryb - chociaż i tak byłaby to siłą rzeczy subiektywna ocena autorów.
     

     
    Nowe wędki otrzymaliśmy dzięki uprzejmości Wojtka "Żbika" Żbikowskiego z  łódzkiej firmy "Żbik" Sp. z o.o.  będącej dystrybutorem produktów firm takich jak St.Croix czy Lamiglas. Ponieważ dotarły do nas zaledwie przedwczoraj, a dziś po raz pierwszy prezentowane są publicznie na targach wędkarskich we Wrocławiu, również na stronie www.jerkbait.pl postanowiliśmy przygotować tym kijom swego rodzaju premierę medialną.
     

     
    Spójrzcie razem z nami po raz pierwszy na nowe wędki z serii Triumph Casting.
    Seria wędek nie jest długa. Obejmuje pięć modeli w popularnych długościach od 6 do 7 stóp i klasach medium / medium heavy. My otrzymaliśmy dwa modele: TRC60MF i TRC66MF.
     
    MODEL
    LGTH
    PWR
    ACTN
    PCS
    LINE WT
    LURE WT
    ROD WT
    (oz)
    HNDL
    TRC60MF
    6'
    M
    Fast
    1
    10-17
    1/4-3/4
    3.8
    5
    TRC66MF
    6' 6"
    M
    Fast
    1
    10 - 17
    1/4 - 3/4
    4.2
    6
    TRC66MHF
    6' 6"
    MH
    Fast
    1
    10 - 20
    3/8 - 1
    4.4
    6
    TRC70MF
    7'
    M
    Fast
    1
    10 - 17
    1/4 - 3/4
    4.5
    6
     TRC70MHF
    7'
    MH
    Fast
    1
    10 - 20
    3/8 - 1
    4.7
    6


     

     

     
    Oba kije są identycznie opisane jeżeli chodzi o moc (medium), akcję (fast), sugerowaną wytrzymałość linki (10-17 funtów) oraz ciężar wyrzutowy (7-21 gram). Czy zatem różnią się tylko długością (183cm i 198cm)? Naszym zdaniem nie. Gołym okiem można zauważyć kompletnie inną zbieżność (taper) blanków: TRC60MF ma znacznie "chudszy" blank od swojej dłuższej siostry, wyraźnie mniejsza jest średnica blanku zarówno w części szczytowej jak i przy dolniku. Podczas uginania wędka sprawia wrażenie bardziej miękkiej i bardziej finezyjnej niż TRC66MF.
     

     
    Według informacji producenta kije z serii Triumph Casting zabudowane są z materiału SCII. Na stronie firmy St.Croix nie znajdziemy jednak modeli Triumph Casting przy opisie blanków wykonanych z SCII (w dziale Rod Building/Blanks). Dlaczego? Nasze "nieoficjalne źródła informacji" twierdzą, iż wędki z serii Triumph Casting wykonywane są z materiału SCII ale nie na blankach wykorzystywanych dotychczas przez serię Premier, świadczyć ma o tym inne ułożenie warstw maty.
     

     
    Obie wędki uzbrojone są w 7 przelotek plus przelotka szczytowa, typu hard alu-oxy. Na pierwszy rzut oka wydało nam się, iż jest to uzbrojenie odmienne od tego, które pamiętamy z Premierów (nie, jeżeli chodzi o liczbę ale o rodzaj przelotek), ale ten aspekt będziemy musieli jeszcze zweryfikować. Najważniejsze jest to, iż pomimo niezbyt dużej liczby przelotek wędka jest poprawnie uzbrojona. Co prawda przy silniejszym wygięciu występuje problem tzw. line scrub czyli kładzenia się linki na blanku (zresztą problem spotykany w większości wędek castingowych) ale nie ma on charakteru rażącego. Korzystne natomiast jest to, iż przelotki, zwłaszcza te bliższe części szczytowej, nie są osadzone zbyt wysoko w stosunku do blanku.
     

     

     
    Przelotki wydają się być zamocowane solidnie, nie spotkaliśmy przypadku przelotki krzywo osadzonej. Naszą uwagę zwróciła natomiast duża ilość lakieru przykrywająca stopki przelotek, co jest uznawane jako cecha niepożądana o tyle, iż dodatkowo powiększa wagę uzbrojenia.
     

     
    Oba kije naszym zdaniem dedykowane są do multiplikatorów niskoprofilowych. Dla zastosowanego multiplikatora (shimano scorpion 1001)  przebieg linki pomiędzy przelotkami jest prawidłowy, linka gładko i bez załamań przechodzi pomiędzy przelotkami. Odległość pierwszej przelotki od wodzika multiplikatora wyniosła w naszym przypadku 49 cm dla modelu TRC60MF i 53,5cm dla modelu TRC66MF.
     

     
    Ponieważ zastosowane przelotki należą do relatywnie ciężkich, mniejsza ich liczba powoduje, iż kije udało się w miarę poprawnie  wyważyć statycznie. Punkt równowagi statycznej dla modelu TRC66MF znajduje się w odległości ok. 8 cm od górnej krawędzi uchwytu górnego (foregrip) natomiast dla modelu TRC60MF w odległości ok. 6 cm.
     
    Uchwyt górny w obu modelach ma długość identyczną, tj. 5cm natomiast dolnik, zakończony gumowanym korkiem, ma długość 17,5cm w przypadku krótszej z wędek i 23 cm w przypadku dłuższej z wędek. Jakość korka jak widać na zdjęciach pozostawia trochę do życzenia.
     

     
    Wędki uzbrojone są w uchwyt ECS firmy Fuji. Zaczep na przynęty umieszczony jest po prawej stronie wędziska co dla wędkarzy przyzwyczajonych do multiplikatorów leworęcznych może być drobnym dyskomfortem.
     

     

     

     
    Naszym zdaniem wędki zostały ładnie oznaczone graficznie, żółte elipsa ze stylizowanym napisem jest troszeczkę retro, w stylu lat pięćdziesiątych.
     

     

     
    Na koniec warto przyjrzeć się wykończeniu dolnika, które "ukrywa" miejsce wykonania wędki.
     

     
    Prawdę mówiąc, poczuliśmy się miło zaskoczeni, iż firma St.Croix przyznaje się, że wędki z serii Triumph Casting produkowane są w Chinach. Dobrze to świadczy o firmie, iż nie ukrywa takich faktów przed swoimi klientami. Coraz więcej znanych firm przenosi swoją produkcję do państw o taniej sile roboczej. A co na to wędkarze? Przede wszystkim mogą płacić mniej, w Polsce opisane wędki można nabyć odpowiednio za 219,99 zł i 240zł co jest ceną naprawdę bardzo atrakcyjną. Poza tym zwróćmy uwagę na gwarancję - 5 lat.
     

     
    http://sklep.fishing.pl/wedkarstwo/wedziska/wedziska_castingowe/st_croix_triumph_casting Zważywszy na fakt, iż sugerowana cena detaliczna za wędki serii Triumph Casting w USA wynosi 60 USD, można powiedzieć iż prywatny import w tym zakresie przestał się opłacać.
     

     
    Biorąc pod uwagę powyższe fakty wydaje nam się, że w nadchodzącym sezonie nie powinno zabraknąć relacji z testów polowych wędek serii Triumph Casting.
     
    @friko, 2006  
     Jeśli chcesz skomentować ten artykuł zapraszam na forum.

  • Na forum www.jerkbait.pl pada i zapewne będzie nie raz jeszcze padało pytanie "Jaki kij do jerkbaitów?". Jest to najzupełniej zrozumiałe, jako że metoda jerkowa odróżnia się od innych metod spinningowych nie tylko techniką prowadzenia przynęty ale najczęściej także właśnie stosowanym sprzętem. Sprzętem, który jak nigdzie indziej jest pochodną charakterystyki samych jerków oraz sposobu ich prezentacji.
     

     
    Na to pytanie redakcja www.jerkbait.pl postanowiła odpowiedzieć w dosyć specyficzny sposób. Niewątpliwie w sprzedaży dostępnych jest wiele jerkówek w przystępnych cenach, spełniających wymagania metody. Moglibyśmy je skatalogować i opisać, ale zdajemy sobie sprawę, że taki katalog miałby wartość krótkotrwałą, która zmniejszałaby się wraz z wymianą oferty handlowej w ciągu jednego czy dwóch sezonów. Dlatego zdecydowaliśmy się zbudować dla naszych czytelników wędkę na zamówienie i przedstawić kolejne etapy jej tworzenia w formie reportażu. Mamy nadzieję, iż śledzenie krok po kroku procesu powstawania wędki pozwoli uzmysłowić jakie znaczenie mają poszczególne elementy kija dla późniejszego funkcjonowania gotowego produktu. Wierzymy, iż taka prezentacja pomoże naszym czytelnikom w dokonywaniu samodzielnych i świadomych wyborów zakupowych. Być może będzie to również zachęta do budowy własnej jerkówki. Kto wie?
    Zapraszamy zatem na przygodę z wędką.
     
    Odcinek pierwszy "Założenia"

    Planując czy to zakup gotowej wędki, czy to - jak w naszym przypadku - jej budowę, powinniśmy na początku odpowiedzieć sobie na kilka podstawowych pytań. Jakimi przynętami będziemy łowić? W jakich okolicznościach? Jakie ryby? Jakie są nasze możliwości fizyczne? Ile możemy wydać? Słowem: poczynić założenia. Dla celów naszego reportażu przyjęliśmy założenia opisane poniżej.  
    Zakładamy, iż wędka powinna być przeznaczona do użytkowania przy wykorzystaniu najbardziej popularnych jerków, uniwersalnych do połowu szczupaków w Polsce i w Szwecji. W chwili obecnej oznacza to dostępne na rynku przynęty długości 10 cm takie jak Salmo Slider 10 czy Salmo Fatso 10 oraz średnie jerki produkcji Siudaka, Cormorana, Jaxona. Chcielibyśmy, aby oprócz typowych jerków nasz kij umożliwił posługiwanie się większymi woblerami-twichbaitami, takimi jak Salmo Perch 12 SR, Salmo Skiner 15 czy Salmo Pike 16SR oraz przynętami powierzchniowymi-topwaterami w rodzaju Salmo Maas Marauder Jr czy większa (saltwater) odmiana Rapali Skitterwalk. Podsumowując gramaturę wymienionych przynęt wiemy, że nie powinna ona wiele przekroczyć 50 gram jeżeli chodzi o górny zakres ciężaru wyrzutowego oraz, że co do zasady będzie się zaczynać powyżej 30 gram jeżeli chodzi o dolny zakres c.w.
     

     
    Wędka zasadniczo przeznaczona będzie do połowu z łodzi, gdyż tak najczęściej łowi się na jerki, powinna zatem mieć długość ("krótkość") umożliwiającą jak najłatwiejsze podszarpywanie ("jerkowanie") stosowanymi przynętami, czyli szarpanie w osi góra-dół. Zakładamy przy tym, iż użytkownikiem wędki będzie wędkarz średniego wzrostu, powiedzmy 176 cm, o standardowych warunkach fizycznych.
     

     
    Założyliśmy, iż wędka będzie przystosowana do połowu przy użyciu multiplikatora typu "round" np. popularnego ABU C3. Uważamy, że gramatura stosowanych przynęt i związane z tym przeciążenia powstające podczas wyrzutu i prowadzenia (to ostatnie dotyczy zwłaszcza twichbaitów) wymagają użycia bardzo solidnego kołowrotka i multiplikator typu round wydaje się tu być naszym zdaniem optymalnym rozwiązaniem. Przy tej gramaturze przynęt, rzucanie przy użyciu multiplikatora nie powinno sprawiać większych problemów już po krótkim treningu a dodatkowo jest mniej męczące o tyle, iż nie musimy palcem wskazującym zwalniać żyłki jak miałoby to miejsce w przypadku tradycyjnego spinningowania (otarcia palca wskazującego zwłaszcza przy połowach w słonych zatokach bałtyckich w Szwecji nie należą do najprzyjemniejszych).
     

     
    Chcielibyśmy także aby wędka była mocna i solidnie wykonana, umożliwiała krótki i zdecydowany, siłowy hol ryb średnich i dużych rozmiarów - hol pozwalający wypuścić je w lepszej kondycji do wody. Wedle naszych założeń wędka powinna być wykonana z materiału odpornego na urazy, o które łatwo na łodzi, a jednocześnie powinna być możliwie lekka, pozwalająca komfortowo łowić wiele godzin.
     

     
    Oczywiście najlepiej byłoby, aby wędka nie była także zbyt droga, mieściła się w możliwościach finansowych większości wędkarzy a jednocześnie była produktem przyzwoitej jakości, dającym absolutną pewność zarówno co do wyholowania okazów szczupaka jak i gwarancję długiego i bezawaryjnego użytkowania. Dlatego w kolejnych odcinkach zamierzamy podawać orientacyjne ceny zastosowanych komponentów a także ceny komponentów alternatywnych, możliwych do zastosowania, tak by czytelnik miał wyobrażenie jaki udział w końcowej wycenie produktu mają poszczególne składowe.
     
    Naszym przewodnikiem w procesie budowy wędki będzie Pan Ireneusz Matuszewski, właściciel znanej warszawskiej firmy "Fishing Center". Pan Ireneusz zgodził się udostępnić swoją pracownię oraz służyć wiedzą i doświadczeniem konstruktorskim dla celów tego reportażu
     

     

     
    W kolejnych odcinkach opiszemy czym kierowaliśmy się przy wyborze konkretnego blanku, na co zwracaliśmy uwagę przy wyborze rękojeści, czemu wybraliśmy takie a nie inne przelotki (odpowiemy na pytanie czym różnią się poszczególne typy przelotek) oraz jak wyglądał proces szukania "kręgosłupa" blanku i następnie jego zbrojenia. Na koniec postaramy się przetestować gotowy produkt w warunkach "bojowych".
    Dalsze odcinki przygody z wędką wkrótce na stronach www.jerkabit.pl
     
    @friko,2006
     
     
    Jeśli chcesz skomentować ten artykuł zapraszam na forum.

  • Chciałbym przedstawić Wam znakomitego wędkarza, mojego wspaniałego kolegę Macieja Jagiełło. Maciek jest jednym z najlepszych spinningistów w Polsce, miłym i bardzo wesołym człowiekiem. Jego pasją od młodzieńczych lat jest wędkarstwo. Maciek to wszechstronny spinningista, poszukiwacz i łowca wielu gatunków ryb, które żyją na naszym kontynencie. Łowi zarówno piękne wiślane ryby, jak i inne wspaniałe drapieżniki żyjące w wielu krajach Europy.
    Maciek jako jeden z prekursorów polskiego nowoczesnego wędkarstwa, zapoczątkował erę nocnego spinningu. Nocne wyprawy oraz łowione nocą drapieżniki to jest to, co Maciek polubił najbardziej.
    Jest on także jednym z pierwszych polskich wędkarzy, którzy łowili na hiszpańskiej rzece Rio Ebro, a jego sławna wyprawa na włoską rzekę Pad w poszukiwaniu wielkich sumów otworzyła oczy wędkarzom na tamtejsze wspaniałe łowiska. W wolnych chwilach Maciek ugania się za rybami i w każdym miesiącu kalendarzowym potrafi łowić różne gatunki ryb. W ostatnim czasie przykłada głównie uwagę do poszukiwań dużych, rekordowych szczupaków. Poświęca temu najwięcej swojego wędkarskiego czasu. Maciek posiada swój skromny zakład szewski, w którym odwiedzają go klienci oraz jego liczni znajomi. I właśnie tam spotkaliśmy się aby przeprowadzić ten wywiad.
    Zapraszam do lektury rozmowy, którą przeprowadziłem z tym wspaniałym spinningistą.
     

     
    Maciek, zacznijmy od podstawowych pytań. Od kiedy spinningujesz i dlaczego właśnie ta metoda wciągnęła cię najbardziej?
    Doskonale pamiętam pierwsze ryby złowione na spinning. Były to dwa szczupaki. Pierwszy miał około kilograma i wydawał mi się duży, a drugi ważył 2,5 kilograma i wtedy wydawał mi się gigantyczny. Był to rok bodajże 1979, a więc miałem 9 lat i moje fascynacje takim wyborem są chyba zrozumiałe wszystkim. Od tamtej pory spinningowałem mniej lub więcej, co jakiś czas, by pod koniec lat osiemdziesiątych niemal całkowicie oddać się tej metodzie. Można powiedzieć, że przeszedłem wszystkie etapy fascynacji tą metodą i jestem jej wierny do dziś.
    Pierwsze ryby, szczupaki złowione pod okiem ojca na dość toporny sprzęt (wędziska Germiny, kołowrotki Rexa, błystki polspinngu gnomy i algi) dawały dużą satysfakcję i zadowolenie. Jednak szybko zainteresowałem się subtelniejszym wędkowaniem. Poszukiwania sprzętu dały efekt w postaci delikatniejszych, jak na tamte czasy, zestawów z żyłką 0,20 mm i obrotówkami 0,1 (super wiry), na które łowiłem okonie, klenie i jazie. Koniec lat 80 tych to fascynacja ołowiankami i łowieniem boleni. Następnie poznałem woblery i tu dopiero zaczęła się prawdziwa eksplozja gatunków ryb, które zacząłem łowić i powstała możliwość nabrania nowych doświadczeń. Lata 90te to kolejne doświadczenia, tym razem z gumowymi przynętami. Rozpoczął się także okres ciężkiego spinningu sumowego. W między czasie były pstrągi i trocie. Tak kręci się do dziś. Jedynie łowienie na paprochy zawsze mnie odrzucało. Po prostu nie lubię tej metody, zresztą nie przyjmuję do swojej świadomości przełowionych wód (a chyba po to została wymyślona ta metoda, aby wyskubywać niedobitki ryb).
     

     
    Czy masz jakiegoś swojego mistrza wędkarskiego? Kogo według ciebie warto naśladować i kto jest twoim ulubionym towarzyszem wypraw?
    W moim wędkarstwie mistrzów jest wielu i jednocześnie nie ma żadnego. Samo spinningowanie jest rzemiosłem, którego można się nauczyć. Lecz by skutecznie łowić ryby trzeba mieć wewnętrzną „żyłkę”. To coś posiada niewielu wędkarzy.
    Moim mistrzem jest każdy wędkarz, który świadomie wypuszcza złowione przez siebie ryby. Wiem, że jeżeli potrafi odmówić sobie kawałek rybiego mięsa to po prostu kocha wędkarstwo, a nie rybie filety. Jest to ważniejsze od wędkarskiego stażu. To coś trzeba mieć w sobie. Zawsze powtarzam, że wędkowanie to nie zdobywanie rybiego mięsa. Oczywiście sam lubię zjeść kawałek smacznej ryby, jednak wędkarstwo to przede wszystkim pasja.
    Na wyprawy wędkarskie wybieram się głównie z moimi przyjaciółmi i to jest priorytet. Na rybach ma być po prostu fajnie i przyjemnie.
     

     
    Maciek, jesteś warszawiakiem i pewnie najczęściej łowisz na Wiśle, ale czy jest to twoje ulubione łowisko w Polsce? Gdzie lubisz jeździć na ryby?
    Głównie łowię ryby na Wiśle i nie tylko tej środkowej. Ostatnio bywam na Wiśle poniżej Krakowa. Są tam wspaniałe łowiska, a ryb także jest jeszcze sporo. Jednak coraz bardziej drażnią mnie tam masowo rozgrywane zawody spinningowe, na których morduje się dziesiątki kilogramów ryb w imię miejscowych pobudek! Uważam, że jeżeli wędkarze chcą się ścigać między sobą, niech to robią, ale przy okazji niech nie zabijają zwierząt. Zawody powinny rozgrywać się na żywej rybie.
    Bywam także na jeziorach mazurskich, jednak staje się to coraz rzadsze ze względu na postępujący brak ryb.
     

     
    Wiem, że dość często wędkujesz za granicą? Co cię tam gna?
    Brak dobrych łowisk w kraju popycha mnie do wyjazdów zagranicznych. Zwiedziłem sporą część Skandynawii, gdzie świetnie się wędkuje. Mnogość ryb, cisza i spokój, to lubię najbardziej.
     
    Bywasz na rybach także za wschodnią granicą. Jak widzisz tamtejsze łowiska? Czy miałeś na wschodzie jakieś nieprzyjemnie przygody?
    Często jeździłem na ryby za wschodnią granicę. Z rybami bywało różnie, od totalnej euforii do kompletnego rozczarowania. Jednak za każdym razem przeżycia poza wędkarskie były niesamowite. Niestety groźna przygoda przytrafiła mi się podczas łowienia sandaczy na Białorusi. Wyprawa skończyła się pod lufami kałasznikowów i trzema dobami odsiadki. Było bardzo dużo strachu, jednak na szczęście wszystko skończyło się dobrze.
     

     
    Nasze hobby polega na łowieniu ryb i to najchętniej dużych ryb. Proszę „pochwal” się swoimi życiowymi zdobyczami.
    Nie za bardzo lubię rybią wyliczankę, ponieważ złowiłem naprawdę wiele dużych ryb, które w większości przypadków wypuściłem. Nie wszystkie udało mi się dokładnie zmierzyć, a zważenie przeze mnie ryby to naprawdę rzadkość.
    Największy szczupak, jakiego udało mi się złowić miał 114 centymetrów (przyp. red. Maciek złowił dwa szczupaki tej samej wielkości). Dużych szczupaków, takich do 110 centymetrów złowiłem naprawdę dużo, zwłaszcza przez ostatnie trzy sezony, które spędziłem po części w Skandynawii. Duży udział w moich szczupakowych sukcesach miał Piotrek Piskorski, a także jego przynęty, szczególnie Slider.
     

     
    Naprawdę duże sandacze łowiłem pod koniec lat 90tych. Najdłuższy, jakiego zmierzyłem miał 98 centymetrów, ale takich w granicach 90-97 cm łowiłem, co najmniej kilka w sezonie. Oczywiście największe sandały pochodziły z Wisły. Teraz to już niestety historia.
    Mój największy sum to okaz około 70cio kilogramowy, którego złowiłem na Rio Ebro w Hiszpanii. Na naszej Wiśle zaliczyłem suma pięćdziesięciokilogramowego. Sumów złowiłem już kilkaset, lecz te największe, które miałem na kiju nie dały się wyholować.
     

     
    Bolenie łowię powyżej 80 centymetrów, największe oczywiście na Wiśle. Kiedyś jak nie było okresu ochronnego na ten gatunek, pamiętam jak w lutym łowiłem piękne (niestety tarłowe) ponad pięciokilogramowe rapy.
    Z innych gatunków złowiłem między innymi, 82 centymetrową brzanę, jazia 62 cm, troć wędrowną ponad 90 centymetrów oraz pstrąga potokowego 57 cm.
     
    Słyszeliśmy o twoim życiowym ponad 70cio centymetrowym kleniu. Czy możesz powiedzieć czy złowiłeś go na spinning?
    Jedną z ciekawostek mojego wędkarskiego życia jest właśnie ten kleń, który miał 78 centymetrów. Złowiłem go z gruntu na żywca (kiełbia). Ważył on 3,7 kilograma. Niestety skończył w kuchni ośrodka wczasowego w Zakroczymiu. Jednak nie był to największy kleń, jakiego widziałem. W tamtych czasach widziałem jak wędkarze z Nowego Dworu złowili na Algę 2 sztuki grubo powyżej 80ciu centymetrów.
     
    Wiem, że bardzo lubisz łowić rzeczne sumy, czy możesz przybliżyć nam jak oraz na jakie przynęty i na jaki sprzęt je łowisz?
    Od kilkunastu lat łowię sumy z premedytacją. Wcześniej był to raczej przyłów, który dawał się wyholować na delikatnym sprzęcie. Do połowu tych ryb używam głównie woblerów. Czasem łowię na gumy, jednak tylko wtedy, kiedy łowisko narzuca zastosowanie takiej przynęty. Woblery są skuteczne zarówno nocą jak i za dnia. Można nimi łowić w wodzie czystej i mętnej, ponieważ wytwarzają bardzo silną falę hydroakustyczną, a to znacząco wabi sumy. Najczęściej używam pękatych, baryłkowatych egzemplarzy, czasem dodatkowo z grzechotką. W zależności od metody i głębokości łowiska stosuję woblera z krótkim lub długim sterem. Myślę, że przy połowach sumów, kolor przynęty nie jest aż tak ważny jak się kiedyś uważało. Łowiłem nocne sumy na zupełnie ciemne, jak i bardzo jasne woblery. Sumowy wobler powinien być pękaty, najlepiej pływający i nie za duży (6-12 cm), oczywiście o agresywnej akcji. Trzeba pamiętać, aby solidnie uzbroić sumowe woblery, by nie zawiodły w akcji.
     

     
    Do łowienia sumów używam mocnych kijów spinningowych długości 2,7-3 metry. Kije są paraboliczne o środkowej akcji i masie wyrzutu do około 120 gramów. Taka mocna wędka w połączeniu z grubą plecionką nadaje się do długiego holu bardzo ciężkiej ryby. Na sumy, czasem używam plecionkę o średnicy aż 0,50 mm. Stosuję ją, gdy warunki w łowisku są trudne i trzeba oddawać krótkie rzuty w miejsca gdzie jest mnóstwo zaczepów. Często zabezpieczam plecionkę mocnym stalowym przyponem, którego wytrzymałość zawsze wcześniej sprawdzam w warunkach domowych.
     

     

     
    Gdzie najchętniej łowisz swoje sumy?
    Sumy łowię najchętniej nocą na rzece, oczywiście na spinning. Jednak za granicami naszego kraju najczęściej trollinguję za dnia, stosując głęboko schodzące woblery (najczęściej Rapala, Rebel).
     

     
    Osobiście bardzo lubię łowić sandacze. Czy możesz powiedzieć coś o swoich podchodach tej wspaniałej ryby?
    Uwielbiałem łowić sandacze 10 lat temu, a nawet wcześniej. Była to naprawdę trudna i wymagająca ryba. Pomimo dużej ilości sandacza, praktycznie we wszystkich wodach nie łatwo było łowić je regularnie. Robiłem w tamtych czasach wiele różnych doświadczeń, aby dobrać się im do skóry. Stąd między innymi wziął się także nocny spinning oraz przekonanie, że sandacza można złowić praktycznie na wszystkie przynęty, łącznie z obrotówkami.
    Dziś łowienie sandaczy nie jest takie trudne, a rzekłbym nawet, że dość proste. Kiedy nastała era gum, na wielu wodach w naszym kraju, ryba ta została prawie doszczętnie przetrzebiona. W teraźniejszych czasach chętnie łowię sandacze za granicami naszego kraju, gdzie nie ma „hord” kolegów po kiju i uznania metody jigowej jako jedynie słusznej.
     
    Ostatnio, podczas naszych wspólnych rozmów coraz częściej opowiadasz o szczupakach. Widać, że łowienie tej ryby wciągnęło cię bardzo. Jak idą ci połowy zębatych w naszej Wiśle i jak je łowisz?
    Szczupak to dla mnie temat rzeka. Uwielbiam go łowić we wszystkich warunkach. Łowienie szczupaków kręci mnie nawet w naszych mocno przełowionych wodach. Jesienią zeszłego roku (2005) złowiłem na naszej zubożałej Wiśle sporo ładnych zębatych. Trafiły się nawet ponad 90taki. Oczywiście nie są to największe okazy, ale na tak zniszczonej rzece, nawet 60tak w tej chwili to spora ryba. Od lat wszystkie większe szczupaki wypuszczam, a z Wisły nawet te, które mogą nie rokować nadziei na przeżycie.
    W rzekach łowię szczupaki przede wszystkim na gumy i są to głównie czarno-białe kopyta. Na przedzimiu używam także seledynowych.
     

     
    Gdzie łowisz swoje największe zębacze? Jaką wtedy preferujesz technikę łowienia?
    Największe, okazowe szczupaki poławiam oczywiście w Szwecji. Tam głównie stosuję technikę jerkową. W ogóle Skandynawia to dla mnie wielki poligon wędkarski.
     

     
    W zeszłym roku miałeś wspaniałe wyniki podczas poszukiwań szczupaków w Szwecji. Opowiedz nam o swoich zeszłorocznych podbojach. Jak podczas tych wypraw sprawdziły się przynęty jerkowe?
    W roku ubiegłym byłem u naszych zamorskich sąsiadów aż cztery razy. Kwiecień to jezioro Malaren, lipiec także Malaren, natomiast w październiku odwiedziłem Kalskronę, gdzie uważam, że już trudno się dobrze wyłowić. W listopadzie łowiłem na szkierach w okolicach Nynashamn.
    Ze wszystkich wyjazdów zeszłego roku, najwięcej zębatych złowiłem na Malaren i były to duże sztuki, wszystkie zbliżone do siebie długością 80-95 centymetrów. Nie złowiłem wtedy ani jednej sztuki powyżej jednego metra. Jednak ilość była obłędna, jaka dokładnie nie wiem, gdyż nie liczę złowionych ryb od dawna. Podczas tego wyjazdu dwa dni pływałem bez brań. Natomiast kolejne pięć dni dało wspaniałe efekty. Ryby zgromadziły się w kilku różnych zatokach. Cała trudność polegała jak zwykle na znalezieniu tych właściwych zatok. W dobrych miejscach najlepsze rezultaty miałem na jerki.
    Lipiec na tym samym jeziorze był trudny, jednak udało mi się złowić dwa ponad metrowe szczupaki. Ryby były bardzo rozproszone i stały na śród jeziornych wypłaceniach w bardzo grubym zielsku. W tym przypadku ważna była pora dnia, najlepiej środek dnia i koniecznie musiał być wiatr. Przynętą nr 1 był jerk Slider. W tych warunkach łowiłem troszkę inaczej na tego jerka. Łowiłem nim po zdjęciu środkowej kotwicy i przygięciu grotów w tylnej. Ryby brały naprawdę bardzo agresywnie. Niestety bardzo nagrzana woda nie sprzyjała przeżywaniu wypuszczonych szczupaków.
     

     
    Październik to Karlskrona, za którą od dawna nie przepadam. Mimo to łowiliśmy tam szczupaki powyżej metra. Największy miał chyba 108 cm. Tu także sprawdziły się jerki.
    Pod koniec listopada miałem przyjemność odwiedzić mojego przyjaciela Grzesia Wysokiego w Nynashamn. Tutaj łowiliśmy na szkierach. Na tej wyprawie złowiliśmy najwięcej szczupaków ponad metrowych. Tutaj jerki nie były już takie dobre. Zimna woda powodowała to, że ryby wychodziły wolniej do przynęt. Łowiłem głownie na duże gumy. Mimo słabego żerowania ryb złowiłem swojego szczupaka sezonu 110 cm. Do życiówki niestety zabrakło parę cm, ale to i tak wspaniałe przeżycia. Na szkierach złowiliśmy sporo szczupaków w granicach 105 centymetrów, kilka takich sztuk. Jak na moje szwedzkie wyprawy to rewelacja. Nim złowiłem swojego pierwszego metrowego szczupaka w Szwecji, byłem tam aż 6 czy 7 razy! Oczywiście dopisywały ryby, ale zawsze brakowało tych kilku centymetrów do tej magicznej granicy. Passę przełamałem dopiero na Alandach, gdzie jednego dnia złowiłem ryby 108 i 114 centymetrów, a także miałem dwie podobnej wielkości tuż przy łodzi. Wtedy łowiłem na duże 35 centymetrowe rippery. Ze swoich obserwacji uważam, że Alandy są jednym z najlepszych miejsc na szczupaki. Ale nie należy się łudzić. Także tam można złowić sporo ryb, jednak nie łowiąc żadnego większego szczupaka. Mogę powiedzieć, że na skandynawskich łowiskach trzeba bardzo dużo pływać i cały czas szukać ryb. Zresztą tam jest gdzie.
     

     

     
    Czy podczas swoich wędkarskich wojaży stosujesz jakieś zestawy castingowe?
    Łowiłem na kilka zestawów castingowych, na dość lekkie, a także ciężkie. Jednak jest to sprzęt, który nie za bardzo mnie pociąga. Zdecydowanie wolę spinning i przy nim pozostanę. Nawet jerkując stosuję odpowiednie kije spinningowe.
     
    Często zmieniasz miejsca, w których wędkujesz. Jak skutecznie pozyskujesz informację o łowiskach? Co pomaga ci w rozpracowaniu łowiska?
    Informacje o łowisku zbieram najczęściej od napotkanych wędkarzy. Tak najszybciej można dowiedzieć się wielu cennych rzeczy o danym łowisku. O zagranicznych łowiskach dowiedziałem się ze starej zachodniej prasy wędkarskiej. Tak trafiłem na Rio Ebro i tak „odkryłem” Pad dla polskich wędkarzy. Jestem na etapie rozpoznawania zagranicznego łowiska, gdzie łowi się ponad 90cio centymetrowe bolenie.
     

     

     
    Przed pojechaniem na jezioro ważne są mapy i plany batymetryczne, które niestety nie zawsze są osiągalne. Na rozpoznanie nowych, a szczególnie dużych wód niezbędna staje się echosonda. Chociażby prosta, aby można było bezpiecznie i w miarę szybko pływać. Ja posiadam rachityczny model, ale jest niezawodny i to jest ważne. Z praktyki wiem, że na wyjazdach zdarzają się awarie elektroniki. Takie sprawy też trzeba przewidzieć.
     
    Jeżeli na jedną z wypraw miałbyś zabrać tylko jedno wędzisko i jedną przynętę to, co byś wybrał?
    He he, dobre pytanie. Jedną wędkę zabrałbym tylko na Białoruś i to też tylko ze względów bezpieczeństwa. Im gorszy sprzęt tym na szczęście jesteśmy mniejszym kąskiem dla miejscowych, którzy chętnie zrobiliby nam krzywdę. Jest taka zasada, że im więcej ryb w łowisku, tym mniej potrzeba sprzętu do ich złowienia. To sprawdza się na wszystkich wodach, łącznie z naszymi krajowymi.
     

     

     
    Na koniec należy wspomnieć, że Maciek jest zagorzałym zwolennikiem metody złów i wypuść. W imieniu wszystkich forumowiczów, czytelników oraz redaktorów portalu jerkbait.pl chciałbym ci bardzo serdecznie podziękować za miłą i ciekawą rozmowę.
     
    Sebastian „rognis_oko” Kalkowski
     
    p.s. jeszcze nie raz będzie okazja do kontaktu z Maćkiem na naszym portalu.
     
     
    Jeśli chcesz skomentować ten artykuł zapraszam na forum.

  • Trzebiatowskie otwarcie

    Przez admin, w Relacje,

    Do otwarcia sezonu trociowego szykowaliśmy się od dawna. Już z końcem sierpnia 2005 obiecywaliśmy sobie, że odwiedzimy Słupie. Marzyliśmy, że co jak co, ale Słupia obdarzy nas rybami. W ubiegłym roku zawiodła nas Rega, Parsęta dalej została niepokonana. Liczne wypowiedzi i relacje w prasie wędkarskiej rozreklamowały Słupię i pobudziły naszą wyobraźnię. Zwykle sezon rozpoczynamy kilka dni po nowym roku. Zaplanowaliśmy naszą wyprawę w dniach 6 – 8 stycznia. Pierwszy dzień w drodze do Słupska spędziliśmy nad Regą w Trzebiatowie. Do Trzebiatowa dotarliśmy dopiero o 11.30. Na parkingu przy Czarnej drodze, znanej wszystkim trockistom, rozpakowaliśmy swój sprzęt. Na brzegu dziesiątki wędkarzy z różnych stron kraju, jednakże najsilniejsza reprezentacja to autochtoni. Rega płynie w swoim macierzystym nurcie, pół metra do krawędzi brzegu. Bywało, że woda zalewała Czarną drogę i utrudniała dostęp do głównego nurtu.
     

     
    Jest mróz, plecionka zostaje w bagażniku, na szpulach kołowrotków żyłka Strofta 0,3 mm. Zakładamy oryginalne trzebiatówki tłoczone z cienkiej blaszki mosiężnej cynowane i ładnie zdobione, dociążane oliwką ołowiana 20 gram.
     

     
    Ustalamy, że dojdziemy do mostu wąskotorówki w Nowielicach, dalej przejdziemy na drugi brzeg i zrobimy ognisko w miejscu, gdzie dane nam było kilka razy złapać troć. Na brzegu chłop stoi przy chłopie. Czekamy aż zwolni się miejsce do wykonania rzutu. Setka błystek, woblerów trafia do wody. Chodzą i tacy z ikrą i robaczkiem. Poznać ich można, po tym jak trzymają przynęty  w garści, nie chwalą się patentem. Czapki nasunięte nisko na czoła,  wzrok wbity w śnieg. Na rękawach przypięte mają blaszki, tak aby w razie „kontroli” założyć regulaminowy wabik do swojego zestawu. Szybko tracimy pierwsze trzebiatówki na zaczepach, sprawdzamy skuteczność woblerów Salmo.
     

     

     
    Czas szybko mija, nie widzimy aby ktokolwiek holował rybę. Na moście w Nowielicach patrzymy na rzekę, woda bardzo czysta, widać kamienie na dnie. Trudno zliczyć ilu wariatów nęka spływające do Bałtyku kelty. Na śniegu nie ma śladów po sprawianiu ryb. Zbliża się godzina 14, zajmujemy stanowisko z Jakubkiem na brzegu od strony Nowielic w miejscu, gdzie wcześniej był most drogowy. Na drugim brzegu wędkarz zmaga się z zaczepem, odstrzeliwuje blaszkę. Wcześniej w tym miejscu też straciliśmy swoje przynęty. Paweł założył tym razem od dawien dawna nieużywaną blaszkę, dziwną, nie wygląda na trociową przynętę. Kształt rąbu, kotwica swoim obwodem nie przekracza najszerszego miejsca blaszki wahadłowej. Po kilku rzutach tym skarbem, wędka Jakubka wygina się. Paweł, melduje, że ma rybę, ja nie wierzę, bo w tym samym czasie wędkarz po drugiej stronie siłuję się z zaczepem. Sądziłem, ze wzajemnie się przeciągają. Obserwuję wodę, nie widzę aby cokolwiek w wodzie dawało oznaki walki. Jednakże kij Jakubka wygina się, kołowrotek pięknie gra swoją melodię. Paweł prosi abym podebrał rybę. Wybrane, szczęśliwe miejsce pozwala swobodnie podejść i wyjąć bez użycia osęki rybę.  Troć nie walczy, nie kręci młynków, nie wyskakuje,  ot tak pływa i „szarpie” jak szczupak. Jest silna kilka razy odpływa na środek rzeki. Troć dobrze jest zapięta, koniec wahadłówki sterczy jej na zewnątrz, kotwica mocno wbita. Nie wiem czy robić zdjęcia holu ryby, czy szykować się do podbierania troci. Paweł, stwierdza, abym ...... pier..... fotografie, mam zająć się podbieraniem ryby. Sprawnym ruchem pod skrzela wyrzucam toć na brzeg, daleko od linii wody. Zaczyna się taniec radości, słychać nas na kilkaset metrów. Przybywa Grisza, szkoda, że nie widział całej akcji.
     

     

     

     
    Jest godzina 14.30, pora na sesję zdjęciową. Nie mamy miarki, tak na oko ryba ma 65cm. Troć nosi na ogonie ślady tarła. Piękna trotka, jest ładnie ubarwiona, w dłoni czuje się siłę, toż to pływająca torpeda. Jakubek zabrał torbę na rybę akuratną, szersza niż wyższa. Z dumą sprawia rybę. Nic to, dalej walczymy, widać przyszła godzina brań ryb. Poprawiamy w tym samym miejscu rzuty. Nic się nie dzieje. Po 30 minutach zatrzymujemy się na popas. Rozniecamy ogień, ze sobą zabraliśmy suche drewno. Kiełbaski smakują wyśmienicie, kawa, herbata wprowadza w organizmy wytęsknione ciepło.
     

     
    Dochodzę samotnie do miejsca gdzie 3 lata temu padła moja życiowa trotka. Na końcu zestawu mam trzebiatówkę, po trzecim rzucie i swobodnym spłynięciu blaszki w pobliże mojego brzegu czuję silne uderzenie. Odruchowo zacinam, ryba podniosła się z dna, widzę jak kręci młynki tuż pod powierzchnią wody. Krzyczę – wołam PAWEŁ! Trwa to chwilkę, jak ryba wyskakuje i na końcu zestawu pozostaje znany mi luz...... ryba się uwolniła. Na drugim brzegu wędkarz przestał zwijać swój zestaw, obserwował moją ”walkę”. Po „klęsce” stwierdził, że drugi raz już troć nie zaatakuje. Bardzo mnie tym podniósł na duchu. W wodzie ryba wydaje się zawsze dużą, trudno mi jest ocenić wymiar ryby, ale ..... nie była to mała ryba. Troć wyglądała na 60cm, może więcej. Zastanawiam się jaki błąd popełniłem, czuję do siebie żal. Dochodzą do mnie Paweł  następnie Grzegorz, melduję o całej historii, jeszcze mi ręce drżą. Nie mam szczęścia, podwójnie jestem zdołowany, Grisza pociesza mnie: „Komancz, jak trzy lata temu troć mi zeszła, to od tej pory nie miałem już brania.” Jestem pokonany ale pełen uznania dla troci, wiem, że będzie dalej pływać. Strata była powodem żalu, jednak tym razem żal ten był inny. Troć była lepszym zawodnikiem ode mnie, wałczyła do końca o najwyższa nagrodę. Przegrałem, będąc w pewnym momentach pewny zwycięstwa. Troć wygrała i zdobyła dla siebie nagrodę, zdobyła życie !
    Jeszcze starałem się skoncentrować na łapaniu, ale nadal w głowie przemykały mi myśli i widok młynkującej żywej torpedy. Grzegorz poszedł po samochód, dzień wędkarski ma się ku końcowi. Czekała nas droga do Słupska, jednak ja już tam nie dotarłem. Przypomniała mi się opowieść o żonie wędkarza, która wszystko robiła aby zatrzymać męża w domu. Koledzy pomknęli dalej do Słupska, a ja wracam do domu...
     
    Nad Regę w centrum Trzebiatowa wracam z Jakubkiem w sobotę 21 stycznia. Wiadomości od zaprzyjaźnionego autochtona nie napawają optymizmem. Dzień wcześniej Trzebiatów z wędkami odwiedzają koledzy z Międzyzdrojów i Dziwnowa. Heniutek zrobił kilka zdjęć i zamieścił na forum jerkabaita. Zdecydowaliśmy, że osobiście sprawdzimy informacje, zwłaszcza, że dostaliśmy urlop od naszych żon. W piątek mieliśmy być na II warsztatach Salmo nad Parsętą. Jednakże impreza została odwołana, zmieniono termin spotkania TROCKISTÓW. Decyzja była słuszna i konieczna. Szkoda aby koledzy z głębi kraju męczyli się przy barze .......
     

     
    Brzegi Regi oblodzone, wodą spływa kra, na razie drobna ale z każdą godziną jest jej coraz więcej. Na Czarnej drodze pierwsi zostawiamy ślady na świeżym śniegu. Za nami pomyka autochton. Dogonił nas, stajemy na papierosa. Brakuje miejsc aby dobrze poprowadzić wahadłówki. Nie zakładaliśmy woblerów podczas całej naszej wyprawy w obawie o zaczepy na krawędzi nawisu lodowego.
    Podziwiamy przyrodę, napawamy się radością bycia nad wodą. Ciszę zakłóca zbliżający się samochód na rejestracjach szczecińskich. Nowy jeep, na drzwiach znaki Społecznej Straży Rybackiej. Zostaliśmy pierwszy raz w życiu wylegitymowani nad wodą. Autochton zaczyna komentować, dlaczego strażników nie było w listopadzie, w grudniu ? Nie zdążyłem zrobić zdjęcia, jak strażnicy szybko się oddalili. Zastanawiające, dlaczego aborygen wie o tym, że nie było kontroli Regi w tych miesiącach?
     

     
    Podziwiamy również odwagę autochtonów. Widzimy jak wędkarz pewnie wchodzi na lód, staje na krawędzi nawisu lodowego. Pod nim dobry metr płynącej wartko rzeki. Za żadne skarby świata nie wszedłbym na lód, troć nie jest warta takiego poświęcenia. Bez żadnej asekuracji, nad wodą prawie nie mam nikogo. Co by było gdyby .....?
    W centrum miasta przyłącza się do nas kolejny autochton, wciska nam trzebiatówki. Lokalna produkcja, wiemy, że są łowne, jednak cena, którą nam zaproponował zaskakuje. Paweł negocjuje, wytargował blaszki po dobrej cenie 2,50 pln za sztukę. Do tego trociowy wobler za 10 pln.  Autochton stara się przekonać i mnie do zakupu. Ja się obroniłem, pokazałem moje pudełko woblerów Salmo. Nie słyszał o tej produkcji, strasznie był zaskoczony, ilością woblerów. Widzimy jak autochton na niedozwolony zestaw wyciąga 1,5kg troć. Sprzedawca tłumaczy nam, że taka metoda jest o wiele humanitarna od spinningu. Troć chwyta „koszyczek” ikry albo robaka, a nie  jak w przypadku spinningu ryba może być zahaczona za boczek. Powiada, że na spinning ryba może być okaleczona, rozdarta a na robaka ryba jest „cała”. Ot taka rodzinna tradycja .......  Opowiada, co się działo w listopadzie na przepławce w Trzebiatowie, jak to odławiano prądem trocie. Co się działo z ogłuszoną rybą.
     

     
    Uciekamy na kolejne znane nam miejscówki. Komentujemy wiedzę uzyskaną od autochtonów.  Jesteśmy zniesmaczeni tym wszystkim, jednak wcześniej połknęliśmy trociowego bakcyla, który rokrocznie gna nas nad Regę. Często wracam stamtąd o kiju, ale nie potrafię sobie odmówić przeżycia choćby nadziei na ponowne spotkanie z królewską rybą. A dlaczego tak się dzieje – wiedzą chyba same trocie i łososie.
     
    KOMANCZ, 2006
     
    Jeśli chcesz skomentować ten artykuł zapraszam na forum.

  • W dniach 3.02.2006-5.02.2006 odbyły się ponownie w Warszawie (Torwar) targi wędkarskie „Na ryby”. Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie od organizatorów targi przyciągnęły największą liczbę dystrybutorów oraz producentów w historii. Zapowiadano około 25 po czym pojawiło się ponad 50 zainteresowanych. Kiedy wchodziliśmy na halę, zwłaszcza w sobotę, widzieliśmy również dużą liczbę zwiedzających. Ogólnie można powiedzieć, że targi cieszą się sporą popularnością i ta popularność rośnie z roku na rok.
    Liczba prezentowanego sprzętu była duża. Były konstrukcje zarówno dla mniej wymagających jak i dla prawdziwych miłośników dobrego i markowego sprzętu. Ponadto można powiedzieć, że potencjalny wędkarz będący na terenie hali targowej byłby w stanie wyposażyć się w sprzęt od stóp do głowy i od razu wypłynąć na szerokie wody. Niestety nie wszystkie konstrukcje, które oglądaliśmy nadawały się do użytku. Oprócz prawdziwych perełek widzieliśmy również sprzęt, który praktycznie do niczego się nie nadawał. Można powiedzieć, sprzęt jednorazowego użytku. Jak zatem w takim gąszczu różnorodnego sprzętu się odnaleźć. To rzeczywiście bardzo trudne. Dlatego chcielibyśmy w tym roku wziąć na siebie misję informowania Was na łamach naszego portalu o tym, co warto a czego nie warto kupować w dziedzinie sprzętu castingowego oraz spinningowego.

    Zapraszam zatem do fotorelacji z targów wędkarskich „Na ryby”. Niniejszy reportaż jest jedynie próba przedstawienia różnorodności sprzętu, na który natknęliśmy się podczas zwiedzania. Szczegóły techniczne, dane poszczególnych rozwiązań pomijamy. Można je bowiem będzie poznać już niedługo na naszej stronie lub stronach firmowych producentów.
     
    Relacja
    Jak zwykle stoisko firmy Fishning Center przyciągało wielu wędkarzy żądnych zapoznania się z dobrymi i klasowymi konstrukcjami. W tym roku właściciel pracowni, Irek Matuszewski zaprezentował kilkadziesiąt nowo zbudowanych wędzisk na różnych blankach spinningowych, muchowych i castingowych. Oferta kijów o odmiennych walorach użytkowych i jakościowych. Kije wykonane w pracowni FC zawsze wyróżniają się dobrze wykonanym zbrojeniem, wyważeniem oraz estetycznością i designem wykonania. Ponadto co interesowało nas szczególnie na stoisku FC można było podotykać półproduky. Zaprezentowano bowiem wiązki blanków najróżniejszych producentów - Batson, Gatti, Talon, Composite developments NZ. LTD. To z pewnością największy wybór w Polsce.
     

     

     
    Na stoisku Sensas’a można było zobaczyć stojak z wędziskami firmy Pezon & Michel. Są to bardzo ciekawe i nowatorskie konstrukcje. W budowie wędzisk wykorzystano wysokiej jakości komponenty Fuji. Niektóre wędziska wyposażone są w nowoczesne grafitowe lub piankowe rękojeści. Widać tutaj podobieństwo do japońskich konstrukcji. Obecnie, w dobie różnorodności sprzętu, bardzo ważnym elementem jest również na design. Tutaj był on na prawdę wzorowy. Seria wędek wyróżniała się znacząco spośród konstrukcji innych firm.

     

     
    Stoisko Sanger’a obfitowało w szeroki wybór róznego rodzaju wędzisk sumowych. Począwszy od wędzisk gruntowych, poprzez kije spinningowe, na trollingowych skończywszy. Widać, że firma ma coraz większe doświadczenie w budowie sumowego sprzętu.
     

     
    Na stoisku Daiwa mogliśmy zobaczyć kilka nowości, które będą dostępne na naszym krajowym rynku. W gablocie leżał multiplikator Team Daiwa Viento, który opisywaliśmy już na naszej stronie. Kołowrotek ten będzie dostępny na terenie Europy. To cieszy. Dowiedzieliśmy się również, że kołowrotek, mimo, że premiera nastąpiła całkiem niedawno jest już bardzo popularny w całej Europie. Cieszy się przede wszystkim uznaniem osób, których jerkowanie jest podstawową metodą połowu ryb drapieżnych. Osoba, która dokonywała prezentacji mówiła, że są i tacy, którzy zaraz po pierwszych testach nad wodą, kupili po 4 sztuki Viento. Oczywiście na stronach jerkbait'a będziemy publikować opis w warunkach bojowych tego kołowrotka.

     

     
    Daiwa pokazała również kilka innych cacek. Między innymi zobaczyliśmy malutką wersję multiplikatora Daiwa Millionaire 103SW. W tym przypadku zaprezentowano nam poszczególne etapy produkcji korpusu kołowrotka. Wszystkie bowiem te kołowrotki wycinane są z jednego bloku aluminium. Prezentowana wersja była niestety na prawą rękę. Jednak już po chwili przedstawiciel Daiwy zapewnił nas, że w Polsce będzie dostępna wersja na lewą rękę. Była też "nowa" wersja Procastera. Nowa w tym sensie, że bardzo podobna jednak to inna konstrukcja różniąca się szczegółami. Kołowrotek o nazwie Cygnus po dokładnym rozeznaniu okazał się konstrukcją do cięższych zastosowań.  Na stoisku zapoznaliśmy się również z nowym wcielenie m topowego modelu Saltiga Z.
     

     

     

     

     
    Przedstawiciel firmy opowiedział nam jak powstają poszczególne modele najlepszych kołowrotków oraz multiplikatorów Daiwa, jakie są kolejne etapy produkcji i z jakich materiałów są zbudowane konkretne modele.
     

     
    Korpus kołowrotka wykonany z jednego kawałka stopu Magnezium (R-Metal). Jest to unikalna technologia Daiwy, nad którą pracowano przez wiele lat. Została również opatentowana. Uwierzcie nam jednak, że takiego korpusu prawie wogóle nie czuć w rękach. Podstawowym problemem zakupie takiej konstrukcji może być dobór odpowiedniego wędziska. Zwracano nam uwagę, że taki bardzo lekki kołowrotek może powodować złe wyważenie zestawu. Na nas waga korpusu zrobiła ogromne wrażenie.

     

     
    Ta szpula to prawdziwa rewolucja w firmie Daiwa. Jest to początek nowej koncepcji firmy, która ma polegać na dopasowywaniu podzespołów do kołowrotków według indywidualnych potrzeb kupujących. Tym samym kupując dany korpus kołowrotka będziemy mieli wybór elementów do złożenia całości (np. różne szpule, krobki). Zatem jedna szpulka, wiele korpusów. Można powiedzieć - nareszcie!

     

     
    Jak widać na poniższym zdjęciu, Daiwa zaprezentowała pełen wybór kołowrotków o stałej szpuli. Były to konstrukcje od tanich do bardzo drogich i jednocześnie przełomowych, w sensie technologicznym, kołowrotki.

     

     

     
    Specjalnie dla jerkbait.pl zaprezentowano nam najnowszy model topowego kołowrotka o nazwie Daiwa Exist. Jest to najlepszy i jednocześnie najdroższy kołowrotek spośród wyrobów firmy, który dostępny będzie w Polsce. Zaprezentowany model był w wielkości 2500. Po pierwszym kontakcie, największe wrażenie sprawiała idealna płynność działania mechanizmu oraz niewiarygodnie mała waga! Marzenie pstrągarza. Przepiękna konstrukcja, jednak obawiam się, że nieosiągalna dla większości wędkarzy. Cena? Słyszeliśmy, że coś około 3000PLN.

     

     

     

     
    Po drugiej stronie stoiska Dawia znajdowały się wyroby firmy Cormoran. Tutaj zaprezentowano szeroki wybór wędzisk oraz szeroki wybór kołowrotków o stałej szpuli. Musimy powiedzieć, że wiele z konstrukcji Cormorana przypominało konstrukcje Daiwy. Były podobne jednak różniły się szczegółami.

     

     

     

     
    Na stoisku Cormorana uwagę przyciągnął kołowrotek Chronos PiF, który wykonywany jest na wzór Saltigi w zmniejszonych rozmiarach.
     

     
    Na jednej z wystaw zauważyliśmy nowe wersje kolorystyczne sławnej gumy Sandra. Ponadto gum na targach wcale nie było tak dużo. Własciwie jedynie kilka stoisk prezentowało drobną ofertę.

     

     
    Na Targach można było obejrzeć także ciekawe propozycje dla wędkarzy poszukujących dobrych i bezpiecznych środków pływającyh. Zaprezentowane były piękne i duże łodzie aluminiowe oraz pneumatyczne pontony.
    Po zaprezentowanych wyrobach widać, że firma Tokarex poczyniła spore postępy. Z oferty targowej najbardziej interesujący był model pontonu Syrius (Syriusz). Jest to jednostka przystosowana do pracy z silnikiem zaburtowym o mocy od 6KM (model 2750) do 20KM (model 3600). Pontony są wyposażone w twardą, sklejkową, dzieloną podłogę, a także wiosła, mocowane przy burtach tak, że nie będą przeszkadzały podczas płynięcia na silniku. Najważniejsze chyba jest wyposażenie w dwie ławki. Myślę, że model 3250mm gabarytowo powinien odpowiadać do w miarę komfortowego wędkowania dwóm wędkarzom (pamiętając o dużej ilości sprzętu). Waga modelu 3250 wynosi 50kg, co oznacza, że przed sezonem wędkarskim nie od rzeczy będzie zajęcie się, w ramach wprawki, noszeniem worków z cementem.
    Największym mankamentem tych konstrukcji jest zastosowanie sklejki na pawęż do silnika, podłogę i ławki. Przynajmniej w topowych konstrukcjach (jak Zodiak) wykorzystano praktycznie niezniszczalne tworzywa sztuczne lub raczej płyty duralowe zalane tworzywem. Więcej szczegółowych informacji można znaleźć:
    http://www.pontony.net.pl/  

     

     
    Na jednym ze stoisk można było zapoznać się z pełną ofertą kijów Shakespeare. Był szeroki wybór kijów spinningowych oraz kijów trollingowych ze znanej serii Ugly Stick. Zaprezentowana seria występowała w różnych wersjach użytkowych i jakościowych.
    Na stoisku Eurometu obok wędzisk Shakespeare Ugly Stik, można było znaleźć przynęty Manns, zarówno cała gamę gum, jak i legendarne już woblery. Nowości mało, lecz w przypadku Mannsa poprawić coś jest rzeczą trudną, po prostu wszystko jest bardzo dobrze dopracowane. Z woblerów obecne były w kilku wariantach kolorystycznych: Depth + Series, The Minus Series, Stretch, Tidewater, Loudmouth oraz inne, których nie umiem nazwać. Nie zabrakło potężnego Gigantusa 50+, sprzedawanego razem z przyponem stalowym grubości linki holowniczej. Z gumek bardzo dobrze znane u nas twistery, w kilku wariantach wielkościowych i n wariantach kolorystycznych, równie dobrze znane rippery, raczki i żabki. Nie zabrakło broni specjalnej – Swimmin Grub’a, który jak ulał pasuje do połowu sumów i innych dużych okazów ryb drapieżnych. Zdjęcia tych skarbów można znaleźć tu:
    http://www.mannsbait.com/  

     
    Zrobiliśmy zdjęcie jednego z dolników Ugly Stick Black Tiger. Widać na nim jak gruby i mięsisty jest blank tego kija.
     

     

     
    Na stoisku firmy Polsping można było zobaczyć woblery Kenart w nowej kolorystyce, woblery MRM wykonywane przez Marka Kaczówkę, nowe wersje kolorystyczne wahadłówek Polspingu oraz nowe spinningowe puchowce.
     

     

     

     

     
    Na tym samym stoisku straszyła taka głowa.
     

     
    W połowie pierwszego dnia Targów wzięliśmy udział w prezentacji Redakcji Wędkarskiego Świata, poświęconej połowom ryb na przy warszawskich odcinkach Wisły. Prezentację poprowadził Marek Szamański, wraz z Jackiem Kolendowiczem i Adamem Niemcem.
     

     
    Na targach nie zabrakło naszego portalowego akcentu. Nad wyjściem z głównej hali wystawowej wisiał baner zachęcający do odwiedzenia naszej strony jerkbait.pl. Można powiedzieć, że było to jedno z lepszych miejsc do zareklamowania swojej działaności. Postanowiliśmy więc skorzystać z tej okazji.

     

     

     
    Odwiedziliśmy także stoisko firmy Salmo, gdzie spotkaliśmy się z przedstawicielem firmy Ewarystem Sieleckim (forumowicz Efex). Oczywiście rozmowa głównie dotyczyła nowych modeli woblerów oraz ich nowej kolorystyki. Dowiedzieliśmy się, że firma pracuje nad kilkoma nowymi przynętami, nad nowym bezsterowcem oraz kilkoma nowymi wersjami woblerów.
     

     

     

     
    Widoczna na zdjęciu plecionka nosi nazwę Techron Rainbow. Na lince, co metr naniesiono dwa jaskrawe odcinki, co 5m jeden dłuższy, a co 10m zmieniono kolor plecionki. Producent zapewnia o idealnie kołowym przekroju plecionki i odporności na agresywne morskie środowisko. Można tą linkę wykorzystywać nie tylko do pomiaru głębokości, lecz równie dobrze można przy jej pomocy oceniać długość rzutu, co jest pomocne w metodach gruntowych. Dostępne „średnice” od 0,12 do 0,40 mm. Oferowana jest też Techron Black , od 0,03 do 0,35mm, kolor dobrano w celach kamuflażu, ponadto ma się dobrze układać na dnie, co mają docenić karpiarze. Ponadto oferuje się tą plecionkę w kolorze yellow fluo. Każda jest teoretycznie sygnowana do konkretnych zastosowań lecz również i do spinningu.
    Poza tym oferowany jest fluorokarbon, ponoć wyjątkowo miękki oraz soft nylon, żyłka opisana, jako średnio rozciągliwa.
     

     
    Na samym środku hali wustawowej umiejscowione było duże stanowisko firmy Normark. Na stoisku zaprezentowano szereg wyrobów firm zrzeszonych w Normarku (Rapala, Shimano, ...).
     

     
    Między innymi zaprezentowano pełną gamę wyrobów Storm. Oczywiście pokazano wszystkie modele woblerów, wśród których są ciekawe modele trollingowe.
     

     
    Naszą uwagę przyciągnął nowy szczupakowy gumo – wobler o dużych ponad 20 centymetrowych rozmiarach.
     

     
    Na stoisku Normarka można było podziwiać duży telebim, na którym wyświetlane były prezentacje multimedialne firmy.
     

     
    Na tym samym stanowisku można było obejrzeć wszystkie modele kołowrotków o stałej szpuli firmy Shimano, które będą dostępne na naszym rynku.
     

     
    Na stoisku Normarka oczywiście nie mogło zabraknąć wyrobów wszystkim znanej firmy Rapala. Zaprezentowano wszystkie modele woblerów tej firmy oraz wszystkie nowe wersje kolorystyczne. Do oczywistych ciekawostek należały nowe X-Rapy. X-Rap 14, X-Rap magnum 30, X-Rap Jointed.

     

     

     
    Wśród tegorocznych zapowiedzi znalazły się downriggery amerykańskiej firmy Cannon.
     

     
    Spośród nich należy wyróżnić najmniejszą wersję dawnriggera Cannon, którą można zamocować prawie do każdego środka pływającego. Wersja dostepna od tego roku w Polsce za naprawdę niewygórowane pieniądze.
     

     
    Na stanowisku Normarka oczywiscie nie mogło obyć się bez elektroniki w postaci szerokiego wyboru echosond i gpsów firmy Humminbird.
     

     
    Miłym akcentem stoiska Shimano było wędzisko spinningowe z serii Lesath. Jest to najwyższa seria wędzisk oferowanych przez tą firmę. Bardzo ciekawa praca wędzisk i eleganckie wykończenie.
     

     

     

     
    Na targach wystawił się także amrykański potentat sprzętu elektronicznego do łodzi Lowrance i Eagle. Na stoisku zaprezentowano szereg nowych echosond oraz odbiorników gps obydwu firm.
     

     

     
    Na jednym ze stoisk można było zobaczyć pełną gamę woblerów firmy Kamatsu. Firma ma w swojej ofercie ogromną ilośc rózncyh modeli woblerów, jednak znacząca większość z nich to próby skopiowania znanych światowych produkcji.
     

     
    Naszą uwagę na targach przyciągnęło duże stoisko dystrybutora japońskiego sprzętu Cupido oraz niemieckiego firmy Yad.
     

     

     
    Z oferty firmy Cupido warto polecić szereg modeli wędzisk morskich, które z dużym powodzeniem można wykorzystać także do cieżkiego szczupowego i sumowego trollingu. Są to głównie wędziska kompozytowe z plecionki szklano – węglowo – silikonowej. Są to wędki miękkie, bardzo czułe i odporne na wszelkie urazy mechaniczne. Dobra jakość przy niskiej cenie.
     

     
    Jakoś w sklepach nie widać tego towaru a okazuje się, że z Cupido współpracują od dłuższego czasu tacy ludzie z branży wędkarskiej, jak Adam Sikora czy Andrzej Zdun. Jak widać na zdjęciu, ze szczytówką tego wędziska można zrobić prawie wszystko, nie powodując jej zniszczenia. Takie walory docenia lżej łowiący dorszowcy oraz trolingowcy, w której to metodzie chodzi o dość duże ugięcie podczas prowadzenia wabika, z możliwością dalszego obciążania wędki w przypadku brania.
     

     
    Jednak dopiero w praktyce będzie można sprawdzić, jak przyjęta konstrukcja wędki (szczytówkę wykonano ponoć z odmiany silikonu), wpłynie na wyczuwanie (przenoszenie) pracy przynęty do dolnika, a w konsekwencji do ręki wędkarza. Podczas podnoszenia 5 kilogramowego ciężarka z podłogi było widać, że można sobie pozwolić tą wędką na znacznie więcej. Krótszy kij, widoczny na filmie, ma morskie przeznaczenie i nosi nazwę Galoway. Dłuższe jest karpiówką o nazwie Yorkshire, z przeznaczeniem dla wymagających wędkarzy. Wyprodukowano tą wędkę z grafitu o nazwie IMX8, uzbrojono w przelotki SIC. Na łączeniach zastosowano dodatkowe wzmocnienia z oplotu kevlarowego.
     

     
     Filmy prezentujące możlwości wędek - magiczna szczytówka, moc wędki.

    1.Magiczna szczytówka
    2.Moc wędki
     
    Na stoisku Yad’a znaleźliśmy bardzo ciekawe kije castingowe zbudowane specjalnie do metody jerkowej. Myślę, że te kije będą bardzo dużą konkurencją dla kijów jerkowych dostępnych do tej pory w naszym kraju. Bardzo ciekawe wędziska za bardzo rozsądne pieniądze.
     

     

     
    Na stosiku firmy Dragon można było obejrzeć nowe propozycje multiplikatorów firmy Okuma. Był tam wspominany już u nas na portalu, multiplikator niskoprofilowy Okuma VS oraz nowy multiplikator typu round (Okuma Fina).
     

     

     
    Także na tym samym stanowisku zobaczyliśmy oglądane już przez nas (zlot Wygonin) nowe kije jerkowe ze stajni Dragona. Były to głównie nowe modele kijów castingowych i spinningowych z serii Team Dragon, HM62, Mystery oraz Millenium. Szczególnie model Millenium Jerk wygląda na bardzo ciekawą propozycję dla jerkomaniaków, którzy nie chca wydać zbyt dużych pieniędzy na wędzisko.
     

     

     
    Na wystawie firmy Dam zobaczyliśmy nowy model multiplikatora typu round o nazwie Dam Quick Power Striker. Ciekawa propozycja do średnio – ciężkiego castingu i trollingu. Poczekajmy jaka będzie jego krajowa cena.
     

     
    W tym roku powstał nowy dystrybutor sprzętu wędkarskiego, firma Goodmen. Firma jest jedynym przedstawicielem na Polskę amerykańskich potentatów sprzętu wędkarskiego – Bass Pro Shop, Cabela’s, Berkley, Rebel, Assasin, Yum, Lindy i Kalin’s. Wydaje mi się to dobrą informacją dla zwolenników sprowadzania sprzętu bezpośrednio z USA. Może doczekamy  się czasów, kiedy sprzęt ww. firm będzie dostępny w Polsce za rozsądną cenę.
     

     
    Duże miejsce na hali wystawowej zajmowało stoisko Jaxona. Tutaj zwróciliśmy uwagę na ciekawą i niedrogą odzież wędkarską oraz bardzo ciekawą propozycję dla wędkarzy latających samolotem. Bowiem w ofercie znalazły się pudła do przewozu większej ilości wędzisk Bazuka Pro firmy Flambeau.
     

     
    Większa Bazooka widoczna na zdjęciu została przez nas sprawdzona. Jest wykonana z grubego i odpornego na uderzenia tworzywa sztucznego, a przede wszystkim bardzo pakowna. Wsadzaliśmy do niej po 10 sztuk wędek, z czego niektóre dość potężne i mieściło się idealnie. Można ją polecić przede wszystkim do samolotu...po połamaniu zawartości bardzo trudno będzie wytłumaczyć jakim cudem to się stało, jest też możliwość zamknięcia tuby na kłódkę.
     

     
    Warto zainteresować się torbą oferowaną przez firmę Flombeau. Jest to zasobnik, służący do przenoszenia dwóch pudeł z przynętami. Większe pudło o wymiarach 35 x 22 x 8 (cm), mniejsze, w przybliżeniu 20 x 15 x 3 (cm). Do większego wejdą z powodzeniem duże woblery i jerki, mniejsze ma bardziej uniwersalny charakter. Torba jest wyposażona w pasek na ramię oraz w rzep do zamykania głównej kieszeni, jest też dodatkowa, niewielka kieszonka na drobiazgi, zamykana na zamek błyskawiczny. Materiał wyglądał na w miarę wodoodporny. Wystawca twierdził, że będzie ona do kupienia w większych sklepach, za cenę około 130 zł, przy czym oba pudełka wchodzą w skład zestawu.
     

     
    Między alejkami zobaczyliśmy małą wystawę replik wędkarskich trofeów.
     

     
    Na terenie targów, warszawski sklep Bass zorganizował specjalną lożę Vipów. Na terenie loży wypatrzyliśmy między innymi Profesora Religię.
     

     

     
    Oczywiście dzieci też miały swój kącik, w którym brały udział w róznych konkursach.
     

     
    Podczas przemierzania setek kilometrów po hali wystawowej spotkaliśmy kilku naszych znajomych, z którymi rozmowa o wędkarstwie to najczystsza przyjemność. Spotkanie z Markiem Szymańskim upłynęło na rozmowie o zeszłorocznych wiślanych wojażach i ostatnich styczniowych połowach troci.
     

     
    Natomiast spotkanie z Jackiem Stępniem, Mistrzem Polski w spinningu upłynęło na wspaniałych wspomnieniach zeszłych sezonów wędkarskich. Słuchaliśmy opowiadań o wielkich boleniach i innych pięknych odrzańskich rybach. Oczywiście z racji zimy nie ominęliśmy tematów pstrągowych. Rozmowa z Jackiem to wielka przyjemność. Jest to bardzo uśmiechnięty, ciepły i otwarty człowiek.
     

     
    Podczas targów mieliśmy przyjemność poznać świetnego szwedzkiego przewodnika Tomka Krysiaka. Krótka rozmowa o wędkarstwie spowodowała uśmiech i radość obydwu stron. Bardzo miło było poznać Tomka.
    Tomek Krysiak z Ewarystem (Salmo)

     

     
    Marek Szamański i Tomek Krysiak
     

     
    Niewątpliwą atrakcją targów była możliwość przetestowania pracy przynęt w „basenie”. Pamiętam zdjęcia Jerrego z basenu testowego na targach Musky Show. Porównajcie sami. Pozostawiam bez komentarza.
    Filmy prezentujące testy przynęt w akwarium - twitchbait, swimmbait.

    1.Twitchbait
    2.Swimmbait
     
    Podsumowanie 
    Jeśli chodzi o spinning narzekać nie można było. Wędzisk, kołowrotków, linek przynęt – tysiące. Jeśli natomiast chodzi o casting nasz rynek jeszcze nie jest dojrzały. Oczywiście znaleźliśmy kilkanaście konstrukcji jednak wszystko to związane były raczej z jerkingiem i średniociężkim castingiem. Miłośnicy lekkiego castingu nie będą mieli lekko w nadchodzącym roku. Inaczej wygląda sytuacja jeśli chodzi o trolling. Widać, że Polacy odkrywają tą bardzo skuteczną metodę. Dlatego też dystrybutorzy zaopatrują nasze sklepy w coraz więcej wędek, kołowrotków a nawet wind (downrigger). Myślę, że to bardzo dobry kierunek na przyszłość i mam nadzieję, że również tak stanie się w przyszłości z castingiem. Co pojawi się po targach w naszych sklepach? Na to pytanie postanowimy się odpowiedzieć już niedługo. Miejmy nadzieję, że dużo dobrego sprzętu, czego Wam wszystkim życzymy.


     
     
    Sebastian "rognis_oko" Kalkowski oraz Remek  
     
    Jeśli chcesz skomentować ten artykuł zapraszam na forum.

  • Trociowe ABC

    Przez admin, w Techniki połowu,

    1 stycznia już za pasem, otwarcie sezonu nad modnymi rzekami Pomorza już się dokonało. W tych dniach gościliśmy nad Regą, Słupią, Parsętą i Wieprzą, Drwęca i Grabową, Radwią i wielu innych przepięknych rzekach. Do wody wpadło na godzinę przed kalendarzowym wschodem słońca tysiące przynęt. Jakie było otwarcie? Oficjalne prognozy były bardzo dobre, ale my wędkarze dobrze wiemy jak kapryśną potrafi być troć wędrowna ! Na jesieni zaobserwowano słaby ciąg tarłowy we wszystkich rzekach Pomorza, ze względu na niski poziom wody. Jednakże aura była sprzyjająca. W grudniu były mrozy, nie było gwałtownego roztopienia i ocieplenia, wówczas ryby po tarle spływają. Nie słyszeliśmy o nadzwyczajnych dokonaniach straży rybackiej i policji, ale ci zawodnicy też nie spoczęli na laurach. W możliwy im sposób pilnowali rzek po tarle. W pierwszych dniach stycznia nie zmieniły się warunki połowu. Nie było wysokich stanów wód. Dopiero w połowie stycznia przyszły bardzo silne mrozy i bardzo skutecznie uniemożliwiły wędkowanie.
     
    Przynęty

    Wybierając przynętę trociową wiem, że musi ona dobrze pracować. Dlatego też nie mam w pudełkach ripperów, twisterów i innych silikonowych przynęt z ogonkiem. Od pewnego czasu najczęściej łowię albo raczej usiłuję złowić te ryby na woblery. Dobry wobler trociowy (na kelty ) powinien cechować się swoją intensywną pracą. W swoim arsenale posiadam głęboko schodzące Butchery, Bullheady, Perche, Hornety, Minnowy, Salmony, Executory i Stinngi – SALMO. Sięgam po woblery rodem Yokozuna, Jana Meyera z Koszalina oraz Sieki. Dostałem w prezencie woblery produkcji Rafała - Orion99 z Koszalina. Nie dawno odkryłem produkcję Januarego Pawlosa ze Świdwina. Które są najlepsze? Doprawdy nie wiem. Wszystkie mam w swoim pudełku, lecz tylko na Horneta złapałem swoją życiową troć. Moim ulubionym kolorem jest Green Tiger.  

     

     

     

     

     

     
    Podobnie swoje umiłowanie skierowałem do obrotówek. Prowadzone pod prąd wody, jak i z nim, zaraz po wpadnięciu do wody, musza dobrze wirować. Kolorystyka paletek raczej nie ma znaczenia. Moimi faworytkami zima i wiosną są duże obrotówki Marka Aszychmina, o kształcie listka zbliżonym do listka wierzby. Posiadam obrotówki w kolorze bieli i żółci, z paskami, ale dawno temu wyczytałem, że Marek Aszychmin główny nacisk kładzie na korpusy i ich barwienie. Twierdzi bowiem, że ryba atakuje korpus, a nie paletkę. Nic nie da się zarzucić przeciążonym błystką produkcji HRT, Wirka i Mepsa. Które zastosować, zależy głownie od ceny i od zasobności kieszeni wędkarza.  

     

     
    Wahadłówki – mimo, że nie jestem ich fanatykiem, mimo, że nie złowiłem na nie żadnej troci, uważam, ze powinny znajdować się w pudełku każdego trockisty. Dawno temu zaopatrzyłem się w oryginale „Trzebiatówki”, z cienkiej blaszki mosiężnej i miedzianej, cynowane i pięknie zdobione. Aby je sprowadzić w okolice dna dociążam zestaw ołowianą oliwką, umieszczoną tak 40 cm od wahadłówki. Ten patent sprawia, że praca blaszki jest nie zakłócona. Poznałem pracę słynnych produktów Stefana Przychoćki z Kołobrzegu, „Karlinki”, „Trzebiatówki” wykonane z grubej blaszki miedzianej, mosiężnej, w kolorach naturalnych i barwione na biało, czerwono, pomarańczowo i szaro. Czym dłużej chodzę za trocią, tym częściej dochodzę do wniosku, że jeżeli chodzi o przynęty i ich skuteczność to w przypadku troci wędrownej NIE MA ŻADNYCH REGUŁ ! Nie można dać dobrych recept. I to właśnie mnie pociąga w tej rybie.  
     

     

     

     
    Wędka

    Dużo napisano na temat wędzisk trociowych. Ja w swojej karierze trociarza używałem kilku wędzisk o różnej długości, o różnych akcjach i ciężarach wyrzutu. Najsamprzód była węglowa Daiwa 240cm długości, c.w. 10-40 g. Następnie używałem Shimano Sensilite Specjal o pierwotnej długości 270 cm c.w. 10-30 g., ponieważ na zakrzaczonych brzegach Parsęty skróciłem końcówkę szczytówki o jakieś 12-15cm. W ten głupi sposób stworzyłem idealne rzeczne wędzisko trociowe, nie tracąc nic ze swej sprężystości, jej akcja nieco się utwardziła. „Zwiększona „ sztywność sprawiła, że wędka nie wyginała się już przy prowadzeniu woblerów pod prąd. Pozwoliła na pewne zacięcie 4,5 kg troci wędrownej w najszybszym prądzie Regi. Obecnie używam Daiwy Whsiker Spinning 10' CWT 10-60 gram, długości 3,05m Po osobistych doświadczeniach w połowach troci stwierdzam, że wędzisko trociowe powinno mieć długość około 3 m, być mocne, dostosowane do używania żyłek o wytrzymałości przekraczającej 10 kg i ciężarze wyrzutowym 40 gramów. Lecz powiadam, że każdy może zasmakować trociowania kijem jakim posiada. Nie trzeba od razu inwestować w markowy sprzęt. Z czasem wypracujemy, dobierzemy sobie kij o akcji dobranej do charakteru wędkarza. Spotkałem się z wędkarzami, którzy zimą łapali na kije ............. jerkowe z multiplikatorem.  

     
    Kołowrotek

    Podstawowe wymagania jakie stawiam przed kołowrotkiem trociowym jest niezawodność, precyzyjny hamulec i szpula mieszcząca co najmniej 100 m żyłki o przekroju 0,30 mm. Polecam nawet kołowrotki o większej „sile” tak aby podczas upadku na zamarzniętym brzegu jeszcze można było go używać. Lub też takie, które po przymusowej kąpieli w zimnej wodzie nadal będą pracować, a ich hamulec posłuży przynajmniej do powrotu na kwaterę,do pierwszego smarowania, suszenia. Przyznaję, że obserwowałem nad rzekami, różnej klasy kołowrotki, sam używałem „NRDowskiego „ Rexa, bywało, że zakładałem kołowrotek z dawnego ZSRR – Delfin z żyłką 0,4 mm produkcji Stilon Gorzów. Trocie łowiłem na DAM Quicka 240, ten kołowrotek był wytrzymały, ale strasznie terkotał. Sprawiało to, że źle się czułem nad wodą, gdzie zewsząd otaczała mnie cisza. Kołowrotek powinien mieć stosunkowo długa korbę aby, prowadząc pod prąd woblera nie trzeba było wkładać zbyt dużo siły. Obecnie na trocie jeżdżę z Shimano Stradic X 3000GTM, znakomicie układa żyłkę, ma hamulec walki. Zakupiłem dodatkowa szpulę na jednej mam założoną żyłkę Strofta 0,30 mm, a na drugiej plecionkę 0,14 mm POWER PRO w kolorze zielonym.  

     
    Ubiór

    Wybierając się na trocie, musimy być przygotowani na zmieniające się warunki pogodowe. Musi być ciepły, nieprzemakalny, nieprzewiewny i jak najmniej krępujący ruchy. W sprzedaży pojawiła się bielizna – podkoszulek i kalesony - z „Rovylonu”. Tradycyjne spodnie i swetry można zastąpić „Polarami”. Wyżej wymienione materiały mają tą zaletę, że zmoczone trzymają ciepło, a gdy są suche odprowadzają pot na zewnątrz ubioru. Wierzchnią warstwą są całkowicie nieprzewiewne i stosunkowo nieprzemakalne, a oddychająca jest kurtka i spodnie z Goretexu. Jedyna wada takiego kompletu ubioru, po za samymi zaletami to wysoka cena. Uważam, że warto zainwestować w taki ubiór. Zacznijmy od kupna kurtki, następnie spodni. Możemy je wykorzystać w codziennej eksploatacji. Bardzo ważnym elementem naszego stroju jest obuwie. Ono powinno być ciepłe i nieprzemakalne. Częstym widokiem, królującym u trociarzy są gumofilce. Radzę aby niezależnie od pory roku, podczas wypraw na trocie używać woderów lub spodniobutów. Nieodzownym elementem wpraw trociowych będzie plecak, lub tez torba przewieszona przez ramię. Przekonałem się, że do plecaka po za niezbędnymi wędkarskimi przyborami, powinien się zmieścić termos na ciepłą herbatkę i na kiełbaski z pieczywem.  

     
     
    KOMANCZ, 2006
     
    Jeśli chcesz skomentować ten artykuł zapraszam na forum.

  • W dniach 21-31 stycznia redakcja www.jerkbait.pl przeprowadziła "rajd" po sklepach warszawskich z założeniem  sprawdzenia, jak kszatłtuje się zaopatrzenie w sprzęt wędkarski przystosowany do połowów przy użyciu multiplikatora. Trzeba uczciwie przyznać, iż w trakcie nieco zmodyfikowalismy założenia uwzględniając co ciekawsze egzemplarze sprzętu spinningowego. Poniżej przedstawiamy plon naszej wycieczki.
     
    I. CENTRUM WĘDKARSTWA
    Warszawa, ul. Wybrzeże Gdyńskie 2 (KS Spójnia)
    tel./fax (22) 839-53-53
    e-mail: salon@wmh.pl
     

     

     
    Wybrane wędki dostępne podczas naszej wizyty:
    Nazwa wędki
    Długość
    Składy
    Moc
    c.w.
    Zastosowanie
    Dragon Millenium Heavy Duty Fatso Jerk Cast
    195 cm
    2
    N/A
    25-60 gram
    Casting średniociężkimi przynętami
    Dragon Mystery Slider Jerk
    195 cm
    2
    N/A
    20-60 gram
    Casting średniociężkimi przynętami
    Cottus Viper Spinn-Cast IM7
    240 cm
    2
    N/A
    10-35 gram
    Casting średnimi przynętami,
    Cormoran Speciland Vertical
    195 cm
    2
    N/A
    14-28 gram
    Łowienie wertykalne, casting średniociężkimi przynętami
    Greys Prodigy Jerk Bait
    180 cm
    2
    N/A
    50-150 gram
    Casting ciężkimi przynętami, wędkarstwo morskie
    Shakespeare Ugly Sapphire spin-cast
    270 cm
    2
    N/A
    25-60 gram
    Casting średnimi przynętami, średni trolling
    Shakespeare Ugly Stick Black Tiger
    240 cm
    2
    12-30lb
    N/A
    Ciężki trolling
     

     

     
    Poza wędziskami, zauważyliśmy następujące modele kołowrotków i multiplikatorów:
    ABU C3 6501 (leworęczny), ABU C3 5500 (praworęczny), ABU HS 7001 (leworęczny), Penn Slammer 360, Penn Slammer 560
     

     

     
    Sklep dobrze zaopatrzony w sprzęt krajowych producentów, bardzo duża oferta Dragona. Można dostać sprzęt w zasadzie do każdej metody połowu. Mocnymi atutami jest dostępność solidnych wędek Shakespeare oraz solidnych kołowrotków Penna. Bardzo bogaty wybór przynęt Rapali (m.in. castingowe X-Rapy) oraz rzadko spotykanych woblerów trollingowych Zalt.
     

     

     
     
    II. SKLEP I PRACOWNIA WĘDKARSKA FISHING CENTER
    ul. Wawelska 19/4, 02-034 Warszawa
    tel. (22) 823-63-29, tel. kom: (0) 603-203-490, fax.: (22) 863-83-27
    email: fishingcenter@fishingcenter.com.pl
     

     

     
    Wybrane wędki dostępne podczas naszej wizyty:
    Nazwa wędki
    Długość
    Składy
    Moc
    c.w.
    Zastosowanie
    Fishing Center Batson MB 785
    198 cm
    1
    12-25 lb
    10-42 gramy
    Casting ciężkimi przynętami
    Fishing Center Batson SB 782
    198 cm
    1
    8-14 lb
    7-18
    gram
    Casting średnimi przynetami
    Fishing Center Batson HS 1021F
    260 cm
    2
    10-20 lb
    10-28/84 gramy *
    Średni spinning, średni trolling
    Fishing Center Batson HS 1023F
    260 cm
    2
    12-25 lb
    10-42/110
    gram *
    Średniociężki spinning, średniociężki trolling
    Fishing Center Batson HS 1025F
    260 cm
    2
    15-30 lb
    10-60/140
    gram*
    Ciężki spinning, ciężki trolling
    *podana górna granica cw dotyczy spinningu (mniejsza liczba) oraz trollingu (większa liczba)
     
    Ten sklep to przede wszystkim wędki, wędki i jeszcze raz wędki. Właściciel - Pan Ireneusz Matuszewski, zbuduje wędkę na dowolnym blanku. Przewodnia maksyma pracowni to - stworzymy to co klient chce i jak chce. Fishing Center sprowadza blanki takich firm jak Batson Enterprises, Talon, Composite Developments, Gatti przy czym olbrzymia ilość blanków tych firm występuje w sklepie w stałej ekspozycji, zatem najlepiej przyjść i pomachać - korzystając przy tym z miłej i fachowej porady. Także duża ilość gotowych produktów na stojakach. Naszą uwagę zwróciły dwie jerkówki: jedna ciężka na blanku Batsona MB785, druga lekka również na blanku Batsona SB 782.Obie wędki łącznie pokrywają pełen zakres wagowy jerkbaitów!
     

     

     
    Pełen wybór uniwersalnych wędek spinningowych i trollingowych na blankach Batsona typu hot-shot. Nowe wędziska z rekojeściami z grafitu zaprojektowanymi w celu maksymalnego przenoszenia drgań przynęty. Mieliśmy okazję dotykać, próbować. Jak to działa? Trudno powiedzieć na sucho - na pewno sprawdzimy podczas wypraw nad wodę. Na pewno jest to ciekawe rozwiązanie i zarazem nowatorskie.
     

     

     
     
    III. SKLEP "JERK"
    ul. Twarda 42, 00-831 Warszawa,
    tel. (22) 850-24-96
    e-mail: jerk@jerk.com.pl
     

     
    Wybrane wędki dostępne podczas naszej wizyty:
    Nazwa wędki
    Długość
    Składy
    Moc
    c.w.
    Zastosowanie
    St.Croix Avid AC 69 MLXF
    207 cm
    1
    6-10 lb
    3,5-14 gram
    Casting lekkimi przynętami
    St.Croix Avid AC 56 MF
    168 cm
    1
    10-17 lb
    7- 21 gram
    Casting średniolekkimi przynętami
    St.Croix Premier PM 66MHF
    198 cm
    1
    20-50 lb
    21-84 gram
    Casting ciężkimi przynętami, wędkarstwo morskie
    St.Croix Premier PC 66MF
    198 cm
    1
    10-17 lb
    7 - 21 gram
    Casting średnimi przynętami
    St.Croix Premier PC 66MHF
    198 cm
    1
    10-20 lb
    10-28 gram
    Casting średniociężkimi przynetami
    St.Croix Premier PC 70MF
    210 cm
    1
    10-17 lb
    7 - 21 gram
    Casting średnimi przynetami
    Quarrow Green Country ML3
    210 cm
    1
    12-25 lb
    10-21 gram
    Casting średnimi przynętami
    Fishing Center IMB 784
    198 cm
    1
    12-20 lb
    7-28
    gram
    Casting średniociężkimi przynętami
    RST M3 "Pike"
    260 cm
    2
    N/A
    10-30 gram
    Casting średnimi przynętami
    Cormoran Black Star CM Hyper-Tec
    200 cm
    1
    N/A
    25-40 gram
    Casting średnimi przynętami
    Daiwa Tornado Jerkbait
    200 cm
    1
    N/A
    20-80 gram
    Casting średnimi przynętami
    Berkley Lightning Rod
    270 cm
    2
    N/A
    15-40 gram
    Casting średnimi przynętami
     
    Poza wędkami, naszą uwagę zwróciła niskoprofilowa Tica Sculptor oraz kołowrotki Daiwy o stałej szpuli.
     

     

     
    Jak przystało na sklep z jerkiem w nazwie, najlepsze zaopatrznie w sprzęt castingowy wśród odwiedzanych sklepów.
     

     

     
    W stałej ekspozycji wędki St.Croix.
     

     

     
    Bogata oferta sprzętu komisowego używanego i nowego - można znaleźć prawdziwe perełki!
     

     

     
    Właściciele sklepu chętnie doradzają przy wyborze sprzętu, można targować się o cenę. W planach obok sklepu wędkarskiego ma powstać lokal gastronomiczny.
     
     
    IV. BASS CENTRUM PROMOCJI SPRZĘTU WĘDKARSKIEGO
    ul. Wolska 82
    01-141 Warszawa
    tel./fax: (22) 632 97 41
    sklep@bass-sklep.pl
    biuro@bass-sklep.pl  
     

     

     
    Wybrane wędki dostępne podczas naszej wizyty:
    azwa wędki
    Długość
    Składy
    Moc
    c.w.
    Zastosowanie
    Jaxon SpinCast
    285 cm
    2
    N/A
    10-45
    Casting średnimi przynętami.
    Jaxon Jerk 180/120
    180 cm
    1
    N/A
    50-120g
    Casting średniociężkimi przynętami
    Jaxon Profix 195/75
    195 cm
    2
    N/A
    15-75g
    Casting średnimi przynętami
    Jazon Jerk 195/120
    195 cm
    2
    N/A
    50-120g
    Casting średniociężkimi przynętami
    Dragon HM62 Plus Jerk Cast de Luxe
    200 cm
    1
    N/A
    15-30g
    Casting średnimi przynętami
    Dragon Millenium HD Fatso Jerk Cast
    195 cm
    2
    N/A
    25-60g
    Casting średnimi przynętami
    Berkley Lightning Rods LPC-66MH
    200 cm
    1
    N/A
    15-40g
    Casting średnimi przynętami.
     
    Podczas naszej wizyty mieliśmy pecha. Mianowicie chwilę przed naszym przybyciem sprzedano dwie bardzo ciekawe wędki castingowe z oferty ABU. Generalnie sklep posiada bardzo duży wybór wędzisk spinningowych oraz morskich. Z mojego doświadczenia wynika również, że w czasie sezonu oferta wędek castingowych jest znacznie bogatsza. Co ciekawe z zastanego sprzętu znaleźliśmy głównie jerkówki. Od tanich, łatwych w transporcie Jaxonów poprzez droższe bardziej wyrafinowane Berkley skończywszy na wysokiej klasie Dragon HM62 wersja de Luxe. Można powiedzieć, że jeśli chodzi o miłośników jerkowania oferta jest ciekawa i na każdą kieszeń. Co więcej cieszy dostępność wędek zarówno dla miłośników lekkiego jak i średniociężkiego jerkowania. Naszą uwagę zwróciła wędka Berkeley Lightning Rods LPC-66MH, która może być naszym zdaniem wyśmienitym punktem do budowy swojego pierwszego zestawu do jerkowania przynętami oscylującymi nawet do wagi 50g.
     

     

     
    Oprócz wędek do zestawu można dobrać multiplikatory. W momencie wizyty były podstawowe modele głównie Shakespeare. Dostępny był również model tzw. low profile. Sprzedawca zapewniał nas, że w ciągu roku dostępne są również produkty ABU. Rzeczywiście podczas poprzednich wizyt spotkałem się nawet z kołowrotkiem wysokiej klasy Morrum.
     

     
    W sklepie można zobaczyć również ekspozycję historycznych kołowrotków. Jeden z nich PENN Formula 10kg podobno jest jedynym tego typu kołowrotkiem w Polsce.
     

     

     
    Korzystając z okazji postanowiliśmy zobaczyć jaka jest oferta przynęt jerkowych. Dostępne były praktycznie wszystkie modele Salmo również nowe modele na rok 2006 (nowe opakowanie – rzuca się w oczy).
     

     

     
    BASS posiada również swój sklep internetowy. Tam można zaopatrzyć się również w wędki castingowe głównie Dragona z serii HM62 np. HM 62 slider.
     
     
    IV. SALON WĘDKARSKI MUSKIE
    ul. Smoluchowskiego 2
    02-697 Warszawa
    Tel. 22 857 36 26,
    e-mail: salon@muskie.pl
     

    Wybrane wędki dostępne podczas naszej wizyty:
    azwa wędki
    Długość
    Składy
    Moc
    c.w.
    Zastosowanie
    YAD Houston 240
    240 cm
    2  teleskop
    N/A
    40-120g
    Casting średniociężkimi przynętami.
    YAD Houston 230
    230 cm
    2
    teleskop
    N/A
    30-80g
    Casting średnimi przynętami
    Sanger Ultra TEC Trigger
    270 cm
    2
    N/A
    30-80g
    Casting średnimi przynętami
    Sanger Aquantic Boat Trigger
    270 cm
    2
    N/A
    50-100g
    Casting średniociężkimi przynętami
     
    W salonie wędkarskim Muskie znaleźliśmy bardzo ciekawe konstrukcje YAD Houston. Wędki te mogą stanowić bardzo dobrą bazę do stworzenia zestawu castingowego/jerkowego w przypadkach, kiedy ważne są takie cechy jak odległość rzutu oraz łatwość transportu. Dlaczego połączyliśmy te dwie cechy? Wędki te są długie (jak na jerkówkę – 240 cm) więc łatwiej nimi dalej rzucić ale jednocześnie w transporcie są krótkie (około 180cm) ze względu na zastosowanie teleskopowego łącza na szczycie dolnika. Część blanku, podobnie jak w bliźniaczych rozwiązaniach st. croix, chowa się w dolnik.
     

     
    W sklepie jest też sporych rozmiarów komis wędkarski. Tam doszukaliśmy się dwóch kołowrotków o ruchomej szpuli:
    Bantam Citica CL201 – niski profil Pflueger Trion 66L – tradycyjny round  

     
    Siłą salonu wędkarskiego Muskie jest mnogość dostępnych przynęt spinningowych. Można powiedzieć, że w Warszawie nie ma konkurencji. Znajdziecie tam zarówno przynęty produkowane przez Raplę, Salmo, Dorado jak i polskich rzemieślników – krakusy, woblery Janusza Widła, cykady Pokutyckiego, dziesiątki różnych rodzajów błystek aszychminek, pstrągowe wahadłóweczki gdańskie i wiele, wiele, wiele innych.
     

     
    Podsumowanie 
    Generalnie każdy powinien wyciągnąć wnioski we własnym zakresie. Zaopatrzenie sklepów w sprzęt castingowy jest na średnim poziomie. Kilka lat temu kiedy szukałem swojej pierwszej jerkówki (ciężkiego, średniego castingu) miałem ogromne problemy. Postanowiłem wtedy sprowadzić ją ze sklepów naszych sąsiadów z za Odry. Teraz, bazując na powyższej analizie, możemy wnioskować, że problemów z tego rodzajem sprzętu nie ma. Nadal jednak wielkość i różnorodność oferty nie powala na kolana. Zdecydowanie gorzej wygląda kwestia doboru sprzętu castingowego do przynęt niewielkich powiedzmy do 5/8 oz (~18g). Wędkę taką należy zamawiać lub robić na zamówienie w pracowniach. Oczywiście w tym przypadku pojawiają się problemy bowiem trudno stwierdzić przed zakupem czy sprzęt będzie spełniał nasze założenia.

    Ponadto wybór kołowrotków castingowych również nie przyprawia o zawrót głowy. Na próżno szukać podstawowych i lubianych konstrukcji ABU. Nie mówię wogóle o kołowrotkach Shimano (jedynie komis). Myślę, że przyjdzie nam jeszcze troszkę poczekać (może w sezonie zaopatrzenie się zmieni) zanim półki uginać się będą od różnej klasy kołowrotków zarówno tradycyjnych roundów jak i niskoprofilowych. 
    Jedno mogę powiedzieć - powrócimy do wyżej wymienionych sklepów na początku sezonu szczupakowego. Czekajcie zatem na kontynuację naszego reportażu. Do usłyszenia w maju. 
     
    Friko & Remek, 2006  
     
    Jeśli chcesz skomentować ten artykuł zapraszam na forum.

  • TEAM DAIWA VIENTO jest kontynuacją technicznej myśli Dawia co do budowy zupełnie nowych, dotąd niespotykanych konstrukcji. Już pierwszy rzut oka na nową konstrukcję znanej i cenionej DAIWY, wywołuje zaciekawienie. Z pewnością nie jest to jeszcze jedna świecąca zabawka. Nowy niskoprofilowy multiplikator VIENTO 100/100L wyróżnia się ciekawą stylistyką oraz wyjątkową ergonomią. Nie jest może tak przyjazny dla oka jak FUEGO czy SOL, ale swoją ergonomią niewiele im ustępuje. Dodatkowo ten niskoprofilowy multiplikator wyposażony został w całkowicie nowy i niespotykany nigdzie wcześniej tzw. TWICHIN’ BAR.
     

     

     

     
    Ogólna charakterystyka i wyposażenie
     

     

     

     
    Twitchin’ Bar Free-Floating Spool 6 BB +  1 RB Pojemność szpuli: (lb/yds)        12/120, 14/100 Przełożenie:  6,3 : 1 Masa własna ok. 235 gram (8,3 oz.) Hamulec magnetyczny typu Magforce® Infinite Anti-Reverse  Lekka, perforowana szpula aluminiowa  Rama aluminiowa oraz pokrywa boczna wykonane z jednego kawałka metalu,   Druga pokrywa wykonana z grafitu (tzw. ciepła obudowa) Klikająca gwiazda hamulca Precyzyjnie wykonany siedmiopierścieniowy system hamulca głównego (kompozycja siedmiu dysków wykonanych ze stali nierdzewnej oraz włókien sztucznych Wodzik pokryty azotkiem tytanu (tzw. Gold Cermet)  
    Wrażenia ogólne

    Nie ma się co czarować za cenę TD VIENTO (ok. 180-200 $) nie otrzymamy tak dopieszczonej konstrukcji jak FUEGO czy SOL. Jednak z całą pewnością Vento jest wykonany solidnie. Dobrze przemyślana, jednoczęściowa rama aluminiowa z pokrywą od strony korbki wykonaną z aluminium, oraz drugą tzw. ciepłą wykonaną z grafitu, w której to umieszczony został hamulec magnetyczny Magforce®. Pokrywy są dobrze spasowane z ramą i wydają się być ergonomicznie wyprofilowane. Cały efekt psuje nieco wykonany z tworzywa sztucznego Twitchin’ Bar (mógłby być aluminiowy). To bardzo nowatorskie rozwiązanie przydać się może w trudnych warunkach, kiedy to np. trzymając się jedną ręką wychylamy się nad wodę, drugą zaś w tym samym czasie naciskając po prostu przycisk zwijamy skokowo linkę. Twichin’ bar daje nam możliwość dośc sprawnego poprowadzenia przynęty używając w tym celu wyłącznie jednej ręki!!! Jednokrotne przyciśnięcie tej dźwigni powoduje jeden obrót szpuli tj. zwinięcie ok. 4 cali linki (w zależności od wypełnienia szpuli).  

     
     Zasada działania twitchin' bar pokazana jest na filmie.

     

     
    Płytka i perforowana szpula sprawia wrażenie lekkiej i w rzeczywistości taką jest. Z cała pewnością jest to dobry wybór do średnich przynęt oscylujących w zakresie 12-30 gram. Jako uzupełnieniem świetnie nada się tutaj kij do 5/8 lub 1/2oz. O długości (zależnie od preferowanej) w zakresie 6-7’. Jest to świetny  wybór do jigów i przynęt z tworzyw sztucznych. Ogólnie multiplikator ten leży bardzo przyjemnie w dłoni i jest poręczny.
     

     
    Szkoda tylko, że prezentowany egzemplarz – podobnie jak cała seria VIENTO (na razie przynajmniej) pochodzi z hal produkcyjnych w KOREI.
     

     
     
    Mifek, 2006  
     
    Jeśli chcesz skomentować ten artykuł zapraszam na forum.

  • Chicago Muskie Show 2006

    Przez admin, w Relacje,

    W dniach od 13 do 15 stycznia miała miejsce po raz 11 Wystawa Muskie Show. Zaczęła się w piątek a zakończyła w niedzielę. W każdym dniu, kto inny był sponsorem, a co za tym idzie był również i inny program. Na seminariach znani wędkarze zdradzali swoje tajniki reklamując jednocześnie swój ulubiony sprzęt.
     

     
    Gospodarzem wystawy był Harper College w miejscowości Palatine za północnymi granicami Chicago. Miejsce wystawy to sportowe pomieszczenia collegu a więc hale i basen. Na nim oczywiście odbywały się pokazy na żywo. Ja zaliczyłem wystawę w niedzielę, więc mogłem obejrzeć tylko program na ten dzień oraz poznać mistrzów, którzy w tym dniu byli obecni. Na wystawie spędziłem tylko 3 godziny, bo już w południe szykowałem się do oglądania meczów półfinałowych NFL [futbol amerykański].
     

    Część stoiska Rolie Hellen z reprodukcją muskie.  

     

     
    Cała wystawa była ukierunkowana na muskie. Jak się później okazało wliczono w to również i jego kuzyna szczupaka. Taka specjalizacja oczywiście ogranicza wystawców nastawionych na inne ryby. Jednak skoro to o muskie to normalne, że o kiełbiach zwiedzający nie szukali informacji.
     

    Potężne silniki i wyposażone łodzie.  

     
    Dominuje solidny i duży sprzęt. Jest, więc dział z kompletnie wyposażonymi łodziami, potężne silniki 200-250 koni mechanicznych - każdy wyższy ode mnie, zaś ceny około 20.000USD. Tak, więc są one drogie i nie na każdą kieszeń. Byli również wytwórcy przynęt. Od dużych firm posiadających swoje stoiska poprzez rzemieślników a na sklepach z całym asortymentem kończąc.
     

    Kilka przykładów artystycznych pamiątek wędkarskich przygód.  

     

     
    Następnie spotykamy wędkarzy przewodników, czyli guide za skromne 300$. Tyle należy im zapłacić za 8 godzin pracy. Zrobią zaś wszystko by klient złowił swojego upragnionego muskie. Wszystko oczywiście w ramach przepisów. Wszędzie tutaj dominuje nacisk na catch and relase.
     

     
    Widziałem również dwa stoiska z prasą o muskie. Był, więc Esox Angler oraz Muskie Hunter. A na nich znani wędkarze i redaktorzy cały czas do dyspozycji zwiedzających. Można było zdawać pytania, kupować różne gadżety, zaprenumerować czasopismo, zdobyć autograf na książce lub przynęcie.
     

    Artysta malarz z obrazami o muskie.  
    Na wystawie znalazłem również ofertę kilku lody. Były to kompleksowe oferty dla osób szukających odpoczynku podczas wakacji. Te natomiast planujemy cały rok i żyjemy dla nich. Takie wakacje, więc muszą być zapięte na ostatni guzik, ale za to należy odpowiednio zapłacić. Jednakże wtedy można łowić ryby w prawdziwym komforcie. Dla osób z kolei, które kochają dzicz są również specjalne oferty. Słowem wszyscy mogą znaleźć coś dla siebie.
     
    Na wystawach zawsze szukam ludzi z polskimi nazwiskami. Czasami spotykam takich co znają kilka słów. Generalnie jednak to juz któreś tam pokolenie rezydentów, więc jest coraz trudniej. Z polskich akcentów już od kilku lat to Salmo. Produkty tej polskiej firmy można znaleźć na wielu półkach i regałach. Jak wiecie ja zawsze na wystawę ubieram moja czapkę Salmo tak by było wiadomo czyim jestem fanem.
     

     

     

     
    Oceniając generalnie rynek przynęt powiedziałbym, że gumy rozwijają się dalej. Ich kształty, miękkość i kolorystyka do złudzenia przypomina rybę jako przynętę. Coblery natomiast bazują na starych rozwiązaniach bo cóż nowego można jeszcze wymyśleć. Modne w dalszym ciągu są połączenia gumy z woblerem.
     

     
    Salmo na razie unika tego mezaliansu. Instalując jedynie metalowe turbinki, które mają za zadanie polepszenie pracy, wywołać dodatkowy efekt wabiący. Ja nie jestem zwolennikiem gum wiec mi to nie przeszkadza. To czy Salmo dalej będzie się tej linii trzymać zależy oczywiście od Piotra i Radka. Poczekamy i zobaczymy.
     

     

    Firma Wishmaster, na tle prezenterów widać jak wielkie robiż woblery, ceny nawet powyżej 200$ za sztukę.  

     

    Jedno ze stoisk z multiplikatorami.  
    Świat przynęt jest tak duży, że nie sposób wszystko mieć i używać. Ja już posiadam swoich faworytów. Do nich dopasowany sprzęt i psychikę, więc oglądam wszystko na luzie. Gdy, trzy lata temu, byłem na wystawie pierwszy raz chodziłem zakręcony. Ilość wabików i sprzętu była nie do ogarnięcia. Robiła kolosalne wrażenie. Oczywiście staram się przejść wszystkie stanowiska, bo na każdym może być to coś, co nas zaczaruje myślę jednak, że najważniejsi są ludzie, znani wędkarze i kontakt z nimi.
     

    Lee Tauchen na stanowisku , zwróćcie uwagę na Salmiaki na ścianie.  
    Lee Tauchen, jeden z młodszych wędkarzy, którzy już coś znaczą w Stanach. Pisze artykuły dla Esoxa, jest zawodowym guidem, projektuje i tworzy świat przynęt. Prowadzi seminaria wędkarskie oraz tygodniowe szkoły w Minnesocie i Ontario. Najlepsze jezioro w USA to według niego Mille Lacs Lake. Według niego może tam paść rekord muskie. Na jego lodzi w mijającym roku złowiono dwa muskie 55 calowe. Najlepsze jezioro poza USA to Lake of de Woods w Kanadzie. Z używanych plecionek wymienił Tuf Line nigdy poniżej 80Lb. Lubi trolling i topwatery, czyli przynęty powierzchniowe.
     

    Jim Saric , wspanialy wedkarz i propagator C-R.  
    Jim Saric , naczelny Muskie Hunter, doświadczony wędkarz, znany z programów wędkarskich w TV oraz prasy - miły gość. Z najlepszych jezior wymienił te same co Lee Tauchen. Plecionki to 80 i 100 lb spiderwire stealth.
     

    Załoga Esoxa , ciężki wybór z kim pojechać na ryby. Pete Maina czy piękna Fishing Woman.  
    Pete Maina, naczelny Esoxa, zawodowo związany z Bass Pro Shop gdzie jest wizytówką na sprzęcie do połowu muskie. Prowadzi gazetę, programy w TV, reklamuje firmy wędkarskie pamięta naszego Mateusza (Baloo) z artykułu o Akcji Ratuj Szczupaka, który ukazał się w Esoxie.
     

    Greg Nimmer i jego dziela.  

    Same woblery niezwykle piękne i starannie wykonane.  

    Zwracam uwagę na woblery łamane ukośnie jako techniczne rozwiązanie.  

     
    Greg Nimmer, wędkarz i twórca niezwykle pięknych woblerów oraz pamiątek wędkarskich. Są piękne i drogie nawet do 80$ za przynętę. Sam mistrz mieszka w Lake Tomahawk w Wisconsin i oprócz rzemiosła łowi piękne muskie i szczupaki. Dla niego najpiękniejszym jeziorem jest właśnie Lake Tomahawk.
     

    Pokazy na basenie, w krótkich spodenkach Tony Grant.  
    Z tymi czterema wędkarzami próbowałem jakoś pogadać pomimo mojego angielskiego, niestety jest to dla mnie duży minus. Komunikacja pomiędzy ludźmi to podstawa w zdobywaniu wiedzy. Na zakończenie zaliczyłem pokaz prowadzenia przynęt na basenie w wykonaniu Tony Granta, Chad Caina i Grega Thomasa. Powiedziałbym, że na wystawie wszyscy znają się jak stare szczupaki. Panuje miła atmosfera, wszędzie rozmowy, handelek i ważne ... smaczne jedzonko. Jest po prostu wędkarska atmosfera. Jeżeli kogoś interesują szczegóły to podaję namiary wystawy www.chicagomuskieshow.com.
     
     
    Jerry h.z.s, 2006

     
    Jeśli chcesz skomentować ten artykuł zapraszam na forum.

  • Zacznijmy może od historii, której szczerze powiedziawszy fanem nigdy nie byłem. Ta historia jednak jest przyjemna, a jak wszyscy wiemy przyjemne rzeczy pamięta się zawsze a na dodatek długo. Plany, o których opowiadał nam jeden z forumowiczów podczas podróży na zlot Salmo wszystkich nas zaskoczyły. Siedzieliśmy wtedy stłoczeni w czwórkę w małym Fiacie Uno, a on mówił o sklepie wędkarskim, albo o jakimś niewielkim stoisku w supermarkecie. Sam dokładnie jeszcze nie wiedział. Wszystko owiane było niewiadomą a jego plany sięgały odległej przyszłości. Wiedzieliśmy jedno. Paweł, bo o nim mowa, to osoba, której pasją jest wędkarstwo, a na dodatek spinning. Dla nas miłośników właśnie takiej metody połowu ryb był to dobry znak i początek, jak się po jakimś czasie okazało, historii nowego warszawskiego sklepu wędkarskiego - Jerk.
     

     

     

     
    Datę otwarcia sklepu pamiętam bardzo dobrze. Wywieszka na sklepie informowała wszystkich ciekawskich, że już niedługo, bo 27.2005 nastąpi otwarcie. Nazwę, Jerk, wybrano nieprzypadkowo. Paweł i Sławek (współwłaściciel), tak jak wielu z nas na nowo odkryli wędkarstwo spinningowe właśnie dzięki metodzie jerkowej. Fascynacja szybko znalazła odzwierciedlenie w nazwie sklepu. Niektórym pomysł ten nie przypadł do gustu. Przyszli właściciele sklepu postawili jednak na swoim.
     

     

     

     
    Koncepcja zagospodarowania lokalu od samego początku była jasna. Lokal podzielono na dwie części. Pierwsza to ekspozycja sklepowa, druga restauracja. Prace w Jerku od samego początku przebiegały w szybkim tempie jednak nie były one pozbawione trudu i wyrzeczeń. Wizję całości przedsięwzięcia ogarniały praktycznie trzy osoby – właściciele oraz nasz dobry forumowicz Robert (Komancz), który swoją fachową wiedzą z zakresu architektury wnętrz wspierał chłopaków. To głównie dzięki współpracy tych trzech osób z nicości a dokładnie z sal dyspozycyjnych (poprzednie wykorzystanie lokalu to bank) powstało zupełnie coś odmiennego, estetycznego i w efekcie bardzo przyjemnego.
     

     

     

     

     
    Dzień, noc, weekendy. Wiele wyrzeczeń i poświęceń. Wreszcie 27.04.05 przywitano pierwszych gości. Początkowo powoli, z niewielkim asortymentem – głównie przynęty i wędki spinningowe by po paru miesiącach stać się realną konkurencją dla innych. Zapytacie pewnie czym Jerk, choć niewielki w porównaniu ze znanymi warszawskimi potentatami, może konkurować. Przede wszystkim urzekła mnie jakość obsługi. Przebywając w sklepie wielokrotnie miałem problemy z jego opuszczeniem. Zwykle, z własnej inicjatywy, właściciele robią prezentację co nowszych nabytków. A to wędki, a to kołowrotki a to jakieś niezwykłe przynęty. Zawsze mamy o czym rozmawiać i zawsze, co cieszy, klient ma poczucie, że w tym układzie jest najważniejszy.
     

     
    Drugą cechą Jerka jest naprawdę niezły asortyment wędek spinningowych i castingowych. Zwłaszcza w tym drugim przypadku, gdzie zasobność polskiego rynku nie jest zachwycająca to bardzo istotny argument za odwiedzeniem sklepu. Na miejscu można zapoznać się ze sporą ilością wędek naszego rodzimego zbrojniomistrza Irka Matuszewskiego (Fishing Center). Mam słabość do tych konstrukcji, więc przy okazji każdej wizyty biorę jakąś do ręki i kilkanaście minut dokładnie oglądam. Inne w równie okazałej ilości to amerykańska produkcja st. Croix (z Krokusa). Znajdziemy zarówno wędki castingowe (od premiera do avida) jak i spinningowe (od premiera do najwyższej klasy – elite). Sklep Jerk przypominałby jednak przysłowiowego szewca z dziurawymi butami gdyby w swojej ekspozycji nie posiadał asortymentu jerkowego. Oprócz wspomnianych wędzisk do lekkiego castingu znajdziecie tam wędziska jerkowe oraz wiele przynęt stworzonych do tej metody. Ponadto na miejscu uzyskacie pełne wsparcie merytoryczne. Właściciele sklepu doradzą oraz odpowiednio dobiorą wszystkie elementy zestawu poczynając od wędki i kołowrotka na przynętach skończywszy.
     

     

     
    Obecnie ostatnią fazę przygotowań przechodzi restauracja. Wiele się o niej mówi. Właśnie z nią właściciele wiążą największe nadzieje na dalszy rozwój biznesu. Moim zdaniem będzie to fantastyczne miejsce do dalszych wspólnych spotkań w gronie takich ludzi jak my – wędkarzy, miłośników, hobbystów. Kiedy wspominam nasze poprzednie spotkania organizowane w przypadkowych restauracjach, pubach jestem pewien, że taki dedykowany lokal będzie tym czego poszukuje wielu z nas. Miejscem, w którym można się spotkać, porozmawiać a przy okazji zaprezentować swój wędkarski ekwipunek bez zbędnych komentarzy i nieprzychylnych spojrzeń. Na restaurację przyjdzie nam jeszcze jednak chwilkę poczekać. Wydaje się, że to najtrudniejszy etap realizacji całego przedsięwzięcia.
     
    Wielu z nas, forumowiczów jerkbait.pl szukała okazji by porozmawiać o przyszłych planach, sprzęcie wędkarskim oraz o rybach. Nagromadziło się bowiem wiele tematów, o których najlepiej porozmawiać przy wspólnym stole.  Dlatego w dniu 4.01.2006r zorganizowaliśmy „I warszawskie spotkanie forumowiczów jerkbait.pl”.
     

     

     
    Kiedy przybyłem na miejsce trudno było uwierzyć własnym oczom. Zwykle na spotkania przybywało kilka osób a tym razem kilkanaście wita już od samego progu. Był to pierwszy przypadek tak dużej frekwencji, więc moje zadowolenie nie miało końca. Były osoby, które znałem i zupełnie nowe. Atmosfera od samego początku była serdeczna i towarzyska. Wśród prezentowanego sprzętu przeważał castingowy. Widać, że metoda ta, choć w Polsce młoda i jeszcze nie tak popularna jak spinning, coraz bardziej upowszechnia się między innymi dzięki jerkbaitowi. Podczas naszego wspólnego spotkania można było, jak zwykle zapoznać się z wieloma konstrukcjami zarówno do lekkiego jak i do cięższego castingu (kołowrotki niskoprofilowe, typowe roundy, wędki jerkowe, nawet unikalne na rynku polskim konstrukcje japońskie).
     

     

     

     

     
    Niektóre osoby szukały również odpowiedzi na pytania związane z tą metodą. Oczywiście, bazując na szerokiej wiedzy praktycznej naszych forumowiczów, tym razem już nie wirtualnie a w rzeczywistości udzielaliśmy wszelkich porad z zakresu castingu. Widać było ogóle zadowolenie i entuzjazm. Tym samym stało się jasne, że nasza strona stała się stabilnym i rzetelnym źródłem informacji w Polsce na temat castingu, a to cieszy najbardziej.
     

     

     

     
    Oczywiście casting to nie wszystko. Wielu z nas ostrożnie podchodzi do wszelakich nowości. Spinning, bowiem uważany jest przez liczne grono forumowiczów za podstawową metodę lub uzupełnienie castingu. Dlatego i miłośnicy tej metody oraz trollingu znaleźli wiele interesujących dla siebie ciekawostek. Podczas spotkania można było obejrzeć zarówno kołowrotki spinningowe jak i wędziska. Do niewątpliwych atrakcji należał opisany na naszej stronie Ugly Stik w komplecie z kołowrotkiem Slammer. Sprzęt ten jak pamiętacie ma swoją historię związaną z hiszpańskimi sumami. Prezentację jego możliwości przeprowadził sam właściciel Paweł (Gumofilc) udzielając jednocześnie bardzo ciekawych rad na temat trollingu – sprzęt, taktyka oraz to co interesowało mnie najbardziej, poruszany już na forum, temat 10 woblerów z listy najlepszych.
     

     

     

     
    Oprócz wędek, kołowrotków była też okazja zapoznania się z unikalnymi przynętami jerkowymi produkcji zarówno europejskich mistrzów jak i amerykańskich potentatów. Chyba największe zainteresowanie wzbudziły przynęty wykonane przez Musky Innovations. Wielkie skickbaity lub swimbaity robiły kolosalne wrażenie chyba na każdym z nas. Dla amerykanów jednak są podstawową bronią na muskie i należą do codzienności.
     

     

     
    Tradycją takich spotkań stały się akcje zwane „wymień przynętę”. I tym razem wielu z nas przyniosło to, co zalega gdzieś na dnie skrzynki. Dla niektórych zbyteczne przedmioty okazywały się prawdziwymi skarbami.
     

     

     
    Kto bywał na naszych spotkaniach ten wie, że wiele rozmawiamy na temat technik połowu poszczególnych gatunków ryb. Tym razem wiele się mówiło o trociach. Nie brakowało i innych gatunków. Kątem oka widziałem również szkice systemików wykorzystywanych do połowu ryb śródziemnomorskich – cefali.
     

     
    Niezaprzeczalnym atutem miejsca, w którym się spotkaliśmy było to, że wszelkie wątpliwości można było rozwiać na bierząco. Wystarczyło podejść do stojaków z wędkami lub półek sklepowych i po prostu sprawdzić na "żywym organiźmie" jak to coś działa, jaka jest tego jakość, lub czy leży w dłoni.
     

     
    Nasze spotkanie muszę uznać, za bardzo owocne i udane. Cieszy niezmiernie tak ogromna liczba zainteresowanych osób zarówno spinningiem jak i castingiem. Korzystając z okazji chciałbym wszystkim serdecznie podziękować za przybycie. Zapraszam na kolejne spotkanie, które odbędzie się już niedługo oczywiście w naszym stałym miejscu czyli w Jerku.
     

     
     
    Remek, 2006
     
     
    Jeśli chcesz skomentować ten artykuł zapraszam na forum.

Artykuły

×
×
  • Dodaj nową pozycję...