Skocz do zawartości

Na ziemi reniferów


@slider@

Po przydługim, acz rozrywkowym rejsie do Nyneshamn i blisko 13 godzinach spędzonych w samochodzie załadowanym „pod korek”, docieramy do Laponii zmaltretowani. Jest trzecia w nocy, a na zewnątrz ledwie półmrok, który jednak wystarczy aby podziwiać miejscowy krajobraz. Rozpoczął się drugi tydzień upalnego sierpnia, a nasza wesoła, 4-osobowa ekipa zamiast lepić babki na plaży, zawitała właśnie w okolice miasteczka Arvidsjaur, skąd niedaleko już do Północnego Koła Podbiegunowego. Wysiadamy z samochodu w krótkich rękawkach, co nie zdarza się często jak na tę szerokość geograficzną. Wokół las, woda i niezmącony, nieco upiorny spokój malutkiego miasteczka.



Ciepła i bezchmurna noc nie przeszkadza w niczym krwiożerczym komarom z piekła rodem, które szybko wypędzają nas do wnętrza domku. Nikt nie ma już siły rozpakowywać Nissana z tych wszystkich tub, toreb, woderów i robionych w pośpiechu po drodze zakupów. Stać mnie tylko aby spod sterty tej bezkształtnej, bagażnikowej masy wyszarpnąć butelkę „single malta”. Wznosimy toast za rozpoczynającą się właśnie przygodę i po chwili nieprzytomni ze zmęczenia padamy do łóżek.

Przez następne 10 dni testujemy parę różnych łowisk i kilka razy zmieniamy miejsce pobytu. Obraz wart jest więcej niż tysiąc słów, więc niech przemówią zdjęcia, które znajdziecie poniżej. Opowiedzą Wam o bajkowym wędkowaniu w dzikiej Laponii i zachęcą, mam nadzieję, aby odwiedzić ten nie tak przecież odległy od nas zakątek. Oczywiście nie wszędzie połowiliśmy tak jakbyśmy oczekiwali, choć wszystkie miejsca wyglądały bardzo obiecująco. Niestety, im bardziej na południe się przemieszczaliśmy tym woda była cieplejsza i nierzadko pokryta roślinnością aż do samej powierzchni lustra. Nie udało się nam więc tam „dobrać do miodu”, ale to dziś już przecież bez żadnego znaczenia.

W Szwecji byłem na rybach już pewnie kilkadziesiąt razy i zawsze chętnie tam wracam. Gdyby jednak ktoś powiedziałby mi, że mogę wyruszyć za morze jeszcze tylko jeden, ostatni raz, to wybrałbym właśnie Laponię. Jest dla mnie bowiem jak taka europejska Kanada – zasobna w ryby, dzika, odludna i bardzo piękna.



Gdańsk opuszczamy 7-ego sierpnia.



Już gdzieś na północy. Przerwa na posiłek. Wyjątkowo ciepło jak na Laponię.



Rano trzeba rozpakować „majdan”.



Niecałe 2 godziny potem wyruszamy na pierwsze kajakowe wędkowanie…



Kajaki trzeba wpierw jakoś zwodować.



Łowimy na dziewiczych jeziorach, nie ma tu gdzie wypożyczyć łodzi i silników.


Jakąś godzinkę później jesteśmy wreszcie na wodzie.



Kamil leje mi tyłek spinningiem. Ciągnie garbusa za garbusem.



Łowienie z kajaka jest super, ale trzeba się przyzwyczaić i mocno ograniczyć ekwipunek.



Czas na lunch na jakimś bezludnym brzegu.



I na kawkę oczywiście.



Wpływamy w rzeczkę prowadzącą do następnego jeziora.



Jak w Kanadzie, tylko nie ma miśków. Jesteśmy tu absolutnie sami.



Od czasu do czasu niewielki szczupaczek…



Albo okonek…



Nazajutrz jedziemy na prywatne, leśne jezioro. Długo na to czekałem.



Wpierw należy zorganizować sobie pływadełko.



Pływamy, rzucamy, zmieniamy muchy…



I nic się nie dzieje. Jesteśmy mocno wkurzeni, bo wiemy, że mieszkają tu grube ryby.



Wreszcie! Zmiana techniki na suchą muchę (duży chrust) i piękna ryba na wędce.



Mam jakiegoś potwora. Hol przeciąga się już parę ładnych minut.



Nie wierzę. Tego się nie spodziewałem. Palia arktyczna w rozmiarze XXL (jak na Szwecję).



Jestem spełniony i dziś już mogę sobie co najwyżej pooglądać śliczne widoki.



Płyń rybko i dziękuję!



Niecałe pół godzinki później…także na chrusta. Branie słyszałem 200 metrów dalej.



Adaś walczy 15 minut, a jego Winston jest na granicy możliwości. Ale to musi być ryba.



Przeżywamy ponowny szok. Potok ponad 3 kg. A podobno na północy są tylko małe… bzdury.



Kolejne łowisko jest wyjątkowe nawet jak na Szwecję. Aby tu dotrzeć trzeba się napocić.



Jedyna droga prowadzi tym potokiem, a komary chcą zjeść żywcem.



To najlepsze łowisko szczupaków jakie kiedykolwiek widziałem w Europie.



Szeroki pas roślinności przybrzeżnej…



Jesteśmy trzecią grupką wędkarzy, która wędkuje tu od dobrych kilkudziesięciu lat.



Jeziorko, a właściwie bagno ma maksymalnie 80 cm głębokości na całym obszarze.



Nie ma gdzie wyjść na brzeg. Kilkadziesiąt cm wody i kilka metrów mułu…



Rozpoczynamy z wielkimi nadziejami.



Po 30 sekundach łowienia



Takich szczupaków można tu złowić w godzinę co najmniej 20.



Jako szczupakowy muszkarz jestem po prostu w raju!



100% brań jest z powierzchni wody, a szczupaki gonią z kilkunastu metrów. Miazga!



Przez większość dnia łowię na poppery.



Bagno wieczorową porą.



Wspomniałem o okoniach? Biorą na przemian ze szczupakami, a guma 15 cm jest w sam raz.



Tymczasem na drugiej łodzi…



„Okonek” pod 50 cm….



Kamil z Pawłem znów jadą na bagno, a ja z Adasiem na łososiowate…



Roi się jakaś „sieczka”.



Nierówna walka z belly boatem…ten model nie jest zbyt przemyślany.



Ale wygrywamy tę bitwę i już jesteśmy w „blokach startowych”.



Testujemy inne jezioro. Biorą głównie rybki po 30 cm, ale w końcu…



Śliczna palia arktyczna, dobrze ponad 50 cm.



A niedługo potem śliczny potoczek na Adasiowego streamerka.



Powrót do bazy i czas na zasłużone jedzonko.



Adam szybko wyfiletował rybę…



…i zrobimy ją zapiekaną w folii z czosnkowym masłem, pietruszką i cytryną. Mniam.



Przemieszczamy się na południe na rzekę Skelleftean.



Zaczynamy test.



Woda wygląda naprawdę obiecująco.



Pogoda nam jednak nie sprzyja. Jest bardzo zmienna.



Łowimy sporo szczupaków 45 – 60 cm, ale w końcu mam coś naprawdę dużego.



Branie nastąpiło na pograniczu nurtu przy tej wysepce (zdjęcie z wieczora).



Zassał muszkę głęboko. Bardzo silny szczupak, który wyciągnął nawet kilka metrów backingu.



Dość krótki, ale gruby. Śliczna ryba.



Na testowanie mieliśmy tylko 1 dzień, który mija za szybko. Na pewno tu wrócimy.



Nasz ostatni przystanek to region Jamtland. Sprzęt wyrychtowany.



I w drogę!



Na pewno są tu szczupaki…



W wielu miejscach zielsko idzie do samej powierzchni i łowi się ciężko.



Namierzamy z Pawłem kancik z większymi rybami, ale zajęło to dużo czasu.



Wziął na malutką, okoniową gumkę w opadzie.



Prawie metr.



Dosłownie minutę później również zacinam bardzo „złego” szczupaka.



Kilka cm krótszy od ryby Pawła, ale też „kaban”.



Oczywiście wypuszczamy 100% szczupaków.



A wieczorem czas na grzyby. Rosną też pod naszym domkiem.



Same kozaki i kilka prawdziwków. Uczta na koniec wyjazdu!



To była świetna wyprawa. Udział wzięli: Kamil alias „Łysy Wąż”.



Adaś (trening na trawniku).



Paweł, którego nie mogę namówić do muchówki!



I niżej podpisany. Pozdrowienia!

Autor: Maciej Rogowiecki- z zamiłowania podróżnik, zawodowo organizator turystyki wędkarskiej w firmie Eventur Fishing. Artykuł został opublikowany w ramach współpracy pomiędzy jerkbait.pl oraz wyprawynaryby.pl


Opinie użytkowników

Rekomendowane komentarze



Nie będzie tak źle myślę, bo widzę ile ludzie łowią i to w miejscach gdzie wysyłamy klientów od 5-6 lat w dużych ilościach. Niektóre łowiska (np. szkiery Św Anny czy szkiery Senoren) są lepsze z roku na rok i łowi się coraz więcej. Wiele osób myśli też że w Szwecji jest mniej ryb, a one po prostu nie zawsze biorą, a czasami są dłuższe okresy (nawet 2 - 3 tygodnie) kiedy po prostu nie biorą i szlus!

 

Miałem taką sytuację w tym roku na Sw Annie w czerwcu. Przez 3 dni katowania wody od świtu do zmierzchu na najlepszych metach mieliśmy jakieś rachityczne branka szczupaczków po 40 cm. Mój towarzysz na łodzi stwierdził, że Sw Anna została przełowiona bo to przecież "niemożliwe żeby w tej zatoce nie brały". Trzeciego dnia zaczęło wiać mocno i ryby się po prostu ruszyły - efekt to ponad 100 szczupłych w 2 dni łowienia, choć obławialiśmy dokładnie te same miejsca co poprzednio i w ten sam sposób!

 

Ale zgadzam się z Tobą - niektóre wody zostały zniszczone i teraz nie warto tam jechać.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przypomniał mi się jeszcze jeden dobry przykład a propo tego co piszesz - Yxern.

Genialna, wyjątkowa woda, która niestety została "zaszlachtowana" właśnie przez wędkarzy. Ale wystrczyły 4 lata spokoju na tym jeziorze i Yxern wraca do dawnej świetności. Nie jest tam chyba jeszcze tak jak było 10 lat temu, ale jest nieźle - była tam zresztą ekipa z Jerkbaita i ich rezultaty są tutaj:

 

http://fishingexplorers.com/yxern.html

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ZJBST :o :o :o.

Nawet mógłbym się "napocić" i zmagać z komarami. Po porażce na jez. na literę "B" w tym roku :P :P :P, super opcja na 2014 :).

 

Ale czyżby na Boren była taka padaczka jak piszesz? Ja nie byłem tam w tym roku, ale było kilka naszych grup i nikt nie narzekał specjalnie?

Maćku - ja przecież narzekałem ;)... Choć prawda, że byliśmy bardzo wcześnie jak na koniec zimy w tym roku.

Edytowane przez marcinesz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć Marcin :). Was nie liczę bo byliście jeszcze "zimą" :) Tak na poważnie, to mam pozytywne oddźwięki z Boren z końca maja i czerwca. Co nie znaczy, że nie bedę się bacznie przyglądał Boren. Jeśli rzeczywiście tam kiszka, to będzie mi strasznie przykro, bo to abslotnie wyjątkowa woda. Cóż, zawsze jest pretekst w domu że trzeba pojechać na jesień i sprawdzić samemu...pozdrowienia!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale  Wy byliście w teoretycznie dobrym terminie, bo początek sezonu jest z reguły na Boren świetny, w szczególności na grube sztuki. W tym roku tak wypadło, że była zima (w wodzie przynajmniej). Na jeziorach na początku maja nikt nie połowił za tęgo poza Vindommen chyba. Szkiery za to były super...i bądź tu mądry :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja się obawiam, że stan wód w Skandynawii po prostu z czasem się uśredni. Wytrzepane się może ciut odbudują, dziewicze zostaną... spenetrowane. W większości miejsc będzie... tak sobie. Żeby znaleźć "obłędne" wody, trzeba się będzie nieźle pogimnastykować.

         Oby się to nie sprawdziło. Prezes Grabowski i jego tuba-  pan Kustusz zatriumfują, że nawet na świecie sprawdza się polski model racjonalnej gospodarki rybackiej, a także, że nawet tak renomowane łowiska dotykają typowo polskie plagi- kormorany, wydry i kłusownicy :( , więc nie ma co narzekać na to co w kraju. Bardzo silne  narzędzie propagandowe sami dajemy im do ręki zabierając ryby ze szwedzkich i innych łowisk. Może to co piszę nie do końca jest na temat, ale myślę, że warto i w tym miejscu apelować o wprowadzenie całkowitego zakazu zabierania i zabijania drapieżników z krajowych łowisk.

          Pamiętam zachwyty z pierwszych lat wędkowania w Szwecji. Mówiono i pisano w pismach wędkarskich, że tam, w tym magicznym wędkarskim raju rybę można złowić zawsze i w każdych warunkach- tak jak dawniej na Mazurach, a teraz coraz więcej narzekań, że ryb mało, że niewielkie i nie chcą brać. Coś mi to dziwnie znajomo brzmi...I niestety dokonuje się to na naszych oczach.

         W sierpniowych WW wyczytałem we wstępniaku pana Zawiszy bardzo symptomatyczne zdanie: "Polska nie będzie nigdy Norwegią, Szwecją ani Karaibami". No cóż. Tym ostatnim krajem nie będziemy na pewno, ale smutnym czyni mnie, że nie ma żadnej wiary w to, że można dorównać wędkarsko takiej Szwecji czy Norwegii ( tej ostatniej jeśli chodzi o wody słodkie oczywiście). To obrazuje dla mnie rzeczywisty stan polskiego wędkarstwa i stan umysłu osób mieniących się tego wędkarstwa propagatorami.

         W Szwecji nigdy nie byłem i pewnie już nie będę, ale nie to jest najważniejsze. Pozostawała mi bowiem nadzieja, że może kiedyś, w odległej, ale bardziej świetlanej przyszłości uda się. Teraz , gdy czytam coraz gorsze wiadomości z wędkarskiego światka, ta nadzieja coraz bardziej się ulatnia, i romantyzm takiego wyśnionego wędkowania też jakby coraz dalej.

         I teraz jeszcze raz o nadziei. Wielką dumą i satysfakcją napełniłaby mnie możliwość powędkowania w Polsce w rybnej wodzie, u boku mądrych, etycznych wędkarzy, również tych z innych krajów, którzy radowali by się ze złowienia pięknych okazowych ryb. I tę nadzieję na taki stan rzeczy ciągle w sobie noszę i nie pozwolę jej umrzeć.

         Zdaję sobie sprawę, że moja pisanina trąci dosyć mocno kiczem, ale tak mi w duszy gra i nic na to nie poradzę. Musiałem trochę oczyścić się duchowo i dobrze, że jest gdzie to zrobić. Kolegów przepraszam za ewentualne reakcje alergiczne na mój tekst, bo w większości to moje subiektywne odczucia i na dodatek dosyć grafomańsko podane ;) .

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo w SE za kilka lat Polacy i spółka zrobią to, na co z mozołem, lecz i uśmiechem na ustach, pracowali przez kilka dekad na własnych wodach :ph34r:

 

Typowe zachowanie pasożyta, ubić jednego nosiciela i przeskoczyć na kolejnego, najczęściej gdy ten pierwszy jeszcze zipie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napiszę małymi literami, coby się nie wydało: teraz i przez dłuższy czas nie będę mógł, bo to-  żona nie pozwala( to taki żart kochanie-  gdybyś to czytała to nie musisz w to wierzyć :D ), funduszy brak, bo na mieszkanie zbieram i wszystkie te przyziemne a dokuczliwe sprawy, co romantyzm i przyjemność zabijają z wędkowania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo w SE za kilka lat Polacy i spółka zrobią to, na co z mozołem, lecz i uśmiechem na ustach, pracowali przez kilka dekad na własnych wodach :ph34r:

 

Typowe zachowanie pasożyta, ubić jednego nosiciela i przeskoczyć na kolejnego, najczęściej gdy ten pierwszy jeszcze zipie.

 

Łatwo nie będzie bo wód jest zatrzęsienie, ale tych z infrastrukturą już mniej, a jak się odsieje te, na które trzeba jechać z Ystad, czy Karlskrony dłużej niż 8h - to jeszcze mniej...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napiszę małymi literami, coby się nie wydało: teraz i przez dłuższy czas nie będę mógł, bo to-  żona nie pozwala( to taki żart kochanie-  gdybyś to czytała to nie musisz w to wierzyć :D ), funduszy brak, bo na mieszkanie zbieram i wszystkie te przyziemne a dokuczliwe sprawy, co romantyzm i przyjemność zabijają z wędkowania.

 

No to całe szczęście, że to nie przyczyny ideologiczne Cię powstrzymują. Ja nauczyłem się, że najcenniejszy jest czas, bo mam go najmniej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Łatwo nie będzie bo wód jest zatrzęsienie, ale tych z infrastrukturą już mniej, a jak się odsieje te, na które trzeba jechać z Ystad, czy Karlskrony dłużej niż 8h - to jeszcze mniej...

Oby PZW nie podpisało porozumień ze szwedzkimi gospodarzami wód, bo się polskie ekipy sieciarzy raz dwa rozprawią z drapieżnymi pasożytami (wyżeraczami ikry) z ich jezior :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to całe szczęście, że to nie przyczyny ideologiczne Cię powstrzymują. Ja nauczyłem się, że najcenniejszy jest czas, bo mam go najmniej.

Czas również- mieści się w tych ogólnie opisanych jako dokuczliwe i przyziemne sprawy :angry:

Ale kończę już ten temat, bo moje marudzenie zabija wątek. Wróćmy do meritum :)

Edytowane przez Maja 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie (i panie ;-) jest jeszcze jeden czynnik w tej dyskusji, o którym należy wspomnieć, a mianowicie...sami Szwedzi. Oni naprawdę potrafią się szybko i sprawnie zorganizować. Dość dobrze ich znam i takie hasło jak "dobro społeczne wszystkich obywateli" nie jest tam czczą gadaniną. Jestem pewny, że kiedy zobaczą, iż coś złego dzieje się z rybami (także szczupakiem, którego generalnie mało poważają) to zareagują bardzo szybko. W Szwecji wędkuje (w szerokim rozumieniu tego słowa) ponad 20% populacji i nie sądzę aby pozwolili dewastować swoje wody. Szwedzi cechują się mocno narodową postawą (zobaczcie chociaż jak bronią swoich rynków pracy - Volvo, Scania, wiele firm AGD, itp)i do tego ekologię wysysają z mlekiem matki. Zresztą w tej chwili toczy się na ten temat sporo różnych dyskusji w Szwecji, odbywają się wykłady, prelekcje, itp i często różne organizacje zwracają się do nas aby pomóc oszacować wędkarski ruch turystyczny z Polski, itp. Poza tym tam wędkowanie (głownie handel sprzętem) to duży biznes i każdy rozumie, że nie podcina się takiej gałęzi.

 

Także byłbym o stan szwedzkich wód raczej spokojny - po prostu widzę ile klienci łowią, czytam reportaże w gazetach, portalach, itp. Przecież te ryby nie biorą się z powietrza :-). Moim zdaniem (poza pojedynczymi jeziorami) jest dokładnie tak samo jak było 10 lat temu, a w niektórych łowiskach jest jeszcze lepiej (Sw Anna, Senoren dla przykładu).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Macieju, mam wielką nadzieję, że moje czarnowidztwo się nie sprawdzi i mam jeszcze wiarę w człowieka, ale niestety naszego kraju ona nie dotyczy. Bardzo liczę, że kontakt z bardziej cywilizowanymi nacjami przełamie stereotyp Polaka mięsiarza również w nas samych i wbrew ekonomicznej zasadzie że gorszy pieniądz ( w tym rozumieniu gorszy wędkarz czy cały model wędkarstwa) wypiera ten lepszy, to my się zmienimy na lepsze. Cieszy mnie Twoja ocena zasobności wód i umiejętności Szwedów utrzymania ich w dobrym stanie. Jest się od kogo uczyć, tylko czemu z rozsądkiem tak u nas krucho. Eech...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ano dlatego, że jako naród nie jesteśmy karni, nie czujemy żadnego respektu przed "władzą" (sorry jeśli to głupio zabrzmiało, ale wiecie o co mi chodzi) i zawsze uczono nas kombinować (pozostałości z przeszłości zapewne). Szwedzi i generalnie cała Skandynawia posiadają niespotykaną u nas cechę - Oni naprawdę wierzą, iż dobro społeczne (czyli wszystkich) jest nadrzędne w stosunku do dobra osobistego. Przekładając to na nasze wędkarskie podwórko ktoś powie że gadam trzy po trzy bo nie raz widział jak Szwedzi "zabijają szczupaki żeby im pstrągów nie wyżerały". To prawda, ale tylko...do czasu. Wystarczy prosta kampania społeczna w lokalnej prasie, telewizji (a w tym są mistrzami) i jest po sprawie. Oni po prostu słuchają i rozumieją, że to ma zostać dla przyszłych pokoleń i że to przynosi po prostu korzyści finasowe np. sąsiadowi, który otworzył wędkarski camp czy miejscowemu spożywczakowi gdzie przyjezdni robią zakupy.

 

Oczywiście daleki jestm od idealizowania Szwedów, bo jak wszyscy mają wiele wnerwiających cech. Ale o swoje potrafią dbać bardzo dobrze i myślę, że zasobami ryb nie mamy się póki co przejmować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Ale o swoje potrafią dbać bardzo dobrze i myślę, że zasobami ryb nie mamy się póki co przejmować.

 

Co nie zmienia faktu, że aby się w przyszłym roku wyłowić wybiorę lokalizację za siedmioma górami i lasami, gdzie nie ma bazy domków i łódek. Lubię łowić ryby które przynajmniej sprawiają wrażenie, że nigdy w życiu nie widziały muchy ani jerka. Biorą tak uczciwie z całego rybiego serca. W kolejnych dniach na tych samych metach coraz gorzej. W tym roku zrozumiałem jaką presję może wywrzeć na obszar ok 2000ha czterech gosci w pontonach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam nazywam sie Mariusz duza czesc swojego zycia spedzam w Skandynawii piekny i dziwny dla polaka wedkarza to kraj szczupak do niedawna w Szwecji BYL CHWASTEM do dzisiaj w Norwegii nie jada sie tych ryb bo po co? jest wiele smaczniejszych . Zabiera sie tyle ile potrzeba ,mieszkajac w Norwegii obieralem ziemniaki nastawialem ,i dyla nad fiord za 30 min wracalem z 3kg dorszem i obiad gotowy.co do kultury lowienia Norwedzy tez nie sa swieci,a plaga sa turysci z Niemiec potrafia za 10 dniowy turnus wywiesc w swoich przyczepkach ok.600 kg fileta . prawda jest ze Niemiec napedza turystyke wdkarska Skandynawii . co do zdyscyplinowania obywateli np.Szwedzkich WOBEC PANSTWA ZGODA LECZ PANSTWO SZWEDZKIE jest pro obywatelskie pomaga zwyklemu Kowalskiemu tzn.TERAZ Abdulowi ha ha powracajac do sedna Polacy ZACHOWUJA SIE TAK JAK ICH TRAKTOWANO I TRAKTUJE cala nadzieja w tym ze nowe pokolenie bedzie moglo byc inne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach




Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie

Artykuły

×
×
  • Dodaj nową pozycję...