Skocz do zawartości

Wobler dla odpornych, czyli jak zrobić wobler, nie mając narzędzi, materiałów i pojęcia?


woblery z Bielska

Spokojnie, to nie jest takie trudne.

 

Pomogę Ci zacząć, wyjaśniając wszystko "krok po kroku". Jako że do tworzenia woblerów zwykle stosuję balsę, tak też postąpiłem i tym razem. Balsa to wdzięczny materiał, w sam raz dla początkujących. Może masz już listwę, albo i kawałek deski? To ułatwia sprawę. Może któryś z przyjaciół ma? Popytaj. Można też znaleźć na znanym portalu aukcyjnym, w sklepach dla modelarzy, a czasami na giełdzie jerkbait.pl Kto szuka, ten znajdzie

 

Pierwszy wobler.

 

Nieduży, lecz nie za mały. Na rzekę (kleń, pstrąg), na jezioro (okoń), prosty w budowie i w późniejszym "uruchomieniu". Proponuję z balsowej deski o grubości 1 cm, długość całkowita 4 cm, na pograniczu pływalności. Do dzieła!

 

Najpierw na kawałku tekturki (opakowanie które już nie jest potrzebne) zaznaczam dwie równoległe linie, oddalone od siebie o 1,5 cm.

 

 

 

 

 

 

1.jpg

 

 

 

Następnie zaznaczam odległość 4,5 cm (później wobler ulegnie skróceniu)

 

 

 

 

2.jpg

 

 

 

A później jedna kreska i już są dwa trójkąty.

 

 

 

 

3.jpg

 

 

 

Teraz narzędzia. Piłka dowolnego typu, wysokiej jakości lub "marketowa", to nie ma większego znaczenia. Byle w miarę prosto cięła.

 

 

 

 

4.jpg

 

 

 

Z deski odcinamy kawałek o wymiarach 4,5 cm.

 

 

 

 

5.jpg

 

 

 

Kolejne zdjęcia nie wymagają komentarza.

 

 

 

 

6.jpg

 

 

 

 

 

7.jpg

 

 

Teraz wracamy do naszego tekturowego szablonu. W odległości 8 mm zaznaczyłem kropkę, przez którą poprowadziłem linię. Dla większej przejrzystości rysunku wobler zakreskowałem.

 

 

 

 

8.jpg

 

 

 

Już wiemy, ile odciąć - to samo można zrobić z jednym z trójkątów wyciętych z deski. Prosto tnąc, bez wyrzynarki, mamy z grubsza wycięty kształt woblera.

 

 

 

 

9.jpg

 

 

 

Teraz cienkopisem należy zaznaczyć linię, dzielącą wobler na połowy:

 

 

 

 

10.jpg

 

 

 

 

 

11.jpg

 

 

 

Przy okazji - amerykańscy uczeni odkryli, że istnieje większa i mniejsza połowa. Odkroili połowę pomarańczy i położyli obok połowy z mandarynki. Leżały obok siebie, dwie połowy, jedna większa od drugiej. Voila! Obie górne części nacinamy lekko wzdłuż linii, na głębokość około 3 mm.

 

 

 

 

12.jpg

 

 

 

Teraz trzeba rozejrzeć się za jakimś obciążeniem. Znalazłem śruciny o wadze 1 grama.

 

 

 

 

13.jpg

 

 

 

Na woblerze wyznaczam wysokość, a następnie wiertłem, frezem lub nożem wycinam otwór pod obciążenie.

 

 

 

 

14.jpg

 

 

 

 

 

15.jpg

 

 

 

 

 

16.jpg

 

 

 

Miłośnicy "jajcarskich" przynęt mogą wkleić śrucinę, natomiast ja proponuję przeciąć ją na pół. Do przecięcia śruciny, a także do późniejszych prac zastosowałem zwykły nożyk do tapet.

 

 

 

 

17.jpg

 

 

 

Teraz pora zaznaczyć na brzuszku woblera dwie linie, wg których nastąpi jego "odchudzenie".

 

 

 

 

18.jpg

 

 

 

Pamiętaj proszę, że lepiej odcinać 10 razy po niewielkim plasterku, niż raz zbyt głęboko naciąć. Kilka minut później mamy:

 

 

 

 

19.jpg

 

 

 

Teraz, nie śpiesząc się, delikatnie "zaokrąglamy" wszystkie brzegi woblera, ścinając zgodnie z przykładem ze zdjęć kanciaste krawędzie. Pamiętam też o pocienieniu głowy i ogona.

 

 

 

 

20.jpg

 

 

 

 

 

21.jpg

 

 

 

 

 

22.jpg

 

 

 

Papier ścierny. Przyda się nam grubszy (150 - 180), drobny (np. 220) i bardzo drobny (400). Ten ostatni pozwoli uzyskać bardzo gładką powierzchnię.

 

 

 

 

23.jpg

 

 

 

Stosując wpierw grubszy, a finalnie drobniejszy papier wszystkie "kanty" zaokrąglam, ścinając również odrobinkę noska i ogonku. Wobler, który jeszcze przed chwilą miał 4,5 cm, teraz ma długość 4,0 cm.

 

 

 

 

24.jpg

 

 

 

 

 

25.jpg

 

 

 

 

 

26.jpg

 

 

 

 

 

27.jpg

 

 

 

Niedokładnościami i "brakami" zajmiemy się za chwilę. Teraz pora na stelaż.

Fajnie jest mieć komplet narzędzi i materiałów. Choćby okrągłe szczypce do gięcia drutu

 

 

 

 

28.jpg

 

 

 

Pokażę teraz jak poradzić sobie, gdy takich szczypiec nie mamy.

 

Bierzemy drut (0,6 - 0,8 mm), ja wziąłem około 15 cm. Im bardziej miękki, tym mniejszą średnicę trzpienia zastosujemy. Trzpieniem, na którym uformujemy przyszłe oczko mocujące wobler (i kotwiczkę), może być wiertło, gwóźdź lub stalowy drut. Ja zastosowałem wiertło 2,5 mm

 

 

 

 

30.jpg

 

 

 

 

 

31.jpg

 

 

 

Myślę, że zdjęcia wyjaśniają proces

 

 

 

 

32.jpg

 

 

 

 

 

33.jpg

 

 

 

Kleszczami łapię kółko i doginam "wąsy". W efekcie otrzymujemy

 

 

 

 

34.jpg

 

 

 

Kolejne etapy doginania stelaża

 

 

 

 

35.jpg

 

 

 

 

 

36.jpg

 

 

 

Odcinanie nadmiaru drutu.

 

 

 

 

37.jpg

 

 

 

Wkładamy stelaż w nacięcie i wklejamy go. Fajnie byłoby na żywicy... ale dziś wystarczy nam Super Glue.

 

 

 

 

38.jpg

 

 

 

 

 

39.jpg

 

 

 

Teraz przyda się węglan sodu i klej błyskawiczny.

 

Węglan sodu to proszek do pieczenia ( ), a klej... Kilka słów o kleju cyjanoakrylowym. Znany jako "Super glue", "Kropelka", Super klej", "Klej błyskawiczny" i t.p. Błyskawicznie skleja palce (i oczy!!!), dlatego należy zachować wzmożoną uwagę w czasie jego używania. Trwale niszczy ubrania, opary są szkodliwe, kropla kleju na skórze potrafi poparzyć (reakcja egzotermiczna). Płonie niczym benzyna. Przy zachowaniu zdrowego rozsądku oddaje jednak ogromne zasługi i dlatego warto stosować cyjanoakryle.

 

 

 

 

 

40.jpg

 

 

 

Zanim otworzymy nowe opakowanie kleju warto chwilę potrzymać tubkę w pionie - łatwiej będzie usunąć powietrze i dozować klej. Tubka odpowiednio zgięta nieźle stoi bez dodatkowych podstawek

 

 

 

 

41.jpg

 

 

 

 

 

42.jpg

 

 

 

Teraz przygotujemy dozownik proszku do pieczenia

 

 

 

 

43.jpg

 

 

 

 

 

44.jpg

 

 

 

 

 

45.jpg

 

 

 

Każdy ubytek (na grzbiecie wokół stelaża, na brzuszku przy obciążeniu) uzupełniamy dodając odrobinkę kleju, posypując to miejsce proszkiem, nadmiar strząsając, ponawiając ten proces ile razy zachodzi taka potrzeba.

 

 

 

 

 

46.jpg

 

 

 

Teraz wobler powinien po leżakować w Capon'ie. Mało kto jednak ma w domu Capon

Zamiast tego pokrywamy wszystkie pozostałe fragmenty woblera klejem. W miarę możliwości nie za grubą warstwą. Klej świetnie wpija w balsę, utwardzając ją i wzmacniając, ale nadmiar lepiej zetrzeć jednorazowymi chusteczkami. Na zdjęciu widać wobler po powyższych zabiegach.

 

 

 

 

47.jpg

 

 

 

Papier 220, a następnie 400 da powierzchnię o niezłej gładkości

 

 

 

 

48.jpg

 

 

 

Dobrze jest mieć różne fajne farby. Im większa paleta, tym ciekawsze rzeczy można tworzyć. Tak samo - im lepsza jakość (również często wyższa cena), tym prostsze staje się malowanie. Ja pokażę, że można poradzić sobie mając do dyspozycji tylko najtańszą (białą) plakatówkę.

 

 

 

 

49.jpg

 

 

 

 

 

50.jpg

 

 

 

W celu przyśpieszenia schnięcia farby na woblerze, zastosowałem profesjonalną suszarkę. Do włosów. Białą farbą pokryłem cały wobler. Wysuszyłem go. Następnie boki i grzbiet pokryłem (przy pomocy patyczka do uszu) białą farbą z niewielkim dodatkiem czarnego tuszu. "Szarą" farbą uzyskałem namiastkę srebrnej. Czystą szpatułką pomaczaną w wodzie zmyłem część farby i uzyskałem coś w postaci łuków skrzelowych, a drapiąc świeżą farbę wykałaczką - linię boczną. Dodatkowy tusz dodany do szarej farby pozwolił na uzyskanie ciemnej, prawie czarnej na grzbiet. Nakładanej oczywiście patyczkiem higienicznym Oczy to biała farba i tusz.

 

 

 

 

51.jpg

 

 

 

 

 

52.jpg

 

 

 

Teraz dokładnie należy całość wysuszyć. Farba musi wyschnąć "na kamień", inaczej niedługo cały efekt pryśnie. Suszyć należy z przerwami (suszarka lub żarówka - kilka minut, a później kwadrans przerwy).

 

Kolejny krok to nacięcie na ster. Staraj się wykonać je dokładnie prostopadle do woblera. Jeśli jednak będzie niewielka niedokładność, nie martw się. Będzie czas, by to skorygować.

 

 

 

 

53.jpg

 

 

 

W szczelinę wlewam obficie klej cyjanoakrylowy by uszczelnić wobler, nadmiar kleju usuwając kartonem. Należy zrobić to zdecydowanie i szybko, gdyż klej jest błyskawiczny nie tylko z nazwy. Można wobler pomalować lakierem. Fajnie jest mieć odpowiedniej jakości, poliuretanowy, np: Domalux lub Hartzlack. Zwykle jednak w domu takiego nie ma. Może też być bezbarwny Nitro. Na dobrze zabezpieczonym woblerku z balsy (utwardzonym przez super klej) będzie dobrze trzymać i nie popęka. Ale co zrobić, jeśli takiego lakieru też nie ma? Za dwa złote można nabyć bezbarwny lakier do paznokci.

 

 

 

 

54.jpg

 

 

 

Lakier schnie, pora zająć się sterem.

 

Można użyć gotowego, można samemu wyciąć z poliwęglanu, stosowałem też różne inne materiały, jednakże na pierwszy ster proponuję Ci zastosować stalową blachę. Ma kilka zalet, w tym najważniejsza to plastyczność. Zastosowałem wieczko z puszki po groszku konserwowym, ale może być dowolna inna (podobna) blacha.

 

 

 

 

 

55.jpg

 

 

 

Najpierw szablon.

 

Na papierze obrysowuję szerokość woblera (szerszy spowodowałby mocniejszą pracę, a tu już będzie bardzo mocna). Wycinam papier i wzdłuż składam go na pół. Długopisem rysuję sobie połowę steru i wycinam. Jeśli jestem z efektu zadowolony, kończę ten etap, a jeśli nie - ponawiam próbę tak długo, aż osiągnę kształt, którego oczekuję.

 

 

 

 

 

56.jpg

 

 

 

 

 

57.jpg

 

 

 

 

 

58.jpg

 

 

 

 

 

59.jpg

 

 

 

Kształt steru przenoszę na blachę przy pomocy mazaka permanentnego. Wycinam w miarę możliwości dokładnie nożycami (nie brać mamie czy żonie, bo będzie awantura!). Warto do tego celu posłużyć się jakimiś starymi, wysłużonymi już nożyczkami. Do blachy będą wystarczające. Wszelkie niedokładności i "kanty" usunąłem przy pomocy papieru ściernego.

 

 

 

 

60.jpg

 

 

 

 

 

61.jpg

 

 

 

Gwoździem i młotkiem można zdziałać cuda - ja tylko zapunktowałem blachę. Teraz ster (po wklejeniu) już nie wypadnie z woblera.

 

 

 

 

62.jpg

 

 

 

Dobrze jest wklejać ster na żywicę. Ale jeśli nie ma żywicy, jest Super glue. Ster po wklejeniu należy zabezpieczyć, poznaną już wcześniej metodą - odrobina kleju i proszek do pieczenia.

 

 

 

 

63.jpg

 

 

 

Pozostaje założyć kotwiczkę i można iść nad wodę.

 

Wobler powinien "chodzić" prosto, gdyby jednak wykładał się na bok, (np. przez krzywe wklejenie), to nie jest problem. Jeśli kładzie się na prawy bok, to przednie oczko można kombinerkami przesunąć lekko w prawo. Lub ster wygiąć lekko w lewo. Jak praca woblerka jest za słaba, przednie oczko można lekko obniżyć. Lub ster dać bardziej do pionu. Zbyt mocną pracę korygujemy podnosząc przednie oczko, lub zmniejszając powierzchnię steru poprzez jego dogięcie w kierunku przedniego oczka.

 

 

Wobler urodą nie grzeszy

 

Zrobiony jest jednak bardzo szybko, "bardzo "budżetowo" i z zastosowaniem bardzo prostych środków. Nie jest przeznaczony na wystawę. Dokonałem próby zniszczenia woblerka. Żyłkę 0,16 wytrzymał bez problemu. Na 0,20 już widać było, że jest to jego górna granica wytrzymałości. Przy grubszej - poległ by z pewnością. Pamiętać jednak należy, że jest to woblerek 4 cm, wagi lekkiej (2,0 gramów), pływający, przeznaczony do raczej cieńszych (więc i słabszych) linek. Do połowów nawet walecznych kleni i pstrągów, lecz z zastosowaniem delikatnego sprzętu, wystarczająco mocny. Powodzenia w samodzielnym struganiu!

 

Autor: Woblery z Bielska


Opinie użytkowników

Rekomendowane komentarze



Janusz nawet nie Wiesz jak mi Twój artykuł pomógł.

Wstyd się przyznać i aż mnie to zaczęło śmieszyć, bo już trochę drewna przerobiłem, a nie wpadłem na to, żeby stelaż od góry sobie wkleić. :).

Banalne ale w niektórych konstrukcjach,wręcz wskazane.

Dzięki :) .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rewelacja   :D  :D  :D

Ten pomysł ze stelażem sprawdzę u siebie na pewno.

 

PS.

Czasem przychodzi moment kiedy wiadomo na co biorą, a ostatni wobler został zerwany. To dobry sposób na szybkie zrobienie zastępstwa na drugi dzień.

Edytowane przez jabr
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajnie,fajnie  pokazane 

Ja zamiast proszkow urzywam kurz, ktory powstaje w czasie szlifowania i zamiast sterow z blachy

urzywam zwrotnych flaszek po wodzie coli czy pepsi.( przy tego typy malych woblerkach)

Drut i ster warto wklejac czyms lepszym.

A czemu gora ten drut?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(...)

A czemu gora ten drut?

Początkujący mają często problem z głębokim i równym nacięciem. Więc pojawiają się problemy z obciążeniem (jest dawane zbyt wysoko), bez specjalistycznych narzędzi to nacięcie bywa kłopotem, a czasem wręcz utrapieniem. Można inaczej. Chciałem pokazać, że nieszablonowe podejście też jest możliwe i ogranicza nas tylko wyobraźnia B)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Wlasnie o srodek ciezkosci mi sie rozchodzilo :) 

Przy tego rodzaju przeprowadzeniu drutu nie zauwazyles moze kolebiacej akcji? 

Moze miec to plusy :) 

Pogratulowal opisu,fotek i calosci :) 

ps

czasem dobrze jest uzyc cienszego drucika i jak wracamy robiac uszko to koncowke zaginamy pod katem 90 st i wbijamy/wklejakac w korpusik ;) 

Pozdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jednak można skromnie , tanio i cieszy , że pływa i jeszcze można mieć satysfakcję ze złowionej rybki . Z rozrzewnieniem wspominam czasy gdy większość woblerków ręcznie robionych nie odstawała od zaprezentowanego w tym artykule , a ile ryb prowokowały do brania . To dzisiaj zmanierowana tak zwana elita , ustanowiła jakieś normy piękności co podobno decyduje o skuteczności . Może by tak zrobić jakiś konkurs  np: " Ryba złowiona na brzydala "  ? Pozdrawiam .

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pawle, cóż... Brzydala każdy zrobić może. Łownego bardziej lub mniej od "sklepowych" czy też, jak napisałeś, tych zrobionych przez "zmanierowaną elitę". 

Czyż jednak nie jest prawdą, że lubimy otaczać się rzeczami pięknymi? Kołowrotki, wędki - mogą być piękne, a wabiki już nie? Oczywiście, sama uroda bez walorów użytkowych jest płytka i szybko traci na wartości, czyli warto wyważyć jakość i urodę i nie "przeginać" w którąkolwiek stronę. 

Pierwsze woblery nie muszą być piękne. Ważne, by się nie bać strugania i samemu zrobić, a następnie złowić na to rybę. Satysfakcja jest nieziemska. A później, gdy już człowiek złapie bakcyla i zacznie bardziej wgłębiać się w temat, nabędzie narzędzia i doświadczenia, to - moim zdaniem - powinien pomyśleć i nad urodą swych wabików. W dobie powszechnej "szybko-tanio-dużo" tandety, rzeczy które robimy z pasji, powinny być najpiękniejsze, na jakie nas stać. Tak myślę :)

 

I ja załączam pozdrowienia.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:D

Co do tych wywodów to-wobler musi łowić i powinien być ładny.Tak samo jak-wędka,kołowrotek,samochód czy dupa.

 

post-46714-0-08402100-1417643119_thumb.jpgpost-46714-0-58050700-1417643126_thumb.jpg

 

To dziurawiec i to dziurawiec.Jednak nie byłoby mi wszystko jedno.Tak ze wszystkim innym.Choć ta pierwsza pewnikiem lepiej gotuje :lol:  

Wracając do meritum.Artykuł bardzo,bardzo fajny Januszu.

Edytowane przez Tomy
  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach




Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie

Artykuły

×
×
  • Dodaj nową pozycję...