Skocz do zawartości

Klimat


Ugly

Rekomendowane odpowiedzi

Kilka dni temu opublikowany został “Climate Change Performance Index 2018”, przygotowany przez Germanwatch oraz NewClimate Institute and Climate Action Network (CAN). To badanie prowadzone od 13 lat, opierające się na danych z czterech kategorii: wielkości emisji CO(40%), efektywności energetycznej (20%), odnawialnych źródłach energii (20%) oraz analizie polityki klimatycznej (20%). Celem indeksu jest ewaluacja postępu w działaniach prowadzonych na rzecz ochrony klimatu oraz zaawansowania w realizacji przyjętych w tym zakresie zobowiązań. Na 60 przebadanych państw Polska zajęła 40. miejsce.

Otrzymaliśmy 46,53 punktów, Niemcy - 56.58, Rosja - 29.85, USA - 25.86, ChRL - 45.84. Znaleźliśmy się w grupie określanej przez autorów mianem „Law”. Obok nas znajdują się w niej między innymi takie państwa, jak: Nowa Zelandia, Holandia, Indonezja, Chiny, Węgry, Czechy, Bułgaria, czy Austria. Liderami rankingu są: Szwecja 74,32 punkty, Litwa - 69,20 i Maroko - 68.22. Nasz kraj wypada stosunkowo dobrze w kategorii energetyki odnawialnej (między 25 a 33 miejscem) oraz efektywności energetycznej (między 19 a 33 miejscem). Znacznie gorzej jest w kategorii emisji CO2 - między 31 a 41 miejscem. W kategorii polityki klimatycznej wynik jest średni - jej wewnętrzna realizacja została sklasyfikowana na 30 miejscu, natomiast zewnętrzna na 45.

Można stwierdzić, iż właśnie ta ocena decyduje, iż nie jesteśmy w tej samej grupie, co Niemcy i cała Unia Europejska (56,89 pkt). Można oczywiście zastanawiać, się czy taka słaba ocena polityki zewnętrznej w zakresie klimatu nie wynika z ogólnego złego wizerunku Polski na arenie międzynarodowej, a nie realnych działań podejmowanych przez rząd. Kwestia ta pozostaje na osobną dyskusję.

Faktem jest, iż w obszarze efektywności energetycznej, gdzie mamy pokaźne możliwości oszczędzania, czy też w OZE, co do których ciągle dyskutujemy, nie wypadamy źle na tle innych. To daje mi do myślenia, ponieważ w tych obszarach uważam, iż można wiele zrobić szybciej i taniej. Odrobina refleksji jest tu konieczna, choć może zbyt surowo oceniamy siebie ulegając emocjom. Z drugiej strony autorzy raportu piszą, iż taka niska ocena wynika z postawy Polski w negocjacjach z UE w stosunku do ETS. W tej kwestii wypowiadałem się już wielokrotnie, np. w styczniu br. w Sejmie RP na konferencji „Przyszłość integracji europejskiej”, dlatego nie będą się na ten temat rozpisywał. Zasadniczo, jeśli nie będzie w nowej perspektywie finansowej, czyli po 2020 roku, funduszy europejskich przeznaczonych na modernizację sektora energetycznego, to Polsce grozi „energetyczny rozbiór”. Z tego powodu takie wąskie podejście jest mało precyzyjne i niemiarodajne, ponieważ negocjacje się jeszcze nie zakończyły.

Druga istotna konstatacja to ta, iż Polska od lat 90 zwiększa PKB, a zmniejsza wielkość emisji CO2. To również ciekawa informacja, choć oczywiście znana, ale gdzieś w debacie publicznej nam to umyka. Transformacja systemowa - sama bez udziału instrumentów państwa -powodowała zmiany wielkości emisji, obecnie stoimy przez koniecznością racjonalnej polityki, która już „sama” nie będzie się robić. Pytanie na ile mamy tego świadomość? 

Warto spojrzeć na rezultaty badania w kontekście realizacji celów zawartych w tzw. porozumieniu paryskim. Nieprzyznanie miejsc 1-3 przez autorów rankingu wynika z faktu, iż żadne z badanych państw nie spełnia zawartych w nim deklaracji. Wstępne dane dotyczące wielkości emisji w 2017 wskazują na możliwy ich wzrost nawet o 2%. Oznacza to istotną zmianę w stosunku do lat 2014-2016, kiedy obserwowaliśmy względną stabilizację. W tym kontekście to alarmujący sygnał dla logiki obecnego reżimu ochrony klimatu.

Przedstawione badanie, którego wynikiem jest indeks CCPI oraz ostatni raport przygotowany przez UN Environment, pokazują, iż na dzień dzisiejszy nie ma państwa, które w swojej polityce realizuje cel porozumienia paryskiego. Moja teza o konieczności zmian w globalnej polityki klimatycznej uzyskała więc kolejne argumenty. Sumując - bądźmy gotowi na efekty zmian klimatu.

Zobacz także: KE zamierza pozwać Niemcy. Powód: znaczne zanieczyszczenie powietrza

Źródło: Energetyka24

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nic nie jest tym za co kiedyś uchodziło w dobie systemowego odwracania pojęć i znaczeń. Chyba wszystkie indeksy, markery i wskaźniki stały się narzędziem politycznym..silnych przeciw słabym.. :) 

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyznawanie punktów państwom narodowym w dobie globalnego outsourcingu przemysłowego jest kompletnym absurdem.

 

Zacofane państwa jedyne co potrafią zrobić, to sprzedać działkę pod inwestycję. No ale jak się te państwa stosownie ukarze, to może kolejne działki będą musieli oddawać w ramach eko-kary.

 

A Szwecja wypadła wysoko? Pewna korporacyjna panienka ze Szwecji właśnie, nie potrafiła wydobyć z siebie nawet sylaby, gdy dziennikarze francuskiej telewizji zapytali ją o zatrudnianie dzieci w Bangladeszu przez podwykonawców pewnego znanego zachodniego brandu odzieżowego... gdzie zatruwane są rzeki, ludzie chorują na nowotrowy...

Edytowane przez Krzysiek Dmyszewicz
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyznawanie punktów państwom narodowym w dobie globalnego outsourcingu przemysłowego jest kompletnym absurdem.

 

Zacofane państwa jedyne co potrafią zrobić, to sprzedać działkę pod inwestycję. No ale jak się te państwa stosownie ukarze, to może kolejne działki będą musieli oddawać w ramach eko-kary.

 

A Szwecja wypadła wysoko? Pewna korporacyjna panienka ze Szwecji właśnie, nie potrafiła wydobyć z siebie nawet sylaby, gdy dziennikarze francuskiej telewizji zapytali ją o zatrudnianie dzieci w Bangladeszu przez podwykonawców pewnego znanego zachodniego brandu odzieżowego... gdzie zatruwane są rzeki, ludzie chorują na nowotrowy...

Zacofane państwa, potrafią  pod naciskiem państw rozwiniętych sfinansować  czyjeś inwestycje i zrzec się możliwości opodatkowania sprytnie ulokowanej maszynki do wysysania państwowej kasy tego zacofanego państwa. :doh:  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niemcy nie osiągną wyznaczonego przez siebie targetu na 2020 w kwestii emisji  CO2, nam narzucają dekarbonizację, sami budują bloki energetyczne oparte na spalaniu węgla brunatnego. Swój niestabilny i nie przewidywalny prąd z wiatraków przesyłają kołowo na południe Niemiec przez nasze sieci. Za poprzedniej ekipy był nawet pomysł żeby zlikwidować elektrownię w Gryfinie, niemcy przecież zasilają nasze sieci,(prądem z wiatraków, nie stabilnym i nie przewidywalnym). Duńczycy uczą nas ekologii, wciskają nam swoje wiatraki, orły zaś przyjeżdżają podglądać do Stepnicy, bo u nich dziwnie po ekspansji wiatraków orły "odleciały"

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 7 lat później...

Całkiem ciekawy artykuł znalazłem.

 

" Anomalie pogodowe zdarzały się na ziemiach polskich od zawsze. Miało to miejsce także podczas małej epoki lodowej, która panowała od czternastego do dziewiętnastego wieku i przynosiła mroźniejsze zimy, krótsze okresy wegetacyjne i częstsze klęski nieurodzaju.

Dominowały wówczas wyjątkowo zimne okresy, szczególnie w szesnastym i siedemnastym wieku, kiedy Rzeczpospolitą nękały obfite śniegi i tęgie mrozy, a Bałtyk wielokrotnie zamarzał. Spadki temperatur wpłynęły na rolnictwo, powodując głód i trudności gospodarcze.

W styczniu ciepło, jak w środku lata

Jednak występowały też bardzo przyjemne wyjątki. Dwa z nich opisał słynny pamiętnikarz Jan Chryzostom Pasek. Wspomina on o zimie z przełomu 1679 i 1680 roku, która zapisała się nadzwyczaj ciepło, być może nawet rekordowo na tle historii.

Fragment pamiętnika z 1680 roku: Zaraz na początku tego roku doczekaliśmy nowych rzeczy, bo zima, która już była, gruntownie stanęła, zginęła i stało się tak ciepło, tak pogodno, że bydła poszły w pole; puściły się kwiatki i trawę ziemia wydawała, orano i siano. Jam długo deliberował się z siewem; ale widząc, że ludzie już wpół pozasiewali jarzyny, jam też dopiero począł siać. Kiedym jeździł w zapusty z ludźmi po komendach, po weselach, to takie były gorąca, że trudno było zażyć sukni futrzanej, tylko letniej, jako in Augusto [w sierpniu]. Już tedy zimy nie było nic, tylko deszczyki przechodziły. Owe tedy zboża in Januario [w styczniu] siane, wyrosły tak przed Wielkanocą, że aż na nich bydła pasano, i tak tej zimy mało co bydło słomy zażyło, mając bardzo dobre pożywienie w polu.

Jak opisuje, w styczniu prowadzono wypas bydła na zielonej trawie, kwitły kwiaty, a krzewy i drzewa zazieleniały się. Jakby tego było mało, to jeszcze orano i siano. Sam Chryzostom Pasek długo wahał się czy rozpocząć orkę na swoich włościach.

Jednak szybko został zachęcony przez innych gospodarzy, którzy zasiewali jarzyny. Było to w tamtych czasach zjawisko absurdalne, nikt więc nie wiedział jak to się wszystko skończy. Postanowiono zaryzykować, i jak się później okazało, nikt się nie zawiódł.

Zboża, które posiano w styczniu, zebrano jeszcze przed Wielkanocą, która przypadała wtedy na przełomie drugiej i trzeciej dekady kwietnia. W lutym i marcu było tak ciepło, że ludzie wyciągali z szaf letnią odzież, bo nie dało się wytrzymać w zimowych futrach.

Fragment pamiętnika z 1682 roku: Zima tego roku była właśnie włoska, bo wszystka bez śniegu i mrozu; na saniach nie jeżdżono, rzeki nie stawały. Trawy zielone, listki na drzewie i kwiatki przez całą zimę; ludzie orali i siali wtenczas, kiedy najcięższe bywają mrozy; nawet marzec był tak ciepły, suchy i wesoły, że prawie przeciwko naturze swojej. Dopiero w kwietniu śniegi i mrozy i na same święta Wielkanocne śnieg spadł i miejscami jarzyny, osobliwie grochy, powarzyło, które już były powschodziły. W Przewodni Tydzień śnieg i mróz wielki, że mógł saniami jechać.

To nie była jedna najcieplejsza zima w tamtym okresie. Zaledwie dwa lata później nadeszła jeszcze cieplejsza. Jan Chryzostom Pasek pisał na południu Rzeczpospolitej o włoskiej zimie, która minęła bez śniegu i mrozu. Ludzie nie mogli jeździć saniami, a rzeki były wolne od lodu.

Drzewa i krzewy były zielone przez całą zimę, w dodatku w zwykle najmroźniejszym jej czasie panowały iście wiosenne temperatury. Było też słonecznie i sucho. Wkrótce okazało się, że zima zamieniła się miejscami z wiosną.

Od Wielkanocy nadeszły śnieżyce i siarczyste mrozy, które zniszczyły wszystkie plony. Co ciekawe, obu rekordowo ciepłym zimom towarzyszyła epidemia dżumy, która pochłonęła wiele ludzkich istnień na ziemiach polskich począwszy od 1680 roku.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Całkiem ciekawy artykuł znalazłem.

 

" Anomalie pogodowe zdarzały się na ziemiach polskich od zawsze. Miało to miejsce także podczas małej epoki lodowej, która panowała od czternastego do dziewiętnastego wieku i przynosiła mroźniejsze zimy, krótsze okresy wegetacyjne i częstsze klęski nieurodzaju.

Dominowały wówczas wyjątkowo zimne okresy, szczególnie w szesnastym i siedemnastym wieku, kiedy Rzeczpospolitą nękały obfite śniegi i tęgie mrozy, a Bałtyk wielokrotnie zamarzał. Spadki temperatur wpłynęły na rolnictwo, powodując głód i trudności gospodarcze.

W styczniu ciepło, jak w środku lata

Jednak występowały też bardzo przyjemne wyjątki. Dwa z nich opisał słynny pamiętnikarz Jan Chryzostom Pasek. Wspomina on o zimie z przełomu 1679 i 1680 roku, która zapisała się nadzwyczaj ciepło, być może nawet rekordowo na tle historii.

Fragment pamiętnika z 1680 roku: Zaraz na początku tego roku doczekaliśmy nowych rzeczy, bo zima, która już była, gruntownie stanęła, zginęła i stało się tak ciepło, tak pogodno, że bydła poszły w pole; puściły się kwiatki i trawę ziemia wydawała, orano i siano. Jam długo deliberował się z siewem; ale widząc, że ludzie już wpół pozasiewali jarzyny, jam też dopiero począł siać. Kiedym jeździł w zapusty z ludźmi po komendach, po weselach, to takie były gorąca, że trudno było zażyć sukni futrzanej, tylko letniej, jako in Augusto [w sierpniu]. Już tedy zimy nie było nic, tylko deszczyki przechodziły. Owe tedy zboża in Januario [w styczniu] siane, wyrosły tak przed Wielkanocą, że aż na nich bydła pasano, i tak tej zimy mało co bydło słomy zażyło, mając bardzo dobre pożywienie w polu.

Jak opisuje, w styczniu prowadzono wypas bydła na zielonej trawie, kwitły kwiaty, a krzewy i drzewa zazieleniały się. Jakby tego było mało, to jeszcze orano i siano. Sam Chryzostom Pasek długo wahał się czy rozpocząć orkę na swoich włościach.

Jednak szybko został zachęcony przez innych gospodarzy, którzy zasiewali jarzyny. Było to w tamtych czasach zjawisko absurdalne, nikt więc nie wiedział jak to się wszystko skończy. Postanowiono zaryzykować, i jak się później okazało, nikt się nie zawiódł.

Zboża, które posiano w styczniu, zebrano jeszcze przed Wielkanocą, która przypadała wtedy na przełomie drugiej i trzeciej dekady kwietnia. W lutym i marcu było tak ciepło, że ludzie wyciągali z szaf letnią odzież, bo nie dało się wytrzymać w zimowych futrach.

Fragment pamiętnika z 1682 roku: Zima tego roku była właśnie włoska, bo wszystka bez śniegu i mrozu; na saniach nie jeżdżono, rzeki nie stawały. Trawy zielone, listki na drzewie i kwiatki przez całą zimę; ludzie orali i siali wtenczas, kiedy najcięższe bywają mrozy; nawet marzec był tak ciepły, suchy i wesoły, że prawie przeciwko naturze swojej. Dopiero w kwietniu śniegi i mrozy i na same święta Wielkanocne śnieg spadł i miejscami jarzyny, osobliwie grochy, powarzyło, które już były powschodziły. W Przewodni Tydzień śnieg i mróz wielki, że mógł saniami jechać.

To nie była jedna najcieplejsza zima w tamtym okresie. Zaledwie dwa lata później nadeszła jeszcze cieplejsza. Jan Chryzostom Pasek pisał na południu Rzeczpospolitej o włoskiej zimie, która minęła bez śniegu i mrozu. Ludzie nie mogli jeździć saniami, a rzeki były wolne od lodu.

Drzewa i krzewy były zielone przez całą zimę, w dodatku w zwykle najmroźniejszym jej czasie panowały iście wiosenne temperatury. Było też słonecznie i sucho. Wkrótce okazało się, że zima zamieniła się miejscami z wiosną.

Od Wielkanocy nadeszły śnieżyce i siarczyste mrozy, które zniszczyły wszystkie plony. Co ciekawe, obu rekordowo ciepłym zimom towarzyszyła epidemia dżumy, która pochłonęła wiele ludzkich istnień na ziemiach polskich począwszy od 1680 roku.

warto poczytać:

Klimat zły, coraz gorszy. Ocieplenie planety to już nie jest perspektywa końca wieku

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo prymitywny tem całokształt, kompletnie wyprany z nowoczesnych, biznesowych możliwości  :)  Dopiero sprytny Al Gore, uhonorowany Noblem, w sposób iście nowatorski wycwancykował, jak grubą kapustę z powietrza można wycisnąć. To zupełnie proste - projektujemy dowolny, byle chwytliwy konstrukt socjotechniczny, i wmawiamy go biomasie jako normę. Przez co wylękniona biomasa ma poczucie intelektualne poczucie niczym nieuzasadnionej wyższości oraz gotowa jest do najwyższych ofiar. Co głupsi, przy pomocy cyjanopanu  :)  

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo prymitywny tem całokształt, kompletnie wyprany z nowoczesnych, biznesowych możliwości  :)  Dopiero sprytny Al Gore, uhonorowany Noblem, w sposób iście nowatorski wycwancykował, jak grubą kapustę z powietrza można wycisnąć. To zupełnie proste - projektujemy dowolny, byle chwytliwy konstrukt socjotechniczny, i wmawiamy go biomasie jako normę. Przez co wylękniona biomasa ma poczucie intelektualne poczucie niczym nieuzasadnionej wyższości oraz gotowa jest do najwyższych ofiar. Co głupsi, przy pomocy cyjanopanu  :)  

masz dzieci?

wnuki?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po SOB-ie choćby potop. A my znowu łakniemy mamony jak kania dżdżu? Ciekawe na co wydano pieniądze z polskiej puli ETS-ów. Gdyby tak do tego dorzucić to, co ładujemy w konające górnictwo węglowe oraz to co wydano na nie spełniające oczekiwań użytkowników pompy ciepła, to już trochę grosza na sensowną transformację energetyczną by się uciułało. Od 1989 roku 3,14irdolimy się z elektrownią jądrową, której to reaktory sobie pracują jeden w Finlandii a drugi na Węgrzach. Z proporcji w odniesieniu do takiej Czechosłowacji obecnie powinniśmy mieć takich czynnych elektrowni z osiem sztuk. Ale my się lubujemy w takim chocholim tańcu. Ważne, żeby kasiora spływała na konto, a jakby co, to tego misia, to wiecie ... I nie trzeba wymyślać, jak wymyślić koło, tylko może po prostu trzeba się uczyć od Chińczyków jak się pcha kraj do przodu.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Konstanty- jakie dzieci, jakie wnuki? :D Głównym założeniem i uzasadnieniem głupawki klimatycznej jest założenie, że zmiany klimatu mają przyczyny antropogeniczne :) Nawet przodujący tytuł prasowy, a za nim reszta medialnej stawki, wyliczył, że dzieci to ponad połowa obciążenia. Z rozrodczością i dziećmi się teraz walczy.. 

Rynek emisyjny ma na dziś dzień wartość sięgającą bilionów, aż w głowie się kręci, do jakiego poziomu to urośnie, kiedy tzw postępowa luckość zacznie  walczyć z głównym gazem cieplarnianym - czyli parą wodną :)

 

slucie - musisz bardziej trzymać logikę w karbach, tak jak to niegdysiejsi homo sapiens mieli. Z rozumowego puntu widzenia źródeł energii nie dzieli się na właściwe i niewłaściwe, bo wszystkie są sobie równe. czyli dokładnie odwrotnie jak to zakłada model abstrakcyjnie ideologiczny przyjęty w tzw wolnym świecie. I tu paradoks - właśnie na przykładzie Chin, pod czerwonym cesarzem Xi, możesz to zobaczyć. Węgiel i atom wcale się nie gryzą z hydroelektrowniami, ani łupkami, i nawzajem nie wykluczają  :)                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                         

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

masz dzieci?

wnuki?

tak czy inaczej jesteś w "mylnym błędzie" i nie trafiasz "w sedno tarczy" ;-)

to nie jest kwestia wiary, tylko wiedzy i nauki

no... ale do niektórych silniej trafia "czucie i wiara" niż "mędrca szkiełko i oko"

wybór należy do wybierającego

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tak czy inaczej jesteś w "mylnym błędzie" i nie trafiasz "w sedno tarczy" ;-)

to nie jest kwestia wiary, tylko wiedzy i nauki

no... ale do niektórych silniej trafia "czucie i wiara" niż "mędrca szkiełko i oko"

wybór należy do wybierającego

"Mędrcy", umyślnie w cudzysłowie, są obecnie na usługach  ideologii. Pecunia non olet.

Edytowane przez Marcin Rafalski
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Mędrcy", umyślnie w cudzysłowie, są obecnie na usługach ideologii. Pecunia non olet.

Ideologia, ideologia, hmmm ... "zespół ściśle określonych założeń i poglądów politycznych, etycznych i filozoficznych, często bezdyskusyjnie przyjmowanych i wcielanych w życie przez określoną grupę ludzi" ... ciekawe, kto w naszym tu i teraz ma największe i najstarsze doświadczenie w ideologizowaniu innych, oczywiście nie zapominając przy tym o "pecunia nono olet" ... hmmm?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Konstanty- jakie dzieci, jakie wnuki? :D Głównym założeniem i uzasadnieniem głupawki klimatycznej jest założenie, że zmiany klimatu mają przyczyny antropogeniczne :) Nawet przodujący tytuł prasowy, a za nim reszta medialnej stawki, wyliczył, że dzieci to ponad połowa obciążenia. Z rozrodczością i dziećmi się teraz walczy.. 

Rynek emisyjny ma na dziś dzień wartość sięgającą bilionów, aż w głowie się kręci, do jakiego poziomu to urośnie, kiedy tzw postępowa luckość zacznie  walczyć z głównym gazem cieplarnianym - czyli parą wodną :)

 

slucie - musisz bardziej trzymać logikę w karbach, tak jak to niegdysiejsi homo sapiens mieli. Z rozumowego puntu widzenia źródeł energii nie dzieli się na właściwe i niewłaściwe, bo wszystkie są sobie równe. czyli dokładnie odwrotnie jak to zakłada model abstrakcyjnie ideologiczny przyjęty w tzw wolnym świecie. I tu paradoks - właśnie na przykładzie Chin, pod czerwonym cesarzem Xi, możesz to zobaczyć. Węgiel i atom wcale się nie gryzą z hydroelektrowniami, ani łupkami, i nawzajem nie wykluczają  :)                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                         

masz analizy, że brak przyczyn leżących po stronie człowieka?

jakie dzieci... no teraz rozumiem

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Konstanty - nie wiem czy takie opracowanie są, a nawet ich nie szukam, albowiem zwyczajna i mało zaawansowana znajomość historii, dostarcza mnóstwo dowodów na nieustanną płynność klimatu - od wpływu naszego gatunku niespecjalnie zależną. Tobie chyba raczej chodzi o przeciwwagę dla zalewu opinii tzw niezależnych naukowców i ekspertów - coś a' la uczeni radzieccy - wyspecjalizowanych w systemowych anal lizach. Coś takiego jak słynna pani prof. Płatek, publicznie twierdząca, że w "rodzinach" jednopłciowych przychodzi na świat więcej dzieci niż w związkach tradycyjnych  :) 

Pomyśl sam, czemu skuta lodem podbiegunowa Grenlandia tak dziwnie się nazywa. Może klimat kiedyś był tam łagodniejszy? Albo skąd się wzięły daktyle w muzeum kopalni Wieliczka - bo to chyba nie była to prehistoryczna wałówka, wędrownych inżynierów i lekarzy..

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W historii świata było już cieplej, było też zimnej. Przez większość czasu akurat cieplej.

Jeszcze całkiem niedawno, około 8 tys. lat temu Wyspy Brytyjskie były lądowo połączone z dzisiejszą Francja. Indie z Sri Lanką z 6 tys. lat temu, pod wodą zostały budowle. 
Nasi przodkowie musieli nieźle kopcić. Czym oni palili?



Normalnie by mnie to śmieszyło, człowiek - pyłek, okruszek z próżności przypisujący sobie jakiś znaczący wpływ.
Ale dobra, weźmy sam wpływ antropologiczny i Europę :D Możemy się zagłodzić, zamknąć wszystko, a i tak nic to nie zmieni w skali świata.
Trzeba gadać z Chinami, Indiami, teraz jeszcze USA.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Konstanty - nie wiem czy takie opracowanie są, a nawet ich nie szukam, albowiem zwyczajna i mało zaawansowana znajomość historii, dostarcza mnóstwo dowodów na nieustanną płynność klimatu - od wpływu naszego gatunku niespecjalnie zależną. Tobie chyba raczej chodzi o przeciwwagę dla zalewu opinii tzw niezależnych naukowców i ekspertów - coś a' la uczeni radzieccy - wyspecjalizowanych w systemowych anal lizach. Coś takiego jak słynna pani prof. Płatek, publicznie twierdząca, że w "rodzinach" jednopłciowych przychodzi na świat więcej dzieci niż w związkach tradycyjnych  :)

Pomyśl sam, czemu skuta lodem podbiegunowa Grenlandia tak dziwnie się nazywa. Może klimat kiedyś był tam łagodniejszy? Albo skąd się wzięły daktyle w muzeum kopalni Wieliczka - bo to chyba nie była to prehistoryczna wałówka, wędrownych inżynierów i lekarzy..

byłem pewien, że pozostaniemy przy swoich poglądach

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W historii świata było już cieplej, było też zimnej. Przez większość czasu akurat cieplej.

 

Jeszcze całkiem niedawno, około 8 tys. lat temu Wyspy Brytyjskie były lądowo połączone z dzisiejszą Francja. Indie z Sri Lanką z 6 tys. lat temu, pod wodą zostały budowle. 

Nasi przodkowie musieli nieźle kopcić. Czym oni palili?

 

 

 

Normalnie by mnie to śmieszyło, człowiek - pyłek, okruszek z próżności przypisujący sobie jakiś znaczący wpływ.

Ale dobra, weźmy sam wpływ antropologiczny i Europę :D Możemy się zagłodzić, zamknąć wszystko, a i tak nic to nie zmieni w skali świata.

Trzeba gadać z Chinami, Indiami, teraz jeszcze USA.

no trzeba, trzeba

tylko najpierw trzeba się zorganizować

EU - to za mało

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Konstanty z tym Eu to pojechałeś. Zaraz ktoś dopisze, że ajej czy ejaj takie problemy zacznie rozwiązywać. Nie na poziome analiz tylko fizycznie.

chodzi mi o to, że inaczej wyglądałby temat konkurencji międzynarodowej i potencjału ekonomicznego,  gdyby powstały np. "Stany Zjednoczone Europy"

już Churchill o tym myślał, albo Monnet

ale dominuje egoistyczne podejście

przynajmniej na teraz

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

chodzi mi o to, że inaczej wyglądałby temat konkurencji międzynarodowej i potencjału ekonomicznego,  gdyby powstały np. "Stany Zjednoczone Europy"

już Churchill o tym myślał, albo Monnet

ale dominuje egoistyczne podejście

przynajmniej na teraz

I pewnie dlatego GBR wyszła z Unii :)

Co mnie obchodzą pomysły Churchilla. To dopiero był egoista i zdrajca.

Potrzeba zachowania ponad 1000 letniej tożsamości, to nie jest podejście egoistyczne. Po prostu Hiszpanie pragną pozostać Hiszpanami, a Polacy Polakami. Proste. Może nie wszyscy, ale w ogóle już tak.

A co do potencjału ekonomicznego, to właśnie te klimatyczne urojenia do spółki z federalizującą biurokracją podcinają nam (Europejczykom) skrzydła.

 

I jeszcze jedna sprawa, we wszystkich tych federalnych pomysłach my mamy być skansenem i dostarczycielem taniej siły roboczej.

Nie będzie tu parków technologicznych, tylko raczej krajobrazowe. Tak, byłyby więcej ryb, większe zalesienie, ale nie o to chyba chodzi.

 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...