Skocz do zawartości

pstragowe otwarcie sezonu


szeniman

Rekomendowane odpowiedzi

 

A może bujo by zaprosił zlotowiczów na jedną z rzek na których łowi z tymi licznymi fachowcami od pstrągów i ichtiologami? Myślę sobie, że takie tuzy nie łowią byle gdzie, to i każdy zlotowicz będzie miał tam szansę na taaaaką rybę A jeszcze jakby namówił tychże na zlot, to korzyść podwójna :D

No chyba, że to tylko takie puste gadanie :unsure:

 

 

 

 

 

Olo,

 

A co ma oznaczać to stwierdzenie? Nabijajcie się we własnym gronie, róbcie co chcecie, nic mi do tego. Tutaj nie rób wycieczek personalnych.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 158
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

[quote title=OloPe napisał(a) dnia wto, 06 grudzień 2011 10:17

 

 

Powtarzam, że nie pytam Cię o miejscówki i nie pragnę byś mi coś zdradzał. Jeśli będę chciał wiedzieć coś istotnego to mam się do kogo zwrócić i zapytać. Zapewniam Cię :D I będę miał sprawdzone info, pewne a nie jakiś stek mitomani

 

 

Jedz gdzie chcesz jeśli masz taka wole, stek mitomani powiadasz? Niech ci będzie, dwóch z forum miało w tym roku okazje się o tym przekonać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Cieszę się tym, że mogę być często na rybach, że mogę łowić jeszcze jakiekolwiek ryby, że łowię nową mi metodą, że mam na to czas i jakieś środki, że dużo wędkarsko podrózuję. Nie mam też frustracji jak nie walnę kabana i nie pokażę zdjęcia na dzerku. Łowię dla siebie, dla przyjemności. Dla spotkań nad wodą z ludźmi z którymi nadaję na tych samych falach. I to jest dla mnie wędkarstwo. A jak Ty mnie będziesz postrzegał to też mi to wisi

 

 

 

Ile moich ryb widziałeś tu na forum? Ile razy byleś ze mną na rybach, że wiesz jak łowie i czy mam parcie na okazy czy nie? czy robię z siebie eksperta i czy na koniec wiesz o co chodziło baronem czy tylko pomyślałeś sobie to i owo?

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ech Panowie...

Niby mucha, niby pstrągarze, a skaczecie sobie do oczu jak koguty...

W tym wszystkim najlepsze jest to, że znam Was osobiście i możecie mi uwierzyć, ze jakbyście się spotkali w realu, to i Zielony i Olo i Bujo - zostalibyście raczej na pewno dobrymi kumplami.

Co do zlotu, są rozważane alternatywne lokalizacje, cos ciekawego chodzi nam po głowie.

Co do ryb Bujo i zarzucania mu mitomanii... z tym byłbym ostrożny, byliśmy razem nie raz nad wodą i... no nie brnąlbym w tą stronę.

Co do lubelskich pstrągów - mam podobnie jak Sławek, dyskusja mnie omineła, moge się tylko domyślać argumentów, ale... sam też jestem emocjonalnie z rzeką związany i częściowo to moge zrozumiec, choc na Rabie nie raz odbywają się zloty z różnych części Polski i nikt nigdy nikogo o pozwolenie nie prosi - kupuje licencję i wsio.

Ale, jak pisał Gadget, wszyscy wiedza o co chodzi, choc może odmiennie od Szanownego...

 

Raczej nie Dunajec - całą wiosnę dośc zimno jest i na Sromowcach moga byc trudne warunki w interesującym okresie luty-marzec

Raba odpada, tylko mucha i łowienie na całego od 2giej połowy kwietnia.

coś się wymyśli, pomysły są :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Panie Jerzy,

 

Nie zamierzam wnikać w szczegóły, faktem jest, ze wiele rzek pstrągowych w Angli jest prywatnych, cześć funkcjonuje jako strasznie drogie odcinki, zarybiane wyrośniętymi posokowcami, cześć ma dodatkowo tęczaki. Płaci się nie tyle co potrzeba, ale maksimum na ile pozwolą wędkarze.Druga cześć to syndykaty gdzie paru bogatych panów wykupuje bądź dzierżawi odcinek rzeki i wszystkich ma gdzieś tam.Czysta komercja, nie widzę jakoś porównań do stanu w Polsce.

 

 

 

Szanowny Panie Bujo,

 

Zostańmy więc przy kwestiach bardziej zrozumiałych, dotyczących łowisk. Choć nastawienia i zachowania ludzi w tym mają swój udział. Szkoda, że nie wnikał Pan w szczegóły, bo wedkarze w UK bardzo często to robia, tworząc kluby i organizując swoje wędkarstwo, a przynajmniej znając zasady i warunki funkcjonowania. Kluby nie tylko ekskluzywne i z jakąś niechęcią wspominane przez Pana, choć to tylko jeden z wielu sposobów realizowania wolności i własności. Podobnie jak zupełnie naturalnym jest czerpanie korzyści z własności, czyli albo uzyskiwanie rynkowej nalezności za dzierżawę wody, albo uzyskiwanie rynkowych kwot za wyudawanie zezwoleń na wędkaowanie, czyli jak Pan napisał, maksimum tego, na co pozwolą wędkarze ...

Jak mawiają tambylcy - When in Rome, do what Romans do ... więc będąc wśrod nich warto wnikac w szczegóły ...

 

W Polsce, teraz i w przeszłości, a i nie tylko tu, ci, którzy pracują zajmują się też klubami, organizowaniem wędkarstwa, itp. Organizują swoje hobby. Albo dlatego, ze mają na to, albo dlatego właśnie, że ich nie stać na zapłacenie, więc hobbystycznie organizują sami ... ze świadomościa ile to kosztuje ... Jak ten pan: http://technologie.gazeta.pl/internet/1,113843,10704086,Nies amowity__dzialajacy__Segway__wlasnej_roboty__Z.html

 

Wracając do ryb - róznicą jest tylko kwestia własności wody, natomiast uzytkjowanie bardzo często zachodzi na bardzo podobnych, wręcz analogicznych zasadach ... W UK własność wody jest powiązana z własnoscią gruntu, natomiast w Polsce jest niezalezna (poza wodami stojącymi), a wody płynące należa do SP. Natomiast cała reszta jest w większosci bardzo podobna. Kluby czy indywidualne osoby dzierżawią wody od właściciela, a czy jest nim prywatny właściciel wody, czy SP, czy jeszcze ktokolwiek inny, to ma drugorzędne znaczenie. Jak w UK klub dzierżawi wodę i uprawnienie do łowienia obejmuje tylko członków klubu, którzy łożą na utrzymanie wody, tak MOŻE BYĆ I W POLSKICH WARUNKACH. Nie ma żadnej przeszkody, żeby grupa 30 ludzi utworzyła klub i wydzierżawiła obwód rybacki od RZGW, składając się np. po 10 000 zł rocznie (to raptem 2000 funtów, niezbyt wiele jak na własną wode, porównywalnie do tego co wpłacają członkowie syndykatów w UK), zatrudniła 4 czy 5 strażników, finansowała zarybienia wymagane umową z RZGW. Tacy wędkarze mogą wtedy łowić sobie sami, we własnym gronie, zapraszając najwyżej gości, z którymi mają ochotę się spotkać. Podobnie może postąpić ktoś, kto indywidualnie wydzierżawi obwód rybacki, zapraszając grupę kolegów do dołaczenia do klubu i ograniczenia grupy łowiących tylko do nich. Nikt nie jest zobowiązany w żaden sposób, żaden rybacki użytkownik wody w Polsce, do udzielania zezwoleń na amatorski połów ryb kazdemu, kto sobie zamarzy łowić. Co więcej, każdy uzytkownik wody jest ZOBOWIĄZANY do określenia w operacie rybackim maksymalnej liczby uprawiających amatorski połow ryb w obwodzie rybackim. Jeśli okręg np. lubelski, jako uzytkownik rybacki, podchodziłby rzetelnie do takich wymagań, to okresliłby maksymalną liczbe łowiących w takiej Bystrzycy na 10-15 osób, przy sezonie trwającym cały rok ... To wynika z analizy presji wędkarskiej ...

 

W Polsce wędkarstwo może być zorganizowane tak jak w innych krajach ... wymaga to tylko przełamania stereotypów i oporu środowiska, nastawionego na eksploatowanie, a nie na wytwarzanie ... i nie mają tu znaczenia żadne emocjonalne zaklęcia w rodzaju opacznie rozumianych dóbr publicznych czy powszechności ... Póki gospodarowanie nie będzie oparte na analizie ekonomicznej tylko na ideologii, dopóty będzie tak jak jest ... najwyzej zjawisko jo-jo, ze zdziwieniem, że z wód, na które wszyscy jeżdżą, bo akurat pojawiły się ryby ( za sprawą działań jakiejś grupy aktywnych wędkarzy), te ryby szybko znikają ...

 

Pozdrawiam serdecznie

 

Jerzy Kowalski

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli można, to po raz już doprawdy ostatni chciał bym zabrać głos w tej dyskusji.

 

Panowie, to wszystko nie jest w porządku. Na bardzo złe tory zeszła cała ta dyskusja.

Zaczęło się od tego że padła propozycja zorganizowania zlotu na wodach lubelskich. Zareagowali na to lubelscy wędkarze, oświadczając (moim zdaniem zgodnie z prawdą) że Lubelszczyzna w tym okresie nie jest dobrym pomysłem na tego typu imprezę. W takiej sytuacji oczekiwał bym jakiegoś zrozumienia i poszanowania dla naszych racji, tym bardziej że podaliśmy argumenty, no i jesteśmy przecież dużo lepiej zorientowani w tutejszej sytuacji. Zamiast tego pojawiły się głosy że nikt nas o zdanie pytał nie będzie i nic w tej sprawie nie mamy do powiedzenia. Wczujcie się proszę w nasze samopoczucie po takich tekstach. Jak już tu powiedziano, wielu z nas wkłada dużo pracy, czasu i pieniędzy w to by nasze wody miały szansę stać się atrakcyjnym łowiskiem. Używając skrótu myślowego, niektórzy z was chcą tu przyjechać właśnie po to, by skorzystać z owoców tej właśnie pracy, bo przecież bez aktywności takiego np. Zielonego nigdy w życiu nie powstał by wam w głowie pomysł by przyjechać tu na pstrągi, bo po prostu by ich tu nie było. Czy w porządku jest więc ostentacyjnie lekceważyć nas i nasze zdanie, nawet jeśli formalnie macie pełno prawo tu robić zlot? Ja się nie dziwię że w tej sytuacji niektórym z naszych puściły nerwy, choć oczywiście tego nie pochwalam.

 

To zresztą poszło dalej. Powodem naszego włączenia się do dyskusji była troska o nasze wody. Wielu z Was zdaje sobie przecież sprawę, że to właśnie rękoma społeczników udało się w lubelskim zrobić coś, co jest chlubnym wyjątkiem na tle bylejakości i nieudolności w krajowej gospodarce wodami pstrągowymi. Tymczasem tutaj, na jerkbaicie, w swobodnej i śmiechowej atmosferze, sprowadzono nas do roli oszołomów, idiotów i egoistów, co to biją przyjezdnych i rysują im samochody. To jest w porządku? Już w pierwszym poście zastrzegłem że tutaj nie spotka was nic złego, a nasze sprzeciwy wynikają tylko z troski o wody i ryby. Mimo to niektórzy czują się swobodnie ironizując żenująco na temat w co trzeba się uzbroić zapuszczając się na dziką Lubelszczyznę. Wszystkich zresztą przebił Erin, który oświadczył Panu Jerzemu, człowiekowi jak mniemam minimum dwa razy od niego starszemu i trzy razy (wnioskując po prezentowanych poglądach) mądrzejszemu, że współczuje mu bycia Lubelakiem, obrażając zresztą w ten sposób grube setki tysięcy Bogu ducha winnych ludzi.

 

Powtórzę więc raz jeszcze głośno i wyraźnie: nie mamy nic do przyjezdnych, o ile Ci szanują to co cudem udało nam się tu stworzyć. Nikt z nas nie będzie was tu bił, nikt nie porysuje wam auta, nikt was nie będzie macał po jajach. Owszem, czasem żartujemy na lokalnych forach na tego typu tematy w niewybredny sposób - nasze prawo.

 

Zrozumcie również że mamy prawo być przewrażliwieni. Mimo licznych wysiłków z wieloma rzeczami nie możemy sobie poradzić ani się z nimi pogodzić. Budują nam przystanie kajakowe, wyciągają drzewa z wody, a wielu wędkarzy znowu limit miesięczny wykorzysta do 2 lutego, po to by nad wodę wrócić znowu dopiero 1 marca :( To zresztą i tak tylko część problemów.

 

Na koniec napiszę że bardzo dobrze się stało iż rezygnujecie z opcji lubelskiej. Jeszcze raz zapewniam was - to nie jest dobra opcja na grupówki w styczniu czy w lutym. Nasze rzeczki bywają doprawdy urocze, ale docenić to najłatwiej w samotności i wtedy gdy zrobi się już zielono...

 

Admina przepraszam za offtopa i jednocześnie obiecuję że więcej się w tym temacie nie wypowiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panie Jerzy Kowalski,

chciałbym serdecznie podziękować za Pańskie wypowiedzi w tym wątku. Tak się bowiem, nieoczekiwanie dla mnie samego, zdarzyło, że otworzyły mi one oczy: wskazał Pan, gdzie wznoszona jest barykada.

 

Tym samym ze szczeniackiej niechęci do PZW (bo nie ma ryb, rybacy, odwieczni działacze itp.), organizacji, która m. in. mnie zrzesza, zostałem wyleczony jednym siarczystym policzkiem. Bowiem ten relikt minionych czasów jest jednocześnie bastionem tego, co dla mnie w wędkarstwie najważniejsze: stara się mianowicie, pokracznie może, z braku sił i środków, tak gospodarować polskimi wodami, by były dostępne dla jak największej rzeszy wędkujących. Powie Pan zapewne, że to siła inercji, i brak rozeznania w regułach rządzących gospodarką, ale ja chciałbym wierzyć, że kryje się za tym także przywiązanie do pewnej idei: że wędkarstwo jest formą obcowania z naturą, której nikomu nie można odmówić. I nie przeczę, że niezbędne jest racjonalne gospodarowanie, kontrola, regulacje - ale przekazanie ich w ręce prywatne jest prostą drogą do nadużyć i dyskryminacji. Jeśli miałoby być prawdą, że kultywowanie wyszydzanej przez Pana „powszechności” wyklucza racjonalną gospodarkę – staję po stronie „tak, jak jest”.

 

Dla mnie wędkarstwo jest w głównej mierze formą uprawiania turystyki krajoznawczej: ryby są istotną, pewnie - najważniejszą, częścią tej zabawy, ale wolę bezsilnie wyrzekać na rybaków, kłusowników i kormorany nad śliczną, nową, tajemniczą rzeczką, niż beznamiętnie bić życiówki w nudnym kanale. Świadomość, że w każdej chwili pewna grupa ludzi - co w naszym kraju potrafi się odbywać w sposób nieszczególnie, powiedzmy, czytelny - może taką śliczną rzeczkę objąć w swoje władanie, broniąc dostępu osobom postronnym, jest dla mnie przerażająca i chodzę struty, odkąd zdałem sobie z tego sprawę.

 

Jedyną pociechą jest mi to, że sprawa, przynajmniej w obecnym stadium rozwoju, dotyczy głównie pstrągów, i być może zdążę jeszcze połowić takie np. klenie czy bolenie w różnych łowiskach, bez konieczności przykuwania się do jednego stowarzyszenia na cały wędkarski żywot (brzmi jak przesadne uproszczenie, ale mniej więcej tak Pan to przedstawia).

 

Przywołuje Pan przemówienie Kennedy’ego dla dodania mocy swojemu przekonaniu o świętości własności prywatnej... Żadna własność nie jest święta, jeśli nie została poczęta niepokalanie; prezydent kraju, który swoją potęgę zbudował na ziemi odebranej prawem kaduka jej pierwotnym mieszkańcom powinien był zdawać sobie z tego sprawę. Podobnie jak każdy, kto stawia tabliczkę z napisem Teren prywatny nad brzegiem rzeki, która płynęła jeszcze zanim jego przodkowie zaczęli majstrować kościane haczyki. Nie sądzę bowiem, by wspominając o wytwarzaniu łowisk miał Pan na myśli kopanie koryt rzecznych i obsadzanie ich brzegów roślinnością, tudzież kupowanie i pompowanie wody, by zapewnić jej stały przepływ... Tylko tak stworzone łowisko mógłbym bowiem uznać za prawdziwie prywatne, i bez zastrzeżeń uszanować prawo właściciela do zachowania jego walorów dla siebie.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bujo, nie będę już prowadził z Tobą dyskusji bo raz że nie jest na temat a dwa nie ma ona sensu. I tak zaszła za daleko. Nie naśmiewam się z Ciebie, może pewne rzeczy znadinterpretowałem, inne uogólniłem, niestety użyłem też złośliwej ironii. Szczerze przepraszam jeśli czujesz się urażony! Po prosu złe emocje wzięły górę :unsure:

Jak Ci już dwukrotnie napisałem nie interesuje mnie z kim, gdzie łowisz, nie zamierzam niczego dochodzić, sprawdzać. Ty przeżywaj wędkarstwo w sposób dla siebie najlepszy ja będę to robił w sposób dla siebie najlepszy.

Ale po prostu wpienia mnie jak świadomi wędkarsko ludzie chcą zrobić coś wbrew innym świadomym wędkarsko ludziom, ze szkodą dla tych drugich i spraw jakie wzieli w swoje ręce.

 

J.pl to dobry portal, jest tu dużo dobrych informacji, poznałem tu sporo fajnych ludzi. Ale musisz/musicie być świadomi, że j.pl nie jest lekiem czy balsamem na wszystkie bolączki polskiego wędkarstwa i pojawienie się ekipy j.pl nie wszędzie jest mile widziane i na dany czas odpowiednie.

Bycie redaktorem j.pl też nie daje monopolu na rację. Róznimy się jako ludzie, jako wędkarze i to co jest najlepsze dla jednego, nie musi być wcale najlepsze dla drugiego. Na to chciałem Cię uczulić.

 

To wszystko w temacie.

pozdrawiam!

Howgh!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli można, to po raz już doprawdy ostatni chciał bym zabrać głos w tej dyskusji.

 

Panowie, to wszystko nie jest w porządku. Na bardzo złe tory zeszła cała ta dyskusja.

Zaczęło się od tego że padła propozycja zorganizowania zlotu na wodach lubelskich. Zareagowali na to lubelscy wędkarze, oświadczając (moim zdaniem zgodnie z prawdą) że Lubelszczyzna w tym okresie nie jest dobrym pomysłem na tego typu imprezę. W takiej sytuacji oczekiwał bym jakiegoś zrozumienia i poszanowania dla naszych racji, tym bardziej że podaliśmy argumenty, no i jesteśmy przecież dużo lepiej zorientowani w tutejszej sytuacji. Zamiast tego pojawiły się głosy że nikt nas o zdanie pytał nie będzie i nic w tej sprawie nie mamy do powiedzenia. Wczujcie się proszę w nasze samopoczucie po takich tekstach. Jak już tu powiedziano, wielu z nas wkłada dużo pracy, czasu i pieniędzy w to by nasze wody miały szansę stać się atrakcyjnym łowiskiem. Używając skrótu myślowego, niektórzy z was chcą tu przyjechać właśnie po to, by skorzystać z owoców tej właśnie pracy, bo przecież bez aktywności takiego np. Zielonego nigdy w życiu nie powstał by wam w głowie pomysł by przyjechać tu na pstrągi, bo po prostu by ich tu nie było. Czy w porządku jest więc ostentacyjnie lekceważyć nas i nasze zdanie, nawet jeśli formalnie macie pełno prawo tu robić zlot? Ja się nie dziwię że w tej sytuacji niektórym z naszych puściły nerwy, choć oczywiście tego nie pochwalam.

 

To zresztą poszło dalej. Powodem naszego włączenia się do dyskusji była troska o nasze wody. Wielu z Was zdaje sobie przecież sprawę, że to właśnie rękoma społeczników udało się w lubelskim zrobić coś, co jest chlubnym wyjątkiem na tle bylejakości i nieudolności w krajowej gospodarce wodami pstrągowymi. Tymczasem tutaj, na jerkbaicie, w swobodnej i śmiechowej atmosferze, sprowadzono nas do roli oszołomów, idiotów i egoistów, co to biją przyjezdnych i rysują im samochody. To jest w porządku? Już w pierwszym poście zastrzegłem że tutaj nie spotka was nic złego, a nasze sprzeciwy wynikają tylko z troski o wody i ryby. Mimo to niektórzy czują się swobodnie ironizując żenująco na temat w co trzeba się uzbroić zapuszczając się na dziką Lubelszczyznę. Wszystkich zresztą przebił Erin, który oświadczył Panu Jerzemu, człowiekowi jak mniemam minimum dwa razy od niego starszemu i trzy razy (wnioskując po prezentowanych poglądach) mądrzejszemu, że współczuje mu bycia Lubelakiem, obrażając zresztą w ten sposób grube setki tysięcy Bogu ducha winnych ludzi.

 

Powtórzę więc raz jeszcze głośno i wyraźnie: nie mamy nic do przyjezdnych, o ile Ci szanują to co cudem udało nam się tu stworzyć. Nikt z nas nie będzie was tu bił, nikt nie porysuje wam auta, nikt was nie będzie macał po jajach. Owszem, czasem żartujemy na lokalnych forach na tego typu tematy w niewybredny sposób - nasze prawo.

 

Zrozumcie również że mamy prawo być przewrażliwieni. Mimo licznych wysiłków z wieloma rzeczami nie możemy sobie poradzić ani się z nimi pogodzić. Budują nam przystanie kajakowe, wyciągają drzewa z wody, a wielu wędkarzy znowu limit miesięczny wykorzysta do 2 lutego, po to by nad wodę wrócić znowu dopiero 1 marca :( To zresztą i tak tylko część problemów.

 

Na koniec napiszę że bardzo dobrze się stało iż rezygnujecie z opcji lubelskiej. Jeszcze raz zapewniam was - to nie jest dobra opcja na grupówki w styczniu czy w lutym. Nasze rzeczki bywają doprawdy urocze, ale docenić to najłatwiej w samotności i wtedy gdy zrobi się już zielono...

 

Admina przepraszam za offtopa i jednocześnie obiecuję że więcej się w tym temacie nie wypowiem.

A ja myślę że powinniście trochę materiału o Lubelskich spotkaniach pstrągarzy publikować. Pamiętam to sprzed dwóch lat, w dość trudnym momencie naszej historii, jednak naprawdę ujeliście mnie i gościnnościa i przede wszystkim - świetnym zorganizowaniem, pomysłem na działanie. Myślę że trochę niezręcznie tu musiało wyjść, gdy padła idea lubelskich wód i lokalersi jak zwykle zrobili rejtana. Taki urok netu, gdzie w rozmowie w oczy byście sobie to wytlumaczyli dwoma zdaniami i każdy wiedziałby o co chodzi, a tu troszkę się porobiło kwasu.

Nic to, dla mnie idea zlotu na takiej Bystrzycy czy innych rzeczkach jest chybiona o tyle, ze to malutkie rzeczki są, bez pojemności zlotowe takiego Dunajca czy morskiego brzegu. Gdzie tu szansa na spotkanie nad wodą w kilku, pogadanie etc. To musiałby być zlot jakiś odludków, czających sie po krzakach, a nie o to w takich imprezach chodzi.

 

Prośba - chyba wszyscy sobie powyjaśniali, prosze by już nie bić piany i oszczędzić nam roboty. Nic nie psuje dnia podobnie jak start i wywalanie postów na dzień dobry...

 

 

A i jeszcze oświadczenie:

 

Nie zamierzamy robic zlotu na wodach Lubelskich. Finito.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jeśli najważniejsze jest spotkanie, dobra atmosfera i poznanie nowych osób z naszego portalu, spotkać można się gdziekolwiek! Szreniawa? Dłubnia? którakolwiek z małopolskich rzek? Wystarczy wyrazić chęć i się zebrać, nie łowienie tu najważniejsze :D

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie, w przypadku takiego zlotu najodpowiedniejsze chyba by było spotkanie się nad jakimś komercyjnym łowiskiem. I ryba by była i jakby ktoś chciał, to i by rybie dal w głowę i zabrał do domu. Wszyscy byliby zadowoleni, a najbardziej właściciel łowiska.

Nie wiem jak jest na Piasecznie o takiej porze ale to chyba dobre łowisko na takie przygody

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Zareagowali na to lubelscy wędkarze, oświadczając (moim zdaniem zgodnie z prawdą) że Lubelszczyzna w tym okresie nie jest dobrym pomysłem na tego typu imprezę. W takiej sytuacji oczekiwał bym jakiegoś zrozumienia i poszanowania dla naszych racji, tym bardziej że podaliśmy argumenty, no i jesteśmy przecież dużo lepiej zorientowani w tutejszej sytuacji. Zamiast tego pojawiły się głosy że nikt nas o zdanie pytał nie będzie i nic w tej sprawie nie mamy do powiedzenia. Wczujcie się proszę w nasze samopoczucie po takich tekstach.

 

 

@Hoin patrzysz na ten temat trochę od ,,zadka strony, mianowicie ,,lubelscy wędkarze zareagowali oświadczając.

i do tego momentu się zgadzam, bowiem moje oczy jeszcze przecież młode wyczytały po wstawionej przeze mnie kropce

zupełnie inne rzeczy od tych pisanych tu przez Ciebie, mianowicie nikt nie starał się

odradzać kulturalnie i merytorycznie tego zlotu (mimo że nawet jeszcze nie zaczęła się na jego temat dyskusja),

tylko od razu kolega z LU rzucił się z pazurami oświadczając: ,,to moja woda, moje ryby, a wy tu przyjedźcie to wam się zlotu odechce.

Więc to Ty @Hoin wczuj się w nasze samopoczucie, w końcu wszyscy byście zauważyli że to o to chodzi jak zostaliśmy potraktowani, a nie o to że chcemy tam łowić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój post został skasowany jak innych wędkarzy z Lublina (i cały fragment dyskusji) a był całkiem merytoryczny i kulturalny (moim zdaniem), zanim w dyskusję włączyli się wędkarze z Lublina ta trwała dosyć długo więc mijasz się z prawdą pisząc delikatnie. Zielony też samych bzdur nie pisał choć tak został posumowany. Więc nie wiem jak zostałeś potraktowany wiem jak zostali potraktowani wędkarze którzy tu pisali ich posty zostały usunięte po czym zaczęła się jazda po nich bez nich (oczywiście nie wszyscy piszący w tym wątku). To przeczytałem może wg ciebie nie potrafię ze zrozumieniem. Nie ma co więcej ciągnąć tego flaka chyba wszystko zostało napisane w tej sprawie. Tyle w tej sprawie więcej pisał w tym wątku nie będę, proszę uwagi na priv.Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

OS Łupawa?

 

 

Miało być rok temu. Zarezerwowałem pod koniec listopada, niby wszystko dogadane, mamy cały OS dla siebie. Oczywiście jak przy naszych zlotach od razu uprzedziłem opiekunów łowiska, iż mimo regulaminu pozwalającego na zabranie jednej ryby dziennie my wszystkie wypuszczamy. Domek tez wziąłem, zarezerwowałem pokoje w starym młynie nieopodal. Wszystko pięknie i ładnie. Ludzie zaproszeni, jakieś tam dodatkowe atrakcje zapewnione itd. Problemy zaczęły się niedaleko terminu. Nagle okazało się, ze jakaś grupa była przed nami, ponoć jeszcze w październiku. Zanim się dodzwoniłem do pana Buśkiewicza to następny weekend po naszym też już wynajął paru znajomym czy coś takiego. Kolejny weekend to już była praktycznie Wielkanoc i na dodatek zakaz spiningu.

 

Miało nas być ponad 20 osób. Każdy 3 dni linecnji by wykupił, domek dodatkowo, ryby dalej w wodzie.

 

Wiec jak mam traktować to miejsce poważnie, nawet jak pływają tam jeszcze jakieś ryby???

 

Bujo

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Skalka, uwierz mi że jeśli nie tyle samo to więcej skasowanych zostało postów moich i pozostałych ,,nie lubelaków, ubolewam nad tym nie mniej niż Ty :D

co do reszty Twojego postu, śledziłem wątek pilnie od samego początku jego powstania, naprawdę nie wydaje mi się a żeby umknęło mi coś co mogło by zmienić moją opinię na temat tego ,,co i dlaczego

 

 

 

Łupawa?! :o ja mam w nosie takie zloty co bym musiał na skos przez całą Polskę zasuwać ... :unsure:

może jednak jakiś bieszczadzki ciurek?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie

×
×
  • Dodaj nową pozycję...