Skocz do zawartości
  • 0

Bezpieczenstwo w brodzeniu w mulistym dnie.


v1to

Pytanie

Tak jak w temacie, w zeszly weekend spotkala mnie nieprzyjemna sytuacja, brodzilem w spodniobutach za okoniem w jeziorze obok trzcin, odeszlem z jakies 10m od kladki, czulem ze dno jest muliste ale bylo bez tragedii, chodzac malymi krokami nic sie nie dzialo, do poki kiedy zatrzymalem sie na 5 min w miejscu i zorientowalem sie ze nie wzialem ze soba pudelka z przynetami do wody (cale szczescie ze go nie zabralem ze soba), chcac wrocic do brzegu zorientowalem sie ze obydwie nogi zapadly sie gleboko w mul i nie jestem w stanie ich ruszyc z miejsca, na szczescie zachowalem spokoj i nie panikowalem, sytuacja byla ciezka bo bylem juz naprawde gleboko, 4/5cm glebiej i woda zaczela by sie przelewac, zeby nie ugrzeznac mocniej musialem szybko podjac decyzje, poswiecilem mlynek z kijem, wlozylem go do wody, zaparlem sie i z calej sily udalo mi sie wyrwac jakos noge, troche wody sie wlalo z tylu ale udalo mi sie wrocic do brzegu. Jak sobie radzic w takich sytuacjach? Mam nauczke ze jezeli bedzie dno muliste nie wejde dalej niz do poziomu pasa bo zawsze pare cm trzeba uwzglednic z racji tego ze mozna sie troche zapasc. Jak zadbac o swoje bezpieczenstwo i co w przypadku gdy bym stracil rownowage? odpinac spodniobuty?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rekomendowane odpowiedzi

  • 0

Naprawdę polecam kij do brodzenia!

Może być składany lub jednoczęściowy(ja preferuję taki-link powyżej), ale warto go mieć.

Można nim takze odgonić psa gdy wędrujecie przez wioskę-kto tak nie miał to farciarz.Ja prawie zawsze z kijem, zacząłem nad Bałtykiem, a teraz często także na innych łowiskach.

pozdrawiam -Paweł

 

 

                                                                  post-46397-0-15875800-1512665887_thumb.jpg

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Przy brodzeniu trzeba bardzo uważać ja polecam bardzo wolne poruszanie szuranie nogami i obmacywanie dna czubkiem buta jak pisał Guzu . Nie czujesz gruntu nie stajesz tak do przestrogi kilka fotek z miejsc po których brodziłem.

post-52708-0-80166200-1513175052_thumb.jpgpost-52708-0-97058800-1513175076_thumb.jpgpost-52708-0-48882000-1513175095_thumb.jpg

Edytowane przez norbert-10
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

A jak już Cię woda podniesie i lekko zaczniesz splywać to żadnej paniki i nogi miękko ,aż trafisz na coś większego i nogi zadziałają jak amortyzator.Jak łowisz w gumach ( o tej porze roku to już hardkor trochę) to nie zapomnij zapiąć sobie jakiegoś grubego pasa.Jak nabierzesz wody to nie powinna przelać się od razu cała  do nogawek, tylko u góry zostaje.A jak już nie ma wyjścia - odpinaj się i niech płyną gacie.

 

Ciezko mi sobie wyobrazic, odpinania spodniobutow w trakcie  splywu w dol rzeki,  kiedy, woda naleje sie do srodka, cisnienie wody tez robi swoje ( szczegolnie jezeli mialbys sciagac wodery w wodzie) uwazam ze pas jest obowiazkowy w kazdych spodniobutach, nie tylko gumowych, z reszta sie zgadzam, najwazniejsze to zachowac spokoj i nie panikowac, i ograniczyc ryzyko do minimum, dobrze tez jest miec kompana podczas wedkowania, raz ze razniej, a dwa, zawsze masz wieksze szanse w razie W 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Ciezko mi sobie wyobrazic, odpinania spodniobutow w trakcie  splywu w dol rzeki,  kiedy, woda naleje sie do srodka, cisnienie wody tez robi swoje ( szczegolnie jezeli mialbys sciagac wodery w wodzie) uwazam ze pas jest obowiazkowy w kazdych spodniobutach, nie tylko gumowych, z reszta sie zgadzam, najwazniejsze to zachowac spokoj i nie panikowac, i ograniczyc ryzyko do minimum, dobrze tez jest miec kompana podczas wedkowania, raz ze razniej, a dwa, zawsze masz wieksze szanse w razie W 

 

Udało mi się raz w życiu wyskoczyć z spodniobutów pcv,podczas brodzenia między trzcinami,nagle wpadłem w jakiś dół z bardzo miekkim dnem , a naokoło wszystko twarde,no i za kępe trzcin można było się złapać.  ale dobrze piszesz , w  rzece ciężko byłoby się wydostać,to inny żywioł ,kocioł,lepiej starać się zdryfować. Pas oczywiście do oddychaczy i innych też. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Proponuję zmianę tytułu na następujący : "Zachowanie bezpieczeństwa podczas brodzenie gdy dno jest muliste"

Powód? Propagowanie w miarę prawidłowej polszczyzny.

Moderatorzy uczynią to co uważają za wskazane.

pozdrawiam i bez urazy proszę :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Ściągnąć spodniobuty na głębokiej wodzie bez odpowiedniego treningu rzecz raczej nie wykonalna. Piszę o treningu mnie więcej takim jaki przechodzą płetwonurkowie. Skaczą do wody z maską i płetwami w ręku i muszą to wszystko założyć pod wodą aby egzamin został zaliczony. Wędkarz ma odwrotne zadanie nie zakładać ale ściągnąć ( spodniobuty) pod wodą. Gdy pojawia się widmo utonięcia, trudno opanować instynkt samozachowawczy, który nakazuje utrzymać się na powierzchni za wszelką cenę. A tu trzeba odwrotnie nabrać powietrza, zanurzyć się i ściągać to z siebie i być pewnym, że to się uda. Ale czy możemy być pewni, że się uda skoro tego nigdy nie robiliśmy? Na pewno w takim przypadku, gdy woda wleje się nam do środka należy z rzucić szelki z ramion i spodniobuty z tyłka to pozwoli nam już nam na utrzymanie się na powierzchni i jako takie pływanie. Na jednym z portali ktoś opisywał jak zrobił o jeden krok za daleko, woda wlała się do spodniobutów, które stały się kotwicą. Gdyby nie dziewczyna z którą był tej przygody by już nie opisał.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Ja sobie tego nie wyobrażam. Ciężkie, mocno zasznurowane buty na nogach, wywinięte mankiety na wierzch butów, zwykle zapięte klamerką, pas na biodrach, na szelkach kurtka szczelnie zapięta ...............  :(

Nie widzę szans na rozebranie się w silnym nurcie.

 

Zdarzyło mi się zaliczyć wysiadkę z pontonu raftingowego na szybkiej rzece. Miałem na sobie spodniobuty, buty do brodzenia, szczelnie zapiętą kurtkę i kamizelkę wędkarską na wierzchu. Wyrzucił mnie kamień, na który napłynęliśmy, poleciałem na plecy, odbiłem się rękami od dna (stanąłem na głowie), wypłynąłem za pontonem i zdążyłem złapać za sznurki. Szybko wskoczyłem do środka i okazało się, że mam wilgotne barki i szyję, wlało się niewiele. Moim szczęściem było to, że rzeka szybka, ale płytka, około 160-170 cm wody.

Generalnie nie polecam, ciśnienie miałem 300/200 po powrocie do pontonu :ph34r:

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Waldek miałem coś podobnego z Intersport, założenie Dunajec, rzeki. Po użyciu kilka razy (moczony) zardzewiał od środka. Noga przestała się wyciągać, pneumatyk też działał jakoś beznadziejnie. Jak zamoczysz przesusz i potraktuj WD-40, może dłużej wytrzyma.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

@v1to, co do brodzenia na stojącej wodzie gdy jest dużo mułu... Bo o to pytałeś, jak sądzę, a większość odpowiedzi (choć bardzo ciekawych!) odnosi się do brodzenia po kamieniach/w rzekach, co jest zupełnie inną parą kaloszy (czy też raczej spodniobutów).

 

Kijek za wiele nie pomoże w takiej sytuacji, bo nie ma go o co zaprzeć. Podstawowa zasada to nigdy się nie zatrzymywać. Męczące, ale rozwiązuje problem. Nawet podczas wypinania ryby lepiej nie stać w miejscu tylko przebierać nogami. Jeśli sytuacja robi się krytyczna, tzn. mimo wszystko trafiamy na miejsce które zaczyna nas wciągać, najlepszym sposobem jest położenie się do przodu, napiera się kolanami i całym ciężarem na muł, a stopy zaczynają wyłazić. Niezbyt komfortowe i może wiązać się z porządną kąpielą, ale może też uratować skórę. Polecam przećwiczyć na płytkiej wodzie i przekonać się że to działa, bo kładzenie się w wodzie gdy jesteśmy wciągani w muł powoduje lekki dyskomfort psychiczny :P

 

A tak w ogóle to najlepiej zawsze brodzić w towarzystwie, człowiek topi się tylko raz! :)

Pozdrawiam wszystkich brodzących, kolegów po kiju i... kijku! ;)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Przy brodzeniu trzeba bardzo uważać ja polecam bardzo wolne poruszanie szuranie nogami i obmacywanie dna czubkiem buta jak pisał Guzu . Nie czujesz gruntu nie stajesz tak do przestrogi kilka fotek z miejsc po których brodziłem.

20151114_111036.jpg 20151114_111052.jpg 20151114_111058.jpg

O rany

Brodzenia po zaporowkach to sobie nie wyobrażam

Niemal jak spacer po polu minowym...

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

kąpałem się w woderach kilka razy. ostatni raz tej jesieni. zapiety pas w spochach, w razie stracenia gruntu podgięcie nóg w kolanach, i w takiej pozycji płyniemy sobie z prądem po powierzchni jak piłka.

trudno się utopić, ale przyjemne to nie jest.

pozdrówka

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

O rany

Brodzenia po zaporowkach to sobie nie wyobrażam

Niemal jak spacer po polu minowym...

Na tej zaporówce tylko brodzenie albo łowienie z brzegu,tylko dla wybranych  łódka.

Teraz to bym na to miejsce na pewno nie wchodził ale jak człowiek był nieświadomy to jakoś pewniej do tego podchodził :) .

Wiedziałem że to są jakieś fundamenty ale że aż tak to wygląda to bym się nie spodziewał . Najśmieszniejsze jest to że chodziło się tam późnym wieczorem a schodziło się różnie i rzadko kiedy był to świt.

Edytowane przez norbert-10
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Tak czytam te wasze przygody i szczerze,mam dreszcze.Chyba nigdy tak ekstremalnej sytuacji nie miałem i raczej już nie będę miał,wraz z wiekiem coraz większa ostrozność mi się włącza.Wiele lat przełaziłem po Warcie,może dlatego nie miałem podtopień że chodzenie w gumach zawsze ograniczało mozliwości,i dobrze.Nasuwa mi się taki wniosek uniwersalny:brodzenie,zwłaszcza w nurcie i rzekach gdzie dno jest siła rzeczy ruchome=kamizelka pneumatyczna.Wydaje mi się że zaden kij,znajomość miejscówek,doświadczenie nic nie da kiedy w mgnieniu oka woda zacznie się wlewać do woderów czy śpiochów i załączy się panika,a myślę że załączy się w takiej sytuacji prawie każdemu.Dopiero dziś trafiłem na ten wątek i cieszę się że trafiłem.Każdego nad wodą czasem ponosi fantazja,widzisz miejscówkę i wyobraznia podpowiada-jak zajebiście można podać tam po kierunku wobka,jak spenetrować rynienkę.Wiecie-tam musi być fajna ryba ;) .Uważajmy i przede wszystkim nie kozakujmy.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0
Gość Dariusz Lipka

Piszecie o panice gdy zapadacie się w wodę, muł, rzekę. Ciekawe ilu z Was nie umie pływać lub pływa słabiutko i dlatego się boi? Albo może się nasłuchaliście od wiejskich zaklinaczy rzeczywistości, że w rzekach są wiry co wciągają ludzi i że są podwójne twarde dna. Osobiście dobrze sobie radzę z pływaniem i nie boję się łazić po żadnej wodzie i błocie. To znaczy uważam jak łazić, żeby się nie skąpać w grudniu ale często ryzykuję skąpaniem ufając własnym umiejętnościom wyjścia z opresji. 

Jeśli ktoś zna miejsca w rzece gdzie wiry wciągają ludzi to dajcie proszę znać. Oczywiście nie chodzi o miejsca za tamami, czy progami wodnymi w poprzek całego cieku, za którymi woda jest rozrzedzona bo silnie napowietrzona. Tam człowiek się nie unosi na wodzie, bo taka woda ma o wiele mniejszą gęstość niż normalnie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Widzę Darek, że masz odpowiedź na każde pytanie :) pływasz doskonale, a wiry to wsiowe gadanie. Pływanie chyba nie ma nic do rzeczy kiedy brodzisz w woderach/spodniobutach z plecakiem i sprzętem, w ubraniu. Wir mnie zabrał raz na prostym odcinku rzeki w miejscu gdzie kiedyś była plaża (wiejska z resztą ;) ). Co należy robić to poczekać spokojnie aż wir wciągnie pod powierzchnię, tam lej jest mniejszy i odpuszcza. Słowa mojego starego, które uratowały mi skórę. Nie takie UFO jak się Tobie wydaje.

Edytowane przez Hesher
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Widzę Darek, że masz odpowiedź na każde pytanie :) pływasz doskonale, a wiry to wsiowe gadanie. Pływanie chyba nie ma nic do rzeczy kiedy brodzisz w woderach/spodniobutach z plecakiem i sprzętem, w ubraniu. Wir mnie zabrał raz na prostym odcinku rzeki w miejscu gdzie kiedyś była plaża (wiejska z resztą ;) ). Co należy robić to poczekać spokojnie aż wir wciągnie pod powierzchnię, tam lej jest mniejszy i odpuszcza. Słowa mojego starego, które uratowały mi skórę. Nie takie UFO jak się Tobie wydaje.

Mnie uczyli żeby zrobić korek (kolana pod brodę i objąć nogi rękoma), czekać aż poczuje się dno i odbić się od niego w bok żeby wyjść z wiru.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0
Gość Dariusz Lipka

Widzę Darek, że masz odpowiedź na każde pytanie :) pływasz doskonale, a wiry to wsiowe gadanie. Pływanie chyba nie ma nic do rzeczy kiedy brodzisz w woderach/spodniobutach z plecakiem i sprzętem, w ubraniu. Wir mnie zabrał raz na prostym odcinku rzeki w miejscu gdzie kiedyś była plaża (wiejska z resztą ;) ). Co należy robić to poczekać spokojnie aż wir wciągnie pod powierzchnię, tam lej jest mniejszy i odpuszcza. Słowa mojego starego, które uratowały mi skórę. Nie takie UFO jak się Tobie wydaje.

Oj Piotrze... chciałbym znać odpowiedź na każde pytanie :) Na każde pytanie to mają odpowiedź chyba tylko wróżbici naciągacze wysysający wszystko z palca. Ja uznaję, że jeśli mogę dodać coś wartościowego do tematu i znam sprawę z własnego doświadczenia to piszę. Osobiście przekonałem się wielokrotnie, pływając wpław  w Wiśle i w Wieprzu, że wiry nie wciągają. Pływałem i przy niżówkach i podczas stanów powodziowych i wpływałem dla zabawy w najgorsze zwary i wiry i żadna z tych rzeczy nawet nie próbowała mnie wciągnąć. Oczywiście nie byłem w każdym miejscu w każdej rzece w każdym czasie. Wpływałem jednak w największe wiry jakie widziałem i nic złego się nie działo. Zatem dlaczego mam dalej wierzyć, że wiry w rzekach wciągają. U mnie na wsi w Gołębiu, każdy kogo pytałem - gdy byłem bardzo młody - opowiadał, że najlepszego pływaka wiry z Wisły wciągną bez problemu do dna. Kiedy się przekonałem i obaliłem ten mit własnymi doświadczeniami to ci ludzie i tak dalej wierzą w swoje wizje nie poparte żadnym przykładem. Nie chcą nawet pójść nad Wisłę żeby zobaczyć na własne oczy. :(  Dodam, że pływałem w woderach i nie jest to nic strasznego. Jeśli ktoś jest chętny to zapraszam do Gołębia żeby pokazać na żywo z wirami i pływaniem w woderach jak będzie trochę cieplej. Piszę to nie po to żeby się przechwalać lecz żeby uświadomić ludzi, że nasze wody nie są takie straszne jak ludzie opowiadają. 

Edytowane przez Dariusz Lipka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Ja jednak podziękuję, mam do pływania stosunek taki jak moje sierściuchy, muszę to płynę do brzegu. Serca nie mam żeby Ciebie prosić o taki pokaz pływania w woderach bo nie daj boże by się coś stało i wtedy sumienie by mnie gryzło do końca życia. BTW szczęścia nie należy nadwyrężać, mnie jak woda zabrała to kolega wskoczył ratować... tylko pływać jeszcze nie umiał  :lol: Szacun za poświęcenie, minus za umiejętności heheh

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Oczywiście nie chodzi o miejsca za tamami, czy progami wodnymi w poprzek całego cieku, za którymi woda jest rozrzedzona bo silnie napowietrzona. Tam człowiek się nie unosi na wodzie, bo taka woda ma o wiele mniejszą gęstość niż normalnie.

Po tym co przeczytałem, ma wrażenie ze to właśnie ty jesteś tym wiejskim zaklinaczem. Większych bzdur dawno nie czytałem. Nie masz zielonego pojęcia o budowie hydrologicznej rzeki, kwestionujesz istnienie tak niebezpiecznych zjawisk jakim są wiry, i kreujesz się na wspaniałego pływaka. Znałem kilku takich internetowych cwaniaczków jak ty, później trzeba było im robić  RKO na brzegu..... 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Piszecie o panice gdy zapadacie się w wodę, muł, rzekę. Ciekawe ilu z Was nie umie pływać lub pływa słabiutko i dlatego się boi? Albo może się nasłuchaliście od wiejskich zaklinaczy rzeczywistości, że w rzekach są wiry co wciągają ludzi i że są podwójne twarde dna. Osobiście dobrze sobie radzę z pływaniem i nie boję się łazić po żadnej wodzie i błocie. To znaczy uważam jak łazić, żeby się nie skąpać w grudniu ale często ryzykuję skąpaniem ufając własnym umiejętnościom wyjścia z opresji. 

Jeśli ktoś zna miejsca w rzece gdzie wiry wciągają ludzi to dajcie proszę znać. Oczywiście nie chodzi o miejsca za tamami, czy progami wodnymi w poprzek całego cieku, za którymi woda jest rozrzedzona bo silnie napowietrzona. Tam człowiek się nie unosi na wodzie, bo taka woda ma o wiele mniejszą gęstość niż normalnie. 

a co powiesz na coś takiego: zaczynasz łowić muł po kolana i 15cm wody; po kilku rzutach jesteś niewiadomo kiedy w błocie powyzej jajec... każde poruszenie sprawia, że jesteś głębiej a nad wodą nie ma nikogo innego... komórki nie masz:))) teraz spróbuj pływać:))) muł naprawdę wciąga:))) 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz na pytanie...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...