Skocz do zawartości

100% C&R przy połowie drapieżników.


Rekomendowane odpowiedzi

Niestety producenci nie zauważają potrzeby rynkowej na kotwice bezzadziorowe,bądź zapotrzebowanie jest na tyle małe,że nie są tym zainteresowani,szczególnie w większych rozmiarach.

Raczej w tej drugiej opcji bym upatrywał przyczyn braku wystarczającej podaży na kotwice bezzadziorowe.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Usuwanie zadziorów ma sens ale niestety ma zgubny wpływ na kotwice przy słonej wodzie. Ruda włazi tam raz dwa.

 

Na szczęście mam do słonej wody 500km w jedną stronę, więc baaardzo rzadko bywam... ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest nas we fishingu o wiele za dużo. Byle jakich - roszczeniowych, straszliwie biernych i bezmyślnych. To czepiane się modnych haseł i słów wytrychów, kłótliwe żonglowanie bezsilnym chciejstwem jest działaniem zastępczym, wizerunkowo czymś  w rodzaju ondulacji dokonywanej na trupie.. :) Wędkarski świat nim zmarł - a zmarł, wiele lat cierpiał od nałogowej masturbacji..

Niestety.. :rolleyes:  Nic innego mu tak dobrze nie wychodziło..

 

A Trzy Rzeki, albo Passaria na ścianie wschodniej to jest stuprocentowy dowód na istnienie życia po śmierci..    

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety producenci nie zauważają potrzeby rynkowej na kotwice bezzadziorowe,bądź zapotrzebowanie jest na tyle małe,że nie są tym zainteresowani,szczególnie w większych rozmiarach.

Raczej w tej drugiej opcji bym upatrywał przyczyn braku wystarczającej podaży na kotwice bezzadziorowe.

Nie zauważają, gdyż nikt im tej potrzeby nie zgłasza. Mniej niż 1% wędkarzy stosuje haki bezzadziorowe. Ja akurat mam tą przyjemność należeć do koła, które w regulaminie nakazuje stosowanie haka lub pojedynczej kotwiczki bezzadziów. Ja kupuje kamatsu, ale nie pamiętam modelu, w woblerach pozbyłem się kotwic i zastąpiłem haczykiem.

Pozatym to nie tylko pomaga szybciej uwolnić rybę...ale i wędkarza.

post-56640-0-58325300-1521527230_thumb.jpg

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety producenci nie zauważają potrzeby rynkowej na kotwice bezzadziorowe,bądź zapotrzebowanie jest na tyle małe,że nie są tym zainteresowani,szczególnie w większych rozmiarach.

Raczej w tej drugiej opcji bym upatrywał przyczyn braku wystarczającej podaży na kotwice bezzadziorowe.

Moim zdaniem oprócz braku zainteresowania, drugim powodem są oczekiwania wędkarzy co do wytrzymałości haków i kotwic a to może nasuwać przypuszczenie że oczekują dobrego trzymania holowanej ryby. Typowe druciaki zanikają.

Edytowane przez okonek63
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak sobie przeglądam...i dostrzegam, że personalne ataki na Sławka Oppeln Bronikowskiego czasem przybierają formę doprawdy niedopuszczalną

w manierach osób pretendujących do miana człowieka kulturalnego.

Co nie znaczy, że z jego myślami się zgadzam, ale nigdy bym sobie nie pozwolił na podobną arogancję (choćby praca na rzecz Koła; mam taki wstręt

do pracy społecznej, wstręt wynikający i tkwiący w świadomości jeszcze z dawnych czasów, że nie ma takiej siły, która by mnie zmusiła do aktywności

na tym polu. Gotów jestem za to uiścić ekwiwalent pieniężny za swoją bierność...).

 

I jeszcze o C&R.

Jeżeli ktoś sobie wyobraża, że powszechne i całkowite wypuszczanie ryb spowoduje raj wędkarski w naszych wodach, to niech porzuci tę myśl.

Obwinianie wędkarzy o wyrybienie akwenów jest chyba przesadzone.

Już gdzieś o tym pisałem: co się stało z nieprzebranymi stadami uklejek i kiełbi w krakowskich wodach? Też mięsiarze wyżarli? Pstrąg i lipień istnieje

wyłącznie dzięki zarybianiom, inne gatunki nie wiem.

 

Na zakończenie: nie należę do wędkarzy wiecznie utyskujących na skromny (jednak) rybostan, wyniki, jakie osiągam w wodach otwartych

i dostępnych dla każdego ( wody PZW) raczej mnie satysfakcjonują. Może mam zbyt małe potrzeby?

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najpierw słowo wyjaśnienia dla wszystkich czytelników tegoż wątku - kolega @Gadda publicznie zarzucił moderatorom roztaczanie parasola ochronnego nad @Sławek Opplen Bronikowski. Jest to pomówienie, gdyż SOB jest jedną z osób, których aktywność na forum poddana jest szczególnej obserwacji, bynajmniej nie w celu ochronnym. Nie należy jednak sądzić, by z powodów odmiennych poglądów którykolwiek forumowicz miał być z forum rugowany. Dopóki porusza się w ramach wyznaczonych przez regulamin, korzysta z prawa do wolności wypowiedzi. I to się nie zmieni, kogokolwiek z naszych forumowiczów by to nie dotyczyło.

 

A teraz kilka słów do samego kolegi @Gadda:

Co do samego zgłoszenia, nie ma zwyczaju odpowiadania publicznie, lecz w zaistniałych okolicznościach zrobię wyjątek - wpis jest prowokacyjny, ale nie widzę w nim niczego, co zasługiwałoby na wyciąganie konsekwencji. Jedynie określenie "stare marchewy" wykracza poza standardy kulturalnej wymiany poglądów, nie na tyle jednak, by wymagało to reakcji moderatora. Czy poczułeś się obrażony tym stwierdzeniem? Bo w reakcji użyłeś słowa "kretyn", a to już przekracza wspomniane wcześniej standardy. W przypadku recydywy spodziewaj się stanowczej reakcji.

 

Sławku, nie prowokuj. Swoje poglądy możesz (wiem, że potrafisz) wyrażać w mniej kontrowersyjnej formie. Tu nie jest "cafe", gdzie obowiązują bardziej liberalne zasady. Nalegam na bardziej stonowane wpisy.

 

A teraz wracamy do tematu wątku. Jeśli ktoś chce kontynuować dyskusję o moderacji, zapraszam na priv. Lub do "cafe". Ten wątek jest przeznaczony do całkiem innych, ważniejszych spraw.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Januszu z Bielska, bardzo sobie cenię Twoją niezależność i utrzymywanie zdrowego zdystansowania do populistycznych szarży masowo na forum występujących. Nie uważam że jestem największym problemem forum j.p - nomen omen występującego w glorii i chwale najlepszego w sieci - a jego urojony problem tkwi zupełnie w czym innym.  Widzę go w nieuchronnym, starym jak świat - ale ozdrowieńczym  konflikcie poglądów człowieka przytomnego z potopem wyznawców masowych, bezpiecznie wtórnych poglądów, bez końca powielanych i radośnie mantrowanych nonsensów i bredni, które jak wiemy najlepiej się sprzedają, a kupujących wszelki fajans przecież nie ubywa..

 

Wcale się nie dziwię , że wędkarski świat chętnie wytarzałby mnie w gorącym lepiku i pierzu albo ostatecznie usunął ze swojego widoku. Co więcej jestem przekonany, że to tylko kwestia czasu. Onet już tu jest.. :)   

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...ja mam mniej cierpliwości od Janusza.... wpisy noszące noszące znamiona offtopu / spamu / personalnych wycieczek etc będe po prostu usuwał (jak już to częsciowo zrobiłem) a jeżeli będę miał z tego powodu za dużo pracy to sięgnę po inne sposoby na uproszczenie sobie życia ;)

 

- - -

 

Wątek zaczął się od pomysłu ankiety ( jeśli mogę być szczery  - średnio sensownego jak dla mnie ) ale rozwinął się w kierunku dyskusji o presji wędkarskiej i C&R ocenianym przez pryzmat tejże presji - co dla odmiany jest bardzo sensowne moim zdaniem.

 

Moje zdanie w tym temacie jest takie, ze w krajach cieszących się małą presja wędkarską C&R może jest po prostu elementem racjonalnej gospodarki wędkarskiej / rybackiej  - obok innych elementów takich jak okresy i wymiary ochronne,  zarybienia, closed season itp.  W takich warunkach małej presji jest po prostu możliwość racjonalnego wybory czy np. daną wodę lepiej jest sztucznie "dorybiać" ale zezwolić na zabieranie pewnej części ryb użytkownikom wody czy też nie dorybiać albo mniej dorybiać ale wprowadzić obowiązek C&R lub no-kill np. w połączeniu z sezonem wyłączonym całkowicie z wędkowania. Łowiłem zagranicą na wodach które utrzymywały się w zasadzie wyłącznie na zasadzie C&R i miały świetny rybostan - ale miały też świetną kontrolę dostępu wędkarzy do takiej wody (np. licencyjne odcinki rzek klubowch itp)

 

W Polsce stopień z jednej strony presji wędkarskiej a z drugiej strony degradacji wód jest taki że w zasadzie nie wiadomo od czego zacząć i o czym rozmawiać. Chyba należałoby zacząć od tego żeby znaczną część wód objąć na kilka lat całkowitym zakazem eksploatacji wędkarskiej / rybackiej, dodatkowo zarybić i zapewnić ochroną przed kłusownictwem , po tym okresie przeprowadzić jakieś badania populacji i wtedy podjąć rozmowę o tym w jakim modelu daną wodą będziemy gospodarować. To jest oczywiście utopia , u nas jest już po prostu "po grzybkach" a jak człowiek chce spędzić udany wędkarski urlop to po prostu jedzie zagranicę. Może z karpiami czy z białorybem sytuacja wygląda inaczej - nie wiem bo nie łowię, trochę lepiej też sytuacja wygląda na kilku lokalnych intensywnie zarybianych wodach których nie będę reklamował  - ale na tyle na ile prawdziwe może być uogólnienie uważam że jest jak napisałem powyżej. W tym roku nawet nie opłaciłem karty wędkarskiej bo w Polsce już po prostu łowić nie zamierzam - szkoda mi czasu na uganianie się za resztkami ryb skoro w tym czasie zagranicą mogę złowić kilka razy wiecej & większych ryb.

 

Czy samo C&R jest w stanie rozwiązać problem naszych wód - pewnie nie ale biorąc pod uwagę wielkość presji wędkarskiej jest jednym z koniecznych elementów. W zasadzie u nas to chyba bardziej należałoby mówić o no-kill. W polskich realiach no-kill jest chyba głownie forma jakiegoś protestu i czegoś co każdy z nas w swoim osobistym wymiarze może zrobić żeby nie przykładać ręki do dewastacji środowiska.  I dlatego chociaż to się wielu nie spodoba uważam że w pewnym sensie ludzie którzy wypuszczają ryby mają prawo czuć się lepsi, na podobnej zasadzie jak ci którzy wyrzucają śmieci do kosza a nie na ulicę. To jest oczywiście wyłącznie moje osobiste zdanie.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(...)

Czy samo C&R jest w stanie rozwiązać problem naszych wód - pewnie nie ale biorąc pod uwagę wielkość presji wędkarskiej jest jednym z koniecznych elementów. W zasadzie u nas to chyba bardziej należałoby mówić o no-kill. W polskich realiach no-kill jest chyba głownie forma jakiegoś protestu i czegoś co każdy z nas w swoim osobistym wymiarze może zrobić żeby nie przykładać ręki do dewastacji środowiska. (...)

W pełni zgadzam się z Twoim zdaniem, ale żeby stosować zasadę no-kill, trzeba na wstępie zastosować C&R, bo cóż po tym jeśli co prawda oddamy rybę jej naturalnemu środowisku, jeśli będzie pokancerowana, wymęczona i niemal uduszona? Jak długo pożyje, a jeśli nawet przeżyje, to czy będzie na tyle sprawna żeby uniknąć konfrontacji z innym, bardziej sprawnym drapieżnikiem, czy będzie zdolna do rozrodu? Czy nie umrze po kilku dniach z osłabienia, albo może nieco później, ale zaatakowana pleśniawką, owrzodzeniem lub inną chorobą, która z łatwością poradzi sobie z osłabionym organizmem?

Łowiąc i kalecząc ryby dla czystej przyjemności jesteśmy barbarzyńcami, ale nawet Hunowie szanowali pokonanego przeciwnika, więc szanujmy my również.

Edytowane przez Alexspin
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I dlatego chociaż to się wielu nie spodoba uważam że w pewnym sensie ludzie którzy wypuszczają ryby mają prawo czuć się lepsi, na podobnej zasadzie jak ci którzy wyrzucają śmieci do kosza a nie na ulicę. To jest oczywiście wyłącznie moje osobiste zdanie.

 

 

Łowiąc i kalecząc ryby dla czystej przyjemności jesteśmy barbarzyńcami, ale nawet Hunowie szanowali pokonanego przeciwnika, więc szanujmy my również.

Święte słowa :clappinghands: .

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wracając do wątku, przyroda ma duże możliwości autonaprawy. Taki las, jeśli rośnie w miarę naturalnie, darzy nas jagodami, grzybami, można suszków lub wiatrołomów nazbierać na opał... Człowiek jest jednak pazerny. Chce siać, więc coraz większe połacie lasu wycina. Już nie tylko suszki i wiatrołomy, ale i całkiem zdrowe drzewa zabiera. Las i to, do pewnego stopnia jest w stanie zregenerować. Jednakże w ostatnich latach piły mechaniczne, duże pojazdy i t.p. wynalazki umożliwiły eksploatację na niespotykaną w historii skalę. Przenosząc to na wędkarstwo - mobilność wędkarzy, szybkość przepływu informacji, powszechny dostęp do wyrafinowanego sprzętu, to ma wpływ podobny jak wjechanie buldożerów do lasu. Przyroda nie ma szans. Jeśli nie znajdziemy mechanizmów samoograniczających naszą eksploatację, zakończymy rozdział historii pod tytułem "wędkarstwo na wodach otwartych w Polsce" z powodu braku ryb...

Pytanie nie brzmi, czy wprowadzać ograniczenia, tylko na jakie ograniczenia w spełnianiu naszej pasji jesteśmy skłonni się zgodzić...

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dodałbym jeszcze ciąg dalszy pytania - jakie ograniczenia skutecznie wesprą naturę w procesie autonaprawy?

100% no kill minimum przez 10 lat. Niestety to utopia... :(

 

Proponuję aby świadomie zrezygnować z wędkowania jak Sławomir Oppeln Bronikowski. Trzeba brać przykład od najlepszych.

Oj, idziesz po bandzie, na to się nie godzę... :angry:  ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Pytanie nie brzmi, czy wprowadzać ograniczenia, tylko na jakie ograniczenia w spełnianiu naszej pasji jesteśmy skłonni się zgodzić...

Ja na wiele ale zdaję sobie sprawę że ciężko jest napisać bardzo dobre przepisy, nie każdemu może się podobać i budzić z tego czy innego powodu wątpliwości. Czy przepis jest dobry okaże się w "praniu", zawsze można go poprawić. Wystarczy odrobina dobrej woli. Nie będę palił opon.

Edytowane przez okonek63
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Absurdem powszechnie akceptowanym jest sprowadzenie fishingu do ciągłego, niepohamowanego łowienia - non stop cały rok.  Dorabianie różnych ideologii tytułem samousprawiedliwienia też nie wygląda dobrze. Samoograniczenie i dobrowolna, czasowa abstynencja - do której zachęcam - jest uczciwsza.. ale niestety trudniejsza.. :)    

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jaki wg. Ciebie jest ten dobrowolny przymus?

Jest to coś występującego w relacjach obywatel-instytucja. Kolega lubi łowić ryby(nikt mam nadzieję kolegi do tego nie zmusza) to jest dobrowolność. Instytucja mówi-możesz to robić ale to my ustalamy reguły gry, akceptujesz je albo fora ze dwora. Umożliwienie wykonywania jakiejś czynności uzależniając ją od przestrzegania jakiś warunków jest pewną formą przymusu.

Absurdem powszechnie akceptowanym jest sprowadzenie fishingu do ciągłego, niepohamowanego łowienia - non stop cały rok.  Dorabianie różnych ideologii tytułem samousprawiedliwienia też nie wygląda dobrze. Samoograniczenie i dobrowolna, czasowa abstynencja - do której zachęcam - jest uczciwsza.. ale niestety trudniejsza.. :)

Przepraszam ja wykonuję tą czynność od maja do końca października. Od stycznia do końca kwietnia z uwagi na przepisy a w listopadzie i grudniu wykonywanie tej czynności mogłoby zakończyć się schowaniem butów przez żonę.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest to coś występującego w relacjach obywatel-instytucja. Kolega lubi łowić ryby(nikt mam nadzieję kolegi do tego nie zmusza) to jest dobrowolność. Instytucja mówi-możesz to robić ale to my ustalamy reguły gry, akceptujesz je albo fora ze dwora. Umożliwienie wykonywania jakiejś czynności uzależniając ją od przestrzegania jakiś warunków jest pewną formą przymusu.Przepraszam ja wykonuję tą czynność od maja do końca października. Od stycznia do końca kwietnia z uwagi na przepisy a w listopadzie i grudniu wykonywanie tej czynności mogłoby zakończyć się schowaniem butów przez żonę.

Pierwszą cześć wypowiedzi zrozumiałem. Zgadza się lubię łowić, a najbardziej wypuszczać i nikt mnie do tego nie zmusza. Drugą część wypowiedzi nie bardzo kumam. Mówisz o instytucji czyli PZW i ich reguł, czyli przepisów? Jeżeli tak to zrozumiałem. Tylko pytanie ilu wędkarzy tak procentowo przestrzega te przepisy? Śmiem twierdzić, że większość nie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam rzeczkę na rzut kamieniem gdzie pływają spore pstrągi,mało kto wie że tam są i mają się całkiem nieźle,doszedłem do wniosku że nie będę kaleczył tak delikatnych ryb i całkowicie zrezygnowałem z ich łowienia,wystarczy że czasem zaobserwuję ładnego grubaska czekającego na spływ chruścika,to zupełnie mi wystarczy :)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Absurdem powszechnie akceptowanym jest sprowadzenie fishingu do ciągłego, niepohamowanego łowienia - non stop cały rok.  Dorabianie różnych ideologii tytułem samousprawiedliwienia też nie wygląda dobrze. Samoograniczenie i dobrowolna, czasowa abstynencja - do której zachęcam - jest uczciwsza.. ale niestety trudniejsza.. :)    

 

Sławku drogi... o ile zaproponujesz to samo wobec rybaków... rozważę. :) 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...