marekn Opublikowano 8 Maja 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 8 Maja 2018 Poranny na "Brzankę" własnej roboty, stał w bardzo szybkim nurcie. 23 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
penkulski Opublikowano 8 Maja 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 8 Maja 2018 Majowa wieczorowa klucha z 5 z przodu Sprzętowo: SG PARABELLUM 9'2" 7-23G, 16'VANQUISH 4000HG, PP 15lb 28 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. smasher Opublikowano 8 Maja 2018 Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Zgłoś Udostępnij Opublikowano 8 Maja 2018 nowy PB 58 cm 70 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
MckenziQQ Opublikowano 9 Maja 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 9 Maja 2018 Kluski z Sanu 41 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
marekn Opublikowano 10 Maja 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 10 Maja 2018 Największy z "majówki" na "brzankę" własnej produkcji: 28 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
FRS1985 Opublikowano 12 Maja 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 12 Maja 2018 (edytowane) 60cm 2.44kg . Inazuma 240 do 30g, Oluma Alumina 40 i 10lb Saratoga mocne branie z głębokiej wody w motor oila. Edytowane 12 Maja 2018 przez woblery z Bielska 17 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
etherni Opublikowano 13 Maja 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 13 Maja 2018 Tłusty oszust - bardzo skutecznie udawał bolka i braniem i odjazdem. 18 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Michał Pawłowski Opublikowano 13 Maja 2018 Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Zgłoś Udostępnij Opublikowano 13 Maja 2018 Wreszcie i do mnie uśmiechnęło się szczęście co prawda wcześniej niż w poprzednich sezonach, ale patrząc na Wasze wyniki myślałem że i u mnie obudzą się w tym roku jeszcze wcześniej, w końcu aura wyjątkowo sprzyjała.. ale nie ma co narzekać, pierwszy i od razu rekord poprawiony 69 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
grisha Opublikowano 14 Maja 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 14 Maja 2018 Piękny Możesz napisać co za "muchie" zebrał ? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Michał Pawłowski Opublikowano 14 Maja 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 14 Maja 2018 Piankowego żuka 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. malinabar Opublikowano 14 Maja 2018 Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Zgłoś Udostępnij Opublikowano 14 Maja 2018 (edytowane) Stoję w rwącej wodzie tak dobrze do pół uda . Artur jest jakieś 30 metrów w dół . Rzucam na maksymalny zasięg prostopadle pod drugi brzeg , czasem nieco pod prąd . Wobek wpada do wody i zaczyna swój deliryczny taniec po powierzchni . Brania następują najczęściej w pierwszej ćwiartce wachlarza . Są albo mega widowiskowe i wyrywają z butów , albo subtelne kąśnięcie kończy się spokojnym zejściem pod mój brzeg i walka zaczyna się dopiero w warkoczu , który sam tworzę w nurcie . Jest !!! krzyczę do kumpla . Po raz kolejny odwraca się z kciukiem uniesionym do góry . Największy złowiony ma około 45 cm i po braniu stawia świecę waląc imponująco kilka młynków przy okazji . Jest pięknie , choć zaczęło się średnio . Ale od początku może ...Kolejny po majowym weekendzie wyjazd z ekipą nad naszą nową-starą dużą rzekę , co to od początku miała być kleniową a zagościła opisem w wątku jaziowym . Jedziemy nad nowy jej odcinek , który w porównaniu z poprzednimi jest znacznie szybszy . Dużo ostro nurtowych miejsc z płytkimi bystrzami , radujących wszystkie moje zmysły stępione ciurkową , pozbawioną wody rzeczywistością lokalną . Tym razem zakładam wodery , bo do przejścia mamy spory kawał drogi w terenie na tyle zarośniętym , że po chwili od startu byłbym mokry od porannej rosy dokumentnie . I te wodery przydały się bardzo w sumie , bo na tym odcinku rzeki wejście do wody było podstawą jak się okazało . Brzegi na długich odcinkach są na tyle strome , że uniemożliwiają dobranie się do wody . Wreszcie po długim dosyć marszu trafiam obiecujące zejście w miejscu idealnym . Szybka woda przyśpiesza jeszcze bardziej , pod drugim brzegiem tworzy się skalny szypot skosem do nurtu , za którym głębokość znacznie wzrasta sądząc po kolorze wody a przed którym z kolei biegnie piękna rynienka . Nad największym bystrzem jest pewnie ze trzydzieści centymetrów wody . Obławiałem tę miejscówkę już czas jakiś woblerkami wydającymi się idealnie dopasowanymi do sytuacji , ale bezskutecznie . W międzyczasie poniżej zjawił się Arturo , obrabiający nurtowe zgłębienia poniżej bystrza i notujący mocny strzał tam właśnie . Ja dalej bez kontaktu . Czując ryby w zasięgu zakładam smurzaka , który średnio mi pasuje do uciągu i braku aktywności na powierzchni . Mocny nurt momentami wyrzuca go i poniewiera , ale ta przynęta otwiera wodę . Początkowo działa larwa od Stepanowa , taki mój indykator kleniowy na tę wodę właśnie . Pracuje tak jak lubię , czyli tuż pod powierzchnią a nie na niej . Jednak po kilku pierwszych rybach przerzucam się na niewielką Brombę sunącą po powierzchni właśnie i to jest strzał w dychę . Jest pięknie . Słońce świeci i grzeje solidnie , ja w wodzie dającej chłód , pędzącej na złamanie karku , pełnej kleni chętnych do współpracy i kumplem w zasięgu wzroku , który świadkuje mojej glorii i miło łechce moje ego łowcy .Rzeka jest cudowna i z wyjazdu na wyjazd coraz bardziej urzekająca . Tym razem widziałem znowu piękne i grube ryby w miejscach , w których były absolutnie bezpieczne . Na oczach moich i kumpla wyszedł mi do wobka kleniowy kark typu pięćdziesiąt z duuużym plusem . Całkiem fajne bolenie pojawiały się w zasięgu wzroku . Jazi tym razem nie było ale Siwy , nasz długodystansowy globtroter , który zawędrował na odległe od nas opaski złowił jazi ( i to ładnych ) kilka , więc to chyba kwestia miejscówek , jakie zajmują te rybki . Cała ta atmosfera towarzysząca łowom w tych miejscach jest na tyle egzotyczna w stosunku do tego , z czym mam na co dzień do czynienia , że mimo zbliżającego się wielkimi krokami sezonu łódkowego jakoś tak wciąż myślę o jej ciemnych , tajemniczych nurtach i tym , co mogą skrywać ... Widok nieprzebranych stad drobnicy na płyciznach , od rybek kilkucentymetrowych po mikroskopijne przecinki świeżutkiego wylęgu wręcz hipnotyzuje i podpowiada wyobraźni widoki grubych kluch , pasących się na tej wysokobiałkowej diecie i tylko czekających na przemykającego chyżo woblerka ... Zawróciła mi ta Woda w głowie , bez dwóch zdań . NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA" Edytowane 15 Maja 2018 przez bartsiedlce 70 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Greg1407 Opublikowano 15 Maja 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 15 Maja 2018 Piękne kluchy w wątku się pokazują, to i ja wstawię wczorajszego późno wieczornego klenika.. Na ul polatał aż miło a branie też solidne łupniecie.. AVS66ULF1/Exage1000FD/Stroft 0,14 i na końcu 3 cm Siek 31 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. pietrus Opublikowano 15 Maja 2018 Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Zgłoś Udostępnij Opublikowano 15 Maja 2018 Piękne te Wasze kluseczki. Pochwalę się i moim jeszcze wiosennym. Sprzęt taki jak zwykle czyli składaniec travel ze szczytówką od micro bite-a z żyłka 0.15 Konger. i kręciołem Daiwa SS 2500 . Przynęta własnej produkcji czarnuch w złote pręgi. 50 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
PiterKO Opublikowano 17 Maja 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Maja 2018 Wieczorny wypad zakonczony sukcesem. Mega silny, uderzył w szybkim nurcie. Kolejne 5 z przodu;) Wysłane z mojego LG-H850 przy użyciu Tapatalka 45 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
ziom7 Opublikowano 18 Maja 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Maja 2018 Urodzinowy na STORM SUB WART 5 CM 46 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
marienty Opublikowano 20 Maja 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 20 Maja 2018 (edytowane) Kleniowe podsumowanie weekendu - Odra. Klenie wytarte + głodne + woda lekko trącona i podniesiona = dzieje się!Piątek. 19:00-00:30. Po zmroku zrezygnowałem z typowo kleniowych przynęt 3-4cm, które do tej pory nieźle się spisywały. Przerzuciłem się na smukłe sandaczówki. Sandacza żadnego nie złowiłem (na tej miejscówce w ciągu 3 lat złowiłem ich tam dosłownie 3) ale klenie... a i owszem!Klenie 50 i 47cm. Sobota, czyli wczoraj 21:00-00:00:Kilka kleników na smużaki oraz jeden 51cm. Miałem znacznie większego potwora ale niestety wygiął kotwicę przy podbieraniu. Moja wina. Chyba za szybko chciałem go mieć w podbieraku. Woda lekko podniesiona i rybka się ruszyła. Wędka ta co zwykle dragon moderate 3-14g choć długość 305cm zaczyna mi mocno przeszkadzać. Pletka 0,08 i kilka wobków z których najwięcej brań miałem na Widła i rapalę orginal.Kilka spostrzeżeń. Klenie zajęły już typowo dla siebie letnie miejscówki. Lepiej reagują na większe, mocno migotliwe woblery ale dalej muszą to być przynęty powierzchniowe. Pokazują się już chrabąszcze majowe i rybka reaguje na "plusk" ale to jeszcze nie jest to ;-) Dzisiaj też bym pojechał ale żona mi coś o rozwodzie wspomina więc chyba odpuszczę ;-) NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA" Edytowane 21 Maja 2018 przez bartsiedlce 44 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. mateusz998 Opublikowano 21 Maja 2018 Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Zgłoś Udostępnij Opublikowano 21 Maja 2018 (edytowane) Maj - miesiąc, w którym bolenie, nadwyrężone tarłem, powinny żerować całą dobę, a tym samym cieszyć moczykijów, meldując się na ich zestawach. Tak mówi teoria. Praktyka i rzeczywistość często jednak z teorią mają tyle wspólnego, co Sławek Peszko z abstynencją.Potwierdził to opisywany niżej wypad. Bogatsi o doświadczenia wcześniejszych wypraw wraz z kompanem postanawiamy nie trzymać się kurczowo boleni i przygotowujemy plan awaryjny, w razie gdyby bolenie dalej pozostawały w letargu i nie miały ochoty interesować się naszymi wabiami. Plan zakłada zajęcie się szczupakami i kleniami(kolejność nieprzypadkowa).Chwilę przed wystartowaniem i rozpoczęciem łowienia w głowach tli się mała, bo mała, ale jednak nadzieja, że niemrawe ostatnimi czasy rapy w końcu zaczną żerować jak należy. Jak się chwilę później okazało, nasze nadzieje były jednak daremne. Obławianie sprawdzonych i niby pewnych boleniowych miejsc nie przynosi najmniejszego efektu poza narastającym z każdym momentem zwątpieniem i frustracją - bolenie dalej na L4 Dajemy sobie ultimatum - jeżeli przez następną godzinę rapy w dalszym ciągu będą miały nas w głębokim poważaniu, to nie będziemy się z nimi bawić w kotka i myszkę i bierzemy się za inne gatunki. Szkoda cennego czasu nad wodą na szukanie ryb, których sprowokowanie do brania graniczy z cudem. Oczywiście, jak się można było domyśleć, boleniowego ogona w ciągu wyznaczonych 60 minut nie uświadczyliśmy. Przechodzimy więc do realizacji planu B. Ten, co prawda, zakładał, iż najpierw poszukamy szczupaków, jednak spływając z miejsc boleniowych, bardziej po drodze było nam na klenie. Zatem, aby nie tracić czasu i nie nadrabiać kilometrów, zatrzymujemy się tam, gdzie ostatnio klenie można było zauważyć. Pierwsza meta na zero, więc lecimy na następną. Tutaj rozpoczyna się zachęcająco. W pierwszych kilku rzutach meldują się dwa nie za duże klenie. Pozytywnie nastawieni machamy i obławiamy dalej. Kilka przeciągnięć przynęty na pusto i w końcu jest branie. Nie przypomina jednak kleniowego agresywnego szarpnięcia. Było to raczej tępe, mocne przytrzymanie. Plecionka powoli wysuwa się ze szpuli, a kij zaczyna się majestatycznie głęboko uginać. Co jest grane ? Raczej nie kleń… Pierwsza myśl - nieduży sum . Szkoda, bo była szansa na klenie, a tak zapewne będzie trzeba podnosić kotwę i nici z łowienia na dłuższy okres na tej mecie… Mija kilkanaście sekund i wędka wciąż ugina się głębiej niż miało to miejsce zwykle przy kleniach. Ryba jednak słabnie i pozwala się podholować bliżej jednostki pływającej. Więc jednak nie sum… Jeszcze chwila i powinna pokazać się na powierzchni. Jest ! Naszym oczom ukazują się srebrne łuski, jednakże przeciwnik jest zbyt daleko, by jednoznacznie stwierdzić, czy to boleń czy jednak kleń. Kilka sekund później i już widzimy. Kleń i to konkretny, prawdopodobnie na nowe PB ! W głowie zaczynają kołatać się myśli - czy plecionka niepostrzępiona, czy dobrze zapięty, czy kotwice wystarczająco mocne… Szkoda by było stracić taką rybę przez jakieś drobne niedopatrzenie. Postanawiam zatem holować tak zdecydowanie i szybko, jak to tylko możliwe. W międzyczasie towarzysz na łodzi przygotowuje już podbierak. Kleń jest już przy łodzi, a podbierak w wodzie. Pierwsza próba podebrania, trochę pokraczna, nie udaje się. Zauważamy jednak, że jest bardzo dobrze zapięty, więc staje się odrobinę spokojniejszy. Naprowadzam rybę ponownie, tym razem z sukcesem. Kleń w podbieraku. Takiego jeszcze nie widziałem na żywo. Jego gabaryty robią wrażenie. Chwila sesji fotograficznej, odhaczenie i do wody, ale przedtem jeszcze szybkie mierzenie. Pierwszy pomiar obnaża 55 cm. Widzę jednak, że głowa głównego bohatera znacznie wystaje poza granicę miarki. Przesuwam więc go tak, aby koniec pyszczka był na równi z zero. Kraniec ogona zahacza o 59 cm. Myślę, że gdyby go troszkę rozciągnąć i przycisnąć do miarki, pojawiłaby się magiczna 6 z przodu. Po chwili kleń wraca do siebie, startuje błyskawicznie, tak że niemożliwe jest pstryknięcie zakładanej ładnej fotki, ale to w sumie dobrze, bo znaczy, że rybka była w świetnej kondycji.Do końca dnia doławiamy jeszcze kilka kleni. Żaden jednak nie ma podjazdu do trzeciego dnia dzisiejszego. Na koniec machamy za pajkami, jednak już od niechcenia i trafia się wyłącznie sandacz. Narzekać jednak nie możemy, szczególnie ja. Bądź co bądź, nie na codzień łowi się takiego klenia Sprzętowo: Fenix PST895, Shimano 4000, Mikado 0,12 i wobler Z NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA" Edytowane 22 Maja 2018 przez bartsiedlce 54 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
tomi101 Opublikowano 21 Maja 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 21 Maja 2018 Wczoraj ,tak na dobre ,rozpocząłem sezon łowienia z powierzchni.Nie było wielkich ryb,widowiskowych brań i emocjonujących holi.Udało się sprowokować i wyholować kilka średnich ryb mimo niewielkiej ich aktywności.Pierwszy kontakt z rzeką po rocznej przerwie napawa optymizmem i powinno być tylko lepiej . Jedna z miejscówek ,co do której miałem poważne plany, okazała się mocno oblegana Zdegustowany ,nawet nie podchodziłem bliżej ,aby zrobić lepszą fotkę.Naliczyłem ...53 osobniki,które zamiast siedzieć na jajkach,spaliły miejscówkę. Użyłem niewyszukanego ,ale sprawdzonego sprzętu:Wędka Dragon Expres Specialist 30 -3,90m , Blue Arc 9400 z żyłką P-Line CX Premium 0,20mm i wobler{imitacja owada} własnego wykonania. Pozdrawiam Tomi 36 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Pulsar Opublikowano 22 Maja 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 22 Maja 2018 Od mojego ostatniego wpisu minęło już kilka dni. Cały swój wolny czas przeznaczałem na penetrowanie maleńkiej rzeczki która jest dopływem mojego głównego łowiska. Ryby dopisywały, co prawda żadna z nich nie przekroczyła 35cm ale jak na siurek który można przesikać to i tak dobrze... Te wyprawy dały mi trochę do myślenia, klenie jakoś bardziej wolały 6 centymetrowe krakuski w malowaniu pstrąga niż smużaki czy też Salmo Tiny.W dodatku przez ten czas zdążyłem połamać moją wklejeczkę Excellence Finesse [*] poprzez przytrzaśnięcie spigota drzwiami samochodu.Wczoraj wracałem z nauczycielem do domu, całą drogę ze szkoły przegadaliśmy o spiningu, bo okazało się że on też łowi na mojej rzece tylko kilka kilometrów wyżej. Wspomniał mi coś o pstrągach i że w tym roku klenie stoją w dość nietypowych miejscówkach, strice pstrągowych.Dzisiaj tj. 22.05.2018 miałem dzień wolny od jakichkolwiek zbędnych zajęć, około godziny 10 postanowiłem iż pora w końcu zajrzeć na moją główną rzekę.Zaraz po przybyciu na miejsce skierowałem swoje kroki na odcinek nizinny, gdzie ujście ma mój ciurek. Woda była dość zimna i czysta. Jak się okazało jesienne pogłębianie koryta nie wpłynęło dobrze na ryby, tamten odcinek wygląda na martwy. Po godzinie łowienia padła szybka decyzja, pora przenieść się w górę rzeki, na odcinek już górski. Pierwsze dwie godziny i przebyte półtorej kilometra mówiły mi, że dzisiaj wrócę o kiju. Zmieniłem więc taktykę, założyłem 6cm krakuska, i przeszedłem jeszcze jakiś kilometr do góry, pierwsze dwa rzuty i zaliczyłem atak pstrąga.... pierwszy w życiu i to jeszcze na spining. Coś mi podpowiadało iż jest to dopiero początek. Przeszedłem na swoje starorzecze które mogliście zobaczyć w poprzednim wpisie, złowiłem ponad 10 kleni, żaden z nich nie miał nawet 32 centymetrów, aczkolwiek brały one na wszystko od smużaków przez woblery kleniowe aż po chińskie wynalazki.Miejscówki kabanów zajmowały dziś piękne patelnie, duże karpie i dwa amury. Była już godzina 15, zastanawiałem się nad zwinięciem się do domu, spojrzałem jednak w kierunku góry rzeki i pomyślałem "ej... halo... przecież nigdy mnie tam jeszcze nie było ...."Zanim udało mi się znaleźć miejsce w którym było na tyle głęboko że mógłbym poprowadzić woblera przeszedłem ponad kilometr. Trafiłem na miejsce gdzie na lekkim zakręcie rzeki leżało powalone drzewo, stanąłem w wodzie kilka metrów od niego, wody było akurat po kolana więc nie myślałem nad wynikami, rzucałem po prostu dla zasady, łowiłem z prądem. Uciąg w tym miejscu był tak duży że nie nadążałem kręcić korbką aby zwijać woblera w nurcie. W pewnym momencie zobaczyłem pod brzegiem dość fajnego klenia, rzuciłem mu pod pysk Salmo Tiny ale ten go odprowadził dokładnie pod moje nogi... reszty się możecie sami domyśleć. Zrezygnowany założyłem tego samego krakuska co kilka godzin wcześniej, wykonałem dwa rzuty pod drzewo bez żadnego rezultatu i od niechcenia posłałem wobler w środek nurtu, dwa zwinięcia i coś szarpnęło... hmm... pewnie zahaczyłem o jakiś kamień.... i nagle z rozmyśleń wyrwało mnie konkretne pie****e w blank, myślałem że udało mi się zapiąć wyżej wspomnianego klenia ... tsaaa ... złowiłem pierwszego w życiu pstrąga! i to jeszcze potokowca Głupi to zawsze ma szczęście. Okazało się że nie do końca bo dwa rzuty później zostawiłem na drzewie wobler...Przeszedłem na drugi brzeg, wody akurat było po jajka, ale nie polecam brodzenia w tak zimnej wodzie bez żadnych spodniobutów czy kaloszy. Ustawiłem się kilka metrów przed drzewem(zdjęcia wyżej są właśnie z tego miejsca), uwiązałem drugiego ale tym razem lekko drobniejszego krakuska. Rzut w nurt, wędkę chce mi wyrwać z ręki, kołowrotek jęczy z wysiłku, mam wrażenie że przynęta zaraz odleci jak helikopter bo dostała takich wibracji od tego nurtu. Drugi rzut pod gałęzie, zaczynam sprowadzać przynętę w nurt i nagle na granicy pierdut.... kolejny strzał ale jakiś taki pięć razy mocniejszy. Ryba przywarła do dna na samym środku nurtu... no zajebioza, lepiej chyba być nie mogło, nie mogę jej ani trochę ruszyć. Naszła mnie myśl czy ja przypadkiem brzany nie zapiąłem, pięć minut później udało mi się podnieść kłodę z dna i kolejne pięć minut minęło zanim wydarłem go na spokojną wodę. Okazało się że to było moje PB klenia! (tak... tak... wiem... zacząłem spining w tym roku). Miarka pokazała 43 centymetry, był znacznie grubszy niż mój dotychczasowy rekord.Koleżka jak każda inna ryba którą złowię popłynął zawiadomić tatusia o porachunkach do wyjaśnienia Niecałe 100 metrów wyżej były jeszcze dwie praktycznie identyczne miejscówki.W tym miejscu miałem konkretny strzał zaraz na granicy nurtu i spokojnej wody, poczułem pulsacje, zobaczyłem duży błysk we wodzie i niestety rybka spadła z kotwicy.Tam wyżej przy drzewie które leży w wodzie ta sama sytuacja, w tym wypadku rybka była dłużej na kiju.O godzinie 17:50 zaczęło padać, byłem już przemarznięty i przemoczony, stwierdziłem że na dziś odpuszczam.Zastanawia mnie czy dwa ostanie brania to pstrągi czy wspomniane przez nauczyciela klenie które trenują w ostrym nurcie... no cóż w sobotę wybieram się zweryfikować te wątpliwości.#Edit Czegoś zapomniałem Sprzęt:-Mikado Excellence Finesse 2,4m 2-10g - po przejściach -Robinson Dakota FD406-Mikado Nihonto Octa Braid żółty fluo 0,10mm-Dwa krakuski w pstrągowych barwach NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA" 46 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
hanz Opublikowano 23 Maja 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 23 Maja 2018 Fajnie opisane. Graty Pb. Ta klucha oka nie ma czy mi się wydaje? Do tej fluo pletki stosujesz jakis przypon? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Esioslaw Opublikowano 23 Maja 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 23 Maja 2018 Świetna przygoda super opis, Kurczę mam całe pudełko woblerów Krakusek, używałem je głównie za pstrągami, i się świetnie spisywały mam swoje ulubione modele poza tym nie próbowałem nimi łowić za kleniami, widocznie warto bo ich praca jest świetna jedyna wada jest że sa lekkie i cieżko jest posłać daleko w rzekę, jedynie żeby spłynął. Sam się ciągle zastanawiam czy zastosować przypon do plecionki?, Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Pulsar Opublikowano 23 Maja 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 23 Maja 2018 Klucha jak najbardziej miała oboje oczu. Czasami zdarza się, że używam przyponu z żyłki 0.16. Jednak preferuje samą plecionkę, po prostu nie stać mnie aby w każdym dołku zostawiać przynętę.Moim rybom to jakoś specjalnie nie przeszkadza. Krakuski a szczególnie te większe mają niezły potencjał, ale również się zgodzę że ich lotność nie powala. Dziękuję za miłe słowa. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
pieczywko Opublikowano 23 Maja 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 23 Maja 2018 Wkrzanskie 47 centów. Bielikowy bandziorek na koncu zestawu 28 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
flajsik Opublikowano 24 Maja 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 24 Maja 2018 Wiślany, nie mierzony. Chciał być bolkiem [emoji6] Wysłane z mojego EML-L29 przy użyciu Tapatalka 12 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
tomi101 Opublikowano 24 Maja 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 24 Maja 2018 Wczorajszy wieczorny,spontaniczny wypad nad niewielką rzeczkę z Wojtkiem@WOBI.Akcja była szybka.Podanie woblera na napływ wlewu,widowiskowe branie,szybki hol w silnym uciągu,podbierak,szczypce, wypuszczenie i ...gęba uśmiechnięta Dorodny samiec pozował do fotek.. Dragon Express 3,90 ,Blue Arc 9400 ,P-Line CX Premium 0,20 ,Mrówka 35mm. Pozdrawiam Tomi 20 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.