Skocz do zawartości

Klenie 2018


tadekb

Rekomendowane odpowiedzi

Trudno powiedzieć jak to jest z tymi kleniami. Na Wiśle potrafią lać mleczem czasami już od początku maja, do lipca i niewątpliwie jest to najlepszy okres ich połowu na spinning. Samice w trakcie tarła praktycznie nie żerują, natomiast samce są bardzo agresywne i atakują wszystko co pojawi się w obrębie gniazd.
Gniazda, to może nieadekwatne określenie. Tracę się klenie okupują niemal wszystkie rafy i przelewy w rzece, dlatego jak byśmy chcieli być tacy mocno etyczni, to trzy miesiące połowu na rafach trzeba by było sobie odpuścić. Później, to co najwyżej w nocy udało by się tam złowić jakieś micro sandaczyki.

 

11855655_699F47BE-84AF-49F5-BA68-166FF30

 

Pozdro.

Edytowane przez spinnerman
  • Like 29
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wtedy trzeba odpuścić [emoji6]

Trudno powiedzieć jak to jest z tymi kleniami. Na Wiśle potrafią lać mleczem czasami już od początku maja, do lipca i niewątpliwie jest to najlepszy okres ich połowu na spinning. Samice w trakcie tarła praktycznie nie żerują, natomiast samce są bardzo agresywne i atakują wszystko co pojawi się w obrębie gniazd.
Gniazda, to może nieadekwatne określenie. Tracę się klenie okupują niemal wszystkie rafy i przelewy w rzece, dlatego jak byśmy chcieli być tacy mocno etyczni, to trzy miesiące połowu na rafach trzeba by było sobie odpuścić. Później, to co najwyżej w nocy udało by się tam złowić jakieś micro sandaczyki.



Pozdro.


Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka

Edytowane przez bartsiedlce
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

post-50504-0-47609600-1527455750_thumb.png

Złapany na czarną osę Bartka Chmurzyńskiego

post-50504-0-81508600-1527455916_thumb.png

Złapany na żuka majowego "ImagoLures"

 

Bardzo trudna woda dzisiaj szła. Mnóstwo spływających traw z dopiero co koszonych łąk.

Na powierzchni zero życia -mimo to właśnie z powierzchni złowiłem jedyne dwa klenie.

Jak na tą wodę kiepsko, jak na te warunki ok.

Wszelkie próby prowadzenia przynęty w toni, kończyły się na dwóch pierwszych metrach

zebraniem sporego snopka zielska.

 

Sprzętowo bez zmian;

Wędka 2,9m/12lb żyłka 0,16 i 0,22mm, kręciołek 2500.

 

  • Like 32
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj urodził się w głowie plan, żeby dzisiaj wraz ze wschodem słońca być już nad Wisłą.

W ręce kij boleniowy  i to tym rybom miałem dzisiaj poświęcić kilka godzin łowienia. Na miejscu przeszywająca cisza, o dziwo upstrzona zazwyczaj lasem gruntówek piaszczysta łacha była zupełnie pusta. Buty grzęzną w mokrym piachu, powoli schodzę po osuwającej się plaży, obserwując czy jakiś "rekin" nie patroluje wypłycenia w poszukiwaniu uklei. 

Kilkanaście metrów poniżej faktycznie jakiś grzbiet tnie taflę wody na "kancie", drobnica co chwilę czmycha na boki. Na agrafce bezsterowa ósemka, pomyślałem, żeby zmienić ją na coś subtelniejszego, przeciąłem jednak drogę przepływającej rybie, ta gwałtownie uderza i po krótkim młynku się spina. Podejrzewałem niewielkiego bolka, tym lepiej, że spadł pomyślałem. Za kilka minut sytuacja się powtarza, tym razem widzę dwie płynące w około metrowym odstępie ryby. Rzut sporo poniżej, przecinam trasę domniemanemu bolkowi i na wodzie po kostki solidne łupnięcie !

Spora ryba kotłuje wściekle, skracam dystans i ku mojej uciesze podbieram ręką grubego, blisko półmetrowego klenia :) Zagadka się rozwiązała, ryby po niedawno odbytym tarle solidnie żerują. Nie zmieniam jednak planów i wciąż wypatruję ataku "godnego" bolenia, niestety na wodzie nie widać uderzeń nawet małych "kotów". Obławiam mimo wszystko co ciekawsze mety i kończy się na niewymiarowym bolku.

Po kilku godzinach słońce zaczyna męczyć, postanawiam obłowić na koniec ciekawą główkę, z której udało się kilkakrotnie w minionych latach oszukać fajne rapy.

Z wolna, krok po kroku zbliżam się do samego szczytu i w ciemno obławiam napływ. Bolenia ni widu, ni słychu za to spod nóg ucieka mi spory kleń. Po chwili w najmocniejszym nurcie napływu widzę coś jakby zbiórkę. Gdzieś w pudełku boleniowym zaplątał się stary, jaziowy "krąpik". Posyłam go nieco pod prąd, wobler napływa na szczyt i ostre łupnięcie prawie wyrywa kij z ręki. Ryba zeszła do dna i nawet delikatnie uruchamia hamulec. Po chwili na powierzchni pokazuje się piękny kleń, w ostatniej chwili chwytam go za kark i przynęta wypada z pyska. Ten pół metra nawet przekroczył :)

Mam dość wrażeń na dziś, upał robi swoje i nakazuje odwrót, a wyprawa pomimo braku boleni jak najbardziej na plus.

post-51351-0-26206000-1527851783_thumb.jpg

post-51351-0-52316400-1527851798_thumb.jpg

post-51351-0-81879100-1527851815_thumb.jpg

post-51351-0-04002500-1527851834_thumb.jpg

 

 

NOMINACJA DO KONKURSU  "OPIS MIESIĄCA"            :good:

Edytowane przez bartsiedlce
  • Like 48
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czerwiec nastał na dobre , rozlał się falą upałów i nastała era łódki , opadingu , echosondy i tego wszystkiego , za czym tęskniłem blisko pół roku ... Ale uzmysłowiłem sobie przy tym , że nie zrobiłem tak na dobrą sprawę podsumowania wiosennego mojego leśnego strumyczka , który niejednokrotnie już był przytaczany zarówno w tym , jak i przyłowowym wątku . Dużych ryb nie złowiłem niestety , tak jak to bywało jeszcze w latach ubiegłych . Miałem niewątpliwą przyjemność podziwiać misterium tarła na malutkim bystrzu , do którego ciągnęły chyba wszystkie ryby z bliższej i dalszej okolicy . Widoki były fascynujące i miałem szansę obserwować tarło praktycznie z odległości około pięciu metrów , kiedy to schowany za krzaczkiem nie wzbudzałem popłochu wśród i tak ogarniętych amokiem miłosnym ryb . Nie widziałem wśród nich smoków w rozmiarze 50 i plus , ale i tak grube czterdziechy pobudzały wyobraźnię  ;) . Prawdziwe smoki udało mi się zaobserwować na dolnym odcinku ciurka , znacznie spowolnionym i pełnym drzew powalonych w korycie rzeczki i tworzących praktycznie niedostępne dla wędkarza ostoje . Kilka z takich około pięćdziesięciocentymetrowych wyszło mi do wobka , ze dwa walnęły wyrywając kij z ręki , jednak zabrakło odrobinę szczęścia do finału z fotką w tle  :rolleyes: .

Jednak to , co najciekawsze dotyczyło ryb rozmiarowo niezdjęciowych jeszcze . Otóż w okolicach kwietnia miałem kilka wyjazdów , które absolutnie zburzyły moje wyobrażenia o intensywnym łowieniu kleni . Jakimś tam zwiastunem był mój nieoczekiwany wyskok jesienią nad ten ciurek , który pozwoliłem sobie opisać w roku ubiegłym . Ale tej wiosny były jakieś trzy wyprawy , które skończyły się wynikiem ponad dwudziestu ryb . Ryb niewielkich , takich do trzydziestu kilku centymetrów . W większości kleni , czasem płoci , okoni , boleników . Ale nigdy wcześniej nie miałem takich wyników ilościowych nad wiosenną rzeczką , jakby nie patrzeć . W roli głównej woblerek z jajem w postaci gajosikowego killer egga oraz czarny , calowy twisterek na około dwugramowej główce . Wobek prowadzony najczęściej wachlarzem po rzucie pod przeciwległy brzeg . Brania praktycznie tuż po wpadnięciu do wody i pierwszym błysku . Później kolejnym dobrym momentem był subtelny twitch nadawany samą szczytóweczką na łuku , w pierwszej fazie wachlarza i później podobne zaburzenie pracy woblerka już przy prowadzeniu pod prąd , z lekkim ( albo całkiem sporym :) ) odpuszczeniem szczytówki z prądem i późniejszym delikatnym , acz zdecydowanym pociągnięciem . W ogóle zabawa z tego typu przynętą pochłania mnie już którąś wiosnę z rzędu i żałuję tylko , że tak późno wyważyłem te otwarte na oścież drzwi  :D . Praca jigiem natomiast to już klasyka opadu , wprawdzie bardzo delikatnego i też w wachlarzu pod  prąd , z elementami podrygiwań szczytówki i jej odpuszczeń chwilowych , jednak taka okoniowa mimo wszystko  :P . Kijek mój leciwy już powoli , ale  w 100% ogarniający to spektrum przynęt , ryb i łowiska to FX 902-2 od Dąbka . Narzędzie stworzone do tego typu łowów . 

Jedyny zdjęciowy klenik z tego łowiska tej wiosny pyknął klasycznie już na bzyka , wyprzedzając znacznie większą sztukę niestety w miejscu już znajomym  :) .

1527946097dsc04963.jpg
Okoliczności przyrody towarzyszące łowom na tej właśnie rzeczułce , jej kameralność i akwariowość  są natomiast nie do przecenienia bez względu na wyniki , jakie za tym idą . Mam nadzieję , że jeszcze zaglądnę tu w tym roku , kiedy będzie niosła nieco więcej wody .
1527946373dsc04970.jpg
 
1527946424dsc05030.jpg
 
 

NOMINACJA DO KONKURSU  "OPIS MIESIĄCA"            :good:

Edytowane przez bartsiedlce
  • Like 45
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Woda niska, ale kolor kawy z mlekiem. Mimo to udało się kilka zachęcić do skosztowania piankowego żuczka. Ten na załączonym zdjęciu wynużył się za płynącą powoli przynętą i równie powoli ją połknął. Widok klenia wychodzącego tak do przynęty, bezcenny.

 

1_20180602_132143.jpg

Edytowane przez szaker
  • Like 19
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kto rano wstaje temu Pan Bóg daje. Wstałem więc o świcie i chwilę po 4:00 byłem nad Wisłą. W planie miałem popróbować się z okoniami i kleniami. Zaczęło się nieźle bo okonki współpracowały od pierwszego rzutu. Rozmiarem niestety nie zachwycały. Po wyciągnięciu kilku glutów brania się skończyły, czas zatem na klenie. Przez godzinę przerzucałem zawartość pudełka z przynętami, próbując na zmianę woblerów, smużaków, gumek i... nic. W końcu zrezygnowany wróciłem do paprochów, jak się chwilę później okazało było warto! Czerwony twisterek spodobał się kleniowi i to nie byle jakiemu. Mocne przytrzymanie niedaleko od brzegu, zacięcie i jazda na hamulcu. Szczęśliwie klenisko zamiast uciekać na środek rzeki ruszyło w moją stronę i za pierwszym podejściem udało mi się gagatka wylądować w podbieraku. Wyjście na brzeg z kołaczącym sercem, miara zdjęta drżącą ręką i... jest nowy PB - 57cm, stary poprawiony o 1cm :D

 

post-56372-0-64153600-1528444858_thumb.jpg

 

Super, choć oczami wyobraźni widziałem już moje wymarzone 60cm. No nic, przecież wiem, że gdzieś tam pływa taki dziadek i tylko czeka aż kiedyś przyjdę i mu coś podrzucę ;)

Klenior wrócił żwawo do swojej matni, niech rośnie, może jeszcze kiedyś wyśrubuje moje PB :)

 

 

Zostałem jeszcze chwilę na łowisku, dołowiłem trzy okonki, bażant przeleciał mi nad głową a Wisła na niżówce pożegnała mnie odkrywając ciekawą skamielinę. 

 

post-56372-0-65165600-1528445164_thumb.jpg

 

Do zobaczenia Królowo rzek!

 

Sprzęt:

Major Craft Crostage CRK S764M

Shimano Biomaster 2000S

Plecionka chyba PP + FC sunline.

Edytowane przez coma
  • Like 44
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brawo :clappinghands:

57 to również mój PB

Co sezon udaje mi się 2-3ryby wyjąć właśnie 57 wyrównując mój best.

I chociaż łowię w rzeczce gdzie wiele razy widziałem klocki pod70cm i nieraz rzucałem im przynęty pod pysk,

nic z tego! Nigdy tych magicznych 57 nie udało mi się przeskoczyć.

Gratulacje, i życzę Ci tych 60 :D  ...to tak blisko, zaledwie 3cm :P

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Disiaj zakupiłem smar do kołowrotków marki Penn , po kilku nieudanych testach innych producentów. Po pracy Obiad w trakcie obiadku mycie suszenie i nakładamy , sprawna ręką zamykam robotę dokręcając korbę do mojej Daiwy Excelera Plus , podpinam szybki 7calowy kijek do 25g z 10lb linką i lecę chociaż na godzinkę nad wodę .Mija chwila jestem już na miejskim odcinku , a tam jakieś dni Miasta ... ludzie piwo muza i opór hałasu , hmmmm myślę nie nie nie . zawijam w górę rzeki prosto w krzaki które teraz są jak sekwoje. znajduję szczelinę która prowadzi stromą skarpą na dół do rzeki a że jest niżówka to wystaje kawałek opaski nie wiem jak się tam dostałem , ale jednak jestem staje na kamlota mieści mi się jedna noga a drugą się tylko podpieram od czasu do czasu na nodze japonka , muszki rąbią mnie po kostkach tak że krew się polała :) . Mowie wytrzymam godzinę , Pokazał się boleń bo to jego właśnie dziś wieczór szukam , jedna przynęta , druga , trzecia ... guma wobler , obrotówki smuże , z prądem pod prząd wachlarzem NIC, po chwili pokazuje sie klucha powyżej mojego stanowiska później druga , Znów mieszam wodę z prądem czym fabryka mi dała nic. Mówię trudno widocznie tak musi być ale w duszy łowcy mówię nieeeee i zakładam Mizera Pst 7 moze 8 cm . I macham na odchodne spuszczając go jeszcze kawałeczek , podkręcam tempo w mojej daiwie aż wieloletnie tryby czuję na dłoni BUM i jest to co lubimy najbardziej "dźwięk hamulca :)" mowię jest kolega boleń to na niego czekałem , po kilku chwilach pompuje rybke na klate i wpadam w zdziwienie bo melduje się klusek i to taki w + - 60cm co bardzo mnie cieszy oczywiście. Szybka fota i woda. Takie wypady lubię bo jestem podwójnie zadowolony i z ryby i ze smaru Penn który naprawdę robi robotę. Pozdrawiam z nad wody Hejj.

post-49888-0-37565700-1528488455_thumb.jpg

  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...