Skocz do zawartości

Rejestry a C&R


Olo1970

Rekomendowane odpowiedzi

I dzierżawca z tego prawa korzysta. Czyli wiesz, tylko masz to...

:ph34r:

I większość powinna to mieć tam, bo to do niczego nie prowadzi słusznego. Głupoty wymyślane przez stołkowych nie mające przełożenia w rzeczywistości. 

Ale np. ustawę o kasie dla siebie można klepnąć zawsze i bez obowiązku informowania ludzi na to się składających http://pzwradom.pl/wp-content/uploads/2018/12/01-Uchwała-PZO-zatw.-funduszu-nagród.pdf

 

Jestem przed zebraniem koła. 

Złożę wniosek o wprowadzenie do rejestru jeszcze rodzaju sprzętu na jaki się łowi i gwiazdkowej oceny własnych umiejętności :) 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

 

 Ale tego, że są miejsca, gdzie ryby są i bez tych udziwnień, nie chce dostrzegać.

 

 

 

Dokladnie. Sa takie miejsca gdzie nie ma rejestrow i ryb jest pelno. W Stanach nie ma, w Kanadzie nie ma, a ryby jakos sa. I to duzo. Co gorsze, nie ma tam tez egzaminow na karte wedkarska a sama karta kosztuje rownowartosc jednej godziny pracy, moze dwoch. A ryby jakos sa. I to duzo. 

Edytowane przez Kwinto
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam jak dla mnie  to limity powinny być roczne  np  10 sandaczy  50 okoni itd  i zakaz połowu od 1 grudnia  bo jak sami wiecie co sie dzieje na lodzie widok zakrwawionych 40 i wiecej centymetrowych okoni leżacych na sniegu przy nogach miesiarza w watowcach  budzi niepokój  ,, dobrze że zimy słabe i ostatnio  lodu niema  ;; natomiast jak ktoś przekroczy limit,  bądż zostanie złapany na kombinacji z obejsciem przepisów   to karać surowo i bezwzglednie  pozdrawiam ...

ooo to  kolega chodzi po lodzie ,tylko by obserwować wędkujących i krew na lodzie,A co to znaczy mięsiarz w watowcach ?- czym sie rozni od tego w Graffach ,Goretexach ,Polarach ,ech .

 

Odnoszac sie do tematu uważam ze imity sa potrzebne ale ich egzekwowanie jeszcze bardziej .Uwazam ze limity  powinny byc roczne  i co w siacie to od razu w rejestrze ,A jakie to juz niech mądrzejsi sie wypowiedzą .

Edytowane przez Viking
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mentalność, etyka, myślenie, takie tam pierdoły Ryszardzie  :ph34r:

Znam tylko jednego wędkarza, który mieszka na stałe w Ameryce. Łowi w czasie wakacji. Kilka lat temu przywiózł taką ilość mrożonych filetów, że chodził po sąsiadach. Teraz zmądrzał (?) i połowę ryb oddaje miejscowemu przedsiębiorcy, za co on drugą połowę w małej przetwórni pakuje wprost w konserwy... Czasem jeździł ze swoim znajomym nad jezioro i łowili sumy. A później zakopywali je w ogródku. W całości. Bo fajnie ziemię użyźnią...

 

To nie wyjątkowy brak etyki, to nie wyjątkowa mentalność powoduje, że ciężko większości u nas złowić godną rybę. Prawda jest prozaiczna i oczywista, i tak naprawdę nie wiem, dlaczego tak trudna do dostrzeżenia - nie mamy wody. Jesteśmy wodną pustynią. W Szwecji na jednego mieszkańca przypada ponad 30 razy więcej wód powierzchniowych, w Kanadzie ponad sto razy. Albo więcej, bo te ponad sto to kiedyś sprawdzałem, o ile pamiętam, tylko Ontario. Gdzie nie pojechać, jest więcej rzek i jezior. W takiej Szwajcarii 10% kraju to woda. Jak spojrzeć na mapę, wszędzie jest niebiesko. Z tego co pamiętam, mamy mniej wody w przeliczeniu na mieszkańca, niż Libia! Mało wody, spora presja, bardzo duże przeciętne umiejętności... Z pustego, to nie tylko PZW nie naleje. Mając olbrzymie zasoby można być rozrzutnym i hojnym, a i tak wystarczy. Gdy zasoby bardzo skromniutkie, potrzebna jest nad wyraz rozsądna gospodarka. Zawsze jednak znajdą się mądrzejsi, którzy wiedzą lepiej, bo za granicą byli i połowili. I rejestru nie wypełnią, bo za granicą rejestrów nie ma, a ryby są. Ech, jak grochem o ścianę. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Janusz, zgodzę się z Tobą i odszczekam publicznie pod wskazanym mostem, jeśli w nawet przybliżony sposób uprawdopodobnisz, że rejestr obecności przynosi pożytek.....że gdzieś jest ryb więcej niż przed wprowadzeniem rejestru, że zbadano to dokładnie, jest na to naukowa analiza, poparta wynikami odłowów kontrolnych itd....wskaż mi proszę te przykłady, o których nie słyszałem. W jaki sposób odnotowana statystycznie pusta osobo-dniówka na danym odcinku wpłynęła na wzrost rybostanu tamże.

 

Póki co dla mnie i wielu innych 'noukilowych kłusowników' rejestr jest po prostu idiotycznym biurokratycznym wymogiem. SSR i PSR, zamiast zająć się sieciami i innymi trudnymi tematami, w tym nocnymi akcjami na zimowiskach czy obstawianiem wiosną jazów, traci czas i pieniądze na weryfikację książeczek bądź numerków na bokach łodzi. A Policja pomaga im, sprawdzając trzeźwość kierujących łupinkami z elektrycznym silnikiem. Później czytam o sukcesie akcji - dwóch pijanych wędkarzy w środku Parku Narodowego, na rzece szerokości do 10 metrów.....wypili po dwa, trzy piwa. Nikomu nie szkodzili, mogli się nawet utopić, dorośli ludzie, nic mi do tego i Państwo nie powinno w to ingerować. To samo Państwo, które stwarza warunki do karania za 'niemanie' numerka czy wpisu. Absurd!

 

Więcej niż absurd. Policja, zatrzymując kierowcę za wykroczenie, proponuje mandat. Można nie przyjąć, sprawa idzie do sądu. I OK. Nikt samochodu nie rekwiruje, nie szantażuje, że albo mandacik, albo samochodzik na policyjny parking. Co natomiast grozi na odmowę przyjęcia mandatu od PSR? Czy nie obowiązkowe przejęcie sprzętu? Łódkę zabiorą, wędkę z kołowrotkiem zabiorą.....czy to nie śmierdzi na kilometr niekonstytucyjnością?

 

I jeszcze te 10 zł. Nie oddajesz rejestru, nie ma problemu, zapłać nam i idź z Bogiem. Dane z książeczki nas nie interesują..... 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Janusz, nie obraz sie ale wiekszych bzdur od tych co napisales to nie czytalem. Nie bede tego z szacunku do tych co ten watek czytaja komentowal. 

 

Mieszkam w Stanach od 1989 roku. W zasadzie w USA sie wychowalem i nie jestem jednym z tych co "byl za granica i polowil". Tam zyje, tam wedkuje i zycze Tobie i kolegom z jerkbait.pl  z calego serca tak zasobnych wod jak sa po drugiej stronie oceanu. Amen. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie obrażam się, chciałbym jednak wiedzieć, w którym miejscu piszę bzdury. Czy wspominając o Zbyszku, który n.b. w USA żyje i pracuje od 1983 roku, czy też pisząc, że Polska jest pustynią? Do Zbyszka mogę Ci na priv podać numer tel i sam możesz zweryfikować, słuchając go i oglądając zdjęcia. A jeśli chodzi o naszą ojczyznę, no cóż. Spędziłem kilka minut w internecie i oto fakty:

USA. 

325,000,000 ludności, ma do dyspozycji 470,000 km2 wód śródlądowych, czyli 47 000 000 ha. Gdyby każdy Amerykanin zechciał pójść z wędką nad wodę, to byłby ścisk, bo na każdy hektar powierzchni wody przypadałoby 7,5 osoby. Z niemowlakami i starcami włącznie.

Polska

Wg Wikipedii jest nas 38,500,000. Mamy do dyspozycji 246,000 ha wód śródlądowych. Przy podobnym założeniu, że każdy Polak idzie powędkować, to na jednym hektarze wody byłoby 156 osób. 156! W przybliżeniu - dwadzieścia razy więcej, niż w USA. 

 

Taka jest smutna prawda, w Polsce nie ma wody. Każdy może takie sprawdzenie wykonać samodzielnie, tylko mało komu się chce...

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...........rejestr obecności oraz numerek na łódce przykładowo długości 260 cm w walce ze wspomnianą wodną i rybną pustynią stają się najpoważniejszym orężem :rolleyes:

 

To jest prawdziwie smutna prawda. Komuna we łbach łowiących i stanowiących, papier, biurokracja, przepis, wymóg, instrukcja, regulamin, legitymacja, rejestr, kontrola.........jak u Kieślowskiego, zaraz to gdzieś wyszperam......i jako finał publiczne wieszanie :wacko:

 

Proszę:

 

 

 

I jeszcze jeden fragmencik, bo chyba siedzi w nas po prostu radziecki człowiek:

 

– Proszę okazać legitymacje! – powiedziała patrząc ze zdziwieniem na binokle Korowiowa jak również na prymus Behemota oraz na rozdarty rękaw tego ostatniego.
– Tysiąckrotnie przepraszam, jakie legitymacje? – zapytał zdziwiony Korowiow.
– Panowie jesteście pisarzami? – teraz z kolei pytała obywatelka.
– Bez wątpienia – z godnością odpowiedział Korowiow.
– Proszą okazać legitymacje – powtórzyła obywatelka.
– Ślicznotko moja... – zaczął tkliwie Korowiow.
– Nie jestem ślicznotką – przerwała mu obywatelka.
– O, jakże tego żałuję – rozczarowanym głosem powiedział Korowiow, a następnie mówił dalej. – No cóż, jeśli pani sobie tego nie życzy, to nie musi pani być ślicznotką, chociaż byłoby to nader przyjemne. Więc, żeby upewnić się, że Dostojewski jest pisarzem, należy od niego żądać okazania legitymacji? Niechże pani weźmie dowolne pięć stron pierwszej lepszej jego powieści, a przekona się pani, że ma pani do czynienia z pisarzem. Zresztą przypuszczam, że Dostojewski w ogóle żadnej legitymacji nie miał! A ty jak myślisz? – Korowiow zwrócił się do Behemota.
– Założę się, że nie miał – odpowiedział tamten, postawił prymus na stole obok księgi i wytarł ręką pot z usmolonego czoła.
– Ale pan nie jest Dostojewskim – powiedziała zbijana z tropu przez Koro wio wa obywatelka.
– Skąd to można wiedzieć, skąd to można wiedzieć – odrzekł Korowiow.
– Dostojewski umarł – powiedziała obywatelka, ale jakoś niezbyt pewnie.
– Protestuję! – gorąco zawołał Behemot. – Dostojewski jest nieśmiertelny!
– Proszę okazać legitymacje, obywatele – powiedziała obywatelka.
– Na litość, przecież to zaczyna być śmieszne, koniec końców! – nie poddawał się Korowiow. – Pisarz jest pisarzem, ponieważ pisze, a bynajmniej nie dlatego, że ma legitymację. Skąd pani może wiedzieć, jakie wizje rodzą się w mojej głowie? Albo w tej oto głowie? – i wskazał na głowę Behemota, który natychmiast zdjął czapkę, jakby po to, aby ułatwić obywatelce dokładniejsze obejrzenie jego łba!
– Proszę nie stać w przejściu, obywatele – powiedziała już trochę nerwowo.
Korowiow i Behemot odsunęli się i przepuścili jakiegoś pisarza w szarym garniturze i białej letniej koszuli, bez krawata, z gazetą pod pachą. Pisarz przyjaźnie skinął głową obywatelce, postawił w podsuniętej mu księdze jakiś zakrętas i pomaszerował na werandę.
– Niestety, nie mam, nie mam – smutnie powiedział Korowiow – tylko jemu dostanie się ów lodowaty kufel piwa, o którym tak marzyliśmy my, biedni pielgrzymi. Sytuacja nasza jest niełatwa, smutna, i nie wiem, co mam począć.
Behemot zaś tylko boleściwie rozłożył ręce i włożył czapkę na okrągłą głowę, porośniętą gęstym włosem, przypominającym kocią sierść.......

Edytowane przez cristovo
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie obrażam się, chciałbym jednak wiedzieć, w którym miejscu piszę bzdury. Czy wspominając o Zbyszku, który n.b. w USA żyje i pracuje od 1983 roku, czy też pisząc, że Polska jest pustynią? Do Zbyszka mogę Ci na priv podać numer tel i sam możesz zweryfikować, słuchając go i oglądając zdjęcia. A jeśli chodzi o naszą ojczyznę, no cóż. Spędziłem kilka minut w internecie i oto fakty:

USA. 

325,000,000 ludności, ma do dyspozycji 470,000 km2 wód śródlądowych, czyli 47 000 000 ha. Gdyby każdy Amerykanin zechciał pójść z wędką nad wodę, to byłby ścisk, bo na każdy hektar powierzchni wody przypadałoby 7,5 osoby. Z niemowlakami i starcami włącznie.

Polska

Wg Wikipedii jest nas 38,500,000. Mamy do dyspozycji 246,000 ha wód śródlądowych. Przy podobnym założeniu, że każdy Polak idzie powędkować, to na jednym hektarze wody byłoby 156 osób. 156! W przybliżeniu - dwadzieścia razy więcej, niż w USA. 

 

Taka jest smutna prawda, w Polsce nie ma wody. Każdy może takie sprawdzenie wykonać samodzielnie, tylko mało komu się chce...

 

Przyklad Pana Zbigniewa potwierdza, ze "mentalnosc" jest jednym z czynnikow. Zbysiu do USA wyjechal w 1983 roku ale mentalnie mimu uplywu tylu lat pozostal w Polsce. Niestety.

Co do kwesti wod srodladowych. Rozumiem, ze teraz w Polsce jest mniej rzek i jezior niz w latach 80-tych. No bo ryb wtedy bylo wiecej. Przyklad Stanow Zjednoczonych jest akurat tutaj nie na miejscu poniewaz w USA kazdy stan ma swoje"PZW" i swoje wody, swoje przepisy, swoje zarybienia, naturalne tarlo, itp, itd. Jesli wezmiemy na przyklad moj stan, New Jersey i policzymy ludnosc tego stanu z iloscia wod srodladowych (nie moge znalesc danych) to wyjdzie prawdopodobnie gorzej anizeli w Polsce. A ryb jest wiecej. Na dodatek szczupak, muskie, sandacz i w wiekszosci przypadkow pstrag nie rozmnazaja sie nam naturalnie. Wszystko jest z zarybien a ryb nie brakuje.

Powtarzam, zgadzam sie z Bartkiem - mentalnosc wedkarzy i lokalnego "PZW" powoduje, ze ryby sa. Mala ilosc wod nie ma tutaj nic wspolnego. Dlatego napisalem, ze piszesz bzdury. 

Edytowane przez Kwinto
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

........................................

 

To nie wyjątkowy brak etyki, to nie wyjątkowa mentalność powoduje, że ciężko większości u nas złowić godną rybę. Prawda jest prozaiczna i oczywista, i tak naprawdę nie wiem, dlaczego tak trudna do dostrzeżenia - nie mamy wody. Jesteśmy wodną pustynią. W Szwecji ..............................

 

Pierwszej części wypowiedzi (wykropkowałem) przez grzeczność nie skomentuję, nawet jeżeli to prawda to pewnych rzeczy poważnemu człowiekowi czasami nie wypada pisać. 

 

Odnosząc się do drugiej pozwolę sobie wyrazić zdecydowanie odmienne zdanie. To w dużej, jeżeli nie przeważającej mierze nasze wędkarskie środowisko odpowiada za to, że ilość ryb na przestrzeni ostatnich 20 lat zmniejszyła się tak dramatycznie. Nieumiarkowana konsumpcja połączona z masowym łamaniem przepisów i kłusownictwem dokonały w Polskich wodach dzieła zniszczenia na niewyobrażalną skalę.

 

Łowię ryby prawie 30 lat, miałem to szczęście wychowywać się i sporą część młodości spędzić nad dużą nizinną rzeką. Wówczas to było eldorado, wystarczyły dwie obrotówki i przypon z rozplecionej linki rowerowego hamulca żeby całymi dniami łowić nieprzebrane ilości kleni, okoni i szczupaków. Widać było wielkie ławice leszczy, płoci, uklei, kiełbi. Łowili miejscowi i przyjezdni, w latach'90 presja rosła, sprzęt był coraz lepszy, lecz ja wtedy wyprowadziłem się w inną część kraju i kilka lat nie miałem czasu na ryby. Wróciłem tam po ok. 15 latach i najpierw zaskoczył mnie brak dostępu do wody, dziesiątki wydeptanych miejscówek zarosło bezpowrotnie i naprawdę musiałem się natrudzić z maczetą w ręce żeby zobaczyć rzekę. W pierwszej chwili przyjąłem to jako dobry znak ale później było rozczarowanie. Kilka godzin łowienia na super miejscówkach i mizerne wyniki, wymęczone kleniki, zero okoni, szczupaków, boleni nie mówiąc już o sandaczach. Pogadałem z miejscowymi ziomkami, oni już nie łowią, wspominali z rozrzewnieniem jak przez lata łowili do spółki z tłumami przyjezdnych siaty leszczy, brzan, szczupaków, sandaczy i "nagle" ryby przestały brać. Po prostu się skończyły. 

 

Zgadzam się, że wody mamy mniej niż Szwecja, co więcej mamy mniej wody niż Hiszpania. Jak ktoś się odrobinę interesuje hydrologią Polski to na pewno wie, że mamy suszę hydrologiczną i brak racjonalnej gospodarki wodnej, która pogłębia ten kryzys. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zła mentalność i brak etyki oraz kłusownictwo wśród wędkarzy w Polsce to główna przyczyna braku ryb lub ich małej populacji. I nie ma znaczenia, czy Polska jest bogata w wodę, czy nie. Jakby Amerykańscy, czy Kanadyjscy wędkarze tak postępowali jak większość naszych wędkarzy, co im się należy, bo zapłacili za kartę, to z czasem u nich też by wody były puste. Tylko tam ludzie myślą. U nas też myślą, ale inaczej, myślą ile tu by dziś nawalić ryb do siatki na kolację. Nie raz obserwowałem dziadków z batem w ręku. Co na haku to do wora. Rozumiem, chcesz rybę na kolację, weź sobie kilka płotek, jakiegoś lina, czy innego karasia. ale nie qrwa pól siaty, co to później nie może z wody wyciągnąć. I dla mnie nie ma tłumaczenia, że dla rodziny, sąsiada, czy innego kota te ryby. Oczywiście jest ten limit 5kg. białej ryby, ale żeby co dzień brać ten limit do domu, to jakaś paranoja.

Co oni te ryby w beczce kiszą?  I nie raz zadawało się im pytanie, panie po co panu tyle tych płotek? Odpowiedź natychmiastowa, panie trza brać póki biorą, bo jutro mogą przestać?  I nikt mi nie powie, że u nich mentalność jest na poziomie. Tak na poziomie, ale PGR-u, bo MI SIĘ NALEŻY.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety, ale wiele osób jest tego nieświadoma. Kłusownicy robią swoje, ale kim jest "wędkarz", który wybija ryby na zimowiskach, czy na gniazdach (sandacze) w okresie tarła. Samo myślenie jest zgubne pojedynczego człowieka, że jak zrobi to tylko on, to przecież tyle tego pływa, żadna szkoda. Ale jak w danym środowisku myśli i robi tak co któryś, to już jest problem i nasze wody szybko pustoszeją i mają takie zasoby, a nie inne. Na moim terenie pojedyncze osoby i to raczej młode wypuszczają złowione ryby, a reszta wali w czapę. Jak zwracam uwagę gumiakom z "mojego" jeziora, na którym łowię, żeby nie walili wszystkiego w łeb bo za jakiś czas będzie bezrybie (zbiornik mały ok. 10,5 ha), to się oburzają, że jak już da się złapać, to trzeba go wziąć, "żona w słoiki porobi..." Mentalność jak za PRL i zero przyszłościowego myślenia. Ważne jest tu i teraz, że można coś nachapać, a czy w okresie tarła się coś trafi, czy wykracza poza widełki wymiarów ochronnych, nie ważne. :(

 

Poniżej cytat Wojtka, do którego się odniosłem (nie wiem dlaczego tak dziwnie umieściło tą wiadomość, odwrotnie :/)


...To w dużej, jeżeli nie przeważającej mierze nasze wędkarskie środowisko odpowiada za to, że ilość ryb na przestrzeni ostatnich 20 lat zmniejszyła się tak dramatycznie. Nieumiarkowana konsumpcja połączona z masowym łamaniem przepisów i kłusownictwem dokonały w Polskich wodach dzieła zniszczenia na niewyobrażalną skalę...
 
Edytowane przez wilczybilet
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się ze słowami Macieja. Ja tylko pisałem o ty jednym dziadku, co bierze 5kg płoci. A niech ich będzie 10-ciu i to na przykładzie jednego jeziora. Do tego dochodzą inne gatunki ryb brane przez innych i robi się spustoszenie na większą skalę. I co ma do tego brak wód w Polsce?

Jak by było więcej wody, to by trzepali na większą skalę.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

OK, Wy macie rację, ja się mylę. 

 

Skoro tak dobrze rozpoznaliście sytuację, bez cienia wątpliwości postawiliście właściwą diagnozę, to teraz zakaszcie rękawy i swoje hipotezy udowodnijcie. Nasze stowarzyszenie jest otwarte, każdy ma prawo swoje teorie wprowadzać w czyn. Zacznijcie chodzić na zebrania w kole, w okręgu, przedstawiajcie swe racje. W działaniu dajcie dowód słuszności swoich tez. Ja bardzo chętnie odpocznę i normalnie połowię ryby, których - jak zapewniacie - będzie w bród i dla każdego wystarczy. Czekam...

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zła mentalność i brak etyki oraz kłusownictwo wśród wędkarzy w Polsce to główna przyczyna braku ryb lub ich małej populacji. I nie ma znaczenia, czy Polska jest bogata w wodę, czy nie. Jakby Amerykańscy, czy Kanadyjscy wędkarze tak postępowali jak większość naszych wędkarzy, co im się należy, bo zapłacili za kartę, to z czasem u nich też by wody były puste. Tylko tam ludzie myślą. U nas też myślą, ale inaczej, myślą ile tu by dziś nawalić ryb do siatki na kolację. Nie raz obserwowałem dziadków z batem w ręku. Co na haku to do wora. Rozumiem, chcesz rybę na kolację, weź sobie kilka płotek, jakiegoś lina, czy innego karasia. ale nie qrwa pól siaty, co to później nie może z wody wyciągnąć. I dla mnie nie ma tłumaczenia, że dla rodziny, sąsiada, czy innego kota te ryby. Oczywiście jest ten limit 5kg. białej ryby, ale żeby co dzień brać ten limit do domu, to jakaś paranoja.

Co oni te ryby w beczce kiszą?  I nie raz zadawało się im pytanie, panie po co panu tyle tych płotek? Odpowiedź natychmiastowa, panie trza brać póki biorą, bo jutro mogą przestać?  I nikt mi nie powie, że u nich mentalność jest na poziomie. Tak na poziomie, ale PGR-u, bo MI SIĘ NALEŻY.

Byles -jestes mieszkasz mieszkałeś w USA czy Kanadzie ze wiesz  jakie tam panują zasady ,jak postępują ,?

Edytowane przez Viking
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byles -jestes mieszkasz mieszkałeś w USA czy Kanadzie ze wiesz  jakie tam panują zasady ,jak postępują ,?

A gdzie ja napisałem, że wiem jakie tam panują zasady? I napisałem jakby postępowali, a nie jak postępują, a to jest różnica. Także polecam czytać ze zrozumieniem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

OK, Wy macie rację, ja się mylę. 

 

Skoro tak dobrze rozpoznaliście sytuację, bez cienia wątpliwości postawiliście właściwą diagnozę, to teraz zakaszcie rękawy i swoje hipotezy udowodnijcie. Nasze stowarzyszenie jest otwarte, każdy ma prawo swoje teorie wprowadzać w czyn. Zacznijcie chodzić na zebrania w kole, w okręgu, przedstawiajcie swe racje. W działaniu dajcie dowód słuszności swoich tez. Ja bardzo chętnie odpocznę i normalnie połowię ryby, których - jak zapewniacie - będzie w bród i dla każdego wystarczy. Czekam...

 

Janusz, na początku dwie prośby. Po pierwsze, odeszliśmy od limitu dobowego okonia na tyle daleko, a przyłożyłem do tego paluchy, że wstyd przed Inicjatorem tego tematu.....przepraszając Kolegę sugestia, żeby albo to posprzątać, albo wydzielić, albo wspólnie błagać o zrozumienie i wybaczenie ;) Po drugie i nie mniej ważne, mój (słuszny! :D) punkt widzenia nie jest w żaden sposób powiązany z brakiem szacunku do Twojej Osoby, nie mam zamiaru w żaden sposób personalnie atakować kogokolwiek, ubliżać, wyzywać, gardzić itp. Ukazuję jedynie absurd biurokracji i jej nieprzydatność.

 

Mam nadzieję, że bez urazy mogę teraz napisać, iż odwróciłeś nieco kotka ogonkiem :rolleyes: Moją prośbę o 'dowód słuszności swoich tez' pozostawiłeś bez komentarza, mam nawet wrażenie, że się delikatnie na mających zdanie odrębne obraziłeś jak na głupie i niewiele rozumiejące dzieci. W ten sposób to się nie dogadamy.

 

Ale OK. Rozumiem, że 'swoje teorie wprowadziłeś w czyn' i mamy dzięki temu rejestry obecności. Ponawiam - gdzie jest cień dowodu na tego typu statystykę przydatność???

 

Przed chwilą miałem ciekawą sytuację. Szedłem sobie spokojnie osiedlową uliczką, zwały śniegu, ślisko, odwilż delikatna. Zza jednej ze skarp unosi się zarys człowieka. Znowu......moje szczęście, że co chwila spotykam leżących pijaków. Facet nie jest w stanie utrzymać równowagi, widzę jednak i słyszę, że poza tym jest w świetnej formie. Kto ja jestem, pyta agresywnie. Mówię, że nikim. Pokaż legitymację! Jaką, policyjną, ABW? Tak! Pokaż legitymację, bo jak nie masz, to jesteś dla mnie właśnie nikim. No jestem nikim. Dojdzie pan do domu? Dojdę, spadaj!

 

Odszedłem na kilka metrów obserwując miłego pana, jak wstał tak w śnieg ponownie opadł. Dzwonię na policję. Facet coś tam do mnie ciągle o tej legitymacji, ignoruję. Po kilkunastu minutach jest radiowóz. Młoda policjantka i do pary strażnik miejski. I co, podeszli do ofiary? A skąd! Do mnie! Dowód! No nie mam. Podaję pesel, weryfikacja.....a facet sobie wciąż czeka, papier ważniejszy. Po dłuższej chwili - panie Krzysztofie, może już pan iść, zajmiemy się sprawą :D

 

Trochę to zabawne, ale bardziej straszne. Nie dość, że alkoholik żąda legitymacji, bo inaczej nie raczy słowa zamienić, to policja, zamiast podziękować i nie zawracać sobie mną głowy, musi, bo taka jest procedura, obywatela sprawdzić. Przerażające.

 

Tak samo jest z rejestrem obecności. Ten wymóg daje przede wszystkim wszelkim uprawnionym służbom możliwość i obowiązek skupienia się na papierze. Nie na kłusownictwie, fatalnej melioracji, zanieczyszczeniach, braku ochrony wody......papier. To jest najważniejsze! W każdej do cholery życiowej sytuacji! I numerek na pontonie :ph34r:

 

Stanowczo mówię NIE tej ściemie! Jestem w stanie zaakceptować, mimo braku wiary w jakiekolwiek korzyści z tego płynące w obecnych okolicznościach, rejestry zabieranych ryb. Nie ma sprawy, to może mieć chociaż psychologiczne oddziaływanie. Ale rejestrom obecności nie daję takiej szansy! To jest wymóg biurokratyczny i służący jedynie biurokracji. Że NIK zalecił? Proszę! Tego żartu nawet nie skomentuję......

 

Janusz, wielki szacunek za Twoją pracę w terenie, na forum i w ogóle za postawę.....proszę jedynie o zrozumienie, że popierając tego typu regulacje zabierasz strażnikom cenny czas, który mogliby przeznaczyć na ważniejsze rzeczy. Człowiek jest z natury leniwy i wygodny, jeśli może kontrolować papier zamiast np. bagażnika auta, zrobi to. Ustrzelony kłusownik bez wypełnionego rejestru jest statystycznie tak samo dobry jak ten z niewymiarowym szczupakiem w termosie!!!!!!

 

Pozdrawiam i bez urazy :)

Edytowane przez cristovo
  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...