Damiano Opublikowano 26 Października 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 26 Października 2018 (edytowane) W końcu udało się wygospodarować dzień wolny, w codziennym "wyścigu szczurów" na wyprawę nad "wielką wodę" niektórzy wtajemniczeni wiedzą o jakiej wodzie mowa pakuję sprzęt do łódki, wypływam i dwadzieścia metrów później sceneria jak u Spielberga. Po chwili staję w miejscu, cisza na wodzie zero wiatru i gęsta mleczna mgła, nie słychać warkotu silników, jakbym był sam, tylko czasami mewa wyłoni się z otchłani a ja usiłuję po głębokości jak i tym co pokazuje echo ustalić gdzie mogę się znajdować. Kotwiczę na głębokości 2,8 normalnie było by koło 4m ale spory upust wody daje się we znaki, otwieram pudełko i stoję przed odwiecznym dylematem co na pierwszy ogień decyzja pada na perłę z czarnym grzbietem, po dłuższej chwili bez efektywnej pracy zastanawiam się nad zmianą koloru, lecz daję jeszcze jedną szansę perełce ostatni rzut i "woda się otwiera" w prawdzie nie duży bo na oko to do wymiaru jeszcze brakuje, ale jak bardzo dodaje otuchy i nadziei biorąc pod uwagę że jestem sam na łodzi w otaczającej pustce. Do południa jeszcze kilka kontaktów, lecz nic nie wyjeżdża z wody, jedynie optymizmem napawa fakt, że zaczęło lekko powiewać i zasłona ustępuje. Teraz można spokojnie przemieszczać się w poszukiwaniu zanderków, napływam na kolejną dobrze zapowiadającą się miejscówkę, tym razem decyzja padła na "indiańskiego wodza" pierzastego przyjaciela na którego na moim bajorku często lądują sandałki i decyzja okazała się jak najbardziej słuszna, melduje się pierwszy ponad wymiar, nie jest to nie wiadomo jaki okaz, ale za to wariat bo trochę wodę pomieszał , siada jeszcze kilka króciaków i czas na przemieszczenie. Chwilowy brak kontaktu z rybami mobilizuje do zmiany koloru na bardziej "oczojebny" pod nogami około 2,5m środowisko nie zbyt przyjazne dla pierzastego skoczka z uwagi na czepliwe dno ale ryzyko opłaciło się już w pierwszych rzutach w drugim podbiciu nareszcie mocne uderzenie i siedzi od razu czuć i widzę po przygiętej wędce że to nie pistolet, po podprowadzeniu bliżej łodzi odjeżdża jeszcze parę razy a ja chcę przynajmniej zobaczyć co dało tyle emocji, po chwili wykłada się na boki najeżony pan sandacz, lecz nie tak duży jak myślałem po sile jaką pokazał tego dnia miałem jeszcze kilka krótkich na tego samego kusiciela, tak więc wyprawę uważam za udaną i może uda mi się jeszcze wyskoczyć nad "dużą wodę"Pozdrawiam NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA" Edytowane 30 Października 2018 przez bartsiedlce 28 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. MARIUSZ 69 Opublikowano 26 Października 2018 Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Zgłoś Udostępnij Opublikowano 26 Października 2018 (edytowane) Dzwoni dzwonek jest 4.30 to chyba najtrudniejszy moment kiedy trzeba wstać, ale wiem że gdy pojadę zbyt późno to miejscówka która jest strasznie obstawiana będzie zajęta więc nie ma rady i bez ociągania się ruszam szybko do pakowania .Docieram nad wodę i widzę że jeszcze nikogo nie ma ,dość mocno wieje ,trzeba się przebić przez prawie cały zalew pod falę, na szczęście tam gdzie będę łowił jest jej początek co będzie na plus .Zapływam na miejsce i rozpoczynam pełen wiary i optymizmu ,na razie nikogo nie ma kotwiczę ponton idealnie na górce przy głębokości 1.7 m i zaczynam obławiać stok poniżej, który schodzi na 8 m .Po chwili pojawia się znajomy i zaczyna krążyć w poszukiwania dogodnego miejsca ,staje tak że odcina mi możliwość pełnego rzutu, pojawia się kolejny ponton i sytuacja się komplikuje jeszcze bardziej ,nie wytrzymuję i przedstawiam w inne miejsce ,tu już nie da się połowić. Nowa miejscówka już na początku daje sumka który powoduje odzyskanie nadziei na jakiś wynik.Podczas prowadzenia przynęty ze stoku pod górkę tak gdzieś w połowie poczułem lekkie pstryknięcie natychmiast zacinam i czuję że na końcu zestawu jest coś ciekawego ,jeszcze nie wiem co ale trzyma się dna i nie chce się dać podnieść tak łatwo ,po czym rusza pod ponton nie pozwalam mu na to i zatrzymuję go siłowo jednocześnie podnoszę rybę do góry, tuż pod powierzchnią pojawia się w całej okazałości ,piękny jest ,jeszcze nurkuje i na chwilę znika ponownie pod powierzchnią wody ,lecz na krótko bo za moment zostaje podebrany . Udaje Mi się jeszcze kilka zaliczyć ale już nie tych rozmiarów . NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA" Edytowane 30 Października 2018 przez bartsiedlce 71 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Greg1407 Opublikowano 27 Października 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 27 Października 2018 Piękna sztuka i fotka, gratuluję.. U mnie dziś na dwie tury jedna popołudniowa, okoniowa I wieczorno nocna już w innym miejscu. Sandaczowa.. O ile okoń brał jak zły tak na Sandaczach zaliczyłem dwa dobre brania, pierwszy spadł przy pobieraniu,ale przy drugim już pewny chwyt... Obydwa brania, typu solidne szarpnięcia okraszone fontanną.. 38 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
SID Opublikowano 27 Października 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 27 Października 2018 (edytowane) Damiano, zgadza się, lecz okazało się, że mój wpis jest tutaj niepotrzebny, gdyż taki temat już istnieje .http://jerkbait.pl/topic/97252-pe%C5%82nia-jakie-macie-do%C5%9Bwiadczenia/?hl=%2Bfazy+%2Bksi%C4%99%C5%BCycaProszę o usunięcie lub przeniesienie do właściwego tematu.Pozdrawiam Roger Proszę Edytowane 31 Października 2018 przez bartsiedlce Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Greg1407 Opublikowano 28 Października 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 28 Października 2018 (edytowane) Po wczorajszym owocnym wypadzie, musiałem sprawdzić czy nowa godzina to nie był przypadek, melduję się na łowisku dużo wcześniej jak godzina brania... Miejscówka dość pusta jak na ten odcinek.W oddali siedzi kilku, grunciarzy, widać wędkarze przestraszył się pełni księżyca i postanowili pozostać w domu.. Lub nie koniecznie w nim.. No nic kontrolne obławiam miejsce, do godziny brania jeszcze czas.. rzucam niewielkim woblerkiem myślę chwilę o kleniu na tym odcinku zdarzały się fajne sztuki..Czas leci powoli.. Mimo to cierpliwość się może zwrócić..w postaci brania, bo tak naprawdę większą ciekawość mam na to czy dostanę samo branie.. Niż żeby coś wyjąć..Jeszcze godzina, pół.. I chwila przerwy, teraz koniec rzucania trzeba się wyciszyć.. I na chwilę powstrzymać, dać im spokojnie podejść...Wreszcie ta wyczekiwana godzina.. Napięcie lekko rośnie.. I jest ten piękny moment że w każdej chwili może być solidny strzał..Myślę chwilę nad obciążeniem, i nieco zmieniam gramaturze na cięższa..Rzut.. Czuję drobnice.. Jest dobrze.. Muszą podejść..Kolejny rzut nieco bliżej niż zwykle.. I schodzę nisko nad dno a tam już lekkie bujane nad nim.. Od czasu do czasu puknięcie w dno..Lubię ten moment kiedy wiem że w pobliżu nie ma zaczepu.. Nerwówka przy uwalnianiu z niego może je wygonić..Rzut.. Prowadzę tak samo jednak dodaję dwa podbicia z nadgarstka.. Ale takie z wyczuciem.. I opad..Kolejne dwa podbicia oooopad.. ŁUP..!.. Jest..!Siedzi..Hol siłowy.. Tylko się pokaż myślę.. wyjeżdża widzę.go. Nooo.. fajny nie duży ale jest.. pewny hol i lądowanie..Nie mierze.. Piękne stroszy płetwy.. Zrobię Ci zdjęcie.. W nagrodę myślę.. i do wody..Patrzę na zegarek i godzina mniej więcej się zgadza jak po wczorajszym spotkaniu.. Było trochę głośno, na chwilę się wyniosą, ale próbuję dalej czy wrócą na tą samą stołówkę.. Mija około godziny.. Już mam dość, wystarczy myślę... i w tym samym momencie.. Pstryk..! I siedzi, ale ten już mniejszy..od poprzednika.. Od razu wypuszczam..Jednak nie odpuściły.. Zostaję jeszcze chwilę ale już bez kontaktu..więc zwijam szabelkę.. Do zaś.. NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA" Edytowane 30 Października 2018 przez bartsiedlce 43 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
krisspin Opublikowano 28 Października 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 28 Października 2018 (edytowane) Nie wiem czy mi się wydaje, ale widząc wysyp sandaczy w tych dniach, sądzę, że brania nasiliły się w okolicach pełni.Co o tym myślicie?Raczej bym stawiał, że w końcu zrobiło sie chłodno i ryby czują zimę, szczególnie te większe. Ja przedwczoraj trafiłem okonia 46cm a dzisiaj taki jegomość sie trafił. Obie ryby na gumę westina 12cm. Edytowane 28 Października 2018 przez krisspin 30 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Wartoslaw Opublikowano 28 Października 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 28 Października 2018 U mnie wszystkie duże sandacze, moje i kolegów, są łowione właśnie podczas pełni. Sprawdzone przez ostatnie kilka lat... nie ważne czy to lipiec, czy grudzień. A też za młodu wpajano mi że podczas pełni ryby nie biorą ???? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
jerzy6 Opublikowano 28 Października 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 28 Października 2018 (edytowane) U mnie też wreszcie coś się działo na tej naszej stosunkowo ubogiej małopolskiej Wiśle.Tydzień temu 2 wieczory- 2 spady pechowe sandacza, 3-ci wieczór poprawiłem zacięcie i prawdopodobnie tego samego złowiłem wreszcie szczęśliwie ok.78cmZameldował się o tej samej godzinie , prawie co do minuty i w tym samym miejscu, przynęta głęboki Ołówek Widły Janusza.Wczoraj pojechałem ok. godz. 16.30 byłem nad wodą. Dopiero , gdy zaczęła się prawdziwa ulewa i gdy myślałem już o powrocie do domu zaczęły żerować i złowiłem 3 sandacze w 40-50 minut+1 malutki i 1 ładny spadł. Brały wszystkie na gumę w dość ciemnym, ale naturalnym kolorze, technika opad- 5-10 sekund.1 pod 65 cm ucieszył mnie ciekawą kolorystyką - taki ciemno-złocisty1 spadł i przestały zerować, ale przeszedłem 50m opaską w dół i złowiłem sandacza ok.82cm, ale bardzo grubego jak dla mnie super! Ten największy -branie było typowe kopnięcio-pstryknięcie, początkowo powolny masywny ruch ryby, dociąłem i nastąpiła dziwna rzecz luz na plecionce, pomyślałem, albo spadł, albo.. i szybko zacząłem zwijać plećkę i dalej nic! luz!Dopiero, gdy zwinąłem aż blisko siebie poczułem przymurowaną rybę do dna, która po chwili zaczęła powtórny rajd jak torpeda! dosłownie! pod prąd, pomyślałem co to? sum, czy jakiś łosoś?poluzowałem jeszcze hamulec, po chwili ryba stanęła i tak było jeszcze kilka razy potem coraz słabszych i już typowy hol sandacza. Jeszcze nigdy nie złowiłem takiego sumołososiosandacza! . Kilka lat temu mój PB sandacza 90 cm tak nie walczył, ale to był koniec listopada...Mało tego przy podbieraniu pękła gumowa siatka podbieraka (była mała dziura ,którą zlekceważyłem, a ona teraz trach ) i sandacz znalazł się we wodzie , a ja holowałem, już całe szczęście słabego sandacza przez dziurę w podbieraku, chwyt pod pokrywę skrzelową i za 3 razem się udało, ale zawał był blisko... I oczywiscie zapomniałem mini statywu więc jeszcze 1 fajne zdjęcie NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA" Edytowane 30 Października 2018 przez bartsiedlce 45 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
jerzy6 Opublikowano 28 Października 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 28 Października 2018 10 g 7-8cm, głębokość różna od 2,5 do 1m, na dnie najczęściej kamienie, miejscami większe patyki jakieś gałęzie, zaczepy.Ale dobór cięzaru główki, aby był powolny opad zalezy jak pewnie wiesz od szeregu innych czynników ( min.prąd wody, grubość linki,sposób ułożeni wędziska nad wodą) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. PePe. Opublikowano 31 Października 2018 Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Zgłoś Udostępnij Opublikowano 31 Października 2018 (edytowane) Wieczorne wyjście tym razem okazało się fartowne wybrałem krótką opaskę około 200 m i zaraz na jej początku siada piesek około 70 cm, po szybkiej focie wraca do wody, schodzę 15 metrów dalej i czeszę bez efektów ale w odległości kolejnych 15 metrów dalej widzę że coś wyszło do powierzchni ale nie jestem pewny czy to drapieżnik czy jakiś lecho-karp. Postanowiłem przeczekać około 20 minut czy wyjście się powtórzy ale tak się nie stało....a że coś mnie w nogach wierciło poszedłem sprawdzić i w trzecim może czwartym rzucie tępe przytrzymanie i hol czegoś co nie było na początku rybą tylko jakimś konarem, później konar zmienił się (w moich myślach) w dużego karpia, kolejno w suma ale na szczęście okazał się ładniutkim sandaczykiem Pozostało do zbadania jeszcze około 150 m tej opaseczki i mam nadzieje że czym dalej tym większe ryby będą, pozdro dla wytrwałych ! NIE BĄDŹ PAŁĄ PUŚĆ SANDAŁA !!! NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA" Edytowane 2 Listopada 2018 przez bartsiedlce 101 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
PePe. Opublikowano 31 Października 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 31 Października 2018 (edytowane) Wobler Rapala, na gumy nie umiem łowić bo nigdy nic większego nie złowiłem Edytowane 6 Listopada 2018 przez bartsiedlce 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Greg1407 Opublikowano 1 Listopada 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 1 Listopada 2018 (edytowane) Dobra dosyć tego "slodzenia" bo @pepe popadnie w kompleksy.. Moj już nie taki, ale dla podtrzymania formy,kolejny punkt, cieszy.. Obławiałem na dwa kije, i kolejno kiedy wracałem wachlarz wybrał Shad Rapa.. Branie typu.. "nie wyrywało z butów.." Edytowane 1 Listopada 2018 przez Greg #2 19 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
PePe. Opublikowano 1 Listopada 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 1 Listopada 2018 Wczoraj jeden dyżurny na zupełnie innej miejscówce 43 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Damiano Opublikowano 4 Listopada 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Listopada 2018 Wczorajszy (oczywiście sandacz ) na szybkim wypadzie w godzinach mocno popołudniowych, na przedłużonym opadzie prawie że pod nogami, na "indiańskiego wodza" zameldował się taki oto, on rozmiarowo nie powala, ale nie oto chodzi, tym bardziej że wodę pomieszał mimo że z pod nóg. 16 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Micek31 Opublikowano 4 Listopada 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Listopada 2018 (edytowane) Mój nocny na oderce na chińczyka 67 cm co okazało się klątwa pierwszego rzutu Edytowane 4 Listopada 2018 przez Micek31 19 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Sławomir Opublikowano 4 Listopada 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Listopada 2018 Ładna mi klątwa , aby ta klątwa trzymała się Ciebie do końca sezonu, ja dzisiaj cztery godziny nad Wisłą i na zero, tam gdzie tydzień temu miałem dość sporo brań tak dziś porażka nawet jednego pstryka Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Micek31 Opublikowano 4 Listopada 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Listopada 2018 Następne 6 godzin nocnych bez dotknięcia oprócz pleców które kasaly 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
SPIDERLING84 Opublikowano 4 Listopada 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Listopada 2018 Wpis motywacyjny: Kilka lat temu założyłem tutaj wątek z pytaniem: jak łowić sandacze w nocy? Wątek się rozwinął, dostałem wiele rzeczowych odpowiedzi niestety wszystkie zastosowane rady nie przyniosły żadnych efektów. Taki ze mnie sandaczowiec, że przez ostatnie 5 lat złowiłem dwa sandacze na żywca (89 i 55cm) i nic więcej! Wiele godzin na mojej górnej Odrze, z rapalą, z gumkami, z jigami i nic! Nawet brania. Żadnego nawet przyłowu! Bolki owszem, klenie - piękne, sumy - wiadomo, nawet brzany... Ale nie sztandarowa nocna ryba - sandacz! Jak to jest możliwe - pytałem. Nawet kilka dni temu konsultowałęm z Pepe jak to chłop robi, że takie zandery łowi - niby robię tak samo ale efektów brak. Beznadzieja i zwątpienie. Wczoraj wybrałem się z rodziną do kuzynki w gości. A, że w centrum jej miasta jest woda PZW (z deptakiem, wykoszonymi brzegami, latarniami...) to postanowiłem wieczorem za szczupakiem dwie godzinki wychodzić. Bez efektu. Gdy zrobiło się ciemno założyłem gumkę na 6g w nadziei na spotkanie mętnookiego. W drugim rzucie miałem lekkie puknięcie w gumę. Nie mogłem w to uwierzyć. Powtórzyłem rzut i ... siedzi! Sandacz wiadomo - poddał się bez walki. Miał 59 cm. Rozochocony obłowiłem rejon - niestety po godzinie byłem bez efektu. Już chciałem udać się do domu ale postanowiłem sprawdzić jeszcze rapalę oryginal11. W drugim rzucie lekkie puknięcie i siedzi. Sandacz 65cm. Po kilkunastu minutach kolejny taki sam. Przez następne 40 minut nie wydarzyło się nic i postanowiłem wrócić w gości. Ten wieczór wybitnie poprawił moje sandaczowe statystyki. Po przeanalizowaniu wieczornych wydarzeń doszedłem do wniosku, że warto sprawdzić to miejsce o świcie. O 4 rano zameldowałem się uzbrojony w rapalę na miejscówce. Nie brnąc w szczegóły w dwie godziny złowiłem dwa sandacze po 60 cm i jednego 70! I póki co moje sandaczowe wyczyny na tym się zatrzymały. Ale ja tam jeszcze będę wracał wiele razy Wniosków kilka się nasuwa ale przede wszystkim:1. sandacze należy łowić w miejscach gdzie występują2. Rapala oryginal 11 z wolframem z pewnością jest skuteczna3. Dalej żaden ze mnie sandaczowiec - ale przynajmniej raz ślepej kurze ziornko się trafiło Pochłonęła mnie niedzielna noc więc wybaczcie lapsusy, dalej jestem w emocjach 27 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
coma Opublikowano 4 Listopada 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Listopada 2018 A ja mam przeczucie graniczące z pewnością, że niedługo zobaczymy tu kolejną gruuuubą rybę 3 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
SPIDERLING84 Opublikowano 4 Listopada 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Listopada 2018 To na pewno nie będę ja! Na moim nowym miejskim eldorado w trosce o dobro sandaczy flesz aparatu nie jest wskazany. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. jerzy6 Opublikowano 4 Listopada 2018 Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Listopada 2018 (edytowane) Kocham moją Wisełkę. uwielbiam wędkarstwo. Lubię kontakt z przyrodą, ciszę, spokój, widok dzikich zwierząt, śpiew ptaków i oczywiście piękne ryby zwłaszcza jak zagoszczą na mojej wędce Myślę , że wielu kolegów i koleżanek ma tak samo.Wczoraj pojawiłem się na swojej miejscówce ok.g.16-tej, a tu zonk! niestety zajęta przez 2 wędkarzy, więc ulotniłem się , przeszedłem wyżej kilkaset metrów. Całe szczęście po 30 min pojechali...przeszedłem więc z powrotem na swoją..Opad, skoki gumami nic nie dają, jedynie szczupłego 60cm poławiam, ale i on cieszy.Gdy się ściemnia przechodzę na woblery, wybieram w/g mnie najlepszy Ołówek Widły średnio-głęboko schodzący, a i tak raczej wolno prowadzę aby nie za głęboko w niektórych miejscach , ale też momentami podciągam wędką-przyspieszam, miejsca zaczepów patyków znam już prawie na pamięć...Gdy wydaje mi się że drobnica zbija się w ławicę i sprowadzam tam woblera po krótkiej chwili mam walnięcie i od razu prawie czuję ze to kaban Tak widzę go, piękny kaban 80+ , gdy już trochę zmęczonego próbuję podebrać następuje jego kopnięcie po podbieraku , wobler w siatce, a sandacz na wolności wyciągam jeszcze rękę ale podbierak tylko go dotyka a on ucieka...Nic to! Idę w dół próbować..Sprowadzam wzdłuż opaski i w którymś momencie walnięcie i silny odjazd , ruchy typowe dla sandacza, ale jak silne! łowię plecionką 9kg, a on mocno odjeżdża , to król myślę i spada pomimo kilkukrotnego docinania Ogarnia mnie wielki smutek.., ale konsekwentnie łowię dalej..Wracam na poprzednie i wkrótce znowu walnięcie i czuję kabana, widzę wreszcie przy brzegu znowu sandacza 80+ tym razem udaje mi się go podebrać, w podbieraku się wyhacza...Ale jest!, robię zdjęcia niestety wyszły mi tylko te co przedstawiam. I rybka do wody! Natomiast dzisiaj pojechałem z kolegą Tomkiem.U mnie dopiero ok. godz.19 pojawiły się oznaki jakiegoś tam żerowania - jakiś mniejszy i większy zawodnik czasami chlapnął , miałem 3 kopnięcia- to duzo powiedziane delikatne i nic nie zaciąłem.Potem, chwila ciszy i myślałem , ze to koniec, w końcu 2-3 godz. rzucam i nic ale te drobne kopnięcia dodawały nadziei ...W pewnym momencie słyszę delikatne ucieczki rybek...Po 10 minutach sprowadzania w ten rejon Zaczarowanego Ołówka Widły (on chyba rzeczywiście jest zaczarowany) czuję mocne uderzenie, zacinam , kilka razy docinam i czuję , ze kaban i w miarę trwania holu czuję, że co raz to większy, a na końcu widzę go !Widok mnie zaszokował! Jak go podbiorę zwł., ze wobek na zewnątrz pyska!..., a podbierak 50 cm...ze słabą gumą. Próbuję , wreszcie wprowadzam głowę i część ciała.., sandacz jest spokojny,podciągam staram się unieść i łamie się podbierak chol.ra..Wobler w podbieraku, a ryba na wolności stoji spokojnie jakby nigdy nic i patrzy na mnie świecącymi oczami! Szybko chwytam ręką za pokrywę skrzelową i otaczam go nogami trochę ryzykując...I SUKCES!! GLORIA! MAM RYBĘ NA STROMYM BRZEGU , KOPIE MNIE STRESUJE, ALE JA GO PRZYTULAM, WYNOSZĘ I JESTEM WNIEBOWZIĘTY!!! Wołam Tomka i mówię, ze na prawdę bez potrzeby Go nie wzywam.Jestem szczęśliwy tak, że trudno to wyrazić, tyle trudu , aby takiego pięknego wreszcie złowić 95cm! mój rekord pobity o 6cm! w tych trudnych wędkarsko czasach..Niech żyje król, niech żyje nasza małopolska WISŁA!!Pięknie dziękuję Tomkowi za zdjęcia!!Szczególnie serdecznie dziękuję też kolegowi Januszowi Widełowi za wspaniałe woblery!!!I życzę wszystkim takich chwil w wędkarstwie dla których między innymi żyjemy. NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA" Edytowane 6 Listopada 2018 przez bartsiedlce 106 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
robert2844 Opublikowano 5 Listopada 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Listopada 2018 Wczoraj gryzły okonie, dzisiaj zander 78 cm Wysłane z mojego E6633 przy użyciu Tapatalka 26 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
kamikazzze Opublikowano 5 Listopada 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Listopada 2018 (edytowane) Wreszcie chwila na nocny wypad i melduje sie kilku "dyzurnych" ????Jeden klasycznie na swoja "dyszke" ,reszta na testowa wersje cykady Edytowane 5 Listopada 2018 przez Usak 30 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. malinabar Opublikowano 5 Listopada 2018 Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Listopada 2018 (edytowane) Po takich rybach , jakimi pochwalili się Koledzy , ciężko wrzucić cokolwiek . Mnie cieszy niezmiernie każda ryba z kolcami na grzbiecie i ciągle wierzę , że i mi dane będzie w końcu zmierzenie się z prawdziwym smokiem zwieńczone sukcesem , bo porażki w tym sezonie już zaliczone jak zwykle ...To było tuż po tym , kiedy wszystkich wtajemniczonych zelektryzowały wieści o wielkich rybach , które wyjechały z wody . Mowa o dziewięćdziesiątkach w plusie . Wprawdzie widziałem tylko jedno zdjęcie , a reszta przypadków to już przekaz ustny mniej lub bardziej dokładny , będący być może wariacją na ten sam temat , ale mogło to też mieć poparcie w faktach , a te wyraźnie wskazywały na co najmniej trzy lub cztery smoki . Oczywiście wszystkie te ryby opuściły swoje środowisko bezpowrotnie . Nie ma litości dla sandacza . Zresztą jeśli nie ma dla znacznie pośledniejszych kulinarnie gatunków , to dla niego tym bardziej . A to , że nikt inny już tej ryby nie złapie , a w przyszłym sezonie dałaby nowe i silne pokolenie , to już czysta abstrakcja . Zresztą już nie raz widziałem ślepą i nienawistną zawziętość w oczach łowcy okazu , żeby być zaskoczonym . Temat rzeka ...Tak czy inaczej jestem na wodzie niemal codziennie i próbuję . Z nadziejami wielkimi oczywiście . Odnajduję ryby na płytkiej partii i tak absurdalnie małej wody . Na bardzo mocnym wietrze , który ją miesza od kilku dobrych dni , na niewielkim obszarze notuję trzy lub cztery brania niemal rzut po rzucie . U mnie to rzadkość , a biorąc pod uwagę zerową skuteczność moich zacięć frustracja narasta tym bardziej , że nie wiem jakiego rozmiaru ryby/ryba się meldowała . Przy następnym wyjeździe znowu dobry kontakt .I znowu na zero . Trzecie z rzędu wypłynięcie . Wiatr nadal bardzo mocny nieco zmienił kierunek i w tę najbardziej obiecującą miejscówkę mogę podać przynętę pod odpowiednim kątem na balonie , który umożliwi jako taką reakcję na branie . I tak właśnie było . Branie na 5" amerykańskiej nowości . która dawała już ryby w tym roku , prowadzonej całkiem agresywnie na 7 gramach . Głębokość około 90 cm . Do metra . Takie to warunki ...Strzał w opadzie kasujący balon , zacięcie w tempo nareszcie skuteczne . Walka zacięta i gwałtowna , bo głębokość niezbyt pozwalająca na murowanie i parcie do dna . Rybka piękna i zdrowiutka , cała przynęta łyknięta po samą główkę . Bardzo mnie ucieszyła ( jak zwykle ) , ale chyba pierwszy raz w przypadku sandacza czułem leciutkie rozczarowanie , w skrytości ducha licząc na potwora ... Tak naprawdę nigdy nie mam wpływu na to , jakiej wielkości ryba zamelduje się na końcu zestawu na tym wybitnie nie sandaczowym zbiorniku . W tym roku miałem życiówkę na delikatnej okoniówce ( co opisałem w stosownym wątku o naszych przegranych ) . Tak więc każdy psiak cieszy . I mam nadzieję , że w końcu wszystkie elementy układanki zgrają się w czasie i dane mi będzie GO złowić . A ryby prezentowane powyżej tylko te marzenia rozpalają .Sprzętowo MXS72L od Dąbka , Vanquish 16' C3000 , Sunline Super PE 8 Braid 10 lb , wolfram 35 cm 10 kg i hamerykańskie 5" na końcu . NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA" Edytowane 6 Listopada 2018 przez bartsiedlce 56 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
jerzy6 Opublikowano 5 Listopada 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Listopada 2018 (edytowane) Dziękuję wszystkim za gratulacje, ale nie przesadzajcie. No może nie było tak, ze "ślepej kurze trafiło się ziarnko" , ale trochę szczęścia miałem , bo po pierwsze trafiła się ładna , a po drugie gdy ryba z powrotem wpadła do wody i stała tak spokojnie że się udało mi ją wyciągnąć...A spady sandacza to pewnie nie pech tylko normalka, choćby nie wiem jak ostre kotwice i mocne zacięcia.I tak w/g mnie z sandaczem na moim odcinku jest kiepsko, a tylko moje tułacze wędrówki kilkanaście lat brzegiem Wisły dały mi trochę poznanie miejscówek, a na sandacza to znam tylko dwie-trzy, a ostatnio prawie jedną...dawniej było więcej, Może są tam teraz też , ale mi nawet przypadkowo w ciągu roku się nie zdarzają...Kilka lat temu z tej miejscówki łowiłem sandacze do 60 cm, potem 70 , od 2 lat zdarzają się większe, ale pojedyncze , ostatnie tygodnie w tym roku jedynie mnie tak zachwyciły, obdarowały.. A może to te same ryby z przed kilku lat , które puszczałem teraz urosły...Jak przechodzą inni obcy to mówię ze nic nie ma..Nie chcę najazdu wędkarzy, bo zaraz trafią się mięsiarze...Masz rację Bartek , ciesz się z łowienia, a jeszcze większe same przyjdą jak wielka niespodzianka.W/g mnie najważniejsze jest miejsce , jego dokładna znajomość, wreszcie nocno-wieczorne łowienie w ciszy , chodzenie czasami kocie , wsłuchiwanie się , wpatrywanie i czucie na wędce, prowadzenie przynęty, czyli żadne wielkie umiejętności , od podstawy wędkarstwa... ;)Czasami może jeszcze ponad podstawowa cierpliwość i upór... O wiele trudniejsze wydaje mi się złowienie np. grubego klenia. Edytowane 5 Listopada 2018 przez jerzy6 12 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.