MIGOTKA Opublikowano 21 Września 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 21 Września 2018 Tak, tylko oni zabierają często tylko tyle ile akurat potrzebują na bieżącą konsumpcję. U nas na zapas i dla kota....Oj wiele razy widziałem tych wspaniałych sąsiadów z zachodu na rybach w Norwegii. Byli naprawdę wspaniali. Każda rybka do kasty i potem fileciarnia. Potem filetowanie ważenie dokładnie każdej porcji i mrożenie.A mieli duże zamrażarki 3 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
fish28 Opublikowano 21 Września 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 21 Września 2018 Oj wiele razy widziałem tych wspaniałych sąsiadów z zachodu na rybach w Norwegii. Byli naprawdę wspaniali. Każda rybka do kasty i potem fileciarnia. Potem filetowanie ważenie dokładnie każdej porcji i mrożenie.A mieli duże zamrażarki Też to wiele razy widziałem w Norwegii.Nie mniej jednak u nich ryby są, a u nas nie ma, i to jest moim zdaniem najlepszy dowód na to o czym mówiłem powyżej, mentalność???? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gość MarcinW Opublikowano 21 Września 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 21 Września 2018 tylko taka zwykła ludzka chciwość nie pozwala by nasze wody były rybne. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
fish28 Opublikowano 21 Września 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 21 Września 2018 (edytowane) Mnie się wydaje że ta nasza mentalność to chyba pozostałości po PRLu kiedy w sklepach nic nie było i trzeba było brać co popadnie i ile się da????Oczywiście nie wszyscy tak myślą, bo wiadomo że jerkbaitowcy nie???? Edytowane 21 Września 2018 przez fish28 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gość MarcinW Opublikowano 21 Września 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 21 Września 2018 (edytowane) A mi się wydaje że po prehistorycznych czasach, gdzie chłop przynosił łup do jaskini. Żaden tam brak świadomości, żaden PRL, narodowość i inne takie cuda. Pakują do reklamówy z chciwości. Edytowane 21 Września 2018 przez MarcinW Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Pickerel Opublikowano 21 Września 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 21 Września 2018 Nie mniej jednak u nich ryby są, a u nas nie ma, i to jest moim zdaniem najlepszy dowód na to o czym mówiłem powyżej, mentalnośćNa taki stan rzeczy może składać się parę czynników poza mentalnością wędkarzy.Ochrona wód, brak kłusowników, rybacy, realne zarybienia...... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
MZieli10 Opublikowano 21 Września 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 21 Września 2018 Tak bym tego nie stawiał. Wszystko zależy od kasy jaką dysponujemy. Dla jednego kilka tysięcy to kasa jaką może wydać raz czy nawet więcej razy rocznie dla drugiego będzie to suma kilkuletniego oszczędzania. Nie wiem jak jest teraz, ale te 13 lat temu na zezwoleniach i w folderach były podawane minimalne wartości mocy używanego sprzętu. Gdybym chciał tam łowić musiałbym kupić sprzęt, który na naszych rzekach byłby mega mocny czy wręcz toporny - wydatek niemały i nie bardzo użyteczny w kraju. Szansa na rybę i to dużą nieporównywalna do naszych wód ale nadal to nic pewnego. W tym roku wracając pod koniec maja z pewnego szczupakowego jeziora zarządziłem wizytę Mörrum i przez ponad godzinę 5 obserwowanych przez nas muszkarzy kontaktu z rybą nie miało. Jednakowoż pamiętam że mieszkając nad Mörrumsan przez lato bywały wieczory, gdy spław czy wręcz wyskok łososia widziałem przez okno kilka razy na minutę a Szwedzi narzekali że niska i ciepła woda to i ryb mało weszło...Wolałbym jednak nie rezygnować z łowienia "u siebie" na rzecz wyjazdu na jakiekolwiek zagraniczne eldorado. Wędkarstwo to nie tylko ryba na kiju. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
MZieli10 Opublikowano 21 Września 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 21 Września 2018 Powyżej post jest odpowiedzią na posta MarcinaW. Mentalność wędkarzy powoli ale się zmienia. Nie zmieniają się natomiast przepisy, które każą traktować naturalne i dzikie wody jak ziemię orną, siać i zbierać... Przy czym to "sianie" musi być na papierze,i chyba głównie tam, zbiór "plonów" zaś niekoniecznie.Jeździłem troszkę z wędką po kraju. A i nie tylko. Moim zdaniem największym problemem w szerszej skali (bo mały wiejski stawek kilku chłopaczków z wędkami w 2 lata wyrybi) nie jest ani mentalność wedkarzy-mięsiarzy ani nawet "zwykli" kłusownicy a rybacy. Śmiem twierdzić, że nie ma chyba w Polsce rybaków całkiem uczciwych. Normą jest pacyfikacja tarlisk i zimowisk za pomocą drygawic i wontonów a nierzadko i prądu. Sprzedaż ryb na lewo to norma, zwłaszcza w przypadku ryb "szlachetnych" węgorzy i łososiowatych ale też mniej cennych gatunków. Wszelkie limity i inne ograniczenia, które mają na celu ochronę rybostanu i zachowanie populacji na jakimś stabilnym poziomie są martwymi zapisami. Znam wody, które dawniej, dzierżawione przez to złe PZW były łowiskami fajnymi, choć niekoniecznie na miarę Szwecji, a po przejęciu dzierżawy przez spółki rybackie w bardzo krótkim czasie stały się dużymi wylęgarniami komarów. Nigdy na odwrót. Mam nieopodal rzekę, choć to bardziej kanał. Na odcinku we władaniu spółek rybackich (kilka km dzierżawione odcinkami przez 2 albo 3 "gospodarzy" dominującą rybą jest ukleja i drobny krąp. Rzadko pada coś większego niż 400g. Drapieżnika praktycznie nie ma. Poniżej, gdzie jest woda PZW prawie nie pilnowana, nie zarybiana, gdzie jeżdżą mięsiarze a kłusownictwo jest czymś nierzadkim (osobiście "porozmawiałem sobie" z miłośnikiem szczupaków zajętych tarłem) są kapitalne jazie, leszcze, liny,okonie. Są szczupaki, sandacze i bolenie... Dla mnie rybak to kłusownik, ale na wyższym levelu. On może, on się nie boi, jemu się należy. Dopóki wody będą pod "opieką" ministra rolnictwa a nie środowiska i nie będą traktowane jak nasze naturalne dobro a nie miejsce na szybki biznes jak to jest teraz a w dalszej kolejności póki ryby nie będą traktowane na równi lub po części chociaż jak dzika zwierzyna, to "Szwecji" u nas nie będzie. 4 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
hi tower Opublikowano 25 Września 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 25 Września 2018 (...)Dopóki wody będą pod "opieką" ministra rolnictwa a nie środowiska i nie będą traktowane jak nasze naturalne dobro a nie miejsce na szybki biznes jak to jest teraz a w dalszej kolejności póki ryby nie będą traktowane na równi lub po części chociaż jak dzika zwierzyna, to "Szwecji" u nas nie będzie. Wody jako takie nigdy nie były w kompetencjach MinRol-u, natomiast "gospodarka" rybacka na tych wodach już tak. Tylko że się pozmieniało i obecnie te kwestie są w kompetencjach Min. Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej, oraz jak to dawniej było po części również w Urz. Marszałkowskich. Co do uwagi dotyczącej "opieki" nad wodami Min. Środ., to w dzisiejszym układzie chyba nie jest to najlepszy pomysł... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
MZieli10 Opublikowano 25 Września 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 25 Września 2018 Masz rację. Nieprecyzyjnie się wyraziłem. Ale sens chyba wiadomy. Co do "dzisiejszych" to tematu nie rozwijajmy, bo posty polecą. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.