Skocz do zawartości

Dzikie zwierzęta,sytuacje z wypraw.


woblery L.E.

Rekomendowane odpowiedzi

Jakiejś 30 lat temu krowa wyciągnęła  torebkę papierową z jajkami, z przedsionka namiotu ... widok łba krowy w namiocie bezcenny  :)

Kilka razy płynący w moja stronę zaskroniec .Wiem że pożyteczny i pod ochrona, ale wrażenia  niefajne . Dziki i bobry tez były, ale najbardziej nie cierpię tych pieprzonych, grubych, pająków z wrednymi czerwonymi oczkami , łażących po mnie  :wacko:

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nigdzie nie jest bezpieczne, kiedyś dzik chciał przewrócić łódź

Jeden? Szału nie ma :) Siedzę w trzcinach zakamuflowany za bolkiem. Wystaje tylko 30cm szczytówki. Odra środek dnia upal, nagle pies robi się niespokojny. Wstaje i szczęka mi opada. Na moja główkę właśnie robi desant 21 dzików(większość malutkie warchlaki). Zobaczył mnie ok 7m odemnie... Zawróciły, wtedy tel i udało mi się nagrać tylko tyle. Widać jak łapki chodza:

https://youtu.be/778XWWJEt2k

 

O bobrach na Odrze to można książkę napisać...

  • Like 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobry temat :)

 

O tym jak nawalony u Mariusza na bagnach wpadłem do bobrzego wykopu i jak walczyłem z szerszeniami w kibelku to nie będę pisał.

 

Początek lata Bug świt postawiłem gruntówki i napawam się widokiem przyrody, postanowiłem sprawdzić czy coś tam na haku jeszcze wisi. Ściągam zestaw nagle czuję opór bez reakcji - pewnie jakiś badyl się zaczepił za żyłkę. Ściągam dalej nagle z wody wyłania się ciemno brązowa grzywa pomyślałem "o kurwa kłusownik z zimy albo łyżwiarz" nogi mi zdrętwiały, ściągam dalej bez reakcji z drugiej strony myślę "gdzie dzwonić na policję?". Nagle jedno majtnięcie i bóbr uwolnił się z zaczepu. Do tej pory nie wiem dlaczego był taki pasywny podczas holu. Odetchnąłem z ulgą zwinąłem zestawy i pojechałem do domu. Najgorszy mój koszmar to wyholować topielca.

 

Już to chyba w zeszłym roku wstawiałem

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja miałem jak na razie jedną przygodę z lisem. Łowiłem sobie nad Bugiem i stałem na takiej naturalnej główce z dwóch stron woda. Odwracam się, a tu lis na początku główki, poruszyłem się i krzyknąłem a ten nic sobie z tego nie robi. Pierwsza myśl wściekły cholernik, dobrze że na główce były kije więc sobie przygotowałem w razie czego i rozłożyłem podbierak????. Na szczęście niedaleko siedzieli też grunciaże i go przegonili. Teraz na wyprawy mam w kamizelce gaz pieprzowy tak w razie czego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś siedząc z batem i dłubiąc płotki znudzonu bo słabo jadły wyczaiłem zaskrońca. Piękna samica taka pod metr. Widzę, że spokojnie pełznie obok bezszelestnie w kierunku niczego nieświadomej żaby. Zajarałem się że zobaczę polowanie i nagle w sekundę wąż podnosi się do ataku a żaba robi unik na mnie siedzącego na niskim stołku. Prawie narobiłem w zbroję ale huk chłopa spadającego z krzesełka zniechęcił oba gady:). Bobry paskudne megaszczury yeż patę razynie postraszyły zwrotami z pod samych nóg i nad Brdą Kanałem Gliwickim i nad Soliną jak pierdyknął ogonem w burtę rowerka wodnego przy którym rzucałem to też mi się odechciało sandaczowania pociemku:). Koledze raz stado sarenek kąpiel w kwietniu w Sanie zafundowało jak z impetem ze skarpy nad jego głową zwaliło się do wody w sporej liczbie a on w odruchu kucnął mocząc wszystko co miał na i przy sobie aż po szyję;p

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to i ja "pochwalę" się dwoma sytuacjami, które do dziś doskonale pamiętam. Pierwsza to nawiązując do sytuacji kolegi skilosa. Rano pobudka 6 i atak ze spławikiem za linami. Żeby dostać się na to jezioro,trzeba było przejechać obok prywatnego stawu. Praktycznie jechałem zawsze z dwoma straszymi kolegami po kiju. Tym razem się spóźniłem. Jadąc obok tego prywatnego stawu,stali na brzegu już starsi koledzy i mowią że jakiś worek duży pływa na środku. Po czym jeden wziął założył gnoma i sru do wody....po czym zacięcie w tempo. Opór straszny i po chwili zamiast worka naszym oczom ukazuje się ciało kobiety.....Jak się okazało potem to była druga lub trzecia siostra która postanowiła sobie ukrócić życie popełniając samobójstwo jak jej siostry. W ten dzień połowiłem max 2 godzinki. Cały czas miałem w pamięci jak się na mnie patrzyła truposzka. Człowiek nie mógł się skupić już na łowieniu. Druga sytuacja miała miejsce na małej rzece pstrągowej. Tata łowił jakieś 30-50 metrów za mną, mieliśmy oczywiście zawsze przy sobie naszą sunie. Postanowiłem że pójdę dalej łowić, pies był jakieś 5 metrów przede mną. Pojawiły się małe choineczki i w tej samej sekundzie 1,2,3,4,5 ujrzałem małe warchlaczki :) wiedziałem że i za chwilę zobaczę ich mamkę :) no i tak się stało. Jedyne co pomyślałem to żeby Kulka bo tak wabił się nasz pies, nie miała głupiego zamiaru otworzyć pyska i zaszczekać ;) Porozumieliśmy się oboje bez słów. Wziąłem ją pod pachę i po cichutku ulotniliśmy się na środek rzeczki stojąc tam do przyjścia ojca. Potem jakby było mi mało znów postanowiłem odejść sam ze 100 metrów, po czym szelest i zgraja 6-7 dzikich psów mnie dojrzała. Koledzy co prawda nie byli rozmiaru owczarka niemieckiego i wystarczył dobry duży kij żeby je odstraszyć. Po tej akcji grzecznie złożyłem wędkę i udałem się w stronę auta :)

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na paprocanach o 4 rano ktoś postanowił na spacer wyjść z rottweilerem... nigdy tak się nie przestraszyłem jak zaczął szarżować na mnie. Na szczęście zatrzymał się w połowie drogi i wrócił do Pana.

 

Wysłane z mojego EVA-L09 przy użyciu Tapatalka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rottweiler tak naprawdę nie jest bardziej agresywny niż inne rasy. Śmiem nawet twierdzić że łagodniejszy niż większość. Ale fakt , wygląd jednak odstrasza. Miałem takiego "Atoska' kilka lat. Gdy ktoś podjechał na moją posesję zero reakcji, nawet nie szczeknął,. Ale w zasadzie nawet nie musiał. Na hasło "wejdź , nie bój się , nic Ci nie zrobi  i tak chętnych nie było.Trzeba było go jednak w zagrodzie zamknąć, dopiero wchodzili . A to taka fajna i grzeczna psina była.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przez kilka lat wędkowałem tylko nocą stojąc w wodzie po pas. Oczywiście pierwszy był bóbr którego co prawda widziałem jak płynie ale zanurkował a ja łowię dalej, a ten wynurza się koło mnie i młynek z je.. ciem ogonem o wodę. Dochodziłem do siebie kilkanaście minut na brzegu. Później wielokrotnie próbowały przegonić mnie ze swojego żerowiska. Wydra była przyzwyczajona do obecności człowieka a my kamień na którym jadła omijaliśmy i zawsze cieszyło mnie jej towarzystwo. Lisy i fretki często towarzyszyły. Zresztą w nocy w Warszawie spotkałem i sarny i łosia i dziki. Ale z dzikami miałem taką historie że w dzień poniżej Warszawy idąc przez taki wysokie trawy czy inne zarośla na 2.5 metra wyszedł metr ode mnie odyniec wielki jak....... Zatrzymałem się 200 metrów dalej na wale bez wędki oczywiście.

Zawsze mile wspominam spotkania oprócz odyńca który mnie wcale nie gonił.

 

 

Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już kiedyś opisywałem przygodę z nad warszawskiej Wisły , jak bóbr postanowił przepłynąć pomiędzy moimi nogami :( , co skończyło się moją wywrotką . :D

Topielec z Wisły , też niestety się przydarzył :( .

Na gliniankach w Zielonce , dosłownie wlazłem w stadko pasiaków B)  , ponieważ locha wszystko widziała :angry:  , to pobiłem rekord olimpijski w biegu na 300m i to przez trzcinowisko :D.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jednak najdziwniejsza przygoda jaką miałem nad wodą  , nie była związana z dzikimi zwierzętami .......a z kobietą :o .

Kilka lat temu łowiąc wieczorem nad warszawską Wisłą , usłyszałem głośny plusk  wpadającego do wody dużego ................... no właśnie nie przedmiotu , a jak się okazało kobiety. Kobieta skoczyła do wody z kilku metrowej skarpy , a następnie zanurzona po piersi w wodzie, podeszła do mnie i zapytała . Czy nie wiem gdzie tu jest głębsza woda , bo ona potrzebuje się utopić ?!

Długo by pisać , bo cała historia miała burzliwy przebieg i zaskakujące zwroty akcji.

Skończyło się tym , że o pierwszej w nocy przeczesywałem z setką policjantów i psami tropiącymi brzegi warszawskiej Wisły. Kobietę odnaleziono całą i zdrową :) , a cała historia była szeroko komentowana w regionalnej telewizji.

Edytowane przez pisarz
  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rottweiler tak naprawdę nie jest bardziej agresywny niż inne rasy. Śmiem nawet twierdzić że łagodniejszy niż większość. Ale fakt , wygląd jednak odstrasza. Miałem takiego "Atoska' kilka lat. Gdy ktoś podjechał na moją posesję zero reakcji, nawet nie szczeknął,. Ale w zasadzie nawet nie musiał. Na hasło "wejdź , nie bój się , nic Ci nie zrobi  i tak chętnych nie było.Trzeba było go jednak w zagrodzie zamknąć, dopiero wchodzili . A to taka fajna i grzeczna psina była.

Postaw się w sytuacji swoich gości ;) Ty znasz pisiaka całe życie więc wiesz, że jest spokojny i Ci krzywdy nie zrobi. Ludzie którzy widzą go kilka razy w roku nie tylko mogą ale nawet powinni mieć uprzedzenia i zachować ostrożność. No chyba, że ktoś pracuje z psami na codzień i czyta z psiaków jak z otwartej kscięgi.

 

Wracając do tematu przypomniały mi się jeszcze niezliczone akcje z bażantami. Mam miejscówki przy wysuszaonych trawach, że niemal na każdej wyprawie spotykam jakiegoś, a jak nie bażanta to kuropatwy. Bażant potrafi nieźle wystraszyć jak czeka ukryty w trawie do ostatniej chwili i metr przed nami podrywa się do lotu drąc się przy tym niemiłosiernie ;)

 

Sarny też często widuję, najczęściej przebiegają w odległości + 20 metrów ale kilka razy udało się je zobaczyć z około 5 metrów.

 

ps. co do bobrów to pamiętam jak jeden zdechlak wypłynął spod wody metr ode mnie, smrodu nie da się zapomnieć  :wacko:

 

10814607_s1.jpg

 

10814621_s2.jpg

Edytowane przez Pride
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W to lato wchodzę na główkę przedzieram się przez krzaczory a sarna wyskoczyła dosłownie 2m odemnie... Nieźle mnie wystraszyła. Na Odrze jest to problem bo generalnie wszystkie zwierzęta uciekają dużo szybciej. Ale jak wchodzisz na główkę nie mają dokąd i czekają do ostatniego momentu. Sarna nie jest problemem z dzikami juz nie jest tak wesoło.

Z bobru miałem przygodę taka ze wpadłem w dziurę od nich. Wisiałem na wysokości ramion bo plecak się zakliniwał a sam jestem gruby. Nogi dyndaly i nie czułem dna. Jak by Odra była wyższa i wpadł ktoś chudy....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do topielcow wyciagnelem kiedyś 2 worki jutowe miałem stracha ostrego.

Raz szukaliśmy kolegę kołowego który się utopił a straż nas olała. Każde zaczepienie bosakiem podnosiło ciśnienie.

Na szczęście nic nie trafiłem przez 30 lat, nawet w latach 90 gdy z Odry wyciągali czasem po 2 w tygodniu...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

spędziłem ponad 30 lat w terenie i nie miałem ani jednej sytuacji, którą bym zakwalifikował jako niebezpieczną. A widziałem wilki, rysie, bobry,dziki, żubry i wiele innych zwierzaków, często z odległości zaledwie kilku metrów.

Nawet nie miałbym jak uciekać w takich sytuacjach i nic. Stałem między 3 lochami  z 30 młodymi, raz wszedłem prawie na śpiące dziki, żubry wręcz ocierały się o mnie i zupełny spokój.

 

Jedynie nieprzyjemne sytuacje to z ludźmi i psami  :(  

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...