skilos Opublikowano 9 Lutego 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 9 Lutego 2018 Jakiejś 30 lat temu krowa wyciągnęła torebkę papierową z jajkami, z przedsionka namiotu ... widok łba krowy w namiocie bezcenny Kilka razy płynący w moja stronę zaskroniec .Wiem że pożyteczny i pod ochrona, ale wrażenia niefajne . Dziki i bobry tez były, ale najbardziej nie cierpię tych pieprzonych, grubych, pająków z wrednymi czerwonymi oczkami , łażących po mnie 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Tresor Opublikowano 9 Lutego 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 9 Lutego 2018 Nigdzie nie jest bezpieczne, kiedyś dzik chciał przewrócić łódźJeden? Szału nie ma Siedzę w trzcinach zakamuflowany za bolkiem. Wystaje tylko 30cm szczytówki. Odra środek dnia upal, nagle pies robi się niespokojny. Wstaje i szczęka mi opada. Na moja główkę właśnie robi desant 21 dzików(większość malutkie warchlaki). Zobaczył mnie ok 7m odemnie... Zawróciły, wtedy tel i udało mi się nagrać tylko tyle. Widać jak łapki chodza:https://youtu.be/778XWWJEt2k O bobrach na Odrze to można książkę napisać... 10 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
turkucpodjadek Opublikowano 10 Lutego 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 10 Lutego 2018 Dobry temat O tym jak nawalony u Mariusza na bagnach wpadłem do bobrzego wykopu i jak walczyłem z szerszeniami w kibelku to nie będę pisał. Początek lata Bug świt postawiłem gruntówki i napawam się widokiem przyrody, postanowiłem sprawdzić czy coś tam na haku jeszcze wisi. Ściągam zestaw nagle czuję opór bez reakcji - pewnie jakiś badyl się zaczepił za żyłkę. Ściągam dalej nagle z wody wyłania się ciemno brązowa grzywa pomyślałem "o kurwa kłusownik z zimy albo łyżwiarz" nogi mi zdrętwiały, ściągam dalej bez reakcji z drugiej strony myślę "gdzie dzwonić na policję?". Nagle jedno majtnięcie i bóbr uwolnił się z zaczepu. Do tej pory nie wiem dlaczego był taki pasywny podczas holu. Odetchnąłem z ulgą zwinąłem zestawy i pojechałem do domu. Najgorszy mój koszmar to wyholować topielca. Już to chyba w zeszłym roku wstawiałem Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
serekturek Opublikowano 10 Lutego 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 10 Lutego 2018 Ja miałem jak na razie jedną przygodę z lisem. Łowiłem sobie nad Bugiem i stałem na takiej naturalnej główce z dwóch stron woda. Odwracam się, a tu lis na początku główki, poruszyłem się i krzyknąłem a ten nic sobie z tego nie robi. Pierwsza myśl wściekły cholernik, dobrze że na główce były kije więc sobie przygotowałem w razie czego i rozłożyłem podbierak????. Na szczęście niedaleko siedzieli też grunciaże i go przegonili. Teraz na wyprawy mam w kamizelce gaz pieprzowy tak w razie czego. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
venom_666 Opublikowano 10 Lutego 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 10 Lutego 2018 akurat w tym wypadku nie musiał byc wsciekły, liczył na to że uda mu sie podkraść rybę to cwane i zaradne zwierzaki. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
skilos Opublikowano 10 Lutego 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 10 Lutego 2018 (...) Najgorszy mój koszmar to wyholować topielca. (...) Nie wyholowałem , ale znalazłem ...miałem po rybach na kilka dni . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
turkucpodjadek Opublikowano 10 Lutego 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 10 Lutego 2018 Nie wyholowałem , ale znalazłem ...miałem po rybach na kilka dni . Współczuję Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Lukasch44 Opublikowano 10 Lutego 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 10 Lutego 2018 Kiedyś siedząc z batem i dłubiąc płotki znudzonu bo słabo jadły wyczaiłem zaskrońca. Piękna samica taka pod metr. Widzę, że spokojnie pełznie obok bezszelestnie w kierunku niczego nieświadomej żaby. Zajarałem się że zobaczę polowanie i nagle w sekundę wąż podnosi się do ataku a żaba robi unik na mnie siedzącego na niskim stołku. Prawie narobiłem w zbroję ale huk chłopa spadającego z krzesełka zniechęcił oba gady:). Bobry paskudne megaszczury yeż patę razynie postraszyły zwrotami z pod samych nóg i nad Brdą Kanałem Gliwickim i nad Soliną jak pierdyknął ogonem w burtę rowerka wodnego przy którym rzucałem to też mi się odechciało sandaczowania pociemku:). Koledze raz stado sarenek kąpiel w kwietniu w Sanie zafundowało jak z impetem ze skarpy nad jego głową zwaliło się do wody w sporej liczbie a on w odruchu kucnął mocząc wszystko co miał na i przy sobie aż po szyję;p 3 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
bartosz311287 Opublikowano 10 Lutego 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 10 Lutego 2018 No to i ja "pochwalę" się dwoma sytuacjami, które do dziś doskonale pamiętam. Pierwsza to nawiązując do sytuacji kolegi skilosa. Rano pobudka 6 i atak ze spławikiem za linami. Żeby dostać się na to jezioro,trzeba było przejechać obok prywatnego stawu. Praktycznie jechałem zawsze z dwoma straszymi kolegami po kiju. Tym razem się spóźniłem. Jadąc obok tego prywatnego stawu,stali na brzegu już starsi koledzy i mowią że jakiś worek duży pływa na środku. Po czym jeden wziął założył gnoma i sru do wody....po czym zacięcie w tempo. Opór straszny i po chwili zamiast worka naszym oczom ukazuje się ciało kobiety.....Jak się okazało potem to była druga lub trzecia siostra która postanowiła sobie ukrócić życie popełniając samobójstwo jak jej siostry. W ten dzień połowiłem max 2 godzinki. Cały czas miałem w pamięci jak się na mnie patrzyła truposzka. Człowiek nie mógł się skupić już na łowieniu. Druga sytuacja miała miejsce na małej rzece pstrągowej. Tata łowił jakieś 30-50 metrów za mną, mieliśmy oczywiście zawsze przy sobie naszą sunie. Postanowiłem że pójdę dalej łowić, pies był jakieś 5 metrów przede mną. Pojawiły się małe choineczki i w tej samej sekundzie 1,2,3,4,5 ujrzałem małe warchlaczki wiedziałem że i za chwilę zobaczę ich mamkę no i tak się stało. Jedyne co pomyślałem to żeby Kulka bo tak wabił się nasz pies, nie miała głupiego zamiaru otworzyć pyska i zaszczekać Porozumieliśmy się oboje bez słów. Wziąłem ją pod pachę i po cichutku ulotniliśmy się na środek rzeczki stojąc tam do przyjścia ojca. Potem jakby było mi mało znów postanowiłem odejść sam ze 100 metrów, po czym szelest i zgraja 6-7 dzikich psów mnie dojrzała. Koledzy co prawda nie byli rozmiaru owczarka niemieckiego i wystarczył dobry duży kij żeby je odstraszyć. Po tej akcji grzecznie złożyłem wędkę i udałem się w stronę auta 4 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
theYard Opublikowano 10 Lutego 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 10 Lutego 2018 Na paprocanach o 4 rano ktoś postanowił na spacer wyjść z rottweilerem... nigdy tak się nie przestraszyłem jak zaczął szarżować na mnie. Na szczęście zatrzymał się w połowie drogi i wrócił do Pana. Wysłane z mojego EVA-L09 przy użyciu Tapatalka Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Mariusz54 Opublikowano 10 Lutego 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 10 Lutego 2018 Rottweiler tak naprawdę nie jest bardziej agresywny niż inne rasy. Śmiem nawet twierdzić że łagodniejszy niż większość. Ale fakt , wygląd jednak odstrasza. Miałem takiego "Atoska' kilka lat. Gdy ktoś podjechał na moją posesję zero reakcji, nawet nie szczeknął,. Ale w zasadzie nawet nie musiał. Na hasło "wejdź , nie bój się , nic Ci nie zrobi i tak chętnych nie było.Trzeba było go jednak w zagrodzie zamknąć, dopiero wchodzili . A to taka fajna i grzeczna psina była. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
jacekp29 Opublikowano 10 Lutego 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 10 Lutego 2018 Przez kilka lat wędkowałem tylko nocą stojąc w wodzie po pas. Oczywiście pierwszy był bóbr którego co prawda widziałem jak płynie ale zanurkował a ja łowię dalej, a ten wynurza się koło mnie i młynek z je.. ciem ogonem o wodę. Dochodziłem do siebie kilkanaście minut na brzegu. Później wielokrotnie próbowały przegonić mnie ze swojego żerowiska. Wydra była przyzwyczajona do obecności człowieka a my kamień na którym jadła omijaliśmy i zawsze cieszyło mnie jej towarzystwo. Lisy i fretki często towarzyszyły. Zresztą w nocy w Warszawie spotkałem i sarny i łosia i dziki. Ale z dzikami miałem taką historie że w dzień poniżej Warszawy idąc przez taki wysokie trawy czy inne zarośla na 2.5 metra wyszedł metr ode mnie odyniec wielki jak....... Zatrzymałem się 200 metrów dalej na wale bez wędki oczywiście. Zawsze mile wspominam spotkania oprócz odyńca który mnie wcale nie gonił. Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka 4 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
jacekp29 Opublikowano 10 Lutego 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 10 Lutego 2018 A i mam takiego kolegę bielika ???? którego próbowałem kilka razy sfotografować ale jakiś dziwny widzi mnie z kilkuset metrów [emoji6][emoji23] Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
pisarz Opublikowano 11 Lutego 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 11 Lutego 2018 Już kiedyś opisywałem przygodę z nad warszawskiej Wisły , jak bóbr postanowił przepłynąć pomiędzy moimi nogami , co skończyło się moją wywrotką . Topielec z Wisły , też niestety się przydarzył .Na gliniankach w Zielonce , dosłownie wlazłem w stadko pasiaków , ponieważ locha wszystko widziała , to pobiłem rekord olimpijski w biegu na 300m i to przez trzcinowisko . 5 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
pawello Opublikowano 11 Lutego 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 11 Lutego 2018 Bobry to już codzienność w łowieniu wielkorzecznym, nawet nie zwracam na nie uwagi Niestety, także mam doświadczenia ze znalezieniem topielca . 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
pisarz Opublikowano 11 Lutego 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 11 Lutego 2018 (edytowane) Jednak najdziwniejsza przygoda jaką miałem nad wodą , nie była związana z dzikimi zwierzętami .......a z kobietą .Kilka lat temu łowiąc wieczorem nad warszawską Wisłą , usłyszałem głośny plusk wpadającego do wody dużego ................... no właśnie nie przedmiotu , a jak się okazało kobiety. Kobieta skoczyła do wody z kilku metrowej skarpy , a następnie zanurzona po piersi w wodzie, podeszła do mnie i zapytała . Czy nie wiem gdzie tu jest głębsza woda , bo ona potrzebuje się utopić ?!Długo by pisać , bo cała historia miała burzliwy przebieg i zaskakujące zwroty akcji.Skończyło się tym , że o pierwszej w nocy przeczesywałem z setką policjantów i psami tropiącymi brzegi warszawskiej Wisły. Kobietę odnaleziono całą i zdrową , a cała historia była szeroko komentowana w regionalnej telewizji. Edytowane 11 Lutego 2018 przez pisarz 9 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
welpa1809 Opublikowano 11 Lutego 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 11 Lutego 2018 Co prawda nie nad samą wodą ,niemniej ciekawie wyglądały . Pojedyńcze sztuki spotykam czasem nad rzeką. 5 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
elmo Opublikowano 11 Lutego 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 11 Lutego 2018 Z dzikami to moze byc coraz trudniej o spotkanie bo od wschodu zasuwa fala zarazen ASF. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Pride Opublikowano 11 Lutego 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 11 Lutego 2018 (edytowane) Rottweiler tak naprawdę nie jest bardziej agresywny niż inne rasy. Śmiem nawet twierdzić że łagodniejszy niż większość. Ale fakt , wygląd jednak odstrasza. Miałem takiego "Atoska' kilka lat. Gdy ktoś podjechał na moją posesję zero reakcji, nawet nie szczeknął,. Ale w zasadzie nawet nie musiał. Na hasło "wejdź , nie bój się , nic Ci nie zrobi i tak chętnych nie było.Trzeba było go jednak w zagrodzie zamknąć, dopiero wchodzili . A to taka fajna i grzeczna psina była.Postaw się w sytuacji swoich gości Ty znasz pisiaka całe życie więc wiesz, że jest spokojny i Ci krzywdy nie zrobi. Ludzie którzy widzą go kilka razy w roku nie tylko mogą ale nawet powinni mieć uprzedzenia i zachować ostrożność. No chyba, że ktoś pracuje z psami na codzień i czyta z psiaków jak z otwartej kscięgi. Wracając do tematu przypomniały mi się jeszcze niezliczone akcje z bażantami. Mam miejscówki przy wysuszaonych trawach, że niemal na każdej wyprawie spotykam jakiegoś, a jak nie bażanta to kuropatwy. Bażant potrafi nieźle wystraszyć jak czeka ukryty w trawie do ostatniej chwili i metr przed nami podrywa się do lotu drąc się przy tym niemiłosiernie Sarny też często widuję, najczęściej przebiegają w odległości + 20 metrów ale kilka razy udało się je zobaczyć z około 5 metrów. ps. co do bobrów to pamiętam jak jeden zdechlak wypłynął spod wody metr ode mnie, smrodu nie da się zapomnieć Edytowane 11 Lutego 2018 przez Pride 4 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Tresor Opublikowano 11 Lutego 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 11 Lutego 2018 W to lato wchodzę na główkę przedzieram się przez krzaczory a sarna wyskoczyła dosłownie 2m odemnie... Nieźle mnie wystraszyła. Na Odrze jest to problem bo generalnie wszystkie zwierzęta uciekają dużo szybciej. Ale jak wchodzisz na główkę nie mają dokąd i czekają do ostatniego momentu. Sarna nie jest problemem z dzikami juz nie jest tak wesoło. Z bobru miałem przygodę taka ze wpadłem w dziurę od nich. Wisiałem na wysokości ramion bo plecak się zakliniwał a sam jestem gruby. Nogi dyndaly i nie czułem dna. Jak by Odra była wyższa i wpadł ktoś chudy.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Tresor Opublikowano 11 Lutego 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 11 Lutego 2018 Co do topielcow wyciagnelem kiedyś 2 worki jutowe miałem stracha ostrego.Raz szukaliśmy kolegę kołowego który się utopił a straż nas olała. Każde zaczepienie bosakiem podnosiło ciśnienie. Na szczęście nic nie trafiłem przez 30 lat, nawet w latach 90 gdy z Odry wyciągali czasem po 2 w tygodniu... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Artek Opublikowano 11 Lutego 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 11 Lutego 2018 Co prawda nie nad samą wodą ,niemniej ciekawie wyglądały . Pojedyńcze sztuki spotykam czasem nad rzeką.Paweł nicka zmieniłeś? A te ziobry to spod Mirosławca, Tuczna? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
welpa1809 Opublikowano 11 Lutego 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 11 Lutego 2018 Paweł nicka zmieniłeś? A te ziobry to spod Mirosławca, Tuczna? 1 Tak 2 Mirosławiec 3 Pojedyńcze sztuki i nie tylko widuję nad Drawą na poligonie . Ale nie pytaj jak tam trafiam . 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Tresor Opublikowano 12 Lutego 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 12 Lutego 2018 Mnie zawsze zadziwia jak kopytne zwierzęta idą szybko w wodzie. Największe zaskoczenie to krowy, szły przez Odrę jak złe... Ale one mają balony w brzuchach. Tu jeszcze koziołek: 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
silurus Opublikowano 12 Lutego 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 12 Lutego 2018 spędziłem ponad 30 lat w terenie i nie miałem ani jednej sytuacji, którą bym zakwalifikował jako niebezpieczną. A widziałem wilki, rysie, bobry,dziki, żubry i wiele innych zwierzaków, często z odległości zaledwie kilku metrów.Nawet nie miałbym jak uciekać w takich sytuacjach i nic. Stałem między 3 lochami z 30 młodymi, raz wszedłem prawie na śpiące dziki, żubry wręcz ocierały się o mnie i zupełny spokój. Jedynie nieprzyjemne sytuacje to z ludźmi i psami 3 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.