Skocz do zawartości

Dzikie zwierzęta,sytuacje z wypraw.


woblery L.E.

Rekomendowane odpowiedzi

No ja bym tego nie bagatelizował.Przy ciepłym lecie i równie ciepłej wodzie może sobie spokojnie zyc i żerować nad rzeką.A jeśli ma faktycznie ok.5,5 metra i jest to pyton tygrysi to może być niebezpieczny nawet dla dorosłych,nie mówiąc o dzieciach i zwierzętach.Ten złamas co go wypuścił(bo nie wierzę że taki wąz po prostu sobie wyszedł z terrarium i popełzł nad rzekę) powinien pokryc koszty całej operacji i dostać konkretną grzywnę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja w bardziej regionalnej nucie, wczoraj przy mnie wydra wyłowiła ze starorzecza lina tak na oko koło 40 cm. Generalnie w 90% przypadków jakie obserwowałem wydra poluje skutecznie i wynurza się z rybą, ale z reguły są to płotki lub wzdręgi. Ten połów jej wyszedł znacznie lepiej :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe swoją drogą kto by uwierzył w taką opowieść znad wody...?  (...)... ;)

Opowieść z lasu. Lata wczesne dziewięćdziesiąte. Wracam  autem z Żoną i Synem z grzybów leśną drogą. Nagle  Syn na całe gardło:

-  Tata, Tata co to jest

-  Struś - odpowiadam jak że faktycznie takowe ptaszysko ok. dwumetrowej wysokości chyżo pomyka skrajem drogi

Po powrocie dzwonię do kolegi

- Jak zgadniesz jakie zwierze widziałem w lesie stawiam butelkę whisky

Kolega oczywiście nie zgadł, Żona znacząco puka się w czoło podczas mojej rozmowy.

- O co chodzi pytam - gdy skończyłem telefonować

- Rusz trochę głową! R. pomyśli że tak się upiłeś że miałeś halucynacje - co prawda myśl tę wyraziła w bardziej dosadny sopoób

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...

Panowie mam dość ciężką sytuacje z dzikami. Mam swoje pewne upatrzone miejsce, gdzie wiem że stacjonują bardzo fajne rybki. A stacjonują tam, ponieważ mają obstawę.Niestety muszę zrobić miejsce, dojście (od tej strony zbiornika jest całkowita dzicz, 2 metrowe trzciny i inne krzaki). Lecz te miejsce jest legowiskiem kilku dorodnych dzików, macie jakieś naturalne, sprawdzone „odstraszacze” dzików? Dodam ze w tym miejscu siedzą na pewno od 4 lat, ponieważ spotkałem je nie raz, ale zawsze z bezpiecznej odległości. Teraz mogę mieć sytuacje ze zajdą mnie od tylu i się przywitają jak będę lapac , a trzcin jest na gęsto i niewiadomo kiedy będą naprawde blisko. Dodam, ze sytuacja jest dość niebezpieczna, inaczej bym nie pisał, przyzwyczaiłem się do obecności dzików, ale mam wrażenie ze one tez do mojej, nie wiem czy się nie wściekną jak zrobię miejscówkę gdzie buszują. Czy dzik broni swojego terytorium? Pozdrawiam

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma takiej możliwości, nie mam łodzi/pontonu, nawet jakbym miał to nie ma za bardzo możliwości zwodowania, na dodatek auto można zostawić w jednym miejscu a na miejsce trzeba iść około 1,5km. Brodzenie również odpada, mega muł i niebezpiecznie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzik sam z siebie Cię nie zaatakuje. Czasem podchodziłem ( właściwie wchodziłem)  na 3 metry do śpiących dzików w Puszczy Białowieskiej. Nigdy mnie nie zaatakowały. Nawet jak wszedłem w stado 3 loch z młodymi, to było w Puszczy Kozienickiej. Zawsze stawałem i się nie ruszałem. Zachowuj się głośno, przejdziesz obok nich i nawet nie będziesz wiedział, chyba, że wejdziesz na nie to uciekną. 

Edytowane przez silurus
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety nie zawsze tak jest. Ja kiedyś miałem na dołkach nad Wisłą takie spotkanie, że majtki nie nadawały się do ponownego użycia  ;) najgorzej jak ty zaskoczysz dzika, jak jest zdezorientowany i czuje się zagrożony może ruszyć. Jak widzi Cię z daleka to ucieknie, dzikim zwierzętom pozostał jednak szczątkowy instynktowny strach przed ludźmi. Jednak na przestrzeni wieków to był z reguły ostatni widok dla takiego dzika.

 

Jak już masz spotkanie bliższego stopnia wystarczy z reguły mały trik. Jak masz na sobie bluzę albo kurtkę unieś ręce do góry, szeroko rozstaw i rozwiń między nimi kurtkę jak pelerynę. Do tego drzyj japę jak najgłośniej. Dziki odpuszczają, działa nawet czasem na miśki podobno. 

 

Najgorsze cwaniaki to borsuki. Pełno ich u mnie nad rzeką. Strasznie ciężko wbrew pozorom je spłoszyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to jakieś dziwne zwierzęta spotykasz  :D  :D

ja od ponad 30 lat siedzę w terenie i nigdy nie miałem problemu ze zwierzętami żadnymi. Zawsze siedzę cichutko bo inaczej nie zrobię zdjęć i zawsze było ok. Miałem łosie, dziki, jelenia a nawet żubra na maks 6 metrów i luz przy zachowaniu ostrożności. A borsuka to chyba nie musisz się bać  ;)

Problem możesz mieć jak spotkasz rannego dzika, to nie ma zmiłuj tu się zgodzę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może był ranny, nie dałem sobie zbyt dużo czasu na podziwianie, bo byłem zajęty spier....niem :D Wiem, że borsuki krzywdy nie zrobią, ale miałem takie sytuacje, że nie chciał mi zejść ze ścieżki jak przechodziłem. Jak go ominąłem to szedł za mną z 20 minut :) taki koleżka ciekawski

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A może odpuścić i poszukać innej miejscówki ? To ich DOM, z którego chcesz je wypędzić by mieć chwilę przyjemności...

Dlatego jestem tutaj i się pytam Was, czy jest jakiś inny, naturalny sposób aby ich nie przepędzać, ale zachęcić je do zmiany miejsca, aby nikt nie komu nie wchodził w drogę. 

 

najgorzej jak ty zaskoczysz dzika, jak jest zdezorientowany i czuje się zagrożony może ruszyć. Jak widzi Cię z daleka to ucieknie, dzikim zwierzętom pozostał jednak szczątkowy instynktowny strach przed ludźmi. Jednak na przestrzeni wieków to był z reguły ostatni widok dla takiego dzika.

 

Zgadzam się w 100% z pierwszym zdaniem, należy o tym pamiętać. Do tego roku, też miałem takie doświadczenia, że jak znajduje się daleko to ucieknie, jak jest blisko lepiej się nie ruszać, miałem sporo takich sytuacji. Lecz w tym roku taki delikwent, potrafił przepłynąć rzeczkę pstrągową o szerokości ok. 20m i zaatakować mnie. Stałem w miejscu, nie ruszałem się od chwili gdy wyszedł na brzeg (stałem blisko drzewa, aby wskoczyć w razie czego od razu). Podszedł do mnie jak pies, musiałem się odsunąć, bo był za blisko. Jak się odsunąłem to nagle wpadł w furię, zaczął kwiczeć i się 'napuszył', wskoczyłem na drzewo i czekałem aż odejdzie. Żaden krzyk, gwizd, dźwięk z telefonu go nie ruszał. Poszedł w swoją stronę po 20 minutach, a 2 km dalej jak mnie zobaczył, to od razu ruszył, bez kalkulacji. Uciekałem około 100-150 metrów przez krzaki i drzewa, a on cały czas za mną, czy to zakręt czy prosta droga. Za drugim razem 'wyglądał' jakby był wściekły, że nie złapał mnie, kwiczał i podgryzał drzewo, chciał wejść na nie, ale wiedział że nie ma jak. Ale widział że brakuje mu niewiele, aby mnie dziabnąć w nogę. Nie widziałem, aby był ranny, ale później słyszałem strzał (gospodarstwo obok) i chyba ktoś go zdjął, bo nie widziałem go więcej w tych rejonach. Miałem jeszcze kilka takich sytuacji w tym roku, no i co dziwne, tylko w tym roku. Zawsze zachowywałem się normalnie, tak jak piszecie wyżej, sam udzielałem innym takich rad, tak jak Wy mi teraz. A zdrowy rozsądek podpowiada mi, aby przemyśleć temat zanim zacznę wogóle coś robić, a każda mądra rada może komuś uratować życie.  

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...