Skocz do zawartości

Jazie 2018


drakmen

Rekomendowane odpowiedzi

Panowie czy zdarza Wam się totalna olewka przez jazie ? Kilka dni temu 3 ładne 40+. Dzisiaj pływało ich pewnie kilkadziesiąt ale totalnie mnie olewaly. Gumy , woblery , obrotówki ... 1 desperat na białą tante wziął ale po krótkiej walce spadł :(

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatni wypad w serce Borów Tucholskich za potokiem zaowocował piekną jazwicą 53cm która zgarnęła popera Salmo od Piotra Piskorskiego. Pod zwalonym drzewem jak i dużym nawisem jego kilka razy uklejki dosłownie fruwały uciekając od drapieżnika. Myślałem że to piękny gruby profesor potok robi takie spustoszenie w drobnicy. Gonił w takim miejscu że nic tylko mu coś zapodać powierzchniowego. Wiec mu podesłałem Salmo pop. Uderzył w 3ecim rzucie. Ku mojemu zaskoczeniu pod nogami po chwili ląduje jazia 53cm. Miał trochę więcej ale co tam. I w ten sam dzień też testuje dla marki Dragon nowy kijek z serii Pro GUIDE X. Więc rewelacja. Pozdrawiam. Kriss.

post-53571-0-98831900-1529666652_thumb.jpg  post-53571-0-41080800-1529666773_thumb.jpg

  • Like 34
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Któż nie czeka na lato?

Ten okres, czyli krótko przed i po Janówce jest także w moim wędkarskim rytmie czymś wyjątkowym, bo ma coś magicznego w sobie... 

Jest to dla mnie magia przedsmaku dojrzałego lata pomieszanego z ostatnimi akordami wiosennej świeżości. Począwszy od wszechobecnego zapachu lip wypełniającego powietrze, szczególnie wyraziście w ciepłe i krótkie noce, poprzez mocno nagrzane za dnia kamienie, które nigdy nie są dość twarde by przeszkadzały w godzinnej drzemce, gdy oczy odmawiają posłuszeństwa po całym dniu i pieką już tak od spływającego do nich potu, że jedyne sensowne wydaje się przemyć twarz i zamknąć je na choćby chwilę, a skończywszy na rybach, które nie mają wyboru i muszą intensywnie żerować bo zmusza je do tego choćby temperatura wody...

Co rok mam wrażenie, że nie tylko moje zmysły ale i mój umysł ulega tej zafundowanej przez naturę hipnozie, czego efektem jest ten cholerny samo-destrukcyjny chocholi taniec w którym wszystko podporządkowane jest byciu na wodą. I tylko resztka realizmu zadaje pytanie,- czy dam jeszcze raz radę?

Czy wystarczy sił, tych fizycznych by kilka razy w tygodniu gonić 20 godzin po rzece?

Czy wystarczy dyplomacji na przekonanie szefowej, że robota nie zając?

Na szczęście nie muszę przekonywać domowników, co do konieczności tych eskapad...

Ten rok jest jednak łaskawy dla moich "sił", bo mocno opadająca woda od polowy czerwca osiągnęła już temperaturę powyżej 25 stopni a zawartość tlenu w wodzie także nie powala co skutkuje tym iż całodniowe biczowanie wody ma średni sens i można się ograniczyć tylko do "świtowego" i "zmrokowego" łowienia a środek nocy spędzić w wygodnym łóżku. Jednak jak to w naturze,- za każdym plusem kryje się jakiś minus i tak właśnie jest w tym roku, że standardowe trasy i miejsca dające ryby w poprzednich latach zmieniły się i trzeba wybierać albo jazie i bolenie albo sandacze...

Z zadziwiającą powtarzalnością obserwuję od 2-3 lat pewną prawidłowość, której co prawda nie rozumiem, ale ze względu na jej sprawdzalność nie mogę jej nie zauważyć czy też uznać jako przypadek...

Chodzi mianowicie o to, że jak na świcie nie żerują sandacze to zawsze wieczorem łowię jazie i bolenie i z rzadka sandaczowe przedszkole.

W drugą stronę to jakoś nie działa, bo jeśli sandacze dobrze zerują o świcie to wieczorem także żrą i tylko złowienie jazia pomiędzy żerującymi sandaczami "uspokaja" miejscówkę na pół godziny.

Wczorajszy był właśnie taki dzień.

Świt na dobrze natlenionej pierwszej główce z szeregu zewnętrznego zakrętu od 4 do 9, nie dał sandaczy ani boleni, za to wieczór 18-24 eksplodował jaziami. 

Miejscem połowu jazi była rafa, o której już nie raz pisałem...

Jakościowo było słabo, wszystkie ryby w przedziale 50-55 cm, ale za to czyste rasowo i w doskonałej kondycji. 

Turbo-jazi nie było...

Sprzęt jak zwykle Phenix XUL w tytanach oczywiście  :lol:, Shimano Exence C 3000 MHG, jakaś cienka plecionka 0,6 PE, którą polecił mi Mefi zakończona FC 8lb Varivasa, niezawodna agrafka Ular i Rapalka CD 3cm z wymienioną na cięższą kotwiczką.

 

Ps

Zdjęcia są niestety słabej jakości ale myślę, że jakoś tam oddają urok wczorajszego wieczoru ;)

 

NOMINACJA DO KONKURSU  "OPIS MIESIĄCA"             :good:

post-51172-0-87335600-1530430207_thumb.jpg

post-51172-0-76691400-1530430209_thumb.jpg

post-51172-0-34168700-1530430222_thumb.jpg

Edytowane przez woblery z Bielska
  • Like 40
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnie było trochę czasu na wielko rzeczne łowy, które przyniosły kilka ładnych Jazi.

Głównie popołudniami po wcześniejszym zdradzeniu swoich pozycji udawało się skusić poniższe ryby.

Łowiłem kijkiem 2,52 do 14g i cieniutką plecionką na woby @Bobesku @Kielo oraz smużący Dorado Lake.

Największy mości ryb zassał woba od @Kielo z łuską odbitą przez majtki :D

 

 

post-52318-0-71081200-1530523343_thumb.jpg

post-52318-0-75672900-1530523349_thumb.jpg

post-52318-0-01123400-1530523356_thumb.jpg

post-52318-0-94584200-1530523389_thumb.jpg

post-52318-0-28017500-1530523400_thumb.jpg

post-52318-0-02358100-1530523445_thumb.jpg

post-52318-0-95353400-1530523450_thumb.jpg

post-52318-0-20798600-1530523565_thumb.jpg

post-52318-0-07029000-1530523572_thumb.jpg

  • Like 30
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj po drodze z pracy zdążyłem jeszcze zajechac na chwilę nad rzekę. Jak się okazało, jazie żerowały dzisiaj na bogato. Dwie ryby 50+ wyholowane, dwóch na pewno nie mniejszych niestety nie wciąłem :(  ale i tak, jak na tak krótki wypad wynik mega udany ;)

 

6xwvvd.jpg

 

ek5kk8.jpg

 

2ikd181.jpg

 

2ppdnx0.jpg

 

2h6r7k6.jpg

  • Like 41
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Można powiedzieć że się odwlekło do dzisiaj :D dwie grube ryby ponad 5 dyszek.. na suchą muchę, majestatyczne, delikatne zebrania spod źdźbła trawki.. już piękniej się nie da :)

 

riszkw.jpg

 

4fu5jc.jpg

 

Pytanie do znawców: dobrze domniemywam, że ten wyżej to samica, a niżej samiec?

 

wqvi0z.jpg

 

 

  • Like 43
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
  • 3 tygodnie później...

Z szerszym gronem znajomych wybraliśmy się na działkę na wsi, żeby uczcić 30. urodziny kolegi. Impreza trwała do późna a ja, zamiast leczyć syndrom dnia następnego, wcześnie rano wybrałem się nad przepływającą nieopodal Wkrę. Rzeka na tym odcinku jest jeszcze mała i wąska - typ łowiska, będący dla mnie zupełną nowością. Tak właściwie, to praktycznie każde łowisko jest dla mnie nowością - to mój pierwszy sezon na wodach PZW, moje wcześniejsze doświadczenia ograniczają się do niewielkich stawów w mojej rodzinnej miejscowości. Staram się jednak zbierać doświadczenie tam, gdzie to możliwe i jeżeli mam szansę, łowić nie tylko w warszawskiej Wiśle, nad którą mieszkam. Póki co wiślane wyniki nie rozpieszczają, ale nie poddaję się i wychodzę z założenia, że warto próbować i wyciągać wnioski, a każda godzina nad wodą jest warta znacznie więcej, niż internetowe wędkarstwo ;) Miałem zatem stanąć oko w oko z Wkrą, o której słyszałem, że potrafi obdarzyć ładną rybą. Celem moich wypraw były do tej pory klenie i jazie, które chciałem spróbować przechytrzyć również przy okazji wspomnianej imprezy urodzinowej.

 

Na początek czekał mnie trzykilometrowy spacer drogą, wiodącą początkowo przez mazowieckie pola, a następnie przez las, na którego skraju hasały sobie dziki. Po 15 minutach drogi byłem całkowicie przemoczony, dopadła mnie paskudna ulewa. Widok wijącej się w dolinie rzeki, nad którą unosiła się poranna mgła, zrekompensował mi jednak wszelkie niedogodności. Wybrałem obiecujące zakole i zacząłem je obławiać. Ryby jednak zdawały się nie podzielać mojego optymizmu i postanowiły pokazać mi, gdzie moje miejsce, konsekwentnie ignorując posyłane przeze mnie przynęty :) Wędrowałem więc dalej, w dół rzeki, aż doszedłem do fragmentu, gdzie Wkra przez ok. 200 metrów płynie prosto. Całe koryto usiane było kępami falujących wodorostów, a przy brzegach rosło coś, co przypomina trawy. Po wetknięciu kija w rzeczoną trawę okazuje się jednak, że nie rośnie w ziemi - pod spodem jest co najmniej metr wody. Znalazłem jednak miejsce z przyzwoitym dostępem do brzegu i zacząłem rzucać smużakiem na drugą stronę, kombinując z prowadzeniem przynęty przez wodorosty. Po którymś z rzutów na skraj niby-trawy, w delikatnie oczkującego smużaka uderzyła moja pierwsza ryba w "forumowym" rozmiarze :) Po szczęśliwym holu okazało się, że to całkiem przyzwoity jaź. Ryba mierzyła 42 cm. Starałem się jak najszybciej zwrócić jej wolność, więc zdjęcie nie wyszło rewelacyjne, nie umniejsza to jednak w żaden sposób mojej radości :) Później natknąłem się jeszcze na stadko pokaźnych kleni, te jednak tylko obwąchiwały moje wabiki i obrażone odpływały, machnąwszy ogonem. Ale spokojnie, jeszcze kiedyś się do nich dobiorę :)

 

SG Parabellum 3-16 i insect PADbaits, kupiony na garażowej wyprzedaży.

 

post-67827-0-89549700-1533490769_thumb.jpg

 

NOMINACJA DO KONKURSU  "OPIS MIESIĄCA"              :good:

  • Like 22
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
  • 2 tygodnie później...

Długo nosiłem się z zamiarem zapolowania na jazie w moim jeziorku z muchą. Próbowałem na spinning, raz nawet miałem  grubą rybę, ale wirówka 00 i malutka kotwiczka, do tego pleciona i płytka woda... jaź wygrał. Dziś rano też próbowałem szczęścia, ale wręcz uciekały od przynęty. Wróciłem do domu, zjadłem obiad, przygotowałem wędkę w #2 klasie długości 2,3m. Od kiedy ja kupiłem to na jeziorko mocniejszej nie biorę, ta wytrzymuje hole bardzo dużych ryb ;) Żyłka na przypon 0,14 hybryda, ostatni zakup, trafiony w dziesiątkę. Pudełko z muchami, głownie suche, wody tam z 10-15cm, wiec z nimfą i mokrą może być problem, na dnie dużo patyków. Kilku minutowy spacer i jestem na miejscu. Zbroje wędkę, a kątem oka zerkam czy zbierają. Są aktywne, jest kilka dużych ryb. Po prawej, mniej więcej na środku kanałka ładne wyjście. Rzut trudny z lewej ręki nad krzakiem, mucha dotyka wody i zbiór. Tne, na wodzie kociął. Linka zawadza o krzak, ale ryba schodząc z prądem zrzuca ja i jest już na wprost mnie. Nie pozwalam jej dalej spływać, staram się trzymać na sztywno, bo spłoszy resztę. Sięgam po podbierak i ląduję jazia na trawę ;) Pierwszy zaliczony. Fota, ryba w podbierak i idę dalej ją wypuścić, żeby nie odprowadziła reszty. Teraz te w dole, cały czas zbierają. Zmieniam muchę na piankowego żuka. Odmierzam mniej więcej linkę, dwa wymachy i kładę muchę. Jest zbiór. Sekunda na zejście ryby pod wodę i kij w górę. Znowu kociła, ryba młynkuje jak szalona. Płytka woda jest jej sprzymierzeńcem, mi przeszkadza. Metr po metrze podciągam go do siebie. Szybki ruch podbierakiem i jest drugi :) Fota i wraca do wody. Niestety hol spłoszył resztę, więc siadam na trawie i przeglądam muchy, może tak zmienić na jeszcze innego. Mija z 10 minut i widzę że zaczynają podpływać. Nie wstaje, rzucam na siedząco. Trochę nie wygodnie bo za mną skarpa, ale jakoś daję rade. Zaczyna wiać mi w twarz, więc muszę bardziej się skupić na dokładnym prowadzeniu linki. Kładę, niestety przypon zwiewa na trzciny ale mucha wpada obok na wodę, zbiór natychmiastowy. Nie wiem jak on to zrobił ale wyrwał przypon z trzcin jednym susem, wręcz ściął je jak nożem ;) Żyłka wytrzymała. Te również młynkuje, podnosi muł z dna, ale jest trochę mniejszy i szybko daje się podciągnąć. Podbierak, fota i do wody. Czwarty wypina się prawie zaraz po zacięciu, duży ale dokładnie nie widziałem, nie mogę ocenić. Sprawdzam muchę, niby hak ok, ale dla pewności zmieniam na inna. Ryby przesunęły się dalej, na prawie maksymalną odległości jaką jestem w stanie osiągnąć przy tej wędce i wietrze w twarz. Dodatkowo wiatr nawiał mnóstwo syfu na powierzchni. Trzy wyjąłem, może jeszcze jeden. Warunki coraz gorsze, ale udaje mi się fajny daleki rzut. Żuk klapie w wodę i znika. Podnoszę wędkę i już wiem że to będzie największy, wyrywa mi linkę z palcy i odjeżdża na hamulcu. Zatrzymuje po sie po kilku metrach, zaczynam zwijać, kawałek po kawałku skracam dystans. Jeszcze tylko zwężenie po między trzcinami i będzie mój ;) Tego się bałem, a on jakby to wyczuł, szybki skręt i siedzi w trzcinach. Napinam żyłkę aż gwiżdże na wietrze, ale nic z tego. Ryzykuję, luzuję całkowicie, albo wyjdzie albo się wypnie. Hak bezzadziorowy, ale trudno. Linka rusza, unoszę wędkę i już wiem że jeszcze jest i to po mojej stronie. Teraz tylko do podbieraka, udaje się dopiero za czwartym razem, waleczna bestia :P Fota, ryba w podbierak, tego wypuszczam już pod nogami, bo to konie na dziś. Daje mu odpocząć i zanurzam całkiem siatkę. Odpływa jakby nie wierzył że jest wolny. Mam tam w łowisku jeszcze sporo większe i na pewno się po nie upomnę. Jak będzie, kto wie, nie zawsze wędkarz górą, ale własnie to jest piękne w tym naszym hobby :)

post-46206-0-49969100-1536689077_thumb.jpg  post-46206-0-15742400-1536689085_thumb.jpg

post-46206-0-72664600-1536689092_thumb.jpg  post-46206-0-62546000-1536689105_thumb.jpg

post-46206-0-71863600-1536689118_thumb.jpg  post-46206-0-01237800-1536689147_thumb.jpg

 

NOMINACJA DO KONKURSU  "OPIS MIESIĄCA"               :good:

  • Like 22
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...