Skocz do zawartości

Szczupaki 2018


WOBI

Rekomendowane odpowiedzi

Z pierwszą częścią się zgadzam, a co do drugiej to zależy od warunków w jakich łowimy i wielu innych czynników. Jeśli duża ryba bierze nam w zaczepowym miejscu i mamy zbyt delikatny kij, lub dolnik nie pozwoli jej przytrzymać to mamy po rybie. 2 razy już tak miałem. 1 raz przy bawieniu z okoniami, mogłem tylko patrzeć jak szpula się kręci i linka wychodzi, a drugi raz na zestawie szczupakowym, jednak zbyt delikatnym do potwora, który wziął :). Patrzyłem jak szpula się kręci i ryba wpływa pod zwalone drzewo. Nasz hobby jest o tyle nieprzewidywalne, że nie wiadomo co i kiedy może wziąć. Jak idę z grubym sprzętem, na konkretnego zwierza, to mamuśki nie chcą brać :D

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciężko mi uwierzyć nawet w wagę szczupaka Pana Biegana, co z resztą potwierdziły Ww anulujac jakiś czas temu ten rekord. Szczupaki po 60-80 kilo to mrzonka. Łapano pajki pod 150 cm, które nie miały nawet 40 kilo. A były mega grube. Po prostu te z linka rosły proporcjonalnie do ilości pośredników w przekazaniu historii ☺

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fenwick HMG do 10 gr

Ultegra 2500FB

Daiwa Jbraid 4x 0,13

Manns 3 Predator

 

Dzień wcześniej spędzony na 2 innych jeziorach dał jedynie 3 krótkie szczupaki i duży niedosyt. Niedziela, upalne popołudnie. Szybki telefon do sąsiada i decydujemy: " Powtórka " ! Kolega jako wytrawny łowca okoni postanawia poszukać pasiaków i sprawdzić czy już się ruszyły. Na jeziorze, na które się wybraliśmy zazwyczaj biorą konkretnie od czerwca. W tym roku pogoda zdecydowanie bardziej wędkarska a sonda pokazuje temp wody 21 stopni. Biorę ze sobą Fenwicka i okoniowego Batsona, chociaż wiem, że ten drugi nie będzie dziś grał pierwszych skrzypiec. Do torby oprócz kilku okoniowych standardów ładuje jedynie małe pudełko z Predatorami - szczupakowe klasyki w pełnej gamie kolorystycznej.  Dla mnie pewniak i przynęta numer 1 na wiosnę. Termometr pokazuje 28 stopni ale przyjemny lekki wiaterek pozwala spokojnie wytrzymać w pełnym słońcu. W zasadzie jadę trochę bez przekonania bo czuję, że to jeszcze nie czas na pasiaki - nie na tej wodzie. Po 25 min od wyjścia z domu jesteśmy na wodzie. Na sondzie brak konkretnych zapisów. tu i ówdzie kręci się drobnica ale okonie nie widać. Jedna, druga, trzecia miejscówka - nawet tyka. Zmiana główki na lżejszą nie przynosi spodziewanych efektów. Mimo to mieszamy przynętami bo wiemy, że gdzieś się tu kręcą. FishArrow, Keitech, Yumo, handmade ... zero. Tak myślałem. Nie zdziwiło mnie to i odpalam szczupakówkę. Zmieniamy  miejscówkę bo zaczyna wiać trochę za mocno. Przypomina nam się, ze kotwica została w domu więc trzeba kombinować. Lecimy za wyspę kormoranów. Wyspa usiana dziesiątkami martwych, wyschniętych drzew a "obsrańce" odstawiają swoją melodię. Ustawiamy się na spokojnej wodzie pośród podwodnej roslinności, która  ładnie już wychodzi pod samą powierzchnię wody.

Na granicy tych roślin pod wodą stara połamana trzcina a w niej masa drobnicy. Rybki ok 10 cm zwiastują, że dla mnie to bankowa miejscówka. Kolega dalej szuka okoni a ja odpalam biało niebieskiego Predatora 3jeczke. Trzeci rzut i delikatne skubnięcie. Nie reaguję. Zaraz powtórzy .... kolejne dwa rzuty skwitowane zdecydowanym braniem w opadzie pomiędzy podwodnymi patykami a kępą roslinności. Dokładnie tam gdzie należało się tego spodziewać. Zdycodwane cięcie i siedzi. Branie ok 3m od łodzi. Hol szybki i zdecydowany. Fenwick pozwala na wiele i zaczyna ładnie się giąć a ryba na momencie ląduje na pokładzie. Nowa klubowa miara została w piwnicy więc nie wiem ile cm miała rybka. Fajny podpasiony paj pozuje do zdjęcia. Plan na dziś wykonany. Płyniemy dalej. kolega koniecznie chcę namierzyć oksy. Około godziny 19 calkowicie ustaje wiatr. Jest ciepło i przyjemnie,  idealny niedzielny wieczór. Namierzamy oczkującą drobnicę tuż koło szerokiego pasa młodej trzcinki. Przypominają mi się słowa mojego klubowego kolegi Andrzeja.   " Wal przy młodej trzcince " . Kolega zajarany miejscówką wyciąga kilka 20staków. Zostajemy. 30 m od nas chłopak na pontonie wyciąga 80tke, kolega przyłowił 60. Szczupaki siedzą w trzcinie. Odkładam Batsona i znowu odpalam szczupakówkę. Tym razem perła z czarnym grzbietem - oczywiście w rozmiarze 3. Rzucam pod samą trzciną i w 3 podbiciu czuję delikatne " kłapnięcie " . To była ta sekunda zastanowienia się, która zaważyła ... Cięcie i siedzi. Mogłem mocniej, mogłem poprawić. Przecież poprawiam. Mocne murowanie do dna. Popuszczam hamulec i odjazd na dobre 5m. Wtedy wydawało mi się, że to kwestia kilku minut, chociaż wiem, że ryba jest bardzo duża. Nie mogę jeszcze oderwać jej od dna. Pozwalam jej trochę się zmęczyć. Tutaj hol siłowy nic nie da. Na plecach pot. Ryba jest życiowa chociaż dalej jej nie widzę ... PYK. Puściła ... mogłem poprawić ... przecież poprawiam wcięcie. Teraz już za poźno. Bywa ... " Tak sobie tłumacz " myslę wracając na brzeg. Wrócę tam w tygodniu. On tam będzie. Na pocieszenie zdjęcie i kolejna dawka adrenaliny .... Jak tego nie kochać ?

 

post-62389-0-65723500-1526284804_thumb.jpg

 

NOMINACJA DO KONKURSU  "OPIS MIESIĄCA"            :good:

Edytowane przez bartsiedlce
  • Like 26
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 O świcie melduje się nad "swoim" jeziorkiem. Szybko wiosłuję do górki gdzie dwa dni wcześniej wyrównałem swój rekord w okoniu (36cm). To samo miejsce, ta sama przynęta, podobna pogoda i ... nic.Opukuje górkę gumami a mina mi rzednie. W desperacji zakładam obrotówkę noname nr 2 (srebno czerwona z czerwonym chwostem) i rzucam na szczyt górki, gzie głębokość nie przekracza 1m - to daje brania okonków nie przekraczających 20cm ale nie to przecież chodziło. Kątem oka obserwuje miejsce gdzie co chwile wyskakuje drobnica.- miejscówka przy trzcinowej zakrzaczonej wysepce. Po godzinie poddaje się i tam płynę. Miejsce okazuje się bardzo płytkie ok 1m i strasznie zarośniete więc obrotówka zostaje na wędce - rzucam w kierunku głębszej wody.. W trzecim rzucie gdy już podnoszę szczytówkę i przyśpieszam zwijanie aby ominąć roślinność - potężne łupnięcie - 2m od łódki! Pierwsza myśl - lin zaczepiony za grzbiet. Ale po sekundzie już go widzę piękny szczupak zaczepiony tam gdzie trzeba. Momentalnie luzuje hamulec - chcę aby odpłynął na głębszą wodę bez zaczepów. Ja chce ale on nie chce -  płynie jeszcze bliżej jest metr od łódki. Aby mieć jakąkolwiek kontrolę dokręcam hamulec z powrotem. Następnych pięciu minut nie zapomnę długo... Ryba pływa jak wściekła 1,5m ode mnie od dziobu do rufy a ja staram się, żeby mnie nie opłynęła bo zapląta się w linkę od kotwicy. Skojarzyło mi się to z filmem klasy B o rekinach  :D ! Ja nie przerwanie zwijam plecionkę a hamulec nie przestaje terkotać  W pewnym momencie jest tak blisko, że próbuje ją podebrać. Podbieranie niezmęczonego jeszcze  szczupaka okazuje się złym pomysłem. Przeciwnik dostaje dodatkowej porcji energii - płynie w kierunku wystającej z wody gałęzi i oczywiście oplątuje się o nią, i wszystko ucicha. Czyżby koniec... Poluzowuję kotwicę jedną ręką i dociągam się wędka do gałęzi. Ktoś patrzący z boku pomyślałby że mam zaczep. Ja też nie wiem czy on tam jest. Patrze w wodę a ten stoi sobie spokojnie obok gałęzi szczęśliwy,że go nikt nie szarpie. Lewą ręką chwytam plecionkę i odwijam z gałęzi ryzykując poważne skaleczenie.Udaje się - szczupak rusza a wędka wygina się jakoś dziwnie - plecionka oplątała się o wędkę... słyszę pyk i myślę że koniec bajki ale to plecionka zsuwa się z przelotki o którą zaczepiła i wszystko wraca do normy. Szczupak jest już zmęczony i po 30 sekundach jest w podbieraku!!!!

Płynę do brzegu - pomiar - 92cm (do PB brakuje 13cm) ale takich wrażeń nie miałem jeszcze nigdy. Nieudana sesja zdjęciowa i się żegnamy mam nadzieje,ze nie na długo. 

Sprzętowo Shimano alivio 3-21g plecionka mikado 14, przypon stalowy 20cm do 5kg.

Jak ktoś spyta dlaczego tak grubo na okonie to odpowiedź powyżej. Poza tym połamałem już tyle ultra-lightów, że mógłbym być dealerem ich dolników  :(

Wiem,,ze ten szczupak to żadna moja zasługa - raczej przyłów ale zabawa była przednia  :D

 

post-51193-0-44602100-1526551914_thumb.jpg post-51193-0-34900300-1526551948_thumb.jpg

 

 

NOMINACJA DO KONKURSU  "OPIS MIESIĄCA"            :good:

Edytowane przez bartsiedlce
  • Like 21
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj 4 rano, dzwoni budzik. Przebudziłem sie i myślę "nigdzie nie jadę". Od weekendu nie śpię dłużej jak 5 godzin na dobę. Po chwili podniosłem się z łóżka i po 15 minutach byłem w drodze nad wodę. Po dotarciu na miejsce założyłem spodniobuty i ruszyłem przez szuwary. Wszedłem na miejscówkę, założyłem dużą gumę i obłowiłem miejsce wachlarzem. Nic się nie dzieje, zmiana przynęty na duży wobler, długi rzut, dwa obroty korbą, branie, zacięcie i siedzi. Ryba rusza przez ziele  a plecionka tnie wszystko co napotka na swojej drodze. Perwsza myśl wąsaty. Po chwili ryba wychodzi do powierzchni i już wiem, że to szczupły 90+. Gwałtowny odjazd i wchodzi w kapeleony, czuje, że nie mam szans jej stamtąd wyrwać stojąc powyżej pasa w wodzie. Daje jej luzu i czekam, wychodzi z kapeleonów, kij wysoko i pompuje. Po chwili podbieram rybę ręką. Daje kumplowi telefon a ten robi kilka fotek, odkładam zębacza na ziemie, patrzę na niego i nie mogę wyjść z podziwu. Mówię do kumpla zobacz na tą plamę na brzuchu a teraz popatrz na zdjęcie z majówki. Nie mamy wątpliwości to ten sam bandyta. I niech mi ktoś powie, że nie warto wypuszczać ryb.

Ps. ten opis dedykuje mięsiarzom, którzy mówią, że nie warto wypuszczać ryb.

 

post-59390-0-18649700-1526556371_thumb.jpg  post-59390-0-27460600-1526556496_thumb.jpg

post-59390-0-55378400-1526556516_thumb.jpg

 

NOMINACJA DO KONKURSU  "OPIS MIESIĄCA"            :good:

  • Like 36
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brawo. Pewnie , że warto wypuszczać. Gdzieś kiedyś przeczytałem, że najlepszą rzeczą, jaką możemy zrobić dla innego wędkarza, jest właśnie wypuszczanie ryb. "Twój" szczupak, jest najlepszym tego dowodem. Jeszcze lepiej będzie, kiedy następnym razem złowi go ktoś z twoich znajomych i pokaże ci fotkę. Gratuluję. A "KAPELEONY"  to są grążele, tak?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Mierne sukcesy i słaba aktywność szczupaków zmusiły mnie do  kilku dni szukania zapomnianej, ciekawej i trudno dostępnej dla pseudo wędkarzy wody...No i znalazłem ..Jezioro około 30ha wyglądające niczym bagno , ale nie płytkie...Woda mimo dziwnej barwy czysta ( lilie rosną na 3-4m nawet)  ..Pierwszy wypad w sobotę  i już po nie długim czasie z samego rana miałem kilka brań krótkich szczupaków ...Nie napawało to optymizmem ale nowa woda to zawsze coś nowego do odkrycia ..Zmieniłem taktykę i  zacząłem obławiać wodę troszkę dalej od brzegu na większe przynęty od 15cm wzwyż ... Na westina 16cm wolno prowadzonego z przystankami uderzył przyzwoity szczupły 90cm ..Rybka cała i zdrowa wróciła do wody ....Bylem na drugi dzień z samego rana , ale słońce już od rana i  po za kilkoma  braniami niedużych szczupaczków i jednym fajnym braniem jakiegoś ładniejszego szczupaka który wszedł w ziele i się spiął nic się ciekawego   nie wydarzyło...Nie wiadomo  co się tam kryje w tej wodzie skoro na pierwszej wyprawie pada 90tka i same krótkie , a brak tych pośrednich .. Sporo jeszcze do odkrycia ...  Trzeba poczekać na załamanie pogody bo woda prześwietlona, trudno je tam sprowokować i na byle co nie za bardzo chcą brać .. Pozdrawiam..

post-57703-0-84552200-1526931609_thumb.jpg

  • Like 31
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kuba Standera zaprosił mnie wraz z kolegą do Irlandii. Pierwszego dnia mieliśmy prwie po drodze wodę szczupakową więc przed łowieniem na soli postanowiliśmy chwilę pobawić się na słodkiej wodzie. Łowiliśmy z jego przyjacielem i przewodnikiem Jackiem Górnym.

Aktywność ryb była słaba ale udało się po wielu modyfikacjach metod trafić irlandzkie szczupaczki.

Jacek to prawdziwy mistrz i niesamowicie cieszę się z jego kursu szczupakowego masterclass :)

 

9HD_tjpF2ddcobeTwTwjgDqP8QrfCkTGowfghJJi

 

Szkoda że tego dnia nie miałem jeszcze szczupakowych gum Kuby bo zobaczyliśmy się dopiero kolejnego dnia rano na śniadaniu. Może nie jest to na temat ale irlandzkie śniadanie potrafi trzymać w dobrej formie przez cały dzień a Kuba jest wspaniałym gospodarzem (oraz genialnym przewodnikiem po swoich wodach). Jego tajne gumy szczupakowe mają chyba z pól metra i da się nimi całkiem daleko rzucać. Niestety testowałem je dopiero pod koniec wyjazdu gdy aktywność była zerowa i mieliśmy problemy z trafieniem na szczupaki.

 

I4uaUvd57wFcldRbOVoceeaahD3xC_ZJsnQP-ZV-

 

uNJeZpKAh7LB51ADOpPrL4_E1koHttT0V1ne0YHo

 

Łowiliśmy castingowo i spinningowo. Dopiero odchudzenie zestawów do linki 16lb zaczęło dawać ostrożne tego dnia ryby. Normalna plecionka z przyponem fluorocarbonowym przeszkadzała szczupakom. Odchudzenie zestawów niestety spowodowało też stratę 2 dużych ryb. Jedna spadła przy samej łódce po zablokowaniu się szpuli gdy 8 kg plecionka strzeliła przy ucieczce.

  • Like 40
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Focone Samsungiem S8+ ale potem zrobiłem mini postprodukcję w kilku programach m.in. Photoshop :)

S8+ jest wodoodporny więc sprawdza się na wodzie i robi przyzwoite fotki. Niestety mój pełnoklatkowiec 5D Mark II poszedł do ludzi. Teraz znów marzy mi się pełna klatka :)

 

Bez obróbki wyglądają tak ( to też fota z postoju w trakcie ganiania pajków):

 

t7fRcMQZdYPsPAOTnydC7Gi4xtzqM-v2Tkin2Qf9

Edytowane przez ictus
  • Like 12
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla równowagi ryba z zagranicy i nadodatek z rzeki- Glomma,Norwegia.
Xzoga shitenno
Stella 4000f
Pe#1,5
Ok. 12cm niezawodny riper na 7g główce.

 

post-48751-0-04528000-1527087591_thumb.jpg

 

Równe 90, dwie 90tki udało mi się złowić tego wieczora i dwa 40ki, pierwszy wypad w tym roku. Rzeka dopiero łapie klar i jeszcze opada po tym jak dobrze wylała. Setki są ale dużo bardziej ostrożne. Z Glommy mój rekord to 105.

Edytowane przez bartsiedlce
  • Like 20
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem dzwonić do Pana Janusza jak zrobić większą fotke na jerku. Niestety nie wytrzymałem i pojechałem za bolkiem. Uderzył w razora Tomka Janeczka. Sprzęt taki sam co wczoraj. Pozdrawiam i przepraszam że nie dzwoniłem ✌

post-62092-0-92244300-1527178519.jpg

post-62092-0-92244300-1527178519_thumb.jpg

Edytowane przez woblery z Bielska
  • Like 15
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Zagajenie czy też Prolog" 
 
Od niecałych dwóch tygodni ćwiczę szczupaki na płyciznach.
Łowię na upatrzonego. Taka dla mnie nowość. Jezioro ma długie płycizny jak  "saltwater flats" na Florydzie.
Przynajmniej tak mi się kojarzy. Od brzegu do spadu jakieś 50 metrów, a długie na jakieś 200m.
Woda przejrzysta, jeszcze. Wchodzę w jezioro ,dochodząc jak najbliżej uskoku dna.
Stojąc po pas w wodzie obracam się do brzegu i "vuola" w promieniach słońca mam szczupaki jak na widelcu.
Wyraźnie odznaczają się ich cienie na tle piaszczystego dna.
post-45746-0-82519600-1527798344_thumb.jpg
 
Teraz tylko rzut przynętą, odpowiednie prowadzenie i ....
Foto 1
post-45746-0-05895400-1527798971_thumb.jpg
Średnia łowionych ryb nie powala,tak od 50 do 70 cm.
 

Ale ilość...

post-45746-0-75993300-1527798505_thumb.jpg

 
I po tych niecałych dwóch tygodniach wspaniałych łowów szczupaki widząc moją przynętę spiepszają gdzie pieprz rośnie.
No cóż ...
 
Po drugiej stronie jeziora jest taki niewielki odcinek, ale góra 30 m długi.
Trafiam na jednego tak około 70 cm ,ale tylko odprowadza przynętę.
I jak tylko mnie zobaczył ,pryska na głębinę i tylego go widziałem.
Ale płycizna kończy się zakolem porośniętym trzcinami. A tam drobnica wyskakuje nad wodę goniona przez okonie.
Co prawda nie mam przy sobie dedykowanego do ich połowu wędziska,ale  udaje mi się jednego 40-staka
przechytrzyć.
Foto3
post-45746-0-36017500-1527797835_thumb.jpg
Jutro wpadam na okonie :-)
 
"Rozkręcenie , a wiec rozwinięcie"
 
 Data: 29 maja 2018
 
 
Jest poranek ,a słońce już przypala mi skórę będąc na bezchmurnym niebie.
Stoję po pas w wodzie , z dziesięć metrów od trzcin w zakolu głębokim na 1 do 1.20 metra. Wokół mnie pływa pełno drobnicy.
Powierzchnia tego zakątka to jakieś 15-20 metrów kwadratowych.
Łowię okonie.Na razie drobnica.
 
"Błąd pierwszy"
 
Któreś z kolei branie małego okonia. Dwa trzy delikatne szarpnięcia nagle przeistaczają się w gwałtowne uderzenia i widzę złoty błysk ryby w miejscu brania.
To duży szczupak. jeszcze dwa szarpnięcia i luz. 
Przynęta wyskakuje z wody. To 2' jaskółka.
Taki duży szczupak na taką przynętę. Nie dowierzam.
No nic ... 
Ten już raczej nie weźmie drugi raz. Spłoszony.
 
"Błąd drugi"
 
Łowie dalej. 
Doławiam jeszcze kilka okonków.
W końcu branie większego tak z 25 cm. Wziął przy trzcinie i odchodzi na głębszą wodę.
Jest w połowie głębokości jakieś trzy metry ode mnie. Znikąd na przeciwko okonia pojawia się szczupak tak około 90 cm i go połyka .
A wszystko na moich oczach.
Szarpię się z nim dłuższą chwilkę na moim ultra light sprzęcie.
W końcu wypluwa zdobycz. Napięta wędka wyciąga okonia do powierzchni. Teraz widzę, że okoń połknął przynętę głęboko
i agresor nie miał szans zawisnąć na haku,który w całości ukryty jest w przełyku okonia.
Już mam go ściągać,gdy z pod wody wyłania się szczupacza paszcza i pochłania okonia po raz kolejny.
Nie wierzę w to co się dzieje, ale uparty.
Przeciąganie zaczyna się od nowa.Tym razem trwa to zdecydowanie dłużej i nie dalej jak na wyciągniecie wędki.
Ryba zachowuje się tak, jakby nie czuła oporu.
Zaczynam się wycofywać na płytszą wodę holując ryby. 
Nagle linka puszcza.Przeciął.Brak stalki.
Ale co to? 
Widzę jak szczupak wypluł okonia i osiadł ,skierowany tyłem do mnie ,na dnie , w odległości dwóch metrów ode mnie. 
Okoń z kolei będąc w stanie agonalnym prawie mi pod nogi.
Przebłysk myśli i dowiązuję dozbrojkę na fluorocarbonie.
Ręce się trzęsą ale udaje się powolnymi ruchami wyłowić okonia i zaczepiam go na kotwiczkę. 
Podrzucam szczupakowi z prawej strony, metr od głowy.
Ten powoli obraca się w stronę opadającej przynęty ,napina się i łup.
Okoń znów w paszczy szczupaka.
Moje emocje sięgają zenitu. Zamykam kabłąk kołowrotka, kasuje luz.
Zacięcie.
I zaczyna się walka. Szczupak miota się to w jedną, to w druga stronę , a ja czekam aż się zmęczy.
Wędka wygięta w pałąk ,duża ryba na haku.
Ale jazda.
Walka trwa w najlepsze. Oponent nie daje za wygraną.
Ależ on ma siły!
I wtem luz.Po walce. Szczupak znów opada do dna i nieśpiesznie odpływa na głębszą wodę.
 
Załamka.
 
Zostaje tylko z trupem okonia na końcu zestawu.
W głowie zaczynają się kłębić myśli. Czuje smutek.Ale pojawia się też nieopisane zadowolenie.
Takie historie to zawsze była jakaś fikcja literacka,a tu mnie, takie coś i to na żywo.
Ja pierniczę.Dla takich chwil człowiek żyje.
Wracam do domu.
Zaczyna się analiza co doprowadziło do porażki.
Gdzie popełniłem błędy.
 
"Finał zwany epilogiem"
 
Dzień następny po tragedii.
Już wszystko sobie obmyśliłem. Wiem gdzie zaczęła się porażka.
To było branie okonia, nie szczupaka Tak, to pierwsze. On już wtedy za pierwszym razem mi go zeżarł.
I zerwał z haka. Potem przycupnął i go sobie konsumował.
A ja dalej łowiłem okonki.
Jak tylko zawisło coś wartego uwagi ,on znowu zaatakował.
 
Ale dzisiaj jest nowy dzień.
A wczorajsza porażka ....
 
Podchodzę do zatoczki. Zabrałem ze sobą dwa zestawy.
Na okonia i taki lżejszy szczupaczy. Obławiam skrupulatnie metr po metrze. 
Ale bez rezultatów. Tracąc powoli nadzieję na spotkanie z nowo poznanym przeciwnikiem.
W końcu daję za wygraną i kieruje się na tą małą płyciznę.
Może coś tam...
Niestety trochę zdegustowany powracam do zatoczki. 
W głowie jedna myśl - kolej na okonie. Jednak bez większych
oczekiwań bo wczoraj było widać aktywność, a dzisiaj cisza.
A może jeszcze tak raz zamieszam wodę dużą przynętą, to i okonie się obudzą.
Kilka rzutów w miejsce wczorajszej akcji.
Uświadamiam sobie, że główka jigowa troszkę za lekka i przynęta idzie jakoś tak z byt blisko powierzchni jak na mój gust.
Zmiana główki. Teraz fajnie. No ale nic, czas na zmianę zestawu na okoniowy .I gdy już mam to zrobić, czuję tępe przytrzymanie.
I zaczyna się walka.
Ryba chodzi to w lewo to w prawo. Widzę ,że hak wbity w nożyczki.
Teraz tylko spokojnie.
Szczupak ma inne zdanie.Wykonuje piękną świecę, potem drugą.
Powoli, lecz stanowczo wycofuję się z rybą na płyciznę.
Moje zmagania ogląda inny wędkarz.
Na moją prośbę podchodzi i robi mi pamiątkowe zdjęcia.
Jestem w niebo wzięty. Ale piękna ryba.
Foto4
post-45746-0-50978900-1527797907_thumb.jpg
Równe 85 cm.
foto5
post-45746-0-28718600-1527797985_thumb.jpg
foto6
post-45746-0-27842600-1527798068_thumb.jpg
foto7
post-45746-0-39159200-1527798124_thumb.jpg
 
Potem odprowadzam moją zdobycz na głębszą wodę, gdzie odpływa.
Po prostu nie wierzę w to co się stało To jakaś abstrakcja.
Stoję przy brzegu i chłonę emocje.
 
 
 

NOMINACJA DO KONKURSU  "OPIS MIESIĄCA"            :good:

Edytowane przez bartsiedlce
  • Like 45
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przedwczoraj, gdy z kijkiem do 5g bawiłem się z okoniami uderzył mi szczupak do wcześniej zaciętego i holowanego pasiaka, także holowałem 2 ryby jednocześnie ;). Nie widziałem rozmiaru szczupaka, ale odjazdy fajne robił, na tak delikatnym kiju nie było szans go przytrzymać. Po chwili wypluł swoją ofiarę i okonia wyciągnąłem. Biedak rozpruty był i wisiał już na włosku plecionki, która była poszarpana (zapomniałem zabrać FC na ryby i agrafkę zawiązałem bezpośrednio do plecionki). 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...