Skocz do zawartości
  • 0

Współczesne pstrągowe techniki prowadzenia przynęty


Adrian Tałocha

Pytanie

Świat wędkarski poszedł do przodu w pstrągowaniu również. Łowimy często różnymi przynętami w różnych rzekach.

Odkryliśmy na pstrągach nowe przynęty i nowe sposoby prowadzenia starych.

 

Są wśrod nas z pewnością specjaliści od pewnych rodzajów przynęt.

Być może zechcą się podzielić, stylami prowadzenia danej przynęty, być może taka wiedza pomoże komuś z nas zmierzyć się z pstrągiem życia którego nie potrafiliśmy skłonić do brania.

 

Zapraszam do dyskusji

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rekomendowane odpowiedzi

  • 0

Poniżej kilka z technik, które stosuję do przynęt jakie najczęściej używam.

 

Jigi i gumy

  • Łowienie wachlarzem w poprzek nurtu rzut w dół wody i sprowadzanie na napiętej żyłce pod mój brzeg
  • Punktowe łowienie wachlarzem, rzut w pewnej odległości od miejsca gdzie spodziewam się ryby, napłynięcie przynęty na rybę i w tym momencie energiczne poluzowanie żyłki przez przesunięcie kija w kierunku z nurtem i zatrzymanie, brania zazwyczaj od razu po skoku. Waga przynęty dobrana do głębokości i nurtu im lżej tym lepiej
  • Twitchowanie jigiem pod prąd, z prądem i w poprzek nurtu
  •  „Nimfienie” jigiem
  • Łowienie w dziurach opuszczanie dość ciężkiej przynęty w dziury przy burcie, między zwaliska itd.
  • Kładzenie przynęty po rzucie na dnie w dołku i kilka sekund przerwy przed rozpoczęciem prowadzenia
  • Opuszczanie jiga na napiętej żyłce z prądem
  • Zazwyczaj najlepiej sprawdza mi się wprowadzanie przynęty w miejscówkę z boku ale kilka razy spotkałem się z tym że ryby reagowały tylko na przynętę wrzuconą na głowę

Żaby

  • Gumowe imitacje sprowadzane z nurtem skokami z zatrzymaniami przynęty na dnie
  • Standardowy wachlarz w poprzek rzeki po rzucie pod drugi brzeg
  • Wachlarz z podniesienie przynęty kijem do powierzchni dwa obroty, opuszczenie kija odczekanie na opad i dwa obroty kołowrotka i znów wyniesienie przynęty do powierzchni często ze śladem na powierzchni

Woblery

  • Klasyczny wachlarz w poprzek
  • Wachlarz z twitchem
  • Robienie balona z żyłki przy rzucie w poprzek rzeki i sprowadzanie pływającego woblera napięciem żyłki z wypłynięciami na powierzchnię
  • Wprowadzanie w nurt i sprowadzanie w dół na kiju
  • Opuszczenie luźno przynęty i następnie 2 podbicia z kija po najechaniu na stanowisko
  • Twitch z prądem
  • Długie przytrzymywanie z podszarpywaniem i opuszczaniem w miejscówce

Wahadłówki

  • Klasyczny wachlarz
  • Wachlarz  z pulsowaniem szczytówką, wahadłówka odbija pod prąd jeśli dobrze kręci się w obie strony
  • Twitch z prądem i pod prąd
  • Opuszczanie w nurcie na kiju
  • Opuszczanie po rzucie na napiętej żyłce kijem (tonie i pracuje)
  • Kładzenie przynęty na dnie miejscówki i poderwanie płynnym ruchem

Obrotówki

  • Klasyczny wachlarz
  • Zmiany poziomu prowadzenia przynęty podnoszeniem i opuszczaniem kija
  • Zmiany tory przynęty przez przekładanie kija z jednej na drugą stronę
  • Tradycyjne ściąganie pod i z prądem
  • Cofanie w nurcie przez opuszczenie kija w kierunku z nurtem
  • Kładzenie przynęty w dołku na dnie i energiczne podrywanie
  • Like 23
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Są jeszcze inne przynęty jak cykady, wirujace ogonki, robale rebela i pewnie masa o ktorych nawet nie wiem, nie łowiłem też nigdy na mikrojigi w rozumieniu dociążonych zwykłych nimf(tu zawsze wolałem muchowkę).

 

Może macie jakieś doświadczenia z tymi lub innymi, czy wspomnianymi przynętami i chcielibyście się podzielić swoim doświadczeniem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Zimą. Wędkowalem w ten sposób w płytkiej wodzie z dużym nurtem, ryby nie powalały wielkością ale w dni gdy nic nie chce nawet powąchać naszej przynęty ten sposób prowadzenia zazwyczaj się sprawdzał. Wykorzystywałem do tego wahadłówek Krzyszczyka i dar-spin.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Andru skuteczne przez cały rok ale zimą i wiosną u mnie bardzo.

Tak oprócz prowadzenia jest wiele czynników sposob podejścia, odpowiedznie ustawienie o czym wielu zapomina co widać po wydeptanych miejscówkach i właściwe wprowadzenie przynęty w miejscówkę.

Często też na filmach widzę wejście w miejsce i rozpoczecie od rzutów w górę wody a nie w dól wody od czego moim zdaniem powinno się zacząc bo większa jest szansa sploszenia pstrąga stojącego poniżej nas. Nie oblawianie przedpola dołów gdzie często stoi żerująca ryba z dołka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Interesujacy watek, szczere slowa uznania dla Autora.

Nie za wpis, ale za umiejetnosci i samoswiadomosc.

 

Pstragi lowie od kilku lat (od sezonu 2013). Zaczynalem z tym co mialem wowczas w pudelku.

Potem lowilem na 6-8 cm woblerki uklejoksztaltne, jak Rapala HJ8.

Potem lowilem na Rapale F11 i F13.

Rownoczesnie cwiczylem lekko obciazonymi gumami.

Od czerwca w 2015 lowie TYLKO na przynety z pior, skor i wlosia. Takie duze muchy. Wczesniej wykonywane na hakach do drop shota. Obecnie na gietych samodzielnie trzonkach (shankach).

 

Prowadze bloga, tematyka pstragow jest mi bliska. Bo to na chwile obecna moj ulubiony sposob spedzania czasu z wedka .

 

Kilka wpisow na temat pstragow :

 

http://jerkbait.pl/blog/18/entry-477-przyn%C4%99ty-spiningowe-z-pi%C3%B3r-i-w%C5%82osia-2015-2017/

http://jerkbait.pl/blog/18/entry-466-dorota-jubileuszgranice/

http://jerkbait.pl/blog/18/entry-462-luta/

http://jerkbait.pl/blog/18/entry-435-pstr%C4%85g%C3%B3w-2016-ci%C4%85g-dalszy-koniec-lata-z-w%C4%99dk%C4%85/

 

Lowie na dosc rozleglych rzekach. Spory nurt, szypoty.

Z doswiadczenia troche zoptymalizowalem czynnosci i zachowania podczas spacerow z wedka.

Zawsze przemieszczam sie POD prad rzeki. Niemal nigdy nie katuje intensywnie pojedynczych dziur. Nawisow pod drzewami wogole na moich rzekach nie ma. Rybie kryjowki to cienie kamieni, skal i inne formacje skalne. Rzadziej zwalone drzewa czy galezie.

Najczesciej dobieram przynete pod dany sektor i nia cwicze. Bardzo rzadko oblawiam dane miejsce dwoma przynetami. Zmiana przynety wynika najczesciej z podejscia do miejsca /sektora o innym charakterze niz poprzedni.

 

To lowisko i zwyczaje ryb determinuja wybory przynet, sposoby prezentacji i zachowanie na lowisku.

Wraz z uplywem lat lowie coraz bardziej automatycznie, coraz wolniej przemieszczam sie po rzece. Oblawiam coraz bardziej niepozorne miejsca. Znajduje ryby w miejscach, gdzie nawet rok wczesniej nie zatrzymywalem sie, by wrzucic przynete.

 

Gdy oblawiam obszar wody o glebokosci 40 -50 cm. Na dnie skaly, gdzieniegdzie kamienie, niewielkie rynienki w glebszych miejscach. I taki areal ma szerokosc jakis 100 metrow, a dlugosci pewnie 200-300. To wybor sposobu podejscia, technik prezentacji, przynet jest juz dokonany przez to lowisko.

W czasach woblerow, blystek, gumek i innych, obszar ten przemaszerowywalem zwawym krokiem.

TERAZ WIEM, ze ryby tam sa takie, ze kazdorazowo nie potrafie sobie odmowic spedzenia kilku godzin na takiej "skalnej pustyni" :)

Nagle moje rzeki okazuja sie byc ogromne, bo takich beznadziejnych miejsc mam nagle duzo do oblowienia :o

A na koniec sezonu... statystki nie klamia. Ale to nie watek o tym ;)

 

Pisalem to juz kilka razy i napisze raz jeszcze : moje doswiadczenia sa takie. Ze jak mam kontakt z duzym pstragiem to ostatnie co ma sens to jakies pykniecia wedka, szarpniecia przyneta, jakies "tricki". Czy inne czarowanie przyneta. Malo aktywny pstrag plynie jak zahipnotyzowany kilka metrow za przyneta. Nie skraca dystansu, tylko plynie jak lunatyk

 

Przyklad z tego sezonu z foto ilustracja :

 

Ta ryba przyszla do dryfujacej przynety pod same nogi i zjadla ja na 2 metrowej lince blisko mojej szczytowki. Wabik plynal po plytszej stronie rantu (tam bylo 20-30 cm wody), ryba plynela glebsza strona rantu, ale pletwa grzbietowa wystawala caly czas z wody, gdy powoli sunela za duzym, naturalnie wygladajacym kaskiem. Muche prowadzilem bardzo powoli, bez zadnego ruchu wedka, zadnego zaklocenia pracy w rownym nurcie.

 

CrKOPGJTrQUNG2qPNWCvDPIkb44Fm5LBnUT_boHL

 

Dodam, że dominującymi technikami na odwiedzanych przeze mnie wodach jest metoda żyłkowa i podawanie nimf, lub agresywny twitching łamanymi woblerami, jerkami i innymi przynętami do tego typu technik.

Więc moja " prawda" jest bardzo subiektywna i bardzo moja.

Ale być może macie na swoich rzekach sektory pomijane, nieciekawe i przez to nie niepokojone ... ?

Edytowane przez Guzu
  • Like 20
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Guzu, klasa sama w sobie.

 

W polskich realiach często dostrzegam podobną zależność większe ryby łowi się często w miejscach za które nie dalibyśmy złamanego grosza.

 

Nie każdy dół czy zwalisko jest dobre do żerowania dla ryby.

 

Szczegolnie latem znajduję ładne ryby powyżej dołków na płyciznach po kostki.

Inna sprawa że standardowe miejsca na rzekach ze sporą presją są szybko przełowione i ryb już w nich nie ma.

 

Ja na rzekach średniej wielkości i dużych patrzę na rzekę jak na składankę puzli niewielkiej wielkości wtedy latwiej ją czytać (fajnie określił to Kelly Galloup dzieli sobie płań na kwadraty 3x3m i czyta taki wycinek i go obławia, a potem następny).

 

Łowiąc na rzece którą znam w zależności od jej charakteru stosuję 2 techniki doboru przynęty.

Jeśli jest sporo ryb to zmieniam przynęte co 2-3 miejscówki aż trafię na właściwą i przy niej zostaję.

Na rzece z rzadką obsadą, ale większymi rybami, sprawdzam przynętę na odcinku gdzie jest więcej małego pstrąga i z tak wytypowaną zaczynam obławiać miejsca gdzie spodziewam się lub wiem że stoją większe.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Guzu, klasa sama w sobie.

 

W polskich realiach często dostrzegam podobną zależność większe ryby łowi się często w miejscach za które nie dalibyśmy złamanego grosza.

 

Nie każdy dół czy zwalisko jest dobre do żerowania dla ryby.

 

Szczegolnie latem znajduję ładne ryby powyżej dołków na płyciznach po kostki.

Inna sprawa że standardowe miejsca na rzekach ze sporą presją są szybko przełowione i ryb już w nich nie ma.

 

Ja na rzekach średniej wielkości i dużych patrzę na rzekę jak na składankę puzli niewielkiej wielkości wtedy latwiej ją czytać (fajnie określił to Kelly Galloup dzieli sobie płań na kwadraty 3x3m i czyta taki wycinek i go obławia, a potem następny).

 

Łowiąc na rzece którą znam w zależności od jej charakteru stosuję 2 techniki doboru przynęty.

Jeśli jest sporo ryb to zmieniam przynęte co 2-3 miejscówki aż trafię na właściwą i przy niej zostaję.

Na rzece z rzadką obsadą, ale większymi rybami, sprawdzam przynętę na odcinku gdzie jest więcej małego pstrąga i z tak wytypowaną zaczynam obławiać miejsca gdzie spodziewam się lub wiem że stoją większe.

Pelna zgoda :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Zauważyłem, jak i kilku moich znajomych, że większe pstrągi na rzekach z większą presją często nie reagują za pierwszym przeprowadzeniem przynęty, tutaj doswiadczenie znad dość głebokiej rzeki w zachodniopomorskim, macie podobne doświadczenia?

 

Na rzekach z dużą ilością pstrąga, gdzie w dołkach stoi po kilka ryb większe ryby trafiam w większości podczas dni gdy mały nie jest aktywny(mówię tu o czasie gdy ryby są już aktywne) bo jak każdemu zdarza mi się zerować chociaż w większości zimą, bo jeśli jest trochę pstrągów to prawie zawsze w normalnym sezonie da się jakiegoś do brania skusić. Macie jakieś przemyślenia/doświadczenia na temat "dnia dużego pstrąga"?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Zauważyłem, jak i kilku moich znajomych, że większe pstrągi na rzekach z większą presją często nie reagują za pierwszym przeprowadzeniem przynęty, tutaj doswiadczenie znad dość głebokiej rzeki w zachodniopomorskim, macie podobne doświadczenia?

 

Na rzekach z dużą ilością pstrąga, gdzie w dołkach stoi po kilka ryb większe ryby trafiam w większości podczas dni gdy mały nie jest aktywny(mówię tu o czasie gdy ryby są już aktywne) bo jak każdemu zdarza mi się zerować chociaż w większości zimą, bo jeśli jest trochę pstrągów to prawie zawsze w normalnym sezonie da się jakiegoś do brania skusić. Macie jakieś przemyślenia/doświadczenia na temat "dnia dużego pstrąga"?

 

Generalnie tak. Jest cos takiego jak dzien duzego pstraga. Niestety nie trafiam za czesto na takie dni :( 

Kojarze jeden, moge go przywolac z pamieci. 27 lutego 2016 :)

 

Czesciej mam "rzezbienie" i jakis tam kontakt z ryba raz na kilka godzin. Potem bywa ze jest seria kontaktow - taka mini falka aktywnosci. Kilka bran w nascie minut. A potem znow przerwa, albo calkiem koniec. 

Zastrzegam : 

Czytajac tu na forum wypowiedzi wielu specjalistow w polowie pstragow, wiem, ze moje metody lowienia nie sa zoptymalizowane pod wzgledem ilosci.

Dni kiedy lowie 8-10 ryb w sezonie mam jeden czy dwa. Nascie ryb to wynik bardzo rzadki. Jeszcze nigdy nie zlowilem 15 ryb w jeden dzien. 

 

Mam swiadomosc, ze moje przynety i sposob lowienia niosa za soba samoograniczenie i nie penetruje tak gleboko, jak moglbym ;) :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Rozumiem, nie każda metoda jest równie skuteczna na każdej wodzie, z doświadczenia wiem jednak, że czasem zmiana podejścia do łowienia potrafi zaskoczyć w tym co sądzimy o danej wodzie.

 

Być może jest też tak, że pewne techniki sprawiają, że zaczynamy obławiać inne rejony znanej jak nam się wydawało wody i w sumie o to chodziło mi w tej dyskusji by poszerzyć swoje horyzonty wędkarskie bo często gdy łowimy już skutecznie zapominamy, że być może jest lepszy w danych okolicznościach sposób na przechytrzenie ryby.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Wiem, że łowisz niektóre ryby więcej niż raz, czy łowisz je z tych samych miejsc?

Zwykle w jakby w tych samych rewirach.

100- 200 metrów często się przemieszcza.

Ostatni samiec styczeń i luty spotkany przemieścił się jakieś 150 metrów w górę rzeki i zajął miejsce na następnym skalnym garbie.

 

Rekordzistki to dwie ryby złapane w jednym roku, a potem rok później. Co ciekawe obie dwa razy. Także łącznie już trzy razy każda z nich :)

 

Ale od tamtej pory już mi się nie udaje ich spotkać, przechytrzyć.

 

Teraz szansę na rekord spotkań ma ten samiec z tego sezonu. Rewir ma rewelacyjny, wątpię by się wyniósł z niego :)

 

Zobaczymy, czy go złowie trzeci raz ...

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Też spotkałem się z opinią, że ryba po holu/spince zajmuje sąsiednie odpowiadające stanowisko.

Znam przypadek złowienia pstrąga,który spadł z wobka bo chwili holu, złowionego 2h później na jiga 1 zakręt dalej (zmeliorowana rzeka, gdzie większe ryby ustawiają się zazwyczaj w okolicy lub na zakręcie) świeże ślady po kotwicy i 50+

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Trafiałem dni kiedy kropy interesował tylko gumowy raczek od Reins-a podany na 2g, drobno i gęsto podrywany w dół. Zwykle jednak, coraz częściej to zauważam u wszystkich gatunków ryb, ważny jest rytm, co określam jako odpowiednie tempo prowadzenia, pauzy i podbicia cyklicznie powtarzające się podczas przebiegu przynęty. Czasem wystarczy wyprostować palec wskazujący prawej dłoni tak aby zwijana linka, cyklicznie w niego uderzała, co w efekcie końcowym potrafi denerwować, płynącego za wabikiem pstrąga, do stopnia gdzie puszcza mu bezpiecznik i w wyniku nietrzymania ciśnienia odpala, typowy dla swego gatunku, zacisk szczęk na haku, uderzeniem tego nie nazwę aby nie obrazić ulubionych gatunków bombardujących kotwice.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Było pytanie o pstrągowy DS. Moim zdaniem temat nadal wymaga odkrycia, jest stosowany rzadko i przez nieliczną grupę łowców. Moje znikome doświadczenia są takie:
1. Ciężki dropszot. 

Polega na "zaparkowaniu" przynęty w interesującym miejscu i wykorzystaniu naturalnej dla danej przynęty pracy, co najwyżej lekko pracując szczytówką. Jako przynęty zakładałem na hak głównie Vibro Wormy 2" oraz Easy Shiner Kejtech'a, również 2".  Stosowałem tą metodę sporadycznie, gdyż w moich żwirowo-kamienistych łowiskach spore ciężarki wyjątkowo często grzęzły na stałe w zawadach. Ale brania bywały stosunkowo częste, choć czasem trzeba było zaczekać. Po jednym z zaczepów postawiłem kij na sztorc i zająłem się kawą. Branie nastąpiło, gdy kończyłem ją dopijać, czyli po około 3-4 minutach :)

2. Lekki dropszot. 

Hak montuję standardowo, 20-30 cm poniżej zaciskam niewielkie śruciny z ołowiu. Obciążenie staram się dostosować do głębokości i siły nurtu, biorąc też pod uwagę wiatr i konieczność podania przynęty czasem na większą odległość. Zasada jest prosta - najlżej, jak się da. Ciężarek ma trącać kamienie na dnie rzeki, wykonując większość roboty w animacji przynęty. łowiłem tak obok pstrągów klenie, okonie, a nawet kiełbie :D Jako przynęta, obok wymienionych wcześniej, najbardziej sprawdziły mi się "robale" od @cyprys19.

 

Moim zdaniem metoda bardzo ciekawa, rybom nieopatrzona, wymaga jeszcze wielu godzin nad wodą, by lepiej poznać jej zalety i ograniczenia.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz na pytanie...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...