Skocz do zawartości

Morska 11 lub 12


lukomat

Rekomendowane odpowiedzi

Przykro mi ale po moim wyjeździe mam wrażenie, że nie ma budżetowego sprzętu na tropikalną solankę. No ale to i tak tylko mały ułamek kosztów całego wyjazdu...

Generalnie dużo zależy co i gdzie chcesz łowić, bonfishe na flatsie do pół łydki to zupełnie co innego niż GT na surfie. ..

Edytowane przez mack
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za porady.Wreszcie usłyszałem to co wydawało mi się logiczne,że najważniejszy jest kołowrotek 

 

Nie idź tą drogą Richi. W muszkarstwie zawsze zestaw wędka+linka jest najważniejszy. Najlepszy kołowrotek nie pomoże w sytuacji gdy "ubierzesz" się w wędkę, a w zasadzie zestaw którego nie będziesz potrafił obsłużyć. Jednoręczna 12-tka to naprawdę inny wymiar muszkarstwa i jeżeli tylko teoretycznie zakładasz, że sobie z nią poradzisz to radzę by sprawdzić to założenie w praktyce przed wyjazdem. Coś wiem, bo obecnie przerabiam. Muszkarstwo ma być przyjemnością a nie drogą do wielomiesięcznej rehabilitacji. :D

Edytowane przez mart123
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mądra uwaga,dlatego też broniłem się przed łapaniem ryb morskich,ale to ostatnia szansa i Igor mnie namówił nie koniecznie trzeba łapać Tarpony czy GT nie muszę też łapać cały dzień.Już wiem,że kupię morską #10 i pewnie będzie to Merisuola,co do linek to mam jasność muszą być specjalne do tropików jest tego trochę.

Kołowrotka też nie kupię byle jakiego.W razie co przynajmniej odpocznę w fajnych okolicznościach przyrody.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

.W razie co przynajmniej odpocznę w fajnych okolicznościach przyrody.

 

Nieśmiało doradzę zabranie "awaryjnego" zestawu spinningowego. Zawsze dziwiłem się Kolegom, którzy jadąc w nieznane, często za niemałe pieniądze, ograniczają swoje możliwości na być może jedynej w życiu wyprawie, kurczowo trzymając się zasad Fly Only, Fly or Nothing lub w skrajnych przypadkach Fly or Die. Mam kumpla, który w ten sposób zmarnował kilka wypraw na Syberię - w czasie gdy on szamotał się z dwuręcznym zestawem muchowym spinningiści "kroili" tajmychy aż miło. 

Edytowane przez mart123
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nieśmiało doradzę zabranie "awaryjnego" zestawu spinningowego. Zawsze dziwiłem się Kolegom, którzy jadąc w nieznane, często za niemałe pieniądze, ograniczają swoje możliwości na być może jedynej w życiu wyprawie, kurczowo trzymając się zasad Fly Only, Fly or Nothing lub w skrajnych przypadkach Fly or Die. Mam kumpla, który w ten sposób zmarnował kilka wypraw na Syberię - w czasie gdy on szamotał się z dwuręcznym zestawem muchowym spinningiści "kroili" tajmychy aż miło. 

Dla mnie (pisze o sobie ) nie liczy sie złowienie ryby za wszelką cene(czytaj spinning). Satysfakcję,radość sprawia mi skala trudności którą trzeba pokonać w łowieniu niektórych ryb  na muchę.

Na spinning nie czuł bym się "wybitnie tak jak Kolarov" :P

Edytowane przez filip
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie idź tą drogą Richi. W muszkarstwie zawsze zestaw wędka+linka jest najważniejszy. Najlepszy kołowrotek nie pomoże w sytuacji gdy "ubierzesz" się w wędkę, a w zasadzie zestaw którego nie będziesz potrafił obsłużyć. Jednoręczna 12-tka to naprawdę inny wymiar muszkarstwa i jeżeli tylko teoretycznie zakładasz, że sobie z nią poradzisz to radzę by sprawdzić to założenie w praktyce przed wyjazdem. Coś wiem, bo obecnie przerabiam. Muszkarstwo ma być przyjemnością a nie drogą do wielomiesięcznej rehabilitacji. :D

Bezsprzecznie zestaw kij-linka jest ważny, jednak nawet średnio dobranym zestawem, przy odrobienie umiejętności technicznych da sią podać muchę na 10-12m, co w przypadku GT / bluefinów jest zazwyczaj wystarczające (jak dla mnie na surfie w 90% przypadków, gdyż ryby widzę tylko w fali poza zasięgiem jakiegokolwiek rzutu, albo już niemalże pod nogami). Jednak z zepsutym kołowrotkiem wyholowanie ryby jest raczej niemożliwe, kto miał na wędce choćby 50cm bluefina wie o czym mówię. Drogą do uniknięcia kontuzji przy posługiwaniu się ciężką muchówką, jest praca nad techniką rzutu, zwłaszcza efektywny double haul (budowa prędkości bez udziału ręki dzierżącej ciężki kij) i backhand cast (uniknięcie kontuzji gdy w normalnym rzucie wiatr spycha pętle na nas).

Edytowane przez mack
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Mam kumpla, który w ten sposób zmarnował kilka wypraw na Syberię - w czasie gdy on szamotał się z dwuręcznym zestawem muchowym spinningiści "kroili" tajmychy aż miło. 

 

Chyba, że dla kogoś łowienie na spina jest marnowaniem czasu.... Po prostu są ryby muchowe, tzn reagujące dobrze i w większości warunków na muchę (np. łososie) i ryby, które da się złowić na muchę ale wymaga to specyficznego podejścia / techniki / warunków / szczęśliwego zbiegu okoliczności (np. sumy). W mojej opinii uczestnictwo w kosztownych wyprawach w celu złowienia na muchę tych drugich, jest obarczone za dużym ryzkiem, a dodatkowo jest frustrujące.

Edytowane przez mack
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po prostu są ryby muchowe, tzn reagujące dobrze i w większości warunków na muchę (np. łososie) i ryby, które da się złowić na muchę ale wymaga to specyficznego podejścia / techniki / warunków / szczęśliwego zbiegu okoliczności (np. sumy). 

 

Może nie warto ciągnąć tego OT ale są jeszcze warunki muchowe i niemuchowe. A jak się jedzie ileś tysięcy km na wyprawę życia to powinno się być przygotowanym na to drugie. Wspomniany kumpel trafił na Syberii dwa razy na tak wysoką wodę, że na muchę po prostu nie dało się łowić, podczas gdy na ciężki spinning tak. Raz z kolei było tak zimno, że o ile spinningowanie jeszcze jakoś działało to łowienie muchówką było tylko walką z lodem. Za każdym razem płacąc naprawdę niemałe pieniądze i ponosząc trudy podróży i życia w spartańskich warunkach kumpel jedynie oglądał piękne ryby złowione przez spinningistów.

Pomimo tego, że łowię prawie wyłącznie na muchę na taką eskapadę zawsze wziąłbym awaryjny spinning bo bywa, że skala trudności przekracza możliwości fly fishingu.  

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Ponieważ temat morskiego fly fishingu zrobił się ostatnio popularny, pomyślałem, że skopiuję tutaj parę wrażeń z użytkowania loopa flatsmanna 12wt w bezpośrednim porównaniu do dwóch innych 12tek, które przywiózł kolega, i mogłem je przetestować.

 

Używałem flatsmana 12wt ze standardowym gripem, rezerwowego, bo mój xgrip w wyniku pomyłki sprzedającego nie doszedł na czas. Bazą do porównania były 12tki kolegów: TFO TiCrX oraz Scott Meridian, czyli budżet i high end. Loop, bez niespodzianki, uplasował się pomiędzy nimi, ale zdecydowanie bliżej Scotta niż TFO. Niewiele, acz zauważalnie cięższy od Scotta, i zdecydowanie wolniejszy. Dopóki solidnie nie powiało, mniejsza dynamika nie przeszkadzała. W ostrej bryzie meridian dawał przewagę. TFO ciężki i pałowaty, jak z innej epoki przy dwóch pozostałych. Blank mięsny do przesady, chyba nie do złamania, ale co z tego jak ręką odpada. W loopie tez wyczuwa się grubość ścianki, Scott najbardziej suchy, czuć mało żywicy, dużo węgla.

Podsumowując, biorąc pod uwagę ze na wyprzedażach można teraz znaleźć flatsmanny za mniej niż 300 USD lepszego morskiego patyka ciężko znaleźć. Zwłaszcza, że meridian to wydatek ponad 800 usd, to za różnice możemy sobie sprawić młynek który nas nie zawiedzie w chwili próby. ..np hatcha pierwszej generacji...

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Ponieważ temat morskiego fly fishingu zrobił się ostatnio popularny, pomyślałem, że skopiuję tutaj parę wrażeń z użytkowania loopa flatsmanna 12wt w bezpośrednim porównaniu do dwóch innych 12tek, które przywiózł kolega, i mogłem je przetestować.

 

Używałem flatsmana 12wt ze standardowym gripem, rezerwowego, bo mój xgrip w wyniku pomyłki sprzedającego nie doszedł na czas. Bazą do porównania były 12tki kolegów: TFO TiCrX oraz Scott Meridian, czyli budżet i high end. Loop, bez niespodzianki, uplasował się pomiędzy nimi, ale zdecydowanie bliżej Scotta niż TFO. Niewiele, acz zauważalnie cięższy od Scotta, i zdecydowanie wolniejszy. Dopóki solidnie nie powiało, mniejsza dynamika nie przeszkadzała. W ostrej bryzie meridian dawał przewagę. TFO ciężki i pałowaty, jak z innej epoki przy dwóch pozostałych. Blank mięsny do przesady, chyba nie do złamania, ale co z tego jak ręką odpada. W loopie tez wyczuwa się grubość ścianki, Scott najbardziej suchy, czuć mało żywicy, dużo węgla.

Podsumowując, biorąc pod uwagę ze na wyprzedażach można teraz znaleźć flatsmanny za mniej niż 300 USD lepszego morskiego patyka ciężko znaleźć. Zwłaszcza, że meridian to wydatek ponad 800 usd, to za różnice możemy sobie sprawić młynek który nas nie zawiedzie w chwili próby. ..np hatcha pierwszej generacji...

 

 

Tak jest - w samo sedno, i choć to ja jestem właścicielem opisanego przez Maćka Meridiana to przyznać trzeba, że Loop za 300 USD jest ofertą bezkonkurencyjną! Dodać warto, że TFO TiCRX #12 a TFO TiCRX #10 to jakby 2-a różne kije - 12tka faktycznie pałowata ale za to #10tka jest kijem bardzo udanym, który wyholował sporo ryb.

Pozdrawiam

Tomek

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 tygodni później...

Jeśli Pana znajomy zaprasza na Floryde do USA na tarpony to nawet okiem nie mrugac tylko lecieć trzeba.

Nie wiem co to znaczy "znajomy guide" i co "zaprasza" ale taka przyjemnosc na FL to 700-800 dolarów dniówka.

KIj i kołowortek nie jest tu problemem, dodatek do innych kosztów na ogół.. A każdy gude ma kilka na łodzi też  to z wysokiej półki.

Jechać!!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pytałem, bo jeśli chodzi o Malediwy, to te kije nie za bardzo pasują do tamtejszych warunków. 8ka za delikatna na cokolwiek, 10ka to szlak.. no cóż na morze może się nada, ale tylko może. ..

 

Takie wyjazdy nie lubią eksperymentowania.

Edytowane przez mack
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szklak jest szybki i z najwyższej półki,na pewno połamać się go nie da.Nie zamierzam łapać tarponów po 120cm ani GT po 30kg.a w moim wieku machanie # 12 może boleć.A # 10 rzucam i powinienem dać radę,umiejętność holu moim zdaniem też jest nie bez znaczenia a w tym mam ponad 50 letnie doświadczenie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...