Skocz do zawartości
  • 0

Niebezpieczne przygody


kasperek

Pytanie

Cześć.

 

Czy miewacie nad wodą jakieś niebezpieczne momenty zagrażające życiu? Na pewno tak. Bez względu na to, czy załamał się pod wami lód, uciekaliście z podpalonej łąki czy wypadliście za burtę... podzielicie się "doświadczeniem". Na pewno komuś przyda się taki opis i dzięki wam będzie mógł uniknąć zagrożenia. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rekomendowane odpowiedzi

  • 0

Wiele lat temu koło wędkarskie przy WZT zorganizowało wycieczkę nad Biebrzę. Dwóch kolegów wpadło na genialny pomysł , że będą pływać po rzece "Stynką" :o  . Jako że rzeka ma spory uciąg , wpadli na jeszcze genialniejszy pomysł i do stynki dokręcili jakiś rosyjski wynalazek , bodaj że "Wietierok" :o  facepalm.gif. Koncepcja była w mirę słuszna :D , do momentu awarii silnika :( . Jako że obaj byli w stanie wskazującym  :D  nie przyszło im do głowy , żeby podpłynąć do brzegu i spróbować naprawić silnik. Postanowili zrobić to w dryfie na środku rzeki i w myśl zasady "co dwie głowy , to nie jedna"wub.gif. Dość ciężki silnik i dwóch też nie lekkich  wędkarzy na rufie tak małej i lekkiej łódki i.......... aaa.jpgnieszczęście gotowe.

Edytowane przez Pisarz.......ewski Piotr
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

W zeszłym roku miły kryminalista sugerował, żebym się odzajączkował i jeśli nadal będę zwracał uwagę jego młodszemu koledze na niestosowność zabierania ryb złowionych przy samym jazie (już pal sześć łowienie), to on w plecaku ma nóż. Na szczęście w ręku trzymał tanie a mocne pivo, najwidoczniej było tego trunku szkoda, nie doszło do rękoczynu.

 

Kilka dni temu pod inny jaz inni mili panowie przyjechali wieczorem jak do lodówki po świeżego bolenia. Nauczony doświadczeniem nie poszedłem zwracać uwagi, a że stałem prawie 100 metrów od nich, postanowiłem uwiecznić tych wybitnych specjalistów wędkarstwa na cyfrowej taśmie. Dość młodzi to byli ludzie widocznie, wzrok przynajmniej jeden z nich miał sokoli......usłyszałem pytanie w sumie dość retoryczne, ale wykrzyczane głosem pewnym siebie i agresywnym - 'wyj.....ć ci tę (zapewne padło 'tą') kamerę?' - zauważyli także ruch dłoni do ucha, słusznie założyli, że wykonuję telefon na Policję, błyskawicznie się złożyli, wsiedli do (chyba) białego Fiata Ducato i ruszyli z kopyta.....nie omieszkali jednak zatrzymać się przy moim aucie oraz wykonać z fleszem (cobym widział) fotki rejestracji. 

 

Jeden czy kilka boleni uratowanych, ale czy warto? Zobaczymy :rolleyes: Na pewno nie dam się troglodytom zastraszyć. A gdyby doszło co do czego, muszą się chłopcy liczyć z konsekwencjami. Nie mam w zwyczaju ani zamykać oczu, ani uciekać.

 

 

 

PS Przy okazji - jakie pistolety gazowe czy inne paralizatory polecacie? :D

Edytowane przez cristovo
  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Pałkę i gaz mam, ale myślę, że taki pistolet na gaz jest bardziej pewny i poręczny od samego gazu i na + na pewno działa odstraszająco

Czasami wędkuję na "ojcowiźnie" i na wyprawy chadza ze mną tatkowy pies, który jako dorodny okaz owczarka niemieckiego działa odstraszająco lepiej niż jakikolwiek gaz.  Sprawdzone wielokrotnie, wystarczy pojedynczy psi "uśmiech" i głupie pomysły wyparowują głupim ludziom z głów :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Czasami wędkuję na "ojcowiźnie" i na wyprawy chadza ze mną tatkowy pies, który jako dorodny okaz owczarka niemieckiego działa odstraszająco lepiej niż jakikolwiek gaz.  Sprawdzone wielokrotnie, wystarczy pojedynczy psi "uśmiech" i głupie pomysły wyparowują głupim ludziom z głów :)

Jak masz takiego psa jako towarzysza to pewnie, że wystarczy. Dodatkowo nikt Cię nie zajdzie po cichaczu, bo pies wybije mu takie pomysły ;p

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

To zacznę od końca czyli od przestrogi (po przemyśleniu)...

- nie pływaj łódką na burcie której, nie można stanąć aby ona się nie wywracała (ostatnimi czasy pływam takimi, dla których "test burtowy" nie jest problemem i to jest dla mnie normą)

- jeśli pływasz inną niż powyżej, nie wędkuj na stojąco

- a jeśli wędkujesz jednak na stojąco ... to nie kichaj! :rolleyes:

Na majówkę pojechałem do kolegi pod Olsztyn. Miała być nowa łódka (bo zeszłoroczną, podziurawili w zimie sympatyczni rodacy). Niestety łódka nie dojechała więc wcielony został plan "B" czyli pływanie TYM:

attachicon.gif IMG_20180501_061403a.jpg

 

(znacie taki wynalazek?) 1 i 2 maja pływaliśmy po małym bajorku i niestety przyzwyczaiłem się do pływadła. 3-go wypłynęliśmy na większy akwen. Pogoda super, słoneczko, prawie bez wiatru więc i bez fali...bezpiecznie! Byliśmy jakieś 100m od brzegu. Kolega wiosłował a ja wstałem w części dziobowej i rzucałem w kierunku płycizn przed trzcinami. I wzięło mnie na kichanie (tylko bez śmichów-kichów Panowie!) Kto miewa ataki kichania to zrozumie!!!. Po trzecim kichnięciu zakręciło mi się we łbie tak, że straciłem orientację. Zamiast kucnąć na dnie "łódki" zachowałem się jak na każdej innej (jak i na mojej własnej) i chciałem oprzeć się o burtę i ... balia wywaliła kozła wzdłuż własnej osi. Obaj wylecieliśmy do wody. Jak już zobaczyłem jasność to wiedziałem w która stronę mam wypływać. Kolega już się trzymał obróconej "łódki" a ja dopłynąłem do dziobu. Nie szło nam płynięcie w stronę brzegu bo się okazało , że jesteśmy zakotwiczeni jedną z kotwic z uwiązanym końcem linki do knagi. Na całe szczecie, na jeziorze była inna łódka. Chłopaki ruszyli natychmiast na pomoc (może czytają więc jeszcze raz dziękujemy :good: ) Wywrotkę zobaczyli tylko dzięki mojemu kichaniu na które zwrócili uwagę (czyli to kichanie nas uratowało? :huh: )Zaciągnęli nas na płytka wodę, gdzie bez problemu obróciliśmy pływadło i pozbierali to co pływało po wodzie. Teraz zagadka: czemu moje trzy castingi pływały a dwa spiny kolegi poszły na dno? Czemu moje duże pudło Plano z uzbrojonymi gumami pływało a Versus woblerami i obrotówkami i wahadłówkami ...poszło się je...ać?! To, że mój bajerancki telefon trafił szlak a kilkuletni , rozbieralny telefon kolegi odżył po suszeniu, wcale mnie nie dziwi.

Oczywiście wszystko zalane, nasączone wodą...dostała się wszędzie, ale ciuch i torby z przemoczonymi dokumentami nie utonęły???

Suszyłem jeszcze po trzech dniach od powrotu do Warszawy.

Kolega poprosił o pomoc znajomego płetwonurka. Akcja dała prawie pełen sukces. Odzyskali wędki, podbierak, drugą kotwicę, szczypce do wyhaczania a nawet ...moją okoniową obrotówkę. Niestety pudło Versus zniknęło wraz z ... 5 Megabbas'ów twitchingowych i 3 poppery, spinerbaity, obrotówki "mikołaje", szczupakowe "Riomesy", spoony, żaby. Slidery, Swipery ... (wystarczy wyliczania bo zaczyna mnie skręcać!!!)

Ale żyjemy. Trochę już odkupiłem. Jest telefon (w zalanym padła płyta gówna i koszt naprawy nie ma sensu. Szkoda tyko utraconych danych z pamięci wewnętrznej :( ) Kilkanaście przynęt (pokarzę w "pochwal się" ;) ) no i kupiłem pneumatyczną kamizelkę ratunkową ... teraz!!! :D

I to by było na tyle ...zachowajcie klasę i nie dokuczajcie mi :huh:

Wozisz za dużo sprzętu (przynęt znaczy) to przeciążyłeś łajbę.

Nie piszę tego złośliwie ???? odkąd przestałem zabierać sklep a skupiłem się na łowieniu a nie przebieraniu wyniki się poprawiły.

Edytowane przez Paweł J
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Czasami wędkuję na "ojcowiźnie" i na wyprawy chadza ze mną tatkowy pies, który jako dorodny okaz owczarka niemieckiego działa odstraszająco lepiej niż jakikolwiek gaz.  Sprawdzone wielokrotnie, wystarczy pojedynczy psi "uśmiech" i głupie pomysły wyparowują głupim ludziom z głów :)

To prawda, gdy miałem boksera, a później amstafa, nie potrzebne były jakiekolwiek inne ustrojstwa obronne... ;)

Niestety, pies żyje zdecydowanie krócej od człowieka i po amstafie stwierdziłem, że to mój ostatni pies. Za bardzo się przywiązywałem... :(

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

To prawda, gdy miałem boksera, a później amstafa, nie potrzebne były jakiekolwiek inne ustrojstwa obronne... ;)

Niestety, pies żyje zdecydowanie krócej od człowieka i po amstafie stwierdziłem, że to mój ostatni pies. Za bardzo się przywiązywałem... :(

Psy niestety krócej od nas żyją, za to na szczęście są bardziej przyjacielskie i lojalne. Też mam psa i kiedyś na pewno będzie mi bardzo przykro jak się zawinie, taki zwierzak to przyjaciel do grobowej deski...

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Pałkę i gaz mam, ale myślę, że taki pistolet na gaz jest bardziej pewny i poręczny od samego gazu i na + na pewno działa odstraszająco

 

Z tym pistoletem gazowym to tak nie do końca możesz być bezpieczny. 

Teraz czysto teoretycznie . Czujesz lęk i boisz się typów z którymi prowadzisz dialog , który nie odnosi skutków i jeden z typów napiera na Ciebie i wtedy wyciągasz spluwę gazową a w pobliżu przypadkowo znajdzie się policjant po cywilnemu oczywiście uzbrojony w broń palną i jak będzie chciał jej użyć to Ty pierwszy leżysz .

Pistolet jakby nie było wygląda na przedmiot przypominający broń w przeciwieństwie do gazu w sprayu. 

A poza tym to chyba trzeba mieć pozwolenie i przechodzić co kilka lat badania aby posiadać na legalu broń gazową.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Z tym pistoletem gazowym to tak nie do końca możesz być bezpieczny. 

Teraz czysto teoretycznie . Czujesz lęk i boisz się typów z którymi prowadzisz dialog , który nie odnosi skutków i jeden z typów napiera na Ciebie i wtedy wyciągasz spluwę gazową a w pobliżu przypadkowo znajdzie się policjant po cywilnemu oczywiście uzbrojony w broń palną i jak będzie chciał jej użyć to Ty pierwszy leżysz .

Pistolet jakby nie było wygląda na przedmiot przypominający broń w przeciwieństwie do gazu w sprayu. 

A poza tym to chyba trzeba mieć pozwolenie i przechodzić co kilka lat badania aby posiadać na legalu broń gazową.

Nie trzeba mieć pozwolenia na pistolet gazowy, a taka sytuacja jak mówisz teoretycznie mogłaby się wydarzyć, ale jak policjant byłby w podobnej sytuacji, jaką opisałeś, raczej najpierw dałby ostrzeżenie i napastnicy w tym momencie by odpuścili, a on opuściłby gazówkę i wyjaśnił sprawę. Teorie można tworzyć i symulacje różnych zdarzeń ;)...

Edytowane przez wilczybilet
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

(...)A poza tym to chyba trzeba mieć pozwolenie i przechodzić co kilka lat badania aby posiadać na legalu broń gazową.

Jesteś w błędzie.

1. Szkoda że nie zainteresowałeś się podanym przeze mnie linkiem. Ten Glock nie jest bronią, nie strzela pociskami gazowymi, to miotacz gazu działający na tej samej zasadzie co spray, tyle że zdecydowanie celniejszy i ma większy zasięg.

2. Policjant nie ma prawa użyć broni bez uprzedniego wezwania do odłożenia broni przez przeciwnika, więc przedstawiony przez Ciebie scenariusz nie trzyma parametrów logiki. :doh:

To byłoby na tyle.

Edytowane przez Alexspin
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Teoretycznie na ryby można iść nawet z AK-47 i ostrą amunicją są tylko dwa warunki... trzeba być zrzeszonym w kole strzeleckim i karabin musi być pozbawiony funkcji ognia ciągłego. Są takie np.

https://strefacelu.pl/karabinek-ak-saiga-mk-223-rem-koncern-kalasznikowa.html#middle

 

Można też zabrać kapiszonowy czarnoprochowy rewolwer, który nie wymaga już żadnego zezwolenia. W Czechach można kupić legalnie broń spłonkową...

 

Pozostaje tylko pytanie czy można takiej broni użyć w obronie własnej? Czy nie pójdziemy siedzieć za to, że postrzeliliśmy bandytę lub rabusia?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

To do wszystkich "teoretyków": posłuchajcie sobie, co się dzisiaj stało w Opolu. Prawo prawem, teoria teorią ... a facet został zastrzelony przez policjanta. Może policjant przekroczył uprawnienia, wytłumaczcie to zmarłemu (nawet jak był pod wpływem czegokolwiek) i jego bliskim. :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0
Gość Hans Kloss

To do wszystkich "teoretyków":

Cytat: "Napastnik nie reagował na jego wezwania, strzelał do policjantów, mundurowi nie mogli sobie pozwolić na inne działanie"

A jako "praktyk" napiszę ci tykle: w ojczyźnei demokracji czyli US of A wystarczy że będziesz samowolnie próbował wysiąść z włąsnego samochodu w czasie policyjnej kontroli a policjant będzie mógł do ciebie strzelić całkowicie legalnie w świetle prawa. I nikt nie robi z tego sensacji na pierwsze strony gazet, ale raczej skromną notatkę na stronie 17stej.

A co do prób "samoobrony" przy pomocy CP czy gazowca nad wodą to niech każdy robi to comu rozum dyktuje. Ja na lądzie zwykle mam przy sobie maczetę, ale gdy raz jeden znalazłem się w realnym niebezpieczeństwie (dwa spuszczone ze smyczy rottweilery zagnały mnie do wody, chwała Bogu że akurat w woderach byłem) okazała sie ona zupełnie bezużyteczna.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz na pytanie...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...