Skocz do zawartości

Szwecja


yglo

Rekomendowane odpowiedzi

Dosyć radykalne stwierdzenie...

Ile razy byliście na początku lipca w południowej Szwecji?

Taka zmiana pogody mogła mieć również miejsce w czerwcu...

A, z 2giej strony, w lipcu możesz też mieć 30 stopni w dzień...

Jasne. To mój czwarty wyjazd w czerwcu ( od 1 czerwca), z czego jeden ( ten pierwszy ) byl niezły, a pozostale trzy łącznie z obecm - lipa. Do 29.06 to zapewne na Turawie wiecej bym nałapał. Ostatni tydzien był już niezły a wczorajszy dzien rewelacyjny.

 

 

 

Wysłane z mojego SM-G990B2 przy użyciu Tapatalka

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie jest prośba. Obiecałem szwagrowi puszeczkę Surstromming :). Będąc w czerwcu, w każdej dużej ICA mówili mi, że Surstromming są dopiero sprzedawane od sierpnia. No i szwagier się wku...ł. Czy ktoś z szanownych kolegów forumowiczów, wybierających się w sierpniu lub początkiem września byłby skłonny zakupić mi puszeczkę tego cholerstwa? Najlepiej z okolic Warszawy, odebrałbym osobiście. Kaśę mogę przelać wcześniej.  Niby jest na allegro ale nie będę 200 zł inwestował skoro w SE koło 60 koron to kosztuje. 

 

Dzięki z góry. 

Jade pod koniec września, jak nie ogarniesz wcześniej to sie odzywaj .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomyłki chodzą po ludziach.

Mieliśmy wybrać się do Szwecji na ryby.

A przez pomyłkę trafiliśmy do Chorwacji.

Kamieniste jeziora, lasy, nazwa Ystad po zjechaniu z promu i język przypominający tarcie szlifierki po szkle, niech was nie zwiodą.

Termometr prawdę ci powie. A termometr w pierwszym dniu wskazał 31 stopni C w cieniu, a temperaturę wody 23 stopnie.

Zimna północ...

Chcesz ugotować jajka - to wystarczy wrzucić do wody koło pomostu i voilà - po chwili gotowe.

W taki skwar ryby mają na głowie wiele spraw: latają po promocjach szukać taniego grilla, modnych przeciwsłonecznych okularów, wodnych hamaków, nie myślą natomiast o ostrym żerowaniu.

 

Sukcesy wędkarskie – za łatwo byłoby już tutaj. Kto nie chce czytać – niech przewinie na koniec.

 

Aplikacje pogodowe

Niech jasny piorun je trafi w bezchmurny dzień.

Gospodarz zarekomendował mi hiper, super, najlepsza na świecie aplikację szwedzkiego instytutu meteorologii, metrologii, a chyba to był jakiś instytut martyrologii…

Zainstalowałem to szwedzkie badziewie. SMHI. Od tego czasu staliśmy się pływającą ciekawostką na jeziorze, takim lokalnym folklorem:  mieliśmy krótkie spodenki podczas 14 stopni i futra, gdy był upał. Aplikacja pokazywała wszystko: ulewę w słoneczny dzień, a twierdziła, że można się opalać, gdy lało.

 

Jezioro

Jedno z najpiękniejszych jezior jakie w życiu widziałem. Cudowne, niepowtarzalne, urokliwe. W sam raz dla samobójców. 5 metrowa głębia i nagle, ni stąd, ni zowąd, wystaje kamyk nad wodę. Te nawet nie były najgorsze. Najgorsze to były te niewidoczne, 30 cm pod wodą. Takie kamienie mordercy, co siedzą i knują jakby tu rozwalić silnik, lub zawiesić na sobie łódkę. Batymetria, navionicsy i inne active capitany? Nie działały. Woda spadła o 60 cm w jeziorze i kamyk, który kiedyś był na bezpiecznej głębokości, teraz tylko patrzył jakby tu walnąć w stopę silnika.

 

Pech
Codziennie pływaliśmy setki mil morskich szukając rybich niedobitków, które pomimo upałów nie zapomniały o jedzeniu.

Pierwszego zębatego trafiła Oleńka. Nie żeby go złowiła. Zębaty zaatakował i odgryzł gumowemu ripperowi ogon jak brzytwą, machnął na pożegnanie ogonem i tyle go widzieliśmy.

Guma zmieniona na wobler. I to samo: atak zębacza, gejzer wody i Oleńka wyciąga z wody uciętego wpół woblera (co naprawdę nieczęsto się zdarza).

Zaproponowałem - wrzuć cwaniakowi wahadłówkę i zobaczymy czy odgryzie?

Do wody trafia jednak inna przynęta i przynosi wreszcie upragnioną zdobycz - szczupak wesoło zapozował do zdjęcia.

post-45837-0-47836700-1688769308_thumb.jpg

 

Naszym czarnym koniem okazał się tata, zwany podczas wyjazdu Armatorem: cichy, niepozorny, jednak wiedział jak podejść miejscowe ryby. Przez cały wyjazd używał tylko jednego wobka - imitacji okonia.

Stara, mazurska szkoła i konsekwencja okazała się zwycięską taktyką: złowił 83 cm szczupaka, zgodnie z liczbą własnych lat . Szczupaki lgnęły do niego jak do własnego dziadka.

My, znając swoje miejsce w szeregu, nieśmiało też łowiliśmy kolejne zębate.

Nie muszę chyba dodawać kto złowił pierwszego sandacza wyprawy? Wiadomo - Armator.

post-45837-0-20618600-1688769337_thumb.jpg

post-45837-0-46382000-1688769355_thumb.jpg

Po kilku dniach niemiłosiernego skwaru, nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, wróciła typowa szwedzka sielska pogoda: lunęło, zawiało, temperatura w oka mgnieniu spadła do 15 stopni, jezioro skuł lód, a zawieje i zamiecie śnieżne stały się naszą codziennością.

Do krótkich spodenek i klapek dołożyliśmy po trzy bluzy i dwie kurtki, czapki zimowe, szaliki, rękawiczki i dalej pobijaliśmy rekordy w długości kołysania się na falach.

Właściciel wyspy, na której mieszkaliśmy, nie wierzył własnym oczom i z podziwem mówił, że w taką pogodę to żaden, normalny Szwed nie wypływa, bo życie na skandynawskim socjalu im miłe.

 

Tydzień minął jak z bicza strzelił. Szczupaki współpracowały chimerycznie, sfochowały się na pogodę, ale parę dziennie udawało nam się je przechytrzyć. Sandacze niestety odpaliły w ostatni dzień naszego pobytu. Gdy już mieliśmy wracać, one nagle zaczęły żerować.

W przeciągu pół godziny miałem 3 sandacze! Znaczy złowiłem jedno bydlę (tak ze 47 cm) i miałem dwa pstryki. Na pewno te pstryki należały do siedemdziesiątek. Wędkarz nie kłamie :P  

Najlepszy dzień przypadł na moment, gdy na promie czytaliśmy o braniach sandałów w komentarzach Sailfish

post-45837-0-35191500-1688769379_thumb.jpg

 

Czas

Nie wiem, co Szwedzi zrobili z tym czasem, ale ewidentnie oszukują. Tam chyba ziemia się kręci szybciej. Dni mijały nam jak z bicza strzelił. Dzień wydawał się godziną. Był też paradoks czasowy: chciałem poznać Sailfisha, ale było bez szans: 3 godziny potrzebne na dopłynięcie i spotkanie wydawały nam się wiecznością i przekładaliśmy spotkanie, aż nasz czas się skończył. Żyliśmy jak w malignie: 3:30 pobudka, pływanie do obiadu, szybkie spłynięcie na płetwę rekina w sosie bananowym (znaczy fasolkę po bretońsku) i oranie wody do 23:00.

Trudno się mówi, w przyszłym roku może wyjazd na 2 tygodnie?

Sukcesy wędkarskie? O nie, jednak zdecydowałem się umieścić je w środku tekstu :P

 

 

NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA"                                                                  good.gif

Edytowane przez bartsiedlce
  • Like 26
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Był też paradoks czasowy: chciałem poznać Sailfisha, ale było bez szans: 3 godziny potrzebne na dopłynięcie

To Wy byliście na tym samym jeziorze? I tak różne wyniki?

Tomek

Tak, byliśmy na tym samym jeziorze, ale fajne brania (wg mnie) zaczęły się dopiero w ostatnim dniu naszego pobytu - w sobotę. Pływaliśmy wtedy tylko do 18 (później pakowanie, sprzątanie). W sobotę złowiliśmy 4 sandacze. Ja trzy i tata jednego. Dodatkowo: zarówno tata, jak i moja żona nie łowią z ręki. Kilkanaście rzutów i ich boli kręgosłup. To spowodowało, że 90% czasu trolowaliśmy. A najważniejsze: Sailfish jest doskonałym wędkarzem i zna jezioro jak własną kieszeń. A jezioro jest 40% większe od Śniardw. Dwa lata temu miałem kilka sandaczy powyżej 70, największego 78 cm. Rok temu byliśmy w maju i szczupłych mieliśmy kilkadziesiąt. W tym roku niestety warunki były koszmarne (w naszym tygodniu) i złowiliśmy w sumie tylko około kilkunastu szczupaków - tak średnio 2,3 dziennie. Nie było łatwo, ale tez i nie jesteśmy mistrzami świata. Na pewno popełnialiśmy błędy, fachowiec na pewno potrafiłby w tych warunkach połowić lepiej.

 

 

Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Był też paradoks czasowy: chciałem poznać Sailfisha, ale było bez szans: 3 godziny potrzebne na dopłynięcie

To Wy byliście na tym samym jeziorze? I tak różne wyniki?

Tomek

Tak mogą być zupełnie inne , wystarcza np siatki i już masz dużo słabsze wyniki niż ktoś czy 10km dalej gdzie ich nie ma.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W jednym rzucie miałeś więcej strzałów, niż my przez tydzień :)

Brawo!

 

 

Grzesiek pamietaj ile był Sailfish, a ile Ty. Prawdopodobieństwo wstrzelenia się w okres dobrych brań nieporównywalne. I nie chodzi tu o obserwację linki jako klucza do złowienia ryby (takie rady przy trollingu są chyba bezużyteczne, a poza wertykalem nie ma skuteczniejszej metody).

 

 

Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

Edytowane przez hardy50
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...