Skocz do zawartości

Fani motoryzacji, klasycznej i współczesnej na dwóch i czterech kółkach


janusz.walaszewski

Rekomendowane odpowiedzi

I jeszcze taki milusi Outback ... 2,5 benzyna, wolnossąca, ale z automatem, coby łapki nie przemeczać i nogami nie walić, bez potrzeby, w podłogę :mellow: . Terenowo wiele gorszy od Forestera nie jest (o ile jest :unsure: ), a w środku miejsca nieco więcej B) .

Pzdr,

Fatso

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Outback jest bardzo ładny, ale sporo wisi mu z przodu, wiele wiecej z tyłu. Myślę że Forek jednak daje lepiej radę.

Ja w moim mam problem - poprzedni user wymienił amory na zwykłe, bez samopoziomujących. Efekt - czekam na włożenie springów, by dupsko wleczone po ziemie podnieść nieco. Wtedy bedzie można ocenić w pełni walory po za drogowe, ale, z tego co ćwiczyłem do tej pory - jest ok, nawet zaskakujaco ok, myślę że to auto wjedzie wszędzie tam gdzie nie liftowany, niemotany Disco czy Cherookee.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jeszcze a'propos Outbacka ... wersja amerykańska ma większe, bardziej wystające (do przodu i do tyłu) zderzaki, od wersji europejskiej, ale co tam ;) Jeździ dobrze i byle wertepów, zjazdów o podjazdów się nie boi. Forek jest faktycznie bardziej uterenowiony, ale Outback jest większy. Mój robi i za samochód na ryby, i za furę rodzinną. Do tego jednak większy jest lepszy.

 

Pzdr,

Fatso

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Outback dużo bardziej się mi podoba, ale chyba reduktora niet? plus silnik ponad 2000ccm, a tego musze na razie unikać

 

Outback to przecież SUV po co ci w SUVie reduktor ? I dlaczego masz unikać silnika 2.o ? Ferelny jakiś czy jak ?

 

 

Kubie chodziło o to, że musi unikać silnika ponad 2000 ccm, w swoim Forku ma silnik 2,0 NA i ma też reduktor B) Jak ktoś przesiadł się z LR-a to się nie dziwię, że mu się reduktor przydaje. A jeśli chodzi o pojemność silnika te pewnie jakieś względy podatkowo-ubezpieczeniowe czy cóś ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak mi się skończy obecny Range Rover, to też biorę Foresia, oczywiście w starszej budzie bo tych nowych nie mogę odróżnić od Mitsubishi Outlandera :D

Z napędów bardzo cenię jeszcze quattro w audi. Jeździłem takim 4 lata i gdyby nie mały prześwit to byłoby naprawdę super, dla mnie trakcyjnie porównywalne do Subaru, na satelitach więc niezawodne.

 

Ze wspomnień motoryzacyjnych to były kiedyś w mojej rodzinie Syrena R20 czyli pick up i Fiat 125 pick up. Nie wiem po co, może łatwiej było kupić takie wersje. Ojciec pozwalał mi czasem jeździć na pace, dziś odebrali by mu prawo jazdy i ... mnie :D

pzdr

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój jest zautomatyzowany, więc reduktora ni ma. Natomiast Outback, to nie SUV. SUV'em jest Forester. Outback, to po prostu uterenowione (większy prześwit) Legacy kombi. A te 2,5, to baardzo zacny motorek. Ładnie kręci i nie żłopie nadmiernie, ale w Forku tylko w USA jest oferowany (albo gdzie indziej w Europie. U nas nie).

Pzdr.

Fatso

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No gdzie mnie tam z moim kioskiem do tego co poniżej. ;) :lol:

 

Oj Janusz, Ty to zawsze :lol:

To się pochwalilim

 

 

 

Jak już się chwalić to na całego, ten poniżej też w awtomacie z reduktorem i z dwie blokady w mostach by się znalazły. Lecz już nie mój, niestety. ;) :(

 

 

 

post-850-1348916381,0284_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Automat (w sensie, skrzynia) nie kłóci się z reduktorem. Ten poniżej na focie, też automat i reduktor ma ;)

 

 

 

miałem coś takiego, po 3 latach powiedziałem NO MORE TEARS.

A może to ja takiego paścia miałem ? Jeździ fajnie ale bardzo awaryjny. Pozostał sentyment do silnika :D teraz też mam 4.o w automacie ale V8 :mellow:

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kupa niepotrzebnej elektroniki w dodatku bardzo lichej jakości. Bardzo awaryjny czujnik położenia wału, często padające komputery i inne sterowniki, pamiętna porcelanka - wiele innych rzeczy które nie bardzo przepadały za kontaktem z wodą, ehhh uwierz mi że czasami więcej stał w garażu niż jeździł. Dużym plusem był niewyżyłowany motor który mógł mieć duże przebiegi. Ale fakt części w miarę tanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kupa niepotrzebnej elektroniki w dodatku bardzo lichej jakości. Bardzo awaryjny czujnik położenia wału, często padające komputery i inne sterowniki, pamiętna porcelanka - wiele innych rzeczy które nie bardzo przepadały za kontaktem z wodą, ehhh uwierz mi że czasami więcej stał w garażu niż jeździł. Dużym plusem był niewyżyłowany motor który mógł mieć duże przebiegi. Ale fakt części w miarę tanie.

 

No tak, dużo prawdy w tym co piszesz, jednak jak się to wszystko ogarnie i odpowiednio przygotuje to nie ma problemu B) Nie raz topiłem dziada po klamki w gnoju i spoko, oczywiście odpowiednie przygotowania były zrobione. Komputer nigdy mi nie padł, inne ustrojstwa owszem zdarzało się, ale jak człowiek przygotowany i wie co i jak to problemu nie ma. Istotne też na jakim sytemie wtrysku jest auto, teoretycznie stary Renix bardziej odporny, jednak dobrze przygotowany Mopar (jak u mnie) daje radę. Ale fakt, trochę roboty to wszystko wymaga i nie każdemu musi się uśmiechać, Jednak motor i jego gang - bezcenne B)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kupa niepotrzebnej elektroniki w dodatku bardzo lichej jakości. Bardzo awaryjny czujnik położenia wału, często padające komputery i inne sterowniki, pamiętna porcelanka - wiele innych rzeczy które nie bardzo przepadały za kontaktem z wodą, ehhh uwierz mi że czasami więcej stał w garażu niż jeździł. Dużym plusem był niewyżyłowany motor który mógł mieć duże przebiegi. Ale fakt części w miarę tanie.

 

No tak, dużo prawdy w tym co piszesz, jednak jak się to wszystko ogarnie i odpowiednio przygotuje to nie ma problemu B) Nie raz topiłem dziada po klamki w gnoju i spoko, oczywiście odpowiednie przygotowania były zrobione. Komputer nigdy mi nie padł, inne ustrojstwa owszem zdarzało się, ale jak człowiek przygotowany i wie co i jak to problemu nie ma. Istotne też na jakim sytemie wtrysku jest auto, teoretycznie stary Renix bardziej odporny, jednak dobrze przygotowany Mopar (jak u mnie) daje radę. Ale fakt, trochę roboty to wszystko wymaga i nie każdemu musi się uśmiechać, Jednak motor i jego gang - bezcenne B)

 

 

Panowie,

Może trochę wywrotowe myślenie ale... to nie jest tak, że posiadamy te nasze złomy dla tych kilku chwil, które za ich sprawą przeżywamy a cała reszta jest tego ceną? Łącznie z tym, że palą jak smoki, coś tam siada czasami, że nie wiadomo na pewno, że się do domu wróci, że teściowej się nie bardzo da przewieźć, itd. Mój Range też miewa różne kaprysy, ale w bilansie to go bardzo lubię, właśnie za te chwile. Co do awaryjności - warto pamiętać, że w 99% przypadków mamy taki oto scenariusz: Szwajcar lub inny Niemiec kupuje sobie nowe auto. Jeździ parę lat, potem je goni bo bierze nowe albo ma dzwona. Auto kupuje wesoły polski handlarz, który tu i tam poklepie, wstawi coś od Żuka i sprzedaje jako auto po niepalącej dziewicy, która raz na tydzień na grzybki jeździła. Pierwszy właściciel w Polsce po zajrzeniu do serwisu na zmianę oleju słyszy, że panie, to i owo trzeba wymienić, ze 4 tysiące będzie kosztować. Więc czym prędzej sprzedaje ale najpierw trochę po rowach pojeździ, żeby się nacieszyć. Kolejny to samo, i kolejny. Robi się tylko tyle, żeby klient, który kupuje spod bramy odjechał. I tak mamy w kraju auta (jak np. Range), które są bardzo awaryjne, EAS w nich siada itd. A to, że wszystko powinno być już dwa razy zmieniane od nowości a nie było ani razu to betka :D.

Na koniec: to chyba są auta, które się posiada nie jako jedyne... Warto mieć też coś w co się wsiada jak trzeba i bez strachu jedzie.

pzdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Range1970 ma całkowitą rację, sęk w tym że no ja byłem świadomym użytkownikiem Jeepa. Wiedziałem po co go kupiłem i wiedziałem że będę go męczył w lesie dlatego miał robiony profesjonalny servis tyle że nie w autoryzowanym serwisie a u mnie w garażu. Auta tych którzy szykują się pod Off Road i chcą do domu wracać na kołach nie mogą być kupą złomu choć często tak wyglądają.

Mój wyglądał tak jak na poniższym zdjęciu. Tu był akurat po wymianie zawieszenia, kompletny remont i wymiana na nowe. Jednak miał takie odbicia że jechał i ... sam od siebie potrafił odciąć zapłon i za Chiny nie dał się uruchomić. Po dwóch dniach stania odpalał jakby nigdy nic mu nie było. Nikt tej awarii nie potrafił usunąć.

http://img196.imageshack.us/img196/1771/dsc00446vu.jpg

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie nooo zacne autko, a jaki snoorkel. Ale tak poważnie, to z nimi tak jest, ja najwięcej informacji uzyskałem na jeep.org.pl, Forum takie, i gdyby nie to, to też pewnie w warsztatach robiliby mnie w ch**a. Ot co. ;) B)

 

A co do tej awarii, o której piszesz, to te dziady tak mają, :lol: Naprawiają się cholery same, ale nigdy tak do końca. :mellow:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...