jachu Opublikowano 3 Listopada 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 3 Listopada 2018 limit masz 1 od poniedziałku do niedzieli a nie w ciagu 7 dni od złowienia... dla ciężej kapujących - jak pierwszą złowisz w niedziele, drugą można już w poniedziałek... można też przed północą i po północy np w odstępie sekundy... i też będzie ok. (to już w wodzie nizinnej oczywiście:))Mart pisał o rybach złowionych w Okręgu Nowy Sącz, więc jeśli stwierdzasz "limit masz od poniedziałku do niedzieli" a nie - miałeś, był, obowiązywał, to raczej się mylisz. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Forest-Natura Opublikowano 4 Listopada 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Listopada 2018 (edytowane) Witam.Mam książkę już od paru dni.Co do treści nie mogę się narazie wypowiedzieć - ze względu na święto i przedłużony przez nie weekend nie miałem czasu zacząć czytać. Zakladam jednak że będzie ona bez zarzutu.Po pierwsze dlatego że jest to jak na razie pierwsza i jedyna monografia tej ryby wydana w naszym kraju. Więc będzie przeczytana od deski do deski (przynajmniej przeze mnie). Łowca głowacicy ze mnie nijaki taki narazie (i nic nie zapowiada że sięto zmieni w najbliższym czasie) więc tym bardziej będę czytał z ogromną ciekawością.Nie mniej jednak, nie rozumiem wędkarzy, którzy teraz nagle mają coś do uzupełnienia monografii, skoro całe środowisko wędkarskie, zainteresowane tą rybą, od mniej więcej roku z okładem wiedziało że autor prosi się o wszelakie materiały i kontakt z ludźmi, mającymi cokolwiek do powiedzenia w temacie. To ja - maluczki, sprowokowany ogólną, przyrodniczo-geograficzną niewiedzą (nawet wśród głowacicowych łowców) co do wystepowania tej rybki w obecnych granicach naszego kraju, byłem w stanie napisać do Pana Stanisława. Otrzymałem obfitą w konkrety i miłą korespondencję zwrotną, na długo jeszcze przed wydaniem głowacicowej monografii.Także do wszystkich "poprawiaczy" dzieła - już po ptokach i trzeba było wcześniej ... raczej nikt bez odpowiedzi ze strony autora by nie pozostał ...Na chwilę obecną jest na pewno kompletne i świetne w swoim zamyśle oraz dziele stworzenia. W temacie tego co chyba najbadziej interesujace - od strony naukowego podejścia do tematu czym faktycznie odżywiają się w tej chwili sanowa, dunajcowa i popradowa populacje głowacicy - nic więcej nie da się i nie będzie się dało przez dłuuuugi okres czasu chyba napisać. Swoisty paradoks poznawczy, mający raczej nikłe szanse doczekać się odpowiedzi, bez której chyba nie ma sensu liczyć na kolejne, uzupełnione wydanie monografi za "ileś tam" lat. I teraz mała łyżka dziegciu.Poziom wydawniczy samej publikacji mnie rozczarował. Czy również edytorski - tego jeszce nie mogę powiedzieć przed przeczytaniem.Nie tego się spodziewałem po wydawnictwie książkowym skierowanym głownie do wąskiego grona hobbystów, których stać na wydanie bajońskich kwot na sprzęt wędkarski. Raczej przypomina to porządnie wydany, uczelniany skrypt niż ksiażkę, którą ma się przeczytać od dechy do dechy z wypiekami na twarzy i odłożyć (na chwilę) na poczesne miejsce w domowej, wędkarskiej biblioteczce.No Panie Stanisławie - czy ma się zapłacić za to 70 czy 100, czy też może nawet 120 zł, to podejrzewam, że dla kupujacych było by wszystko jedno. Więc przy drugim, poprawionym wydaniu ( ), liczę na lepszą szatę graficzną i wyższą jakość składu oraz druku.I tak bez zmrużenia oka zakupię. Pozdrawiam serdecznie autora.PS. Tak przy okazji stałem się rownież posiadaczem przekładu "Wędkarza Doskonałego" ... faktycznie doskonała pozycja - polecam wszystkim Edytowane 4 Listopada 2018 przez Forest-Natura 5 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
janusz.walaszewski Opublikowano 4 Listopada 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Listopada 2018 (edytowane) Książki nie widziałem, ale jeśli jest jak pisze Ziemek, to mnie zastanawia ! Skoro Tadeusz Andrzejczyk w 1972 roku wydał swoje Wędkarstwo Jeziorowe, w twardej okładce, na świetnym papierze i z doskonałymi fotografiami - to o co chodzi, dokąd zmierzamy ??? Edytowane 4 Listopada 2018 przez Janusz Wałaszewski Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rheinangler Opublikowano 4 Listopada 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Listopada 2018 (edytowane) Niezręcznie mi się wypowiadać w tej dyskusji, choćby z powodu: przypadkowego, minimalnego i na pewno w najmniejszym stopniu nie zasłużonego udziału w powstaniu tej książki... Z drugiej strony,- trudno, kiedy czytam ww wypowiedzi oprzeć mi się, pojawiającym się natychmiast w pamięci słowom Norwida o Nas,- w których dziwił się..."co za naród...?! co za ludzie...?! że gdy Ojczyzna w potrzebie oddają nawet własne obrączki za nią,.... ale kiedy nastaje pokój, podatków nie chcą płacić.... Wracając do konkretów. Argument mówiący o tym, iż był prawie rok na "wzbogacenie" swoją wiedzą tej monografii jest tak prawdziwy co i trafny, że sam podsumowuje żal o braku tego czy owego w niej w każdym, który go poczuł ... Opinie o kwalifikacji przez Autora jakiegoś tekstu do publikacji są wyłączną sprawą i prawem Autora, a co zatem idzie to o nich można i trzeba dyskutować w miarę możliwości merytorycznie ale także mieć swoje odczucia, które merytoryczne nie muszą być a które Autor musi przyjąć z pokorą lub z pobłażliwym uśmiechem...Sprawa o to kiedy zaczęło się wędkarstwo głowacicowe a kiedy zaczął się jego zmierzch pozostawiam bez komentarza, bo powszechnie wiadomo i to w każdej dziedzinie życia iż: "dawniej było wspaniale, dziś jest źle a jutro będzie katastrofą"....Co jest oczywistą nieprawdą opowiadającą bardziej o cechach osobowych głosiciela niż o bezstronnej analizie tematu czy o niemocy wobec mnogości faktorów wpływających na obraz, których nie wiążemy w logiczną całość stającą się odpowiedzią... Edytowane 4 Listopada 2018 przez Rheinangler 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
czarny1 Opublikowano 4 Listopada 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Listopada 2018 Mart pisał o rybach złowionych w Okręgu Nowy Sącz, więc jeśli stwierdzasz "limit masz od poniedziałku do niedzieli" a nie - miałeś, był, obowiązywał, to raczej się mylisz.przecież mowa o czasach kiedy w całym kraju obowiązywał jeden regulamin... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
S. Cios Opublikowano 4 Listopada 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Listopada 2018 *liczę na lepszą szatę graficzną i wyższą jakość składu oraz druku.* Nie bardzo rozumiem o co chodzi w tej szacie graficznej i druku. Mogę prosić o konkrety. Podzielam opinię, że skład mógł być lepszy (niestety robiła to osoba nie czująca tematu). Była duża presja czasu, a także czynniki losowe, o których nie będę tu pisał. Chochlik drukarski sprawił, że mała część tekstu (istotna merytorycznie) została wycięta w trakcie składu. Może to zauważyć tylko ktoś, kto będzie uważnie czytał. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Powell Opublikowano 4 Listopada 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Listopada 2018 (edytowane) Dla zainteresowanych trochę archiwalnych rzeczy o wspomnianym tu Ś.p. Tadziu Cwiku i jego głowatkach.( w artykule i wywiadzie z nim - link do mp3 na samym dole ) :http://jerkbait.pl/page/index.php/index.html/_/wywiady/tropiciel-r154http://www.salmo.com.pl/krolowa-spod-straznicy/http://www.jerkbait.pl/users/jerry/radio/glowacice.mp3 Edytowane 4 Listopada 2018 przez border river 3 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rheinangler Opublikowano 4 Listopada 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Listopada 2018 *liczę na lepszą szatę graficzną i wyższą jakość składu oraz druku.* Chochlik drukarski sprawił, że mała część tekstu (istotna merytorycznie) została wycięta w trakcie składu. Może to zauważyć tylko ktoś, kto będzie uważnie czytał.Może Errata? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wobo Opublikowano 4 Listopada 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Listopada 2018 Witam Głowacicy nie złowiłem i nie złowię zapewne> podobnie nie czytałem książki.Ale - mała recenzja recenzji... "Sorry, ale Pan Wójcik donosi, że łowiąc ok. 30 lat temu, dzień po dniu złowił dwie ryby, których wagę podaje, zatem można przypuszczać, że obie dostały w beret. Nic w tym dziwnego, ryby w tamtych czasach dostawały w beret ale 30 lat temu obowiązywał limit 1 sztuki w tygodniu a tu dwie ryby dzień po dniu. Temat warto wyjaśnić, bo stawia w niejednoznacznym świetle niewątpliwie etycznego łowcę, który jak sam twierdzi, większość ryb wypuszczał." Pan przypuszczasz, lecz Pan nie wiesz, no to po co takie teksty?Podobnie z szacowaniem tych ryb co kłusownicy zabrali..Znajdź takiego który się przyzna, że to zrobił.Znajdź wszystkich hahahahahaha Nie pali się diamentami, żeby uzyskać ciepło.Chociaż można. Diament to czysty węgiel.Nawet najbogatsi tego świata tak nie robią.Ale głowacica dla naszych decydentów jest warta tyle samo co płoć, czy leszcz. Zarzuty, że ludzie chcą łowić są mocno niesprawiedliwe. Łowią, bo mogą, zabierają - bo mogą...Baaa... kłusują bo to jest "niska szkodliwość społeczna"Powtarzam truizmy,ale powtórzę...Dobro którego jest mało jest drogie.Ludzie jeżdżą na krańce świata powędkować, ale nasze głowacice są wolą większości traktowane jak płotki.I to moim zdaniem jest przyczyną takiego a nie innego stanu populacji tych ryb. Padł system, bo był nieefektywny, ale przetrwał w organizacji wędkarskiej hahahahaPozdrawiam Romek 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
S. Cios Opublikowano 5 Listopada 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Listopada 2018 Może Errata?chochlik Jak sygnalizowałem, będzie w P&L nr 60. Do tego czasu będę sprawdzał, czy chochlik drukarski coś jeszcze namieszał. Swoją drogą ta sprawa jest dla mnie miernikiem, na ile wędkarze uważnie czytają tekst i myślą o tym, co czytają. Wyszło przypadkowo, ale może to być pouczające. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
mart123 Opublikowano 5 Listopada 2018 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Listopada 2018 Niezła dyskusja. Sprzedaż skoczy aż miło.Pojawiły się głosy, że jak Pan Cios zapraszał to współtworzenia książki to trzeba było korzystać, a jak ktoś tego nie zrobił to nie ma prawa do wyrażania krytyki. Co za bzdury. Prawo do krytyki ma każdy, tak jak każdy do kontrkrytyki, byleby merytorycznej.Ponawiam prośbę o weryfikację podanej w książce informacji, że autorem opowieści ze str. 213 "Niecodzienny połów na Dunajcu" jest Krzepowski. Otóż nie jest. To przedruk opowiadania Ćwika z WP sprzed lat, w którym nota bene roiło się od kolejnych nieścisłości.W opowiadaniu tym pojawia się przezabawna postać Franka a w zasadzie Pana Franka, ojca Ryśka - kolejnej postaci z tego opowiadania. Pan Franek, zwany był przez niektórych Marynarą, ponieważ zawsze, ale to zawsze, również na rybach, pod kamizelkę ubierał brązową marynarkę. Ja na swój użytek nazywałem Go Betoniarą w związku ze stylem w jakim obsługiwał kołowrotek spinningowy. Chłopina znał tylko jeden styl, który można nazwać umiarkowanym boleniowym i stosował go zawsze bez względu na poławiany gatunek, porę roku, warunki itp. I w takim stylu, połączonym z dziecięcym optymizmem wyszedł w samo, słoneczne południe na środek bani Pod Strażnicą z uwiązaną na końcu ruską podróbką Abu Toby. Cel - złowić wielką głowacicę, o której wiadomo było, że tam grasuje. Oczywiście nikt, poza Panem Frankiem nawet nie próbował łowić w takich warunkach więc, z pewnej odległości przyglądaliśmy się Jego wyczynom, które polegały na rzucie i jednostajnym, szybkim sciąganiu blachy w poprzek bani, pół metra pod powierzchnią. Ryba, na szczęście nie ta wielka tylko ledwo wymiarowa, wzięła Mu w drugim rzucie a komizm sytacji polegał na tym, że Pan Franek nie zorientował się i ściągał swój zestaw z zahaczoną głowatką dalej tym swoim ulubionym tempem. Trzeba przyznać, że i ryba zapewne mocno zaskoczona całą tą sytuacją nie bardzo widziała jak się zachować i dała się holować w miarę spokojnie. Łowca zakumał, że ma rybę dwa metry od brzegu, na płyciźnie, gdy wykonała pierwszy mocniejszy ruch, ale dla niej było już za późno. Pan Franek ufny w moc zestawu tylko przyspieszył pracę kołowrotkiem i po paru sekundach tego przedziwnego holu 75 cm głowatka rozpędem "wyjechała" na płaski w tym miejscu brzeg. Dziwna, nieprzewidywalna to ryba. 3 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
dipper Opublikowano 5 Listopada 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Listopada 2018 Mart, ta krytyka jakoś specjalnie Ci nie wyszła tzn. ja tych kilku subiektywnych w sumie zdań nie odebrałem jako krytykę książki. Bardziej jako osobisty stosunek do tego co się dzieje z głowacicami. Może trzeba było napisać jakąś łzawą laurkę.Naostrzyłem sobie nawet zęby na tę książkę po przeczytaniu Twojej subiektywnej "recenzji" mimo tego, że autor czasami niezbyt pochlebnie wypowiada się na temat swoich potencjalnych czytelników. 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Powell Opublikowano 5 Listopada 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Listopada 2018 (edytowane) Mart 123, ja bym Ci poradził żebys się w swojej krytyce kierował( że) .. "Regułą Rapaporta"- przepis na udany komentarz krytyczny (zrodło: "krytyka"-Wikipedia):Mianowicie, powinieneś ( że) wyrazić stanowisko swojego przeciwnika tak jasno, dokładnie i sprawiedliwie, aby powiedział on: "Dziękuję, żałuję, że nie pomyślałem, aby ująć to w ten sposób"... ...a tak to bracie wyszedłeś na nieokrzesanego, przaśnego kołtuna.. Edytowane 5 Listopada 2018 przez border river 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
mart123 Opublikowano 5 Listopada 2018 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Listopada 2018 Ponawiam prośbę o weryfikację podanej w książce informacji, że autorem opowieści ze str. 213 "Niecodzienny połów na Dunajcu" jest Krzepowski. Otóż nie jest. To przedruk opowiadania Ćwika z WP sprzed lat, w którym nota bene roiło się od kolejnych nieścisłości. Potwierdzam, to było opowiadanie Ćwika. 30 sekund szukania i znalazłem: http://www.wedkarz.pl/wp-webapp/article/2620 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Forest-Natura Opublikowano 5 Listopada 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Listopada 2018 (edytowane) Witam.Panie Stanisławie - jesteśmy po prostu za bardzo rozpieszczani przez obecnie wydawane książki i albumy, które trafiają na rynek. Dla hobbysty, który w dodatku często jest też bibliofilem (przynajmniej w temacie własnych zainteresowań), bardzo ważnymi są szczegóły decydujace o tym czy spodoba mu się wydawnictwo książkowe. Cena jak pisałem jest rzeczą drugorzędną - bo nie są to i tak duże kwoty w porównaniu do cen przedmiotów wędkarskiego "kultu" ,czyli sprzętu.Ale do konkretów.Po pierwsze - zbyt mała ilość zdjęć. Zarówno samej ryby jak i jej biotopu oraz stricte tych interesujących nas najbardziej pod względem wędkarskim właśnie. Po pobieżnej (jeszcze na razie) lustracji dochodzę do wniosku że tak naprawdę jedynym dobrym zdjęciem ukazującym bohaterkę w pełnej krasie jest ... zdjęcie Piotra Zieleniaka na okładce ... jak na monografię ryby a nie Piotra, to trochę mało Głowacica jest rybą już tak w obecnych czasach powszechnie obfotografowaną i "ofilmowaną", że doskonałych, cyfrowych zdjęć wraz z ich autorami to można by zebrać chyba z kilkadziesiąt - przynajmniej takie wrażenie można odnieść przegladając wędkarskie fora społecznościowe.Nie chodzi mi przy tym o to aby miast rzetelnego opracowania monograficznego trafił do rąk naszych album fotograficzny ... ale miło by było ubogacić takie wydawnictwo o naprawdę ładne zdjęcia wysokiej jakości, ukazującej głowacicę w pełnej krasie, jej cechy morfologiczne, jej pokarm, obecnie stosowane przynęty na które się ją poławia, itp. itd.Po drugie - to samo mogę powiedzieć o graficznej oprawie. Rysunki (zwłaszcza), wykresy, tabele - czuję niedosyt. W dodatku papier typu kreda-półmat, podnoszący oczywiście jakość samego wydawnictwa, obniża jakośc rysunków czy tabel, zwłaszcza czarno-białych. Świecą się jak psu jajka.Trzecią rzeczą są nieco przymałe formaty zdjęć i rysunków wciśnięte często za bardzo w tekst.Nie chciał bym zostać źle zrozumiany, bo książka wydana jest bardzo przyzwoicie i na wysokim poziomie. Ale to wszysko o czym piszę to są właśnie takie wydawnicze smaczki Mart123 ... Pojawiły się głosy, że jak Pan Cios zapraszał to współtworzenia książki to trzeba było korzystać, a jak ktoś tego nie zrobił to nie ma prawa do wyrażania krytyki. Co za bzdury. Mało elegancko jest wciskać komuś w usta słowa, których się nie powiedziało (napisało). Mnie się wydaje że jest dosyć istotnia różnica pomiędzy tym co próbujesz mi właśnie wcisnąć, a moją faktyczną wypowiedzią: ... nie rozumiem wędkarzy, którzy teraz nagle mają coś do uzupełnienia monografii, skoro całe środowisko wędkarskie, zainteresowane tą rybą, od mniej więcej roku z okładem wiedziało że autor prosi się o wszelakie materiały i kontakt z ludźmi, mającymi cokolwiek do powiedzenia w temacie ... Pozdrawiam. Edytowane 5 Listopada 2018 przez Forest-Natura 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Guzu Opublikowano 5 Listopada 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Listopada 2018 Witam.Panie Stanisławie - jesteśmy po prostu za bardzo rozpieszczani przez obecnie wydawane książki i albumy, które trafiają na rynek. Dla hobbysty, który w dodatku często jest też bibliofilem (przynajmniej w temacie własnych zainteresowań), bardzo ważnymi są szczegóły decydujace o tym czy spodoba mu się wydawnictwo książkowe. Cena jak pisałem jest rzeczą drugorzędną - bo nie są to i tak duże kwoty w porównaniu do cen przedmiotów wędkarskiego "kultu" ,czyli sprzętu.Ale do konkretów.Po pierwsze - zbyt mała ilość zdjęć. Zarówno samej ryby jak i jej biotopu oraz stricte tych interesujących nas najbardziej pod względem wędkarskim właśnie. Po pobieżnej (jeszcze na razie) lustracji dochodzę do wniosku że tak naprawdę jedynym dobrym zdjęciem ukazującym bohaterkę w pełnej krasie jest ... zdjęcie Piotra Zieleniaka na okładce ... jak na monografię ryby a nie Piotra, to trochę mało Głowacica jest rybą już tak w obecnych czasach powszechnie obfotografowaną i "ofilmowaną", że doskonałych, cyfrowych zdjęć wraz z ich autorami to można by zebrać chyba z kilkadziesiąt - przynajmniej takie wrażenie można odnieść przegladając wędkarskie fora społecznościowe.Nie chodzi mi przy tym o to aby miast rzetelnego opracowania monograficznego trafił do rąk naszych album fotograficzny ... ale miło by było ubogacić takie wydawnictwo o naprawdę ładne zdjęcia wysokiej jakości, ukazującej głowacicę w pełnej krasie, jej cechy morfologiczne, jej pokarm, obecnie stosowane przynęty na które się ją poławia, itp. itd.Po drugie - to samo mogę powiedzieć o graficznej oprawie. Rysunki (zwłaszcza), wykresy, tabele - czuję niedosyt. W dodatku papier typu kreda-półmat, podnoszący oczywiście jakość samego wydawnictwa, obniża jakośc rysunków czy tabel, zwłaszcza czarno-białych. Świecą się jak psu jajka.Trzecią rzeczą są nieco przymałe formaty zdjęć i rysunków wciśnięte często za bardzo w tekst.Nie chciał bym zostać źle zrozumiany, bo książka wydana jest bardzo przyzwoicie i na wysokim poziomie.Czyli nie tylko ja tak to odebrałem.Dobrze wiedzieć, że w mojej ocenie nie jestem sam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
S. Cios Opublikowano 5 Listopada 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Listopada 2018 Potwierdzam, to było opowiadanie Ćwika. http://www.wedkarz.pl/wp-webapp/article/2620Rzeczywiście jest tak jak pisze M. Choć w moich notatkach figuruje Krzepowski, to sprawdziłem oryginał w czasopiśmie. Prawdopodobnie błąd powstał podczas spisywania, bo tekst Cwika jest zaraz po tekście Krzepowskiego i to mnie jakoś zmyliło. Przy okazji wyszedł na jaw drobny błąd w bibliografii przy Krzepowsk im (któremu przypisałem artykuł). Po pierwsze - zbyt mała ilość zdjęć.. Ba! Chciałem więcej dobrych zdjęć głowatki, ale skąd je wziąć? Ile ja osób pytałem o to i nic! Prosiłem też na forach internetowych. Nawet zrobiono serię zdjęć w Łopusznej i.... praktycznie żadne się nie nadawało. Zachęcam więc do robienia dobrych zdjęć. Nigdy nie wiadomo, kiedy się przydadzą. To samo mówił mi kilkanaście lat temu Wiesiek Dębicki - noś aparat i rób zdjęcia, ile możesz. Teraz to nic nie kosztuje. Dlatego od kilku lat (niestety dopiero od około 7) nie rozstaję się z aparatem na rybach. Nie bardzo wchodzi w rachubę branie zdjęć z internetu ze względu na prawa autorskie. Udało mi się skontaktować tylko z trzema osobami z Austrii i Czech - Ratschan, Zuber i Chytry, którzy chętnie wyrazili zgodę. Zdjęcie czaszki tajmienia (Zubera) jest cudowne, podobnie jak ryb na tarle (Ratschana). W sumie proszę zwrócić uwagę, że jest 89 zdjęć i 17 rysunków, wiele z nich znakomitych i rzadkich (np. te z pocztówek). Wszystko to, co dotyczyło bezpośrednio głowatki, starałem się uwzględnić. Najważniejsze dla mnie były zdjęcia klamek, bo to już jest historia i dziś nikt ich nie robi. A każda jedna to odrębne dzieło sztuki. Jeśli w wyniku tej publikacji odezwą się osoby, które jeszcze mają klamki, to koniecznie proszę ich o zdjęcie. Na pewno zostanie opublikowane w przyszłości. Zwróciłem się też do jednego znanego czasopisma o zgodę na opublikowanie dwóch zdjęć z łowcami głowatek sprzed 80 lat i ... w ogóle nie udzielono mi odpowiedzi. Po drugie - to samo mogę powiedzieć o graficznej oprawie. Rysunki (zwłaszcza), wykresy, tabele - czuję niedosyt. W dodatku papier typu kreda-półmat, podnoszący oczywiście jakość samego wydawnictwa, obniża jakośc rysunków czy tabel, zwłaszcza czarno-białych. Świecą się jak psu jajka. Trzecią rzeczą są nieco przymałe formaty zdjęć i rysunków wciśnięte często za bardzo w tekst. Coś za coś. Albo będą dobre zdjęcia (te wychodzą najlepiej na kredzie), albo wykresy. Trudno wszystkim dogodzić. Trzecią rzeczą są nieco przymałe formaty zdjęć i rysunków wciśnięte często za bardzo w tekst.Wiem, że niektóre zdjęcia są za małe, inne za duże. To kwestia składu, o czym pisałem wcześniej. 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Forest-Natura Opublikowano 5 Listopada 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Listopada 2018 Witam.Super że tak cierpliwie odpowiada Pan na czytelnicze fanaberie A czy można poznać informację o wielkości nakładu ksiażki ?Pozdrawiam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
S. Cios Opublikowano 5 Listopada 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Listopada 2018 Nie wiem, czy wydawca mnie upoważni do udzielenia takiej informacji. Zapytam go. W każdym bądź razie, nakład nie jest duży (trzy cyfry) i za jakiś czas na pewno będzie wyczerpany. Niestety nasz rynek wędkarski jest taki, że publikacje specjalistyczne znajdują niewielu chętnych. To tak jak pisano na łamach Okólnika Rybackiego ok. 120 lat temu - owszem, chętnych do łowienia jest dużo, ale do płacenia składek członkowskich - niewielu. 4 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
tzienkiewicz Opublikowano 5 Listopada 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Listopada 2018 Tyle się już naczytałem recenzji że zamówiłem tą książkę. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
korol Opublikowano 5 Listopada 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Listopada 2018 (edytowane) Książkę oczywiście zamówiłem.Oczywiście, bo jako młody wędkarz przeczytałem wszystko, co było o niej dostępne. Bardzo mnie fascynowała, ona, a potem brzany...Jestem pewien, że jakbym mieszkał w Waszej okolicy, właśnie w głowacicy bym się specjalizował.A tak, zastanawiam się, czy spróbować w sylwestra w Sromowcach, czy wybrać się do Słowenii, czy może jednak od razu zaatakować starszego brata w Mongolii.Pewne jest, że zmarnowaliście swoje klejnoty, zjedliście je, połowy w nocy, w Parku, głowacice na płocie. Aż się chce przytoczyć cytat o rogu, czapce i sznurze.W tych starych zdjęciach nie ma nic romantycznego. Już wtedy mnie raziły..Jaka szkoda, na prawdę.Reszta, po przeczytaniu. Czekam z niecierpliwością na przesyłkę. Edytowane 5 Listopada 2018 przez korol 4 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Banjo Opublikowano 5 Listopada 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Listopada 2018 (edytowane) Do mnie też dotarła książka. Jestem zadowolony, że ją posiadam. Jak pewnie wielu z nas miałem oczekiwania. Interesuję się historią polskiego rękodzieła związanego z tworzeniem woblerów. I z tego punktu widzenia mam pewien niedosyt. Brakuje trochę woblerów innych twórców, których aż tak z kolei dużo nie ma. Po prostu woblery tworzone do łowienia głowacic głównie tylko do tego były wykorzystywane. Niezbyt często łowiono nimi inne gatunki. Po braku kilku twórców widać, że p. Stanisław działał pod presją czasu.Brakuje woblerów takich twórców jak: Jerzy Niewiarowski z Krakowa, Kazimierz Satora (KSK) z Krakowa, Krakusek (Kraków), TOBI, Roman Górka i Jacek Kłak z Krakowa, Tarnus. Jakby co, to prawie wszystkich wymienionych autorów posiadam woblery. Posiadam także klamkę z fot.62 (tą złotą z czerwonym zakończeniem). Nie chwaliłem się, gdyż uważałem, że skoro mi udało się je w ciągu roku nazbierać, to nie będzie problemu dla innej osoby i p. Stanisław posiada zdjęcia takowych. Ponadto p. Stanisław wiedział o moich zainteresowaniach.W książce wkradło się małe niedopowiedzenie. Na fot.63 (str.126) ostatni wobler od dołu posiada 15 cm długości i jest dziełem firmy Corado. Także znajduje się w mojej kolekcji, ale w innym namaszczeniu.Dla krytykujących, równie ze mną, należy pamiętać, że autor każdego opracowania ma prawo przedstawiać zagadnienie ze swojego punktu widzenia i nie zawsze musi ono być zbieżne z naszymi oczekiwaniami. Z drugiej strony nie należy obawiać się krytyki.Powtórzę się. Cieszę się, że książka znajduje się już w moich zbiorach. Edytowane 5 Listopada 2018 przez Banjo 7 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
S. Cios Opublikowano 6 Listopada 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Listopada 2018 Brakuje woblerów takich twórców jak: Jerzy Niewiarowski z Krakowa, Kazimierz Satora (KSK) z Krakowa, Krakusek (Kraków), TOBI, Roman Górka i Jacek Kłak z Krakowa, Tarnus. Jakby co, to prawie wszystkich wymienionych autorów posiadam woblery. Dzięki za te informacje. Proszę szukać dalej. Jeśli kiedyś dojdzie do II wydania, to na pewno warto byłoby umieścić informacje o tych osobach i ich woblerach. Skontaktujemy się wtedy w odpowiednim czasie. Dzięki też za info o Corado. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Forest-Natura Opublikowano 6 Listopada 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Listopada 2018 Witam.W temacie jakiegoś drugiego wydania, to Banjo ... też mógłbyś coś pomyśleć ... Pozdrawiam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Banjo Opublikowano 6 Listopada 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Listopada 2018 Witam.W temacie jakiegoś drugiego wydania, to Banjo ... też mógłbyś coś pomyśleć ... Pozdrawiam. Ziemowicie wierz mi, że myślę i działam . Jedyny problem jaki będzie mi trudno przeskoczyć, to znalezienie funduszy na wydanie tego, co pomyślałem i wykonałem . 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.