bober Opublikowano 15 Listopada 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 15 Listopada 2018 moja Analiza Sukcesu wygląda tak: 50 % Sukcesu to być w odpowiednim miejscu i odpowiednim czasie 40 % sukcesu to posiadać odpowiednią muchę i w miarę poprawnie ją podać 10 % to sprzęt miałem to szczęście że urodziłem się nad Sanem w Dynowie i gdy zrobiłem sobie pierwszą muchówkę z bambusa moja rzeka była wybrukowana lipieniami,kleniami i jelcami po 30 latach z muchówką już nie liczę na to że coś się zmieni w polskich wodach .z utęsknieniem czekam na lato - pakuję samochód i jadę do Skandynawii i staram się jeszcze połowić sobie w rybnych wodach moje obserwacje są takie że i tam pomału wszystko się zmienia i za kilka lat może się to skończyća zamiast nowej wędki czy kołowrotka wolę wydać te pieniądze na kolejny wyjazdpozdrawiam 9 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
MaverikZagan Opublikowano 15 Listopada 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 15 Listopada 2018 Niestety nie chce w to wierzyć ale zapewne masz rację, dzisiaj kolega był na Sanie 1 pstrąg 1 lipień, wcześniej byli znajomi tydzień temu na 4 osoby dwa większe lipienie. Na Sanie bryndza pomoże jest puste praktycznie od ryb Łupawa,Dobrzyca, Piława,Gwda nasz Bóbr doczekał się kolejnej modernizacji elektrowni w której uwaga ! nie będzie przepławki dla ryb inwestor nie będzie ponosił dodatkowych kosztów a wody Polskie na to przytakują, Kwisa mimo moich zarybień i kolegów co roku rybostan jest o kilka procent mniejszy. Można jeździć daleko ale nie o to nam chyba chodziło 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wobo Opublikowano 15 Listopada 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 15 Listopada 2018 A ja bym dodał do tej analizy jeszcze łut szczęścia... 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Krzysiek Dmyszewicz Opublikowano 15 Listopada 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 15 Listopada 2018 Też tak myślę Chociaż ja się nigdzie póki co nie wybieram, bo na obłowienie Odry nie wystarczy mi życia. Znam dopiero 0,01% tej rzeki, ostrzę sobie zęby na poznanie kolejnych 0,01% Wolno, wolniej, najwolniej jak się tylko da... Spokojnie... Popijając herbatę... Prawdę mówiąc, jak sobie czasami tak medytuję, moich znajomych i Kolegów nie ma na rybach, bo na coś ciągle zbierają Kwestia wyboru, czy chcemy się ciągle upgrade'ować, czy też miło spędzić życie, mając na to życie CZAS 13 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
MaverikZagan Opublikowano 15 Listopada 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 15 Listopada 2018 Fajna ta Odra w tych okolicach trochę bardziej muchowa u mnie jest bardziej nizzinie rozlane brudne tam by na klenia skoczył Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Andrzej Stanek Opublikowano 15 Listopada 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 15 Listopada 2018 Prawdę mówiąc, jak sobie czasami tak medytuję, moich znajomych i Kolegów nie ma na rybach, bo na coś ciągle zbierają Kwestia wyboru, czy chcemy się ciągle upgrade'ować, czy też miło spędzić życie, mając na to życie CZAS Od maja mam zaliczone prawie 120 dni łowienia (różne metody) i patrząc na Kolegi sylwetkę tylko tego mu zazdroszczę. W tej chwili pakuję graty na jutrzejszy wypad, dwa dni z mrożonymi sardynkami w kieszeni... Mucha też jest fajna. 6 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Krzysiek Dmyszewicz Opublikowano 15 Listopada 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 15 Listopada 2018 Powodzenia Andrzeju na rybach!!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
woblery z Bielska Opublikowano 15 Listopada 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 15 Listopada 2018 W nawiązaniu do skutecznych much... Dawniej często startowałem w zawodach muchowych. W kole, w okręgu, w ogólnopolskich... Podpatrywałem prawdziwych mistrzów, a przez to, że nie traktowali mnie nigdy jako zagrożenie, często dzielili się swoją wiedzą. W pamięci utkwił mi zwłaszcza jeden z Jesiennych Lipieni Sanu. Po pierwszej turze rozmawiałem z dwoma kolegami, którzy wygrali swoje sektory. Obaj mówili dokładnie to samo, zresztą na następny dzień miałem okazję porozmawiać z wszystkimi trzema zwycięzcami sektorów i również usłyszałem dokładnie to samo, dlatego tak utkwiło mi to w pamięci. Wszystkie pięć osób powiedziało, że długo zmieniali muszki, aż w końcu jedna okazała się killerem. Na żadną inną brać nie chciały, tylko na tą jedną. Jedyną. Tego dnia cudowną przynętę.I każdy połowił na inną Teraz startuję już tylko raz w roku, w zawodach koła. Po udarze moje możliwości muszkowania znacznie się zmniejszyły, pozostał jednak sentyment. Pojechałem na trening, Namierzyłem dołek "wybrukowany" pstrągami. Miejsce trudne technicznie, z zatopionym drzewem, z pozoru mało atrakcyjne. Dwa pstrągi w dwóch rzutach, odpuszczam więc miejscówkę i idę dalej. W czasie tego spaceru pojedyncze rybki, ale na prawie każdej miejscówce. Wybrałem też najskuteczniejszą muszkę. Zawody. Idę szybko na "swoją" miejscówkę, rzut, drugi, trzydziesty... Jedno niemrawe puknięcie... Pustynia.. Odwiedzam kolejne miejsca, słońce coraz wyżej, nad wodą coraz więcej ludzi, a ja mam zaliczonego tylko jednego pstrążka "stykowca". Konsultacaj telefoniczna z kolegami, mają po dwa-trzy. Dodam, że żaden z nich nie był z muchówką więcej niż 30-40 razy w życiu. Czyli przepaść między naszymi potencjalnymi umiejętnościami jest ogromna... Cóż, czas spojrzeć prawdzie w oczy i pogodzić się z faktem, że to już emerytura Wracając do samochodu zatrzymuję się przy obiecującym dołku, który na treningu dał mi rybę. W dwóch rzutach wyjmuję dwa pstrągi. Przechodząc wcześniej nie miałem tu brania.. Jeszcze kilka pustych rzutów i decyzja - idę do swojej "bankówki". Trzy rzuty i trzy pstrągi. Później jeszcze lipień, którego wypinam w wodzie i szybki marsz do samochodu - koniec czasu. Zacząłem i skończyłem na tej samej muszce... Ważniejsze od wzoru jest wewnętrzne przekonanie, że to jest właściwy wzór. A ryby? No cóż. Potrafią być przepłoszone, przekłute, albo akurat zrobiły sobie przerwę w żerowaniu. Lub nie chcą naszej przynęty z jakiegoś innego, rybiego powodu. Powtórzę jeszcze raz - odpowiednia przynęta jest ważna, ważniejsza jednak jest wiara w jej skuteczność 13 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Forest-Natura Opublikowano 15 Listopada 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 15 Listopada 2018 Witam.Warto by najpierw zdefiniować znaczenie słowa "sukces". W znaczeniu wędkarskim ... muchowym również.Za każdym razem i dla każdego z nas będzie on oznaczał zapewne całkiem co innego: wyrwanie się w ogóle na ryby ... połowienie sobie ... zobaczenie ryby w wodzie nad którą jesteśmy ... złowienie ryby w ogóle ... złowienie dużej ryby ... złowienie PB ... złowienie wielu ryb ... nie złowienie żadnej ryby nawet ale doznanie ekstazy doznań duchowych, wizualnych i sensorycznych ... zrobienie fajnych zdjęć nad wodą (jest takie słowo - "fajny"), spędzenie dnia na łonie natury, przejście iluś tam kilometrów wzdłuż rzeki i zrzucenie paru kilogramów, pozytywna weryfikacja dopiero co, trafnie zakupionego sprzętu, itp., itd. ... Pozdrawiam.PS. ... sukces ... 9 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
DinekOracz Opublikowano 16 Listopada 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Listopada 2018 Osobiście dla mnie sukcesem już jest wypad na ryby. Jak się uda wyskoczyć gdzieś miedzy pracą a domem. Sprzęt? Mój sprzęt raczej niska półka. Szybki wypad gdzieś na górną Sołe, cisza, spokój, góry, czysta woda. Trafi sie pstrąg, lipień fajnie. Jak jadę z kolegami to liczy się żeby być jedną sztukę do przodu ???? i dzień udany. Dla mnie frajda się liczy. Przepis na sukces? Dla jednego to 50 szt z czego 20 ponad 40 cm, dla drugiego jeden spad rybki która ładnie wygieła kij, pomachała płetwą i popłyneła. I wtedy czuje tą złość, rozczarowanie, że już bylo tak blisko, że już człowiek "witał sie z gąską" i sie nie udało. Ja chyba bardziej takie momenty pamiętam niż jakieś życiówki. "Cza się cieszyć a nie uganiać" tak mi kolega kiedyś powiedział. PS. Chyba w życiu ryby nie zmierzyłem ???? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
bober Opublikowano 16 Listopada 2018 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Listopada 2018 Sukces po mojemu to złowienie grubej ryby lub kilku a nie machanie godzinami w pustym potoku i próba przechytrzenia ryb których tam po prostu nie maSwoją przygodę z muchówką rozpocząłem w 1984 na Sanie w Dynowie i dobrze pamiętam jak w Polsce wyglądała rybna rzekaAżeby złowić rybę musi ona tam być i muszę być w porze kiedy będzie żerowaćKiedyś miałem taką tajną rynnę powyżej Wary i bywało że nie raz wracałem o kiju ale ryba tam była a ja byłem w nieodpowiedniej porzeAle zawsze miałem pewność że lipienie tam są i były... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Paweł nizinny Opublikowano 16 Listopada 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Listopada 2018 Moja tak: 50 % Sukcesu to rybna woda 40 % sukcesu to być nad wodą jak najczęściej 10 % to cała reszta 3 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Krzysiek Dmyszewicz Opublikowano 16 Listopada 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Listopada 2018 (edytowane) Nie mogę się powstrzymać od kąśliwej obserwacji, której środowisko, moderacja, i nikt nie chce słyszeć.. ale... dlaczego w rocznym budżecie jest zwykle:50% paliwo / dojazdy / noclegi45% sprzęt5% na ochronę i zagospodarowanie wódJakieś pytania? Bo ja sobie myślę, że skoro 50% sukcesu to rybna woda, to dlaczego nie wydajemy na wody 50% rocznego budżetu wędkarskiego? Bo kiedyś zderzymy się głowami gdzieś na Syberii i trzeba będzie się pochylić nad tą pustynią.... Edytowane 16 Listopada 2018 przez Krzysiek Dmyszewicz 3 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Paweł nizinny Opublikowano 16 Listopada 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Listopada 2018 Krzysiu, idąc dalej z moim postem Wędkowanie na rybnych wodach:50% kosztów to paliwo40% kosztów noclegi, jedzenie, licencje...10% sprzęt Wędkowanie na wodach PZW:50% kosztów to paliwo40% kosztów noclegi, jedzenie, wódka9% sprzęt1% licencje 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
bober Opublikowano 16 Listopada 2018 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Listopada 2018 oj Krzysiu ,Krzysiu - wrzucenie kolejnych milionów złotych do "Machiny zwanej PZW" niczego nie zmieni...przybędzie etatów i pensje pójdą w górę a tylko mały procencik tych pieniędzy trafi do wody . nie bądż naiwny... 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Krzysiek Dmyszewicz Opublikowano 16 Listopada 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Listopada 2018 (edytowane) PZW Jelenia Góra - 134 zł / powiedzmy 65 dni na rybach = ok. 2 zł dniówka OS Sanu - 1800 / 40 dni na rybach (limit wejść) = 45 zł dniówka Różnica za dniówkę: ok. 22 razy. Weźmy jeszcze długość Bobru od granicy z Czechami do Leszna Dolnego, a długość OS-u, to różnica by urosła do 150 razy. Tak się nie da gospodarować. No way! P.S. A kto Ci każe wrzucać do machiny? Można się zebrać i mieć obwód klubowy. Tylko należy przy tym pamiętać, że nie będzie już rzeszy spławikowców, którzy pokryją koszty operatu dla muszkarzy. Musi stu chłopa dwa koła rocznie położyć na stole i będziemy łowić. A jak nie to będziemy szukać to tu, to tam... Odra jest długa i szeroka. Edytowane 16 Listopada 2018 przez Krzysiek Dmyszewicz 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
OloPe Opublikowano 16 Listopada 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Listopada 2018 U mnie tak:70% wygodne buty20% jaskrawe sznurowadła10% wszystko inne 7 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
bober Opublikowano 16 Listopada 2018 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Listopada 2018 (edytowane) cyt"Można się zebrać i mieć obwód klubowy" no to zakładaj klub i stań do przetargu na dzierżawę wody. a mam pytanie czy jest jakiś klub w Polsce (poza strukturami PZŁ) któremu udało się wydzierżawić jakąś rzekę i na niej gosodarować ??/historię Rudawy trochę znam ... jest olsztyńska Passaria i kol Józef Jeleński na Rabie Edytowane 16 Listopada 2018 przez bober Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
hi tower Opublikowano 16 Listopada 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Listopada 2018 cyt"Można się zebrać i mieć obwód klubowy" Trzymam kciuki żeby się Tobie udało. Szczerze, bez żadnych złośliwości. Ba, nawet pomogę jeśli będę mógł. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
MaverikZagan Opublikowano 16 Listopada 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Listopada 2018 PZW Jelenia Góra - 134 zł / powiedzmy 65 dni na rybach = ok. 2 zł dniówka OS Sanu - 1800 / 40 dni na rybach (limit wejść) = 45 zł dniówka Różnica za dniówkę: ok. 22 razy. Weźmy jeszcze długość Bobru od granicy z Czechami do Leszna Dolnego, a długość OS-u, to różnica by urosła do 150 razy. Tak się nie da gospodarować. No way! P.S. A kto Ci każe wrzucać do machiny? Można się zebrać i mieć obwód klubowy. Tylko należy przy tym pamiętać, że nie będzie już rzeszy spławikowców, którzy pokryją koszty operatu dla muszkarzy. Musi stu chłopa dwa koła rocznie położyć na stole i będziemy łowić. A jak nie to będziemy szukać to tu, to tam... Odra jest długa i szeroka. Krzysiek problem jest taki że na Os San jest ciężko złowić rybę , ja chętnie zapłacę za kartę 4 razy tyle tylko po co ? po to żeby ktoś te pieniądze i tak przepi.... na utrzymanie ośrodka zarybieniowego i produkcje karpia ? którego można kupić na wolnym rynku wszędzie. To nie takie proste panie to je mafia jak wody polskie,rzgw i inne tego typu rzeczy, zdziwiłbyś się jakie dziwne rzeczy się dzieją na samym szczycie PZW w warszawie. 4 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
MaverikZagan Opublikowano 16 Listopada 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Listopada 2018 Krzysiek misje masz dobrą ale nie wykonalną nie ma takiej możliwości, także olej to kup sobie sprzęt tak można sobie zrekompensować brak ryb pooglądać, dotykać macać, rzucać. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Sławek Oppeln Bronikowski Opublikowano 16 Listopada 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Listopada 2018 W zaklętym kręgu niemożności - non stop.. Oczywiście, że można niewielkim staraniem mieć rybne wody! A staranie to chyba nie jest tylko kłapanie paszczą..Jeśli rezygnujemy z czynnego udziału w stowarzyszeniu - czyli decyzyjności, automatycznie idzie w górę znaczenie związkowej czapy, która zastępczo zaczyna pełnić funkcję zarządzającego i jedynego decydenta. Sprawującego władzę w sposób mało doskonały oraz prawie niekontrolowany - co z kolei budzi nienawiść i wyobcowanie, roszczeniowo zorientowanych członków.I w ten dziecinnie prosty sposób zło poniechania, drugie zło napędza.. i wciąż tkwimy w zaklętym kręgu niemożności.. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Krzysiek Dmyszewicz Opublikowano 16 Listopada 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Listopada 2018 Problem jest w nas i w nikim więcej. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wobo Opublikowano 16 Listopada 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Listopada 2018 Tak jak prywatny handel i państwowa służba zdrowia... W jednym możesz kupić wszystko, a w drugim na prosty zabieg czekasz nie wiadomo ile...A to nasze PZW to też takie ...państwowe, postkomu.... wszystko nasze... jak przed pół wiekiem... Dwa szczupaki po 3 kg i chyba we wszystkich okręgach zwraca się karta.Czy w tym jest za grosz logiki???? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
MaverikZagan Opublikowano 16 Listopada 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Listopada 2018 Krzychu mów za siebie ja zapieprzam w kole kilka lat społecznie nie oczekuje od nikogo za nic zapłaty ani złotych laur czy zniżki na kartę, u naszych południowych sąsiadów za pracę w kole wędkuje się za darmo i ludzie nie dość że się jednoczą to jeszcze mają z tego pożytek usypują tarliska, sprzątają śmieci kontrolują każdy kilometr rzeki. Ja tam nic w sobie problemu żadnego naprawdę sorry jestem na każdym zebraniu, wyprowadziłem się 3 lata temu 40 km od domu i od koła, mimo wszystko zostałem dalej w kole i pracuję nad Bobrem i Kwisą poświęcając czas i pieniądze a też mi z nieba nie lecą. Chętnie dołożę jeszcze więcej odmówię sobie dwóch linek w roku, tylko nie będę dokładał po to aby ktoś inny tego nie szanował. Wiem że masz szczere podejście i pewnie połowa naszych kamratów z Jerkbaita również ale w Polsce jest oficjalnie zarejestrowanych chyba z 2 miliony wędkarzy + 2 tych nie oficjalnych więc jak chcesz zmienić wszystko. Jest takie powiedzenie J.Piłsudskiego o narodzie i to niestety jest prawdą, ile razy wiochy narobili Polscy wędkarze za granicą, płynie 100 kajaków w tym 4 z polski od razu widać na których płyną Polacy za granicą. Dopiero zaczyna się ludzi uświadamiać w szkołach są jakieś lekcje o przyrodzie, dbaniu o środowisko ale czy to coś da. 3 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.