Skocz do zawartości

moja "Analiza Sukcesu"


bober

Rekomendowane odpowiedzi

Chyba 30 taka chciałeś napisać... przecież 50 taków niema i nigdy nie było...

 

A tak poważnie, wiesz skąd było takie mrowie 20 taków i 30 taków? Z naturalnego tarła 50 taków, których wędkarze nie potrafili wtedy złowić... Nie było superczułych 11 stopowych wędek żyły i nimf w kaskach docierających w każdy najgłębszy dołek - matecznik. Wędkarze (10 razy mniej niż obecnie) łowili na sucha i mokrą, jak pan Bóg przykazał... A żerowanie okazowych ryb na powierzchni to rzadkość.

Teraz nie ma ani dużych ani małych, chyba że akurat sypną. Ale wtedy są albo małe albo selekty, zależy co wrzucą do wody. Nie ma to znaczenia, bo i tak do końca sezonu większość z nich dokona żywota złowiona i wypuszczone kilka razy (małe i selekty na OSach) albo na patelni (selekty poza OSami).

 

Obawiam się jesteśmy skazani na łowienie dużych ryb tylko na odcinkach OS typu burdel, dopóty dopóki nie ograniczy się PRESJI. To można zrobić na 3 sposoby:

1/ cena zaporowa,

2/ limit wędkarzy na odcinek,

3/ ograniczenie najskuteczniejszych metod.

 

Łowię trochę na Islandii, i mogę powiedzieć że na łowiskach gdzie nie jest stosowana 1 lub 2 metoda (zazwyczaj obie naraz) z rybami jest raczej kiepsko. Na ISLANDII !!! A teraz porównaj sobie potencjał wód pstrągowych Islandii i Polski....

To zasasdniczo wyczerpuje temat.

Celniej trafia w sedno niż wzory z % czy samobieżny pływający odkurzacz.

 

Wypracowanie wniosków i ich skuteczna i implementacja w terenie, gdzie żyją ryby, a nie na forum online, to sprawa niebagatelna.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wisła- kilka lat temu była łowiskiem gdzie wpuszczono duże ryby i dlatego je się łowiło. Ja pamiętam Wisłę z końca lat osiemdziesiątych. Głównie ryby po 25-27 cm. 40 plus to był okaz. Po prostu to jest typowa rzeka górska z ubogą bazą pokarmową.

Potencjał Islandii- rzeki polskie mają większy niż rzeki islandzkie. W naszych rzekach ryby rosną szybciej bo są żyźniejsze. Inną sprawa są pstrągi łowione w islandzkich jeziorach i rzekach przez nie przepływających. Tutaj możemy porównać to z naszymi trociami.

Technika i sprzęt. Nie przesadzajmy. Na przełomie lat 80 i 90 tych większość łowiła na ciężką nimfę. Nad wodą widziało się Fibatuby, Mundek sprowadzał Sage, miałem znajomego używającego wędek T&T i Powella. Ja łowiłem szkocką Daiwą, a sznury miałem Leedy i Cortlanda. Jeden z nich mam do tej pory. BTW- największego swojego pstrąga złowiłem na suchą muchę (dzikiego, w Polsce). Ze spinningiem było jeszcze prościej- miałem Cardinala 753 i kij Daiwy (zbierałem pół roku, ale kupiłem, dałoby się tym zestawem połowić i teraz).

Nie chcę udowodnić, że jest różowo, ale nie dajmy się zwariować. Generalnie zgadzam sie, że presja na nasze wody jest duża, że stan wód gruntowych w Polsce jest słaby. To sa fakty. Chcę jednak uzmysłowić, że duża populacja grubych ryb na Dunajcu, Sanie, Wisle czy np. Łupawie została wytworzona sztucznie. Te rzeki naturalnie nie wykarmiłyby tyle ryb 40,50 czy 60 plus. I jeśli chce się łowić takie ryby to trzeba je tam wpuszczać i płacić za to. 2 wyjście to jeździć do krajów gdzie tak robią (Słowenia, Bośnia, Czechy itd.). 3 wyjście to płacić grube pieniądze by dotrzeć nad wodę naturalną, która ze względu na klimat, odległość, gęstość zaludnienia zapewnia taką zabawę (Patagonia, Nowa Zelandia, Grenlandia itd). A moje wyjście jest takie,że jeżdżę sobie po wodach trudno dostępnych, czasami trochę zapomnianych. W okresach gdy większość odpuszcza- zobaczcie ile jest wpisów na początku sezonu, potem majówka i trochę w sierpniu. I bardzo dobrze. Ja się ciesze gdy zaczynają się szczupakoleszcze  :) . Tak samo cieszę się gdy powstaje jakiś Oes. Zdejmuje mi to "okazowców" z moich rzeczek, a ja dalej taplam się w błocie i trzcinach. Czasami jakiś czterdziestaczek się uwiesi  :) .

Na koniec moja analiza:

- znajomość wody (ryb,owadów, termiki itd.)

- czas,

-umiejętności techniczne,

-sprzęt, ale nie na zasadzie Cantara czy Winston- tylko: dobry haczyk, sznur pozwalający dotrzeć z przynętą tam gdzie chcę, wytrzymały przypon itd.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(...) Tak samo cieszę się gdy powstaje jakiś Oes. Zdejmuje mi to "okazowców" z moich rzeczek, a ja dalej taplam się w błocie i trzcinach. (...)

 

Dokładnie tak  :)

Dlatego rację miał śp. Karol Zacharczyk, który był zwolennikiem tęczaka i napisał kiedyś bardzo dobry artykuł na ten temat w Wiadomościach Wędkarskich (mam to w archiwum).

 

Jako, że od małego dziecka obcuję z literaturą łowiecką, to OS z wpuszczakami nazwałbym po prostu "poletkiem zaporowym"  B)

 

P.S. Są oczywiście wędkarze lubiący różnorodność, łowią więc to tu, to tam.

Edytowane przez Krzysiek Dmyszewicz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To może mnie potraktujesz łagodniej. Od lat słychać o tych tęczakach, ale jakoś argumenty do mnie nie trafiają. A aktualna sytuacja w rzekach zamieszkanych przez potokowca i lipienia

ia dostarcza dużo mniej powodów, by je tęczakiem zarybiać. Pomijam ministerialny zakaz, bo to trochę inna sprawa. O ile wprowadzenie głowacicy do karpackich dopływów Wisły miało swoje uzasadnienie, to jakie ma mieć zarybianie rzek tęczakiem? Dużo łatwiejszy do wyhodowania, dużo tańszy?

Tęczak ma uratować rodzimego pstrąga i lipienia? Lepiej na niego wydawać pieniądze, bo może jakimś cudem stada potokowców i lipieni kiedyś same się odnowią, a my w ośrodkach zarybieniowych będziemy sobie tymczasem produkować tęczaki? Bo koledzy płacą składki i muszą sobie coś połowić.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wpis Venoma ma najmniejszy sens w całym wątku, ponieważ sieje defetyzm i zwątpienie. Przykładowo świeżo po aferze z breją w Bobrze, rozmawiałem w RZGW na temat rozpisania przetargu na odmulenie Pilchowic z tych namułów zawierających w sobie m.in. syf z Celwiskozy. Wykonałem dwa telefony do jeleniogórskich muszkarzy i mi się odechciało.

 

Powiedziałem sobie w sercu nigdy więcej uszczęśliwiania ludzi na siłę, żeby później usłyszeć coś w stylu SOB-a kto cię o to prosił (w sprawie merytorycznego sprzeciwu w planowanej budowie zbiornika Kłodkowo - Gąbin na Redze). Niech jeleniogórski muszkarz dalej zbiera kołowrotki i wstawia ich zdjęcia na Jerka. On wszak wie lepiej niż Pani Dyrektor RZGW we Wrocławiu co jest techniczne możliwe. I ta kochana Pani Dyrektor jeszcze na odchodne powiedziała mi, że to my jako strona społeczna mamy największe możliwości w wywieraniu presji na rozpisanie takiego przetargu. Domyślam się tylko tyle, że RZGW po prostu nie wypada wymyślać przetargów z czapy i zawsze lepiej w kontaktach z właściwym Ministrem mieć za sobą głos społeczeństwa. Po rozmowie w jej gabinecie byłem pełen entuzjazmu. Ale po telefonie do Jeleniej witki mi opadł do ziemi. - Ach tak! - pomyślałem - To Ty mi pstrągarzu łaskę robisz, że za tym chodzę? To ja sobie pojadę na jelca, a Ty sobie zostań z tą bombą ekologiczną na Bobrze.

 

Publiczne pisanie o tym, że się "Trzaśnie drzwiami od ojczyzny i ją zostawi", pojedzie gdzie indziej, jest po prostu słabe.

 

Cały Jerk jest zbudowany na dwóch glinianych nogach. Jedną glinianą nogą jest wiara (a może nawet religia) w nokill, które ma oddalić od wędkarzy palącą potrzebę wzięcia odpowiedzialności za stan naszych wód. A drugą glinianą nogą jest ucieczka w sprzęt. Na sprzęcie i nokillu nigdzie nie dojedziemy. Kto wie, czy najpilniejszą sprawą nie jest wynajęcie naukowców do zbadania chemizmu wód pod kątem płodności ryb i owadów oraz analizy geochemiczne pól uprawnych znajdujących się w poszczególnych dorzeczach. Myślę, że nie tylko chemia w stylu proszków do prania jest inna na Europę zachodnią i środkową. Być może podobny gorszy sort środków ochrony roślin leci na Polskę, a my nie wiemy dlaczego nie ma ślizów i piskorzy w rowach melioracyjnych, które za "brudnego PRL-u" jakoś w tych rowkach żyły. Żyły, bo pamiętam wycieczki z tatą w latach '80 jako małe dziecko. W byle betonowym przepuście, były stadka różnych magicznych dla mnie wtedy rybek - różanek, piskorzy, kóz o ilościach raków nie wspominając. Tego nie ma, a nie sądzę, aby mięsiarze wyjedli różanki. Tym bardziej że UE dmie przed sobą w trąbę o azotanach i czystych wodach. Najciemniej pod latarnią... sprawdziłbym to, gdyby można było liczyć na innych wędkarzy. Sam tego nie uczynię, bo niestety nie jestem miliarderem. A moich Kolegów póki co interesuje upgrade sprzętowy i nokill. Ciekawe jak długo. 

 

 

I tu masz Krzyśku 100 % racji. Lata '80 i pierwsza połowa lat '90 to ryby w każdym ciurku, rowie melioracyjnym, czy większej "kałuży", więc hipoteza o jakiejś trującej chemii w powietrzu/wodzie/glebie, która truje ryby lub nie pozwala im się skutecznie rozmnażać wydaje mi się mocno prawdopodobna. Presja była wówczas o wiele większa niż teraz (w mojej dzielnicy łowili wszyscy młodzi chłopcy, teraz nad wodą od parunastu lat nie spotykam nikogo miejscowego. Zostałem sam, niczym ostatni Mohikanin :>), na tarle ryby były łowione widłami, siatkami, itd., ale było co łowić. I o żadnym nokillu nikt wtedy nie słyszał. Teraz nad wodą nie ma nikogo, ale i ryb o wiele mniej jakoś....

 

I, co jeszcze zauważyłem na in minus dzisiejszych czasów, to hordy kormoranów, które jeszcze 10 lat temu widywałem jedynie na obrazkach.

Edytowane przez Grzesiek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jachu, myślę że Krzyśkowi chodziło o osłonę rodzimych populacji lipienia i potoka, poprzez skupienie presji wędkarskiej na rybie handlowej, prostej i taniej w hodowli. Kiedyś całokiem ładnie działało to na Czarnej Przemszy, regularnie (co tydzień) zarybianej selektami tęczaka, oraz sezonowo narybkiem lipienia i potoka. W zakresie tęczaka łowisko było put and take, na potoka i lipienia chyba no kill.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każdy znany mi przypadek "zarybienia" (ucieczki z hodowli) pomorskiej rzeki znaczącą ilością tęczaka kończył się najazdem "hunów" i eksterminacją przy okazji również miejscowych potoków. Zwyczajnie nie wierze w efekt osłonowy. Zresztą mamy na Kaszubach znane w całym kraju łowisko tęczakowe i jakoś tłumów tam nie widać.

Edytowane przez hi tower
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli Prezydent jakiegoś miasta kupiłby tonę kiełbasy zwyczajnej i ją zaoferował na Sylwestra na rynku za darmo, to też by się zrobiła obora  :)

 

Natomiast, żeby się obora nie zrobiła, to na Sylwestra podnosi się ceny wstępu do lokalu. I to może nie rozwiązuje problemu do końca, ale w jakiś sposób oborę hamuje. Ktoś kto płaci 200 zł od osoby za wieczór, jednak się umyje i jakoś ubierze. A ktoś kto ma otrzymać za darmo kiełbasę na rynku od Prezydenta - może nie tylko się nie ubrać jak na zabawę przystało, ale może nawet się nie umyć. To samo dotyczy sytuacji w PZW gdy w cenie rocznej składki rzuca się na jakieś łowisko rybę, okazyjną, która zaraz się skończy więc trzeba się spieszyć...  :lol:

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnosnie teczakow / potokow z fabryki i "oslonek"...to pozwole sobie zwrocic uwage na jeszcze jeden aspekt.

 

Potokowiec z fabryki to nie jest jakis tam "przyjaciel wesolego diabla", co to z mieszkancami cieku sie skumpluje i wszystko bedzie GIT.

To obcy genetycznie gracz, ktory moze miec szanse przystapic do tarla z miejscowymi i co z tego wyjdzie ?

Moze cos dobrego ? moze cos zlego ? ale na pewno juz nic, co wczesniej bylo/ w rzece zylo.

 

Sa w Europie rzeki, zlewnie cale, gdzie jest ZAKAZ wpuszczania potokowcow z fabryki, celem ochrony genow mieszkajacych w tych rzekach potokowcow.

Tak by zachowac "rezerwe genowa" rodzimej populacji.

Otwartym zostaje pytanie, czy w warunkach polskich rzek, gdzie jest populacja, ktorej to geny warto chronic ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jachu, myślę że Krzyśkowi chodziło o osłonę rodzimych populacji lipienia i potoka, poprzez skupienie presji wędkarskiej na rybie handlowej, prostej i taniej w hodowli. Kiedyś całokiem ładnie działało to na Czarnej Przemszy, regularnie (co tydzień) zarybianej selektami tęczaka, oraz sezonowo narybkiem lipienia i potoka. W zakresie tęczaka łowisko było put and take, na potoka i lipienia chyba no kill.

A mamy dzisiaj jakiś problem z hodowlą potoka i lipienia? Przecież J.Jeleński od lat hoduje Dorotki w przydomowych stawikach, a śp. Antropik robił to samo z lipieniami. Co do taniości, to się nie wypowiem, ale chyba nie ma jakiejś dużej różnicy. A może by tak zacząć osłaniać potokowca potokowcem? A lipienia lipieniem? Bo wpuszczany dla radości gawiedzi tęczak w żadnym stopniu już im dzisiaj nie pomoże i przykład Przemszy najlepiej to pokazuje. Gdzie są te półmetrowe lipienie i duże potokowce z Przemszy?

Kiedyś łowiłem potokowce w ogrodowym stawie, w którym nawet latem woda miała kolor kawy z mlekiem, bo dno było przeryte przez karpie. Małe potokowce pochodziły z płynącego w pobliżu siurka i w stawie rosły jak na drożdżach. Jak ktoś tak lubi tęczaki, to nic prostszego. Prawie wszędzie są zbiorniczki w rodzaju glinianek, żwirowni i innych, w których tęczak może spokojnie sobie przeżyje i może być łowiony. Pomysł z osłonowym tęczakiem jest jak leczenie dżumy za pomocą cholery.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmmm.... czyli "listopadowy" temat wraca. Tęczak i genetyka...

 

Panowie z tego co wiem to od kilkunastu lat np. na Pasłęce materiał był pozyskiwany od ryb z macierzystej rzeki. Sam w tym uczestniczyłem.

Ale tak realnie to nie istnieją chyba już na terenie naszego kraju "czyste" ryby (słyszałem o czymś w Sudetach, ale głowy nie dam). Druga rzecz, że często te "czyste" populacje to ryby żyjące w górnych odcinkach strumieni i dorastające do mikrych rozmiarów (nie tylko z powodu genetyki, ale głównie z powodu słabych warunków). Rozumiem, że raczej mało kto z nas się jara tym czy ryba ma geny czyste, a bardziej tym, że ma 60 cm  :D .

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W zasadzie odpowiedziałeś sobie sam ostatnim zdaniem. Taka sytuacja dotyczy większości naszych rzek, ale podpowiem, że trochę, w zasadzie skrajnie mała ilość takich, głównie maleńkich siurków jeszcze mamy. Niestety ich przyszłość jest bardzo niepewna. Dużo już zostało zamordowanych przez meliorantów, ale też przez wędkarzy, którzy chcieli mieć pstrągów więcej, więc wpuszczali wszystko jak leci. Może jak Mysha wspomniał Pasłęka ma stricte rodzime. San podobno już też ma potomków tych dawnych, ale ile mamy rzek, gdzie w zlewni nie ma ani jednego ośrodka, wpuszczane pstrągi pochodzą z różnych hodowli i jakoś sobie radzą. Może czasami przesadzamy z tą genetyką? W końcu kolejne zlodowacenia powodowały jeszcze większe wymieszanie ras, a pstrągi jako bardzo plastyczny gatunek i wtedy sobie z tym poradziły.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do taniości, to się nie wypowiem, ale chyba nie ma jakiejś dużej różnicy.

 

Otóż jest... Koszty tuczu potokowca czy lipienia do wielkości handlowej, atrakcyjnej wędkarsko i konsumpcyjnie są o wiele wyższe niż tęczaka. Gdyby nie były, to w ladzie chłodzącej w Auchan gościły by te ryby na zmianę z tęczakami… A jakoś nie widziałem....

 

 

A może by tak zacząć osłaniać potokowca potokowcem? A lipienia lipieniem?

 

Osłona polegała na tym, że najskuteczniejsze techniki połowu hodowlanych ryb i przynęty na nie dość mocno różnią się od tych na ryby dzikie / zdziczałe. Nie udawaj, że nie wiesz o co chodzi.

 

 

 

Bo wpuszczany dla radości gawiedzi tęczak w żadnym stopniu już im dzisiaj nie pomoże i przykład Przemszy najlepiej to pokazuje. Gdzie są te półmetrowe lipienie i duże potokowce z Przemszy?

 

Najpierw zarzestano zarybiać rzekę tymi gatunkami i zaprzestano kontroli wędkarzy, a że rzeka ma bardzo ograniczoną ilość tarlisk, więc ryby zostały z czasem  wyłowione. Ostatnio doszły mnie słuchy o dramatycznie niskim stanie wody zbiornika Przeczyce (susza plus jakiś problem z zaporą) i pogorszeniu jakości wody w kałuży która została ze zbiornika. Nie wiem czy w tej wodzie w ogóle mogą jeszcze bytować łososiowate (przed budową zapory nigdy ich tam nie było, to była klasyczna nizinna rzeka, podobnie jak odcinek powyżej zapory jest nizinny.

 

 Prawie wszędzie są zbiorniczki w rodzaju glinianek, żwirowni i innych, w których tęczak może spokojnie sobie przeżyje i może być łowiony.

 

One są zagospodarowane przez karpiarzy, zresztą nie ma to jak mucha w wodzie płynącej...

Edytowane przez mack
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A po ile jest Radunia za dniówkę? Coś między 0,50 - 1 zł? Jak można porównywać ruch w dwóch restauracjach, gdzie ceny różnią się ponad 200 razy? To nie są normalne warunki do analizy, więc ostrożnie z wnioskami.

Masz całkowitą rację z tą ceną dniówki. Ale należy zaznaczyć, że dotyczy to małej grupki wędkarzy, którzy spędzali nad rzeką po sto dni rocznie. Dobrze liczę? Ponad 2500 dni w karierze muszkarza Krzysztofa, więc chyba tak to circa wychodzi? Niestety w tym konkretnym przypadku miało to dość przykre konsekwencje dla kolegów i znajomych. Tych ze Szczecina, Stargardu, Golców, Krakowa i może jeszcze innych osób.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mamy dzisiaj jakiś problem z hodowlą potoka i lipienia? Przecież J.Jeleński od lat hoduje Dorotki w przydomowych stawikach, a śp. Antropik robił to samo z lipieniami. (...)

 

Może wykonaj pewien wysiłek, kosztujący Cię 10 minut spędzonych przed komunikatorem poczty i napisz proszę do Pana Józefa, jaka jest jego opinia na temat tęczaka w łowisku. Dorotki to jego oczko w głowie, ale gospodarz łowiska musi też coś jeść i tęczak zwyczajnie pomaga w rentowności łowiska.

 

http://www.jot-raba.az.pl/kontakt.html

 

I tutaj tęczak Pana Józefa z października tego roku:

http://flyfishing.pl/mainforum/msg.php?id=161060

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...