Marszal Opublikowano 16 Grudnia 2018 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Grudnia 2018 W sedno Paweł. Metoda nimfowa z długim przyponem i czułym wędziskiem jest piekielnie skuteczna. Sam sprawdziłem to w tym roku, poznając jej arkana. Chciałem po prostu posiąść te wiedzę. Przy odpowiednio dobranym sprzęcie (zestawie) czuje się każdy kamyczek na dnie, każde dotknięcie przynęty. Łowi się wszystko (podwymiarki, wymiarowe i okazy) z przewaga tych pierwszych. Zatem wprowadzone ograniczenia mają swoje mocne uzasadnienie i dobrze, że Pan Piotr Konieczny odważył się na taki ruch. Na sanie można jak w niewielu miejscach połowić normalnie, muchowo, tradycyjnie nie uciekając się do metod służących do szybkościowego łowienia muchowego (analogia do sportowego połowu ryb łososiowatych na spinning, gdzie na MŚ w Wojanowie najlepsi potrafili złowić po 50 szt na godzinę). San to miejsce, gdzie spokojnie można oddać się na poszukiwaniu dużych ryb, z takim nastawieniem podchodzić do rozpoczynającego się dnia. takiego podejścia wszystkim życzę, bez parcia na ilość, z chęcią oszukania "profesora" tradycyjnymi metodami muchowymi. 5 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Radek79 Opublikowano 16 Grudnia 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Grudnia 2018 A co jest bardziej streamerem: Alexandra na nr 14 6x, czy taka na nr 6 klasycznym do mokrej? Czy March Brown Silver na 10 prowadzony agresywnie na tonącej lince nie naśladuje przypadkiem wylęgu? Sami trochę zabałaganiliśmy metody i muszki, więc teraz takie pytania. Kiedyś nikt nie miał wątpliwości, co było mokrą, a co streamerem. Można sięgnąć do Podręcznika Wojciecha Węglarskiego i tam odczytać definicję.Mokra-imitacja owada,strim-ryby Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Radek79 Opublikowano 16 Grudnia 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Grudnia 2018 Na koniec uwaga i pytanie, a pisał o tym wcześniej Michał - czy zawodnicy, mistrzowie, liderzy i startujacy, nasi olipijczycy, kardowicze itp. poddani zostana podobnym ograniczeniom? Na tym forum nikt nie odpowie Czy oprócz przywileju łowienia niewymiarowych ryb ( periodycznie wymiarowych...) pozostanie takze przyzwolenie na użycie metody żylkowej?Oby nie... Też masz taki przywilej...jak każdy pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
kardi Opublikowano 16 Grudnia 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Grudnia 2018 Mokra-imitacja owada,strim-rybyPijawka, żaba...sprawa nie jest tak jednoznaczna.Choć przecież czujemy o co idzie...mart napisał powyżej o tym, ze nie wszystko trzeba literalnie opisywać, by zachowywać przepisy.W przeciwnym razie wpadamy w definicyjny obłęd... 3 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
venom_666 Opublikowano 16 Grudnia 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Grudnia 2018 Mamy dziwaczny spsób "rozbierania" wszystkiego na czynniki pierwsze, doszukiwania sie nieścisłości i tego jak ominąć zakazy.Jako zywo przypomina mi to dyskusję kiedys dawno o łowisku "Dry fly Only" i pytania typu - A co jesli mucha nasiaknie i zatonie, albo - aA co jesli przytrzymam i wciagnie mi nurt muche pod wodę...Nie prościej robić/łowić tak by nie było dwuznaczności?? 8 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
aero Opublikowano 16 Grudnia 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Grudnia 2018 Nigdy nie łowiłem tą metodą. Za bardzo nie wiem na czym konkretnie polega, ....ale jezeli rzeczywiście jest tak skuteczna jak o tym się pisze to powinna byc zakazana czy ograniczona.Dlaczego nie wolno łowić na robaki itp? Odpowiedź jest oczywista. Nikogo nie dziwi, że na robala nie wolno. Nie łowimy, żeby wyżywić rodziny.Co do przepisów..linka ma mieć kontakt z wodą co oznacza, że na wodzie ma leżeć linka od szczytówki w dół i tyle. Nie widzę miejsca na interpretacje, to nie podatki tylko hobby-pasja.Na OS san nigdy nie byłem. Czytam czasem, że było słabo bo tylko kilkanaście sztuk ktoś "przerzucił"...TYLKO ! W dupach się poprzewracało.... 5 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Hansolo Opublikowano 16 Grudnia 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Grudnia 2018 Wędkarstwo to emocje. Jakie emocje są gdy co chwilę wyciągamy kolejnego ścigacza ? San to możliwość spokojnego, bezpiecznego wędkowania i przede wszystkim możliwość obserwacji pięknych ryb stojących na długość wędziska. To że nie biorą , to ich natura ,lub wędkarz nie ma szczęścia, nie trafił w przynętę, porę dnia i wiele innych czynników, albo po prostu torba. Tylko, że największe emocje są wtedy gdy przepuszczana wielokrotnie sucha wywołuje zaciekawienie kardynała, a naturalna jęteczka płynąca sekundę później zdecydowaną zbiórkę. To są emocje, pospieszne szukanie muchy, przewiązywanie przyponu, drżenie rąk.Podejrzewam, że kto bywa nad Sanem często szuka "wyników" może " ilości " . Mi wystarczą te emocje, a jak przy okazji skuszę ładnego lipienia z płetwą jak żagiel to tylko na plus. Nad Sanem uwielbiam widzieć branie . To jest dla mnie kwintesencja " muchowania " . Żyłka to jak gruntówka , kunsztu wiele nie trzeba , pierwszy raz można na ryby pojechać i na żyłę coś zapiąć. Problem w tym, że od tej żyły wielu już odejść nie chce, bo i po co jak wiele nie trzeba , a ryby się łowią. 9 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
live4flyfishing Opublikowano 16 Grudnia 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Grudnia 2018 To co mnie najbardziej boli to fakt, że młodzi, rozpoczynając swoją muszkarską pasję, zaczynają właśnie od tej metody. Spotykam nad wodą ludzi, którzy na hasło sucha mucha robią wielkie oczy. Część z nich nawet nie słyszała, że ryby można łowić w inny sposób. Po co kombinować z metodami, skoro można na imitację robala łowić skutecznie, przy minimalnym wysiłku finansowym oraz intelektualnym? Większość z tych umysłowych biedaków ma wokół siebie wspaniałych nauczycieli, ludzi sukcesu, którzy nie jeden puchar w łapach dzierżyli i na nie jednym zarybieniu flaszkę z kolesiami zrobili.Problem według mojej oceny leży w edukacji. No bo jak ma być dobrze, kiedy ojciec z synem idzie połowić na muchę, a w ręku trzyma reklamówkę z chlebem, którym nęci tęczaki? Jeden powie, że nic w tym złego nie widzi, bo to tylko tęczaki, ale jak się głębiej temu przyjrzeć i zastanowić, to już od małego taki "wyedukowany inaczej" wzorzec z bożej łaski pokazuje temu młodemu drogę na skróty. Sukcesem jest dzisiaj ilość złowionych ryb, oraz często zapchanie internetu zdjęciami ze swoimi trofeami. Spotkania z młodymi adeptami wędkarstwa muchowego często organizowane są przez zawodników, kluby, ludzi, którzy przez całe swoje wędkarskie życie spełniali się, realizując założenia związkowego statutu. Czy taki żądny sukcesu jegomość, zdolny jest do przekazania pewnego rodzaju wrażliwości jaką powinien być zarażony każdy młody adept sztuki muszkarskiej? Obawiam się, że na 100 losowo wybranych znajdzie się kilku, nie więcej, starających się traktować wędkarstwo muchowe jako coś wyjątkowego, coś co wędkarzowi pozwala cieszyć się pięknem otaczającej natury. Dzisiaj w dobie zagrożeń cywilizacyjnych powinniśmy szczególnie być czujni i zwracać uwagę na to o czym piszę. Dziś, jak nigdy dotąd, czynnik ludzki odgrywa kluczowe znaczenie i właśnie dlatego powinniśmy się cieszyć z każdej decyzji, z każdej inicjatywy, która ma szansę przyczynić się do poprawy populacji ryb i ochrony środowiska. 11 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Marszal Opublikowano 16 Grudnia 2018 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Grudnia 2018 A co jest bardziej streamerem: Alexandra na nr 14 6x, czy taka na nr 6 klasycznym do mokrej? Za „A dictionary of trout flies” autorstwa A. Courtney Willims opis Aleksandry.Pierwotnie znany jako "Pani Jeziora", ten znany fantazyjny wzór został przemianowany na cześć Królowej Aleksandry, a następnie H.R.H Księżnej Aleksandry. Wydaje się, że Alexandra weszła do powszechnego użytku około 1860 roku, ale kto wynalazł to nie jest pewne. Większość autorytetów przypisuje to W.G. Turle'owi, Newtonowi Staceyowi, Stockbridge, chociaż inni przypisują zasługę doktorowi Bruntonowi, twórcy Brunton's Fancy.Był czas, w którym korzystanie z Aleksandry było zakazane na niektórych wodach, ponieważ było zbyt śmiercionośne dla ryb, chociaż nie nosi tej reputacji dzisiaj. To, w jaki sposób powstał ten mit, jest tematem spekulacji, jako że żaden z wielkich wędkarzy tamtego czasu nie potwierdził tego oficjalnie. Oryginalna receptura:Body: Flat silver tinsel.Wings: Strands of green peackock herl, usually tied with a strip of ibis on each side.Hackle: Black hen.Tail: Red ibis feather, and/or peackock. Hook: 10 to 12. Alexandra w oryginale to mokra muszka. 4 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
jachu Opublikowano 16 Grudnia 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Grudnia 2018 Historię Mariusz znam, klasyczną recepturę Alexandry też. Mam nawet gdzieś jedno piękne takie wykonanie, ale mam też równie piękne, wykonanie na długim, streamerowym haczyki chyba nr 4. Akurat ta miała być imitacją samca strzebli w barwach tarłowych, zrobioną materiałów jak w dawnej recepturze. Nie widzę powodów, aby trzymać się kurczowo koncepcji wzoru wymyślonego przez kogoś przed 150 laty. Tak jak odeszliśmy od klasycznego streamera-przynęty i dzisiaj to w zasadzie metoda z użyciem bardzo różnych przynęt. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
kardi Opublikowano 16 Grudnia 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Grudnia 2018 Metoda żyłkowa ma swoje stopnie wtajemniczenia, tam także potrzebna jest finezja i doświadczenie. Absurdem jest sadzić, że ktoś po prostu ją postanowił zastosować i nagle jest exterminatorem z genami killera i Szwarcenegera terminatora.Odpowiednio dobrany sprzęt, a więc wędzisko, przypon( lub linka i przypon ) oraz muchy, odpowiednie prowadzenie i czucie łowiska dają finalnie fantastyczne efekty.Tam gdzie to dopuszczalne- nie ukrywam-czasami stosuję,Są jednak ograniczenia prawne, a o takim dyskutujemy, ktore te metodę wykluczają i wtedy całkowicie się im podporządkowuję używając innych znanych metod muchowych.Z pewnością należy znać wiele metod muchowych by być muszkarzem, oparcie się wyłącznie na krótkiej i żyłce świadczy o pewnym inwalidztwie widocznym szczególnie w czasie jeziorowych łowów.A przecież tyle innych sposobów...http://jerkbait.pl/blog/14/entry-432-lekka-nimfa-pod-pr%C4%85d/Jednak w takiej jak dziś dyskusji najbardziej wartosciowe są glosy znających omawiane łowisko i znających negowaną metodę, a z tym jak sobie poczytuję-kiepsko... 5 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
jachu Opublikowano 16 Grudnia 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Grudnia 2018 O jednym jestem Paweł przekonany. Łatwiej zostać profesorem od łowienia na Sanie lipieni na żyłkę, niż czeladnikiem od ich łowienia na mokrą muszkę. W dodatku profesor od mokrej nigdy nie złowi tyle lipieni, niż złowi ich żyłkowy czeladnik. 3 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Marszal Opublikowano 16 Grudnia 2018 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Grudnia 2018 Nie widzę powodów, aby trzymać się kurczowo koncepcji wzoru wymyślonego przez kogoś przed 150 laty. Tak jak odeszliśmy od klasycznego streamera-przynęty i dzisiaj to w zasadzie metoda z użyciem bardzo różnych przynęt. Oczywiście, że wykonana na dłuższym haku "Alexandra" bedzie skuteczna i można na nią łowić jak streamerem. Ale czy to wówczas będzie Aleksandra czy też pewnego rodzaju wariacja Alexandry? Zupełnie bez jakiejkolwiek uszczypliwości to piszę, zdając sobie sprawę, że wariacji tej przynęty można stworzyć wiele i będą skuteczne. Poza tym Alexandra jest piękna. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Hansolo Opublikowano 16 Grudnia 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Grudnia 2018 Metoda żyłkowa ma swoje stopnie wtajemniczenia, tam także potrzebna jest finezja i doświadczenie. Absurdem jest sadzić, że ktoś po prostu ją postanowił zastosować i nagle jest exterminatorem z genami killera i Szwarcenegera terminatora.Troszkę dorobiona ideologia. Nikt nie napisał, że wystarczy żyłkę i już się jest masterem . Wystarczy żyłkę i już się łowi, o to w tym chodzi. Postawmy dwóch świeżaków , jednego z żyłką , drugiego z suchą i obserwujmy, który pierwszy zacznie łowić. Problem jest w tym, że jeden spróbuje innych metod, a drugi zacznie kupować , kij do żyłki, linkę do żyłki itp: zatrzymując się na etapie , no właśnie na tym etapie . Z czasem przyjdzie mu finezja , doświadczenie , a jeszcze później krzyk że zabraniają żyłki.Określenie " ostatnia deska ratunku " pojawiające się czasami , co znaczy ? Ratunku przed czym ? Przed zejściem o kiju znad wody ? Przecież wielu z nas pisze , czy przytakuje że najważniejsze jest być, delektować się przyrodą, niekoniecznie złowić. Czegoś nie rozumiem , niby wolę suchą, ale jak nie idzie do fluo albo tęczowa żyłka i heja w każdy dołek. Coś mi się wydaje że wielu jednak lubi pomiętosić rybkę i znajomym na Fejsa wrzucić. Pójść na łatwiznę , na skróty. Tak szczerze , odpowiedzmy sobie sami. Tutaj nikt nie musi. Pozdrawiam. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
robert.bednarczyk Opublikowano 16 Grudnia 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Grudnia 2018 Troszkę dorobiona ideologia. Nikt nie napisał, że wystarczy żyłkę i już się jest masterem . Wystarczy żyłkę i już się łowi, o to w tym chodzi. Postawmy dwóch świeżaków , jednego z żyłką , drugiego z suchą i obserwujmy, który pierwszy zacznie łowić. Problem jest w tym, że jeden spróbuje innych metod, a drugi zacznie kupować , kij do żyłki, linkę do żyłki itp: zatrzymując się na etapie , no właśnie na tym etapie . Z czasem przyjdzie mu finezja , doświadczenie , a jeszcze później krzyk że zabraniają żyłki.Określenie " ostatnia deska ratunku " pojawiające się czasami , co znaczy ? Ratunku przed czym ? Przed zejściem o kiju znad wody ? Przecież wielu z nas pisze , czy przytakuje że najważniejsze jest być, delektować się przyrodą, niekoniecznie złowić. Czegoś nie rozumiem , niby wolę suchą, ale jak nie idzie do fluo albo tęczowa żyłka i heja w każdy dołek. Coś mi się wydaje że wielu jednak lubi pomiętosić rybkę i znajomym na Fejsa wrzucić. Pójść na łatwiznę , na skróty. Tak szczerze , odpowiedzmy sobie sami. Tutaj nikt nie musi. Pozdrawiam.Radku generalnie się zgadzam, ale trudno mi oprzeć się wrażeniu, że trochę popadasz w moralizatorski ton. Przyjmę wszystko co piszesz jesli odpowiesz jasno i szczerze - czy lowileś kiedykolwiek na krótką nimfę ? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Hansolo Opublikowano 16 Grudnia 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Grudnia 2018 (edytowane) No wiesz , mieszkając nad Łebą i mając 20 km nad Łupawę trudno było nie łowić na krótką. Nawet z fluo żyłką w ręku łowiłem. Tylko, że mi to się nie podoba i nijak nie pasuje. To właśnie jadąc na urlop do Wetliny kilka lat wstecz musiałem za mostem w Huzelach stanąć , bo syn krzyczał że mu pęcherz pęknie. Jak zatrzymałem auto, popatrzyłem na rzekę i kilku panów łowiących na suchą to mnie zamurowało, trafiło i zacząłem nową przygodę po 20 latach ze spiningiem. Tak więc to nie jest tak że nie łowię na nimfę. Niestety łowić na suchą uczę się stale sam, bo ciężko nad Łupawą spotkać kogokolwiek łowiącego na suchą. No chyba, że jak pojawia się majowa, ale wtedy to nawet aborygeni rezygnują z dżdżownicy. Ja i moralizatorski ton ? Może to tak zabrzmiało, ale nie w takim celu napisałem. Lepiej jak każdy wali prosto z mostu, bo obwijanie g ...a w bawełnę nikomu na dobre nie idzie. Osobiście wolę usłyszeć coś przykrego ale szczerze i dlatego tez szczerze piszę. Edytowane 16 Grudnia 2018 przez Hansolo 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
robert.bednarczyk Opublikowano 16 Grudnia 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Grudnia 2018 No wiesz , mieszkając nad Łebą i mając 20 km nad Łupawę trudno było nie łowić na krótką. Nawet z fluo żyłką w ręku łowiłem. Tylko, że mi to się nie podoba i nijak nie pasuje. To właśnie jadąc na urlop do Wetliny kilka lat wstecz musiałem za mostem w Huzelach stanąć , bo syn krzyczał że mu pęcherz pęknie. Jak zatrzymałem auto, popatrzyłem na rzekę i kilku panów łowiących na suchą to mnie zamurowało, trafiło i zacząłem nową przygodę po 20 latach ze spiningiem. Tak więc to nie jest tak że nie łowię na nimfę. Niestety łowić na suchą uczę się stale sam, bo ciężko nad Łupawą spotkać kogokolwiek łowiącego na suchą. No chyba, że jak pojawia się majowa, ale wtedy to nawet aborygeni rezygnują z dżdżownicy. Ja i moralizatorski ton ? Może to tak zabrzmiało, ale nie w takim celu napisałem. Lepiej jak każdy wali prosto z mostu, bo obwijanie g ...a w bawełnę nikomu na dobre nie idzie. Osobiście wolę usłyszeć coś przykrego ale szczerze i dlatego tez szczerze piszę. Pozwoliłem sobie na uwagę o moralizatorskim tonie w związku tym, że jako krytykę odebrałem Twoje słowa o tych, którzy traktują krótką nimfę jako „ostatnią deskę ratunku”. Przyznam, że sam tak miewam, choć podobnie jak Ty nie lubię, nie jestem w tym mistrzem i nie chcę być. Nie mam nawet wędki do krótkiej, a jesli już to używam kija 9 - stopowego, tego samego, którym łowię na suchą. Siłą wiec rzeczy to zdarzenia epizodyczne. A jeśli o Łupawę idzie to ja lowilem tam na suchą i streamera. Przyznam, że na krótką także, bo ta piękna rzeka ze swym nieregularnym dnem i głębokimi rynnami niemal to wymusza. Zawsze jednak łowię z relatywnie krótkim żyłkowym przyponem i linką Rio Euronymph, co oczywiście bardzo obniża skuteczność, ale daje możliwość szybkiego przezbrojenia na sucharka i wykonania rzutu na odległość nie większą niż 7-8 metrów, ale jednak. To działa na niezbyt szerokich rzekach. Nie potępiajmy zatem zanadto gdy sami ulegamy. W istocie nie o tym jest temat. Chodzi przecież o zakaz stosowania tej metody na OS San. Zakaz słuszny. Idzie o to byśmy zrozumieli przekaz i nie bawili się w interpretacje mniej czy bardziej szczęśliwej redakcji regulaminu. Rzecz w tym byśmy uszanowali intencję zarządcy łowiska. Ja uczynię to z pewnością i już zły duch „żyły” nie będzie kusił. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Hansolo Opublikowano 16 Grudnia 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Grudnia 2018 (edytowane) Co do klasycznej żyłki to ostatnio taki zestaw kolega mi uszykował, z taką żarówką. Kurka wodna łowiło to, tylko że sznura nawet w pierwszej przelotce nie miałem , ale dołki łupawskie były "nasze ". Jeśli chodzi o San, to czy wiele osób łowi na żyłkę ? Z tego co zauważyłem to niewiele , ale ja bywam raz dwa razy w roku. Najczęściej widziałem długie rzuty pod prąd bądź lekko na skos i spławianie pedałków . Sznur zawsze dotykał wody. Ta metoda kosiła , ale głównie drobne lipienie się zaczepiały. Co dziwne praktykujący tą metodę nie słyszeli , bądź słyszeć nie chcieli " dzień dobry " nad wodą pewnie obcokrajowcy. Co do zakazu to jestem całkowicie za. Przynajmniej w podbierakach wylądują głodne ryby, a żeby wylądowały coś tam będzie trzeba umieć ze sznurem i kijem zrobić . Edytowane 16 Grudnia 2018 przez Hansolo 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
robert.bednarczyk Opublikowano 16 Grudnia 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Grudnia 2018 Co do klasycznej żyłki to ostatnio taki zestaw kolega mi uszykował, z taką żarówką. Kurka wodna łowiło to, tylko że sznura nawet w pierwszej przelotce nie miałem , ale dołki łupawskie były "nasze ". Jeśli chodzi o San, to czy wiele osób łowi na żyłkę ? Z tego co zauważyłem to niewiele , ale ja bywam raz dwa razy w roku. Najczęściej widziałem długie rzuty pod prąd bądź lekko na skos i spławianie pedałków . Sznur zawsze dotykał wody. Ta metoda kosiła , ale głównie drobne lipienie się zaczepiały. Co dziwne praktykujący tą metodę nie słyszeli , bądź słyszeć nie chcieli " dzień dobry " nad wodą pewnie obcokrajowcy. Co do zakazu to jestem całkowicie za. Przynajmniej w podbierakach wylądują głodne ryby, a żeby wylądowały coś tam będzie trzeba umieć ze sznurem i kijem zrobić .W istocie OS San to miejsce gdzie żyłka niejest aż tak dominująca jak na innych salmonidiwych wodach. Jednak jest obecna i wielu miejscach bardzo skuteczna. Wszystko zależy od okresu. Wczesna wiosna to głównie streamer, przynajmniej jesli idzie o mnie i moich towarzyszy wypraw. Pod koniec kwietnia sucha się zaczyna i wtedy już wielu „przesiada” się na żyłkę, a ta tendencja zwyżkuje. Jesienią nic nie zastąpi lipeni na sucharki. Z kulturą nad wodą bywa różnie, jednak na ogół mam dobre wspomnienia. Nierzadko zdarzały się miłe spotkania znajomych z naszego forum, z którymi pierwszy raz była okazja zamienić kilka słów bez pośrednictwa klawiatury komputra. Dla mnie San to kultowe, wielbione miejsce, to już rytuał, by choć raz w roku spotkać się tam z przyjaciółmi. W 2019 .takze jedziemy przed okresem „żyłkoochronnym”, ale myślę, że pokusa nas nie dopadnie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Hansolo Opublikowano 16 Grudnia 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Grudnia 2018 (edytowane) Ja akurat jadę po tym okresie, ale i nie na OS . Mi wystarczy pomiędzy mostem, a Hoczewką . Dużo miejsca żeby wiewiórek nie łowić , a i ryby są ładne choć presja w weekendy duża .W tym roku widziałem ich wiele , połowiłem też jak na moje potrzeby dobrze. Już plan urlopowy to przewiduje, żeby tydzień spędzić. Jak tam jadę to kilka lat jestem młodszy, jak wracam to coś przy sercu boli. Edytowane 16 Grudnia 2018 przez Hansolo 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
maciekg Opublikowano 16 Grudnia 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Grudnia 2018 Panowie, to juz chyba piąta strona rozprawki nad zakazem sotosowania żyłki na OS. Gdzie rzecz jest jasna...jest zakaz to stosujmy sie wszyscy do tego w wiadomo jakim celu i dla dobra nas wszystkich. Nie bez powodu wspomniałem wczesniej o stosowaniu jednej muchy. Bo własciwie czemu nie?? W obecnych warunkach gdzie rybostan i stan wód czesto pozostawia wiele do źyczenia to nie jest zły pomysł. Bywanie nad wodą jest przywilejem a złowienie ryby używając jednej muchy jest czesto nie lada wyzwaniem...i tak może wypadałoby podchodzic do naszego wędkarstwa. Nie ilość a jakość. Od kilku lat łowię w ten sposób i cieszy mnie każda przechytrzona ryba, bez ciśnienia na ilość z myślą o przyszłości..???? 5 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Forest-Natura Opublikowano 16 Grudnia 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Grudnia 2018 (edytowane) Witam.Jest dokładnie tak jak myślałem zadając Mariuszowi nieco prowokacyjne pytanie po tym jak założył ten wątek. Można śmiało już zrobić podsumowanie:- około 90 (dziewięćdziesiąt) postów o tym że żyła jest jednak "be" a nie "cacy"- 0 (zero) odpowiedzi w temacie związku łowienia na żyłę i spadku pogłowia rybostanu na Sanie (co podkreślają niemal wszyscy rozmówcy) - a małem nadzieję że podejmą taką dyskusję "sanowcy" ...- 2 (dwie) wypowiedzi w tonie refleksji łowienie na żyłę faktycznie nie ma żadnego zwiazku z powyższym- 3 (trzy) wypowiedzi, licząc w tym moją, o tym że ten przepis jest już na starcie martwy i nic nie zmieni bo można przecież dalej łowić na króką nimę tyle że żyłkę trzeba zastąpić linką zerówką - jedna z nich w dodatku opierdalająca mnie że podpowiadam jak ominąć przepis ... chociaż na takie linki zerówki łowi się u nas w kraju równie popularnie jaki na samą żyłęJakieś inne refleksje ? Pozdrawiam.PS. Byłem dzisiaj na rybach ... to jak by ktoś myślał że nie mam co robić i się nudzę - więc piszę ... Edytowane 16 Grudnia 2018 przez Forest-Natura Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
robert.bednarczyk Opublikowano 16 Grudnia 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Grudnia 2018 Tak Ziemowicie, mam refleksję, a w zasadzie pytań kilka.Czy lowileś na OS San ?Czy znasz metodę licencjonowania prawa do połowu i limitów dziennych wejść ?Czy wiesz, że jest to jedno z lepiej strzeżonych łowisk ze względu na ogromne zaangażowanie i profesjonalizm strażników ?Czy wiesz do czego producenci stworzyli linki muchowe określane przez Ciebie jako zerówki - czyż nie do polskiej/czeskiej nimfy, która czymże jest ?Czy próbowałeś łowić na zerówkę, a jeśli tak to czy w Twoim przekonaniu łowienie z taką linką „opartą” o wodę jest tak samo skuteczne jak na żyłkę ?Czy nie jest przypadkiem tak, że nawet pozorne wykorzystywanie owej linki zerówki polega na zmagazynowaniu jej na kołowrotku, a łowieniu w istocie żyłą, co wymusza RAPR ?Czy kilka stron wątku nie zdołało Cię przekonać, że jest wśród nas niemałe grono muszkarzy, którzy bardziej niż w literę prawa patrzą w jego istotę i wolę prawodawcy ? Czy wątpisz, że zwiększenie skuteczności, a w konsekwencji ilości złowionych ryb, nawet przy ortodoksyjnym przestrzeganiu zasad C&R ma wpływ na ich śmiertelność ?Czy mógłbyś przybliżyć o jakie badania dotyczące pogłowia ryb (ich spadku) Ci chodzi i według jakiej metodyki oczekujesz ich przeprowadzenia (może na koniec dnia obowiązkowy raport wędkarza - jaką metodą lowileś, ile ryb każda z metod Ci dała ? To się dopiero podniesie wrzask rodaków wychowanych w tradycji liberum veto)Czy znasz mnie na tyle, by zarzucać mi opier..... kogokolwiek (jak to ująłeś) ? 4 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Marszal Opublikowano 16 Grudnia 2018 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Grudnia 2018 Witam.Mariusz ... możesz w logiczny i obiektywny sposób uzsadnić czemu ten zapis regulaminowy jest doskonały i w jakim stopniu zwiększy on ochronę tej wody i pogłowie jej rybostanu ? Pozdrawiam. Dlaczego to dobre rozwiązanie? Bo jest to metoda penetracji głębokich miejsc, które powinny zostać pozostawione w spokoju jako "mateczniki". Jest to metoda ingerująca w obszary bytowania ryb, w których one "mieszkają". To po prostu wyciąganie siłą grubych ryb z ich domu. Przy normalnym wędkowaniu muchowym te miejsca są trudno lub wcale dostępne. Łowi się ryby żerujące, wychodzące ze swoich bytowisk na jedzonko. W połączeniu z niską wodą na odcinku w okresie od czerwca do października metodą "żyłkową" można przeorać każdą rynnę do samego dna. Dlatego.W każdej rzece powinny być miejsca niedostępne dla wędkarzy. Metoda żyłkowa znacząco zredukowała ilość tych miejsc a w wielu rzekach wręcz ich pozbawiła. San powoli zmierzał w tym kierunku, co widoczne było w sieci. Mamy trudne warunki hydrologiczne i w naszym interesie jest skuteczna ochrona ryb i ich siedlisk. Ziemowicie, starałem się wyjaśnić, dlaczego ograniczenie krótkiej nimfy i "żyłki" przyczyni się do ochrony tej wody przed nadmierną eksploracją przez nas, wędkarzy. Jeśli oczekiwałeś recepty na ochronę w rozumieniu "przed kłusolami", miałeś prawo rozczarować się, wszak nie o taką ochronę chodziło. Ale ochrona wody ma jeszcze inny wymiar. dotyczy on ochrony ichtiofauny, a przede wszystkim lipienia, który był główną ofiarą metody żyłkowej. Będąc nad Sanem w okresie letnim, widzieliśmy z Mariuszem jak grupki wędkarzy (po dwóch lub trzech) wędrowało korytem i zapuszczało swoje ciężkie nimfy w każdy duży dół stojąc nad nim po kilkanaście lub kilkadziesiąt minut. Tak czesali te rynny i bystrza łowiąc najczęściej lipienie po 20 - 25 cm, trochę przy tym klnąc. Łowiliśmy klasycznie na daleką nimfę, też mieliśmy brania ale to, co oni przerzucili (dosłownie to nazywam) nie było w naszym zasięgu. Było bardzo gorąco, woda niska i ryby bardzo umęczone każdym holem. Nie wyjmowaliśmy swoich z podbieraków natomiast każdy z tamtej grupy brał każdego lipienia do ręki, darł ryja do kumpli wyciągając go do góry i trzymał dopóki jego kumpel nie zobaczył i nie skomentował. Czasami trwało to trochę bo płynąca woda robiła sporo hałasu i nie każde wezwanie było od razu słychać. Wiem, że to wina przede wszystkim samych łowiących i ich należy "wychowywać" ale stosowana metoda umożliwiła im wyławianie tych lipieni i narażanie na stres i skutki upału. Właśnie przed takimi zachowaniami to rozwiązanie będzie chroniło. Może nie całkowicie ale chociaż po części. A w jakim stopniu? Nie wiem ale jeżeli takich sytuacji będzie mniej, napewno w stopniu skutecznym. Pozdrawiam serdecznie. 10 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
jachu Opublikowano 16 Grudnia 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Grudnia 2018 Oczywiście, że wykonana na dłuższym haku "Alexandra" bedzie skuteczna i można na nią łowić jak streamerem. Ale czy to wówczas będzie Aleksandra czy też pewnego rodzaju wariacja Alexandry? Zupełnie bez jakiejkolwiek uszczypliwości to piszę, zdając sobie sprawę, że wariacji tej przynęty można stworzyć wiele i będą skuteczne. Poza tym Alexandra jest piękna.Mariusz, 150 lat temu nie było amerykańskich wynalazków w postaci streamera, więc i haków x długich. Anglicy robili na takich, jakie mieli do dyspozycji. Jako mucha przeznaczona pierwotnie z tego co pamiętam do łowienia pstrągów w jeziorach, jak możemy się domyślać była prowadzona pociągnięciami linki, a nawet w rzece jeśli klasycznie jak mokra, to też raczej nie naśladowała żadnego owada. Bo do żadnego nie jest podobna. Stąd mój wniosek, że była jednak imitacją małej rybki robioną z konieczności na klasycznym haku do mokrej. Wystarczy popatrzeć na tablicę z klasycznymi mokrymi wzorami w Choynowskim, gdzie Alexandra całkowicie nie pasuje do reszty muszek. A jak chcemy być purystami, to nie nazywajmy streamerem muszki, która jest na przedłużonym haku i nie posiada skrzydełek z koguta. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.