Skocz do zawartości

Pstrągi 2019


Gadget

Rekomendowane odpowiedzi

Toficzku król jest  jeden... tylko wędka z przelotkami z drutu może Cię uszczęśliwić...

 

post-48686-0-74233200-1553992492_thumb.jpg

 

 

 




Miałem go parę lat temu i całkiem dobrze nam się układała współpraca. Nie wiem czemu ale coś mi odbiło ????‍♂️ i pozbyłem się mojego egzemplarza.
Przez ten okres przeszło przez moje ręce trochę "chrustu" i ciągle było to nie TO.
Jednak poszedłem po rozum do głowy i znowu ???? JEST !!!

????

  • Like 27
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio trochę zamieszania i nie było czasu na zabawę z kropkami. Wczoraj za to co prawda po nocce w pracy kilku minutowym śnie z pracy w aucie udało się wyskoczyć. Na tapecie koguty, które ostatnio nabyłem. Kawa i nad wodę. Ciepło że ach! ale nad wodą okazało się że nawet bardziej. Dobrze że wodery że sobą wziąłem. Buty do plecaka i w wodę... hmmm jest już ciepława ale tylko do granicy kolan . Zatrzymałem się na progu wodnym. Kilku rzutów i siedzi! Ale po chwili spadł!. Rzucam w to samo miejsce i nic. Zmieniam kolory i technikę prowadzenia. Cisza! Zlisił się. Poleciał cały arsenał i dalej nic. Na koniec próbuje jeszcze raz koguta ale tylko jedno pobicie. Myślę sobie idę dalej 30 minut tutaj wystarczy. Patrzę na sikorek a tu 1,5h zleciało. Podąża dalej już raczej rzadko stoję w wodzie-woda za szybko rwie i jest za głęboka. Po kilku km już zbliża się do okolicy domu widać już miasto i coraz więcej rowerzystów i pikników. Postanawiam jeszcze kilka razy machnąć i pokombinować z technikami prowadzenia. Jak wcześniej męczę kury . Prowadzę wzdłuż brzegu przy kamieniach i widzę błysk za przynętą. Uderza ale się nie zaczepia. Rzucam raz jeszcze w to samo miejsce i znowu się pojawią. Siedzi! Kleń? Nie kropek. Rzuca się na wszystkie strony. Już ryba ma siłę nie to co jeszcze kilka tygodni temu. Mam Cię! Pewny chwyt i ryba na brzegu. Mimo energiczne holu ryba ma bardzo dużo siły jeszcze. Połknęła bardzo głęboko. Szybki wymiar i fotka. Hmmm kolejny 40-stak. Haczyk bezzadziorowy pomaga wypiąć szybko rybę która ląduje w wodzie.
Tyle się za Tobą nałaziłem a miałem Cię pod nosem

61R39b.jpg

 

 

NOMINACJA DO KONKURSU  "OPIS MIESIĄCA"                  :good:

Edytowane przez bartsiedlce
  • Like 20
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sezon w finlandii bardzo wolno się rozkręca. W zeszłym tygodniu miałem max 10-12 pstrążków ale żaden nie przekroczył 40cm. Dzisiejszy dzień był mega udany, złowiłem chyba życiówkę(nie mierzony) 3 ryby 40+ i 15 mniejszych rybek :) Obecnie ładuję kamerkę i mam nadzieję zlepić fajny filmik pod warunkiem że wszystkie hole ryb będą na filmie :)

post-58942-0-22287400-1554056664_thumb.jpg

post-58942-0-64865400-1554056683_thumb.jpg

post-58942-0-94002100-1554056782_thumb.jpg

Edytowane przez Mateo1989
  • Like 26
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Karvionkoski- międzyjeziorowa rzeczka o długości 300-400m. Ryby stały na głębokiej wodzie przed bystrzem. Stałem w miejscu zaznaczonym na fotce, rzucałem przed siebie i sprowadzałem gumę wachlarzem tylko podbijając  B) Ten największy stał przy betonowym murku kilkanaście metrów przedemną 

post-58942-0-08607600-1554085355_thumb.jpg

Edytowane przez Mateo1989
  • Like 13
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawdziwy Prima Aprilis od życia. 

 

Chyba każdy z nas chociaż raz w życiu miał dzień w którym najlepiej byłoby nie wychodzić z domu, dzień w którym pech ciągnie się za nami jak smród za starymi gaciami. 

Kiedy rano wyrwałem się z objęć Morfeusza, jeszcze nie wiedziałem co mnie dzisiaj czeka. 

Najprawdopodobniej wszystko zaczęło się od tego że, zapomniałem śniadania i jakiejkolwiek gotówki do szkoły, no cóż jakoś trzeba było przeboleć te 8 godzin. Człowiek głodny to myśli poza schematami! patrząc na pogodę za oknem w głowie zaświtała mi myśl o wypadzie nad wodę. W tym sezonie byłem już, albo dopiero 10 razy. Niestety za każdym razem bez kontaktu z rybą. To woda szła prawie półtora metra większa, to wiało tak, że nie szło ustać a co dopiero rzucić, szczerze to nawet zaczynałem wątpić w swoje umiejętności wędkarskie. 

No to komu w drogę temu czas! Jakiś zarys planu w głowie się powoli układa, pierwsze skrzypce gra muchówka!  Nie trzymałem jej w rękach od sierpnia. Na pewno też zapoluję na swoje ukochane kropkowańce.  Dodatkowo idealnym pomysłem było zwinięcie się dwie godziny wcześniej do domu aby mieć trochę więcej czasu nad wodą. 

Pamiętacie jak mówiłem o tym pechu? 

No więc mój samochód uznał, że idealnym pomysłem będzie strzelenie focha z przytupem. Kiedy ledwo dotoczyliśmy się pod dom, nagle wszystkie dolegliwości mu przeszły! jak ręką odjął - ciekawe dlaczego...

Wpadłem do domu, zmieniłem na szybko ubranie i do garażu po sprzęt! 

No tak ... pół garażu rozpizdzielone jak lidl po promocji na karpie. 

Udało mi się odkopać muchówkę, kamizelkę z dwoma pudełkami przynęt i muchami. W pierwszej chwili chciałem zostawić pudełko ze smużakami oraz mniejszymi woblerami. Jednak jakieś głosy w głowie zaczęły coś mówić o przezorności. A co mi tam, to i tak nie wiele waży. Do kompletu zabrałem Major Craft'a Trapare do 2 g, kijek kupiłem już dość dawno temu, a nadal nie miał okazji pokazać co potrafi. 

Gdzieś przez głowę przeleciała mi myśl dlaczego ja jeszcze nie kupiłem spodniobutów tylko własnie wkładam na siebie wodery, te dwie oddzielne nogawki do jajek. Nie czas na rozważania, ryby przecież czekają! no a jak nie ryby to może przynajmniej sobie porzucam w spokoju...

 

Wybrałem już konkretną miejscówkę, rzut beretem od domu. Na nogach jednak trochę zbyt daleko, zachciało się obniżonego samochodu to też na miejscówkę dojechać nie ma szans. Z duszą na ramieniu zostawiam swój rydwan niedaleko mostu, w cholernie często odwiedzanym przez różne patologiczne osobniki  miejscu. Szybko pozbierałem się z samochodu i pomaszerowałem półtora kilometra na miejscówkę. Padło na miejsce w którym zacząłem przygodę z tą rzeką. Dokładnie tutaj rok temu miałem pierwsze spiningowe kontakty z rybami. Kiedy zaszedłem na starorzecze połączone z korytem, moja dusza się rozpromieniła. Stojąc na niewielkiej burcie widziałem jak stada kleni zbierają jakieś owady z powierzchni. Ryba rozpanoszyła się po całej szerokości koryta rzeki. Pluski i wyskoki nad wodę przybierały na sile w rejonie małego, płytkiego i spokojnego przelewu. W starorzeczu było aż czarno od mniejszych i większych kleniozaurów. Nie przepadam za łowieniem w tym miejscu. Zawsze wyjęcie dwóch/trzech ryb kończy się odpłynięciem całej masy potencjalnych przeciwników. 

 

Na spokojnie przyklęknąłem w trawie, zastanawiałem się co właściwie teraz zrobić. Obejść całe starorzecze dookoła i próbować łowić klenie z przelewu na muchę czy też spróbować się dobrze zamaskować i ochrzcić Trapare? 

Padło na debiut Majora. Sięgając po pudełko które miało zostać w domu... usiłowałem sobie przypomnieć co w zeszłym roku dawało mi najwięcej ryb. Bezkompromisowo wytypowałem zieloną Brombe od Huntera. Pierwsze rzuty dały kilka skubnięć i jedną spiętą rybę. Stado zaczęło się przerzedzać - a to gnidy! czujne są! 

Odczekałem więc około piętnastu minut zanim wykonałem kolejny rzut. Króciutka Trapara posłała Brombę ponad przelew, dałem przynęcie spłynąć z nurtem i kiedy znalazła się w granicy bytowania stada, zacząłem zwijać delikatnie wabik ku sobie. W pewnym momencie wędką wygięło w pół i na końcu zaplątał się kleniuzaur około 35cm. Kij niby do 2g ale byłem zdziwiony zapasem jaki został przy takim przyłowie. Po holu oczywiście ze stada nie zostało nic... 

Taktyczny spacer 50 metrów w dół rzeki, i zacząłem obławiać ten przelew tak jakby od jego dołu. Znów było kilka skubnięć ale to tylko tyle. Niedawno zakupiłem kilka malutkich woblerów kleniowych więc postanowiłem je wykorzystać. Założyłem głęboko schodzącego, pękatego Sieka w kolorze niebiesko zielonym. 

Rzuciłem daleko przed siebie, dokładnie w miejsce spławów. Po kilku obrotach korbką wobler dość głęboko zanurkował, poczułem lekkie puknięcie ! No to czyli mamy dno, muszę uważać - taka myśl przetoczyła się w mojej głowie. Z zamyślenia wyrwał mnie potężny strzał w przynętę. Chwileczkę... jaką ja właściwie mam żyłkę przy tej Traparze? 0.10, 0.12? Właściwie obawy były nieuzasadnione. Kijek pokazał, że potrafi jeszcze dużo więcej. Szybki hol i na brzegu ląduje moje PB klenia. Skromnie, bo skromnie ale 44 centymetry miał.

3bl3tLG.jpg

 

Tutaj zaczął znów upominać się o swoje pech. Radość z holu i zdobyczy była taka, że gdzieś przesiałem swoje szczypce do odhaczania. Zupełnie nie mam pojęcia kiedy, jak i gdzie. No cóż jakoś sobie bez nich poradzę. 

Hola, hola! przecież ja tu przyszedłem na muchę a nie na spining. Z bólem serca poskładałem Trapare i rozłożyłem muchówkę. 

Zapomniałem, że kiedyś do kamizelki wrzuciłem sobie kilka przynęt z kotwicami. Boleśnie dały dzisiaj o sobie znać... Ja naprawdę powinienem dziś siedzieć w domu. 

Poszedłem kilkaset metrów wyżej, uwiązałem suchą muszkę i zacząłem rzucać! No a właściwie to próbować sobie cokolwiek przypomnieć. Niestety jedyne co mi wyszło to zerwanie pięciu much i parokrotne poplątanie sznura. Mam wrażenie, że muszę sobie u kogoś wziąć kilka lekcji dla przypomnienia. Moje nerwy zaczęły sięgać zenitu. Coś dzisiaj mam dwie lewe ręce i okropnego pecha. Wracając przez wodę w swoich woderkach wpierdzieliłem się do wody po pas... do wody która ma na oko poniżej 10*C Przeklinając pod nosem stwierdziłem, iż to idealna pora aby wracać do samochodu. Wygrzebałem się na brzeg, wylałem hektolitry wody z woderów i pomaszerowałem w kierunku samochodu, wysoce zniesmaczony tym dniem . 

 

Przechodząc koło prawie trzy metrowej, praktycznie pionowej burty moją uwagę przykuły potężne spławy i pluski na środku rzeki. Takiego żerowania jeszcze nie widziałem, udało mi się nawet nagrać filmik z całego zdarzenia. 

 

Oczywiście mając taki spektakl na wyciągnięcie ręki, nie mogłem sobie odpuścić kilku rzutów. Ryby były zdecydowanie (a jakże!)  nie zainteresowane, jednak kolejnych wrażeń dostarczyło mi splątanie się dość konkretnego kawałka żyłki na kołowrotku. 

Definitywnie koniec na dziś! nie mam nerwów na to wszystko - klnąc pod nosem uwiązałem jeszcze obrotówkę DAM Effzet 3d  o rozmiarze 1, w moim ulubionym malowaniu potokowca. No cóż, jeszcze dwa rzuty, przecież stoję tak wysoko, że obrotówkę mogę tylko po powierzchni poprowadzić. Pierwszy rzut był w kierunku środka rzeki, przynętę poprowadziłem nad głębsza rynną pod swoim brzegiem. Drugi i ostatni rzut oddałem trochę poniżej. Schemat prowadzenia ten sam, tym razem jednak pod brzeg przynętę odprowadziła jakaś ryba... wydawało mi się iż był to karp. Stałem jednak za wysoko żeby móc się dokładniej przypatrzeć. No to jeszcze powtórka w to samo miejsce. Kiedy wabik był mniej więcej po środku rzeki, poczułem w łokciu potężny strzał. Tarpara wygięła się po dolnik, a hamulec zaczął grać. Obserwowałem piękne świece ponad wodę, wiedziałem już z kim mam do czynienia. Miałem wrażenie iż dopadłem króla tej rzeki, umysł cały czas budował napięcie... wymyślając jakiego to potwora nie złowiłem.Pstrąg tańczył na ogonie jakby rzucono go na  rozgrzany ruszt. Pomimo tak słabego i bardzo nie rozważnego zestawu, hol przebiegł bardzo szybko. Wiedziałem już, że nie jest to byle jaka ryba. To był naprawdę konkretny tłuścioch. Był jednak pewien dylemat... jak podebrać tego potworka? Przecież pode mną jest praktycznie przepaść. Wypatrzyłem miejsce po którym zrobiłem dość ryzykowny ślizg na tyłku. Udało mi się nie wpaść do wody. Hol dokończyłem właśnie przy lustrze wody, trzy metry niżej niż zaciąłem branie  :lol:  do podbieraka wjechał najpiękniejszy pstrąg jakiego do tej pory złowiłem... 

 

A Z KIESZENI WYJECHAŁ TELEFON PROSTO DO WODY 

 

Udało mi się go złapać zanim zsunął się w głęboki dołek. Nie będę już nawet komentować swojego humoru w tym momencie. Euforia przeplatała się z uczuciem bezsilności. Szybko wytrzepałem smartfona, zrobiłem dwa zdjęcia zdobyczy i wrzuciłem go do kieszeni. 

Nie potrafiłem ocenić jego rozmiarów, była to naprawdę konkretna rybka. Miarka pokazała, iż tego dnia pobiłem swoje drugie PB. 46 centymetrów spasłego szczęścia.

7mT47Gp.jpg

Rybka popłynęła do domu a ja zacząłem się wdrapywać na górę, trzy razy zjechałem do samego dołu. Przy okazji kolejny raz brutalnie kalecząc sobie dłonie o wspomniane już przynęty wrzucone luzem do kamizelki.

OiMM2ul.jpg

Po wydostaniu się na brzeg, zmarznięty, przemoczony, zmęczony, zły i głodny poszedłem w stronę samochodu. Drogę umilało mi układanie w głowie planu na ten tekst. I tak sobie myślałem, że ja to w sumie kocham te samotne wypady. Dookoła cisza, innych wędkarzy rzadko kiedy można spotkać, i w głowie zostają obrazy które potrafią zaprzeć dech w piersi. Mimo wszystko ta rzeka, ta przyroda daje mi kilka chwil wytchnienia od zabieganej codzienności. 

Samochód na szczęście był na swoim miejscu, już nawet nie byłem zły że zawaliłem sobie całe siedzenie piaskiem. 

Myślę że było warto...  Pomimo tego całego pecha, myślę że nie był to zbieg okoliczności. To po prostu była cena za przeżycie tak wyjątkowych emocji. 

 

 

Tekst jest długi, może nie do końca o pstrągach. Ale to właśnie one grają tutaj główne skrzypce. Musicie to wybaczyć, dopadł mnie głód pisania. Proszę też się nie martwić, Trapara nie jest moją pstrągówką. Na te ryby mam zupełnie inny sprzęt. 

 

 

 

NOMINACJA DO KONKURSU  "OPIS MIESIĄCA"                   :good:

Edytowane przez bartsiedlce
  • Like 49
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widać, że akcja zapoczątkowana przez Janusza w "Sylwestra" przynosi efekty :) , jest motywacja.  Przeczytałem wpis (interpunkcja troszkę kuleje ;), ale to nic ) i jestem w szoku, że "przedstawicielowi młodszego pokolenia" chciało się tyle słów napisać. Brawo! Naprawdę bez przekąsu, teraz to rzadkość. Poza tym, gratuluję pobicia rekordów życiowych i to 1-ego kwietnia :D .

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Osobiście nisko poważam tęczaki. W mojej hierarchii są niżej od przylowow typu kleń czy brzana.

To mój subiektywny, być może krzywdzący, punkt widzenia.

Walorów w zakresie zachowania po zacięciu nie oceniam z tego prostego powodu, że maksymalizowanie wrazen i atrakcyjności holu ryb nigdy nie jest moim priorytetem.

Podczas poszukiwania pstrągów posługuję się zestawem 12 lb mocy, żyłka 0.25 mm i podczas holu dążę do jak najszybszego umieszczenia ryby w podbieraku.

A maksymalizacje radości z wędkowania upatruje w świadomym prowokowaniu ryb i w szukaniu regularności w spotkaniach z dużymi pstrągami :)

 

Ryba poniżej została zlowiona, gdy słońce wyskoczyło zza pobliskiego wzgórza. Obiecująca trasa przynęty przebiegała niemalże w całości po smudze światła. Nie było widać absolutnie nic. Założyłem przynętę w kolorze fluo yellow oczojeb max ... I za którymś razem jak mucha wyszła ze smugi to za nią wyszedł cień.

Branie na kilku metrach linki, chlapanina i słabe zdjęcie.

Tak to przebieglo tamtego lutowego poranka.

Typowa ryba, która wyszła na żerowisko i trafiła coś do zjedzenia ;)

 

post-45573-0-69216900-1554381796_thumb.jpg

Edytowane przez Guzu
  • Like 41
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pamiętam jedną z moich pierwszych pstrągowych wypraw, kiedy to wciąłem na środku rzeki coś szalonego. Ryba wybrała kilka metrów żyłki po czym poczęstowała mnie serią świec i tańcem na ogonie. Serce w gardle i moje przekonanie, że mam potokowca. Po kolejnych minutach w podbieraku kotłowała się gruba, ponad półmetrowa ryba w odcieniach purpury. Byłem nieco rozczarowany ale faktycznie, temperamentu do walki tęczakom odmówić nie można i nie przeszkadza mi raz na jakiś czas taki przyłów.

Dzisiaj cóż, dokarmiania nałogu ciąg dalszy ...  B)

Fioletowy Easy shiner w wykonaniu Marcina vel @ Cyprys  ;)

 

post-51351-0-63796500-1554385564_thumb.jpg

post-51351-0-60987100-1554385574_thumb.jpg

post-51351-0-61644200-1554385584_thumb.jpg

 

 

  • Like 46
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie lubię marca. Budzi się żaba, woda zimna, ludzi dużo. Coś się jednak wydłubało. Kolega poniżej był największy. Niestety od kwietnia pracuję też w niedzielę czyli dopóki dzień nie będzie dłuższy o poważnych rybach można zapomnieć  :angry: .

post-46253-0-43529300-1554386088_thumb.jpg

  • Like 30
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja dzisiaj pierwszy raz od 2 miesięcy na wodzie, temperatura ok.10 stopni,trochę słoneczka .... i zbierały już suchą  :D Wiało trochę więc przeważnie nie widziałem muszki więc ... raz zacinałem po pociągnięciu linki, za drugim razem już po widocznym zbiorze chrusta z sarny. Pierwsza rybka spadła po kilku akrobacjach  :angry: , ale druga dała się wycholować :)  :D  :P . Niestety ,po godzinie słońce sie schowało za chmurami i wszystko się skończyło...

 

post-48686-0-88627100-1554415089_thumb.jpg

 

post-48686-0-33823500-1554415101_thumb.jpg

 

Pozdrawiam Wobi

  • Like 26
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wspaniałe ryby, emocje widać na zdjęciach, wyraźnie można je odnaleźć w tekście. Super sprawa.

Proszę jednak, by ryby łowione w okresie tarła (świnka) były, zgodnie z zapisami RAPR i naszymi "Zasadami...." uwalniane bez zbędnej zwłoki. Robienie zdjęć jest taką zbędną zwłoką  ;)

Szczerze gratuluję i trochę zazdroszczę tych przeżyć. Ale co tam, mogę zazdrościć bardziej. Dawaj więcej. Niech "rok konia" trwa :D

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj ponownie byłem na Karvionkoski ale tym razem z koleżanką która chciałą nauczyć się łowić :) Złowiliśmy we dwoje 15-17 pstrągów w przedziale od 35 do 60cm z małym plusikiem :) Suvi miała na kiju przynajmniej 5 ryb z czego udało się 2 pstrągi  wyholować(40staki). Byłem w szoku jak szybko dziewczyna opanowała rzucanie oraz prowadzenie przynęty :D Szkoda że wspomniałem o energicznym zacięciu dopiero w momencie straty 3 ryb bo mogły by być naprawdę ciekawe sądząc po ugięciu kija :( Za tydzień powtórka  :D Liczę na 70+ 

post-58942-0-59386800-1554740460_thumb.jpg

post-58942-0-20975800-1554740487_thumb.jpg

post-58942-0-71884900-1554740507_thumb.jpg

post-58942-0-47174600-1554740885_thumb.jpg

post-58942-0-97520400-1554741241_thumb.jpg

post-58942-0-13318000-1554741258_thumb.jpg

  • Like 23
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Popelnilem wpis w tym watku, odnoszac sie do zakonczenia pierwszej czesci sezonu pstragowego.

Z kolejna wizyta na pstragowych lowiskach miala rozpoczac sie druga.

Pelnia wiosny. Zielen. Krzaki w natarciu.

Miala...

Wybralem sie w ostatni weekend. 

W prognozie pogody bylo o nadchodzacym ochlodzeniu, a nad rzeka bylo gorzej niz w prognozie.

Codziennie opady.

Zimny wiatr. 

W sobote temperatura 6 stopni, do tego deszcz i silny, zimny wiatr.

Zdaniem niektorych znawcow zagadnienia to taka dobra pogoda na spacery za pstragiem. O ile nie przeciekaja spodniobuty. A moje akurat postanowily sie rozszczelnic. Dorazne klejenie nad rzeka, wprasowywanie latki i dodatkowe mazniecie "stormsiurem" od zewnatrz wystarczylo. Niby mial schnac 12 godzin. A jak po pol godzinie wszedlem do zimnej rzeki to od razu wysechl, stezal...i trzymal :)

 

Pierwszego dnia najlepiej wspolpracowaly ryby. Drugiego srednio. Trzeciego juz byla naprawde rzezba, zeby cokolwiek wyluskac. Jednego zdolalem w niedziele skutecznie wyholowac. 

Ale pierwszego dnia usmiechnelo sie do mnie szczescie i spotkalem taka oto rybe. Pokroj ciala bardzo krzepki. Moc znakomita. Wytrzymalosc. Szybka regeneracja po walce. Bardzo lubie takich rywali podczas podchodow.

Miejsce to rozpadlina pomiedzy skalami, woda sie wlewa i tworzy kilkumetrowy nieregularny basenik. Na wyzszej wodzie pewnie jest tylko plaskim plackiem. Na niskiej, a teraz byla bardzo niska woda, mozna bylo podejsc na srodek rzeki i podac wybrany kasek na dwa metry przed gornym rantem baseniku.

Mucha wplynela i BUM. Jak takie ryby sa aktywne i czekaja na jedzenie to wlasciwie dobrana mucha robi robote w sposob zastraszajacy. 

:)

Smy sie nawojowali, bo oczywiscie ow basenik za maly sie okazal dla tej Pani. 

Ale za trzecim razem podebralem.

Otwarcie przyznam, ze zaskoczony bylem, gdy miarka pokazala 64 cm. Mocy i krzepy miala zdecydowanie wiecej . Zeby tez miala konkretne.

Zdjec uzebienia nie robilem.
Szybka fotka i do wody. Nawet nie zdazylem sie przymierzyc do zrobienia zdjecia regenerujacej sie ryby po wypuszczeniu. Od razu odpalila petarde z powrotem na srodek rzeki :)

 

Sprzetowo to StC SC3 70MM od @yglo, Shimano 2500, zylka PLINE 0.25 . I wspomniana wczesniej mucha wlasnej roboty. 

 

Kolejne moje zdjecie mialo juz byc na tle intensywnej zieleni... A jest jak jest. Z gory przepraszam za wrazenia estetyczne :)

cezmCQ_eTKOEY-qZc2ebF2_8QxQ8pm-7itBRPXv9

 

 

NOMINACJA DO KONKURSU  "OPIS MIESIĄCA"                     :good:

Edytowane przez bartsiedlce
  • Like 48
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...