Skocz do zawartości

Sandacze 2019


Mariano Italiano

Rekomendowane odpowiedzi

Można by powiedzieć że kolekcjonuję tzw."dni konia " w tym roku .Początek nie był za optymistyczny przez dłuższy czas obławiam miejscówki bez rezultatu i na domiar złego przykleił się jakiś sęp ,który podąża za mną, a jego zachowanie na łodzi nie wróżyło nic dobrego dla mnie ,trzeba go było jakoś wyprowadzić na manowce, udało się dał spokój i można było wracać do szukania sandaczy.Napływam na jedną z miejscówek i na echu widzę dużo drobnicy która się zgromadziła w tym miejscu, przy trzecim rzucie jest pstryk,czuje już na początku że nie za duży ,od kilku godzin bez brania to i taki cieszy ,gdy jest na powierzchni już gotowy do podebrania w akcie desperacji trzepie pyskiem i spada taki ponad 60 ,w tym miejscu już nic się nie wydażyło i trzeba coś zmienić ,nowe miejsce i szansa na kolejne branie teoretycznie ,jak się szybko okazało i praktycznie ,potężny strzał bez jakiś tam pstryczków, początkowo ryba stoi w miejscu po kilku sekundach powoli ale bardzo topornie rusza trzepiąc pyskiem co czuć dobitnie na wędce, nie ma szans na forsowny hol ,tym bardziej że łowię na lekko, szybko koryguję ustawienie hamulca, czuję że zaraz się zacznie i usłyszę ten dźwięk, sandacz jednak nie daje mi tej satysfakcji i majestatycznie porusza się na tej samej odległości to w lewo to w prawo co chwila trzepiąc pyskiem, i nagle rusza na to czekałem wybierając plecionkę z kołowrotka, mocno muruje do dna i nie chce się odkleić, nie odchodzi na jakieś duże odległości ale jego zrywy są stanowcze i mocne ,nie ma opcji na szybki hol i podebranie ,w pewnym momencie zbliża się niebezpieczne do linki kotwicy, udaje Mi się jednak wyjść z opresji obroną ręką jest już teraz bliżej pontonu i powoli idzie to góry jak czuje że jest bliżej powierzchni z całym impetem podąża w kierunku dna i zabawa zaczyna się od nowa ,ma jeszcze sporo sił ale już zaczynam powoli to ja dyktować warunki ,pokazuje się w końcu na powierzchni, przpuszczenia potwierdzają się jest gruby temat ,miarka pokazuje 80 cm choć myślałem że więcej może być.Robi się już ciemno i nie lubię w takich warunkach robić zdjęć, ale cóż poradzić. Coś jednak Mi mówi że warto by było jeszcze się przestawić i spróbować, nie wierzę w nowej miejscówce strzał jak z armaty uderzenie z piekła rodem ,ten od razu ostro daje popalić, kij amortyzuje nagłe zrywy ryby i nie pozwala na to aby spadła ,dwa razy obkrąża ponton ,w końcu kapituluje i jest gotowy do podebrania. Piękny grubszy od poprzedniego, miarka pokazuje ponownie 80 cm i kilka mm .Jest jeszcze jeden 70 i na tym kończę

a742f9cbb2c4157d6142eddf3ca95891.jpg7c56b20e96e009cd4edb78bd1e18f4ad.jpg01eaf7d25e07ac40f8eb1a9699ed1842.jpgedc30361220b89645a7624e0b7a26729.jpgcbc52527f4d381706697402dc2b31784.jpg

 

NOMINACJA DO KONKURSU  "OPIS MIESIĄCA"                                            :good:

Edytowane przez bartsiedlce
  • Like 43
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bez przesady z tą rybnością Odry, bardziej umiejętności i szczęścia ze znalezieniem się w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie.

Dorodniejsze ryby czasem się trafiają, ale rzadko i w nocy raczej. W dzień mikrusy rzadko przeplatane są wymiarowymi. Choć i niewymiarki nie wieszają się za często na wędkach, trzeba popracować by sandacza złowić, a jeszcze wymiarowego, ho ho. Ale w nocy szanse jakieś są, tylko trza umić.

Edytowane przez bartsiedlce
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sandacze to ryby które łowię dość okazjonalnie, jednak o tej porze roku zawsze poświęcam im choć kilka wypraw z wędką.

W tym tygodniu dwa razy po kilka godzin łowienia i udało się oszukać kilka mętnookich, w tym jednego już z tych fajniejszych.

Branie na dwa razy, delikatne puknięcie a po kilku sekundach mocne przytrzymanie. Szedł jak średniaczek, dopiero przy łódce się postawił i chwilę żeśmy się poprzeciągali  :)

 

post-51351-0-40091900-1572067943_thumb.jpg

 

post-51351-0-92123900-1572067958_thumb.jpg

Edytowane przez Piotr Gołąb
  • Like 27
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odra też nie jest jakąś rybną rzeką, nie mówiąc o Wiśle. Sandaczy owszem, pewnie więcej w Odrze, ale np. z sumami podejrzewam jest odwrotnie. Dorodne sandacze zdarzają się, ale wymaga to szczęścia i poświęcenia wielu (często) godzin nocnych. W dzień można ewentualnie króciaki złowić.

Wyraźnym problemem jest niska woda, trwająca całymi miesiącami, mnóstwo ryb uciekło w dół rzeki, np. leszcze, krąpie, jazie itp., a z nimi i drapieżniki. Zostały klenie, pojawiło się więcej brzan, czyli gatunki, którym nie przeszkadza mała warstwa wody. Nazwać Odry rybną rzeką nie można, a Wisły tym bardziej, z tym się zgadzam. Wisła ma swój urok, zupełnie inna rzeka, ale zbyt daleko ode mnie, bywam okazjonalnie.

Edytowane przez bartsiedlce
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie liczę ale w tym roku kilkaset sztuk już będzie. Sandacza tutaj sporo jednak trzeba wiedzieć gdzie i na co rzucać. Znajomość wody daje efekty. Jakby ktoś chciał to może przyjechać i próbować. Rzeka IJssel, Holandia.

Edytowane przez bartsiedlce
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Potwierdzam a notabene znacie kogos kto lowi na odrze i woli np Wisłe? Bo ja nie:) Na fb mnustwo osob wstawia bolenie,klenie,sandacze z odry a z wisełki ? Mało kto.. wiec tak odra jak na Polskie warunki jest rybna rzeka :) choc osobiscie wole Wisle[emoji16][emoji16][emoji16] poprostu klimat nieporownywalny:)

Sa i na Wiśle tylko trzeba złazić więcej km ale jak sie trafi to bardziej cieszy. Klimat Wisły niepowtarzalny chociaż na Odrze nigdy nie byłem.

 

87cm, kij do 10g na blanku muchowym, żyłka daiwa 0,18 niestety fotka szybka z kamienia żeby nie meczyć rybki i do wody. fbb370c0391d41e76a02af60f1a04025.jpg9dc46e4ead0372f568229e0a912149b8.jpg

 

Wysłane z mojego MAR-LX1A przy użyciu Tapatalka

  • Like 29
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwszy tydzień października . Tuż po pierwszych przymrozkach , które odpaliły ryby ( głównie szczupaki , o czym w stosownym wątku pisałem ) i w połączeniu z mozolnie rosnącym poziomem wody wypływanie na wodę zaczęło mieć jakiś sens . Trafiam na iście paskudne popołudnie.  Wiatr , deszcz - jednym słowem fajnie  :D . Ten wiatr to taki południowy się zrobił , więc wieje mocno wzdłuż korytka rzeki na długim jego odcinku . To specyficzna sytuacja , bo przy mocnych podmuchach pozwala dobrze zaprezentować przynętę po obydwu jego stronach . Można postukać w miarę komfortowo po twardych miejscami krawędziach i przyległych blacikach , przecinając jednocześnie pod niewielkim kątem zagłębienie w dnie i prowadząc na dłuższym odcinku przynętę w samym korycie  nie narażając się na zbyt duży balon na lince i mając jako taką kontrolę nad przynętą . Ryby pojawiają się na stosunkowo krótkim odcinku i dosyć nietypowym dla mnie , przez co pierwsze kontakty i brania zaskakują mnie zupełnie . Okrutnie spóźniam pierwsze dobre i delikatne pstryknięcie . Tnę zdecydowanie zbyt późno,  nie dowierzając zbytnio w to , co czuję i widzę po tak długiej , blisko dwumiesięcznej przerwie w sandaczowych spotkaniach  :rolleyes: . Zacięcie jest spóźnione , ale zdążyłem poczuć bardzo miły ciężar , który zabujał się ze dwa razy na kiju zanim spadł . Emocje,  adrenalina , pełna czujność . Im bardziej jestem elektryczny i wyczulony na sygnały spod wody , tym gorzej mi idzie . Inna sprawa,  że ryby odzywają się mocno nietypowo w większości przygniatając przynętę ( mała łuseczka na końcu grota ) lub wynosząc ją do góry bądź przesuwając linkę w bok . Po kilku ewidentnych porażkach mam serdecznie dosyć . Z jednej strony cieszę się , ze wreszcie na nie trafiłem a z drugiej widmo porażki totalnej zaczyna być coraz bardziej namacalne , bo kontakty zaczynają ustawać . Wreszcie udaje się wciąć gagatka , który przełamał długi okres posuchy na moich bajorkach  :) .

1572982743dsc05999.jpg
 
Po kolejnym tygodniu milczenia ze strony sandałków znowu udaje się przeciąć ich ścieżki . Późnym już wieczorem zjawiam się na powszechnie znanej i dosyć niewielkiej obszarowo miejscówce . Jest zimno i dujący ostatnimi czasy wiatr ustaje nieco . Woda wciąż rośnie , próbując powrócić do w miarę normalnego stanu . Wykorzystuję to , aby założyć znacznie mniejszą gramaturę niż zwykle i poprowadzić przynętę w tym zaczepowym miejscu na tyle precyzyjnie i powoli , aby z jednej strony nie spalić miejscówy przy pierwszym przelocie , a wydłużonym opadem skusić ewentualnego mieszkańca do reakcji . Udaje się wszystko perfekcyjnie . Branie jest piękne i mocne,  zacięcie idealnie w tempo , ryba się spina po sekundzie  :rolleyes:  :D . Kończę z mocnym postanowieniem rewanżu . Następnego dnia nie wierząc absolutnie w możliwość powtórki , jestem na wodzie i płynę podekscytowany absurdalnie ( jak zwykle zresztą , to stan chroniczny chyba  ;) ) we wczorajszy obszar . Siła wiatru i jego kierunek wymuszają powrót do standardowych ustawień przynęta/obciążenie . Branie jest w trzecim chyba rzucie , kiedy to zbliżyłem się na tyle do korzeni , że bardziej spodziewałem się zaczepu . Jest mocno nietypowe i przypomina spotkanie z lecącą do dna płytą chodnikową . Brutalne pociągnięcie w dół ,pozostawiające totalnie poskręcaną na haku gumę . Rozdygotany nie wierzę w powtórkę . Ta jednak następuje w kolejnym poprowadzeniu przynęty . Ryba bije jakby z boku na szczycie podbicia , rozpoczynając momentalnie bardzo dynamiczną walkę . Po braniu i sposobie walki wiem , że jest zapięta nietypowo . I że jest naprawdę dobra . I że bardzo chciałbym ją wyciągnąć , choć szanse są raczej marne . Odjazdy są bardzo mocne i szybkie,  dołowania połączone ze zmianą kierunku i przejściami pod rufą,  podczas których kij zanurzony prawie po rękojeść w wodzie rozwalają system . Staram się zarejestrować wszystko w pamięci i reagować chłodno mimo łomotu serca , chcącego wyrwać się z piersi . Szczęśliwie udaje się powstrzymać dwukrotną próbę zaparkowania w kotwicy i podebrać kloca . Jest wpięty po zewnętrznej w policzek .
Wiem, że na tle byków tutaj prezentowanych to może żaden wyczyn , ale dla mnie ta ryba jest absolutnie piękna i wielka . Ma nieco ponad osiemdziesiąt centów , jest cudownie kwadratowa z tą małą stosunkowo płetwą grzbietową i głową , co tylko podkreślało jej grubość . Największa w tym sezonie i jedna z piękniejszych moich kolczastych . Jestem przeszczęśliwy tym bardziej , że już zwątpiłem , czy ryby aby przeżyły dramatyczną tegoroczną niżówkę . 
Sprzętowo jak zwykle z M1-ką .
1572984851dsc06012.jpg
 
1572984892dsc06016.jpg
 
A taki zjawiskowy zachód miałem w nagrodę tego wieczoru ...
 
1572984986dsc06018.jpg
 
 
NOMINACJA DO KONKURSU  "OPIS MIESIĄCA"                                            :good:
Edytowane przez bartsiedlce
  • Like 46
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...