wilczybilet Opublikowano 17 Grudnia 2019 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Grudnia 2019 U mnie w grę wchodzi tylko łowienie z brzegu, więc mam bardzo ograniczony obszar do obłowienia niestety :/, ale jestem uparty i nie odpuszczę do końca, może chociaż jednego do końca roku uda się sprowokować do brania 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Toudinho Opublikowano 17 Grudnia 2019 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Grudnia 2019 Ja teraz spróbuje w leszczach. Szczupaki szły pięknie. Zobaczymy jak zedy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wilczybilet Opublikowano 18 Grudnia 2019 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Grudnia 2019 (edytowane) Do końca sezonu pozostało zaledwie kilkanaście dni i tak jak wspomniałem wyżej plan był taki, żeby skontaktować się jeszcze z chociaż jednym sandaczem w tym roku. Szybki wypad od razu po pracy i wreszcie po ponad 2 miesiącach brzegowego chodzenia, szukania i miotania różnymi wabikami w różnych miejscach udało się znaleźć jeziorowego wampirka . Po zajechaniu na łowisko i rozłożeniu wędki, okazało się, że nie wiadomo z jakiej przyczyny w kołowrotku przestała działać blokada obrotów wstecznych :/. Pomyślałem, że takie rzucanie i łowienie nie będzie miało sensu, bo nawet jak trafi się branie, nie dam rady zaciąć ryby. Ze względu na czas postanowiłem jednak przejść się z wędką na spacer i spróbować jakoś porzucać. Po około pół godzinie mam pierwszy kontakt z rybą. Niewielki szczupaczek podholowany pod same nogi szczęśliwie sam się wypiął . Nic więcej się nie działo przez kolejną godzinę i postanowiłem pod koniec łowienia przejść kilkaset metrów na miejscówkę, gdzie 2 lata temu miałem ostatnio fajnego jak na tą wodę sandacza. Pełny focus po rzucie, żeby nie zapomnieć trzymać sztywniutko korby po podbiciu i zaczynamy obstukiwać dno. Po kilku minutach, na maksymalnym wyrzucie, na głębokości około 7-8 metrów mam piękny strzał, zacinam i holuję rybę. Od razu jestem pewien, że to sandacz. Po chwili moim oczom ukazuje się ten o to jegomość. Nie jest może duży, fajnie zbudowany, takie mocne 60+. Jak na moją wodę, to już ładna ryba, a jeszcze złowiona z niesprawnym do końca kołowrotkiem cieszy podwójnie . Hak po zacięciu trafił w twarde jak beton podniebienie i się nie wbił, być może przez to, że nie działała blokada obrotów wstecznych i powstał luz przy zacięciu. Szczęście jednak dopisało i udało mi się go wyholować, bo nie dałem mu milimetra luzu podczas holu. Po podebraniu ręką, przynętę wyjąłem z paszczy ryby bez żadnego wyhaczania i oporu. Po przynęcie widać, że zdecydowanie nie była to zabawa w kotka i myszkę . Atak od przodu gumy, jak prawdziwy assasin zrobił dziurę w główce. Kilka dni wcześniej, na szybkości, przed wyjazdem pomalowałem tego jiga farbą proszkową fluo orange, ale jej nie utwardziłem z braku czasu i po ataku odprysnęła. Jakby główka nie była malowana, w ołowiu byłby odciśnięty kieł . NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA" Edytowane 18 Grudnia 2019 przez bartsiedlce 33 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Alexondre Opublikowano 18 Grudnia 2019 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Grudnia 2019 Dzisiejsze 70 cm! Wysłane z mojego SM-G965F przy użyciu Tapatalka 24 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Zenitch Opublikowano 21 Grudnia 2019 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 21 Grudnia 2019 Chyba ostatni w tym roku :-). 49 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
jerzy6 Opublikowano 22 Grudnia 2019 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 22 Grudnia 2019 (edytowane) jeszcze coś czasami w ostatnich dniach skubnie ale to ostatki... Edytowane 22 Grudnia 2019 przez jerzy6 26 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Ziomal Opublikowano 22 Grudnia 2019 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 22 Grudnia 2019 W zeszłym tygodniu udało się przechytrzyć jednego 70 cm zeda ale dzisiaj to było piękne pożegnanie sezonu 85 cm olbrzym wydłubany na UL mega emocje bo nie chciał się poddać bez walki . Wysłane z mojego SM-N9005 przy użyciu Tapatalka 26 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
arhinonskill Opublikowano 25 Grudnia 2019 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 25 Grudnia 2019 Zapraszam na nocne sandacze https://www.youtube.com/watch?v=-tyUkGDKPEM 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Mariusz1000 Opublikowano 25 Grudnia 2019 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 25 Grudnia 2019 W zeszłym tygodniu udało się przechytrzyć jednego 70 cm zeda ale dzisiaj to było piękne pożegnanie sezonu 85 cm olbrzym wydłubany na UL mega emocje bo nie chciał się poddać bez walki . Piekny Sandał. Gratulacje Pani Mieczysławie, czy mógłby Pan napisać, jakim sprzętem UL Pan łowił? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. malinabar Opublikowano 26 Grudnia 2019 Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Zgłoś Udostępnij Opublikowano 26 Grudnia 2019 (edytowane) Ta miejscówka miała w sobie potencjał , choć raczej z tych bardziej ukrytych . To znaczy wierzyłem w to usilnie bez uzasadnienia praktycznie , ale ciągnęło mnie tam od wczesnej jesieni , kiedy poziom wody wrócił do w miarę sensownego stanu . Nie połowiłem tam specjalnie . Ot , kilka niewielkich szczupaczków i sandaczyków , choć o dziwo przy bardzo małej wodzie również . Raz czy dwa mogłem podziwiać kapitalne zapisy na echu . Obszarowo jakieś 100 , może 150 metrów , niezbyt duża głębokość , ze cztery skupiska sandaczowych dołków-kraterków , poprzecinanych mikro kanionami w twardym dnie i ułożonych prawie w szachownicę . Zaznaczone miałem najbardziej obiecujące miejsce , do pozostałych nawigując bez problemów . Generalnie najlepiej się łowiło na wodzie co najmniej średniej ( lub dużej oczywiście ) i mocnym , południowym lub zachodnim wietrze , kiedy to można było podać przynętę pod najbardziej optymalnym kątem do struktur na dnie . Początek grudnia . Warunki takie , że płynę od razu tam właśnie . Inna sprawa , że ostatnimi czasy nie dzieje się zbyt wiele i nie mam specjalnie pomysłu , co robić tego krótkiego popołudnia . Mam praktycznie dwie godziny do zmroku i może jeszcze jedną do zupełnych ciemności . Dużo zapisów białorybu nastraja więcej niż optymistycznie , bo ostatnio i tych skupisk znaleźć nie mogłem . Ryba siada w pierwszym rzucie . Wiem , że tak być nie powinno , ale stało się . Miękki wjazd w przynętę po dalekim wyrzucie z wiatrem , po jakichś dwóch metrach prowadzenia . Jednym słowem daleko . Pierwsze chwile takie jakieś dziwne . Jest spory opór , ryba chodzi dnem ale nie kopie zbytnio i nie trzepie łbem . Nie mam pomysłu co jest na końcu zestawu , bo mocny wiatr tłumi dodatkowo sygnały . Ale jest grubo . Po kilku chwilach i kilku metrach bliżej mam prawie pewność , że to sandał . I że gnieciuch . I że wielki . Hol był dziwny i ciężki , bo fizycznie ryba chodziła ostrymi zwrotami okrążając kilka razy łódkę , do tego parła ostro w linę kotwiczną i ciężko było nad nią zapanować z racji tego , że przynęta tkwiła w krawacie właśnie . Do tego doszedł stres , kiedy to zobaczyłem smoka z gumą na zewnątrz . Koniec końców bestia szczęśliwie zaparkowała w podbieraku . Gumę ciężko było wypiąć jak się okazało , więc obawy były płonne . Ryba jest absolutnie urzekająca . Ma dobre 85 cm i jest super szeroka . W tych gabarytach długości i szerokości moja życiówka o ile dobrze kojarzę . Po krótkiej sesji fotograficznej wypuszczam sandacza na prawą burtę , gdzie po chwili mogę go podziwiać grubym wrzecionem na echu . Rzucam kilka razy próbując dojść do siebie . Kątem oka patrzę na ekran sondy i coś mi nie gra . Gruby zapis , który jeszcze przed chwilą podziwiałem na prawej burcie , jest teraz po lewej stronie . I po chwili znowu po prawej . Powoli dociera do mnie , że właśnie jestem w środku jakiejś cudownej akcji pod wodą , pełnej grubych ryb . Po kilku minutach mam branie blisko łodzi . Delikatne pyknięcie , które po zacięciu ( bardzo zresztą mocnym , bo nerwy napięte jak postronki wyostrzyły maksymalnie zmysły ) eksplodowało furią , targającą wędką z wściekłością . Gruby sandacz wychodzi bardzo szybko do powierzchni ( sam jestem zdziwiony ) , waląc łbem na boki i wzbudzając gejzery wody . Widzę gumę wpiętą w sam koniuszek twardego pyszczyska , majtającą się na zewnątrz . Jest nerwowo , kiedy podbierak zaczepia o zamek torby , jednak w miarę sprawnie pakuję grubasa do siatki . Wypina się w podbieraku . Z racji tego , że nie poszalał zbytnio po braniu na krótkim dyszlu , szaleje w łodzi , kłapie zębiskami i chce wszystko demolować . Samo zło . Ma dobre 80 cm i jest z tych czarnych diabłów kocmołuchów . Jest piękny . Jest pięknie . W przeciągu kwadransa złowiłem dwie ryby , o których mógłbym do niedawna tylko marzyć. Dla mnie to jakiś rekord świata . Obydwie ryby wzięły na klasykę w postaci ES 4,5" w mało klasycznym kolorze . Po tej akcji wszystko w rejonie ucichło , a ja przesuwając się stopniowo po miejscówkach zaliczyłem jeszcze szczupaczka , który wziął długim pociągnięciem na szczycie podbicia i został zacięty z siłą straszliwą godną jego niedawnych poprzedników . Po zmierzchu natomiast udało mi się zaliczyć wreszcie nocnego sandaczyka . Ta ryba była wisienką na torcie tego dnia , bo wreszcie udało się przełamać nocny szczupaczy i karpiowaty niefart . To był jeden z najlepszych moich wędkarskich dni, choć nic początkowo tego nie zapowiadało . Ten natłok emocji w tak krótki czasie , możliwość złowienia i wypuszczenia tak pięknych ryb bez świadków , sprawdzenie się koncepcji dotyczących miejsca - to wszystko dało poczucie absolutnego spełnienia . Dzień później i 50 metrów wcześniej , po zarejestrowaniu kapitalnych zapisów na sodzie , mam mocny i miękki wjazd w pierwszym rzucie . Powtórka z rozrywki ... Tym razem ryba spina się po kilku mocnych targnięciach łbem . Może to i dobrze , bo tym razem na wodzie było już tłoczno ... Między innymi dlatego też zdjęcia musiały zostać poddane edycji ( wielkie dzięki @patu ) , dzięki której nadają się do publikacji . Podobieństwo wszystkich punktów charakterystycznych jest w tym momencie zupełnie przypadkowe . Jak się zresztą w nieodległej przyszłości okazało , to nie był koniec emocji związanych z tą miejscówką , ale o tym wkrótce .Sprzętowo zestaw z 10 lb M1-nką , Vanquish'em C3000 16' i Duelem Hardcore X8 PE 1,0 . Na końcu klasyki Keitecha w kolorach różnych . NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA" Edytowane 27 Grudnia 2019 przez bartsiedlce 84 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wilczybilet Opublikowano 27 Grudnia 2019 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 27 Grudnia 2019 Kolego Spiderling84, łowcy sandaczy na spinning, to nie "przypadkowi goście". Są różne wody, na których je poławiamy (łatwiejsze, trudniejsze i co ważne populacja tej ryby). Na wielu zbiornikach regulamin zabrania korzystania np. ze środków pływających, co również utrudnia. To ryba dla cierpliwych tropicieli .Oczywiście, to co napisałem wyżej, nie żeby umniejszać Bartkowi (malinabar), bo jest wybitny w tym temacie i pewnie wiele od niego można byłoby się nauczyć. Na mojej wodzie, czasami za jednym braniem chodzę tygodniami, a nawet miesiącami. Czasami ma się już dość, tego poszukiwania i człowiek powątpiewa, czy jeszcze jest w zbiorniku, ale jak już palnie, to wraca wiara i ma się tą świadomość, że było warto i że nie był to zmarnowany czas 4 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
MARIUSZ 69 Opublikowano 27 Grudnia 2019 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 27 Grudnia 2019 Duża część ryb złowionych nie jest okazowych ,choć sandacz około 70 cm jest już fajną rybką ,myślę że te które zostały zaprezentowane w wątku to tylko część złowionych przez innych w tym sezonie ,przy łowieniu sandaczy nic nie jest przypadkiem i każda ryba jest wypracowana ,wiadomo ze okazów w tym przypadku mam na myśli ryby ponad 80 cm nie łowi się hurtowo i często ,miałem w tym sezonie 40 sandaczy sporo takich pomiędzy 60 a 70 cm były takie 70 cm z dużym plusem, trzy ponad 80 ,i czy w tym wszystkim była przypadkowość 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Greg1407 Opublikowano 27 Grudnia 2019 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 27 Grudnia 2019 Kolego Spiderling84, łowcy sandaczy na spinning, to nie "przypadkowi goście". Są różne wody, na których je poławiamy (łatwiejsze, trudniejsze i co ważne populacja tej ryby). Na wielu zbiornikach regulamin zabrania korzystania np. ze środków pływających, co również utrudnia. To ryba dla cierpliwych tropicieli .Oczywiście, to co napisałem wyżej, nie żeby umniejszać Bartkowi (malinabar), bo jest wybitny w tym temacie i pewnie wiele od niego można byłoby się nauczyć. Na mojej wodzie, czasami za jednym braniem chodzę tygodniami, a nawet miesiącami. Czasami ma się już dość, tego poszukiwania i człowiek powątpiewa, czy jeszcze jest w zbiorniku, ale jak już palnie, to wraca wiara i ma się tą świadomość, że było warto i że nie był to zmarnowany czas Są takie dni że sandacze miesiącami nie biorą.. 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Ziomal Opublikowano 27 Grudnia 2019 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 27 Grudnia 2019 Witam kolegów sami wiecie że coraz trudniej o dużą rybę do tego brak rozsądku u ludzi jak juz ona bierze i górnego wymiaru jak u szczupaka a to skutkuje potem brakiem okazów na danej wodzie . Do tego dodam że złapać rybę 80 plus to pomału zaczyna się robić wyczynem a pamiętam jeszcze kilka dobrych lat do tyłu to w tygodniu łapało się ich kilka a 60 tek to prawie jak okonie brały ale to presja i brak opamiętania robi to ze niedługo te duże ryby będziemy oglądali tylko na zdjęciach . Wysłane z mojego SM-N9005 przy użyciu Tapatalka 5 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wujek Opublikowano 27 Grudnia 2019 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 27 Grudnia 2019 A mi co się w Bartku podoba to to że nie jojczy tylko robi swoje i łowi, dodatkowo na wodach poddanych silnej presji. 5 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wilczybilet Opublikowano 27 Grudnia 2019 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 27 Grudnia 2019 Są takie dni że sandacze miesiącami nie biorą.. Grzesiek, zgadza się, jednak, żeby złowić choć kilka sztuk w ciągu roku i mieć okazję zobaczyć go na żywo, muszę ciągle próbować, bo nigdy nie wiem do końca kiedy i gdzie go namierzę i wytropię. Pojawia się i znika w różnych częściach zbiornika. W tym sezonie miałem okres około 2 tygodni, że szedłem na miejscówkę gdzie go wcześniej namierzyłem. Z zegarkiem w ręku brał o stałej porze, a reszta roku ciągłe tropienie i nadzieja na branie. Wiesz mniej więcej na jakiej wodzie i w jakich warunkach łowię, więc poziom trudności jest podniesiony . 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
spinnerman Opublikowano 31 Grudnia 2019 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 31 Grudnia 2019 Serwus.Koniec sezonu, czas podsumowań. Kilka fajniejszych ryb sezonu 2019. Ilościowo nie było źle, jakościowo też coś wpadło. Szkoda, że jak zwykle czasu na wyjazdy i łowienie było niewiele, ale cieszy fakt odradzania się populacji sandacza na Wiśle, więc jeżeli tendencja się utrzyma, to super łowisko będzie właściwie pod nosem Duża ilość ryb w przedziale 60-70 cm i bardzo duża populacja rocznika 40-50 cm dobrze rokuje na przyszłość. Niestety martwi fakt plagi kormoranów które wręcz wybijają najmłodsze roczniki. 95 % sandaczy w przedziale 40-50 cm które złowiłem na Wiśle w tym sezonie miało rany po atakach kormoranów Jak walczyć z tą plagą...?Pozdrawiam i życzę obfitego sezonu 2020. 49 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
andego Opublikowano 31 Grudnia 2019 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 31 Grudnia 2019 Wieczorny późnojesienny sandacz i filmik z odrzańskiego grudniowego wypadu. Ryby tego dnia były wyjatkowo aktywne jak na tą pore roku. Nie wybrzydzały w gramaturze i przynętach. Wielkościowo szału nie było za to Ilościowo super 13 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. malinabar Opublikowano 31 Grudnia 2019 Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Zgłoś Udostępnij Opublikowano 31 Grudnia 2019 (edytowane) Minął niespełna tydzień od wydarzeń opisywanych w moim ostatnim poście i myślałem , że to wszystko ,co dała mi wtedy Woda to szczyt marzeń i byłoby co najmniej nie fair oczekiwać czegoś więcej ... Ale jednak stało się . Dorwałem i ja swojego Smoka . Mam wrażenie , że całe swoje wędkarskie życie czekałem na tę Rybę . A już na pewno ostatnie kilkanaście łódkowych lat . Dla innych temat łatwy i przychodzący wcześnie podczas rozpoczynania przygody z sandaczem . Dla mnie zdecydowanie trudny i oporny . Prawdziwie duża ryba z kolcami była więc moim cichym marzeniem każdego sezonu . Zarówno wtedy , kiedy z drżeniem serca go rozpoczynałem jak i wtedy , kiedy żmudnie cedząc lodowatą wodę go kończyłem . Widziałem wielkie ryby na zdjęciach kolegów . Widziałem pokoty straszliwe na dnie łodzi spływających do przystani . Widziałem łby zasuszone na ścianach altan jakby czas stanął w miejscu w połowie XX wieku . Z każdą taką rybą wyjętą bezpowrotnie z wody zdawałem sobie sprawę , że moje szanse wciąż maleją . Kiedyś było zdecydowanie łatwiej jak myślę ... Rozwój technik wędkarskich i sprzętu nastawionego na namierzenie i złowienie sandacza właśnie jest niebywały . I to zarówno metodami spinningowymi , jak i gruntowymi . I ta presja niesłychana na to mięso wprost proporcjonalna o dziwo do naszej ogólnej zamożności i dobrostanu jest przerażająca . Nie mówię tutaj wcale o dziadkach leśnych i gumofilcach , ale o młodych i sprawnych spinningistach , pływających drogimi łodziami z super echosondami , posługujących się Stellkami i Elitkami , jeżdżących autami za setki tysięcy a zwących się wprost rybakami a nie wędkarzami ( autentyk zasłyszany live ) . Ale dość tych smutnych konkluzji , które i tak nic nie zmienią . Koniec końców doczekałem się .Wiejący od dwóch tygodni południowy wiatr skręcił był sobie na zachodni bardziej . Postanowiłem zatem sprawdzić , czy na rybodajnej miejscówie coś to zmieniło , bo moje codzienne odwiedziny nic nowego nie wniosły . Ten właśnie kierunek wiatru nieco komplikował sprawę , bo azymut przecinania przynętą dołków i rowków nieco skracał prezentację gumy w ciekawym rejonie . Ale i tak nie stwierdziłem na echu żadnych ciekawych zapisów ,więc przesuwając się co 20-30 metrów czesałem cierpliwie rejon . Będąc dobry już kawałek od centralnego waypointa całkiem przypadkiem rzucam okiem na ekran i włosy stają mi dęba . Na lewej burcie zapis co najmniej sumowy . Wielkie i szerokie COŚ jest tam dobrą chwilę , po czym znika . Cień , jaki daje obiekt , jest naprawdę zacny . Po chwili znowu jest w polu rażenia jakieś 15 metrów od łodzi . I znowu znika , aby pojawić się po kilku rzutach . Branie jest dziwne ( znowu ). Raczej miękkie i narastające ciężarem na dalekim wyrzucie skosem do wiatru . I całkiem sporym balonie oczywiście . Ryba z każdą chwilą jest cięższa i mocniejsza . Chodzi równo i miarowo , bez zrywów . Prawie od początku wiem , że to sandacz. Z każdą minutą przekonuję się , że mój największy . Robi ze trzy , może cztery okrążenia wokół łodzi na całkiem mocnym wietrze . Mam sporo liny kotwicznej , wypuszczonej z racji warunków i stosunkowo lekkiego ciężarka i to ona jest moim największym zmartwieniem . Szczęśliwie udaje się kontrolować rybę na tyle , żeby nie znalazła się zbyt blisko . I znowu , tak jak kilka dni wcześniej , widzę sandacza z moich snów , który pokazuje się po raz pierwszy trzepiąc z wściekłością pyskiem z majtającą się smętnie na zewnątrz gumą . Dramat ... Parkuje w podbieraczku ( tak to właśnie wyglądało w tej skali ) za pierwszym razem . Guma wypada od razu ... Najbardziej klasyczny ES 4" w równie klasycznym umaszczeniu sandaczowym . Mam dygot nieopanowany i zachwyt totalny . Ryba jest wielka i ciężka . Zrobienie zdjęcia robi się małym problemem i w sumie nie wychodzi to tak , jakbym chciał . Gabaryt ryby i miejsce , gdzie ustawiam aparat jakoś nie pozwalają na zbyt wiele . Sandacz ma 95 cm i jest stosunkowo smukły . Jest absolutnie piękny i cudowny . Mój największy , wytęskniony byk . Nie jestem w stanie zrozumieć ludzi, którzy zabijają takie stworzenia . A tak dzieje się w 99,9 % przypadków na wodach , na których łowię . Tym bardziej jestem przepełniony wdzięcznością dla Wody do dzisiaj , że dała mi możliwość zmierzenia się z tym cudem . Jeszcze wtedy nie wiedziałem , że gdyby los nieco inaczej pokierował chronologią zdarzeń , to trzykrotnie w przeciągu grudnia poprawiałbym swoje sandaczowe PB . Po raz wtóry chciałbym też podziękować Patrykowi za zupełną zmianę tła akcji , która była w tym przypadku również potrzebna . Sprzętowo MXS72L od Dąbka , Vanquish C3000 16' , Duel Hardcore X8 PE 1,0 , wolfram 10 kg 35 cm przed przynętą . Pod sam wieczór , już prawie po ciemku , udaje się skusić jeszcze jedną wymiarową , choć nie zdjęciową rybkę . Oczywiście tu branie jest absolutnie klasyczne i typowe . I zacięte nad wyraz mocno . Życzę Kolegom wszystkiego , co najlepsze w nadchodzącym Nowym Roku i sezonie . Oby spełniły się wszystkie Wasze wędkarskie plany i marzenia . NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA" Edytowane 2 Stycznia 2020 przez bartsiedlce 92 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Damiano Opublikowano 31 Grudnia 2019 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 31 Grudnia 2019 Mówią że prawdziwego faceta poznaje się po tym jak kończy a nie jak zaczyna, nic tylko pozazdrościć takiego wyniku na ostatniej prostej. Jestem przekonany że wielu z nas podobnie jak ty marzy o takim ,,klocu,, niestety nie każdy ma możliwość gdyż wiele wód jest przetrzepanych, ale jak widać nadzieję trzeba mieć do końca. Pozdrawiam i życzę udanego a przedewszystkim spełnionego sezonu 2020 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
BartasL2 Opublikowano 31 Grudnia 2019 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 31 Grudnia 2019 Uwielbiam "opowiadania" kolegi @Malinabar. Jest w nich tyle emocji, pasji i samozaparcia ale widać też olbrzymie doświadczenie, umiejętności i rozpoznanie łowiska. A gdy mówisz o tych "gnieciuchach", dziwnych braniach i wspomnieniach z udanych ( lub nie ) holi to człowiek ma nadzieję na podobne przeżycia. Przyjedź w przyszłym sezonie do mnie na zedy☺️. 5 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
SlawekNikt Opublikowano 31 Grudnia 2019 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 31 Grudnia 2019 (edytowane) Minął niespełna tydzień od wydarzeń opisywanych w moim ostatnim poście i myślałem , że to wszystko ,co dała mi wtedy Woda to szczyt marzeń i byłoby co najmniej nie fair oczekiwać czegoś więcej ... Ale jednak stało się . Dorwałem i ja swojego Smoka . Mam wrażenie , że całe swoje wędkarskie życie czekałem na tę Rybę . A już na pewno ostatnie kilkanaście łódkowych lat . Dla innych temat łatwy i przychodzący wcześnie podczas rozpoczynania przygody z sandaczem . Dla mnie zdecydowanie trudny i oporny . Prawdziwie duża ryba z kolcami była więc moim cichym marzeniem każdego sezonu . Zarówno wtedy , kiedy z drżeniem serca go rozpoczynałem jak i wtedy , kiedy żmudnie cedząc lodowatą wodę go kończyłem . Widziałem wielkie ryby na zdjęciach kolegów . Widziałem pokoty straszliwe na dnie łodzi spływających do przystani . Widziałem łby zasuszone na ścianach altan jakby czas stanął w miejscu w połowie XX wieku . Z każdą taką rybą wyjętą bezpowrotnie z wody zdawałem sobie sprawę , że moje szanse wciąż maleją . Kiedyś było zdecydowanie łatwiej jak myślę ... Rozwój technik wędkarskich i sprzętu nastawionego na namierzenie i złowienie sandacza właśnie jest niebywały . I to zarówno metodami spinningowymi , jak i gruntowymi . I ta presja niesłychana na to mięso wprost proporcjonalna o dziwo do naszej ogólnej zamożności i dobrostanu jest przerażająca . Nie mówię tutaj wcale o dziadkach leśnych i gumofilcach , ale o młodych i sprawnych spinningistach , pływających drogimi łodziami z super echosondami , posługujących się Stellkami i Elitkami , jeżdżących autami za setki tysięcy a zwących się wprost rybakami a nie wędkarzami ( autentyk zasłyszany live ) . Ale dość tych smutnych konkluzji , które i tak nic nie zmienią . Koniec końców doczekałem się .Wiejący od dwóch tygodni południowy wiatr skręcił był sobie na zachodni bardziej . Postanowiłem zatem sprawdzić , czy na rybodajnej miejscówie coś to zmieniło , bo moje codzienne odwiedziny nic nowego nie wniosły . Ten właśnie kierunek wiatru nieco komplikował sprawę , bo azymut przecinania przynętą dołków i rowków nieco skracał prezentację gumy w ciekawym rejonie . Ale i tak nie stwierdziłem na echu żadnych ciekawych zapisów ,więc przesuwając się co 20-30 metrów czesałem cierpliwie rejon . Będąc dobry już kawałek od centralnego waypointa całkiem przypadkiem rzucam okiem na ekran i włosy stają mi dęba . Na lewej burcie zapis co najmniej sumowy . Wielkie i szerokie COŚ jest tam dobrą chwilę , po czym znika . Cień , jaki daje obiekt , jest naprawdę zacny . Po chwili znowu jest w polu rażenia jakieś 15 metrów od łodzi . I znowu znika , aby pojawić się po kilku rzutach . Branie jest dziwne ( znowu ). Raczej miękkie i narastające ciężarem na dalekim wyrzucie skosem do wiatru . I całkiem sporym balonie oczywiście . Ryba z każdą chwilą jest cięższa i mocniejsza . Chodzi równo i miarowo , bez zrywów . Prawie od początku wiem , że to sandacz. Z każdą minutą przekonuję się , że mój największy . Robi ze trzy , może cztery okrążenia wokół łodzi na całkiem mocnym wietrze . Mam sporo liny kotwicznej , wypuszczonej z racji warunków i stosunkowo lekkiego ciężarka i to ona jest moim największym zmartwieniem . Szczęśliwie udaje się kontrolować rybę na tyle , żeby nie znalazła się zbyt blisko . I znowu , tak jak kilka dni wcześniej , widzę sandacza z moich snów , który pokazuje się po raz pierwszy trzepiąc z wściekłością pyskiem z majtającą się smętnie na zewnątrz gumą . Dramat ... Parkuje w podbieraczku ( tak to właśnie wyglądało w tej skali ) za pierwszym razem . Guma wypada od razu ... Najbardziej klasyczny ES 4" w równie klasycznym umaszczeniu sandaczowym . Mam dygot nieopanowany i zachwyt totalny . Ryba jest wielka i ciężka . Zrobienie zdjęcia robi się małym problemem i w sumie nie wychodzi to tak , jakbym chciał . Gabaryt ryby i miejsce , gdzie ustawiam aparat jakoś nie pozwalają na zbyt wiele . Sandacz ma 95 cm i jest stosunkowo smukły . Jest absolutnie piękny i cudowny . Mój największy , wytęskniony byk . Nie jestem w stanie zrozumieć ludzi, którzy zabijają takie stworzenia . A tak dzieje się w 99,9 % przypadków na wodach , na których łowię . Tym bardziej jestem przepełniony wdzięcznością dla Wody do dzisiaj , że dała mi możliwość zmierzenia się z tym cudem . Jeszcze wtedy nie wiedziałem , że gdyby los nieco inaczej pokierował chronologią zdarzeń , to trzykrotnie w przeciągu grudnia poprawiałbym swoje sandaczowe PB . Po raz wtóry chciałbym też podziękować Patrykowi za zupełną zmianę tła akcji , która była w tym przypadku również potrzebna . Sprzętowo MXS72L od Dąbka , Vanquish C3000 16' , Duel Hardcore X8 PE 1,0 , wolfram 10 kg 35 cm przed przynętą . Pod sam wieczór , już prawie po ciemku , udaje się skusić jeszcze jedną wymiarową , choć nie zdjęciową rybkę . Oczywiście tu branie jest absolutnie klasyczne i typowe . I zacięte nad wyraz mocno . Życzę Kolegom wszystkiego , co najlepsze w nadchodzącym Nowym Roku i sezonie . Oby spełniły się wszystkie Wasze wędkarskie plany i marzenia . Oooo panie ... Nieładnie przeklinać, ale doje ... eś i zaszalałeś konkretnie ! Gratuluję ! O takich sandaczach mogę pomarzyć, ale wedkie podobne chociaż mam Edytowane 1 Stycznia 2020 przez mario 4 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Greg1407 Opublikowano 31 Grudnia 2019 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 31 Grudnia 2019 Absolutnie fajny, krok od metra.. Gratuluję 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
bony20 Opublikowano 1 Stycznia 2020 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 1 Stycznia 2020 Brawo!!! 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. malinabar Opublikowano 7 Stycznia 2020 Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Zgłoś Udostępnij Opublikowano 7 Stycznia 2020 (edytowane) Minął właśnie tydzień od zakończenia łódkowego sezonu i pozwolę sobie jeszcze odgrzać nieco temat , bo dostałem właśnie ostatnie zdjęcie sandaczowe po znacznej przeróbce ( wielkie dzięki Patryku raz jeszcze ) , całkowicie zmieniającej okoliczności zdarzenia . Od złowienia mojej życiówki pogoda spłatała nieco figli , a to zamrażając na dni kilka znaczną część wody , a to wiatrem absurdalnie mocnym jak na te porę roku uniemożliwiając chwilowo łowienie z łódki , a to deszczem ulewnym wreszcie "uprzyjemniając" połowy przy dwóch stopniach na plusie . Łowiłem jakieś niewielkie sandacze , jakieś szczupaczki ( jeden nawet taki prawie zdjęciowy ) , miałem też dziwaczne , karpiowate przyłowy , które w stosownym wątku opisałem nieco . Było też kilka kapitalnych brań , sprawców których byłem pewien nieomal , ale niestety zabrakło trochę szczęścia . Poza tym temperatura wody spadała sukcesywnie i aktywność ryb poniżej 3 st.C bywa już mocno problematyczna . Doskonałym tego przykładem była jedna z popołudniowych , krótkich sesji podczas której , w jednym z niewielkich obszarowo rejonów , zanotowałem kilkanaście chyba fajnych kontaktów różnego typu , gdzie moja skuteczność była równa 0 % . Były obcięte ogony , były strzały od strony główki , były poszarpane i poskręcane gumy , były łuseczki na końcu grota ... ale ryb nie było niestety . Im bliżej końca miesiąca i im bardziej zimna woda , tym brań było mniej generalnie . Jedno z jałowych ostatnimi czasy wypłynięć późnym , zimnym i paskudnym popołudniem na pięć dni przed Wigilią . Robię sukcesywnie miejsce za miejscem , szukając przy okazji jakichś punktów zaczepienia w postaci zapisów drobnicy na echu . Lub jakichkolwiek zapisów ...Jest beznadziejnie pusto zarówno na ekranie , jak i na końcu zestawu . Ani skubnięcia , ani leszczowej przecierki . Nic . Jakiś niewielki szczupaczek , który uwiesił się zaraz na początku łowienia daje choć cień nadziei , że jakieś ryby mogą być aktywne . Jest bardzo zimowo i martwo . Tylko klucze żurawi i gęsi , tasujące się wysoko na niebie , wnoszą odrobinę życia w ten coraz bardziej tchnący nadciągającym mrozem wieczór . Branie jak zawsze zaskakujące w takich sytuacjach . Zgrabiałe ręce reagują zupełnie automatycznie i ze znacznym opóźnieniem na delikatne przygięcie szczytówki . Tak właśnie , to było przygięcie . Żadnych sygnałów w łapce tak na dobrą sprawę nie wyczułem i gdyby nie to , że w ostatnich chwilach dnia obserwowałem szczytówkę i linkę na tle zachodniego nieba , pewnie bym przegapił . Po zacięciu odzew zdecydowany . Przerabiałem to już w tym miesiącu i zamiast być spokojnym i wyluzowanym , jest wręcz przeciwnie . Nieznośny łomot serca towarzyszy mi od samego początku po sam koniec holu . A ten jest dosyć dynamiczny jak na temperaturę wody , natomiast targnięcia łbem są tak silne , że nie wiem , czy to znowu nie życiówka . To nie pomaga być spokojnym tym bardziej , że w świetle gasnącego dnia widać coraz mniej . Pakuję rybę do podbieraka przy pierwszym podejściu .Ma równe dziewięćdziesiąt centymetrów . Jest absolutnie piękna i wielka . Czarny , grudniowy Smok . Standardowe , trzycalowe kopyto z celownikiem wypada jeszcze w siatce . Ja nie wiem tak do końca co się dzieje . Wypuszczam Rybę i gadam po cichu z Wodą ... Sprzętowo tak , jak ostatnio i zawsze , czyli lekko .Od tego dnia nie wydarzyło się już praktycznie nic ciekawego . Nie złowiłem dobrej ryby , a i te krótkie nie szalały za mną zbytnio . Aktywność ryb siadła zupełnie . Byłem na wodzie praktycznie codziennie , w czym pomógł oczywiście świąteczno-noworoczny urlop . W przedostatni dzień sezonu zaliczyłem cudowne , mega mocne branie . Nie udało się zareagować dostatecznie szybko lub też branie i tak było nie do zacięcia . Ale momentalnie zresetowało wszystkie puste wyjazdy . Tak to działa .W Sylwestra żegnam się z Wodą i dziękuję Jej za wszystko . Zawsze tak robię i zawsze liczę , że to działa i pomaga ...Mam nadzieję , że ludzie jesienią nie dorżnęli jej zbytnio i w przyszłym sezonie dane mi będzie doświadczyć choć odrobiny tego szczęścia , jakiego doznałem w tym roku . Edytowane 7 Stycznia 2020 przez malinabar 60 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.