Skocz do zawartości

Sandacze 2019


Mariano Italiano

Rekomendowane odpowiedzi

post-65218-0-79237800-1561066436_thumb.jpg

Szkoda, że mój kolega się nie popisał jeśli chodzi o fotki, chociaż ryba wygląda na wielką, a miała 67 cm.

 

Na sandaczowe miejscówki dotarliśmy o 11, wcześniej bezowocnie uganiając się za sumami. Na początku postukało trochę maluchów, ale ustało. Zmienialiśmy miejsca, przynęty, gramatury... nic nie działało.

Po raz kolejny zajrzałem do pudełek i w geście rozpaczy założyłem brudnego rakopodobnego coś z Gunki. Widziałem to kiedyś w PerchPro jak Frederic na to łowił i gdy znalazłem w sklepie w Szwecji to kupiłem. Na miejscu w Szwecji nie miałem na to nawet brania, jeśli chodzi o okonie. Był nabity na jakąś główkę, nawet jej nie zmieniłem. Zrobiłem już z 5 rzutów i ten miał byś ostatni. Rzuciłem pod brzeg, szuram po dnie po raz kolejny... Nagle coś siadło, ale nie puknęło jak sandacz, tylko siadło jak reklamówka. Na początku myślałem, że to jakiś leszcz za dupę, bo bez walki szło po przekątnej łodzi i nurtu. Przy łodzi zaczęło pulsować i walczyć. Jak pokazał się na powierzchni to zaczęła się panika na łodzi. Byłem na wodzie z dziadkiem i kolegą - fotografem. Nie spodziewaliśmy się większych ryb, więc podbierak leżał sobie w bakiście razem z kijami, zaplątany w przynęty. Pod ręką miałem tylko mały podbierak na okonie, kosz ma chyba 45 cm długości. Kolega w panice zaczął skakać po pokładzie i wyciągać większy podbierak z bakisty. Nie dość, że zahaczony o woblery, to jeszcze ciężko go wyjąć, bo BFT monster net XL w bakiście na wędki ledwo się mieści. Ja już rybę mam przy burcie, czekam na nią z małym podbierakiem w ręce, ale na szczęście kolega wydostał większy, szybkie rozłożenie i podebranie... Poleżał trochę w podbieraku, my się uspokoiliśmy, 10 fotek i do wody:) Życiówkę poprawiłem o 2 cm, w dokładnie tym samym dole, gdzie wyciągnąłem poprzednią, dwa lata temu :)

15 minut później się zwinęliśmy, nic nie brało :)

 

Ale się rozpisałem, jak nie ja!

  • Like 26
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Kolejny z tego rocznika. Jak żadna inna ryba potrafią pochłonąć bez reszty. Zarywają nocki, wieczory, świty czy popołudnia. W zasadzie obalają wszelkie sandaczowe annały biorąc w samo południe. MegaTeez na ślizgowej główce to przynęta, która w dość naturalny sposób zwiewnie opada doprowadzając zedy do szaleństwa....

 

Ciekawy ten ołów, ktoś to robi taśmowo?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wędkarsko było słabo prze 3 dni z Marafem i Mikołajem mieliśmy

- pierwszy dzień Maraf szczupaka reszta bez brania

- drugi dzień Mikołaj bolenia reszta bez brania

- trzeci dzień Ja dwa sandacze reszta bez brania

ale prawie ;) 95 zrobiło że miny nam się poprawiły

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ważne , że jest motywacja po takich połowach i wyobrażenie potencjalnej możliwości takich RYB występowania w naszych wodach  ;) . Z tą kondycją sandaczy w wysokich temperaturach to ciekawe spostrzeżenie - do tego sezonu też tak było u mnie , choć na znacznie płytszych zbiornikach szok termiczny może być nieco mniejszy po wyciągnięciu ryby do powierzchni . Jednak ten upalny czerwiec pokazał , że sandacze mają niespożyte siły i wytrzymałość , mimo temperatury wody w okolicach 28 st.C przy lustrze wody ( czyli wszędzie  ;) ).

Edytowane przez bartsiedlce
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj tam Panowie, nie ma co dramatyzować, życzę każdemu takiego pięknego sandacza, ja na chwile obecna zadowolę się nieco mniejszym osobnikiem???? Mnie jednak cieszy ze łowie je regularnie. Dzisiejszy okaz złapany na płytkiej widzie na woblera. Pozdrawiam

post-63092-0-28714800-1561305350_thumb.jpeg

  • Like 39
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Kilka lat temu sympatyczny starszy pan złowił i wypuścił rybę 115 albo 116 - nie pomnę. Głośno było, na forum również, pewnie jak się dobrze grzebnie, to się wykopie. Od czasu do czasu takie ryby padają na Dunaju, a największy, jakiego zdjęcie widziałem z NL miał 111. Ale tu już inna historia.

 

Fantastyczna ryba, zwala z nóg.

Edytowane przez bartsiedlce
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze raz dziękuję wszystkim za graty.. :) być może faktycznie jest to rekord ale nie ważyłem go.. był bardzo ciężki.. Nie mam specjalnie presji na wpisanie się na oficjalnej stronie rekordu kraju tak więc ten oficjalny który jest (szczegółów nie znam) niech sobie jest.. :)

 

Wracajcie do łowienia i czekamy na zdjęcia wszystkich smoków.. :) wątek będzie trwał bez znaczenia czy są tam duże czy średnie okazy..

 

Pozdrawiam serdecznie :)

  • Like 13
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wazny jest caly zestaw wedka dluga i amortyzujaca..kolowrotek z bardzo precyzyjnym hamulcem i z dragiem..taki kolowrotek robi shimano dokladnie model super GT RB tam mozna wyregulowac tak precyzyjnie i uzywac cienkich zylek ze kazda rybe wyjmie sie oprocz duzego suma..

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na Otmuchowie (lipiec 2002r) padł przy mnie 114cm waga? Nie znam spaślak był,gość mierzył przy mnie ze spokojem ale powiedział wówczas że nie pobił swojego rekordu z tamtąd... Nie pytałem wówczas jaki był ale wyobraźnia zadziałała. Sandacz padł na zestaw truposzowy wyprowadzony z łajby w tajemną miejscówkę.Piękna ryba,oby więcej w naszych wodach takich dziadków.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Greg

 

według Wędkarskiego Świata obecny rekord Polski Sandacza wynosi 108 cm (z 2014 roku). Wiadomości Wędkarskie posługują się wagą. Tak więc jeżeli masz zdjęcie z miarką i jesteś w stanie im to udokumentować to masz nowy rekord Polski w długości tej ryby. Pytanie tylko czy chcesz.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To takie trochę dojście do ściany. 112 cm w sandaczu brzmi tak ekstremalnie niewiarygodnie że gdyby nie zdjecia to srednio chciałoby mi się w to wierzyć.

Życzę Wam wszystkim oczywiście zbliżenia się do tego wyniku, bo to już będzie mega wyczyn. Z całym szacunkiem dla wszystkich speców i łowców Zedów, szanse na pobicie tego wyniku są jak wygranie głównej puli w EuroJackpot. Są - ale wszyscy wiemy jakie.

 

P.s historie o większych rybach owszem są, tylko czy są jakiekolwiek dowody?

 

 

Pozdrawiam

Malcz

Edytowane przez malcz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słuchajcie , wątek zaczął zmierzać w takim dziwnym trochę kierunku , jakby cała nasza pasja miała być ukierunkowana na centymetry i kilogramy wyniku , a nie o to chodzi chyba . Nieprawdaż ? Przecież łowiąc ryby,  próbując je przechytrzyć , poznać ich zachowania i poczuć tą wszechogarniającą ekscytację z tym związaną nie można zamknąć się w jakimś dziwnym podejściu , że teraz to wszystko nie ma sensu , bo Grzesiek złowił rekordową rybę , której prawdopodobnie nikt w najbliższym lub odległym czasie nie przebije . Ja podziwiam i zadraszczam zdecydowanie wszystkich okazów tutaj prezentowanych ( tym bardziej , że sam pochwalić się nie mam specjalnie czym w tym względzie ) , ale przeżywam każdego złowionego sandacza bardzo . Cieszy mnie on i raduje . Moment , w którym namierzymy i sprowokujemy sandałka do brania jest absolutnie magiczny i nigdy nie wiemy tak na prawdę , jaki smoczek zamelduje się na końcu zestawu . Jeśli strzeli , uda się go skutecznie zaciąć , wyholować , podebrać i cyknąć fotkę - mamy pełnię szczęścia . I tak to u mnie działa . Złowienie ryby 120 centymetrowej też by tego nie zmieniło , bo dlaczego by miało  :) ?

Edytowane przez malinabar
  • Like 35
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W takim razie wracając do początku sezonu nadszedł 

 

dzień czwarty  :) .

 

Miejsce znane z dawnych czasów , kiedy to poziom wody był taki normalny bardziej , czyli w obecnych realiach byłby on podwyższony zdecydowanie . Te 30 centów więcej nad głową ryb na płytkich zbiorniczkach robi czasem dużą różnicę  ;) . Tak czy inaczej wypłynąłem sobie nieco inną marszrutą niż zwykle tym bardziej , że brzegowcy rozstawieniem swoich zestawów pozwolili na to niejako , robiąc odrobinę przestrzeni . Nawet nie przypuszczałem , że jest tam tak ciekawie ... Dotychczas znałem ten rejon z monochromatycznego obrazu 2D poprzedniej echosondy , ale SI Koliberka znowu pokazało skarby pod wodą . Płynąc niespiesznie pod całkiem spory wiatr minąłem bardzo obiecujący rejon , kotwicząc na odległość dobrego rzutu . I się zaczęło  :D .... Oczywiście zapeszyć mogłem , bo pierwsza ryba zameldowała się z pierwszego ustawienia i w pierwszym rzucie . To znowu rozwaliło mój system , w którym oczekiwania , wyobrażenia , doświadczenia i marzenia wreszcie zderzyły się z absolutnie bajkową rzeczywistością . Ryba wali jak zła , biorąc bez podchodów i ogródek mocnym łupnięciem tuż przed kontaktem gumy z dnem . Hol oczywiście równie spektakularny jak branie - mocny i dynamiczny . Ryba walczy obłędnie , jak wszystkie dotąd . 

 

1561583250dsc05859.jpg
 
1561583345dsc05862.jpg
 
W drugim rzucie po wypuszczeniu smoczka melduje się króciaczek . Zdrowy i silny . Dający nadzieję na przyszłość . Robiąc kolejne ciekawe miejsca notuję jeszcze dwa spektakularne brania . I równie spektakularne spady , pomimo zacięcia w tempo i kilku sekundowych początków holu . Było grubo po oporze wnioskując ... Pod wieczór wiatr ucichł a ja płynę na płytkie , kamieniste blaty w zupełnie innym rejonie zbiornika . Lubię te miejsca . Wąziutkie i twarde korytko dopływu jest łatwe do przeoczenia , ale na flaucie pozwala precyzyjnie stuknąć przynętą na samej krawędzi , a później puścić ją w mini opadzik kończący się czasem pstrykiem . I tak się stało tym razem  :D . Ryba wali z siłą parowozu , rzucając mnie niemal na kolana tym braniem . Pustym niestety . Walnął od przodu wgryzając się w główkę i demolując głowową część gumy . Opływam cwaniaczka od drugiej strony , prowokując do drugiego brania tuż przy łódce . Mocne i szybkie jak błyskawica . Bezskutecznie zaciąłem w pustkę . Trzeciej szansy nie dostałem ... Za to wieczór magiczny  :) . Kolejny obłędny dla mnie dzień , pełen wrażeń i emocji , które dotychczas w takim natłoku nie były mi dawane zazwyczaj .
 
1561584248dsc05864.jpg
 
  • Like 43
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W łowieniu sandaczy jest to coś, czego u innych ryb nie spotkałem.

Kombinowanie ze sprzętem, przynętami, sposobem prowadzenia, szukaniem miejsc...

Czajenie się,pełne skupienie, czasem brak oddechu...

Pięknie jest jak się znajdzie sposób na nie, jak już sprzęt, technika, przynęty zaczynają dawać efekty.

 

Do czasu jak rybki nie będą chciały współpracy.

Wtedy się zaczyna. 

Co jest, może przynęty już nie te, może za ciężko, za lekko, za duże, za małe, za wolno, za szybko, może są gdzie indziej...

 

Jest coś w tej rybie że nie daje się człowiekowi wyspać, myśleć o czymś innym. 

 

 Za to je uwielbiam.

  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale może być historia całkiem odwrotna.

Dzisiaj gadałem z kumplem, który wrócił kilka dni temu ze średniego jeziorka w Szwecji. Brały sandacze przede wszystkim w trolu ...na wszystko o każdej porze i przy każdej pogodzie (jaka była widać po skrajnie różnych ubraniach)na głębokościach od 3 do 10m

Najmniejsze 60cm (co jest szwedzką normą potem 70+ i kilka, którym niewiele brakowało do 90cm :)

I co z tym zrobić...?! ;)  :D

Edytowane przez BOB
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...