Skocz do zawartości

Jerkbait sie śmieje :)


benito

Rekomendowane odpowiedzi

Czasy PRL-u. 

Pociąg.

Ojciec rodziny schowany za gazetą przegląda sport, mama coś szydełkuje, a synek z otwartą buzią słucha dowcipów opowiadanych przez dwóch podróżnych siedzących naprzeciwko. W pewnym momencie jeden z nich pyta drugiego:

- A ty wiesz, czemu milicjanci nie jedzą ogórków?

- Nie.

- Bo im się głowy nie mieszczą do słoików!

:lol:  :lol:  :lol:  :lol:  :lol:

W tym momencie chłopczyk mówi:

- Mamusiu, a przecież tatuś je ogórki!

Głos z za gazety na to:

- Ale tylko z beczki, synku...

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Milicjant na przejściu przed Pałacem Kultury kieruje ruchem

Jeden z przechodniów zwrócił uwagę na  wysławianie się milicjanta

- Pan to jest człowiek na poziomie.....

- Widzicie, obywatelu - jeżeli ktoś ma wyższe wykształcenie to odpowiada "oczywiście", jeżeli ma średnie - odpowie "tak", jeżeli podstawowe - odpowie "noo"

- pan  ma wyższe wykształcenie?

- nooo

;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnośnie kolejek....

 

Kolejka przed sklepem na 100 metrów- przeciska się gość,lecz po chwili dostał kilka nie miłych słów i został wyrzucony na koniec kolejki.

Po chwili sytuacja się powtarza. Po kilku próbach przedarcia się ,oczywiście zakończonych niepowodzeniem usiadł zrezygnowany na końcu kolejki i mówi "k.....wa chyba nie otworzę dzisiaj tego sklepu"

 

 

Gość widząc kolejkę przed mięsnym pomyślał,że może i on się ustawi.

Aby nie było nudno pomyślał,że zagai rozmowę do gości przed sobą:

-za czym pan stoi?

-za tym panem-usłyszał w odpowiedzi...

Nadeszła jego kolej:

-na ile ta kiełbasa?

-na całe miasto -usłyszał w odpowiedzi

-a po ile?

-po plasterku...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kilka dni temu, to i ja miałem stan przed zawałowy :D

 A było to tak, wyjazd na fiszki, standardowo na miejscu po uzbrojeniu się zamykam samochód z kluczyka ( pilot się popsuł ) i kluczyki wkładam do bocznej małej kieszonki w kamizelce zapinanej na suwak. Po skończonym łowieniu, będąc już w pobliżu samochodu sięgam do kieszonki po kluczyki, a tam zamek odsunięty i kluczyków nie ma! pierwsze moje słowa na głos to : O Qu...a!  a przed oczami przelatuje mi obraz mojej dzisiejszej wędrówki, chaszcze trawy i pokrzywy !  podchodzę pod samochód i padają moje drugie słowa obrażające Pana Boga, i nie wieżę w to co widzę, kluczyki są w drzwiach ! dziś się śmieje z tego, ale w tedy to serio chyba miałem stan przed zawałowy :D dodam, że nie był to tylko 1 kluczyk do samochodu a splot kilku ważnych kluczy. 

Wybrałem się z kumplem na pstrągową rzeczkę. Typowy jurajski siurek wszytkiego 5/6 metrów szerokości roślinność,powalone drzewa, nurcik nawet nawet. Samochód przed mostkiem otwarty,z kumplem ustalamy że on 200 metrów w górę ja 200 m w dół.Była to już ostatnia miejscówka tego dnia więc niedbale wsuwam kluczyki ze smyczą do kieszeni pod spodniobuty. Po około 3 kwadransach dochodzę do kolegi 9(rzeczka w dole okazało się mało ciekawa) i wracamy do auta. Tu niestety konsternacja kluczyków ni ch.ja Przeszukujemy wspólnie ścieżkę od samochodu do rzeki ale niestety. Telefon do żony, " wiesz zapasowe leżą w tej szufladzie a my jesteś tu i tu ( około 60 km od domu). Kolega lekko już znużony rozwalił się na podeście dla kajaków a ja w wodę, nie będę bezczynnie siedział. Doszedłem prześwietlając dno do miejsca w którym spotkałem  kolegę. Odwracam się ale... coś błysnęło :) orzełek przywieszony do klucza miga srebrem dobry 1 metr pod wodą. Najprawdopodobniej smycz od kluczy wystawał ze spodniobutów i zahaczyła o jakis krzaczor. Taka przygoda :)

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co tam, opowiem wam jeszcze jedną moja przygodę, a kilka ich jest :D

Okulary Solano

Akcja miała miejsce kilka lat wstecz nad Wisełką. Uganiam się za boleniami, no i nawet trafił się jeden godny pstrykniecia foty. Niedaleko siedział jakiś starszy pan z gruntu, więc grzecznie poprosiłem o zrobienie zdjęcia, po wypuszczeniu ryby chwilkę porozmawialiśmy po czym spakowałem się i wracam do domu. Po około 15 km otworzyły mi się szeroko oczy i przeszył mnie taki dziwny dreszcz po plecach :blink:  okulary! krzyknąłem i za cholerę  nie przypominam sobie bym je wkładał do pokrowca. Zatrzymuje samochód i sprawdzam, no nie ma! wracam z powrotem w to miejsce, pytam dziadka czy nie widział gdzieś tu leżących okularów, twierdzi że nie, ale jakoś tak nie ufnie wysłuchałem to jego NIE. Zaczynam szukać ale coś mnie oświeciło, że podczas robienia zdjęcia okulary miałem założone na daszek od czapki, myślę, że może w tym miejscu jak wypuszczałem rybę zsunęły się i wpadły do wody. Woda była w tym miejscu płytka i mętna, wziąłem kawałek patyka i szperam po dnie, no i są! wypłynęły do wierzchu, ucieszony z okularami w ręku podszedłem pod samochód i jeszcze znowu zamieniłem kilka zdań z dziadkiem po czym z uśmiechem wracam do domu, i teraz nie uwierzycie :D w tym samym miejscu po około 15 km, oczy szeroko otwarte i znowu ten dziwny dreszcz po kręgosłupie :D  okulary! zostawiłem na dachu samochodu, no i wracam z powrotem, ale niestety już drugi raz ich nie znalazłem.  

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...