Skocz do zawartości

Jerkbait sie śmieje :)


benito

Rekomendowane odpowiedzi

 

- Tato, a co to jest nietolerancja i państwo socjalne, bo w szkole o tym dyskutowaliśmy, ale było tyle opinii, że ja już się pogubiłem.

- To proste, sam widzisz, że ja nie pracuje, matka nie pracuje, opieka nam do mieszkania dopłaca, węgiel daje, na ciebie i twoje dwie siostry rząd daje, szkoła bezpłatna, wasze kolonie też prawie darmo, ubezpieczenia zdrowotne mamy z pośredniaka, i to właśnie jest państwo socjalne.

- A to tak to wyglada, ale ktoś za to wszystko musi przecież płacić, bo dzieci mówiły, że rząd nie ma swoich pieniędzy.

- No płaci płaci, inni ludzie płacą, ci co pracują i podatki od tego jeszcze duże płacą.

- Aha... ale to ich nie wkurwia?

- A wkurwia wkurwia, i to właśnie jest ta nietolerancja.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewien biznesmen postanowił zafundować sobie odmładzająca operacje plastyczna. Po opuszczeniu kliniki zachwycony podbiegł do kiosku i zapytał sprzedawcę, na ile wygląda lat.
- Może 35...
- Ha! Doskonale! Mam 47 lat!
Potem poszedł do McDonaldsa i zapytał o to samo kasjerkę.
- Ma pan 32 lata?
- Nie! 47! - zakrzyknął uradowany.
Do domu wracał przez park. Na jednej z ławek siedziała staruszka.
- Babciu, jak myslisz, ile mam lat? - zapytał.
- Ja niedowidzę, synku. Ale mam taka metodę, ze jak włożę ci rękę w rozporek, to poznam wiek.
- Dobrze - zgodził się mężczyzna.
Starowinka wsadziła mu rękę w rozporek, gmerała, gmerała, gmerała, aż po dziesięciu minutach wyciągnęła i powiedziała:
- 47.
- Skąd wiesz?! - zakrzyknął zdumiony mężczyzna.
- A... hihihi.... stałam za tobą w McDonaldsie.

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niedźwiedź z wilkiem spotkali się w lesie. Niedźwiedź:
- A ty co taki rozradowany skaczesz po lesie?
- Bo wiesz, tam na polance, lisica utknęła w rozgałezionym pniu drzewa. To zasunąłem jej drąga raz i drugi...
- O! To pójdę i ja! Też zasunę...
Minęła godzina, znów się spotykają:
- No i jak tam, misu, zasunąłeś?
- Ty wiesz, żadnego drąga na polanie nie znalazłem, to jej całą dupę szyszek napchałem...

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewne amerykańskie małżeństwo, w którym mężczyzna nie mógł niestety mieć dzieci, postanowiło skorzystać z usług tzw. zastępczego ojca. Po dokonaniu wszelkich niezbędnych ustaleń i formalności małżonek wyszedł na golfa, zostawiając żonę w oczekiwaniu na przybycie specjalisty. Przypadek sprawił, że w tym samym dniu w miasteczku zjawił się objazdowy fotograf, specjalizujący się w zdjęciach dzieci. Zadzwonił do drzwi w nadziei na zarobek.
- Dzień dobry, madame, ja jestem...
- Ależ wiem, oczekiwałam pana - odpowiada kobieta i prowadzi go do środka.
- Ooo, doprawdy? - zdziwił się fotograf. - Ja, widzi pani, specjalizuje się w dzieciach...
- Wspaniale, właśnie o to chodziło mężowi i mnie. - mówi kobieta i po chwili pyta spłoniona z emocji: - To gdzie zaczniemy?
- No cóż - odpowiada fotograf - myślę, że może pani zdać się zupełnie na mnie. Mam duże doświadczenie. Z reguły zaczynam w kąpieli, tak ze dwa - trzy razy, później zwykle ze dwie pozycje na kanapie, w fotelu i z pewnością parę w łóżku. Nieraz doskonale efekty osiąga się na dywanie w salonie... Naprawdę można się wyluzować...
- Dywan w salonie... - Myśli kobieta. - Nic dziwnego, że mnie i Harryemu nic nie wychodziło...
- Droga pani, nie mogę gwarantować, że każde będzie udane. - kontynuuje fotograf. - Ale jeżeli wypróbuje się kilkanaście pozycji, jeżeli strzelę z sześciu - siedmiu różnych kątów, wówczas jestem pewien, że będzie pani zadowolona z rezultatu...
Kobieta z wrażenia zaczęła wachlować się gazetą, a facet nawija dalej:
- Musi się pani również liczyć z tym, że w tym zawodzie, podczas roboty, człowiek cały czas jest w ruchu. Kręcę się tu i tam, wchodzę i wychodzę nieraz kilkanaście razy w ciągu minuty, ale proszę mi wierzyć, że rezultaty mojej pracy rzadko zawodzą oczekiwania...
Kobieta usiadła przy otwartym oknie, spocona z wrażenia...
- Ha! A żeby pani widziała, jak wspaniale wyszły mi pewne bliźniaki! Zwłaszcza biorąc pod uwagę trudności, jakie ich matka robiła mi przy współpracy...
- Taka była trudna? - spytała mdlejącym głosem kobieta.
- Straszliwie... Żeby uczciwie zrobić robotę, musieliśmy pójść do parku. Ale był cyrk! Ludzie tłoczyli się dookoła ze wszystkich stron, żeby zobaczyć mnie w akcji... TRZY GODZINY! Proszę sobie tylko wyobrazić: TRZY GODZINY ciężkiej fizycznej pracy! Matka cały czas się darła i jęczała tak głośno, że z trudem mogłem się skoncentrować. W końcu musiałem się spieszyć, bo zaczynało się robić ciemno. Ale naprawdę się wkurzyłem, kiedy wiewiórki zaczęły mi obgryzać sprzęt...
- Sprzęt... - głos kobiety był ledwo słyszalny. - Chce pan powiedzieć, że wiewiórki naprawdę obgryzły panu... khem.. sprzęt..?
- Hehehe, a skądże, połamałyby sobie zęby, twardy jest jak hartowana stal... No cóż, jestem gotów, rozstawie tylko statyw i możemy się zabierać do roboty.
- STATYW ?
- No a jakże, muszę na czymś oprzeć tę armatę, za ciężka jest, żeby ją stale nosić... Proszę pani! Proszę pani!!! Jasna cholera, zemdlała!

  • Like 14
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polak Rusek i Amerykanin przy wódce spierają się jakie ich kraje mają największe osiągnięcia.
Pierwszy mówi Rusek - Wiecie my mamy takie łodzie podwodne które pływają nie tylko pod wodą i na wodzie ale nawet pod dnem.
- To jeszcze nic - mówi Amerykanin - My mamy takie windy które jeżdżą we wszystkich kierunkach a nawet w kosmos.
A my - mówi Polak mamy w Nowym Targu takiego bacę co mu 12 wróbelków siada na penisie.
Jak znów trochę wypili to im się głupio zrobiło.
- Wiecie - mówi Rusek te nasze łodzie podwodne nie pływają pod dnem.
- A nasze windy nie jeżdżą w kosmos - mówi Amerykanin
Polak na to : Powiem wam temu 12 wróbelkowi się nóżka ześlizguje.
Po następnej kolejce :
Rusek: Wiecie te nasze łodzie podwodne są do dupy jak się zanurzą to często już nie wypływają
Amerykanin: Te nasze windy często się blokują a nawet potrafią się czasami urwać
Polak: Jak wy jesteście tacy szczerzy to ja wam też powiem: Ten baca nie był z Nowego Targu ale z Nowego Sącza.

Edytowane przez ezehiel
  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

– Dobrze. Więc teraz powiedz mi jak to się robi. Tyle o tym słyszałam od koleżanek.
– Najpierw weź go do ręki.
– ALE OBLEŚNE!
– Zapewniam cię, że nie ma w tym nic obleśnego. Chwyć go za główkę jedną ręką.
– Tak? I co dalej?
– Tak, dobrze, a później pociągnij drugą ręką.
– Ach, tak.
– A widzisz, jak ci dobrze idzie?
– I co teraz?
– Teraz possij.
– No, ty chyba żartujesz.
– Nie, nie żartuję. Zacznij ssać.
– Obleśne. Naprawdę ludzie tak robią?!
– Tak.
– Jesteś pewny?
– Tak, przecież mówiłem ci, że jestem doświadczony. Dla mnie to nie pierwszy raz. Uwierz mi. Possij chwilę.
– Hmmmm...
– I jak?
– Słonawy w smaku...
– No to chyba dobry, nie?
– Nawet niegłupie, a co teraz?
– Teraz rozsuwasz nóżki.
– Co ty powiedziałeś?!
– Rozsuwasz nóżki.
– To miałeś na myśli?
– Tak, tylko musisz bardziej odgiąć nogi, bo będzie ciężko dojść. Daj, pokażę ci.
– A, rozumiem.
– Właśnie. I znowu bierzesz go do rączki.
– Hmmm...
– Jak go już wyciągniesz, to weź go do buzi.
– Taaak.
– Ooooo, właśnie tak...
– A co zrobić z tym żółtawym? To też się połyka?
– Zależy od upodobania. Można połknąć jak się chce.
– Spróbuję... Hmmmm... PYCHA, spróbuj!
– Nie, to głupie... (...) Popatrz teraz na mnie. Spróbuję wyciągnąć to różowe palcami.
– Oooo...
– Czasami są małe problemy, dlatego można sobie pomóc ustami...
– Hmmmm...
– Można też possać, czasem to pomaga.
– Hmmm...
– Aaaaa, teraz poszło.
– Tak, czułam.
– I jak było, smaczne?
– Muszę przyznać, że niegłupie.
– Chcesz więcej?
– Tak, chętnie. Tylko mi powiedz, czy to musi być tak cholernie skomplikowane?!
– No, kochanie. Ja nic nie poradzę, tak się je raki.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właściciel firmy w USA prowadzi rozmowę z nowo przyjętym przedstawicielem handlowym:

szef : Gdyby była potrzeba prowadzenia rozmów i spotkań w Kanadzie czy będzie pan mógł tam jeździć ?

pracownik: Jak najbardziej, zresztą byłem tam kilka razy i znam Kanadę. Tam nic w zasadzie nie ma tylko hokeiści i dziwki.

szef oburzony : Moja żona jest Kanadyjką !

pracownik: A w której drużynie grała ?

 

A z życia co mnie wprawiło w zdumienie wiele lat temu :

Wizyta "na szczeblu" , współpracuję z RCMP (policja kanadyjska ale w sekcja takiego ichniego BOR bo nie ma rozgraniczenia u nich).

Mieszkamy w Grandzie (Sopot) i spotykamy się na śniadaniu.  Panowie sobie zamawiają po 2-3 gofry , kładą na to z podgrzewacza po kilka plastrów boczku usmażonego na chrupko i ............... polewają syropem klonowym. Po zebraniu szczęki z podłogi zapytałem czy to normalne śniadanie ? Okazuję się że tak , takie śniadanie zawiera wszystkie potrzebne składniki. Spróbowałem, da się jeść ale jednak wolę twarożek albo jajka na miękko.

Faktem jest że podczas takich działań tzn. wizyt to po śniadaniu następny posiłek zazwyczaj jest po 14-16h w momencie jak kończy się danego dnia program wizyty.

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...