Skocz do zawartości

Jerkbait sie śmieje :)


benito

Rekomendowane odpowiedzi

Wróciłem wczoraj do domu - syn gra w jakąś nową "ścigałkę" na komputerze. Podchodzę, patrzę i mówię do niego:
- Krajobrazy piękne, samochody - po prostu cudne, ale wiesz, synek, drogi takie równe, że aż nieprawdziwe!
- Wiesz, tato, drogi nie były spolszczone...

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Dla mnie zapach surowego mięsa, takiego właśnie po uboju skutecznie zniechęca do jego konsumpcji. Dlatego wolę nawet z Biedronki - jakąś droższa wędlinę.

 

Widać od razu: "miastowy" - nie wie jak smakuje PRAWDZIWY schabowy, smażony na bułce tartej (z CHLEBA) mielonej przez Babcię, smażony na PRAWDZIWYM SMALCU.

Ale na takie CUDA trza mieć wtyki.

Świnka od wujka, albo sąsiada wujka, na ziemniakach/zbożu/resztkach ze swojej kuchni.

URWAŁ!!!

Nikt takich nie poda, w najdroższej restauracji (wiem co mówię).

Edytowane przez domeldoom
  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do apteki wszedł mężczyzna i poprosił o możliwość rozmowy z aptekarzem mężczyzną. Kobieta w okienku:
- Proszę pana, nie zatrudniamy ani jednego mężczyzny. Właścicielką apteki jest moja siostra, ja natomiast jestem farmaceutką, w czym mogłabym pomóc?
- Proszę pani, mam jednak taką sprawę, ze wolałbym porozmawiać z mężczyzną...
- Proszę pana, jestem dyplomowaną farmaceutką i zapewniam pana, że podejdę do sprawy absolutnie profesjonalnie, dyskretnie i bezosobowo...
- Proszę pani, bardzo ciężko mi o tym mówić, naprawdę wolałbym z mężczyzną... Mam wielki kłopot, ponieważ mam permanentną erekcję. Co pani mogłaby mi dać?
- Mmm... proszę poczekać chwilkę, muszę zapytać mojej siostry.
Po kilku minutach wróciła:
- Proszę pana, naradziłyśmy się z siostrą i wszystko, co możemy Panu dać to 1/3 udziałów w aptece, służbowy samochód i 5000 miesięcznej pensji...

 

 

 

Na dalekich rubieżach naszego wschodniego sąsiad tj. Rosji mieszka nacja Czukczów. Jako ludzie przyzwyczajeni do życia w bardzo trudnych warunkach musieli oni poznać tajniki sztuki przetrwania, a m.in. również wszelkie sekrety polowania. Dlatego też, w całej Rosji słynęli oni jako najlepsi tropiciele i myśliwi.

Władze w Moskwie oczywiście nie mogły tego przeżyć. "Jak to możliwe, żeby prymitywni Czukcze w czymkolwiek byli lepsi od prawdziwych Rosjan z Moskwy" - zastanawiali się dygnitarze. I w końcu uradzili, że wyszkolą jednego ze swoich agentów na najlepszego myśliwego na świecie i wyślą go do Czukczów, żeby się sprawdził w terenie. Jak wymyślili, tak zrobili. Po skończonym rocznym szkoleniu agent był tak dobrym myśliwym, że niedźwiedzia wytropiłby i na betonie, a w cel trafiał z kilometra. No i pojechał do Czukczów. Tam zgłosił się do mężczyzny uchodzącego za najlepszego z najlepszych myśliwych, mówiąc, że chce się z nim zmierzyć.
Bladym świtem wyruszyli z chatki Czukczy na polowanie. W trudzie i znoju przedzierali się przez dziką i zasypaną śniegiem tajgę. Przeszli 5 km - śnieg po kolana, przeszli kolejne 5 km - śnieg po pas, przeszli następne 10 km - śnieg po szyję. Wreszcie, jak Moskwiczanin zaczął się już wkurzać, doszli do polany. Patrzą, a po jej drugiej stronie stoi niedźwiedź. Czukcza na migi dał znać Ruskowi, żeby nic nie robił, a sam zaczął okrążać polanę i zachodzić niedźwiedzia od tył. W końcu jak był tuż za nim, klepnął go w ramię. Niedźwiedź zdumiony się odwraca, a Czukcza wali mu w pysk i zaczyna uciekać przez polanę prosto na Ruska.
Ten zaskoczony nie zdążył zmierzyć się do strzału, a Czukcza z niedźwiedziem na karku byli już tuż przy nim. Zdezorientowany tylko się odwrócił i też zaczął uciekać. Biegną przed siebie, przedzierają się przez śnieg i gęstwinę. Przebiegli, już 3 km, niedźwiedź cały czas za nimi, przebiegli 6 - niedźwiedź jest tuż tuż. Przebiegli 10 i Moskwiczanin zaczął czuć, że traci siły. W końcu zdesperowany, z nadludzką szybkością odwrócił się i strzelił do niedźwiedzia powalając go jedną kulą. Zdyszany i wkurzony odwraca się do Czukczy, a ten do niego z politowaniem:
- Ot ty durak... Teraz ciągnij go 10 km do chaty przez śnieg...

 

 

 

Jesień. Babcia i dziadek siedzą na ławeczce w parku. Dziadek mówi:

- Puściłem takiego jesiennego bąka.
- Jesiennego, czyli jakiego? - pyta Babcia
- Takiego z kasztanami...

Edytowane przez anpart
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

polowanie

ognisko się pali, bigosik się grzeje, wódeczki nie brakuje

na koniec łowów egzamin dla młodych adeptów łowiectwa

zadanie: z zasłoniętymi oczami rozpoznać ubite zwierzę oraz rodzaj użytej broni

pierwszy kandydat na myśliwego - oczy zasłonięte - doprowadzony do stanowiska z zwierzyną leżącą pokotem 

maca, obmacuje...

- jelonek, roczniak, kula ze sztucera

no, brawo, brawo, odgadł wszystko!

drugi kandydat walczy

maca, obmacuje...

młody dzik, parszuk, postrzał z bocka

no, brawo, super, wszystko odgadł!

trzeci startuje, ale coś go krzywo prowadzą, a tam leży na trawie pijana żona leśniczego

maca, obmacuje...

jeż, tak jeż! zabity... saperką!

;-)

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

]

 

Widać od razu: "miastowy" - nie wie jak smakuje PRAWDZIWY schabowy, smażony na bułce tartej (z CHLEBA) mielonej przez Babcię, smażony na PRAWDZIWYM SMALCU.

Ale na takie CUDA trza mieć wtyki.

Świnka od wujka, albo sąsiada wujka, na ziemniakach/zbożu/resztkach ze swojej kuchni.

URWAŁ!!!

Nikt takich nie poda, w najdroższej restauracji (wiem co mówię).

Na bułce tartej z chleba powiadasz...

Coś mi tu się nie skleja [emoji23]

 

Wysłane z mojego Mi 9T Pro przy użyciu Tapatalka

Edytowane przez Dano.
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak? To ubij świnię :) Jeżeli nie jesteś rolnikiem i nie masz numeru siedziby stada w ARiMR to nawet świni nie kupisz, od kiedy mamy ASF to nawet 1 sztukę trzeba rejestrować w ARiMR. Rolnik nie zaryzykuje sprzedaży świni na lewo bo straci dopłaty, jeżeli będzie miał niezgodności w papierach.

Uboju może dokonać tylko i wyłącznie doświadczony osobnik z papierami, bo ubój to skrwawienie po uprzednim oszołomieniu. A jeszcze lekarz weterynarii musi zbadać próbki na obecność larw włośni.

Teraz coś się zmieniło i rolnikom łatwiej będzie ubić świnię i sprzedać wyroby ale nie zamierzam ryzykować jedzenia świń karmionych nie wiadomo czym, chociaż od wielu lat jest zakaz karmienia zlewkami. Poza tym widziałem często jak "chłopy" kiełbasę robią i w życiu tego bym nie zjadł.

A mięso, tak jak piszesz, wolę kupić w małej lokalnej rzeźni i samemu coś uwędzić.

 

O krowach/owcach/kozach nawet nie piszę, bo tam ubój gospodarski to horror - tyle papierów.

Cosik mnie się wydaje, że jeszcze albo sporo zobaczysz albo nic ???? ???? Osobiście stawiam na to drugie ????

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...