Skocz do zawartości

Jerkbait sie śmieje :)


benito

Rekomendowane odpowiedzi

Teraz uwga, twórczość własna.

 

Działo się to jakieś 8-9 lat temu.

Mam serdecznego przyjaciela Grześka.

Zbliżały się jego urodziny więc postanowiłem wyciąć mu numer, znaczy dać prezent ????

 

Szatański plan wymagał nieco zaangażowania.

Wraz z ówczesną dziewczyną zorganizowałem katalog Kongera, troszkę taśmy klejącej, kilka rolek po papierze toaletowym, czarny i nieprzezroczysty worek na śmieci oraz prezent właściwy, czyli własnoręcznie ukręcone jigi i koguty. Kartkę z życzeniami włożyliśmy za okładkę katalogu.

Z rolek i taśmy wykonaliśmy opakowanie do przynęt - miało kształt ... co tu kryć, penisa z przyległościami, ledwo mieszczącego się ma wspomnianym katalogu.

Po ptrytwierdzeniu owinęliśmy całość czrnym workiem a na zaklajstrowane miejsce zamknięcia woreczka przykleiliśmy wydrukowaną karteczkę:

Wydawnictwo "Świat Geja" - miesięcznik dla mężczyzn kochających inaczej nr 1/11 - prenumerata z zabawką gratis.

Dalej był już adres naszej ofia... naszego jubilata ????

Tak zapakowane przynęty (wszak było to tylko opakowanie) wysłaliśmy poleconym.

 

Kilka dni później zadzwonił telefon. Akurat w swoje urodziny dzwonił Grzesiek...

 

-halo?

- morrum ty (tu padło słowo w najkrótszy możliwy sposób opisujące kształt kartonowego opakowania jigów)!

- aaa paczka doszła, wszystkiego najlepszego! ????

-kur.aaa ... No i Grzesiek opowiedział jak było.

 

Zadzwonił domofon, drżący głos z drugiej strony powiedział, że polecony.

Grzesiek otworzył ale zaabsorbowany był czymś innym. Po chwili potrzebnej na wjechanie windą na właściwe piętro listonosz nacisnął przycisk dzwonka (już to powinno dać do myślenia skoro listonosz puka. Dwa razy). Otworzywszy drzwi Grzesiek zobaczył przerażonego, purpurowo bladego (podobno tak się da, nie wiem) człowieka w niebieskim mundurze Poczty Polskiej, który w drżących dłoniach trzymał podkładkę z kartką do pokwitowania odbioru przesyłki. Wciąż będąc myślami gdzie indziej Grzesiek walnął parafkę, listonosz przekazał przesyłkę i nie odwracając się, rakiem czmychnął do windy.

 

Gdy już rzecz, którą zajęty był Jubilat została opanowana, przypomniał sobie o jakiejś przesyłce, którą przyniósł dziwny lustonosz, niedbale rzuconej na stolik i czekającej na swój czas.

Sprawdził nadawcę... i zamarł. Pod palcami na odwrocie przesyłki poczuł falliczny kształt pudełka z przynętami. Myśli zaczęły biegać, dziwne zachowanie listonosza, na które nie zwracał uwagi zajęty czymś innym zaczęło się wyjaśniać...

Grzesiek nie musiał dedukować kto i za co mu to zrobił. Wiedział, że jest gdzieś tam daleko przyjaciel, na którego zawsze może liczyć. Chwycił telefon, wybrał numer i gdy usłyszał znajomy głos wykrzyknął

- morrum ty ch..uuu!!!

 

Ale finał historii miał dopiero nastąpić.

Kilka dni później babcia, z którą Grzesiek mieszkał, wróciła z osiedlowego tournée i od razu wypaliła do wnuka:

- Grzesiu, czy ty nie jesteś czasem tym, no wiesz, gejem? Bo na osiedlu gadają...

Listonosz. I tajemnica korespondencji kurła jego mać!

Edytowane przez morrum
  • Like 24
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hehe, dobre????

No to ja też pochwalę się takim jednym zdarzeniem, gdy byłem jeszcze dzieciakiem, ale Twojego nie pobiję ????

Lato, upał, wracam do domu z osiedlowego podwórka z gry w piłkę. Spocony, zgrzany, pić się chce, więc biegnę do kuchni. Widzę że matka narobiła kompotu w garnku, ale owoców brakowało. Czasem tak robiła gdyż lubiłem truskawki jeść osobno. No nic, próbuję, przechylamy garnek i piję ile wlezie. Nagle zorientowałem się że kompot nie jest słodzony, więc pytam matki dlaczego nie posłodziła kompotu? A matka do mnie- co ty robisz, ja tu mięso rozmrażałam!

????

  • Like 21
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako dziecko uwielbiałem smalec kupowany na wagę u rzeźnika. Pakowany był w nieprzezroczysty pergamin. Ponieważ jako dziecko miałem tendencję do tycia, ograniczano mi dostęp do tego rarytasu. Kiedyś wieczorem ojciec przyniósł właśnie taką paczkę i położył ją w kuchni na stole. Trochę zdziwiłem się, że nie trafiła od razu do spiżarki, ale postanowiłem skorzystać z okazji. Wślizgnąłem się do kuchni i nie zapalając światła, rozchyliłem z boku pergamin i dwoma palcami zagarnąłem sporą porcję rarytasu - do dziś pamiętam smak towotu… :(  :doh:

  • Like 14
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz uwga, twórczość własna.

 

Działo się to jakieś 8-9 lat temu.

Mam serdecznego przyjaciela Grześka.

Zbliżały się jego urodziny więc postanowiłem wyciąć mu numer, znaczy dać prezent

 

Szatański plan wymagał nieco zaangażowania.

Wraz z ówczesną dziewczyną zorganizowałem katalog Kongera, troszkę taśmy klejącej, kilka rolek po papierze toaletowym, czarny i nieprzezroczysty worek na śmieci oraz prezent właściwy, czyli własnoręcznie ukręcone jigi i koguty. Kartkę z życzeniami włożyliśmy za okładkę katalogu.

Z rolek i taśmy wykonaliśmy opakowanie do przynęt - miało kształt ... co tu kryć, penisa z przyległościami, ledwo mieszczącego się ma wspomnianym katalogu.

Po ptrytwierdzeniu owinęliśmy całość czrnym workiem a na zaklajstrowane miejsce zamknięcia woreczka przykleiliśmy wydrukowaną karteczkę:

Wydawnictwo "Świat Geja" - miesięcznik dla mężczyzn kochających inaczej nr 1/11 - prenumerata z zabawką gratis.

Dalej był już adres naszej ofia... naszego jubilata

Tak zapakowane przynęty (wszak było to tylko opakowanie) wysłaliśmy poleconym.

 

Kilka dni później zadzwonił telefon. Akurat w swoje urodziny dzwonił Grzesiek...

 

-halo?

- morrum ty (tu padło słowo w najkrótszy możliwy sposób opisujące kształt kartonowego opakowania jigów)!

- aaa paczka doszła, wszystkiego najlepszego!

-kur.aaa ... No i Grzesiek opowiedział jak było.

 

Zadzwonił domofon, drżący głos z drugiej strony powiedział, że polecony.

Grzesiek otworzył ale zaabsorbowany był czymś innym. Po chwili potrzebnej na wjechanie windą na właściwe piętro listonosz nacisnął przycisk dzwonka (już to powinno dać do myślenia skoro listonosz puka. Dwa razy). Otworzywszy drzwi Grzesiek zobaczył przerażonego, purpurowo bladego (podobno tak się da, nie wiem) człowieka w niebieskim mundurze Poczty Polskiej, który w drżących dłoniach trzymał podkładkę z kartką do pokwitowania odbioru przesyłki. Wciąż będąc myślami gdzie indziej Grzesiek walnął parafkę, listonosz przekazał przesyłkę i nie odwracając się, rakiem czmychnął do windy.

 

Gdy już rzecz, którą zajęty był Jubilat została opanowana, przypomniał sobie o jakiejś przesyłce, którą przyniósł dziwny lustonosz, niedbale rzuconej na stolik i czekającej na swój czas.

Sprawdził nadawcę... i zamarł. Pod palcami na odwrocie przesyłki poczuł falliczny kształt pudełka z przynętami. Myśli zaczęły biegać, dziwne zachowanie listonosza, na które nie zwracał uwagi zajęty czymś innym zaczęło się wyjaśniać...

Grzesiek nie musiał dedukować kto i za co mu to zrobił. Wiedział, że jest gdzieś tam daleko przyjaciel, na którego zawsze może liczyć. Chwycił telefon, wybrał numer i gdy usłyszał znajomy głos wykrzyknął

- morrum ty ch..uuu!!!

 

Ale finał historii miał dopiero nastąpić.

Kilka dni później babcia, z którą Grzesiek mieszkał, wróciła z osiedlowego tournée i od razu wypaliła do wnuka:

- Grzesiu, czy ty nie jesteś czasem tym, no wiesz, gejem? Bo na osiedlu gadają...

Listonosz. I tajemnica korespondencji kurła jego mać!

A ja niedawno, na takim luzie odbierałem przesyłkę od Ciebie ...uffff :huh:  :P  :D

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już wam wytłumaczę dlaczego "osiedle gadało" ,że Grześ jest inny :)

 

Na osiedlu lub w małej miejscowości najbardziej poinformowane osoby ,które wiedzą wszystko lub prawie wszystko co się w najbliższej okolicy dzieje  to są, listonosz , pani w osiedlowym sklepie i ksiądz. Kolejność oczywiście przypadkowa. Moja mama miała kiedyś sklep na osiedlu ...  przychodziło dużo stałych klientek nie koniecznie aby coś kupić :)  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako dziecko uwielbiałem smalec kupowany na wagę u rzeźnika. Pakowany był w nieprzezroczysty pergamin. Ponieważ jako dziecko miałem tendencję do tycia, ograniczano mi dostęp do tego rarytasu. Kiedyś wieczorem ojciec przyniósł właśnie taką paczkę i położył ją w kuchni na stole. Trochę zdziwiłem się, że nie trafiła od razu do spiżarki, ale postanowiłem skorzystać z okazji. Wślizgnąłem się do kuchni i nie zapalając światła, rozchyliłem z boku pergamin i dwoma palcami zagarnąłem sporą porcję rarytasu - do dziś pamiętam smak towotu… :(  :doh:

gdy byłem mały, bawiliśmy się z Bratem w chowanego w naszym rodzinnym mieszkaniu

jeden z nas wychodził na korytarz w bloku, liczył do 100, wchodził do mieszkania i zaczynał szukać

kiedyś schowałem się za płaszcze w takiej dużej szafie, przykryłem się jakimiś ciuchami i leżę

słyszę jak Brat lata po mieszkaniu i zagląda w każdy zakamarek

już dwa razy otworzył szafę, w której siedzę schowany.... i nic ;-)

nagle wymacałem coś po ciuchami... opakowanie, szelest papieru... PALUSZKI!!!

Mama chowała przed nami ciastka i słodycze - bo wiadomo... za komuny trudno było dostać

rozpakowałem sobie paluszki, zaczynam chrupać - nagle po raz trzeci otwiera się szafa, Brat głębiej grzebie w ciuchach za płaszczami i mnie w końcu znajduje

wyłażę z szafy - a Braciak pyta: ty, czemu masz czarne zęby?

ja zdziwiony, bo właśnie dogryzłem się do jakiegoś kurna drutu!!!

a to były sztuczne ognie!!!, schowane przed nami 

żeby były na święta - na choinkę powiesić i odpalić

;-)

Edytowane przez Konstanty
  • Like 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to miałeś cholerne szczęście Konstanty. Może pamiętasz czy nie miałeś po tym wymiotów/zawrotów głowy itp.?

Zimne ognie zawierają azotan baru, słyszałem o skur.. trujących skruszonymi zimnymi ogniami wymieszanymi z karmą psy czy koty. Agonia jest powolna i raczej bolesna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mieliśmy z kolegą po 16-17 lat , jego ojciec miał osiedlowy garaż gdzie trzymał swój pojazd. Kiedyś kolega powiedział że ojciec w garażu ma śliwowice robioną gdzieś na wsi. Wyniósł z domu klucze od garażu i poszliśmy się napić. Stały różne kanistry - 5, 10 i 20 litrowe. Ja szukałem na węch a kolega jakiegoś szkła. Poczułem alkohol i mówię że mam i niech się spręża z szukaniem. Powiedział żeby walnął z kanistra ......... co zrobiłem ale wcale nie jest łatwo napić się z pełnego 20 litrowego :unsure:. Kolega znalazł brudno musztardówkę ale na szczęście w szafce były jakieś ścierki czyste więc musztardówka została wytarta prawie do czysta i naleliśmy żeby pić kulturalnie jak stare chłopy. Tylko kolor był taki zbyt różowy jak na śliwowice, kolor zdecydowanie wskazywał na borygo  :rolleyes:

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...