Skocz do zawartości

Jerkbait sie śmieje :)


benito

Rekomendowane odpowiedzi

Rozbawił mnie opis: "Purpurowy: Ultra light, wyrzut 5-20 gram" :doh: 

http://pleciona.pl/pl/p/Wedka-DAM-Effzett-Yagi-1.9M-5-20g-BC/12223?gclid=EAIaIQobChMIl8KGveGL5QIVC0nCCh19UgWXEAEYASACEgKiq_D_BwE

Edytowane przez Alexspin
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Walczyliśmy z kumplem pewnej mocno mglistej nocy nad Wisłą. Widoczność na 3 metry max. W pewnym momencie kolega ma branie, ryba walczy, odjeżdza. Po pięciu minutach przeciągania liny udało się ostatecznie wyrwać bobrowi spory konar z pyska :D Jak się okazało przepływał sobie cicho we mgle taszcząc spore drzewko, o które zahaczył wobler. 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

byłem na dorszach

walczymy, walczymy

nagle branie, i to jakie!

muruje dorsz, muruje... nie mogę go oderwać od dna

ale idzie powoli do góry, chodzi na boki

i... wyciągam z 60 m wielkie ruskie gacie barchanowe

z jakiejś wielkiej baby, jak namiot dla dwóch ludzi prawie

gacie w muszlach całe ;-)

cały kuter ze mnie rył do końca rejsu

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podbijam stawkę. Moja przygoda, opisana dawno temu w innym wątku:

 

Rzecz działa się w zamierzchłych czasach, kiedy jeszcze nie pod każdą strzechą gościło dobrodziejstwo Internetu, w czasopismach wędkarskich dumnie pozowali z czterdziestakami czołowi polscy guru, a artykuły w tychże opowiadały między innymi o tym, jak grunciarz (autor artykułu) spuścił wpier…..l spinningiście za przerzucanie blachy między wędkami (były takie opowiadania z dreszczykiem).

 

Wtedy wybrałem się nad jedną z moich miejscówek gdzie jako szczaw tydzień wcześniej straciłem na spina rybę życia- z postanowieniem srogiej zemsty i odzyskania samurajskiego honoru, miałem przecież japoński samurajski kij- Mikado:).

Na wyrównanie rachunków z narwianym lewiatanem porę wybrałem jak najbardziej odpowiednią- samo południe w środku lata ;). Jak zwykle z nikąd nad wodą pojawili się gówniarze jeszcze młodsi ode mnie. Jako, że dzieciaki są bardziej towarzyskie niż osobniki dorosłe- tolerowałem i nie zabiłem.

 

Przyszła pora na oranie. Sprzęt skalibrowany w najmniejszych detalach na kolosy- szklane mikado golden cośtam, trzeszczący Qiuck (nie, nie żaden pancerny Qiuck ze ślimakiem- po prostu trzeszczący Qiuck) na końcu kopyto dowiązane bezpośrednio do żyłki. Pierwszy rzut dokładnie w miejsce, w którym miałem wcześniej mojego potwora- nic... Drugi, trzeci, następne- kopyt ubywa. Dobra czas na zmianę wabika na obrota Kongera.  Kolejne rzuty aż w końcu SIEDZI!!! Zacięcie i hol, bydle na drugim końcu zestawu raz muruje do dna raz daje się pompować w górę żeby za chwilę znowu pikować w głębiny… ale idzie powoli do brzegu. Co to do cholery jest, nigdy nie miałem do czynienia z rybą, która walczy w ten sposób, nic, dowiem się przy brzegu. Już tylko 5-6 metrów i będzie moja, podciągam okaz pod burtę, patrzę w dół, prawie pod nogi i stwierdzam „O KU….A!!!

 

BOMBA.

 

Na końcu zestawu wisi zaczepiony za kołnierz lotek pocisk moździerzowy z czasów II wojny światowej, (a na drugim końcu ja ). Pocisk już nad wodą dynda sobie wesoło na kotwicy mojego kongera, ja zastanawiam się co dalej z moją zdobyczą, bo każdy chyba przyzna rację, że wypięcie jazgarza to przy tym raczej m mniejsza zagwozdka, a gówniarzeria stoi i się gapi.

 

Plan był następujący- gówniarzy przegoniłem, nie trzeba było dwa razy powtarzać, a pocisk postanowiłem rozbujać, przeżegnać się w myślach i cisnąć w krzaki a samemu popylać świńskim kłusem ile sił w racicach. Raz, dwa, trzy bujnięcia mocniej się nie da, gacie pełne, sruuuu!!! Pocisk śmiga w krzaki a ja sprintem do najbliższego dołu.

Uff nic nie rypło, ręce są nogi są. Pocisk leży na wyściółce z trawy i nie wygląda żeby miał zmienić stan skupienia. Jako odpowiedzialny młodzian postanowiłem pobiec po ojca, który poszedł ze mną nad wodę żeby „zdobycz” obadać. W miejscu gdzie zostawiłem mój połów, wcześniej obłożony badylami dla zabezpieczenia, pusto….

Okazało się, że miejscowy gamoń wziął pocisk w łapy i wrzucił do Narwi.

Dokładnie w miejscu gdzie ja go wyłowiłem… a gdzie teraz jest kąpielisko. Dalsze losy zguby nieznane, na razie nikomu nic nie urwało, ale ja już w tym miejscu nie łowię, jestem łaskawy i postanowiłem życie mojej niedoszłej ofierze darować. 

 

 

NOMINACJA DO KONKURSU  "OPIS MIESIĄCA"                                       :good:

Edytowane przez bartsiedlce
  • Like 25
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A z zamierzonych - raz kumpel zostawił gruntóweczkę zarzuconą i polazł za potrzebą. Wieczko od białych przebiłem na środku i wetknąłem haczyk - wmówiłem mu że miał branie. Po zacięciu od razu darł się o podbierak.

 

Innemu kumplowi założyliśmy prezerwarywę. Pełen obrzydzenia po wyholowaniu gumosexa próbował przydepnąwszy butem końcówkę wyrwać haczyk z kołnierzyka. Niestety mimo blisko 2m wzrostu miał za mały zasięg. Rozciągało się toto niesamowicie :D

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio zrobiłem zdjęcie nad wodą.

Przyłów nie mój :)

post-63740-0-13996300-1570520770_thumb.jpg

Na drugi dzień już ich nie było. Zważywszy, że jest to miejsce dość często odwiedzane przez spożywającą młodzież, więc jestem pewien, że wróciły na swoje miejsce :)

Więc jest szansa, że i ja kiedyś na nie trafię. C&R :D

 

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A tymczasem na Sanie - opis z zaprzyjaźnionego forum:

 

post-51107-0-77627400-1570541363_thumb.jpg

 

 

A tu już prawdziwa historia

 

post-51107-0-04751100-1570541105_thumb.jpg

 

https://katarzynapiotrowska.fotoblogia.pl/14421,zdjecie-niedzwiedzia-czajacego-sie-za-wedkarzami

 

Edytowane przez Archanioł
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pokrywa od kotła to godny przeciwnik-kolega miał ba kiju w centrum Poznania. Gonił ją myśląc, że sum.

Kuzyn kilka lat temu wyjął poniżej Poznania granat zaczepiony za drewniany uchwyt- szybko wtedy się zwijalismy z tego miejsca...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój największy sukces, to wyholowanie opony od traktora (tej dużej). Zawzięcie murowała, ale udało się ją wysztrandować... ;)

 

 

Sprzęt sumowy , męka była okropna ale dałem radę , Niemieckiego tygrysa z czasów drugiej wojny światowej , otwieram klapę a tam jeszcze niemcy w karty grali :D :D ;)

 

 

 

Jak pech to pech

https://www.wiocha.pl/1598024,Codzienna_droga_do_pracy

 

https://www.wiocha.pl/1598023,Ten_moment_kiedy_glupota

Edytowane przez Sławomir
  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alex, na wędkę czy wyciągarką od przyczepy?

Oczywiście, że wyciągarką jeśli wędzisko 30-90g z kołowrotkiem 5000 można tak nazwać... ;)

 

Ps

Na marginesie, nigdzie nie pisałem, że była cała i nowa... :P

Edytowane przez Alexspin
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...