Maciej W. Opublikowano 22 Lutego 2019 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 22 Lutego 2019 Zebrało się na sentymentalne wspomnienia i nic w tym dziwnego. Tym bardziej, że wnioski takie same. A historie z tamtych lat opowiadane dzisiejszym trzydziestolatkom wywołują reakcje od wzruszenia ramion po odesłanie do specjalisty. Bareja też nie jest wszędzie przyswajany. Pomijając bezsprzeczną patologię ówczesnej gospodarki i handlu bardzo rzuca się w oczy ciągle przywoływana pamięć o wydarzeniach związanych z upolowaniem wędkarskich skarbów. Można odnieść wrażenie, że utkwiło nam to bardziej niż bite wówczas rekordy w złowionych rybach. No i ten kontrast z obecną konsumpcją i podażą atakującą nas zewsząd. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Alexspin Opublikowano 23 Lutego 2019 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 23 Lutego 2019 (...) Megiere se wziąłem to teraz mam Serdecznie współczuję... Ja mam odwrotnie, nie daj Panie, żebym spróbował się ruszyć na ryby bez mojej Pani, albo kupił sobie nowy kijek, a dla Niej nie. Byłbym wyklęty, ekskomunika od stołu i łoża... Cyprys pisał o wędce leszczynowej. Zaczynałem identycznie w 1956r. Leszczynka, dwa gwoździki do nawinięcia zapasu żyłki (dopiero w następne wakacje uskładałem na "katuchę" zdiełano w CCCP), przelotki własnej roboty ze spinaczy biurowych, żyłka Stilon 0,50, spławik wystrugany z kory sosnowej, tylko haczyki były oryginalne, kupione w sklepie sportowym, a na nich rosówka lub gałka ulepiona z chlebka, rzeczka Dobrzynka z dwoma stawkami spiętrzającymi wodę do młynów, a RYBY BRAŁY... 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
lexi Opublikowano 23 Lutego 2019 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 23 Lutego 2019 .......... Kolego lexi, w Krakowie były trzy sklepy wędkarskie, mam na myśli jeszcze czasy komuny.W Małym Rynku, na ul. Siennej był duży sklep, marnie zaopatrzony, choć czasem pojawiały się kołowrotki z importu, Rexy i Forelle z DDR-u, a nawet raz na kilka lat Mitchele 300 i 308, bardzo drogie, jak na ówczesne warunki. I wędki spinningowe z włókna szklanego, też z DDR-u.Królował bambus i klejonki bardzo złej jakości, produkowane przez jakąś Spółdzielnię Pracy.Sklep był państwowy, jak prawie cały handel w kraju.Drugim sklepem był maleńki sklepik przy ul. Starowiślnej, noszącej wtedy nazwę Bohaterów Stalingradu (ładnie, nieprawdaż? , prowadzony przezPana Stefana Cichonia, sympatycznego człowieka, wędkarza. Asortyment podobny, jak to w państwowej placówce.I słynny Żurek, w Podgórzu, najpierw na Limanowskiego, później na Długosza, jeszcze później na Kalwaryjskiej...........................................................widać przez upływ czasu konglomerat sklepów mi się utworzył ze sklepów na Siennej i u Żurka .. a skoro wspomniałeś dawna nazwę Starowiślnej to wspomnieć trzeba ze Kalwaryjska równie dumne miano nosiła w owym czasie.......... Pstrowskiego Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Leny Opublikowano 1 Marca 2019 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 1 Marca 2019 Zauber,stella,konger,megabass , to o niczym nie świadczy ,to nic nie znaczy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.