Skocz do zawartości

Chopin


Rekomendowane odpowiedzi

Muzyka przed boys'bandami - obojętne jest czy pop jest metal czy niemetal - była przede wszystkim sztuką przeznaczoną do słuchania, estetyzującą przygodą adresowaną przede wszystkim do wyobraźni. TV to zmieniła, muzykę się ogląda.. a podkłady są tylko komercyjne albo ideologiczne..

 

Vide - muzyka utelewizyjniona.. :)

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sławku, zadziwię Cię- podobało mi się. Muzycznie, nie wizualnie. Zadziwię po raz drugi- moj gust muzyczny, wykuwał się w znoju na taśmach szpulowców, płytach analogiwych i kasetach magnetofonowych. W tv były dwa czarno-białe programy które nie nadawały myzyki której w większości słuchaliśmy. Ze zdziwieniem na pierwszej, pirackiej kablówce i w kolorowym Rubinie oglądaliśmy jak wyglądają nasi idole. A mono muzyka z Kasprzaka czy później stereo z "jamnika"na wyciuranej kasecie nagranej z 3pr w radio dawało do wyobraźni, oj dawało..

Edytowane przez Krzysiek P
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kocham twórczość Beksińskiego. (...)

Kiedyś byłem nim całkowicie zafascynowany. W 1977 czy 8 byliśmy w Sanoku , który już wtedy miał sporą kolekcje... Pamietam zachwyty jak i liczne głosy, często donośnie, oburzenia ze strony innych zwiedzających.  Z czasem moja "miłość" zaczęła sie wypalać. Na pewno ogromny talent... Tyle że przestało być "moje" malarstwo. Koniecznie polecam Grzebałkowskiej "Beksińscy - portret podwójny" a także trudno dziś dostępną pozycję L.Śnieg -Czaplewskiej "@Bex"  Zainteresowanym sugeruję postarać się, poszukać, popytać Mistrz malował także obrazy, hmm, nieco inne, są wyłącznie w prywatnych kolekcjach...Mnie udało się zobaczyć dwa. 

Edytowane przez Marcin Rafalski
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Chopinie drażni mnie ta nasza narodowa ciężkość i kiedy go słucham pierwsze co przychodzi mi na myśl to słowa Leśmianowego Bajdały " nie dość ci, żeś potworzył mnie, szkapę i wołka, jeszcześ musiał takiego zmajstrować Dusiołka...

 

Ale żeby nie było, żem całkowity abnegat muzyczny, podzielę się z Wami takim oto kalejdoskopem spostreżeń...

 

...."świat to wielkie energetyczne monstrum" - mówił do swojej dziewczyny Jim Morrison na dachu jednego z wieżowców ,- zapewne po kwasie  ;)

Nie znam się na muzyce, ale ją kocham, znajduję w niej zarówno smutek jak i radość, ale i to że nie są one (radość i smutek) granicznymi wartościami odczuwania piękna tylko wąską ścieżką jakiegoś tam "popu"... Wydaje mi się iż Tym z Twórców, którzy przeszli tę wąską furtkę udało się stworzyć ponadczasowe dzieła, które będą zachwycały "zawsze" a przynajmniej tak długo jak nie dojdziemy do ściany sztucznej inteligencji na co dzień i w ramach jakieś odgórnie zaakceptowanej dozy...

Póki co cieszy mnie i wciąż zachwyca  na przemian słuchany Morrison i burza Vivaldiego z czterech por roku...

... ale to może ja jestem na kwasie....

Edytowane przez Rheinangler
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takie wrażenie może sprawiać cokolwiek rozmemłany dźwięk dzisiejszych fortepianów, Chopin na instrumencie ze swojej epoki brzmi jak należy..W 2018 był nawet taki festiwal. Polecam.. :)

 

I tu, Reński, prawo pierwszych połączeń ma dla muzycznej edukacji podstawowe znaczenie. Fascynacja i prosty sentyment do dźwięków zapamiętanych z młodości zazwyczaj przechodzi się w pokoleniową fascynację - bez litości wykluczając wszystko to, co było przed - dlatego fast food święci takie triumfy.. 

A to jest źródło intelektualnie nędznego grepsu pt - pier.olenie o szopenie.. :)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sławek,- kiedy przymknę oczy by sięgnąć do absolutnie "pierwszych połączeń" to jak we mgle, ale jednak wyraźnie dźwiękowo słyszę radio w kuchni mojej babci, która zajęta jest gotowaniem, brat mój i kuzyni bawią się gdzieś w domu a ja siedzę sam przy radiu z którego płynie zapowiadana cykliczna audycja i wiem tylko, że to program pierwszy polskiego radia i słyszę muzykę Karola Szymanowskiego....

Edytowane przez Rheinangler
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam znajomych, o bardzo podobnych gustach muzycznych.

Razem jeździmy na koncerty. Przeżywamy razem różne muzyczne uniesienia.

Szczera rozmowa z nimi pokazuje, że na pewnym poziomie odbioru muzyka jest czymś bardzo osobistym. Subiektywnym.

Są różnice w percepcji, odbiorze akcentów. Preferencjach.

 

A co dopiero prowadzić taka rozmowę z osobami o innej wrażliwości, guście, smaku i zapatrywaniach muzycznych ? Jak rozmowa w dwóch językach .

 

Cała ta rozmowa o muzyce, sztuce to powiedziałbym, że to zupełnie jak... w świadomym wędkarstwie, coraz trudniej o interlokutora, który wniesie interakcje i wymianę opinii.

 

Myślę, że to nie przypadek.

Jak to kiedyś Arek @Rheinangler powiedział, na pewnym etapie po prostu już nie ma o czym rozmawiać :)

 

Dlatego lubię rozmowy "O rybach przy muzyce " ;)

Edytowane przez Guzu
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z muzyką jest tak samo, jak z resztą sztuk, więc łatwo możemy się zgodzić zgodzę się, że jednak nie wszystko jest jedno i to samo  :) W muzyce, pośród całego tego ludzkiego zgiełku i wrzasku, ocalały rzeczy naprawdę niebanalne.. :)

Tu widzimy kompromis pomiędzy starym a nowym..

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sławek zawarł w w jednym zdaniu wiele prawd, które póżniej zostały wyśmiane i wypaczone przez osoby wogóle nie interesujące się muzyką, bądź też słuchające jej w samochodzie podczas porannego wypadu na ryby, aby nie zasnąć za kierownicą. A już jeśli chodzi o Chopina, to ich kontakt skończył się na tym w postaci płynnej, z powyższego obrazka[ chociaż w to też wątpię]. Muzyka, jako najwspanialsza ze sztuk, towarzyszy mi w życiu od najmłodszych lat i jest moją wielką pasją, której poświęcam więcej czasu niż wędkarstwu. Zawsze irytowało mnie twierdzenie, że o gustach się nie dyskutuje. Co za imbecyl to wymyślił? Dyskutować o literaturze , sztuce, muzyce itp. należy. W wyniku braku rzeczowej dyskusji rodzą się teorie o wyższości kompozycji popowych, czy też nawet Slayera nad Chopinem, Bachem itp. Muzyka jest tak pojemna, że każdy znajdzie coś dla siebie. Ale moi drodzy, porównanie kompozycji Chopina i Slayera jest tylko na miejscu w jedną stronę. Tak jak to uczynił Sławek. Odwrócenie tego porównania dowodzi braku wiedzy muzycznej i jakiegokolwiek osłuchania muzycznego, ponieważ kompozycje Slayera są proste jak konstrukcja cepa. Rozumiem, że tam ktoś znajduje pewien rodzaj energii, identyfikuje się z przesłaniami, fascynuje go prędkość przebierania palcami , bądź też wykorzystanie w sposób szczególny strun głosowych, ale kompozycji wybitnych tam nie ma! Improwizacje są również mało wyszukane. Słuchałem ostrego rocka do czasu, gdy stał się on głównie zjawiskiem socjologicznym, a nie muzycznym i gdybym dzisiaj mając swoje lata uważał że muzyka metalowa niesie wybitniejsze kompozycje niż muzyka Ravela, Verdiego, Gershwina, Francka, Davisa, Coltran'a, Billa Evansa to kazałbym się zamknąć w pokoju bez okien. Tu celowo, obok siebie wymieniłem tuzów klasyki i jazzu, ponieważ dystans ich dzielący jest dużo mniejszy i wiele kompozycji jest wspaniałych, takich które nie wypadają drugim uchem. Również improwizacje są nieco bardziej wyszukane i wymagające wiedzy muzycznej na nieco wyższym poziomie. Oczywiście każdy ma prawo przeżywać muzykę jaką chce i jak chce. Jeśli po jej wysłuchaniu człowiek czuje się lepszym, to spełniła ona swoje zadanie. Ale nad porównywaniami należy się zastanowić, bo można się narazić na śmieszność.

[...] naruszenie regulaminu jerkbait.pl [...]

Edytowane przez Friko
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sławek zawarł w w jednym zdaniu wiele prawd, które póżniej zostały wyśmiane i wypaczone przez osoby wogóle nie interesujące się muzyką, bądź też słuchające jej w samochodzie podczas porannego wypadu na ryby, aby nie zasnąć za kierownicą. A już jeśli chodzi o Chopina, to ich kontakt skończył się na tym w postaci płynnej, z powyższego obrazka[ chociaż w to też wątpię]. Muzyka, jako najwspanialsza ze sztuk, towarzyszy mi w życiu od najmłodszych lat i jest moją wielką pasją, której poświęcam więcej czasu niż wędkarstwu. Zawsze irytowało mnie twierdzenie, że o gustach się nie dyskutuje. Co za imbecyl to wymyślił? Dyskutować o literaturze , sztuce, muzyce itp. należy. W wyniku braku rzeczowej dyskusji rodzą się teorie o wyższości kompozycji popowych, czy też nawet Slayera nad Chopinem, Bachem itp. Muzyka jest tak pojemna, że każdy znajdzie coś dla siebie. Ale moi drodzy, porównanie kompozycji Chopina i Slayera jest tylko na miejscu w jedną stronę. Tak jak to uczynił Sławek. Odwrócenie tego porównania dowodzi braku wiedzy muzycznej i jakiegokolwiek osłuchania muzycznego, ponieważ kompozycje Slayera są proste jak konstrukcja cepa. Rozumiem, że tam ktoś znajduje pewien rodzaj energii, identyfikuje się z przesłaniami, fascynuje go prędkość przebierania palcami , bądź też wykorzystanie w sposób szczególny strun głosowych, ale kompozycji wybitnych tam nie ma! Improwizacje są również mało wyszukane. Słuchałem ostrego rocka do czasu, gdy stał się on głównie zjawiskiem socjologicznym, a nie muzycznym i gdybym dzisiaj mając swoje lata uważał że muzyka metalowa niesie wybitniejsze kompozycje niż muzyka Ravela, Verdiego, Gershwina, Francka, Davisa, Coltran'a, Billa Evansa to kazałbym się zamknąć w pokoju bez okien. Tu celowo, obok siebie wymieniłem tuzów klasyki i jazzu, ponieważ dystans ich dzielący jest dużo mniejszy i wiele kompozycji jest wspaniałych, takich które nie wypadają drugim uchem. Również improwizacje są nieco bardziej wyszukane i wymagające wiedzy muzycznej na nieco wyższym poziomie. Oczywiście każdy ma prawo przeżywać muzykę jaką chce i jak chce. Jeśli po jej wysłuchaniu człowiek czuje się lepszym, to spełniła ona swoje zadanie. Ale nad porównywaniami należy się zastanowić, bo można się narazić na śmieszność.

[...] naruszenie regulaminu jerkbait.pl [...]

Dyskutować można o wszystkim i ze wszystkimi. A choćby próbować.

Może się tylko okazac, że dialog jest utrudniony mozolny.

Bo się mówi różnymi językami.

 

Ale jak ktoś lubi dyskusje, porównania, klasyfikacje itd.

To chyba może ów trud podejmować ?

 

Pozdrawiam

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dobrze na wszelkie przejawy poczucia wyższości robi nauka gry na jakimkolwiek instrumencie. Okazuje się wtedy, że kompozycje Slayera, któremu zresztą bardzo daleko do mojego muzycznego ideału, nie muszą być wcale proste jak konstrukcja cepa :D

 

Chopin wielkim artystą był i powinniśmy po wieki być dumni, że nasza Ojczyzna zrodziła takiego geniusza. Czerpał inspirację między innymi z muzyki ludowej, wiejskiej i weselnej, takiego dawnego disko polo. A dziś niektórzy muzycy popularni przyznają, że Chopin był inspiracją dla nich, chociażby Manczarek z The Doors.

 

Mam się wstydzić tego, że lubię własną prostą muzykę? Albo że dostaję gęsiej skórki przy Riders On The Storm? Albo że elektroniczna psychodella wprowadza mnie w trans? Czy gwałcę tym pamięć o Chopinie? Proszę...... B)

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wobec edukacji muzycznej w szkole, stojącej na żenującym poziomie, jesteśmy skazani na samouctwo i szukanie gustów muzycznych z otoczenia lub samemu "na macanego". Rzecz jasna pozytywnym objawem jest już samo zainteresowanie się muzyką. Jeśli nie wyniesie się go z domu, jest to trudne i często kończy się ignorancją i muzycznym analfabetyzmem lub pójściem na łatwiznę polegającym na przyswajaniu papki wpadającej jednym a wypadającej drugim uchem. Przepraszam wielbicieli radia Zet, ale to moje pierwsze skojarzenie. Już tak banalnie wyglądająca rzecz jak chóry szkolne, czy koncerty organizowane przy byle okazji, tak popularne na Zachodzie, kształcą gusta i wyrabiają wrażliwość muzyczną. U nas nawet zanika zwyczaj śpiewania kolęd przy wigilijnym stole. Obciach w czasach postępu? Obciachem jest kojarzenie geniusza kompozytorskiego z butelką wódki. Robienie mody i szpanowanie nieznajomością muzyki poważnej świadczy o poziomie społeczeństwa. Najpierw coś trzeba poznać, potem można odrzucić jako nieodpowiadające i nie sprawiające przyjemności. Zachowajmy kolejność, może po drodze coś nam wpadnie w ucho. A może Sławkowi by tak puścić "Orion". Płyta "Master of Puppets" rok 1986. Szczytowe osiągnięcie pewnego gatunku.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dobrze na wszelkie przejawy poczucia wyższości robi nauka gry na jakimkolwiek instrumencie. Okazuje się wtedy, że kompozycje Slayera, któremu zresztą bardzo daleko do mojego muzycznego ideału, nie muszą być wcale proste jak konstrukcja cepa :D

 

Chopin wielkim artystą był i powinniśmy po wieki być dumni, że nasza Ojczyzna zrodziła takiego geniusza. Czerpał inspirację między innymi z muzyki ludowej, wiejskiej i weselnej, takiego dawnego disko polo. A dziś niektórzy muzycy popularni przyznają, że Chopin był inspiracją dla nich, chociażby Manczarek z The Doors.

 

Mam się wstydzić tego, że lubię własną prostą muzykę? Albo że dostaję gęsiej skórki przy Riders On The Storm? Albo że elektroniczna psychodella wprowadza mnie w trans? Czy gwałcę tym pamięć o Chopinie? Proszę...... B)

Stopień trudności zagrania jakiegoś utworu na instrumencie nie świadczy o jego genialności. Ale nawet jeśli przyjmiemy, że to pewne kryterium to proszę bardzo podaję przykład mi najdroższy- Allan Holdsworth. Wykorzystane skale, akordy, zagrane solówki, harmonia, technika- ten człowiek potrafił grać takie rzeczy, o których inni gitarzyści mogą tylko pomyśleć, także ten ze Slayera. Trafił do nielicznych, bo obca mu była komercja i dlatego gdy umarł prawie już dwa lata temu, rodzina i bliscy musieli się złożyć na godny pogrzeb. Ale u niego oprócz genialnej techniki były też kompozycje i nie używał tego komercyjnego blichtru, który posiada nawet Slayer ,oraz nie czuł konieczności szokowania. 

Teraz ja proszę..... Muzyka ludowa i disco-polo to dwie różne wartości. Naprawdę, gdzie rodzą się takie skojarzenia? Chociaż już kiedyś słyszałem, że to taki polski blues....

Ray Manzarek, tak, jako jeden z setek muzyków na świecie czerpał z Chopina. Także u nas np. Józef Skrzek z SBB po niego sięgali. A także wielu jazzmanów... To tylko świadczy o genialności Chopina jako kompozytora. 

Riders On The Storm nikt się nie wstydzi. Jest wiele utworów prostych a genialnych, choćby "Little Wing" J. Hendrixa lub "I'd Love To Change The World" Ten Years After, lecz nigdy bym nie zestawił tego z Koncertem Fortepianowym Chopina. Ja nie mam osobiście nic przeciwko rockowi, którego słucham nawet w tej chwili to pisząc, ale jeśli ktoś, używając w dodatku wulgarnych określeń, zabiera głos w sprawach o których słyszał parę lat temu od kolegi z klasy, albo usiłuje z Chopina zrobić narodowca, to musi się liczyć, a ja czuję się w obowiązku....

i jeszcze raz, ilość dźwięków w takcie, nie świadczy o trudności czy klasie utworu. Pewien człowiek powiedział kiedyś, że to co najważniejsze w muzyce zawarte jest między dźwiękami, a cisza jest także muzyką. I to miałem na myśli.

Proszę więc mi niczego nie przypisywać i czytać ze zrozumieniem.

Pozdrawiam ,sluchając jednego z powyższych utworów.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla kontestatorów i krytyków twórczości i geniuszu bohatera wątku, którzy nie znają więc nie lubią, ćwiczenie. Niech usiądą na kilkadziesiąt minut w fotelu, puszczą koncert fortepianowy e-mol op.11, zgaszą światło i posłuchają. To nie jest trudna muzyka do słuchania, ona jest trudna technicznie i wciąż jest przyswajalna. Chociaż ma prawie dwieście lat i urodziła się w głowie dwudziestolatka. A to był jego drugi koncert. Miał dwadzieścia lat i do dziś pianiści zmagają się z zagraniem tego utworu. Polecam wykonanie Rafała Blechacza z 2005 roku. Ten wybuch warszawskiej publiczności tuż przed zakończeniem. Ciarki chodzą po plecach.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dyskutować można o wszystkim i ze wszystkimi. A choćby próbować.

Może się tylko okazac, że dialog jest utrudniony mozolny.

Bo się mówi różnymi językami.

 

Ale jak ktoś lubi dyskusje, porównania, klasyfikacje itd.

To chyba może ów trud podejmować ?

 

Pozdrawiam

A ja tak sobie myślę, że czasami lepiej zachować milczenie niż się kompromitować. Podobnie jak w muzyce. Mogłbym podać conajmniej kilka postów z tego tematu, których nadawcy, ze względu na treść, lepiej by zrobili pisząc o gumach, nawet tych intymnych, woblerach, gorzale lub stanie wody w Renie, niż o muzyce.

Języków muzycznych jest wiele i czasem ciężko je wszystkie ogarnąć. Uważąm jednak, że da się rozpoznać co jest sztuką przez duże S, a co nie. Jeśli ktoś tego nie potrafi- nie powinien dyskutować, albowiem do wszystkiego trzeba dorosnąć.

Nie zestawia się ze sobą skoku o tyczce i rugby, ani też powieści "Pan Samochodzik" z powieścią "W Poszukiwaniu Straconego Czasu" M. Prousta, bo to trud daremny i bez sensu go podejmować.

Pozdrawiam.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hi, hi hi.... 

Słuchawek baaardzo rzadko używam. Uszkadzają słuch i tak już nadwyrężony. A potem to już tylko Slayer..... :)

Rzeczywiście z uporządkowanym światem, także tym muzycznym, lepiej się śpi, a takie "róbta co chceta" także tutaj nie służy.

A ja myślałem, że Kolega obdarzony taką pewnością siebie w wędkarstwie i jak sam często deklaruje świadomy własnego celu, także u innych docenia tę pewność, choćby w muzyce. 

 

A to ja czekam na rzeczowy dowód o wyższości Slayera nad Chopinem od tych co tak uważają. I nic.....

Moj Chopin broni się sam przez dwa stulecia. Jedni go lubią, inni nie. Jedno jest pewne- ma swoją nieprzemijającą wartość! ;)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zmonopolizowałeś temat snując teorię o wyższości... swojej nad innymi?  "Obrońców" Slayera przechściłeś  (sic!) na atakujących Chopina..
Do tego psychanaliza słuchających w aucie i pijących wódkę z kompozytorem  na etykiecie.....fiu, fiu.. A zakazać tego i owego!
Nie zapomnij o wódce ..Sobieski.  Nie komponował (?) ale wielkim Polakiem był co pisze bez sarkazmu.   Jego też znieważają nieświadomie pijący ?  Pijaki. I złodzieje.
Bo każdy pijak to złodziej.
  I  jeszcze...a ugryzę się w ..palec  :P

Edytowane przez Krzysiek P
  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O przepraszam. Chyba rozmowa powinna doprowadzić do wniosków, że Slayer nie wyklucza Chopina i odwrotnie. I że trolowanie wielbicieli jednego i drugiego powinno być zamienione w kulturalną rozmowę o gustach. Slayer nie może bronić się tak długo jak Fryderyk, bo King i Araya grają od trzydziestu paru lat. Słucham ich od 1983 i w moich oczach swoją konsekwencją i nie pójściem w komerchę bronią się i budzą mój szacunek. Można lubić jedno i drugie. Można też przepadać za Beatlesami, Zero7, Kyussem, Small Faces, Thievery Corporation, Black Sabbath... Dużo by wymieniać. Na każdy nastrój i okoliczność jest pod ręką jakaś płyta. Przez lata sporo się tego uzbierało i wciąż przybywa. Muzyka nie umiera.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...