Skocz do zawartości

Savoire vivre


Rekomendowane odpowiedzi

Rysunek fore uchwytu i tej korby z boku  sugeruje nawet jakiś ..casting muchowy ?

A kto zwrócił na dedykację, pióro, kaligrafię i uroczy wierszyk ? Brakuje mi czasem takich upominków z dzieciństwa ...z duszą.
Gdy nie liczyła się moda czy wartość a z trudem zdobyty, wystany czy częściej załatwiony "spod lady" np. egzemplarz książki..

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Generalnie, zarówno poziom i jakość krajowego fly fishingu ciągle dołuje.. może nawet pikuje.. :) 

Pomijając zakładki i sieciowe zajawki - summa sumarum najwięcej jak dotąd dla blasku i chwały ff zrobił gen. E.Grabowski - wieloletni prezes PZW, lansując tzw sport muchowy, czyli skrajnie uproszczoną wersję fly fishingu - w którym żadna miara ani nawet miarka nie były potrzebne, no i lajtowe rozumienie jego zasad. I ta właśnie ludowa wersja po dziś dzień kształtuje jego oblicze, oraz wyczerpuje niewielkie skądinąd oczekiwania wielbicieli, zastępując im również wszelką fantazję i kreatywność. Nawet istniejące kluby muchowe są tylko wyścigowe..  :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam atlas Rudnickiego z czasów, kiedy tłumy chodziły na kiermasze książek. To musiało być koło połowy 60-tych i musiałem go mieć. Po "Z życia zwierząt" Jana Żabińskiego, też od rodziców i też kupionych na kiermaszu, jedna z pierwszych poważnych książek, które po mnie czytały moje dzieci, a kiedyś mam nadzieję mój wnuk. Muszę sprawdzić, który to był rok. Obok rodzice nabyli tomik poezji . Umieściła w nim dedykację, podpis i datę. Ojciec, wielki miłośnik Marszałka, nigdy by sobie takiej okazji nie darował. Pewnie jeszcze parę podobnych by się znalazło. Muszę poszperać. Pochwalę się, że kiedyś wyrwałem od Wojciecha Węglarskiego drugie wydanie jego "Podręcznika-sztuczne muszki", którego akurat nie miałem. Wcześniej  korzystałem z pierwszego z pierwszego wydania. Ostatni egzemplarz jaki miał, jego prywatny i z  jego exlibrisem. Breloczek z gnomikiem DAM FZ dostałem od Karola Leonowicza (niedawno minęła dwudziesta rocznica jego śmierci) i z kluczami do mieszkania noszę do dziś. Trzecie mieszkanie, breloczek ten sam. Mam jeszcze Karola małą Karlinkę, które tworzył w piwnicy w swoim domu w Szczecinku. Nigdy nie widziała wody. W zeszłym roku udało mi się kupić dwa woblerki Wiktora Błażejczyka. Jakoś nigdy nie poprosiłem Witka, więc cieszę się, że mam. Też im raczej ujdzie na sucho. :)

Chętnie bym poczytał i pewnie pozazdrościł , co tam macie z rzeczy, które związane są z osobami mającymi jakieś ważne miejsce w historii naszej zabawy w łowienie rybek. A wiem, że są tu tacy, którzy mają lub mogą mieć takie pamiątki. Na podobieństwo wątku - Pochwal się nowym sprzętem.

Przepraszam Sławka, że nieszczęśliwie akurat w dyskusji na temat savoir vivre, ale to Krzysiek P. zaczął. :) Proszę o wybaczenie i łagodne potraktowanie.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dyskusja straciła sens kilka stron wcześniej. Kto chciał przedstawił swoje zdanie, kto chciał zrozumiał sens postawionego problemu. To nie ja się wymądrzam, ale Ty ośmieszyłeś się i nie tylko w moich oczach, więc na tym zakończmy temat. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie, powracamy na właściwe tory.

Jeśli chcecie jeszcze podyskutować o "savoire vivre" w wędkarstwie muchowym to proszę bardzo, ale jak temat ponownie zdryfuje na personalne potyczki to zamykam bar.

 

Dajemy Wam dużą swobodę wypowiedzi, zostawiamy takie około wędkarskie tematy w działach tematycznych - zachowajcie przyzwoitość i nie zmuszajcie nas do nagradzania punktami.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moje pierwsze kroki muchowe datuję na przełom lat 80/90.Wodę miałem pod nosem,bo bydgoską Brdę.(tam gdzie się kończy górny odcinek zawodów Street Fishing,zaczyna się odcinek górski.Kilkaset metrów w górę od mostu łowiłem lipienie,klenie i pstrągi na muchę) Książkę Jeleńskiego miałem i czytałem wielkokrotnie.Czasem nawet czytałem strony tuż przed łowieniem,aby nie zapomnieć jak podawać,prowadzić mokrą muszkę :-) Aby było na temat...to tamtych czasach w tonie dobrego wychowania było przywitać się ze spotkanym muszkarzem,czy spinningistom.Choć zdarzało się to rzadko,bo nad wodą presja znikoma.Teraz szukam miejsc nie przedeptanych,telefon wyciszony,jak to mawia mój kolega lubię pobyć w przyzwoitym towarzystwie,czyli sam ze sobą.Widzę nie raz,że nie ja jedyny,więc zachowuję muszkarski savoire vivre i przemykam z dużym odstępem za plecami innych muszkarzy.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może warto byłoby zmienić pierwotny kierunek tematu i z narzekania przejść w strone edukacji i uświadamiania? To chyba fundamentalne zadanie forum. Teraz w tym wątku funkcjonuje podejście nazwijmy to "kobiece":

- źle to robisz!

- co robie źle?

- domyśl się!

 

I nikt się nie domyśla, dopytać wstyd i w ten sposób nic się nie zmienia.

Może by tak osoby obyte w elitarnym światku FF zechciałby spisać coś w rodzaju dekalogu dobrych manier nad wodą...?Powodów widzę kilka:

- nawet tych podstawowych manier (jak powiedzenie "dzień dobry" obcej osobie) nie każdy wynosi z domu

- wiele osób jest samoukami i nie mają wzorców do naśladowania

- naśladowanie niektórych "manier" nad wodą prowadzi raczej w odwrotną stronę

- nie każdy wyłapie na obrazku w książce że łokcie trzeba mieć przy sobie...

- nawet jeśli tylko kilka osób z forum przyswoi sobie kilka podstawowych zasad to juz będą dawać nad wodą lepszy przykład

 

Nie ukrywam, że liczę w tej kwestii na Pana Sławomira. Jest pole do popisu a i cel szczytny. Nie ma w mojej wypowiedzi ani odrobiny sarkazmu. Ja osobiście lubię brać wzorce od ludzi którzy w danej dziedzinie mają najszersze pojęcie i chętnie skorzystam z rad ludzi bardziej obytych niż ja.

 

Pozdrawiam,

Mariusz

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No poradnika to ja na pewno nie napiszę..bo nawet nie wiem który, albo kiedy post się pojawi  :) Ale tyradę mogę skrócić do minimum. Składowych jest niewiele - szacunek dla tradycji, zgodność z zasadami, wysoka kultura osobista, techniczna perfekcja.. plus dogłębne przekonanie o ich zasadności.. :)   

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(...)zastępując im również wszelką fantazję i kreatywność. (...)

Chyba się zgubiłem - kreatywność nijak nie idzie w parze z sztywnym trzymaniem się ustalonej tradycji - czyli w pojęciu autora savoir vivre.

Kreatywność objawiła się glajchą, krótką nimfą, piankowymi konikami, mylarowymi rybkami - tak krytykowanymi przez tradycjonalistów.

Po co nam kreatywność i fantazja, skoro jest tylko jeden słuszny sposób wyrzucania sznura, i tylko jedna słuszna sucha mucha (nb. w swych początkach jako nowość wobec mokrej, niezbyt mile widziana).

 

Przykładem kreatywności i przełomem w ff, jest wynalazek PT. Czyli pierwsza obciążona (o zgrozo!) nimfa.

I tylko skrajny hipokryta będzie twierdził ze miedziany drucik jest koszerniejszy od wolframu.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

„Originally conceived and tied by Frank Sawyer MBE, an English River Keeper, the Pheasant Tail Nymph is one of the oldest of modern nymphs.

 

Frank devised the pattern for use on the chalkstreams of Southern England. He designed this nymph to imitate several species of the Baetis family, generally referred to as the 'olives'; it quickly became world famous.

 

Tying the fly

Edit

 

Frank Sawyers’ book Nymphs and the Trout first published in 1958 describes the method of tying and fishing the nymph. The design of the fly is significantly different from other flies in that Sawyer did not use thread to construct the fly, instead opting to use very fine copper wire. This has two effects; it adds weight to the fly, enabling it to be fished deeper than similar patterns (see below), and adds a subtle brightness to an otherwise drab fly.”

 

Dziękuje za uwagę. Słowa o kasku nie pisałem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wracając do dyskusji o tradycji, stylu i estetyce wędkarstwa muchowego chciałbym zapytać czy chcielibyście by z konkurencji skoków narciarskich zniknęły oceny za styl i liczyła się tylko o wyłącznie odległość? Czy spokojny, stabilny lot zakończony pięknym ładowaniem to przeżytek, który uwstecznia ten sport?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słusznie wspomniałeś o konkurencji. Czy na zawodach muchowych jest styl? Często nawet sznur jest umowny albo stanowi jedynie podkład pod żyłkę.

Każdy (prawie) kierowca chciałby być Holowczycem, każdy amator skoków Stochem albo Małyszem. Wyczynowcy w każdej dziedzinie nadają ton i styl.

Na moje szczęście nie postrzegam wędkarstwa w ogóle jako sport, zawody - próbowałem i to nie dla mnie.

Dużo bliższe jest mi myślenie bohatera Hemigwaya „Rzeka dwóch serc”.

Dlatego bez ciśnienia mogę łowić sobie, rzucając słabo technicznie, na ulubioną mokrą muchę, której nikt przy zdrowych zmysłach na zawodach nie użyje. Nb. dzien po pewnych zawodach byłem na tej samej rzece gdzie zostały rozegrane. Były to zawody wyłącznie lipieniowe. Łowiłem wyłącznie na mokrą muchę - wynik mieścił sie w pierwszej 10, a największy lipień był taki sam jak na zawodach.

Zainspirowany dyskusja o PT siadam do imadła aby ukręcić klasyka. Może nie samym drucikiem ale bliskiego oryginału i jego idei. Bez kasku.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku skakano na nartach w stylu gdzie narty prowadzono równolegle, bo taka była tradycja, bo tak skakano od czasów kiedy wymyślono skoki narciarskie. Skakano tak do czasu aż nie pojawił się Jan Mauritz Boklöv i cała tradycja skoków, styl, czar, wdzięk, poszły...

Przez jakiś czas sędziowie karali zawodników skaczących stylem V odejmowaniem punktów za styl...Teraz styl V jest stylem klasycznym w skokach.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tu

 

Ale spróbuj mieć krok w kombinezonie o centymetr za nisko....

Za duży kombinezon to raczej nie styl wdzięk i tradycja ale niesportowe zachowanie, łamanie zasad według których bierze się udział w rywalizacji i oszustwo.

Edytowane przez Pinciu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Według literatury łowienie na muche kijem z kołowrotkiem to już nowoczesność. Zamach na tradycje nastąpił dużo wcześniej. Przyznać się kto zamiast jedwabnego sznurka ma kompozytową linke... Nad wodę też zapraszam w rajtuzach i pantoflach zamiast profanować tradycję jakimiś oddychającymi śpiochami i butami na Vibramie.

 

post-54724-0-42804000-1554150647_thumb.jpg

 

Jak już ktoś się chełpi poszanowaniem tradycji i niebanalnym stylem to na całego a nie tylko tam gdzie mu wygodnie.

 

 

post-54724-0-19529000-1554151770_thumb.jpg

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poproszę zatem o definicję sztucznej muszki.

 

Z mojego (neofity) punktu widzenia, sztuczna muszka to imitacja owadów w różnych (ich) formach rozwojowych, oraz innych organizmów również w wodach przebywających, nawet okresowo lub przypadkowo. 

 

No ale co ja tam wiem  ;)

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...