Skocz do zawartości

Savoire vivre


Rekomendowane odpowiedzi

Muchowa etykieta to zupełnie proste odwołanie do tradycji plus szacunek dla idei pierwowzoru. Ale skoro flyfishing może obyć się bez linki, bo linka jest niewygodna, albo zbyt trudna w doborze oraz użyciu, entomologia be,  flytying produkcją jigów i twisterków, a waga przynęty cenniejsze umiejętności zastępuje - to bardak się zowie.. :)    

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A muchy fantazyjne, zupełnie do niczego nie podobne? Czy łowienie na nie to już nie muszkarstwo?

 

Pod inny organizm wodny podpadają tez ryby, wiec większość przynęt spinningowych jest sztucznymi muszkami. ..

 

Rozróżnienie metody przez rodzaj stosowanej przynęty to dopiero ślepy zaułek.

Edytowane przez mack
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A na co komu definicja...? Wystarczy proste uczciwe skojarzenie. Sztuczna muszka/lekkość i delikatność jak w naturze. Coś więcej trzeba?

Od piór, które są swoistym arcydziełem nie bez powodu się wszystko zaczęło.

Syntetyki, muchy fantazyjne, gurglery, streamery... wszystkie chwyty dozwolone, byle sztuczna mucha była sztuczą muchą, a nie obciążoną, zalaną plastikiem karykaturą i protezą dla kulejących umiejętności.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie o definicję chodzi, która przecież jest jasna: muszkarstwem nie jest nic co nie wymaga ciężaru linki muchowej do podania przynęty. Chodzi o to by tego pięknego zajęcia i wszystkiego wokół nie schamić i sprostaczyć, by nie sprowadzić wyłącznie do ilości i wielkości złowionych ryb, by łowiąc na muchę lądować bliżej ale za to z telemarkiem.   

Edytowane przez mart123
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem więcej, muszkarstwo to tylko i wyłącznie specyficzny sposób podawania przynęty, przy wykorzystaniu masy linki, a nie przynęty, niespotykany w żadnej innej metodzie. Nie ma sensu dzielić włosa na czworo i rozbierać przynęty na czynniki pierwsze, piórko tak, główka wolframowa nie, włosie tak, lateks nie, drucik miedziany tak, ołowiany nie... I tak kreatywność wędkarzy będzie większa. A sprawa jest tak prosta. Co ciekawe tą samą przynętą można łowić metodą muchową i nie. Mocno obciążona mucha może ważyć nawet do 2g i można ją podać z wykorzystaniem odpowiednio ciężkiej linki (np. głowicą skagit) i łowić metodą muchową. Można też  zawiązać ją na cieniutkiej plecionce czy żyłce, nawiniętej na kołowrotek o stałej szpuli i łowić metodą spinningową. Można zawiązać ja na końcu 6 metrowego przyponu z cienkiej żyłki i łowić na przepływankę, ze spławikiem (float) lub bez spławika (metoda żyłkowa). Oczywiście są pewne granice, które stawia fizyka - nie ma takiej linki czy głowicy która pociągnie 20 gramowego jiga. Wszystko sprowadza się do jakże życiowego dylematu kto ciągnie, a kto jest ciągnięty.

Edytowane przez mack
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli ryba którą zapiąłem w zeszłym roku na jętkę wystrzeloną z palców nie była złowiona metodą muchową?

Była i nie była.

Była bo większość czasu łowiłeś z linki a z palca strzeliłeś gdzie nie idzie inaczej podać.

Nie była bo łowiłeś w jakiejś lnianej zwykłej czapce i nie firmowym tshircie a prawdziwy muszkarz łowi w Simmsie, Orvisie, Patagonii. Jak ja. Ja jstem prawdziwym, rasowym muszkarzem :-)

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawdziwy muszkarz na majówce nie łowi,bo to za proste.Prawdziwy muszkarz lubi wyzwania,sytuacje kiedy niełatwo przechytrzyć rybę,musi łowić w koszuli i koniecznie mieć kapelusz( a nie bejsbolówkę).Inaczej to taki półgumofilc,bez manier prawdziwego flajfiszingu :-)

 

A tak poważnie: Jak "Styl" został zamknięty,to to powinno być już dawno "zakłódkowane"

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Była i nie była.

Była bo większość czasu łowiłeś z linki a z palca strzeliłeś gdzie nie idzie inaczej podać.

Nie była bo łowiłeś w jakiejś lnianej zwykłej czapce i nie firmowym tshircie a prawdziwy muszkarz łowi w Simmsie, Orvisie, Patagonii. Jak ja. Ja jstem prawdziwym, rasowym muszkarzem :-)

 

Hehe takiej czapki to już nigdzie nie kupię.Lniana,mega przewiewna,delikatna.Simms się chowa.Jedna jedyna jaka była.Czekała na mnie na bazarze wśród jajek i kartofli.

Była tak delikatna, że nie wytrzymała prania.Żona mi ją załatwiła wrrrrr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hehe takiej czapki to już nigdzie nie kupię.Lniana,mega przewiewna,delikatna.Simms się chowa.Jedna jedyna jaka była.Czekała na mnie na bazarze wśród jajek i kartofli.

Była tak delikatna, że nie wytrzymała prania.Żona mi ją załatwiła wrrrrr

Bo żonie to się daje do prania gacie, ale nie lniane czapki  ;)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie tez ten „pedał” razi, tym bardziej że sama nimfka wymaga sporego kunsztu i w wykonaniu, i w podaniu. Wszak nie jest to nic innego jak klasyczna „daleka” nimfa ze sznura, w dodatku pod prąd.

Sedno sprawy chyba nie leży w rozkładaniu techniki na czynniki pierwsze, aby oddzielić koszerne od nowoczesnego. Ale jak wyżej napisano - w podejściu łowiącego, celu i filozofii.

Można młócić streamerem bardzo klasycznie, z obłędem w oczach i ciśnieniem na rekord. Można na krótką nimfę łowić relaksowo i kontemplując naturę wokół, a rybę traktować jako dodatek do przygody.

Można tez co ja preferuje, nieco leniwie łowić mokrą „down&across”, siedzac na kupie kamieni z fajką i butelką wina. Robić zakłady sam ze sobą, czy jak dostatecznie długo potrzymam muche w dryfie to bedzie branie czy może zimorodek przysiądzie na wędzisku.

A wieksze skupienie i zaangażowanie włączać dopiero na widok ciekawego oczka w okolicy. Choć zapewne rzut na siedząco, doublem, jest mocno niestylowy. Za to raczej absolutnie klasyczne jest szukanie takiej kompozycji przyponu, jaka mi pozwoli na takie łowienie i poprawi lenistwo i błędy w technice.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie tez ten „pedał” razi, tym bardziej że sama nimfka wymaga sporego kunsztu i w wykonaniu, i w podaniu. 

Dlaczego Cię razi, przecież chodzi o pedałka, który jest lekką nimfką podawaną jak klasyczna długa nimfa czy mokra (z tą różnicą, że pod prąd). I tak sobie pedałuje tuż pod powierzchnią. Pedałek i pedałowanie związane są ze sprzętem o nazwie rower i nie musi nas razić. Nie podmieniajmy pojęć  ;)

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie tez ten „pedał” razi, tym bardziej że sama nimfka wymaga sporego kunsztu i w wykonaniu, i w podaniu. Wszak nie jest to nic innego jak klasyczna „daleka” nimfa ze sznura, w dodatku pod prąd.

Sedno sprawy chyba nie leży w rozkładaniu techniki na czynniki pierwsze, aby oddzielić koszerne od nowoczesnego. Ale jak wyżej napisano - w podejściu łowiącego, celu i filozofii.

Można młócić streamerem bardzo klasycznie, z obłędem w oczach i ciśnieniem na rekord. Można na krótką nimfę łowić relaksowo i kontemplując naturę wokół, a rybę traktować jako dodatek do przygody.

Można tez co ja preferuje, nieco leniwie łowić mokrą „down&across”, siedzac na kupie kamieni z fajką i butelką wina. Robić zakłady sam ze sobą, czy jak dostatecznie długo potrzymam muche w dryfie to bedzie branie czy może zimorodek przysiądzie na wędzisku.

A wieksze skupienie i zaangażowanie włączać dopiero na widok ciekawego oczka w okolicy. Choć zapewne rzut na siedząco, doublem, jest mocno niestylowy. Za to raczej absolutnie klasyczne jest szukanie takiej kompozycji przyponu, jaka mi pozwoli na takie łowienie i poprawi lenistwo i błędy w technice.

 

Winko na rybach?

Czemu nie.

Kiedyś po jednym winku jak usiadłem na rybach to już mi się łowić nie chciało...a jeszcze było drugie...no i w końcu nie łowiłem.Także pełna kontemplacja była.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rzadko mi się to zdarza, ale tak postanowiłem uczcić w zeszłym roku otwarcie sezonu na lipienie (wrzesień dla mnie).

Lipienie, i nie tylko, doceniły szlachetny gest i naparstek gruzińskiego czerwonego symbolicznie wlany do rzeki. Żona nie doceniła filozoficznego nastroju ani zdjeć, i sprowadziła mnie na twardą glebę rzeczywistości stwierdzeniem „No i co z tego że ryba? Wińskiem śmierdzisz”.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Doczytałem do końca i mi się kawał przypomniał. Można mieć styl nie tylko we flyfishingu ????

Międzynarodowy wyścig kolarski. Peleton właśnie zbliża się do ostatniego odcinka etapu. Nagle… co to?! Ktoś nie wiadomo dlaczego rozlał na tor beczkę oleju. Teraz na zakręcie czeka na kolarzy duża, śliska plama. Ależ się będzie działo! Wpadają pierwsi zawodnicy. Oto właśnie reprezentant Rosji z gromkim okrzykiem pędzi na spotkanie Matuszki Ziemi. Zaraz po nim Niemiec atakuje kierownicę roweru, bierze szturmem, przelatuje nad nią i po krótkiej powietrznej walce solidnie grzmoci o trotuar. Sekundę później Anglik ze stoickim spokojem, flegmatycznie zsuwa się z roweru i zajmuje pozycję horyzontalną pod kołami swego bicykla. Nastepnie Francuz, jak na prawdziwego kochanka przystało, chwilę balansuje wyprostowany, po czym pada brzuchem na wyczekującą go tęsknie ulicę. Wszyscy dają popis prawdziwej sportowej determinacji, walki i fantazji. Tylko Polak, wjeżdżając z resztą jako jeden z ostatnich, wziął i się zwyczajnie wypierdolił…

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...